Duch czasów w Kościele

Wielu świętych swoje nauki i cele zawarło w ułożonych modlitwach. Tymi modlitwami zwracali się do Boga i dzięki nim otrzymywali łaski. Kościół Katolicki przeprowadzając proces beatyfikacyjny uznał, że są one zgodne z Objawieniem i doktryną katolicką. Jako takie mogą być używane. Wiadomym jest, że św. Maksymilian Maria Kolbe przebywając w Rzymie był widzem odbywający się w roku 1917 pochodów czczących 200-lecie powstania masonerii. Przerażony tym co zobaczył postanawia założyć Rycerstwo Niepokalanej. Dla tego Rycerstwa ułożył akt strzelisty do codziennego odmawiania.

O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy
i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie.

W późniejszych latach stosunek o. Kolbego do masonerii wzbudzał w niektórych środowiskach wiele kontrowersji. Tymczasem ta modlitwa ukazuje, że był on pozbawiony wszelkiej nienawiści do masonów, a motywowała go jedynie ewangeliczna troska o ich zbawienie.

Jednak, ze względu właśnie na owe kontrowersje, modlitwę „ocenzurowano”, zastępując masonów bardziej ogólnikowym, choć niewątpliwie szerszym zwrotem: „nieprzyjaciele Kościoła Świętego”. W czasach, kiedy często nawet w Kościele wielu nie chce nazywać w sposób zdecydowany zła po imieniu, trudno oczekiwać powrotu do pierwotnej wersji modlitwy.

 

Zmiany w modlitwach były podyktowane dostosowaniem do życia bieżącego. Dostosowano się do wymagań osób będących poza Kościołem. Metoda i sposób zostały pokazane a teraz tą samą droga idą próby dalszych zmian.

 

W opinii katolickiego publicysty Mathiasa von Gersdorffa niemiecki Episkopat podjął fatalną decyzję, reformując kościelne prawo pracy tak, aby wyjść naprzeciw publicznym cudzołożnikom. (…)

Kościół poluzował prawo pracy – i zrobił to „z własnej woli, o czym można przeczytać w prasowym oświadczeniu niemieckiego Episkopatu” – pisze von Gersdorff. „Wstąpienie, przykładowo, w homoseksualny związek partnerski nie będzie już więcej prowadzić do wypowiedzenia” – dodaje.

„Katolickie stowarzyszenia zapłacą za to nawet ceną swojej katolickiej tożsamości. W wielu krajach Kościół walczy, by nie zostać przez prawo zmuszonym do podobnych rozwiązań – w Niemczech chętnie ugina się przed duchem czasu” – czytamy dalej.

http://www.pch24.pl/von-gersdorff–kosciol-w-niemczech-ugial-sie-przed-duchem-czasu,35612,i.html

Ugięcie się przed duchem czasów Kościoła Katolickiego nastąpiło już jakiś czas temu. A tak naprawdę to było hasło i cel II Soboru Watykańskiego – adżiornamento czyli uwspółcześnienie, aktualizacja, dostosowanie do dzisiejszego dnia; dosł. udzisiejszenie. Silne i liczne głosy domagające się komunii św. dla rozwodników będą podstawą do kolejnego kroku adżiornameto w Kościele oraz wdrażania postanowień Soboru Watykańskiego II. Jak podaje sam Paweł VI w encyklice Ecclesiam suam poświęconej relacji Kościoła i współczesnego świata: [Kościół ma] czujnie śledzić znaki naszych czasów, i dzięki młodzieńczej gorliwości, zawsze i wszędzie doświadczać wszystkich rzeczy, a co szlachetne – zachować.

Jak widać Kościół najpierw ma doświadczyć wszystkiego by następnie zachować to co jest szlachetne.

Posłuszeństwo Kościołowi

Przyjmując naukę Kościoła, przyjmujmy również i prawo, które on ogłasza jako prawo Boże lub mocą Chrystusową ustanawia jako swoje prawo. Duch samowoli i buntu, objawiający się, jeżeli nie w otwartym buncie, to przynajmniej w sądzeniu i potępianiu władzy duchownej, niech będzie obcy nam, jako duch świata i szatana. Wystarczy wiedzieć, że Kościół tak lub inaczej nakazywał, chociażby życie tych, co te prawa głoszą, nie było tak czyste i święte jak by powinno. Nie odważaj się nigdy choćby na jedno słowo uwłaczające czci i majestatowi Matki Kościoła, bo „przeklęty”, kto znieważa swoją matkę. I nie przekraczaj jej przepisów co do postów, świąt, spowiedzi wielkanocnej itd., ale owszem bądź zawsze dzieckiem posłusznym i kochającym. To chętne posłuszeństwo, szczególnie w rzeczach przykrych, jest znamieniem duszy prawdziwe katolickiej.

