Mędrzec bez czynów

Jest to pierwsza cześć utworu znane również pod tytułem: „O dwunastu nadużyciach tego świata”, czasami w podtytule dodawano: „ Owe to 12 nadużyć zadusza sprawiedliwość. Oto jest 12 nadużyć, którymi koło wieków, jeśli się da nimi uwieść, jeśli sprawiedliwość nie uratuje – słusznym wyrokiem Bożym stacza się w mroki zagłady”. Autor nie jest znany – autorstwo przypisywano m. in.: św. Cyprianowi, biskupowi Kartaginy, św. Augustynowi biskupowi Hippony jak też św. Patrykowi apostołowi Irlandii. Zebrane zostały tu prawidłowości i zasady uporządkowanego i praworządnego życia zbiorowego. Spostrzeżenia mają swoje źródło w refleksji nad upadkiem Rzymu – dlaczego tak dobrze zorganizowane państwo jak Rzym przestał istnieć.

 

12-stopniPierwszy stopień nadużyć jest, jeśli mędrzec i głosiciel nie czyni dobrze, to znaczy nie wypełnia czynem tego, czego naucza mową. Słuchacze bowiem nie zechcą wykonać słów nauczanych, gdy zauważą, że czyny głoszącego są niezgodne ze słowami, które głosił. Albowiem nigdy powaga mówcy wywrze skutku, jak tylko wtedy, gdy w sercu słuchaczy utrwali ją świadczące o niej dobre działanie – zwłaszcza, jeśli nauczający popadnie w występne nałogi, a nie dba o leczenie swych ran lekarstwem pouczeń innego nauczyciela. Stąd i sam Pan w Ewangelii, pouczając uczniów aby dbali o to, by ich nauczanie szło w parze z dobrym działaniem, dał im takie upomnienie: „jeśli sól zwietrzeje, czymże się ją solić będzie?”(Mt 5,3). To znaczy: jeśli błądzi nauczyciel, jakiż inny nauczyciel zdolny będzie doprowadzić go do poprawy? oraz: ”Jeśli światło, które w tobie jest, jest ciemnością, jakże wielka będzie sama ciemność?”(Mt 6,23). Jeśli bowiem oko zaprzestanie spełniać czynności widzenia, któż będzie się mógł domagać, by tę czynność spełniały ręce, albo nogi, czy inne członki?

Niechże więc ci, co nauczają innych, zastanowią się, aby nie spotkały ich większe kary, gdyby spowodowali zatratę większej ilości ludzi. Bo i Salomon, gdy rozszedł się ze swoją wielką mądrością, samą własną przewiną zgotował ruinę całego królestwa narodu izraelskiego. Komu więc powierzono wiele, wiele utraci, jeśli nie wypełnia poprawnie zleconego mu obowiązku zarządcy. Komu bowiem dane jest więcej, więcej od niego się wymaga; a sługa, który znając wolę pana nie wypełnia jej, będzie chłostany większymi batami i srożej karany (Łk 12, 47).

Krótkie moralia chrześcijańskie, redakcja naukowa Artur Andrzejuk, Warszawa-Londyn 2000

Spotkałem się określeniem, że istotą liberalizmu jest brak związku pomiędzy tezami a działaniami. W dniu dzisiejszym jest coraz większe zezwolenie na funkcjonowanie takich „mędrców” w społeczeństwie.

 

Krzepiący cholesterol!

Dietą, sposobem odżywiana zainteresowany jest prawie każdy z nas. Z biegiem czasu zainteresowanie to wzrasta i osoby w starszym wieku są specjalistami w tym zakresie.

cholesterolJedną z ciekawszych pozycji książkowych o współczesnej diecie, o zasadach odżywiania i zdrowiu każdego z nas, jak również działaniach koncernów farmaceutycznych jest wydawnictwo Uffe Ravnskov’a „Cholesterol naukowe kłamstwo” w podtytule jest informacja: Szeroko i przekonująco udowodnione stwierdzenie, że poziom cholesterolu nie ma wpływu na powstawanie i rozwój chorób serca i miażdżycy, jak to powszechnie propaguje medycyna i środki przekazu.

Kim jest autor? To lekarz z wykształcenia, pracował w szpitalach w Danii i Szwecji na oddziałach chirurgii, neurologii, pediatrii i rentgenologii. Jest autorem ponad 160 publikacji. Opublikował, w najwyżej cenionych publikacjach medycznych na świecie, ponad 40 artykułów krytycznych dotyczących związku cholesterolu z choroba wieńcową serca. Autor pokazuje karygodne błędy, niedbalstwo, tendencyjność i wręcz kłamstwo, jakie są używane, by osiągnąć zamierzony cel. Demaskowane jest połączenie finansowe między firmami farmaceutycznymi a autorami wielu badań naukowych. Przedstawiane zarzuty poparte są obszerną bibliografią. Do każdego rozdziału jest podana bogata bibliografia zawierająca od 20 do ponad 70 pozycji.

