500 lat herezji

m-luter-pomnik-bielskPowstań, Panie, i osądź sprawę swoją, miej w pamięci karę dla tych, którzy nieustannie pełni są głupoty. Wysłuchaj, Panie, nasze modlitwy, bo lisy już pustoszą winnicę, której prasy sam jedynie wytłaczasz.

Panie, przed Twoim wniebowstąpieniem do Twego Ojca powierzyłeś troskę, kierownictwo i zarząd nad nią św. Piotrowi (który jest jej głową i Twoim wikariuszem), i jego następcom, bo ona jest obrazem Kościoła triumfującego. Dzik leśny niszczy ją, i wszelka dzika bestia żywi się w niej.

Powstań, św. Piotrze, i wypełniaj wspomniany wyżej urząd pasterski, który został ci przekazany od Boga, zważaj na sprawę świętego Kościoła Rzymskiego, który jest matką wszystkich kościołów i nauczycielką wiary, na sprawę Kościoła, który uświęciłeś swoją krwią z Bożego polecenia.

 

Panie Jezu, Zbawicielu nasz, ustanawiając sakramenty święte wskazałeś nam drogę i dałeś środki do osiągnięcia życia wiecznego, Ty ustanowiłeś Piotra i jego następców pasterzem Kościoła Twojego, swoim życiem pokazałeś nam wypełniać przykazania Boże i kochać bliźniego.

W rocznicę tak bolesnych i tragicznych wyborów, pragnę:

  • błagać o Miłosierdzie dla błądzących w oparach błędu i kłamstwa,
  • złożyć dobrowolne zadośćuczynienie za porzucenie sakramentów kapłaństwa, małżeństwa oraz Ofiary Mszy Świętej,
  • głosić Wszechpośrednictwo Łask Najświętszej Maryi Panny oddając hołd i cześć Jej Niepokalanemu Sercu.

 

Panno przemożna, która wyniszczyłaś wszystkie herezje całego świata, wyzwól świat chrześcijański z sideł szatańskich i wejrzyj łaskawie na dusze, zdradą szatańską zwiedzione, aby porzuciwszy wszelką przewrotność heretycką serca błądzących upamiętały się i do jedności prawdy katolickiej wróciły, za Twoim wstawieniem się do Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna Bożego, który z Bogiem Ojcem żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.

 

Módlmy się za heretyków, aby Bóg i Pan nasz wyrwał ich ze wszystkich błędów i raczył ich przywieść do świętej Matki, katolickiego i apostolskiego Kościoła.

Wszechmogący, wieczny Boże, Ty zbawiasz wszystkich, a nie chcesz niczyjej zguby, wejrzyj na dusze podstępem szatana uwiedzione, by wyrzekłszy się wszystkich heretyckich błędów i z mylnej drogi w skrusze serca do jedności Twej wiary powróciły.

 

 

Boże Narodzenie i Nowy 2017 rok

Jest taka noc – noc tysiąca gwiazd.
Coś się kończy – coś zaczyna.
Wszystko co było ustępuje przyszłości.
Niechaj roziskrzy się ona srebrem przed nami,
dając nam nadzieję – a my pochylmy głowy;
dając pokłon Stwórcy.

wiersz: Lena Brudzińska

 

Błogosławieństwa Bożego na każdy dzień roku;

by Nowonarodzony był nam Drogą, którą będziemy wybierali,

         życzą Grażyna i Rafał

 