Hos1

Stanisław Hozjusz (1504 – 1579)

Pobożny i uczony kardynał Stanisław Hozjusz, jeden z najznakomitszych mężów XVI wieku, miał zwyczaj, mimo wątłego zdrowia, ściśle zachowywać przepisane posty. Gdy mu niektórzy radzili, aby nie był tak surowy dla siebie, odrzekł: ”Czynię to dla własnego dobra,; pragnę bowiem długo żyć, dlatego wypełniam przykazania Boże: Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył. Ojcem moim jest Pan Bóg w niebie, Matką Kościół na ziemi. Otóż Bóg, mój Ojciec, rozkazuje mi pościć, a Matka Kościół przepisuje dni, w które mam pościć. Chętnie słucham tych rodziców, a za to spodziewam się wiecznego i szczęśliwego życia”. Wzór takiego posłuszeństwa zostawił nam również cesarz Teodozjusz I. W uniesieniu gniewu rozkazał stracić wielką liczbę obywateli miasta Tesaloniki, a między nimi wielu niewinnych. Gdy wkrótce potem, otoczony dworskim orszakiem, chciał wejść do kościoła w Mediolanie, zastąpił mu drogę święty biskup Ambroży i odezwał się z apostolską odwagą: „Cesarzu, jak śmiesz wchodzić do kościoła, mając ręce zbroczone niewinną krwią?” Kiedy cesarz przytoczył na swoją obronę, że i król Dawid zgrzeszył cudzołóstwem i mężobójstwem, odrzekł święty biskup: „Skoro naśladowałeś grzeszącego, naśladuj teraz pokutującego”. Pobożny cesarz przyjął wyrok z pokorą i podjął wyznaczoną mu pokutę.

 

Życie duchowe; Św. J.S. Pelczar, t2

Maryjna droga do doskonałości

Chrystus Pan przyszedł na ten świat przez Maryję, chociaż mógł to uczynić w inny sposób, na przykład mógł przyjść w postaci dorosłego mężczyzny, jak Adam. Jednak Pan Jezus z pokory swej chciał się uzależnić od stworzenia i dać się światu pośrednio.

niepokalanow-33Jak Chrystus Pan przyszedł do nas przez Maryję, tak też i my nie inaczej mamy zdążać do Niego, jak tylko przez Maryję. Różne są wprawdzie drogi do Boga, lecz ta droga, o której mówię, jest najkrótsza i najbezpieczniejsza. Myśmy właśnie obrali sobie tę drogę, nią idziemy i tą samą drogą chcemy zaprowadzić do Jezusa wszystkich ludzi. Hasłem Milicji Niepokalanej, która tak pomyślnie się rozwija, jest: „Przez Maryję do Najświętszego Serca Pana Jezusa wszystkich i każdego z osobna musimy zaprowadzić” ,czyli inaczej: „Niepokalana musi stać się Królową wszystkich dusz i każdej z osobna”. I istotnie, jeśli chodzi o nawrócenie dusz, to tylko przez Maryję, a nie inaczej możemy to uczynić. Bóg w niezmierzonej swej dobroci uczynił Matkę Najświętszą Skarbniczką swych Łąsk i tylko przez Nią zlewa je na świat. Słuszną jest tedy rzeczą, abyśmy o łaski prosili Pana Boga zawsze za pośrednictwem Niepokalanej. Jeżeli jakiś człowiek chce iść na przykład do prezydenta lub innego dostojnika ziemskiego, to nie idzie sam, lecz bierze sobie zawsze jakiegoś pośrednika. O ileż więcej jest rzeczą słuszną, abyśmy zawsze odnosili się do Pana Boga przez Maryję i z Maryją. Święci, którzy w nader krótkim czasie uświęcili się, byli gorącymi czcicielami Maryi. Toteż i my, którzy stokroć biedniejsi jesteśmy od nich pod względem dóbr duchowych, powinniśmy zawsze z Maryją podążać drogą doskonałości.