Oprócz wstępu książka zawiera 12 rozdziałów:

  1. „Dieta-serce” – trudna do zwalczenia hipoteza
  2. Dobroczynne tłuszcze nasycone
  3. Wysoki poziom cholesterolu nie powoduje chorób serca
  4. Wysoki poziom cholesterolu nie powoduje miażdżycy
  5. Eksperymenty na królikach są niemiarodajne
  6. Korzyści z rodzinnej hipercholesterolemii
  7. Eksperymenty na ludziach
  8. Statyny – zagrożenie dla życia człowieka
  9. Jak to szaleństwo się zaczęło?
  10. Przeciwnicy koncepcji „Dieta-serce”
  11. Zalety wysokiego poziomu cholesterolu
  12. Prawdziwa przyczyna

 

Przybliżę tu treść 11 rozdziału traktującego o zaletach dla zdrowia wysokiego poziomu cholesterolu we krwi. Już tytuł pierwszego podrozdziału jest zaskakujący: Starsi ludzie mający wysoki poziom cholesterolu żyją dłużej. Autor przytacza nie jedno a kilka badań które dają takie wyniki (15). Lekarz z Uniwersytetu w Yale zauważył, że starsze osoby z niskim poziomem cholesterolu umierały dwa razy częściej na zawał serca niż te z wysokim poziomem. Ignorowane są te dane lub też wrzucany jest do bardzo wygodnego worka – wyjątek potwierdzający regułę. Tylko, że nie jest to wyjątek a raczej reguła zaobserwowana w wielu innych badaniach. 11 badań potwierdziło tę zależność, poza tym należy pamiętać, że wysoki poziom cholesterolu nie jest czynnikiem ryzyka u kobiet.

Wysoki poziom cholesterolu zapobiega infekcjom – już w XX wieku opublikowano wyniki badań, że niski poziom cholesterolu jest czynnikiem ryzyka śmierci z powodu chorób przewodu pokarmowego i chorób układu oddechowego. Przez 15 lat naukowcy obserwowali ponad 100 tys. zdrowych ludzi w regionie San Francisco. Okazało się, że pacjenci mający niski poziom cholesterolu byli częściej przyjmowani do szpitali z powodu problemów z infekcjami układu oddechowego lub innymi infekcji.

Cholesterol oprócz tego, że przyjmowany jest w diecie, jest również produkowany przez nasz organizm. „Człowiek, jak inne ssaki, produkuje cholesterol przez całą dobę. Kiedy spożywamy dużo cholesterolu, produkcja naszego własnego cholesterolu automatycznie zmniejsza się. Jeśli spożywamy go bardzo mało, nasz organizm produkuje go znacznie więcej. Ten mechanizm utrzymuje cholesterol na stałym poziomie i jest to powodem tego, dlaczego tak trudno obniżyć poziom cholesterolu za pomocą diety”. Mechanizm produkcji cholesterolu może być uszkodzony co określane jest syndromem Smith-Lemli-Opitza. Dzieci z taką przypadłością mają od urodzenia bardzo niski poziom cholesterolu. W większości przypadków rodzą się one martwe lub umierają wkrótce po urodzeniu z powodu poważnych wad mózgu.

Naukowcy z Niemiec prowadzili badania nad alfa toksynami, są to substancje produkowane przez gronkowca złocistego. Okazało się, że tzw zły cholesterol LDL osłabiał szkodliwość alfa toksyny przez zahamowanie hemolizy (rozpadu) czerwonych krwinek. Czysty LDL całkowicie zatrzymywał hemolizę, a natomiast HDL („dobry” cholesterol) takich właściwości nie posiadał.

Można powiedzieć, że własności LDL wspierają działanie systemu odpornościowego człowieka.

Paru innych naukowców zauważyło, że alergie u dzieci związane są z niskim poziomem cholesterolu w ich organizmach. W szpitalu w Helsinkach obserwowano 200 dzieci od chwili narodzin do wieku 20 lat. Dzieci z zaburzeniami alergicznymi miały znacznie niższy poziom cholesterolu całkowitego jak i LDL od pozostałych.

Z badań wynika, że wysoki poziom cholesterolu nie ma żadnego wpływu na zdrowie kobiet, a wręcz przeciwnie – niski poziom cholesterolu jest przyczyną krótszego życia. W przypadku mężczyzn badania pokazują, że po 47 roku życia wysoki poziom cholesterolu nie stanowi żadnego czynnika ryzyka.

