Objawienia w Quito

Quito – miasto w Ekwadorze, stolica pięknie położonego w Andach kraju. Ponad 400 lat temu Ekwador był kolonią hiszpańską. Na prośbę wielu mieszkańców Quito król Hiszpanii Filip II wydał quitodekret o fundacji klasztoru pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia. Zostaje on wzniesiony na głównym placu miasta. W roku 1576 do Quito w Ekwadorze przybywają z Hiszpanii: Matka Maria od Jezusa Taboada wraz ze swoją młodziutką siostrzenicą Marianną oraz czterema innymi zakonnicami.
Czternastoletnia Marianna Francisca Torres y Berriochoa wyruszyła w tę drogę gdyż w prywatnym objawieniu usłyszała, że ma udać się na misje. W październiku 1579 roku s. Marianna złożyła śluby zakonne wobec przełożonej Matki Marii i obrała predykat „od Jezusa”.
Zakonnica miała objawienia przez prawie 60 lat, aż do swojej śmierci. Najświętsza Maryja Dziewica objawiła jej wydarzenia z XIX i XX wieku, wzywała siostrę Mariannę do modlitwy i ponoszenia ofiar jako zadośćuczynienie za tragiczne wydarzenia, które nastąpią w życiu Kościoła w tym okresie.

Objawienia z dnia 16 stycznia 1599 roku dotyczyły przyszłości klasztoru oraz ówczesnej kolonii Hiszpanii. Przekaz mówił, że ziemie te staną się wolną republiką i przyjmą nazwę Ekwador. W XIX wieku będzie wybrany chrześcijański prezydent – mąż wielki, który zginie śmiercią męczeńską na placu przylegającym do klasztoru Zapowiedź sprawdziła się w latach 1861-1865 i 1869-1875 gdy prezydentem Ekwadoru był Gabriel Garcia Moreno, katolicki polityk, który m.in. poświęcił publicznie kraj Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Spowodowało to brutalny atak ze strony bojówek masońskich i zabójstwo prezydenta na placu przed katedrą 6 sierpnia 1875 r.

W roku 1610 Matka Boża w kolejnym objawieniu powiedziała między innymi, że od końca XIX, a szczególnie w XX wieku dojdzie do zupełnego zepsucia obyczajów i kierowania się namiętnościami, a szatan prawie całkowicie będzie panował nad światem przez masońskie sekty, będzie trudno przyjąć sakrament chrztu i bierzmowania, a diabeł będzie starał się zniszczyć sakrament spowiedzi. „W czasach tych wrogowie Chrystusa, zachęcani przez diabła, często kraść będą z kościołów konsekrowane Hostie, aby bezcześcić Postacie Eucharystyczne. Mój Najświętszy Syn widzi samego siebie rzuconego na ziemię i zdeptanego przez nieczyste nogi”. Sakrament małżeństwa będzie bardzo atakowany i dojdzie do jego profanacji. Sakrament, który symbolizuje związek Chrystusa ze swoim kościołem będzie ulegał niszczeniu i poprzez to ułatwiał życie w stanie grzechu. Skutki zeświecczenia będą narastać, co spowoduje brak powołań kapłańskich i zakonnych.
Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, wykpiwany i wzgardzony. W tym czasie zdeprawowani kapłani będą gorszyć lud chrześcijański czym wzbudzą nienawiść do wszystkich kapłanów Rzymskiego, Katolickiego i Apostolskiego Kościoła.
W tych nieszczęśliwych czasach będzie wielki i nieopanowany poziom nieczystości, która będzie pociągała wiele dusz na wieczne zatracenie. Nie będzie niewinności w dzieciach ani skromności u kobiet.quito2
Tylko niewielka grupa ludzi zachowa skarb wiary i cnoty, ale będzie doznawała okrutnych i niewymownych cierpień a nawet męczeństwa. Aby wyzwolić wiernych z tych herezji i cierpień potrzeba będzie wielkiej wytrwałości i siły woli. Gdy będzie się wydawało, że wszystko stracone a wszelkie wysiłki daremne i zło tryumfuje na całej ziemi nastąpi szczęśliwy początek odrodzenia.
Najświętsza Maryja Panna poleciła modlić się o zesłanie Kościołowi prałata, który będzie miał za zadanie odnowić ducha jego kapłanów. Będzie on napełniony wieloma łaskami: pokory serca, poddania się Bożej woli oraz siły by móc bronić praw Kościoła. Będzie miał czułe i współczujące serce by ogarnąć wielkich i maluczkich proszących go o światło i radę w zwątpieniach i trudnościach.
Najświętsza Maryja Panna poprosiła o wykonanie figury ku Jej czci. Wyrzeźbiona figura pod wezwaniem Matki Bożej Dobrego Zdarzenia, została w cudowny sposób dokończona i nastąpiło jej wyniesienie w procesji na specjalnie przygotowany tron.

W roku 1634 Matka Marianna miała objawienie, które miało szczególne znaczenie. Po zakończeniu wieczornej modlitwy przed tabernakulum nagle zgasła wieczna lampka przed ołtarzem. W ciemnościach Matka Marianna ujrzała Najświętszą Maryję Pannę, która objawiła jej znaczenie tego znaku:

  • Pierwsze znaczenie – od końca XIX wieku i poprzez wiek XX rozpowszechni się wiele herezji i światło wiary wygaśnie w bardzo wielu duszach z powodu głębokiego i powszechnego upadku obyczajów. Będzie dużo katastrof fizycznych a wielu umrze z powodu gwałtownych cierpień.quito3
  • Drugie znaczenie – to wiele goryczy, trudności i cierpienia, które będą udziałem klasztoru Niepokalanego Poczęcia w Quito. Znikną powołania z powodu niedyskrecji i niewłaściwego formowania nowicjuszek. Pod maską fałszywej miłości, niesprawiedliwość będzie rujnować dusze.
  • Trzecie znaczenie – atmosfera nieczystości zalewać będzie ulice, place i miejsca publiczne, tak że prawie nie będzie dziewiczych dusz.
  • Czwarte znaczenie – duchowni świeccy (diecezjalni) porzucą swoje ideały, księża będą zaniedbywać swoje obowiązki. Zapomną o celu życia na ziemi, oddalą się od drogi Bożej i przywiążą się do dóbr doczesnych, bogactwa, którego zdobywanie będzie ich celem nadrzędnym.
  • Piąte znaczenie – słabość i nieczułość ludzi posiadających możliwość zmiany tragicznej sytuacji Kościoła. Obojętność na gnębienie Kościoła, prześladowanie cnoty i na tryumf zła przez uleganie namiętnościom i perwersyjnym żądzom. Najświętsza Maryja Panna oczekuje od zakonnic ofiar, dobrych uczynków i modlitwy w celu skrócenia czasu trwania tej strasznej katastrofy.

Matka Marianna zmarła 15 stycznia 1635 roku.
W roku 1905 w trakcie remontu klasztoru została otwarta jej trumna, w której znaleziono nienaruszone i dobrze zachowane ciało Matki wizjonerki.
Na początku swoich objawień Marianna Francisca od Jezusa Torres y Berriochoa otrzymała od biskupa Quito nakaz zapisywania swoich objawień. Po śmierci Matki Marianny jej kierownik duchowy napisał jej biografię. W roku 1790 w oparciu o spisane objawienia o. Manueal Souza Pereira, prowincjał Ojców Franciszkanów w Quito, napisał książkę „Cudowny żywot Matki Marianny de Jesús Torres, hiszpańskiej zakonnicy i jednej z założycielek Królewskiego Klasztoru Niepokalanego Poczęcia w mieście św. Franciszka de Quito”.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W LIPCU-SIERPNIU 2014 ROKU.

Święty Ignacy Loyola

Ignacy Loyola jest założycielem zakonu Towarzystwo Jezusowe. Urodził się w 1491 roku w Hiszpanii jako Inigo Lopez de Onaz y Loyola. Hiszpańskie imię Inigo zmienił w późniejszych latach na Ignacy ku czci biskupa z Antiochi. Znamy tylko rok jego narodzin. Był najmłodszym z trzynaściorga dzieci, miał pięć sióstr i ośmiu braci. Jeszcze w niemowlęctwie zmarła jego matka i był wychowywany przez mamkę oraz żonę jednego ze starszych braci. Rodzina Loyolów należała do zubożałego ziemiaństwa; zajmowali się zawodowo służbą wojskową – byli to żołnierze i rycerze.

W wieku lat szesnastu zostaje gońcem w letniej rezydencji gdzie przebywa młoda królowa Hiszpanii Germaine de Foix. LoyolaJest zafascynowany i zauroczony zaledwie 19.letnią królową. Dla niego służyć oznaczało kochać – kochać znaczyło służyć. Przez następne dziesięć lat ćwiczył się w rzemiośle żołnierza. Ćwiczenia z mieczem, strzelanie z pistoletu, ćwiczenia z lancą i polowania jak również tańce, zabawy, flirty, pojedynki, biesiady i awantury. W końcu Inigo zakochał się, jak sam mówi w damie, „raczej hrabinie lub księżnej, lecz o szlachectwie znacznie te tytuły przewyższającym”. W tym okresie był młodym, raczej źle ukształtowanym, o wyzywającym sposobie zachowania młodzieńcem. W wieku lat 26 postanawia wstąpić do armii wicekróla Nawarry, gdzie po czterech latach służby 20 maja 1521 roku kula armatnia, strzaskała mu prawą nogę i poraniła lewą.

Powrót do sprawności trwał cały rok 1521 i pozostawił ślad w postaci utykania. Plany o karierze wojskowej legły w gruzach. W okresie rekonwalescencji, z nudów czytał żywoty świętych i doznał głębokiego nawrócenia. W 1522 roku opuszcza dom rodzinny i wyrusza na poszukiwanie nowego przeznaczenia.

Kolejne sześć lat Inigo spędził na doskonaleniu życia duchowego, odbywając ciężkie fizyczne pokuty za grzechy, praktykując kontemplację jak i działalność charytatywną. Posiadał szczególną umiejętność zapisywania szczegółowo i dokładnie przeżywanych doświadczeń duchowych. Popadał w depresję oraz stany euforii, powstawały wątpliwości na temat Boga, Chrystusa, Kościoła jak i zdrowia własnych zmysłów – kolejno je analizował i przyglądał się im. Na podstawie samoanalizy Inigo określił zasady medytacji, kontemplacji oraz rozważań. Było to tak męczące, że zdarzały się chwile zwątpienia a nawet myśli samobójcze. Dzięki poznanym środkom i heroicznej samodyscyplinie w porę zauważył tę pokusę i ją zwalczył. Osiągnięta równowaga ducha i materii, umysłu i ciała, mistycznej kontemplacji i praktycznego działania jest od tamtej pory określana jako duchowość typowo i specyficznie „ignacjańska”.

Swoje przeżycia, doznania i podejmowane ćwiczenia zawarł w krótkiej książeczce pt „Ćwiczenia Duchowe”.

W okresie przed nawróceniem jego działania charakteryzowały się miłością do przywódcy, oddaniem w służbie Królestwu, przemożną chęcią walki z wrogiem, uznaniem konieczności kształcenia i miłością poprzez wierną służbę. Wykorzystał te cechy w swoim „nowym” życiu.

Wrogiem był mu Lucyfer, „morderca od zarania dziejów” a Chrystus był Najwyższym Władcą. Ignacy Loyola nie zadowalał się rzeczami poślednimi, chciał być pierwszym.

Udaje się do Paryża do najlepszego uniwersytetu, na Sorbonę aby zdobyć wykształcenie. W roku 1535 zostaje magistrem filozofii a w dwa lata później otrzymuje święcenia i zostaje księdzem. Ignacy, bo takie przyjmuje imię, widzi, że trwa powszechna i bezpardonowa wojna. Nie jest to wojna ziemska, jest to wojna przeciw Lucyferowi, przywódcy upadłych aniołów. Walka jest o panowanie nad duszami, o zbawienie.

Dla katolików ziemskim przywódcą w tej wojnie jest papież. Ignacy Loyola wraz ze swoimi siedmioma towarzyszami, którym polecił studiowanie i wdrażanie „Ćwiczeń Duchowych”, udaje się do Watykanu w celu uzyskania akceptacji nowego zgromadzenia zakonnego. Oprócz trzech ślubów zakonnych (czystości, ubóstwa i posłuszeństwa przełożonym) mieli oni składać czwarty ślub – bezwzględnego posłuszeństwa papieżowi. Zobowiązywał on do pozostawania w pełnej dyspozycji tak jak – według słów św. Ignacego „trup czy kij w ręku starca”. Ma to być absolutne posłuszeństwo. Zakon jezuitów stał się oddziałem a raczej armią do działań specjalnych papiestwa.

27 września 1540 papież Paweł III podpisał i zaakceptował nowy zakon – Towarzystwo Jezusowe.

Loyola-2Przez kolejne 16 lat Ignacy Loyola pracował zgodnie ze swoim zawołaniem – Ad maiorem Dei gloriam czyli „Ku większej chwale Boga”.