Może się nam zdawać, że postąpiliśmy już znacznie w doskonałości, jednak, jeżeli się zastanowimy, to przy pomocy łaski Bożej zobaczymy, ile jeszcze usterek i niedoskonałości posiadamy. Gdy patrzymy na powietrze, wydaje się nam ono czyste, jednak ile drobniutkiego pyłu ujrzymy, gdy przez szparę wpadnie promień słońca. I dusza nasza im jest więcej oświecona łaską Bożą, tym więcej widzi swoje niedoskonałości i tym większą ich liczbę. Dobrze jest robić sobie często rachunek sumienia, aby oczyszczać się tym więcej z niedoskonałości. Bo choćby ich było jak najwięcej, jeżeli dusza zauważa je i żałuje, przeprasza Niepokalaną, to jest wszystko w porządku i bardzo dobrze, ale jeśli widzi je, a nie reaguje na to, a to jest gorzej. I lekceważenia należy się obawiać.

Każdy z nas ma długi u Pana Boga i gdyby przyszło do obrachunku według sprawiedliwości, to szala ogromnie by się przechyliła na naszą niekorzyść. Ale jeżeli się oddamy Niepokalanej całkowicie, to wówczas On na drugą szalę położy swoje zasługi, swoją rękę i możemy być pewni, że teraz szala przechyli się w dużej mierze na naszą korzyść. Niepokalana zakryje nas swym płaszczem przed sprawiedliwością Bożą.

Doskonałość chrześcijańska polega na zjednoczeniu woli naszej z wolą Bożą. Otóż wola Niepokalanej jest tak ściśle zjednoczona z wolą Bożą, że wydaje się jakoby była jedna wola. Mówiąc tedy o spełnianiu woli Bożej, możemy również śmiało mówić, że spełniamy wolę Niepokalanej. Przez to nie ujmujemy Panu Bogu chwały, lecz owszem, przysparzamy, bo postępując tak, uwydatniamy doskonałość Maryi, jako najdoskonalszego stworzenia Bożego i zupełne zjednoczenie Jej woli z wolą Bożą. Nie obawiajcie się więc, Drodzy Bracia, mówić wola Niepokalanej, bo to jest to samo co wola Boża.

O czym mam jeszcze do Was mówić?… Otóż życzę Wam, abyście jeszcze dokładniej i gorliwiej spełniali wolę Niepokalanej i jak najgoręcej Ją kochali. Postępując wszyscy w ten sposób, oddamy Panu Bogu najwięcej chwały, daleko postąpimy w doskonałości i jak najwięcej dusz zyskamy dla Pana Jezusa przez Niepokalaną.

 

Niepokalanów, wtorek 30 maja 1933, po Mszy św., przed figurką Niepokalanej, podczas uroczystego powitania o. Maksymiliana po przyjeździe z Japonii.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

 

 

Bóg i kamień

Jadąc w autobusie słyszałem rozmowę młodych ludzi. Jeden z nich zadał pytanie: czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie będzie w stanie podnieść?
bog_ojciecKlasyczne pytanie agnostyków mające na celu pokazać paradoks przymiotów Boga, a co za tym idzie, Jego nieistnienie.

Jak można na to pytanie odpowiedzieć? Patrząc literalnie nie ma takiej możliwości. Bóg stwarzając rzecz materialną gdzieś ją umieszcza. Wszystkie rzeczy materialne podtrzymywane są Bożą Opatrznością dlatego też taki kamień też byłby podtrzymywany przez Boga.
Pytanie to ma również inny sens – czy Bóg może ograniczyć się w swojej wszechmocy? Na takie pytanie odpowiedź jest twierdząca. Bóg ustanowił wiele zasad, reguł, praw, których sam przestrzega.
Jedną z takich zasad, które Bóg ustanowił i sam przestrzega jest wolna wola człowieka. Człowiek dostał wolną wolę i Bóg nie działa wbrew tejże woli. Bóg jest niezmienny, co raz postanowił to jest zawsze i na wieki wieków.

Według św. Tomasza z Akwinu Bogu, który jest Bytem jako takim, podlega wszystko, co nie sprzeciwia się bytowi, czyli wszystko co istnieje, dlatego nazywamy Go wszechmogącym.