Sto lat temu panowało przekonanie, że choroba wieńcowa jest skutkiem infekcji. Hipoteza ta odeszła w zapomnienie, ale ostatnimi czasy zaczyna się jej odrodzenie. Opublikowano dużą ilość prac badawczych (ponad 100 prac) dotyczących bakterii TWAR podejrzanej o powodowanie powstawania choroby wieńcowej.

 

Owoce grzeszników

Zacięci w złości i odtrąceni wprost przez Boga, dla niegodziwości swojej, nie chcą za nic przyjąć Jego łaski, odpędzają wyrzuty sumienia i starają się stłumić je nędznymi uciechami, gardząc Bogiem i bliźnim. Powodem tego jest to, że tak korzeń drzewa jest zepsuty, jak i całe drzewo, i wszystko jest dlań przyczyną śmierci. Nieszczęśliwi ci żyją w ustawicznym smutkach, jękach i goryczy.

I jeśli się nie poprawią, póki mają jeszcze czas używać swej wolnej woli, płacz ich doczesny zmieni się w płacz bez końca. To, co było skończone, stanie się nieskończone, gdyż łzy te były wylane przez nieskończoną nienawiść cnoty, to jest przez pragnienie duszy ugruntowane na nienawiści nieskończonej.

Zaprawdę, gdyby zechcieli, oszczędziliby sobie tych łez wiecznych z pomocą Boskiej łaski, gdyby byli jeszcze wolni, pomimo tej nieskończonej nienawiści. Nienawiść może być nieskończona, poprzez dążenie i naturę duszy, lecz tu, na ziemi, akty nienawiści czy miłości, które są w duszy, nie muszą trwać zawsze. Bo dopóki się żyje, można kochać i nienawidzić wedle upodobania.

Gdy jednak umiera się w miłości cnoty, otrzymuje się szczęście, które nie kończy się nigdy; a jeśli umiera się w nienawiści, trwa się w tej nienawiści bez końca, otrzymując potępienie wieczne. Potępieni nie mogą pragnąć dobra, pozbawieni miłosierdzia Bożego i miłości bliźniego, której kosztują święci pańscy między sobą, jako też miłości, która jest w nas, pielgrzymach i podróżnych życia doczesnego, gdzie nas umieścił Stworzyciel, abyśmy doszli do wyznaczonego celu to jest do Zbawienia, Prawdy wiecznej.

Ani modlitwy, ani jałmużny, ani dobre uczynki nie mogą im pomóc. Są oni członkami odciętymi od Bożej miłości, gdyż w ciągu życia nie chcieli zjednoczyć się z posłuszeństwem dla Jego świętych przykazań w mistycznym ciele świętego Kościoła, pod słodką władzą, która rozdaje nam krew nieskalanego Baranka, Jednorodzonego Syna Bożego. Otrzymują owoc potępienia wiecznego, z płaczem i zgrzytaniem zębów.

Są to męczennicy diabła: daje on im taką nagrodą, jaką sam otrzymał.

Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli księga Boskiej nauki, Poznań 2012

Głotowo – Kalwaria Warmińska

Głotowo - Kalwaria WarmińskaGłotowo (Glotowo, niem. Glottau, prus. Glātawa) – wieś w Polsce położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie olsztyńskim, w gminie Dobre Miasto w dolinie rzeki Kwieli.

Znajduje się tu Sanktuarium Najświętszego Zbawiciela i Męki Pańskiej a kościół nosi tytuł bazyliki.

Barokowy budynek kościoła pochodzi z 1722 roku i został wybudowany w miejscu poprzednich, dużo starszych świątyń. Miejsce budowy kościoła wskazał kielich z Najświętszym Sakramentem wyorany na polu. Fresk na sklepieniu bazyliki obrazuje moment cudu eucharystycznego – pokłon zwierząt Hostii. Wystrój wnętrza „opowiada” we freskach i obrazach teologię Eucharystii.

Obok kościoła znajduje się Kalwaria Warmińska – zbudowana w malowniczym wąwozie w latach 1878-1894 na wzór Drogi Krzyżowej Pana Jezusa w Jerozolimie. W murowanych z kamienia i cegły kaplicach znajdują się artystycznie wykonane rzeźby, ukazujące naturalistycznie mękę Chrystusa. W każdej z nich jest też urna z kamyczkiem z danego miejsca przywiezionym przez bogatego mieszkańca Głotowa Jana Mertena z pielgrzymki do Ziemi Świętej. W budowie Kalwarii wykorzystano niewielki jar ze strumykiem. Szacuje się, że ręcznie budowało Kalwarię przez 16 lat około 70 tysięcy katolików diecezji warmińskiej.