Św. Ignacy posiadał dar wybierania właściwych ludzi do właściwej pracy we właściwym czasie i wysyłania ich we właściwe miejsce. Dzięki temu w roku śmieci Ignacego w samym tylko Rzymie było 150 jezuitów, posiadali ponad sto domów zakonnych w dwunastu różnych rejonach świata. Założyciel jezuitów był również fundatorem trzydziestu pięciu kolegiów, w których uczyła się młodzież. W roku 1550 zostaje wysłany do Niemiec jezuita Holender Peter de Houndt znany jako Canisius w celu powstrzymania protestantyzmu. Udaje mu się ograniczyć wpływy herezji w wielu niemieckich prowincjach. Św. Ignacy Loyola i jego metoda wychowania i autoformowania opisana w „Ćwiczeniach duchowych” i wdrażana w rekolekcjach była tym, co przynosiło takie owoce. Dzięki pracy nad sobą przez całe życie zakonnicy pokonywali Lucyfera i jego popleczników i rozszerzali panowanie Kościoła w świecie.

Ignacy Loyola zmarł w Rzymie 31 lipca 1556 r., został beatyfikowany przez papieża Pawła V 27 lipca 1609 roku, kanonizowany 13 marca 1622 roku przez papieża Grzegorza XV. Wspomnienie obchodzimy 31 lipca, atrybutami jego są książeczka „Ćwiczeń duchownych”, księga Konstytucji Zakonu z symbolem IHS, krzyż, strój jezuicki, ornat. Jest on patronem wszystkich rekolekcji w Kościele katolickim, żołnierzy, matek oczekujących potomstwa oraz rodzących.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W LIPCU-SIERPNIU 2014 ROKU.

Wiara nie jest prywatną sprawą

Kolejne Boże Ciało przed nami. Uroczystość najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego, Jezusa Chrystusa, triumfalny pochód żywego Jezusa z wiernymi sobie.
Jak co roku wyruszymy ulicami naszego miasta w procesji do 4 ołtarzy, przy każdym z nich modląc się w najważniejszych dla nas, wiernych, intencjach. Na zakończenie tych modlitw uleci w niebo błagalna pieśń starej suplikacji „święty Boże, święty, mocny, …”.
My, wierzący w Boga, mieszkańcy miast i wsi, dołączą w tym roku do procesji, które przemierzały w uroczystość Bożego Ciała ulice polskich miejscowości nieprzerwanie od 1320 roku.
Procesja-2mRóżne grupy i stany przygotują ołtarze, a my przy każdym z nich z nabożeństwem będziemy oczekiwali na błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
To jest publiczne wyznanie wiary powtarzane rokrocznie od 690 lat. Pozwala nam pokazać radość i dumę z bycia katolikami, przypomina, tym, którzy nie wierzą lub pogubili się o możliwości życia w świecie wartości niezmienionych od 2 tysięcy lat.
Kolejnym publicznym wyznawaniem wiary są nasze pielgrzymki, te coroczne do Łagiewnik i na Jasną Górę, jak i do odległych sanktuariów jak Lourdes czy Fatima.
W trakcie pielgrzymowania modlimy się wspólnie i indywidualnie, śpiewamy Godzinki, pieśni religijne, odmawiamy różaniec. Wspomagamy się w trudach wędrówki.
Uczestnicząc w niedzielnej Mszy Świętej wyznajemy głośno w powszechnej modlitwie Credo „ wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego… i w Jezusa Chrystusa…”.
Ile tych wyznań złożył każdy z nas? Niektórzy może tyle, ile dni liczy ich dorosłe życie.Procesja-3Naszym udziałem są też inne publiczne wyznania wiary: chrzty, pierwsze komunie, bierzmowania, śluby czy katolickie pogrzeby.
Nie zastanawiamy się nad tym. Jest to oczywiste ze względu na nasze wychowanie i tradycję. Nie wszyscy traktują swój udział w tych uroczystościach jako publiczne wyznanie wiary, nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, nie przygotowują się specjalnie. Idą za swoim Pasterzem, który oddał za nich życie i pozostał z nimi w Najświętszym Sakramencie.

Zastanowiłam się, jak wygląda dawanie świadectwa swojej mojej wierze na co dzień.

Jak moja ona wiara przekłada się na każdy dzień mojego życia, na podejmowane decyzje, sposoby osiągnięcia wymarzonych celów, na traktowanie moich bliskich, współpracowników , przyjaciół i znajomych.
Czy niedzielna msza święta nie przegrywa czasem z wyjazdem weekendowym na działkę czy wycieczką?
A może odkryłam, że niedaleko tej działki jest też jakiś kościół.
Czy nieprzestrzeganie piątkowego postu zawsze wytłumaczę „byciem w podróży” (oczywiście do pracy i z pracy), brakiem czasu na przygotowanie postnych potraw czy zbyt dużą ilością spraw, o których muszę każdego dnia pamiętać?
Dlaczego długo zastanawiam się, jakiej organizacji charytatywnej przekazać 1% swojego podatku a nie zauważam na co dzień będących w potrzebie sąsiadów czy znajomych?
Czy pomyślałam wybierając gwiazdkę czy aniołka przed świętami Bożego Narodzenia do przygotowania paczki dla dzieci w naszej parafii, że ich bytowe potrzeby mogą nie być zaspokajane przez cały rok i że znam te dzieci z widzenia?
A ty, policz czasem ile godzin w wybranym tygodniu poświęciłeś na oglądanie telewizji a szczególnie seriali, które choć wciągają, to jednak pokazują życie, jakie nie istnieje?
Policz również ile czasu w tym samym tygodniu poświęciłeś swoim rodzicom, dzieciom, samotnej sąsiadce.
modlitwaPrzypomnij sobie ile razy wątpiłeś w swoje możliwości, wyrzekałeś na trudności, bałeś się odpowiedzialności i konsekwencji swoich działań. Czy nie zapomniałeś o miłosiernym Jezusie czekającym na ciebie w ożarowskim Sanktuarium, wspierającym tych, którzy wzdychają „Jezu, ufam Tobie”.
Zawsze myślałam, że najtrudniejszymi słowami są: „przepraszam, dziękuję i proszę”. Coraz częściej myślę, że są to jednak słowa „jestem wierzący”. Malutkie publiczne wyznanie wiary a jednak najtrudniejsze do wypowiedzenia. Ja czasem ćwiczę w samotności. Nie jest to łatwe, nawet przed samym sobą.
Wyrośliśmy w świecie, gdzie udział w procesji Bożego Ciała jest czymś oczywistym. Czy tak będzie za kilka, kilkanaście lat?
Coraz częściej słyszy się opinię, że wiara jest naszą prywatną sprawą. Nic bardziej mylnego!
Wiara powinna przenikać nasze życie (staramy się przecież jak najlepiej żyć, poprawiamy błędy, żałujemy grzechów). Wiara wyznacza nasze zachowanie, reakcje na innych i otaczający nas świat, wymaga postaw z nią zgodnych i czynów ją potwierdzających. Ma wiec wymiar społeczny.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami. Wiara nie jest zatem naszą prywatną sprawą, bo ona określa nasze codzienne postawy i zaangażowania w stosunku do innych, a Jej prywatny wymiar dotyczy jedynie naszej osobistej rozmowy z Bogiem.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami.

Przeżyjmy zatem nasze życie jak najpiękniej, prowadzeni, jak w procesji Bożego Ciała, przez Jezusa.

 

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w CZERWCU 2010 roku

 

Zgadzanie się z wolą Bożą

Aby nabyć cnoty tak wielkiej i cennej, usuwaj najpierw przeszkody, szczególnie zaś wszystkie zbyteczne pragnienia i przywiązania do czegokolwiek, a natomiast staraj się o złotą obojętność co do rzeczy ziemskich. W tym celu pamiętaj, że twoim początkiem i końcem jest Bóg, czyli że służyć Bogu jest twoim ostatecznym i najwyższym zadaniem, wszystkie zaś rzeczy stworzone mają być tylko środkiem do spełnienia tego zadania. Po drugie, powinieneś służyć Bogu w taki sposób, jaki się Bogu, a nie tobie podoba, a stąd być zupełnie poddanym woli Bożej co do wszystkich rzeczy stworzonych, jak np. co do bogactwa i ubóstwa, zdrowia i choroby, zaszczytów i poniżenia, i te tylko wybierać, które bezpieczniej mogą cię doprowadzić do ostatecznego końca i które Bóg sam przeznaczył dla ciebie.

Bp_Pelczar_4Z tą obojętnością łącz we wszystkim świętą wolność. Wolność ta może mieć różne stopnie. Najniższy polega na tym, aby strzec się haniebnej niewoli grzechu i opierać się powabom pokus. Wyższy stopień wymaga oderwania serca nie tylko od grzechu, ale i od rzeczy ziemskich dozwolonych. Kiedy zaś ktoś jest wolny od zbytecznego przywiązania do rzeczy duchowych, wtedy posiada najwyższy stopień duchowej wolności. Wtenczas dusza nie cieszy się zbytnio z posiadania jakiejś rzeczy ani się smuci z jej utraty. Przyjmuje wprawdzie z wdzięcznością pociechy i nawiedzenia Boże, ale też spokojnie znosi ich usunięcie. Modli się, przystępuje do Komunii św., spełnia dobre uczynki, i to ochotnie, ale porzuca to wszystko bez trudności, gdy tego konieczność, miłość bliźniego lub posłuszeństwo wymaga. Nawet gdy krzyże na nią spadną, nie traci świętej wolności ducha, lecz dźwiga je cierpliwie i mężnie.

Aby nabyć podobnego usposobienia, które jest niczym innym, jedynie doskonałym oddaniem się Bogu, pamiętaj zawsze na te trzy zasady:

  1. Bóg jest Stwórcą i Panem wszystkiego, Jego zatem woli wszystko winno być poddane.
  2. Wola Boża rządzi wszystkim i nic nie dzieje się, czego by Bóg od wieków nie przewidział, nie chciał lub nie dopuścił. To się rozumie o świecie fizycznym i moralnym, o porządku przyrodzonym i nadprzyrodzonym, o rzeczach wielkich i najdrobniejszych.
  3. Wszystko, cokolwiek Bóg chce lub dopuszcza, ma za ostateczny cel chwałę Bożą, a odnośnie do stworzeń rozumnych, także ich prawdziwe dobro, to jest szczęście wieczne.

Ponieważ tak jest, zatem dla uwielbienia Boga i zbawienia duszy trzeba w każdej chwili życia, w każdym najdrobniejszym nawet zdarzeniu widzieć Pana Boga, jak pod najmniejszą cząstką Najświętszego Sakramentu widzimy obecnego Pana Jezusa, a stąd spełniać to, co Bóg każe spełniać, znosić to, co każe znosić, powtarzając ciągle: Bóg mnie kocha i działa dla mego dobra.

Aby się przejąć taką czcią dla woli Bożej, patrz na wzór najdoskonalszy wszelkiej cnoty, na Jezusa Chrystusa. Wszakże On na to tylko zstąpił na tę ziemię, na to żył, na to cierpiał i umarł aby we wszystkim i przez wszystko spełnić wolę swego Ojca. Z nieba zstąpiłem – mówi sam o sobie – nie po to, aby spełniać swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał (J 6, 38). Tej woli poddaje się ochotnie nawet w obliczu śmierci: nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22,42), a gdy już miał błogosławionego ducha oddać, mówi z krzyża: Dokonało się! (J 19, 30) na znak, że wszystko wykonał, co mu Ojciec Niebieski polecił.

Wszyscy też Jego słudzy niczego tak gorąco nie pragną, jak by wola Boża spełniała się w nich i nad nimi. Nad wszystkimi góruje Najświętsza Bogarodzica. Można powiedzieć, że Ona oddycha i żyje wolą Bożą, że każde uderzenie Jej serca było ciągłym „niech się stanie” i to nie tylko wtenczas, gdy Jej anioł zwiastował, że będzie Matką Syna Bożego, ale i wtenczas, gdy musiała w nocy uciekać do Egiptu i gdy stała pod krzyżem na Kalwarii.

Wreszcie, aby się wyćwiczyć w tej cnocie, wzbudzaj często odpowiednie akty. Mianowicie mów w każdym zdarzeniu, czy miłym, czy przykrym: Stań się wola Twoja. A w modlitwie, zwłaszcza po Komunii św., zapewniaj Pana: Niczego nie pragnę, niczego nie szukam, o Panie, jedynie by wola Twoja spełniała się we mnie i nade mną; wola Twoja moim prawem, moim światłem, moją pociechą, moim pokarmem. Proś przy tym, aby Pan spełnił w tobie to pragnienie, które w tobie obudził, ufaj Panu całkowicie, służ Mu jak najwierniej i oddaj się Jego Opatrzności tak jak dziecko swojej matce.