Niewola grzeszników

granada_fray_luis

Ludwik z Granady OP

Najokropniejsza broń, jakiej używa szatan, aby nas podbić, to nasze własne żądze; bo nieporządna miłość, z jaką lgniemy do rozlicznych przedmiotów naszego pożądania, popycha nas do chwytania się wszelkich, choćby i niegodziwych środków, byle tamte osiągnąć, nie zatrzymując się przed żadną przeszkodą, choćby i przed prawem Bożym. I oto początek, przyczyna wszystkich zbrodni. To jest ten bezecny tyran, któremu grzesznicy poddani są i zaprzedani jak niewolnicy, by użyć wyrażenia Apostoła. Grzech nie pozbawił ich zupełnie wolnej woli, którą otrzymują przy stworzeniu w istocie swej niespożytą. Ta przyrodzona władza nie może być całkowicie stłumiona, jakiekolwiek ogromne brzemię nieprawości by na niej nie ciążyło – jest jednak tak dalece przez nie osłabiona, że w swoich nieustających bojach z coraz silniejszą za każdym nowym napadem chucią cielesną najczęściej przegrywa. A cóż boleśniejszego można sobie pomyśleć, niż to, że człowiek, który nosi w swojej duszy obraz Boga, który dzięki swojemu rozumowi może się, jak po promieniu spuszczonym ze światłości niebieskiej, wznieść nad wszystko co stworzone, aż na łono samego Boga – że ten człowiek, jakby na przekór takiej godności, poddaje się ślepej zwierzęcej chuci, zohydza się grzechem, oddaje przewodnictwo nad sobą szatanowi? Powierzywszy się takiemu przewodnikowi, czego innego może się on spodziewać, jeśli nie tego, że spadając z przepaści w przepaść, zatrzyma się dopiero na samym dnie piekieł?

Wyobraź sobie panią, w której znajdziesz wszystko, co tylko szlachetnego w urodzie i cnocie dać mogą urodzenie i natura. Ma ona w swojej służbie niewolnicę, u której brudy duszy nie ustępują w niczym ohydzie i brzydocie ciała. Otóż ta wstrętna kobieta podaje swojemu panu zaczarowany napój, który pozbawia go rozumu. Od tej chwili mąż, nazbyt szczęśliwy, za miłość przywiązanej żony odpłaca już tylko wzgardą i odrazą. Osadza ją w najdalszej części domu, a uwiedziony namiętnością ku swojej obrzydliwej niewolnicy, całą swoją miłość, staranie, czułość zwraca właśnie ku niej. Niczego nie pomyśli, postanowi, nie zrobi inaczej jak tylko przez nią i dla niej. Z jej rozkazu i dla jej przyjemności wydaje, traci na uczty, gry, zabawy i wszelkiego rodzaju zbytki. Nie dość, że wyniósł cudzołożną niewiastę do praw i godności prawej małżonki – trzeba jeszcze, że ta nieszczęśliwa małżonka, poniżona do stanu swojej współzawodniczki, musi teraz być niewolnicą swojej niewolnicy, musi być uległa wszystkim jej wymysłom, wszystkim zachciankom. Czy wierzysz, by szaleństwo człowieka mogło zajść tak daleko? Gdyby się kiedykolwiek coś podobnego zdarzyło, jakież byłoby zdumienie wszystkich, którzy by na to patrzyli! Jak by się każdy brzydził tą bezecną kobietą! Jakie współczucie, jaki politowanie budziłby los tej cnotliwej, nieszczęśliwej małżonki! Jaki powszechny głos oburzenia i pogardy podniósłby się przeciw temu nieuczciwemu i szalonemu mężowi?

 

 

Św. Ludwik z Granady; Przewodnik grzeszników; Wydawnictwo AA

Społeczeństwo bez praw

Dwunasty stopień nadużycia, to społeczeństwo bez prawa, które gardząc słowem Bożym i przepisami prawa – różnorakimi błędnymi drogami wplątuje się w sidła przeniewierstwa. Owe to drogi przeniewierczego społeczeństwa tak w rodzaju ludzkim pokazuje prorok: „Wszyscyśmy zbłądzili jak owce, każdy z nas obrócił się ku własnej drodze”(Iż 53,6). O tych drogach mówi też Mądrość ustami Salomona: „Jest droga, która zdaje się człowiekowi sprawiedliwa, ale w końcu prowadzi do śmierci” (Prz 14, 12). Na te zaś drogi zguby wchodzi się wtedy, gdy prze niedbałość porzuca się jedyną drogę królewską, która nie skręca ani na lewo, ani na prawo, a rą jest prawo Boże. Pan nasz, Jezus Chrystus, cel „prawa dla usprawiedliwienia każdego wierzącego” (Rz 10, 4), tak o tej drodze mówi: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie” (J 14, 6), a do wejścia na nią zaprasza słowami: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię” (Mt 11, 28); wszystkich bez wyjątku, „albowiem u Boga nie ma względu na osobę” (Rz 2, 11), bez względu na to, czy to Żyd, czy Grek, mężczyzna czy kobieta, sługa czy wolny, barbarzyńca, czy Scyta; lecz wszystkim we wszystkich – Chrystus; wszyscy bowiem są jednym w Jezusie Chrystusie (Gal 3, 28).