 

Dusza w grzechu

Znam osobę, której było dane oglądać w widzeniu duszę w stanie grzechu śmiertelnego[1]. Widziała tę nieszczęsną duszę, pogrążoną jakby w ciemnym lochu, związaną za ręce i nogi, ślepą i niezdolną uczynić nic dobrego, co by miało zasługę przed Bogiem. Słusznie więc powinniśmy się litować nad niedolą grzeszników, nie zapominając przy tym, że był czas, kiedy i my sami w podobnym stanie żyliśmy i że nad nimi także może Pan jeszcze okazać swoje miłosierdzie, jak je okazał nad nami.

teresaO to Go ustawicznie błagajmy i niech ten będzie główny cel i przedmiot naszych modlitw. Modlić się za dusze leżące w grzechu śmiertelnym, prawdziwie to wielka jałmużna i uczynek w najwyższym stopniu miłosierny. Przedstawmy sobie człowieka, zakutego w ciężkie kajdany, przywiązanego za ręce do słupa, umierającego z głodu, nie iżby mu brakło pożywienia, owszem, ma je tuż pod bokiem i wyborne, ale mając ręce związane, sięgnąć po nie i do ust go podnieść nie może. I tak mdlejąc od nieznośnego głodu, już kona, już prawie umiera. Czy nie byłoby to okrucieństwem patrzeć na niego z założonymi rękami, a nie podać mu strawy, którą by się posilił? Ale co znaczy cała niedola tego człowieka w porównaniu z tysiąckroć gorszym, okropnym stanem grzesznej duszy, która skuta kajdanami, spętana więzami grzechu, pozbawiona łaski, która jest pokarmem i jej życiem, umiera śmiercią nie jak tamten doczesną, ale śmiercią wieczną! Czy nie widzicie, jakie by to było szczęście i dla niej, i dla was, gdybyście modlitwą waszą skruszyli jej kajdany? A więc na miłość Boga proszę was, nigdy w waszych modlitwach nie zapominajcie o tych nieszczęsnych duszach

 

Twierdza wewnętrzna; św. Teresa od Jezusa

 

 


[1] Tą osobą była ona sama czyli św. Teresa.

Wiara i męczeństwo

Kiedy cesarz Walens przybył do Antiochi, całkowicie pousuwał z tamtejszych kościołów i za świątyń w okolicznych miastach wszystkich wiernych, którzy podzielali poglądy soboru w Nicei[1], i zaczął ich nękać wszelkiego rodzaju represjami, posunął się tak daleko, że niektórzy zapewniają, jakoby wielu spośród ortodoksów miał zgładzić uciekając się do różnych sposobów, a między innymi kazał ich topić w nurtach Orontu.

walens-i-wrozby

Cesarz Walens obserwuje wróżby przed wyprawą wojenną, rycina Matthaeusa Meriana, XVII w.

Otrzymawszy zaś wiadomość, że w Edessie znajduje się sławna katedra pod wezwaniem św. Tomasza Apostoła, przybył, by ją zwiedzić. Ponieważ jednak i tam odebrano ortodoksom świątynie, podobno ujrzawszy na równinie pod miastem zgromadzonych na nabożeństwo wyznawców powszechnego Kościoła, obelgami obsypał prefekta i pięścią uderzył go w szczękę za to, że wbrew cesarskiemu poleceniu pozwolił na organizowanie tego rodzaju zgromadzeń.

Tymczasem Modest – tak bowiem miał na imię ów prefekt – jakkolwiek był innowiercą, potajemnie dał znać Edesseńczykom, by się mieli na baczności i nie schodzili się nazajutrz przybywając na zwykła miejsce w celu odprawienia modłów. Otrzymał bowiem od cesarza kategoryczny rozkaz ukarania wszystkich, których uda mu się schwytać. Oczywiście prefekt rzucił tę pogróżkę, w nadziei, że albo bardzo niewielu, albo zgoła nikt nie zechce ryzykować, a on sam będzie usprawiedliwiony, okazując tę gorliwość z uwagi na gniew ujawniony przez władcę.