To zgadzanie się z wolą Bożą niech się odnosi nie tylko do życia, ale i do śmierci, stąd poleca się wszystkim ten akt heroiczny: „Panie i Boże mój, już teraz przyjmuję z Twojej ręki, z pełnym poddaniem się gotowością, każdy rodzaj śmierci, jaki Ci się będzie podobał, ze wszystkimi jej trwogami i cierpieniami”.

 

Życie duchowe; Św. J.S. Pelczar, t2

 

 

 

Błogosławiony Stanisław Kostka Starowieyski

Bł. Stanisław Kostka Starowieyski

Zwykłe życie dziecka, młodzieńca, ucznia, studenta, żołnierza I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, męża, ojca sześciorga dzieci, gospodarza, sąsiada, propagatora Akcji Katolickiej, ziemianina, Polaka, patrioty poprowadziło Stanisława Starowieyskiego do świętości.
Urodził się 11 maja 1895 roku w Ustrobnej koło Krosna a wychowywał w Bratkówce położonej na wysokim brzegu Wisłoka w parafii Odrzykoń.
Rodzice pieczętowali się herbem Biberstein pochodzącym od szwajcarskiego rycerza z XIV wieku, który brał udział w bitwie pod Płowcami w czasie wojny prowadzonej przez króla Władysława Łokietka z Krzyżakami i pozostał w Polsce.
Ojciec był szambelanem Leona XIII, doktorem praw, właścicielem ziemskim, posłem do parlamentu austriackiego, redaktorem dziennika „Ruch Katolicki” we Lwowie, z którym współpracował m.in. kanonizowany abp Józef Bilczewski a matka była organizatorką Sodalicji Mariańskiej Pań Ziemi Sanockiej, wydawczynią pism dla kobiet i dziewcząt wiejskich „Niewiasta katolicka” i „Gwiazdka”, organizatorką czytelni „Postęp”. Atmosfera domu rodzinnego, przykład zaangażowania rodziców w służbę Kościołowi, w pracę oświatową, w działalność społeczną ukształtowały jego charakter.
Stanisław uczył się w domu a potem w Kolegium Jezuitów w Chyrowie, gdzie też wstąpił do Sodalicji Mariańskiej. Rozpoczęte studia prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim przerwał wybuch I wojny światowej. Stanisław Starowieyski walczył jako żołnierz armii austriackiej najpierw na froncie wschodnim a potem we Włoszech. Po powrocie z Włoch jako oficer zaangażował się w tworzenie wojska polskiego i miał swój udział w odzyskaniu przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli, brał też udział w obronie Lwowa i Przemyśla przed Ukraińcami a potem w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 roku.

Ślub St. Kostki Starowiejskiego

Został odznaczony przez gen. Władysława Sikorskiego orderem Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Walecznych. W wolnej ojczyźnie w roku 1921 poślubił w Łabuniach koło Zamościa Marię Szeptycką. Była ona prawnuczką Aleksandra Fredy, a on prawnukiem rodzonej siostry komediopisarza. Stanisław z żoną zamieszkali w Łaszczowie w majątku teścia Aleksandra Marii Szeptyckiego. Łaszczów i majątek żony w Zimnie były w ruinie a małżonkowie mieszkali w pomieszczeniach dla służby. Stanisław okazał się wspaniałym gospodarzem. Wkrótce oba majątki (ok. 1000 ha) stały się wzorowymi gospodarstwami. Stanisław Starowieyski żył tak jak był wychowany: służąc Bogu, Ojczyźnie, rodzinie, sąsiadom. Codziennie z żoną uczestniczył we mszy św., pomagał jej w prowadzeniu kuchni dla ubogich, założeniu ochronki dla dzieci pracowników swoich majątków. Dobrze wynagradzał pracujących w majątkach, otaczał ich opieką zdrowotną wraz z rodzinami, odwiedzał najuboższych w ich domach, wspomagał duchowo i materialnie (zboże, drewno, pieniądze), wspierał materialnie uczące się dzieci i młodzież z biednych rodzin. Pomagał wszystkim: Ukraińcom, Żydom, Rusinom, Polakom.
Teść Stanisława Starowieyskiego przekazał pałac w Łabuniach w 1922 roku Siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi. Tam oraz w swoim pałacu w Łaszczowie (przystosował parter na sale spotkań religijnych) Stanisław Starowieyski organizował rekolekcje dla ziemiaństwa, nauczycieli, młodzieży, inteligencji. Prowadzili je znani kaznodzieje jak: ks. Jan Piwowarczyk, dominikanin o. Jacek Woroniecki czy jezuita o. Jan Rostworowski. Zakładał Koła Inteligencji Katolickiej, i urządził w Łaszczowie Salę Teatralną dla Kółka Miłośników Sceny. Starał się jak najlepiej realizować papieskie zalecenia aby Kościół był wspierany przez katolików świeckich, którzy pod kierunkiem hierarchii kościelnej będą wprowadzali w życie indywidualne i zbiorowe wartości ewangeliczne i zasady nauki społecznej Kościoła.
Dzieci Stanisława Kostki Starowieyskiego wspominają, niezwykłą pobożność rodziców: codzienne msze, medytacje, długie modlitwy. Błogosławiony krzewił wśród ziemiaństwa idee Sodalicji Mariańskiej, organizował pielgrzymki. Ukoronowaniem tej pracy była ogólnopolska pielgrzymka ziemiaństwa na Jasną Górę w 1937 roku. Gdy na ziemiach polskich w 1930 roku rozpoczęła działalność Akcja Katolicka, włączył się w jej organizację i działalność na terenie diecezji lubelskiej. Wygłaszał referaty, organizował rekolekcje, pielgrzymki, zjazdy i szkolenia, był prezesem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Lublinie. Na własny koszt zorganizował w 1938 roku wyjazd zarządu DIAK na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie. Rok wcześniej wziął udział w Międzynarodowym Kongresie ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu. Papież Pius XI za działalność katolicką i pracę w Akcji Katolickiej mianował go swoim tajnym szambelanem. W zachowanych notatkach można przeczytać: „Czegoż nie warto zrobić i poświęcić, by tyle dusz ginących ratować, o Panie Jezu! Choć sam godny potępienia, proszę Cię, Panie, za siebie i innych […]. Zmiłuj się, Panie, i mnie tonącemu pozwól innych z toni ratować”.

Ogród przy pałacu w Łabuniach

Ogród przy pałacu w Łabuniach

Wybuch II wojny światowej przerwał aktywną działalność Stanisława Starowieyskiego. Majątki zajęli Niemcy ale oddali je na mocy tajnych porozumień Rosjanom, którzy dokonali grabieży a Stanisława i jego brata Mariana aresztowali jako „krwiopijców” i wieźli na rozstrzelanie. Braciom udało się uciec. Wkrótce Marian Starowieyski (ojciec zmarłego w 2009 roku Franciszka Starowieyskiego malarza i ks. Marka Starowieyskiego znawcy chrześcijaństwa antycznego i patrologa) został ponownie aresztowany i wywieziony w głąb Rosji skąd już nie powrócił.
W wyniku kolejnych porozumień niemiecko-rosyjskich Lubelszczyzna i Zamojszczyzna (a więc i majątek Starowieyskich) zostały zajęte przez niemieckiego okupanta. 19 czerwca 1940 roku Gestapo aresztowało Stanisława Kostkę Starowieyskiego, jego teścia Aleksandra Marię Szeptyckiego oraz księdza Dominika Maja proboszcza z Łaszczowa. Przewieziono ich do wiezienia w Rotundzie w Zamościu gdzie zamęczono teścia Stanisława, a potem do więzienia na zamku w Lublinie, skąd zostali przewiezieni do obozu w Sachsenhausen a we wrześniu 1940 roku do obozu w Dachau. Jedynym powodem aresztowania i prześladowania w obozie było to, że Stanisław Starowieyski był ziemianinem i działaczem katolickim. Ksiądz D. Maj zaświadczał: „Swoją niezwykłą pogodą ducha i męstwem umacniał innych. Wokół niego skupiało się wszystko, co mogło uchronić od rozpaczy i podtrzymać siły. Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź […]. I nie tylko był ośrodkiem samopomocy duchowej, ale wielu z nas zaświadczyć może, jak organizował i pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z najbardziej potrzebującymi”. Nieludzkie warunki, ciężka praca, tortury spowodowały nawrót wojennej choroby – otwarły się żyły w nogach. W Wielki Piątek 1941 roku skatowany w szpitalu obozowym przez sadystycznego austriackiego kapo Jozefa Heidena, po spowiedzi u księdza Maja i Komunii św. zmarł w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną 13 kwietnia 1941 roku w wieku 46 lat.

St.Starowiejski-grob

Grób St. Kostki Starowiejskiego

Nawrócony dzięki Stanisławowi nauczyciel z Chełma, współwięzień Adam Sarbinowski wspomina ostatnie słowa błogosławionego „Już umieram, nie zobaczę swojej rodziny ani Ojczyzny na tym świecie. Jeśli wyjdziesz z obozu, odwiedź moją rodzinę w Łaszczowie i powiedz, żem zmarł w tym dniu świętym, w którym zmarł Chrystus…”. Ciało spalono w obozowym krematorium a urnę z prochami wysłano z obozu zwykłą pocztą do rodziny. Złożono ją na maleńkim cmentarzyku znajdującym się w parku przypałacowym w Łabuniach, w miejscu gdzie kończą się dawne parkowe aleje, gdzie mija się mogiłę powstańców z 1863 roku a park przechodzi w zdziczały las. Wśród drzew stoi drewniany krzyż otoczony wianuszkiem skromnych płyt grobowych członków rodu Szeptyckich. Wśród nich jest i płyta Błogosławionego Stanisława Kostki Starowieyskiego. Za tym kręgiem rodzinnej nekropolii znajdują się groby sióstr franciszkanek mieszkających od 1922 roku w pałacu Szeptyckich.
Błogosławiony Stanisław Kostka Starowieyski jest patronem ziemiaństwa i Akcji Katolickiej. Wspomnienie obchodzimy 13 kwietnia.

 

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „MIsericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2014 roku.

Zdjęcia pokazują współczesny widok pałacu i zabudowań gospodarczych w Łabuniach. Pałac został wybudowany przez Jana Jakuba Zamoyskiego w XVIII w a od 1901 roku był własnością, teścia błogosławionego Stanisława Kostki Starowieyskiego. Pałac został podarowany Siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi, które do dziś prowadzą w nim Dom Rekolekcyjny. Zdjęcia pokazują pałac od frontu i od strony parku i ogrodu. Na skraju rozległego parku przypałacowego jest kurhan poległych w Powstaniu Styczniowym 1864-5 roku. Park przechodzi w las, gdzie wokół drewnianego krzyża koliście znajduje się niezwykle skromna nekropolia rodziny Szeptyckich. Wśród płyt i płyta nagrobna Stanisława Kostki Starowieyskiego. Na zewnątrz kręgu znajdują się groby sióstr franciszkanek. W gablocie można przeczytać życiorys błogosławionego i modlitwę za jego wstawiennictwem.

IMG_0225

IMG_0052(1)IMG_0083
IMG_0076IMG_0065
IMG_0059IMG_0064
IMG_0226IMG_0228 kurhan w Labuniach
IMG_0241 w kregu rodzinnym na cmentarzuIMG_0233 plyta nagrobna bl. St.Starowiejskiego
IMG_0230IMG_0231
IMG_0234IMG_0235
IMG_0236<IMG_0237
IMG_0238IMG_0239
IMG_0242
IMG_0243IMG_0244

IMG_0245

Święty papież Leon Wielki

„Sprawiedliwy jako lew śmiały, bez bojaźni będzie” (Przyp. 28,1)