Zapraszamy do Galerii zdjęć.

Św. Franciszek Salezy, Doktor Kościoła

Święty Franciszek Salezy, patron dziennikarzy, pisarzy i prasy katolickiej, urodził się 21 sierpnia 1567 roku na zamku de Thorens w Księstwie Sabaudii-Piemontu. Był najstarszym z dwanaściorga potomków baronów de Boisy, dlatego też rodzice pragnęli, aby zrobił karierę w świecie i zapewnili mu najlepszą edukację. Po ukończeniu szkół, w wieku 15 lat wraz z opiekunem udaje się do Paryża, aby pobierać naukę w jezuicki kolegium. Stosując się do zaleceń ojca Franciszek uczy się greki i łaciny, retoryki i filozofii oraz ćwiczy fechtunek, taniec i jazdę konną. Odkrywa w sobie upodobanie do teologii. Poreformacyjne nauki Lutra oraz Kalwina sprawiają, że szeroko i z dużym zaangażowaniem dyskutowana jest kwestia predestynacji. Twierdzono, że Bóg od początku przeznacza wybrane osoby do zbawienia lub potępienia. Głoszono, że potępieni mieli wskazywać na Bożą sprawiedliwość, a zbawieni na Boże miłosierdzie. Teoria ta powodowała odbieranie człowiekowi możliwość decyzji, gdyż jego przeznaczenie było już z góry określone. Z powodu tych poglądów Franciszek popadł w skrajną rozterkę gdyż wydawało mu się, że jest potępiony na wieki. Wyzwolenie nastąpiło gdy przed ołtarzem Matki Bożej odmówił modlitwę św. Bernarda – „Pomnij o Przenajświętsza Panno Maryjo, …”, jak sam wspomina, udręka spadła z niego jak skorupa trądu.

Fr.SalezyW roku 1591 kończy studia prawnicze i jego ojciec pragnie go widzieć jako członka senatu oraz chce go ożenić z bogatą jedynaczką jednego z najlepszych rodów w Sabaudii. Franciszek odrzuca tę propozycję gdyż postanawia zostać księdzem i udaje się do biskupa z prośbą o przyjęcie go do stanu duchownego. W roku 1593 otrzymuje święcenia kapłańskie i w kolejnym roku udaje się do okręgu Chablais by umacniać katolików wierze i odzyskać tych, którzy przeszli na kalwinizm. Odwiedzał wioski i poszczególne gospodarstwa. Miał dar nawiązywania kontaktów, umiał rozmawiać z prostymi ludźmi, swoje nauki okraszał humorem i radością. Hierarchia kalwińska zabroniła swoim wyznawcom chodzenia na nauki Franciszka a nawet zakazała rozmawiania z nim. Aby dotrzeć z naukami do potrzebujących postanowił walczyć piórem. Rozwieszał na murach i parkanach ulotki ze zwięzłym wyjaśnieniem prawd wiary.

Św. Franciszek Salezy był z natury popędliwy i skory do wybuchów. Długoletnią pracą nad sobą nauczył się opanowania i umiejętności dawania tyle słodyczy, ciepła, łagodności i dobroci, że przyrównywano go do samego Chrystusa. W tej epoce fanatyzmu, zaślepienia i zaciekłych sporów przejawiał wprost wyjątkowy umiar, łagodność i takt, iż nazywano go „światowcem wśród świętych”. Kierował się, w kontaktach z ludźmi dewizą, że: „Więcej much złapie się na kroplę miodu aniżeli na całą beczkę octu”.

Dwukrotnie spotykał się z głową kościoła kalwińskiego usiłując nakłonić go do przyjęcia wiary katolickiej, niestety działania te nie przyniosły zamierzonego skutku. Mimo to efekty jego pracy były na tyle znaczące, że w roku 1599 zostaje mianowany biskupem pomocniczym a po śmierci bp. Klaudisza de Granier zostaje jego następcą na biskupstwie w Genewie.

Na początek zarządzania diecezją przeprowadził osobistą wizytację 450 parafii swojej Fr.Salezy-2diecezji, położonych przeważnie w Alpach. Zakładał szkoły, nauczał katechezy dzieci i dorosłych był przewodnikiem duchowym dla wielu wiernych. Wraz ze św. Joanną z Chantal założył zgromadzenie pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny – w Polsce zwane potocznie siostrami wizytkami. W 1608 roku zebrał i uporządkował zapiski, rady i wskazówki, które dawał swojej kuzynce i opublikował w książce „Filotea czyli droga do życia pobożnego”. Pozycja należąca dziś do kanonu duchowości chrześcijańskiej, to doskonały podręcznik życia wewnętrznego.