Jednakże Edesseńczycy, nic nie robiąc sobie z groźby, z tym większym jeszcze zapałem niż dotychczas, od samego świtu zaczęli gromadnie napływać i tłum wypełnił zwykłe miejsce modłów. A Modest, gdy mu o tym oznajmiono, zupełnie nie wiedział, co ma począć; ale choć bezradny wobec takiej sytuacji, poszedł mimo wszystko na równinę. I oto jakaś niewiasta ciągnąca ze sobą za rękę chłopczyka z płaszczem niedbale zarzuconym na siebie, całkiem wbrew porządkowi, jaki przystoi kobiecie, jak gdyby spiesząc się do pilnego przypadku rozerwała poprzedzający prefekta szereg żołnierzy. Spostrzegłszy to Modest rozkazał ją zatrzymać. A gdy ją wezwał do siebie, zażądał, by mu wyjawiła przyczynę, która zmusza ją do biegu. Skoro powiedziała, że spieszy po to, aby szybciej dostać się na pole, gdzie się schodzą wyznawcy powszechnego Kościoła, rzecze jej Modest:
– „A więc tylko ty jedna nie wiesz o tym, że natychmiast ma tam przybyć prefekt i kogo tylko zastanie na tym miejscu, wszystkich pozabija?”
-„Tak, owszem, słyszałam – powiada niewiasta – i dlatego właśnie muszę biec i to szybko, abym się nie spóźniła i nie utraciła okazji do ofiarowania mego życia na świadectwo Bożej sprawy”.
-„W takim razie po co wiedziesz ze sobą to dziecko?” – spytał znowu prefekt.
-„Aby również i ono – odpowie kobieta – miało udział we wspólnym cierpieniu i godnym uznane zostało tych samych zaszczytów co inni.”

Pełen podziwu dla niewiasty Modest zawrócił do rezydencji cesarskiej. I podzieliwszy się z Walensem spostrzeżeniami na temat owej niewiasty przekonał władcę, że lepiej zaniechać przyjętego planu; udowodnił całą szpetotę i szkodliwość tego przedsięwzięcia.

 

Historia Kościoła; Hermiasz Sozomen IW PAX 1980

 

[1] Cesarz rzymski Walens (ur. 328, zm. 9 sierpnia 378) sprawował rządy we wschodniej części cesarstwa. Ingerował w wewnętrzne spory Kościołów na rzecz arianizmu, którego był wyznawcą.

Niepokalana – cudem łaski

Pan Bóg miłował Maryję najbardziej ze wszystkich stworzeń i najwyżej chciał ją uczcić. Czym Ją zatem uczcił? Czy dał Jej bogactwa? Nie, bo Maryja była uboga. Czy dał Jej sławę lub zaszczyty? Nie, bo Maryja była pokorna i nieznana. Czy dał Jej szczęście ziemskie? Nie, bo Maryja wiele w życiu wycierpiała. Cóż Jej zatem dał? Swoją łaskę, a z łaską siebie samego. A więc u Boga najwyższym i jedynie cennym darem jest Jego łaska.

Tak też ceni ten dar Niepokalana Dziewica Maryja. Ona nie szuka dostatków, owszem, ubóstwo jest Jej drogie i miłe. Ona nie pragnie błyszczeć między ludźmi, owszem, chce być ukryta i zwać się tylko służebnicą Pańską. Ona nie chce żyć bez bólu i troski, owszem, ciągle w życiu powtarza: Niech mi się stanie według słowa Twego. Ona jest szczęśliwa nawet w Egipcie, gdy ucieka przed zemstą Heroda, nawet pod krzyżem, gdy patrzy na mękę najmilszego Syna, bo Ona ma Boga, a Bóg Jej wystarczy za wszystko. Bóg Jej bogactwem! Bóg Jej zaszczytem! Bóg Jej pociechą i jedynym szczęściem! (…)