LeonW

św. Leon Wielki papież

Imię Leon oznacza w języku greckim i łacińskim „lwa” i odpowiada zadaniom, z jakimi musiał się zmierzyć wybrany w 440 roku na papieża Leon. Kościół katolicki był w stanie chaosu, nękany i zagrożony licznymi herezjami. Rysowało się wciąż niebezpieczeństwo schizmy Kościoła Bizantyjskiego. Zagrożone było na koniec zachodnie chrześcijaństwo wskutek najazdów barbarzyńców w czasach wędrówki ludów. Trwał proces kształtowania się liturgii i dogmatyki.
Nowowybrany papież sprawował swój urząd przez 21 lat i dał się poznać, jako niestrudzony obrońca wiary, wytrwały kaznodzieja, kodyfikator, twórca chrystologii, teolog, budowniczy prestiżu i autorytetu Stolicy Piotrowej, ceniony dyplomata i negocjator.
Urodził się około 400 roku w Toskanii i otrzymał bardzo staranne wykształcenie. Był nieprzeciętnie zdolny. Postanowił poświęcić się Bogu i Kościołowi przyjmując świecenia diakonatu. Papież Celestyn I nadał mu godność archidiakona rzymskiego. Pełnił funkcję doradcy papieży Celestyna I i Sykstusa III. Cieszył się dużym autorytetem w Kościele. Z racji swoich zdolności dyplomatycznych i negocjacyjnych był wysyłany w różnych poufnych misjach. Był wysłany do św. Augustyna biskupa Hippony w północnej Afryce, kontaktował się listownie ze św. Cyrylem Aleksandryjskim. Właśnie w trakcie takiej misji do Galii, gdzie jako legat papieski łagodził spór miedzy rzymskimi wodzami: Aecjuszem i senatorem Albinusem, następuje śmierć w Rzymie papieża Sykstusa III i Leon zostaje zaocznie wybrany papieżem. Świadczy to o jego ogromnym autorytecie i mądrości. Po powrocie z misji otrzymał dopiero święcenia kapłańskie i biskupie i objął Stolicę Piotrową. Zmagał się z licznymi herezjami, które wstrząsały kościołem chrześcijańskim i wciąż groziły rozpadem. Ks. Stanisław Hołodom w opracowaniu dotyczącym św. Leona wymienił wszystkie herezje, które zwalczał papież.
„Papież zwalczał naukę manichejczyków (sekta religijna głosząca równorzędne istnienie i działanie w świecie potęgi dobra i zła, wędrówkę dusz, brak wolności woli, odgórne zdecydowanie o losie człowieka), pelagian (nazwa herezji – od mnicha angielskiego Pelagiusza, według którego o własnych siłach i bez Bożej łaski można dojść do doskonałości moralnej i osiągnąć zbawienie, bowiem człowiek przychodzi na świat bez skażenia grzechem pierworodnym), nestorian (patriarcha Konstantynopola Nestoriusz uważał, że w Chrystusie są dwie natury: Boska i ludzka, a także dwie osoby, odmawiał więc Maryi bycie Matką Boga, a tylko człowieka), monofizytów (przełożony klasztoru w Konstantynopolu Eutyches głosił, że w Chrystusie jest tylko jedna natura Boska)”.
Święty Leon zwołał w 451 roku sobór powszechny do Chalcedonu w Bitynii (dzisiejsza Turcja). Na tym soborze ojcowie Kościoła ułożyli wyznanie wiary zwane chalcedońskim. Papież skierował do obradujących list, w którym jasno tłumaczył, zgodnie z Bożym Objawieniem i Tradycją tajemnicę boskiej i ludzkiej natury w Osobie Jezusa Chrystusa. Zachowane dokumenty Soboru mówią, że po odczytaniu tego listu zebrani na Soborze zakrzyknęli jednym głosem „Oto wiara ojców, oto wiara Apostołów! Wierzymy w to wszystko! Niech będzie wyklęty, kto by wierzył inaczej! Piotr przemówił przez usta Leona!”. Sobór przyjął dogmat o istnieniu w jednej osobie Jezusa Chrystusa dwu natur: Boskiej i ludzkiej, obu niezmiennych i nierozdzielnych.
Papież umacniał wiarę, że kolejni papieże są następcami św. Piotra Apostoła a biskup Rzymu ma specjalny dar prymatu papieskiego.
Chcąc zapobiec odłączeniu się Kościoła Wschodniego ustanowił nuncjusza papieskiego w Konstantynopolu do kontaktów z cesarzem i duchowieństwem oraz wiernymi.
Papież pozostawił po sobie około 200 listów, traktaty religijne i 100 kazań wygłoszonych w Rzymie z różnych okazji (na Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowstąpienie Pańskie, w okresie Adwentu, Wielkiego Postu i inne). Najważniejsze listy św. Leona to List do Flawiana (patriarchy Konstantynopola), List do Teodozjusza, List do cesarza Leona i List do mnichów Palestyny. Wykładał wiedzę teologiczna jasno i zwięźle, był wspaniałym stylistą.

Kancelarią papieską kierował przyjaciel św. Augustyna Prosper z Akwitanii. Ściśle współpracował z papieżem redagując ważniejsze pisma.
Za czasów papieża św. Leona powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw liturgicznych w języku łacińskim.
Papież podejmował interwencje w sprawach kościelnych w Hiszpanii, Galii, północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Święty był nie tylko obrońcą wiary, ale i obrońcą ludu Italii w czasie barbarzyńskich najazdów.
negocjacjeLeonaWNa fresku namalowanym przez Rafaela widzimy papieża rozmawiającego z wodzem Hunów Attylą, który najechał Italię w 452 roku. Papież negocjując w okolicach Mantui z najeźdźcą skłonił go do odwrotu i zaniechania podboju Półwyspu Apenińskiego. Attyla wycofał się po wzięciu okupu na tereny Panonii (obecnie Węgry), gdzie wkrótce zmarł. Legenda głosi, że przestraszył się dwóch białych postaci z ognistymi mieczami stojących za papieżem (św. Piotra i św. Pawła). Kilka lat później papież stanął przed kolejnym barbarzyńskim najeźdźcą – wodzem Wandalów królem Genzerykiem. Uratował Rzym przed rzezią, choć nie przed grabieżą i niszczeniem kościołów.
Święty Leon otrzymał w uznaniu swoich zasług przydomek Wielki. Zmarł 10 listopada 461 roku i jako pierwszy papież został pochowany w portyku bazyliki św. Piotra, blisko grobu św. Piotra Apostoła.
W roku 1754 Benedykt XIV ogłosił go doktorem Kościoła. Jest patronem muzyków i śpiewaków.
W ikonografii św. Leon Wielki przedstawiany jest w szatach papieskich i w tiarze, czasami w szatach liturgicznych rytu wschodniego lub jako papież piszący. Jego atrybutami są: księga Ewangelii, kielich oraz orszak z półksiężycem, któremu zastępuje drogę. Czasami na jego obrazach umieszcza się smoka dla przypomnienia spotkania papieża z wodzem Hunów Attylą. Po śmierci doznawał wielkiej czci wiernych, którzy pielgrzymowali do jego grobu. Przez wieki dzień wspomnienia św. Leona obchodzono 11 kwietnia dla uczczenia pierwszego przeniesienia jego relikwii. Według nowego kalendarza Kościół przypomina postać wielkiego papieża 10 listopada. Papież Benedykt XVI podczas katechezy poświeconej świętemu powiedział: „Leon Wielki nauczył swoich wiernych – a słowa jego aktualne są dziś także dla nas – że liturgia chrześcijańska nie jest wspomnieniem minionych zdarzeń, lecz uobecnieniem niewidzialnej rzeczywistości, która dokonuje się w życiu każdego z nas”.
W Polsce są dwie parafie, których patronem jest św. Leon Wielki: Parafia Św. Leona w Gołdapi i Parafia Św. Leona Wielkiego w Wejherowie.

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w KWIETNIU 2014 roku.

Wielkanocne symbole pełne głębi

W najbliższym czasie będziemy obchodzić Święta Wielkiej Nocy. Nie tak dawno w rozmowach o przygotowaniach do nich usłyszałam: „Od jakichś trzech lat nie święcimy święconki, nie malujemy pisanek, nie…,
Podczas Niedzieli Wielkanocnej tylko podzieliliśmy się jajkiem, po czym każdy poszedł robić, co chce,
Jeśli nie będę chciała się oczyścić z „grzechu”, zmienić postępowania, to nie skłoni mnie do tego ani Wielkanoc, ani wszelkie postanowienia czy inne związane z tym obrzędy. Ja muszę chcieć,
Ja tam mam swoje własne układy z Bogiem i nie potrzebuję do tego obrządków”.

Czyżby dla niektórych nic nie pozostało z istoty okresu Wielkiego Postu, Wielkiego Tygodnia i Niedzieli Wielkanocnej?

Wielu z nas skupia się w tym okresie jedynie na zewnętrznych symbolach: pisankach, palmach, zajączkach, baziach, kurczaczkach i lukrowanych babkach. Stwarza się atmosferę krainy bezkresnej szczęśliwości.

A co z głębią tego Święta? Czy będziemy jej szukać?

ChrystusDla każdego prawdziwego katolika najważniejsze Święto w kościele to Wielkanoc.
Dzieje się tak, gdyż Święta te najpełniej wyrażają istotę naszej wiary, istotę chrześcijaństwa. Stawiają w centrum Jezusa i wydarzenia zbawcze jego męki, śmierci i zmartwychwstania. To Jezus, nasz Pan, zaprasza nas do wejścia w świat misterium paschalnego. Chrystus swoją męką i zmartwychwstaniem wysłużył nam „nowy akt stworzenia”, staliśmy się w nim dziećmi Boga, wolnymi od grzechu pierworodnego, z otwartą drogą do szczęścia wiecznego, ze świadomością, że przez Jezusa zwyciężony został szatan, grzech i śmierć.

Przygotowujemy się długo do przeżywania tych Świąt:

pościmy 40 dni w Wielkim Poście, czynimy różne postanowienia dotyczące zmiany naszego życia czy postępowania. Czasem nasze ofiary, pokutę i jałmużnę ofiarowujemy za innych – tych, których kochamy a oni potrzebują pomocy, duszom zmarłych, które czekają na nasze modlitwy i umartwienia,
– w Środę Popielcową od IV wieku głowy wiernych posypywane są popiołem ze spalonych zeszłorocznych palm wielkanocnych,
– w Niedzielę Palmową poprzedzającą Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego zanosimy do kościoła palmy do poświęcenia, aby te symbole zmartwychwstania i nieśmiertelności duszy chroniły nasz dom i żyjących w nim od chorób i wszelkiego zła,
– w zadumie i skupieniu staramy się uczestniczyć w Świętym Triduum Męki i Zmartwychwstania Pańskiego,
adorujemy krzyż, który jest znakiem naszego zbawienia,
święcimy w Wielką Sobotę jajko, będące dla nas symbolem nowego życia,
stawiamy wielkanocnego baranka na świątecznych stolach, gdyż jest on symbolem ofiary, którą za nas złożył Jezus Chrystus, ale też symbolem zwycięstwa Zmartwychwstałego nad śmiercią, złem i grzechem,
– w Niedzielę Wielkanocną dzielimy się w domach poświęconym jajkiem składając sobie życzenia.

Niech Zmartwychwstanie Pańskie, które przynosi odkupienie, trwa w nas i naszych rodzinach, niech przenika naszą codzienność i otwiera nas na działanie Bożej Miłości.
To jest dobry czas na odrodzenie naszego rodzinnego życia.
Spróbujmy wybaczać sobie, okazywać szacunek i miłość, zdobyć się na większą troskę o naszych chorych czy starych bliskich, poszukać wspólnego języka z dziećmi, poprawić sposób traktowania siebie nawzajem.Baranek

Wielkanocny baranek obecny na świątecznych stołach, w zdobieniach szat liturgicznych, w tabernakulach i antepediach ołtarzowych jest dla katolików symbolem ofiary, którą za nas złożył Jezus Chrystus, ale też symbolem zwycięstwa Zmartwychwstałego nad śmiercią, złem i grzechem.

Przez cały rok każda niedziela uobecnia nam radość ze Zmartwychwstania Jezusa, radość nowego życia w Nim a każdy piątek przywołuje wydarzenia męki i śmierci naszego Pana.

W Kościele nie ma rzeczy przypadkowych. Wszystkie obrzędy, znaki, gesty, kolory, ceremonie, wydarzenia mają swój głęboki sens i są zakorzenione w Piśmie Świętym i w Tradycji.
Z radością i dumą opowiadajmy historię i znaczenie Zmartwychwstania Pańskiego słowami pieśni:

Zwycięzca śmierci, piekła i szatana,
Wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana
Naród niewierny trwoży się, przestrasza
Na cud Jonasza. Alleluja!
Ustąpcie od nas smutki, troski, żale,
Gdy Pan Zbawiciel tryumfuje w chwale;
Ojcu swojemu już uczynił zadość,
Nam niesie radość. Alleluja![1]

Starajmy się poszukiwać i odnaleźć w okresie Świat Wielkanocnych znaczenie i głębię obrzędów, przygotowań, symboli. Nie pozwólmy, aby pozbawione treści stały się pustymi znakami tego okresu, trwającymi tylko chwilę, ale nie przynoszącymi żadnych owoców.
Mnie osobiście ze Świętami Zmartwychwstania Pańskiego kojarzy się słowo alleluja.
„Alleluja to po prostu radość, która samą siebie śpiewa, radość, pragnąca wyrazić to, czego słowa nie mogą wyrazić. Czyż naprawdę w tym dniu Zmartwychwstania Pańskiego nie potrafimy choć raz zapomnieć o wszystkim, co nędzne i małe, wobec tej ogromnej, wspaniałej szansy naszego Jutra, szansy danej nam już dziś?”[2].

 

 

 

[1] Tekst i melodia ks. Michał Marcin Mioduszewski (1837 r.)

[2] Kardynał Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, 1979 r.