Zawiera program życia chrześcijańskiego: jak się modlić? Jak się spowiadać? Jak często przystępować do Komunii Świętej? Jak podejmować post i umartwienie? Jak unikać pokus i jak z nimi walczyć, gdy nas dręczą? Udziela rad, jak postępować w życiu towarzyskim i rodzinnym, jak korzystać z odpoczynku i z rozrywek, jak dobrze spełniać obowiązki małżeńskie. Służy pomocą w rachunku sumienia.

FiloteaMimo upływu czterech stuleci ten przewodnik życia duchowego jest nadal aktualny. Tytułowe imię „Filotea” – „miłująca Boga” – jest imieniem każdego, kto chce dążyć do doskonałości i świętości.

W roku 1616 opublikował „Teotym, czyli traktat o miłości Bożej” refleksje nad istotą i obliczami Boga. „Heretycy są heretykami i zasługują na to miano, dlatego że spośród artykułów wiary wybierają te, które im odpowiadają i dogadzają, wszystkie inne zaś odrzucają odmawiając im słuszności. Katolicy natomiast są katolikami, gdyż bez wyboru i jakichkolwiek zastrzeżeń, z niewzruszoną gotowością i stanowczością przyjmują całość nauki Kościoła. Zupełnie tak samo dzieje się w dziedzinie miłości. Czynić jakiś wybór pomiędzy Bożymi przykazaniami, czyli chcieć praktykować jedne, równocześnie gwałcąc pozostałe – nie jest niczym innym niż herezją przeciw świętej miłości.”

Utwory jego pisane są pięknym językiem i stylem, myśl przedstawiana jest jasno i dokładnie. Swoje nauczanie o rozwoju duchowym i pracy nad sobą kierował się również do osób świeckich, co na owe czasy było nowością.

Bp Franciszek Salezy zmarł nagle w Lyonie w drodze powrotnej ze spotkania z królem Francji dnia 28 grudnia 1622 roku. Biskup Salezy został beatyfikowany w 1661 roku i w cztery lata później kanonizowany. W roku 1877 papież Pius IX uznał św. Franciszka Salezego doktorem Kościoła. Wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 24 stycznia w rocznicę przeniesienia ciała do Annecy w 1624 roku. W ikonografii przedstawiany jest w stroju biskupim, atrybutami jego są: gorejąca kula ośmiopłomienna, księga, pióro. Jest patronem poetów, i osób niesłyszących gdyż rozwinął język migowy w celu szerszego nauczania o Bogu. Św. Franciszek Salezy jest patronem wizytek oraz Towarzystwa św. Salezego wspólnoty zakonnej założonej przez św. Jana Bosko w 1859 roku.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W STYCZNIU 2015 ROKU.

Współczesne rozproszenia

Lekkomyślność i rozproszenie
Na pozór niby nic złego – jako przewinienie, rzecz drobna – jednak ogromna w skutkach.
Pobożność wymaga powagi, skupienia, czasu – trzech rzeczy, które lekkomyślność trwoni.
spowiedz-il-fkPrawdy Boże są osłonięte cieniem i zarysowują się w naszym umyśle dopiero po długim, powolnym wpatrywaniu się, podobnie jak przedmioty wychodzące na światło dnia o poranku. Co się tyczy wrażeń pobożnych, te są jedynie owocem długich wysiłków.
Rozproszenie to trwonienie tu i ówdzie swoich zdolności, czasu, aktywności, bez celu, bez owocu; to zrzeczenie się szlachetnej roli kierowania swym życiem, poddanie się pod jarzmo płaskich nawyków, zubożenie natury, a w końcu zupełna niezdolność do dwóch rzeczy niezbędnych w życiu: do skupienia i wysiłku.
Wada ta nie daje się pogodzić z gorliwością, wytwarza obojętność, a często niesmak.
A wystarczyłoby, żeby człowiek – bądź co bądź wrażliwy i szlachetny – pokonał swoją lekkomyślność! Odkryje wówczas nieznane światy: Boga i niebo, Jezusa i serdeczny z Nim stosunek, Maryję z całą Jej tkliwością… Żyłby, podnosił się, rozwijał uszlachetnione uczucia… Zapewnił sobie – w długim może życiu – pokój, godność.. Byłby użyteczny dla innych… Oszczędziłby sobie także próżnych żalów, jakie w przyszłości będzie musiał przeżywać, bo świeżość wrażeń, giętkość natury i ogień pierwszego zapału, raz stracone, nie wracają nigdy!
Ukochajmy chwile milczenia… Wprowadzajmy milczenie do duszy. Próbujmy wprawiać się w rozmyślanie. Jak najczęściej zwracajmy się do Boga. W naszych stosunkach z ludźmi, umiejmy się trzymać w panowaniu nad sobą; umiejmy do niego wracać, gdy je stracimy. Nie przejmujmy się zmiennością naszych wrażeń; to nie one, ale świadomie działająca wola stanowi naszą istotę moralną. Bądźmy cierpliwi sami z sobą; nim jakiś stan zdoła się utrwalić, zmiany są do przewidzenia; unikajmy przywiązania do naszych wad, nie przestając walczy z nimi, umiejmy je znosić.