Skoro zaś Chrystus jest „celem prawa” (Rz 10, 4), kto jest bez prawa – staje się bez Chrystusa; dlatego też społeczeństwo bez prawa, jest społeczeństwem bez Chrystusa.

Jest więc nadużyciem społeczeństwo bez prawa w epoce Ewangelii, kiedy to Apostołowie otrzymali misję jej głoszenia wszystkim narodom (Mt 28, 19); kiedy grzmot ewangeliczny rozbrzmiewa we wszystkich częściach świata; kiedy narody nie szukające sprawiedliwości, dostąpiły sprawiedliwości (Rz 9, 30); kiedy ci, co niegdyś byli dalekimi, stali się bliskimi w krwi Chrystusa (Ef 2, 13); którzy kiedyś nie byli, a teraz są – ludem Bożym w Chrystusie (Rz 9, 25; Oz 2, 22); kiedy nastał „czas pomyślny i dzień zbawienia” (2 Kor 6, 2) oraz czas ochłody w obliczu Najwyższego; kiedy w każdym narodzie jest obecny świadek zmartwychwstania i kiedy sam Pan zapewnia: „A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).

Nie bądźmy więc w obecnym czasie przejściowym – bez Chrystusa, aby w przyszłości Chrystus – nie był bez nas!

Krótkie moralia chrześcijańskie, redakcja naukowa Artur Andrzejuk, Warszawa-Londyn 2000

Św. Ambroży – Doktor i Ojciec Kościoła

Ambroży z Mediolanu urodził w roku 339 w Trewirze. W tamtym czasie była to stolica Cesarstwa Rzymskiego i siedziba cesarza Konstantyna II. Pochodził z arystokratycznej, zamożnej rodziny. Ojciec jego był namiestnikiem cesarskim, prefektem Galii. Ambroży miał dwoje starszego rodzeństwa: siostrę Marcelinę (świętą, konsekrowaną dziewicę) oraz brata Uraniusza Satyra również świętego Kościoła katolickiego. Podanie głosi, że rój pszczół usiadł na ustach jego jako niemowlęcia, matka chciała go odegnać, ale ojciec jego nakazał poczekać, aż rój sam odleci. Poczytano to za znak, iż będzie kimś wielkim.

s.ambrozyMając zaledwie rok zostaje osierocony przez ojca i matka razem z dziećmi przenosi się do Rzymu. W tym mieście chodził do szkoły i uczył się gramatyki oraz wymowy równocześnie poznając prawo. Już jako uczeń dał się poznać jako wspaniały mówca oraz bystry i energiczny człowiek. Około roku 370 zostaje mianowany gubernatorem prowincji Liguria i Emilia z siedzibą w Mediolanie. Miasto to do 402 roku pełniło rolę stolicy cesarstwa zachodniorzymskiego. W czasie swoich rządów uporządkował prowincję oraz jej finanse.

W roku 373 zmarł ariański biskup miasta i wybór jego następcy zrodził gwałtowny spór. Katolicy chcieli swojego kandydata a arianie swojego.

Arianizm odrzucał naukę o Trójcy Świętej jak również bóstwo Jezusa Chrystusa. Nauczanie to zostało potępione przez sobór nicejski w 325 roku oraz pierwszy sobór konstantynopolitański w 381 roku.

Ambroży z uwagi na pełniony urząd, by zapobiec ewentualnym rozruchom, udał się do kościoła gdzie miano wybrać następcę zmarłego biskupa Auksencjusza. Gdy obie strony nie mogły osiągnąć porozumienia jakieś dziecię zawołało głośno: „Ambroży biskupem!”. Zgromadzeni uznali to za głos Boży i chórem powtórzyli okrzyk: „Ambroży biskupem”. Prosząc o czas do namysłu skorzystał z okazji by uciec z miasta. Nocna ucieczka zakończyła się u bram Mediolanu – co Ambroży odczytał jako wolę Bożą i postanowił poddać się temu wyborowi. Do objęcia urzędu potrzebny był jeszcze chrzest oraz święcenia. W IV wieku z chrztem czekano do czasu osiągnięcia wieku dorosłego. Ambroży był tylko katechumenem (osoba przygotowująca się do chrztu, które mogło trwać parę lat). Dnia 7 grudnia 373 roku Ambroży został biskupem Mediolanu.