Św. Józef – opiekun Boga

Z kart Ewangelii niewiele dowiadujemy się na temat św. Józefa. Jemu samemu poświęcono zaledwie 26 wierszy w Piśmie Świętym. Wiele informacji o nim przekazanych jest przez Tradycję. Wiadomo, że był z rodu Dawida. Różnice w rodowodzie podawanym u św. Mateusza i św. Łukasza większość badaczy tłumaczy tym, że św. Józef był rzeczywistym synem Jakuba potomka Salomona, a legalnym synem Helego potomka Natana.
Pomimo pochodzenia z królewskiego rodu żył skromnie i zarabiał na życie pracą fizyczną jako cieśla. To Bóg wybrał go na męża dla Dziewicy. Wszyscy niezamężni mężczyźni z rodu Dawida mieli w oznaczonym dniu złożyć w świątyni laski.

sw.Jozef-2Tylko laska Józefa zakwitła i na niej usiadła gołębica symbolizująca Ducha Świętego. Z przekazów Tradycji Józef jak i Maryja złożyli śluby czystości i przyszłość swoją zgodnie widzieli jako białe małżeństwo. Ogromnym ciosem i tragedią dla Józefa było odkrycie, że jego żona, tak cnotliwa, pełna miłości, dobroci i bez skazy jest w stanie błogosławionym. Było to dla niego tak niezrozumiałe i trudne, że postanowił opuścić Maryję by w samotności poświęcić się Bogu. „Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt 1,19). Powstrzymuje go interwencja we śnie anioła, który wyjawia mu tajemnicę poczęcia Zbawiciela.
Święty Józef przyjmuje i w pełni akceptuje misję jaką mu powierza Bóg. Jego postawa pełna jest ufności i wiary. Przed samym rozwiązaniem Maryi przychodzi nakaz udania się do miejsca rodowego. Związane to było ze spisem ludności Imperium Rzymskiego i koniecznością zapisania się w księgach rodowych. Dla Józefa i Maryi oznaczało to podróż z Nazaretu do Betlejem czyli przebycie pieszo ok. 150 km. W ówczesnych czasach dystans taki pokonywało się w czasie 10 dni. Św. Józef jako opiekun Maryi oraz mającego się narodzić dziecka jest odpowiedzialny za nich. Niemożliwe jest znalezienie noclegu i w ostateczności godzą się na zatrzymanie w stajni. Mimo tych trudności, Józef nie traci zaufania do Boga i Jego poleceń.
Pojawiają się kolejne znaki potwierdzające wyjątkowość misji narodzonego w Betlejem Syna– pokłon pasterzy oraz przybycie mędrców przedstawianych jako Trzej Królowie. To stanowi kolejny dowód dla Józefa, że inni ludzie też posiadają wiedzę o Dziecku i jego przyszłym królestwie.
Dzięki zaufaniu Bogu unika Józef ze swoją rodziną tragedii – zazdrosny o władzę Herod pragnie pozbyć się przyszłego króla żydowskiego. „Oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu” (Mt 2,13-14).
Czytając powyższy fragment nie zawsze uświadamiamy sobie co to oznaczało w praktyce. Wstać i z noworodkiem oraz żoną wyemigrować do Egiptu przemierzając ok. 600 km pieszo. Każdy z nas potrzebuje spakować się, zrobić zaopatrzenie w żywność i wodę, przemyśleć trasę podróży. Św. Józef musi natychmiast uciekać z Maryją i Nowonarodzonym pod osłoną nocy. Gotowość do spełnienia woli Boga dodaje mu sił i nie wywołuje strachu przed nieznaną drogą.
Według opisów wędrówki Świętej Rodziny po Egipcie Teofila Patriarchy Aleksandryjskiego z IV wieku przemierzyli oni łącznie trasę ok. 2 tys. km w okresie 3 lat.

sw.Jozef-3Nie jest wykluczone, że przemieszczanie się po dalekim Egipcie było związane z ukrywaniem się przed wysłannikami Heroda.
Po śmierci Heroda Józef zostaje poinformowany we śnie przez anioła, że może wracać do ziemi izraelskiej. Z niezachwiana ufnością Józef zostawił wszystko i wyruszył z rodziną w drogę powrotną.
Kierując się wskazówkami anioła Święta Rodzina osiedla się w Nazarecie.
Ostatni raz św. Józef jest wspomniany w Nowym Testamencie w momencie odnalezienia dwunastoletniego Jezusa w świątyni.
Przez następne lata Jezus żył, mieszkał i pracował z rodziną w Nazarecie. Uczył się zawodu ciesielskiego od Józefa i był posłuszny rodzicom. W chwili rozpoczęcia publicznej działalności przez Jezusa, jego ziemski opiekun najprawdopodobniej już nie żył. Jego śmierć i pogrzeb były wyjątkowe ze względu na obecność przy nim Jezusa Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny. Każdy katolik pragnąłby mieć te Osoby przy swojej śmierci.
Św. Józef jest patronem rodziny. Wybrany został na opiekuna Maryi oraz Jezusa na ziemi. Daje nam przykład jaki powinien być ojciec, jakie ma posiadać cechy, czym ma się kierować w życiu. Ojcowie Kościoła i pisarze zaznaczają niezwykłość cnót św. Józefa gdyż zadania mu powierzone wymagały całkowitego zawierzenia Bogu. Zapewne z tego powodu jest on również patronem dobrej śmierci.
Święty Józef jest patronem czystości gdyż sam żył w czystości i miał pod swoją opieką dziewictwo Najświętszej Maryi Panny. Jest patronem i obrońcą dziewic.
8 grudnia 1870 roku św. Józef został ogłoszony patronem Kościoła Powszechnego. Jako opiekun młodocianego Jezusa w jego ziemskim życiu wydaje się być przeznaczonym do opieki nad Mistycznym Ciałem. Tak jak dbał o rozwój Dziecka, o jego potrzeby i chronił Je, tak proszony jest o opiekę nad Ciałem Kościoła czyli jego wiernymi.
Święty Józef patronuje wielu świątyniom, parafiom, krajom, miastom i diecezjom. W Polsce jest patronem Krakowa, Kalisza, Swarzędza oraz diecezji kujawsko-kaliskiej. W Kaliszu znajduje się narodowe sanktuarium św. Józefa. W roku 1670 za sprawą św. Józefa został tu uleczony chłop, mieszkaniec wsi Szulec. W ramach wdzięczności ufundował on obraz Świętej Rodziny umieszczony dziś w kaliskiej bazylice kolegiackiej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Kult świętego Józefa wzmaga się z każdym rokiem a uczelnie rozwijają naukę zwaną józefologią.
W ikonografii przedstawiany jest z narzędziami ciesielskimi lub lilią – symbolem czystości a jego święto obchodzimy 19 marca.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W MARCU 2014 ROKU.

Wandea – w obronie Boga i króla

Francja drugiej połowy XVIII wieku była mocarstwem – silnym, bogatym, uprzemysłowionym i zaludnionym. Jak w każdym państwie, bez względu na okres historyczny, były problemy społeczne nie w pełni rozwiązywane przez rządzących. Rosnące niezadowolenie społeczne było podsycane przez pisarzy encyklopedystów, filozofów i myślicieli. Zwalczano i wyszydzano Kościół i wiarę katolicką, honor, szlachetność i rycerskość. Szerzyła się niewiara, bezbożność nawet wśród księży. Objawem słabości duchowej był kryzys moralny. Na tronie Francji zasiadał Ludwik XVI – człowiek słaby, chwiejny, bez własnego zdania. Zdecydowana i konsekwentna postawa władcy w wielu przypadkach mogła powstrzymać narastającą falę rewolucji. Niestety, król Francji nie był zdolny do takich działań.
Początki rewolucji we Francji wydawały się być łagodne, ale dosyć szybko objawiło się jej antykościelne oblicze – plądrowanie i burzenie kościołów, podpalanie klasztorów w ramach niszczenia bazy materialnej, aż do delegalizacji Kościoła i zakazu wyznawania wiary w Boga. W niedługim czasie zaczęto posyłać księży na śmierć z użyciem gilotyny. Dnia 21 stycznia 1793 roku w Paryżu został ścięty król Francuzów, Ludwik XVI. Hasłem rewolucji było: Wolność, Równość, Braterstwo albo Śmierć – często zapomina się o ostatnim członie hasła. Ten, kto nie popierał rewolucji, kto się przeciwstawiał bestialstwu i zbrodni, był niszczony jak Wandea, jeden z departamentów Francji, gdzie zamieszki rewolucyjne nie znalazły poparcia. Był to teren, na którym ok. 100 lat wcześniej, wśród wiosek, miast i parafii, misje i rekolekcje prowadził św. Ludwik Maria Grignon de Montfort. Święty wznosił tam kalwarie, szerzył nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusa, zakładał bractwa różańcowe i podejmował wiele innych pobożnych dzieł.

wandeaDnia 12 marca 1793 roku rząd rewolucyjny ogłosił pobór do wojska. Na listach poborowych nie umieszczono jednak zwolenników rewolucji, którzy nawoływali: „Do broni, Obywatele!”. Było to bezpośrednią przyczyną wybuchu gniewu. Chłopi nie wiedzieli, jak mają dalej postępować. Poprosili znanego z prawości i głębokiej wiary Jakuba Cathelineau o przewodzenie. Stał się on twórcą armii wandejskiej i jej religijnego ducha. Jego pobożność stała się źródłem nadania mu przydomka „święty z Andegawenii”. Opór Wandejczyków był protestem o podłożu na wskroś religijnym. Stanowił spontaniczny sprzeciw wobec rewolucji, był obroną Boga i króla, religii katolickiej i księży. Armia wandejska szła do boju parafiami, w marszu odmawiając różaniec lub śpiewając pieśni religijne. Wandejczyków rozpoznawano po modlitwie, rewolucjonistów po przekleństwach i bluźnierstwach.
Dnia 19 marca 1793 roku w pierwszej bitwie pod Saint-Vincent-Sterlanges odniesiono zwycięstwo, 11 kwietnia zwyciężono pod Chemille, 5 maja zdobyto Thouars, a 18 czerwca zajęto Angers. 14 lipca podczas próby zdobycia Nantes ginie ukochany wódz Wandejczyków, Jakub Cathelineau. Katolicka armia wandejska wycofuje się z oblegania miasta.
W odpowiedzi na zwycięstwa Wandejczyków rewolucyjna Republika postanawia zniszczyć Wandeę. „Zniszczcie Wandeę, a uratujecie Ojczyznę. Trzeba wyniszczyć doszczętnie tę buntowniczą rasę, podpalić ich lasy, ściąć zbiory, porwać ich stada. Niech terror będzie na porządku dziennym”. Tak nawołują rewolucjoniści w Paryżu. Rząd Francji wydaje dekret o eksterminacji Wandei – wszystko ma być spalone, a buntownicy wyniszczeni. Do pacyfikacji niepokornego departamentu wysłany został gen. F. J. Westermann, dowódca bardzo dobry, ale bez moralności i bez litości, okrutny dla przeciwników. Nazwany został Rzeźnikiem Wandei i tak jest znany w historii. Jego żołnierze palą i niszczą wszystko – stodoły, domy, zbiory, masakrują ludzi i zwierzęta. Dzieci i starcy wrzucani są żywcem do pieca. Jest to przykład ludobójstwa, pierwszej takiej zbrodni w nowoczesnym świecie. Do tej pory nie walczono bezpośrednio z ludnością cywilną, wojny były prowadzone między armiami. Pacyfikacja Wandei została przeprowadzona w bezprzykładnie bestialski sposób. Generał Grignon, dowódca pierwszej kolumny, zachęcał swych żołnierzy takimi słowami: „Towarzysze, wkraczamy do kraju ogarniętego powstaniem. Rozkazuję wam zatem palić wszystko, co nadaje się do spalenia, i brać pod bagnety każdego mieszkańca, którego spotkacie na swej drodze. Wiem, że mogą być jacyś patrioci w tym kraju; wszystko jedno, musimy poświęcić wszystkich”.
Dowódca dywizji, Caffin, pisze do generała Turreau: „Dla dobra Republiki – nie ma już mieszkańców Echaubrognes; nie pozostał nawet jeden dom. Nic nie umknęło narodowej zemście”.
Oficer policji, Gannet, w raporcie pisze: „Amey (dowódca jednej z dywizji) każe rozpalić w piecach i, gdy są już dobrze rozpalone, wrzuca tam kobiety i dzieci”.
Chirurg Thomas pisze: „Widziałem palone żywcem kobiety i mężczyzn. Widziałem (…) czternasto- i piętnastoletnie dziewczęta, które masakrowano, przerzucano z bagnetu na bagnet maleńkie dzieci, pozostawiając je obok martwych matek na bruku”.
„Napisawszy własną ręką w nagłówku dokumentu dewizę: „Wolność, Braterstwo, Równość albo Śmierć”, generał L. M. Turreau (organizator tzw. kolumn piekielnych) wysyła następującą instrukcję swym porucznikom: „Wszyscy bandyci, którzy zostaną znalezieni z bronią w ręku lub będzie im to dowiedzione, mają pójść pod bagnety. W ten sam sposób traktujcie kobiety, dziewczęta i dzieci. (…) Osoby tylko podejrzane również mają nie być oszczędzane. Wszystkie wioski, miasteczka, (…) wszystko, co może być spalone, ma być wydane na pastwę płomieni”.
wandea2Armia wandejska walczyła pod znakiem Najświętszego Serca Jezusa z wyrastającym z niego krzyżem. Do dowódców wojsk wandejskich należeli: Karol de Bonchamps, człowiek o niezwykłych talentach wojskowych, młodziutki Henryk de la Rochjacquelein – nieprawdopodobnie odważny i rycerski, Maurycy d’Elbee – opanowany odważny i rozumny, Mikołaj Stofflet – szorstki, surowy, ale znakomity dowódca, Ludwik de Lescure – głęboko pobożny, Antoni de la Tremoille – szlachetny i pełen brawury oraz Franciszek Atanazy de Charette – pełen odwagi, fantazji i uporu, ten, który walczył najdłużej. Jego dewizą było: „Walczyć – często, dać się pobić – czasami, dać się zniszczyć – nigdy!”.