Wg „Spowiedź Przygotowanie do Sakramentu Pokuty”, Warszawa 2005

 

Dla ludzi, którzy od dziecka nie rozstawali się z multimediami, tradycyjne, analogowe formy komunikacji wydają się ułomne, nużące, za wolne. Kultura cyfrowa nie uznaje bowiem logiki i ciągłości, nudzą ją narracje. Jest to kultura nadmiaru, budowana niczym patchwork z epizodów, cytatów, anegdot. Nie muszą one opowiadać klasycznych historii posiadających początek, rozwinięcie i jakiś finał. Tu każdy element jest równie ważny. I każdy może być z innej beczki. Świat jest dla użytkowników nowych mediów wielką bazą danych rozsianych po tysiącach serwerów i dysków. Czyta się je w biegu, ogląda w kilku okienkach otwartych na ekranie komputera, mając jednocześnie na uszach słuchawki z muzyką lub włączonym radiem. Swobodny dostęp do informacji jest więc kwestią zasadniczą. Licencję na ich selekcjonowanie i upowszechnianie każdy nastolatek nosi w tornistrze… albo tak mu się wydaje. Może ciuch, którym chce zwrócić na siebie uwagę, musi być markowy, ale informacja niekoniecznie. Oczywiście nie jest zupełnie obojętne, skąd ona przychodzi, wystarczy, by autoryzował ją ktoś, do kogo mamy zaufanie. Zbiorowym autorytetem bywa tu najczęściej mniejsza lub większa (Facebook) grupa przyjaciół.

Mity czwartej władzy, Piotr Legutko, Dobrosław Rodziewicz, Poznań 2010

Z tych dwóch cytatów widać gdzie współczesny człowiek ma problem w dotarciu do Boga. Bóg jest wszechmocny i nie ma dla Niego żadnej trudności, żadnych problemów z realizacją swojej woli, z dotarciem do każdego z nas. Natomiast dla ludzi usłyszenie Boga, otwarcie się na Jego wolę wymaga wysiłku, pracy, czasu oraz skupienia. Czas i skupienie są w dzisiejszych czasach bardzo deficytowe i bardzo wiele rzeczy domaga się naszego zainteresowania a przez to utrudnia poznanie siebie i drogi do Boga.

Praca modlitwą

Pracujemy wszyscy na swoim odcinku pracy dla zdobycia dusz dla Niepokalanej. Poza pracą fizyczną jest jeszcze praca modlitwy i cierpienia.

Jak my doceniamy pracę modlitwy?

Niejeden zatęskni może: jakże tu pracować modlitwą, kiedy należałoby kilka razy na dzień pomodlić się w kościele, a tutaj stale dzwonek przeszkadza i zamiast do modlitwy – do pracy wzywa. Innemu znów może trudno się modlić, bo praca przeszkadza. Pomyśli sobie czasem: żebym był w innym konwencie – to bym się częściej modlił. Tymczasem przyjdzie nieraz i taki czas, że chociaż dzwonek wzywa na modlitwę, każą pracować, a nawet z pacierzy zwalniają. Jakże tu pracować modlitwą?

Pan Bóg nie mierzy modlitwy na metry i jej wartość wcale nie zależy od ilości odmówionych różańców czy koronek. Istotę modlitwy stanowi według katechizmu wzniesienie myśli i duszy do Boga. Trzeba się oczywiście i ustnie modlić i pójść do kościoła, ale tylko wtedy i tak, jak Niepokalana sobie życzy. Jej wola jest ponad modlitwę, ponad pracę, ponad umartwienie. Wzniesienie naszej woli do Boga – czyli zjednoczenie naszej woli z wolą Niepokalanej – jest najwyższą modlitwą O tym też wspomniał św. O. Franciszek w Regule, aby bracia w czasie pracy nie tracili ducha świętej modlitwy i pobożności. To jest zjednoczenie woli naszej z wolą Niepokalanej. Modlitwa ustna jest bardzo pożyteczna, ale – o ile jej sobie Niepokalana życzy. Modlitwą pracujemy, zwłaszcza modlitwą obowiązkową: Komunia święta, Msza święta i obowiązkowe pacierze, rozmyślania czy inne nabożeństwo wyznaczone. Te zwłaszcza powinniśmy starannie odprawiać.