Bp_Pelczar_2Najświętsza Panna, otrzymawszy pierwszą łaskę, nie tylko jej nie utraciła, nie tylko się jej nie sprzeniewierzyła przez najmniejszy grzech powszedni, ale owszem, pomnażała ją ustawicznie modlitwą i dobrymi uczynkami. Aby zaś nie utracić łask, patrz, co Maryja czyni. Oto ucieka od świata, chociaż świat nie wywierał na Nią żadnego wpływu. Czuwa ciągle nad sobą, chociaż szatan daleko od Niej uciekał. Jeżeli to czyni Niepokalana, najczystsza, zawsze święta, zawsze łaski pełna, to czego my czynić nie powinniśmy, aby łaski nie utracić – my tak słabi, tak skłonni do złego, targani tylu żądzami, podlegli tylu złudzeniom i powabom świata, wystawieni na tyle pocisków groźnego szatana. Chrzest bowiem, gładząc grzech, nie niszczy w nas skłonności do grzechu ani nie wykorzenia złej pożądliwości, lecz wszystko to zostaje, byśmy mieli możliwość do walki, a tym samym i do zwycięstwa. Pan Bóg pomaga nam w tej walce, lecz i my nie możemy gnuśnieć. Owszem, trzeba ciągle stać na straży i ciągle czuwać, i ciągle się modlić, i ciągle unikać okazji, i ciągle uciekać od zasadzek. Trzeba w jednej ręce trzymać miecz, a drugą wyciągać w niebo po pomoc lub objąć nią nogi Chrystusa; trzeba nam ciągle trwać u stóp Opiekunki walczących – a wszystko w tym celu, aby nie utracić łaski Bożej, ale owszem, pomnożyć ją modlitwą, dobrymi uczynkami i przyjmowanie świętych sakramentów.

 

Życie duchowe; Św. J.S. Pelczar, t2

 

Heretyckie źródła Nowej Ewangelizacji

1980: Powstaje pierwsza Kerygmatyczna Szkoła Ewangelizacji w Meksyku, zwana wówczas Szkołą Apostołów, dzięki wizji i współpracy świeckiego katolika, Jose H. Prado Floresa oraz pastora zielonoświątkowego Wiliama Finke.

http://snepallotyni.pl/historia

w 1980 powstaje pierwsza kerygmatyczna Szkoła Nowej Ewangelizacji w Meksyku po to, aby chrześcijanie chcieli publicznie wyznawać wiarę. – José H. Prado Flores miał wiedzę teologiczna, był po studiach biblijnych, jednak zaczęło go nurtować pytanie: „Dlaczego my, katolicy, nie potrafimy w tak żywy sposób przeżywać swojej wiary jak wspólnoty zielonoświątkowe?” – tłumaczy ks. dr Przemysław Sawa, członek Zarządu SESA Polska, pasterz Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Przyjacielem José Prado Floresa był pastor zielonoświątkowy William Finke, z którym założył pierwszą kerygmatyczną szkołę ewangelizacyjną w Meksyku, zwaną wtedy Szkołą Apostołów. Kilka lat później José H. Prado Flores poznał ojca Emiliano Tardifa, który po cudownym uzdrowieniu z gruźlicy otrzymał niezwykły charyzmat uzdrawiania. Ich współpraca zaowocowała powstaniem programu szkół KEKAKO (Kerygmat Karisma Koinonia), co można streścić jako głoszenie podstawowych prawd wiary w charyzmacie Ducha Świętego.

http://www.fronda.pl/a/nowa-ewangelizacja-w-mocy-ducha-spuscizna-po-cristiadzie,28405.html

Jose Prado Flores – świecki teolog zachwycił się świeżością wiary Zielonoświątkowców i zapragnął, aby takie ożywienie wiary nastąpiło w Kościele katolickim.

http://www.niedziela.pl/wydruk/106824?ra=nd

 

Dziś głównym partnerem ekumenicznych relacji Kościoła powinni być zielonoświątkowcy. Są oni bowiem największym po katolikach wyznaniem chrześcijańskim. Słyną jednak ze swej antykatolickiej postawy. My z kolei musimy uważać, by nie przejmować od nich kontrowersyjnych metod ewangelizacji – powiedział przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Przebywający w Stanach Zjednoczonych kard. Kurt Koch dokonał bilansu aktualnego stanu relacji ekumenicznych.

http://info.wiara.pl/doc/1001156.Kardynal-Koch-o-zmieniajacym-sie-ekumenizmie

Członkowie ursynowskiej wspólnoty Chefsiba, wyrosłej z ruchu Światło-Życie, po latach flirtowania z herezją, publicznie wyznali wiarę i przeprosili za błędy. Nad ich powrotem do katolickiej nauki czuwać będą księża orioniści.
Wspólnota wyrosła w latach 80-tych z Ruchu Światło–Życie w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Jej członkowie, wyraźnie zafascynowani protestancką herezją, dostosowywali obrzędy i swoje działania do jej wymogów. We wspólnotowej formacji byli mocno skupieni na słowie Bożym i czerpali z doświadczeń Szkoły Nowej Ewangelizacji, coraz bardziej otwierając się na inne wyznania.