Wszyscy ci dowódcy zginęli, walcząc za wiarę katolicką, w obronie kościołów oraz wolności modlitwy i oddawania czci Bogu. Ostatni z nich, A. de Charette, rozstrzelany został 29 marca 1796 roku w Nantes na placu Viarme. Wszyscy podążyli drogą męczeństwa za wiarę – zrealizowali najkrótszy i najtrudniejszy przepis na niebo.

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W MARCU 2014 ROKU.

Indukcja i dedukcja w teologii

Ks. Thomas Reese w artykule zamieszczonym w „National Catolic Reporter” pod tytułem „ Na czym polega innowacyjność w pracach synodu za pontyfikatu papieża Franciszka” podaje cztery powody kładąc nacisk na fakt, że „jest on raczej indukcyjny niż dedukcyjny”.

Co kryję się za tymi określeniami?

Niepokalanie-Poczeta_-_P.P._Rubens_-_Prado_-_P1627_-_2

P.P. Rubens – Galeria Prado

Ks. Jacques Dupuis SJ w swoich książkach przedstawia dwie metody dochodzenia do teologicznej konkluzji. Pierwszą jest stara metoda dedukcyjna a drugą nowa – indukcyjna. W metodzie dedukcyjnej wychodzimy od niezmiennego dogmatu Kościoła katolickiego a następnie przyglądamy się sytuacji czy też zjawisku i interpretujemy je w tym duchu i w tym świetle. Dogmat jest ustalony, znany i niezmienny, stanowi punkt odniesienia i fundament który pozwala znaleźć sposób i metodę działania duszpasterskiego. Przykładem może być istniejący od ok. 1910 roku wśród protestantów „ruch ekumeniczny”. Stanowisko katolików wychodziło od doktryny, „poza Kościołem nie ma zbawienia” i dochodziło do wniosku, że wszelkie kontakty z protestantami muszą mieć jeden zasadniczy cel: doprowadzenie niekatolików do Kościoła. Jak pisał papież Pius XI w encyklice „Mortalium animos”Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli.

Ksiądz J. Dupuis stwierdza, że nie jest to jedyna metoda wnioskowania. Metoda indukcyjna wyprowadzona została z Optatam totius II Soboru Watykańskiego. Wymieniony jezuita pisze: „Dokonała się radykalna wolta polegająca na stopniowym wprowadzaniu odwrotnej metody, która w przeciwieństwie do wcześniejszej może być określona mianem indukcyjnej. Obecnie nie przechodzi się już od zasad do konkretnego ich zastosowania, ale w kierunku przeciwnym. Biorąc za punkt wyjścia doświadczaną obecnie rzeczywistość wraz z wynikającymi z niej problemami, poszukuje się – w świetle objawionego przesłania i poprzez refleksję teologiczną – chrześcijańskiego rozwiązania tych problemów,-  jest to cytat z książki ks. Dupuis.

W metodzie indukcyjnej nie wychodzimy od dogmatu, gdyż takie podejście to: „oderwanie od rzeczywistości”, „uleganie rygoryzmowi”, „dogmatyczne uprzedzenie”. Punktem wyjścia jest żywe doświadczenie ludzi, zmienna rzeczywistość dnia codziennego. Następnie znajdujemy w nauczaniu Kościoła takie dokumenty, fragmenty Pisma św. pozwalające na wypracowanie nowych praktyk duszpasterskich, sposobu działania do danej sytuacji.

W tej to metodzie to Boże Objawienie jest podporządkowane uwarunkowaniom dnia dzisiejszego. Codzienna zmienności jest nadrzędna nad Bożym Słowem.

 

Niestety synod biskupi z X.2014 roku działał w ten właśnie sposób. Rzeczywistością są rozwody, jest życie ludzi bez ślubu, jest homoseksualizm. Według metody indukcyjnej szukamy teraz fragmentów Pisma św. i takiego nauczania Kościoła aby wypracować nową teologię dla tych sytuacji.

 

W oparciu o „Metoda indukcyjna” synodu o rodzinie; John Vennari; Zawsze Wierni nr 1(176) styczeń-luty 2015r.

Różne oblicza postu

Przeczytałam: „Odnowa w dwa dni-Poświęć weekend na specjalną dietę, która sprawi, że zyskasz lekkość, dobry humor i poczujesz przypływ energii”.post

Zabrzmiało jak najlepsza rada oddanej przyjaciółki, jak przykazanie czy cudowna recepta.
Próbuję wybrać coś dla siebie z tej oferty: Dieta Diamondów, Dieta Montignaca, Dieta France Aubry – francuska wersja głodu, Dieta optymalna (dr Kwaśniewskiego), Dieta zgodna z grupą krwi, Dieta Atkinsa czyli tłuszczem w tłuszcz itd. Trudno się zdecydować. Szukam dalej niestrudzenie czegoś wyjątkowego dla siebie. Trafiam na przepis pod przyciągającym tytułem: „Jak być szczupłym bez wysiłku?”.
I od razu pojawia się odpowiedź w punktach: Nie stosować diet, pilnować wagi, nie rozwiązywać problemów przy pomocy jedzenia, przestawać jeść, gdy czujemy się najedzeni, jeść śniadanie, nie opuszczać posiłków.
Tyle energii poświęciłam na poszukiwania, a tu całkiem zwyczajne rady, sugerujące jak powinna wyglądać codzienność.
To było impulsem do głębszych rozważań. Zaczął się okres Wielkiego Postu i myśl poszybowała w tym kierunku.
Dla uporządkowania wiedzy sprawdzam zasady obowiązujące katolików:

Post w Kościele katolickim

W Piśmie Świętym na określenie postu występują dwa hebrajskie słowa: ’anah’ oznaczające „bycie nisko, uniżenie się, upokorzenie” oraz ’tsuwm’ oznaczające „ustanie cielesnych funkcji”, czyli np. zanik przyjmowania pokarmu.
W Starym Testamencie post opisywany jest w kontekście narodowych nieszczęść, np. wojny, suszy, epidemii, plagi szarańczy itd. Podjęcie postu oznaczało zwrócenie się do Boga w postawie całkowitego zaufania przed podjęciem jakiegoś trudnego zadania lub żeby uprosić dla siebie przebaczenie jakiegoś grzechu, oddalić od siebie jakąś klęskę czy przygotować się na spotkanie z Bogiem. Prorocy Starego Testamentu traktowali post jako łaskę i łączyli go zawsze z modlitwą i uczynkami miłosiernymi.
W Nowym Testamencie post jest rozumiany jako otwarcie się na działanie Boga w naszym życiu, zaproszenie Go do siebie, zaakceptowanie Jego woli w naszym postępowaniu.

Post reguluje Prawo Kanoniczne w kanonach 1249 — 1253 i określa jako formę pokutną.

W praktyce wyróżnia się trzy główne rodzaje postów:

  1. Post ścisły – obowiązuje w całym Kościele katolickim w Środę Popielcową oraz w Wielki Piątek. Polega na powstrzymaniu się od spożywania mięsa i ograniczeniu posiłków. Obowiązuje wszystkich pełnoletnich do ukończenia 60 roku życia. Konferencje Episkopatu i ordynariusze mają prawo przez własne zarządzenia określać szczegóły zachowania postu. W Polsce post ścisły oznacza spożycie w ciągu dnia wyłącznie jednego posiłku do syta i dwóch niepełnych.
  2. Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych – polega na powstrzymaniu się od spożycia pokarmów mięsnych w każdy piątek roku liturgicznego z wyjątkiem uroczystości, czyli dni liturgicznych najwyższej rangi, dla wszystkich w wieku powyżej 14 roku życia do końca życia. Z przestrzegania postu zwolnione są osoby chore oraz te, które nie mają możliwości wyboru pokarmu (dotyczy punktów zbiorowego żywienia), bądź odbywają podróż. Wyjątek ten nie dotyczy postu ilościowego w Środę Popielcową i Wielki Piątek. W szczególnych przypadkach, ze słusznych powodów, dyspensy od zachowania postu może udzielić proboszcz własny bądź miejsca poszczególnym wiernym, rodzinom lub grupom wiernych, nakładając wówczas formę zadośćuczynienia do wypełnienia przez wiernych, np. jałmużnę albo modlitwę w intencjach Kościoła.
  3. Post Eucharystyczny – powstrzymanie się od spożycia pokarmów na godzinę przed przyjęciem Komunii Świętej. Obowiązuje wszystkich przystępujących do Komunii świętej, z wyjątkiem chorych i ich opiekunów oraz kapłanów, którzy celebrują lub koncelebrują Mszę po raz kolejny w danym dniu.

Postem nazywa się również dobrowolnie podejmowane przez wiernych postanowienia odmawiania sobie określonych przyjemności, czy też pewnych rodzajów jedzenia albo ograniczania jego ilości.

popiolPrzestrzeganie powyższych zasad jest obowiązkiem każdego katolika. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ukształtować nasze cotygodniowe menu zgodnie z zapisami postu jakościowego opisanymi w punkcie drugim, wzbogacić go dobrowolnymi postanowieniami i mamy dietę, która zdyscyplinuje nasze odżywianie i z pewnością zbuduje też naszą duszę.
Zastanawiałam się, dlaczego człowiek tak chętnie poddaje się różnym rodzajom diet, cierpi przeróżne wyrzeczenia licząc na piękny wygląd, większe powodzenie, dbając o rzeczy przemijające, nie najważniejsze w życiu. Dlaczego unikamy dbania o duchową stronę naszej osoby, nie zależy nam na naszym wszechstronnym rozwoju, nie myślimy o spotkaniu z Bogiem.
Jakiś czas temu moje zdziwienie i zdumienie wywołała informacja przeczytana na jednym z portali, że internetowa strona klubowa wyrzuciła ze swojego grona około 5 tysięcy członków (z tego 510 osób z Polski) za to, że przybrali na wadze w sezonie świątecznym. Ludzie ci, aby wrócić do społeczności „pięknych ludzi” musieli publicznie przejść po raz kolejny fazę akceptacji przez pozostałych członów wspomnianego klubu. Pomyślałam o upokorzeniu, jakie musieli znieść wyrzuceni ludzie.
Zastanowiło mnie, jakich partnerów życiowych szukają ludzie w takich społecznościach. Dlaczego ludzie piękni charakterem, sercem, wiedzą, kulturą, wrażliwością przegrywają z osobami o pięknym wyglądzie, który biorąc pod uwagę długość życia człowieka trwa stosunkowo krótko?
Zatem poświećmy okres Wielkiego Postu na uczynienie się pięknymi w oczach Boga, bliźnich i siebie?

Ja próbuję się do tego dobrze przygotować, pójść w ślady innych.
Pierwsi chrześcijanie jedli jeden posiłek w ciągu dnia, wieczorem, a to, co udawało im się dzięki temu zaoszczędzić, oddawali biednym. I taki był dla nich sens jałmużny wielkopostnej.konf-postny
Pokarm jest niezbędny człowiekowi do życia, ale gdy odmawiamy sobie pokarmu lub ograniczamy go, i równocześnie dziękujemy za dar pokarmu Bogu poszcząc, to nasz post przestaje być tylko powstrzymywaniem się od jedzenia.
Jeśli zgadzamy się z wolą Bożą i mówimy jak Rejent w Zemście Aleksandra Fredry „Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”, musimy się dobrze przygotować na spotkanie z Bogiem, tak jak przygotowywali się Mojżesz, Eliasz czy Jan Chrzciciel.
Postem możemy okazać skruchę za popełnione grzechy, post możemy ofiarować w intencji innych osób, postem wyrażamy naszą wiarę.
Jezus mówił do nas „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelie” (Ewangelia Mk 1,12-15). To pokazuje nam kierunek naszych działań. W naszym życiu powinniśmy wciąż się nawracać do Jezusa.
A więc przeżywając Wielki Post warto zastanowić się, zapytać samego siebie, w jakich sferach mojego życia nie ma Boga, kiedy o Nim zapominam, kiedy od Niego się oddalam.
I zrobić wszystko, aby otworzyć dla niego te miejsca swojej duszy, w których Go nie ma lub jest Go za mało.