Istotą jednak nabożeństwa jest zjednoczenie woli naszej z wolą Niepokalanej.

Szatan niejedną duszę wyciągnął za furtę klasztorną przez to, że stara się, aby się ona więcej przywiązała do modlitwy niż do Niepokalanej. Duch zaś Niepokalanej winien w nas żyć i w nas działać.

 

Niepokalanów, niedziela 8 XI 1936.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

Nawiedzenie Boskie czy diabelskie mamienie?

Po czym można poznać, że to nawiedzenie pochodzi od diabła, a nie od Boga?

Znakiem, że pochodzi ono od diabła, który ukazuje się duszy w postaci światła, jest to, że dusza za jego zjawieniem się odczuwa natychmiastową żywą wesołość; lecz w miarę trwania wesołość ta zmniejsza się coraz bardziej i pozostawia po sobie zniechęcenie, ciemność, i zamroczenie wewnętrzne ducha. Lecz jeśli to Bóg, Prawda wieczna, nawiedza taką duszę, odczuwa ona w pierwszej chwili świętą bojaźń; ale z tą bojaźnią doznaje wesela, poczucia bezpieczeństwa i słodyczy roztropności, która sprawia, że dusza, wątpiąc, nie wątpi. Lecz w poznaniu siebie, uzna się za niegodną tej łaski i powie: „Nie jestem godna twych odwiedzin”. Skoro nie jest ich godna, jakże to może się stać? Lecz kiedy zwróci się do przepaści Bożej miłości, pozna i zobaczy, że dla Boga możliwe jest dawać; że nie patrzy On na jej niegodność, lecz na godność swoją, która czyni ją godną przyjąć Jego jako łaskę i czuć w sobie obecność Jego, bo nie pogardza On pragnieniem, którym dusza przyzywa. Stąd mówi pokornie: Oto służebnica Twoja; niech wola Twoja stanie się we mnie (Łk 1,38). Wtedy dusza z weselem i radością ducha, uznaje z pokorą swą niegodność, świadoma, że miłości Bożej zawdzięcza wszystko, co otrzymała.

 

Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli księga Boskiej nauki, Poznań 2012

 

O prawdziwym Kościele Chrystusowym

O tym, że zbory ewangelików dzisiejszych, luteran, kalwinów, anabaptystów i innych sekciarzy, nie są Kościołami Chrystusowymi ale bożnicami, szatańskimi.

Co dawny chrześcijański doktor Tertulian wyrzekł i pięknie napisał o heretyku Marcjonie, to my też możemy prawdziwie powiedzieć o dzisiejszych ewangelikach, to jest o Lutrze i o jego uczniach. Iż jako osy i szerszenie plastry czynią, tak też czynią kościoły i marcjoniści, i luteranie i kalwini. Mają oni swoje kościoły, ale swoje, tak nowe, jak i cudzołożne. Jeśli poszukasz ich źródła i początku, rychlej znajdziesz go w apostazji (to jest w oderwaniu się albo odszczepieństwie) niźli w ustanowieniu apostolskim. Bo zaczęły się albo od Marcjona (a dziś od Marcina Lutra), albo od któregoś z grona zwolenników Marcjona, a dziś Lutra. W których słowach tego to doktora, mamy kilka znaków kościoła kacerskiego. Albowiem najpierw przyrównał prawdziwy Kościół Chrystusowy do pszczół, a kościół kacerski do os albo szerszeni. Osy i szerszenie są bowiem podobne pszczołom, ale nie są pszczołami, i owszem są dla pszczół szkodliwe i im przeciwne, tak też i heretycy, chociaż wydają i nazywają się chrześcijanami, ale nimi nie są: i owszem są srogimi nieprzyjaciółmi prawych chrześcijan. A jak osy wypędziwszy pszczoły, posiadają ich ule, i trawią ich miody, które wytrawiwszy, także czynią plastry, ale zamiast miodu, jakąś gorzkość znoszą do ula. Tak i heretycy, wypędziwszy gdzie mogli katolików, ich kościoły, dochody i nadania przodków przywłaszczyli sobie, a wytrawiwszy i wyniszczywszy to wszystko, co tylko było dobrego w kościele, sami zamiast miodu czystego słowa Bożego, głoszą zwiedzionym ludziom sam tylko jad i gorzkość bluźnierstw i błędów kacerskich. A to jest znak pierwszy. Drugi znak, że kościoły chrześcijańskie są pierwsze, kacerskie późniejsze, które nie były dawniej nigdzie na świecie, a później powstały i niedawno nastały, wyszedłszy z nas i uczyniwszy oderwanie a następnie od Kościoła chrześcijańskiego powszechnego. Nie były zawsze i wszędzie, i przeto nie są ani nie mogą być prawdziwym Kościołem Chrystusowym, który jest powszechny, który zawsze był i szerzył się po całym świecie. Trzeci znak, że prawdziwy Kościół Chrystusowy jest wierną oblubienicą Chrystusową, która nigdy od oblubieńca swego odstąpić, i żadnym cudzołóstwem zmazana być nie może. A kościoły kacerskie są cudzołożne. Bo odstąpiwszy swego pierwszego oblubieńca Chrystusa Pana, i oderwawszy się od Jego ciała, które jest Jego Kościołem, naśladują cudzołożników i bluźnierców kacerskich, obierają ich sobie za mistrzów i przystają do ich nauk obłędnych, przeklętych i szatańskich, i tak wstrętne z nimi cudzołóstwo płodzą, że już nie od Chrystusa są zwani chrześcijanami, ale od Lutra luteranami, od Kalwina kalwinami, i także od innych, których niemalże jak Boga samego chwalą, mają ich słowa za szczere słowo Boże. Czwarty znak, iż Kościół Chrystusowy jest prawdziwym Kościołem apostolskim, że swe pochodzenie wywodzi od apostołów, porządną i nieprzerwaną sukcesją, tak nauki apostolskiej, jak i nauczycieli, biskupów i namiestników apostolskich. Rzymski Kościół ukazuje swoje źródło i swój początek od świętego Piotra apostoła, przez porządne następstwo biskupów rzymskich, namiestników apostolskich, aż do naszych czasów. Lecz kościoły kacerskie, nie są ani być nie mogą kościołem apostolskim, bo nie mogą pokazać źródła i swego początku od apostołów aż do nas. Ale są to kościoły apostaskie, odstępnicze albo odszczepieńcze. Bo kościoły luterskie, które nie istniały pierwej na świecie, zaczęły się od Lutra apostaty, naszego odstępcy i odszczepieńca, który wyszedł z Kościoła Rzymskiego. A także kościoły zwingliańskie od Zwingliego, kalwińskie od Kalwina, i drugie od innych z nurtu Lutra. Bo ci wszyscy wyszli z jego szkoły…