Św. Ambroży starał się by wiara katolicka była elementem łączącym w imperium, by Kościół i władza świecka współpracowały ze sobą. Współpraca ta miała mieć jasne i określone zasady. Jak to sam określił w kazaniu: „Bo cesarz jest w Kościele, a nie ponad Kościołem. Dobry bowiem cesarz stara się nieść pomoc Kościołowi, a nie zwalczać go”. Dzięki niemu cesarz Gracjan w roku 380 wydał dekret uznający religię katolicką za jedyną religię państwową. W 382 roku ten sam cesarz usunął z budynku senatu rzymskiego posąg bogini Wiktorii. Ambroży był nieubłaganym wrogiem arian i nie zawahał się wejść w konflikt z matką cesarza Walentyniana II, Justyną popierającą tę herezję. Płomienne kazania głoszone przez Ambrożego były słuchane przez Augustyna (święty, Doktor i Ojciec Kościoła, biskup, filozof i teolog), który pod wpływem nauczania biskupa Mediolanu nawrócił się i przyjął chrzest w 387 roku z jego rąk.

Biskup Ambroży zwracał wielką uwagę na liturgię w Kościele. Od jego imienia pochodzi nazwa rytu ambrozjańskiego w Kościele katolickim, który funkcjonuje do dziś w diecezji mediolańskiej oraz we włoskojęzycznej części Szwajcarii. s.ambrozy-2Był rozważnym i wrażliwym na krzywdę ludzką, odznaczał się silną wolą, poczuciem ładu i zmysłem praktycznym. Był nazywany: „kolumną Kościoła” oraz „perłą, która błyszczy na palcu Boga”. Głosił porywające kazania dla wiernych, uważając nauczanie ludu za swój podstawowy pasterski obowiązek. Aby mieć odpowiednio przygotowanych współpracowników w diecezji założył seminarium-klasztor dla przyszłych kapłanów. Sam nadał im regułę i często wśród nich przebywał.

Ambroży z Mediolanu był również twórcą śpiewu liturgicznego nazywanego chorałem ambrozjańskim lub śpiewem mediolańskim. Śpiewy te są źródłem i podstawą do powstania chorału gregoriańskiego – najpiękniejszej rzeczy po tej stronie nieba.

Święty Ambroży w imię wartości chrześcijańskich napomniał cesarza Teodozjusza i zażądał odprawienia pokuty za okrutne wymordowanie 7 tysięcy mieszkańców Tessalonik. Pokuta odprawiana była publicznie i trwała osiem miesięcy. Gdy cesarz chciał zająć miejsce w prezbiterium, jak to czynił w Konstantynopolu, Ambroży nie zgodził się mówiąc: „Purpura jest oznaką cesarza, nie kapłana”. Później, gdy poproszono cesarza by zasiadł w prezbiterium odrzekł: „Za późno poznałem, jaka zachodzi różnica między biskupem a cesarzem. Zawsze otoczony pochlebcami, teraz dopiero poznałem męża, który śmiał mi otwarcie powiedzieć prawdę. Jednego tylko znam, co godzien być biskupem, a jest nim Ambroży”. Cesarz Teodozjusz cenił Ambrożego, z jego rąk przyjął ostatnie namaszczenie i zmarł w jego ramionach.

Św. Ambroży, biskup Mediolanu zmarł 4 kwietnia 397 roku w Wielki Piątek w drodze na antyariański synod w Capui. Wspomnienie liturgiczne zaczęto obchodzić nie w dniu narodzin dla nieba ale w dniu przyjęcia święceń biskupich – 7 grudnia.

Św. Ambroży jest patronem Bolonii, Mediolanu i pszczelarzy.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W GRUDNIU 2014 ROKU.