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w maRCU 2010 roku

Święta Agata Sycylijska

Agata jest jedną z czterech wielkich męczennic Kościoła Katolickiego, których wspomnienia obchodzimy w kolejnych zimowych miesiącach: Cecylia (22 XI), Łucja „świetlana” (13 XII), Agnieszka „czysta” (21 I) i Agata „dobra” (5.II).

Imię Agata znaczy „dobrze urodzona, ze szlachetnego rodu, dobra”. Rzeczywiście urodziła się ok. 231r. w Katanii na Sycylii w arystokratycznej rodzinie. Z przekazów wiemy, że po przyjęciu chrztu postanowiła żyć w czystości i dziewictwie. Odznaczała się wielką urodą i przez to została zauważona przez konsula lub jak podają inne źródła namiestnika Kwincjana. agataPragnął on pojąć ją za żonę, jak wielu innych starających się konkurentów. Agata odprawiała ich wszystkich gdyż życie, ciało i duszę poświęciła bez reszty Jezusowi. Kwincjan, nie mogąc pogodzić się z odmową postanowił zemścić się na pannie. Okazją był dekret cesarza Decjusza, nakazujący wszystkim obywatelom Imperium złożenie ofiar bogom rzymskim. Edykt ten zapoczątkował jedne z najokrutniejszych prześladowań chrześcijan w starożytnym Rzymie, które objęły obszar całego cesarstwa.

Namiestnik Kwincjan kazał pojmać Agatę i postawić ją przed sobą. Wiedział o tym, że była ona chrześcijanką i pragnął to wykorzystać do zmiany jej decyzji. Żadne jednak namowy ani groźby nie były w stanie zmienić jej postanowienia. Chcąc ją zniesławić oddał ją do domu publicznego zarządzanego przez Afrodyzję. Po trzydziestu dniach pobytu, jej nadzorczyni oznajmiła Kwincyjanowi, że stałości Agaty nic nie zdoła złamać.

Niedoszły narzeczony postanowił przeprowadzić z nią rozmową i nakazał przyprowadzenie jej przed swoje oblicze. Przesłuchanie rozpoczął od pytania o jej ród.

Jestem szlachcianką – odrzekła Święta – i pochodzę ze znakomitego rodu, jak o tym świadczy cały szereg moich przodków”. ”Dlaczego – zapytał znowu sędzia – poniżasz się do tego stopnia, że zostałaś chrześcijanką?: „Gdyż prawdziwego szlachectwa – odrzeka Agata – nabywa się przez wyznanie Jezusa Chrystusa, którego mianuję się sługą”. „A więc my, – rzecze znowu Kwincjan – gardząc twoim Ukrzyżowanym, tracimy nasze szlachectwo”? „Tak jest – odpowiedziała Święta – tracisz prawdziwą szlachetność, skoro stajesz się niewolnikiem szatana, i to do tego stopnia, że aby mu cześć oddać, kłaniasz się bryłom kamieni”. „Nie bluźnij naszym bogom! – krzyknął groźnie Kwincjan. – Złóż im zaraz ofiarę w przeciwnym razie tortury nauczą się rozumu”! „Dziwię się, jak rozsądny człowiek może wymagać takich rzeczy! – odrzekła Agata. Sam wstydzisz się swych bogów, a mimo to mnie każesz się im kłaniać”.

Po tym przesłuchaniu święta została poddana biczowaniu, przypalaniu rozpalonym żelazem oraz rozdzieraniu ostrymi nożami. Na koniec Kwincjan polecił odciąć jej piersi. W takim stanie została wrzucona do celi. Przebywającym współwięźniom zakazano udzielania jej jakiejkolwiek pomocy. W nocy pojawiła się światłość w jej celi a do niej samej przybył św. Piotr z aniołem, aby uleczyć jej rany. Została cudownie uzdrowiona a jej więzy i zamknięcia stanęły otworem. Inni więźniowie skorzystali z okazji i uciekli z więzienia. Agata zaś została wyjaśniając: „Nie daj Boże, abym miała stracić bliską koronę, a zarazem straż narazić na karę, której by niezawodnie nie uszła”.

Namiestnik Kwincjan zawezwał ją do siebie i ponownie zażądał złożenia ofiary bogom. „Jak nierozsądnym jest twój rozkaz – rzecze mu na to Agata – abym zaparła się Tego, który mi rany przez ciebie zadane uleczył”!

Z rozkazu namiestnika została rzucona na stos żarzących się węgli i żywcem spalona. Podczas tych męczarni nastąpiło trzęsienie ziemi i ludność zaczęła stanowczo domagać się zaprzestania kaźni. Wystraszony namiestnik uciekł a zgromadzeni wokół zdjęli Agatę z ognia. Zdołała tylko podziękować Bogu za łaski i zmarła 5 lutego roku Pańskiego 251.

Legenda mówi, że na jej pogrzebie pojawił się jakiś nieznany młodzieniec w otoczeniu stu ślicznie ubranych pacholąt i położył na trumnę Agaty tabliczkę z napisem w języku łacińskim: „Myśl święta, cześć Bogu dobrowolna i ojczyzny wybawienie”.
Próbowano odnaleźć tego młodzieńca lub kogoś z jego świty, niestety nie udało się to nikomu.agata2

Okrutny namiestnik Kwincjan próbował zawładnąć majątkiem Męczennicy i udał się konno do jej rodzinnego miasta. W trakcie przeprawy promem przez rzekę, koń zrzucił go i stratował a jego ciało stoczyło się do rzeki i zatonęło.

Kult Świętej Agaty zapoczątkował wybuch wulkanu Etny w rok po jej śmierci. Jej rodzinnemu miastu groziła zagłada, wówczas to wyszła na ulice procesja z welonem wydobytym z grobu świętej. Sprawiło to, że potoki lawy zatrzymały się tuż przed murami miejskimi.

Od tego czasu mieszkańcy Katanii obwożą relikwiarz na rydwanie w procesji po mieście. Relikwie jej były przechowywane w Konstantynopolu od 1040 do 1126 roku z uwagi na zagrożenie napadami Saracenów. Uroczystości z procesją trwają trzy dni i są bardziej okazałe i widowiskowe od zabaw sylwestrowych czy karnawałowych.

W dzień 5 lutego w Polsce błogosławi się sól, chleb i wodę. Istniało przekonanie, że taka sól wrzucona w ogień jest w stanie go stłumić.

Święta Agata jest patronką zawodów związanych z ogniem: kominiarzy, ludwisarzy, odlewników jak i pielęgniarek i osób z chorobami piersi, również matek karmiących piersią oraz kobiet po mastektomii. Ma ona pod swoją opieką Sycylię i miasto Katania, San Marino i Palermo. Do niej uciekamy się z prośbą o ratunek w przypadku wybuchu wulkanów, burzy, pożaru oraz innych klęsk żywiołowych (powodzi, nawałnic).

Modlitwa przez wstawiennictwo świętej Agaty

Wszechmogący Boże, niech nam wyprosi Twoje miłosierdzie święta Agata, dziewica i męczennica, która podobała się Tobie, dzięki męczeństwu i poświęconej Tobie czystości. Przez zasługi świętej Agaty, naszej patronki, błagamy Cię Boże, umacniaj nas, abyśmy nie zrażali się nigdy trudnościami i bólem, lecz by nasza miłość hartowana w cierpieniu jak w ogniu rozgrzewała serca innych i wiodła nas do Ciebie. Wszechmogący Boże, niech święta Agata wstawia się za nami i naszymi bliskimi, wyjednuje nam potrzebne łaski, opiekuje się nami i chroni od wszelkich niebezpieczeństw.

Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

W oparciu o Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku – Katowice/Mikołów 1937r.

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W LUTYM 2014 ROKU.

Święta Agnieszka

Świętych kobiet i dziewcząt o tym imieniu znamy kilka w Kościele. Przybliżę postać najstarszej z nich – Agnieszki Rzymianki, która żyła w Rzymie na przełomie III i IV wieku po narodzeniu Chrystusa.

agnesUrodziła się najprawdopodobniej w 291 roku w zacnej i zamożnej rodzinie. Wychowana została bardzo pobożnie i w 10 roku życia złożyła ślub czystości oraz poświęcenia życia dla Chrystusa. Jej nieprzeciętna uroda jak również zalety charakteru dosyć wcześnie zwróciły uwagę otoczenia i skłoniły synów znamienitych rodów rzymskich o pozyskanie jej serca i zdobycie ręki. Syn starosty rzymskiego Semproniusza posłał jej bogate dary w postaci szat, klejnotów i pieniędzy z prośbą by zechciała zostać jego małżonką. Agnieszka darów nie przyjęła a w odpowiedzi oświadczyła, że jest już zaręczona z bardziej zacnym Oblubieńcem i nie może złamać danego słowa; „Odstąp ode mnie, pobudko grzechu, potrawo śmierci wiecznej! Jestem już zaręczona takiemu, którego życie jest nieśmiertelne, którego szlachectwo najstarsze, którego piękność najśliczniejsza, którego miłość najczulsza, którego łaska najdobrotliwsza, w którego objęciach dziewictwo zatrzymam i którego jedynie, niewypowiedzianie, wiecznie miłuję”.

Młodzieniec nie zrozumiał do końca odpowiedzi Agnieszki i dlatego ojciec jego udał się do niej z prośbą by nie odpychała jego syna. Agnieszka była nieugięta w swojej decyzji. Starosta Semproniusz chciał poznać tajemniczego oblubieńca przyszłej świętej i wtedy dowiedział się, że jest chrześcijanką. Wydawało się, że z obawy srogich kar będzie chciała zmienić swoją decyzję wobec młodego Rzymianina. Starosta zaczął nakłaniać Agnieszkę do oddania pokłonu i złożenia ofiary bałwanom. Wobec odmowy zaczął jej grozić: „Upór twój – rzekł surowo – zasługuje wprawdzie na najboleśniejszą śmierć, będę jednak miał litość nad twą młodością, jeśli pokłonisz się bogom”. Niezrażona Agnieszka odpowiedziała radośnie: „Nie lituj się nad moją młodością, gdyż wcale tego od ciebie nie żądam. Wiara nie polega bowiem na latach, lecz na przeświadczeniu. Bóg wszechmogący nie patrzy na wiek, lecz na uczucia. Czyń przeto, jak ci się podoba”.

Starosta nakazał rozniecić ogień i pokazać jej narzędzia tortur, jakimi będzie męczona. Przyglądała się temu z niewzruszonym spokojem. Następnie została wtrącona do domu publicznego, ale jej czystość, spokój i opieka Boska stanowiły tarczę, która pozwoliła zachować czystość. Mężczyzna, który próbował ją skrzywdzić padł na ziemię rażony ślepotą.

Dla złamania jej wstydliwości rzucono ją nagą na arenę stadionu Domicjana. Ta próba również się nie powiodła gdyż cudownym sposobem została wówczas zakryta płaszczem z własnych, długich włosów.

Postanowiono spalić ją stosie – jak podaje Tradycja to również nie przyniosło efektu, gdyż drzewo nie chciało się zapalić. Ostatecznie została ścięta mieczem. Śmierć poniosła w wieku lat trzynastu 21 stycznia 304 roku po narodzeniu Chrystusa. Rodzice pochowali ją i płacząc czuwali nad jej grobem. Ukazał im się córka w otoczeniu wielu dziewic mówiąc: „Nie opłakujcie mnie, jako straconej – rzekła – lecz się weselcie, że teraz w nieskończonej szczęśliwości, z Tym jestem zaślubioną, którego tu na ziemi kochałam z całego serca”.

Córka Konstantyna Wielkiego, Konstancja, odzyskała zdrowie po ciężkiej chorobie dzięki modlitwom nad grobem św. Agnieszki. Cesarz w dowód wdzięczności polecił wznieść w tym miejscu świątynię a jego córka przy niej powołała do życia klasztor.

agnes-2O. Prokop pisząc żywoty świętych tak pisał o niej: „Cały świat chrześcijański przejęty jest uwielbieniem dla tej Świętej, albowiem zaledwie lat trzynaście licząc, ozdobiła skronie swoje dwojakim wieńcem, jednym z lilii niewinności, drugim z róż męczeństwa”. Kult jej był bardzo rozpowszechniony wśród chrześcijan w starożytności. Świadczyć o tym może popularność jej imienia zarówno w Kościele Katolickim jak i prawosławnym oraz informacje zawarte w pismach św. Ambrożego, św. Hieronima, papieża św. Damazego, papieża św. Grzegorza I Wielkiego.

W dzień jej wspomnienia 21 stycznia poświęca się baranki hodowane przez trapistów i przekazuje je siostrom z klasztoru przy kościele św. Cecylii na Zatybrzu w Rzymie. Z wełny tych baranków zakonnice wyrabiają paliusze, które papież nakłada świeżo mianowanym metropolitom 29 czerwca.

Imię Agnieszka (po łacinie Agnes) nawiązuje do słowa agnus co znaczy baranek i pochodzi od greckiego słowa hagne oznaczającego: czysta, dziewicza, święta.