Read more: http://www.pch24.pl/uwiedziona-protestantyzmem-wspolnota-wyznaje-grzech-i–pragnie-wrocic-do-kosciola,16006,i.html#ixzz2Y9mob1mp

Kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem” – św. Agaton

media-639659-2„Kościół powszechny brzydzi się każdą nowością”.
św. Celestyn. Epistula 21 Apostolici verba ad episcopos Galliarum.

W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwe i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znamienia powszechności.
“Commonitorium” święty Wincenty z Lerynu

„Ponieważ wszelka herezja początek swój wzięła z nowości, dlatego aby się okazała godną tej nazwy, nigdy nie zaprzestaje wprowadzać innowacji”.
św. Hilary z Poitiers. Z listu do cesarza Konstancjusza – arianina

„Zwolenników błędów należy dziś szukać już nie wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni”.
św. Pius X. Encyklika Pascendi Dominici Gregis.

„Owi wrogowie Objawienia Bożego najwyższymi pochwałami obsypują postęp ludzki, usiłując z zuchwalstwem iście świętokradzkim, wprowadzić go do religii katolickiej, jak gdyby ta nie była dziełem Bożym, ale ludzkim, wynalazkiem filozoficznym podlegającym doskonaleniu”.
Pius IX. Encyklika Qui pluribus.

Istotą świętości – posłuszeństwo

Jest jeden sprawdzian, po którym można poznać, czy dusza postępuje w doskonałości i zbliża się do Niepokalanej, a tym jest posłuszeństwo. Jeżeli mimo wszelkich trudności i wstrętów wewnętrznych dusza postępuje według wskazówek posłuszeństwa – wszystko jest w porządku.

niepokalanow-98Obcowanie z Niepokalaną nie polega na stałym zajęciu umysłu Nią, lecz na woli, która pragnie i jednoczy się z Jej wolą, tj. z tym, czego sobie życzy i pragnie Niepokalana. Można rozmyślać swobodnie o Sercu Jezusowym, o ukrzyżowanym Panu Jezusie, a wolą być zjednoczonym z Niepokalaną. Co innego, że dusza zawsze będzie powracać do Niepokalanej, bo odczuwać będzie potrzebę uciekania się do Niej, widząc swoją słabość i nędzę. Ważniejsza rzeczą jest stosunek duszy do Niepokalanej i Niepokalanej do duszy.

Zazwyczaj z początku droga ta jest słodka, cukierkami usiana, później Pan Bóg daje suchy, twardy chleb, a jeszcze później niekiedy i twardszy kamień. Jeżeli mimo ciemności, zniechęcenia, wstrętu, dusza przezwycięża się i postępuje tak, jak jej wola Niepokalanej dyktuje, jest na dobrej drodze. Skutek zbliżania się do Niepokalanej objawiał się będzie w czynnościach, które wykonywać będzie łatwiej – bliżej Niej.

Jedna rzecz jest niebezpieczna. Napisano, że „Ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę Jej”[Rdz 3,15]. Otóż tam, gdzie się zjawi Niepokalana, gdzie dusza zbliża się do Niej – szatan zaczyna nastawać na piętę. Lecz nie trzeba się lękać lub trwożyć. Musimy być ostrożni i czujni, zwłaszcza modlić się dużo i dobrze, lecz bać się go nie mamy czego. Z pogardą na niego spoglądać i nie wdawać się z nim w rozprawę, bo on niewart tego. Sprzeniewierzył się Bogu, nie zasługuje na to, byśmy z nim wchodzili w stosunki.

I nic nam nie zrobi. On [jest] ogromnie pyszny i pogardy człowieka najbardziej się boi. Człowiek pyszny nie znosi pogardy. Postępujmy tak jak z psem. Jeśli szczeka, to niech szczeka, a my idźmy dalej swoją drogą.

Modlimy się dlatego, aby sobie wyprosić łaskę doskonałego pełnienie woli Bożej. Jeśli zaś spełniamy posłuszeństwo, wolę Bożą już spełniamy, i to jest akt o wiele doskonalszy – owszem, nawet najdoskonalszy. Pełnienie woli Bożej jest miłością, a miłość jest istotą świętości. Nie w umartwieniu, nie w modlitwie, nie w pracy, nie w odpoczynku, tylko w posłuszeństwie jest zasługa i istota świętości.

Niepokalanów, 23 VI 1936

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.