Już więc, mój miły chrześcijaninie, pamiętaj te nauki, które słyszałeś. A najpierw, iż jako katolicy są podobni pszczołom, tak heretycy osom i szerszeniom, których kościoły są marne i cudzołożne, i nie apostolskie, ale apostatyczne albo odszczepieńcze. Druga, iż nie mogą być Kościołem powszechnym, przeto iż przed Lutrem nigdzie na świecie nie byli, bo ani kościołów, ani biskupów, ani żadnych znaków i pamiątek swojej religii nie mogą pokazać. I Luter ich przodek wyszedłszy do nas, nie udał się do któregoś już istniejącego kościoła, ale zbudował sobie nowy. Trzecia, gdyby wiar luterańska i kalwińska dawno była na świecie przed Lutrem, więc nie dopiero teraz, ale dawno kościoły papieskie byłyby spustoszone, ołtarze i obrazy wyrzucone, i Msze wyniszczone. Czego iż nie było, tedy to znak pewny, że wiara luterańska i kalwińska nigdy przedtem na świecie nie była. Czwarta, choćby ewangelicy dawno przed tym byli gdzieś na świecie: tedy jednak, iż się przez tak długi czas w jamach i jaskiniach kryli i taili, a wiary swej dla bojaźni wyznać nie śmieli, i przez Kościół Rzymski byli stłumieni, potępieni, i zwyciężeni, nie mogą być prawymi wyznawcami i prawdziwym Kościołem Chrystusowym. Piąta, sami się wydają być heretykami, iż Chrystusa Pana i Jego kościół, (który się nigdy zaćmić ani zataić nie może) prze całe tysiąc lat pokazują w ukryciu i w zamknięciu. A na próżno odwołują się do Husa, Hieronima z Pragi, Wiklefa i Berengariusza, bo ci wszyscy w wielu rzeczach i artykułach wiary, są zgoła przeciwni dzisiejszym ewangelikom.

Panie Boże, Ojcze miłosierdzia, racz sam usposobić i oświecić serca chrześcijańskie, które raczyłeś obrać do żywota wiecznego, aby opamiętawszy się zwodziciele i fałszerze, którzy tak wiele dusz odkupionych krwią Twego miłego Syna posyłają do piekła, co najdalej od nich uciekali; a stojąc statecznie i żyjąc pobożnie, sprawiedliwie w prawdziwym a powszechnym Kościele apostolskim, do Ciebie się po śmierci dostali, który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen

Ks. Jakub Wujek SI

 

„Protestantyzm potępiony przez papieży”; Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu; Sandomierz 2012