W przedstawieniach ukazywana jest w szatach żółtych mimo męczeńskiej śmierci, z barankiem mającym nimb, z dwiema koronami – dziewictwa i męczeństwa, niekiedy obok niej jest stos, na którym miała być spalona.

Jej atrybutami są gałązka palmowa, kość słoniowa, lampka oliwna, lilia, miecz, zwój.

Święta Agnieszka z Rzymu patronuje ogrodnikom, dzieciom, zaręczonym, młodym parom, ofiarom gwałtu, dziewicom i harcerkom.

W Polsce najbardziej znanymi kościołami pod jej wezwaniem są: kościół w Lublinie oraz parafialny kościół garnizonowy w Krakowie.

Św. Agnieszko, ozdobo dziewiczej czystości, módl się także za nami, abyśmy za Twą przyczyną wszelkie przeszkody zwyciężywszy, sukienkę niewinności nienaruszoną i niepokalaną przed święte oblicze Boga zanieść mogli. Amen.

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W STYCZNIU 2014 ROKU.

Przepis na Nowy Rok

aomegaPierwszego stycznia przybywa nam lat, ale też z ciekawością otwieramy pustą kartę Nowego Roku naszego życia. To, co było już się nie powtórzy. Planujemy czas nowego roku od nowa. Marzymy o podróżach, o modnych ubraniach, o remoncie domu, o nowej pracy, o podwyżce. Szukamy miejsc, gdzie jeszcze nie byliśmy, wrażeń i przeżyć, które nie były jeszcze naszym udziałem. Nowy Rok jest okazją do postanowień i życzeń. Staramy się patrzeć z optymizmem w przyszłość, wierząc, że wszystko, co postanowiliśmy spełni się.
To emocjonalne podejście odnawia, odświeża nasze myślenie i zmysły. Gotowi nawet jesteśmy na podjęcie pewnych wyrzeczeń.
Nasze ludzkie doświadczenie, lata naszego życia, które minęły i ten rok, który się zakończył, podpowiadają nam jednak, że łatwo wypalamy się, że codzienne obowiązki temperują nasze zapędy, że życiowa zmienność zaskakuje nas nieprzewidywalnymi zwrotami. Wielu z nas będzie towarzyszyło poczucie zagrożenia, brak pewności, co do materialnych środków na życie. Choroby trwają, problemy nie znikają z końcem minionego roku, kredyty trzeba spłacać, obowiązków przybywa. Dla wielu z nas Nowy Rok jest dalszym ciągiem trudnej egzystencji. Wyobraźnia karmiona jest codziennie informacjami o nieszczęściach i globalnych zagrożeniach, które i w nas wywołują lęk i niepewność jutra.
W cichości jednak wszyscy marzymy, aby nasze życie było jak słynna maszyna perpetuum mobile-napędzane samoodtwarzającą się energią, napełniane niezniszczalną siłą witalną, zawsze w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej, pełne urody, zawsze młode i barwne.
Nauka w chwili obecnej mówi nam, że nie jest możliwa konstrukcja perpetuum mobile. Współczesny świat zaprzecza nieśmiertelności. Wciąż ogłaszane złudne recepty obiecujące wieczną młodość i zdrowie, nie zapewniają ich.
Wiara katolicka mówi nam natomiast, że jest życie wieczne, że dusza jest nieśmiertelna, że nadprzyrodzona rzeczywistość może być naszym udziałem.
Trzeba spróbować w zalewie tanich informacji dostrzec, że Miłość Boga proponuje nam życie pełne szczęścia pomimo codziennych trudności i cierpień. W świetle Bożej Miłości odkrywamy, że życie ma swoją niezwykłą wartość i godność, że człowiek nosi w sobie zdolność do rozwoju i przekraczania siebie, że może być darem dla drugiego człowieka. Jezus, Syn Boży, stał się człowiekiem, uniżył samego siebie, aby nas odkupić i otworzyć nam drogę do zbawienia.
Dostaliśmy drogowskaz, nie tylko na Nowy Rok, ale na całe nasze życie.JChrystus
Jam jest Drogą, Prawdą i Życiem” powiedział do uczniów Pan Jezus (J14,6). Oznacza to dla każdego przyjmującego tę propozycję, że Bóg jest dla nas źródłem siły tak potrzebnej nam w życiu „tu i teraz”.
Ufność i pokora są niezbędnymi postawami w naszej ziemskiej drodze z Jezusem ku pełni naszego życia w wieczności.

 

 

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w styczniu 2011 roku.

Tradycja kolędowania w Polsce

Kolędowanie

Kolędowanie

 

Blisko 600 lat temu śpiewano w czas bożonarodzeniowy następującą kolędę:
Zdrów bądź, Królu Anjelski
K’nam na świat w ciele przyszły,
Tyś zajisty Bóg skryty,
W święte, czyste ciało wlity.

Zdrów bądź, Stworzycielu
wszego stworzenia!
Narodził(e)ś się w ucierpienia
Prze swego luda zawinienie.

Zdrów bądź, Panie, od Panny
Jenż się narodził za nie.
Zdrów bądź, Jezu Kryste, Królu!
Racz przyjąci naszę chwałę,

Racz daci dobre skonanie
Prze twej Matki zasłużenie,
Abychom cię wżdy chwalili
Z tobą wiecznie królowali. Amen.

Z pewnością i wcześniej śpiewano po polsku kolędy, ale ta właśnie z 1424 roku zachowała się do naszych czasów i świadczy, jak stary jest to zwyczaj. Zapisał ją w kazaniu na Boże Narodzenie Jan ze Szczekna, magister uniwersytetu praskiego, profesor teologii w Akademii Krakowskiej i spowiednik królowej św. Jadwigi.
Łacińskie słowo „calendae” oznacza pierwszy dzień miesiąca. W szczególności zawsze bardzo uroczyście był obchodzony początek nowego roku kalendarzowego. Tym uroczystościom towarzyszyły pieśni z życzeniami pomyślności i dostatku.
Pierwotnie słowo kolęda oznaczało podarek, dar dla parafii, chodzenie proboszcza z wizytą do parafian i zbieranie darów, chodzenie z szopką po domach. Powszechne było obdarowywanie służby czy poddanych przez panów, biednych przez bogatych. Potwierdzenia tego zwyczaju znajdujemy m.in. w wydatkach dworu króla Władysława Jagiełły, Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta oraz w księgach domowych (sylwach) szlachty i możnowładców. Już w dyplomatycznym Kodeksie Księstwa Mazowieckiego z 1422 roku kolędą nazywano daninę pobieraną przez duchowieństwo w okresie Bożego Narodzenia. Wygłaszano też specjalne bożonarodzeniowe kazania, których zapisy dotrwały do naszych czasów. W nich symbolicznie obdarowywano wszystkie stany często czyniąc aluzje do ich przywar. Przykładowo w takim kazaniu z 1458 roku kaznodzieja „darował” duchowieństwu skowronka, rajcom miejskim żurawia, rzemieślnikom dzięcioła, bogaczom piegżę. Znane są też i inne „podarki”: królowi lwa, duchowieństwu pelikana, szlachcie kwokę.
Kolęda pierwotnie nie była związana z ewangelicznymi przekazami opisującymi przyjście na świat Zbawiciela. Powoli sytuacja się zmieniała wraz z zapotrzebowaniem wiernych i duchowieństwa.
Pieśni o tematyce bożonarodzeniowej początkowo były śpiewane jedynie w liturgii w postaci hymnów, litanii. Początkowo tłumaczono teksty łacińskie lub pisano słowa do melodii psalmów i innych pieśni liturgicznych. Potem, szczególnie w tradycji ludowej, powstawało wiele odrębnych utworów. A w końcu zaczęto komponować specjalne melodie i pisać słowa pieśni bożonarodzeniowych: kolęd śpiewanych w kościołach oraz pastorałek (opisujących życie codzienne i świeckie zwyczaje) śpiewanych w domu
W średniowieczu bardzo popularne stały się misteria, które przybliżały ludziom życie na ziemi Pana Jezusa. Ludzie, w większości nie potrafiący czytać poznawali w ten sposób Pismo Święte.
Ogromną zasługę w rozpowszechnianiu pieśni opowiadających o przyjściu naszego Pana na świat mają zgromadzenia zakonne. W szczególności zakon franciszkanów. To właśnie świętemu Franciszkowi przypisuje się zorganizowanie 24 grudnia 1223 roku pierwszej szopki i żłóbka w ubogiej wiosce Greccio. Zachował się opis Tomasza z Celano (przyjaciel i biograf św. Franciszka) świętowania Bożego Narodzenia prowadzonego przez Biedaczynę z Asyżu.
Pierwsi franciszkanie pojawili się w Polsce już w XIII wieku.
Właśnie w zakonnych graduałach (księgach z pieśniami na cały rok liturgiczny) zachowało się wiele melodii i słów kolęd. Czasami do tej samej melodii powstawało niezależnie kilka tekstów.
W XV wieku pieśni dotyczące Bożego Narodzenia nazywano rotułami, w późniejszych wiekach kantyczkami. Nazwę kolędy dla tych utworów zaczęto używać dopiero w XVII wieku.
Kolędy średniowieczne mające rodowód ludowy były żywe i wesołe, często na melodie mazurów, kujawiaków. Z biegiem wieków nabierały dostojeństwa i powagi, śpiewano je na melodie chorałów, hymnów, uroczystych polonezów i paradnych marszów.
W Polsce z okresu średniowiecza zachowało się 9 kolęd, z wieku XVI około 100, w tym śpiewana do dzisiaj „Anioł pasterzom mówił”. Z wieku XVII pochodzą kolędy „W żłobie leży”, „Przybieżeli do Betlejem”, „Nowy Rok bieży”. Kolejny wiek przyniósł niezwykle popularne i dziś kolędy: „Jezus malusieńki”, „Lulajże Jezuniu”, „Ach, ubogi żłobie”, „Bóg się rodzi”, „Tryumfy Króla niebieskiego”. O niektórych kolędach warto napisać.

Pieśń „Przybieżeli do Betlejem” znalazła się w wydanych w Krakowie w roku 1630 „Symfoniach anielskich” Jana Żabczyca, zawierających teksty 36 kolęd „pasterskich”. Kołysanki z XVIII wieku: „Gdy śliczna Panna” i śpiewana na melodię rzewnego kujawiaka „Jezus malusieńki” były bardzo popularne w żeńskich zakonach. Żyjący w XVI/XVII wieku kaznodzieja Piotr Skarga napisał tekst kolędy „W żłobie leży” do melodii poloneza tańczonego na dworze króla Władysława IV.
Pod koniec XVIII wieku poeta doby stanisławowskiej Franciszek Karpiński ułożył słowa uroczystej kolędy„Bóg się rodzi” do melodii poloneza koronacyjnego królów polskich. Ten właśnie utwór rozpoczyna najczęściej Pasterkę.
W 1849 roku piękny tekst „Mizerna cicha, stajenka licha” napisał poeta Teofil Lenartowicz. Śpiewamy ją na melodię kołysanki.
W 1838 r. ukazał się pierwszy zbiór kolęd, czyli „Wielki śpiewnik kościelny” księdza Marcina Mioduszewskiego, a w nim zbiór „Pieśni o Bożym Narodzeniu”.
W 1834 roku Fryderyk Chopin napisał Scherzo h – moll, w którym brzmi wpleciona melodia słodkiej kołysanki „Lulajże Jezuniu”. Słowa tej kolędy wplótł w swój wiersz „Przed zapaleniem choinki” Konstanty Ildefons Gałczyński:

„(…) Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie cherubin fruwa.
Na oknach pelargonie,
Blask świeczek złotem zasnuwa,
A z kąta, z ust brata płynie
Kolęda na okarynie.

Lulajże, Jezuniu,
Moja perełko,
Lulajże, Jezuniu
Me pieścidełko”.

Kartka z koledowaniaUtwory kolędowe, zarówno słowa jak i melodie są ważnym działem twórczości polskiej. Mają one charakter narodowy, śpiewane są na melodie zaczerpnięte z folkloru różnych regionów Polski. Usłyszymy melodie poloneza, mazurka, oberka, krakowiaka, kujawiaka. Od dawnych wieków pisane są w języku polskim. W okresach zaborów dla wielu pokoleń Polaków były pieśniami patriotycznymi, symbolem narodowym, ostoją polskości i pozwalały zachować ducha narodowego.
Adam Mickiewicz, w wykładach z literatury słowiańskiej (1841) mówił: „Nie wiem, czy jaki inny kraj może się pochlubić zbiorem podobnym do tego, który posiada Polska… Mówię o zbiorze Kantyczek… Uczucia w nich wypowiedziane, uczucia macierzyńskie, gorliwej czci Najświętszej Panny dla Boskiego Dzieciątka, są tak delikatne i święte, że tłumaczenie prozą mogłoby je spospolitować. Trudno by znaleźć w jakiejkolwiek innej poezji wyrażenia tak czyste, o takiej słodyczy i takiej delikatności”.

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w styczniu 2014 roku.