Lamentabili

I. O fałszywym dążeniu do nowości

Do opłakanych następstw w naszych czasach, porzucających wszelkie ograniczenia, prowadzi pogoń za nowinkami w badaniach podstaw rzeczy. Sprawia ona, że odrzucając dziedzictwo ludzkości często popada się w najpoważniejsze błędy, które stają się szczególnie zgubne, gdy dotyczą nauk świętych, wykładu Pisma świętego i głównych tajemnic Wiary. Szczególnie godne ubolewania jest to, że także wielu autorów katolickich przekracza granice wytyczone przez Ojców Kościoła i sam Kościół święty. Pod pozorem poważniejszej krytyki oraz w imię metody historycznej zmierzają oni do takiego rozwoju dogmatów, który okazuje się ich skażeniem.
Nasz Ojciec Święty, z Opatrzności Bożej papież Pius X, polecił więc, aby Kongregacja Świętej Inkwizycji zebrała i potępiła te błędy, ciągle rozsiewane wśród wiernych, aby nie zakorzeniły się w ich duszach i nie zatruły czystej wiary. Dlatego po dokładnym zbadaniu tych kwestii i po wysłuchaniu wniosków Księży Konsultorów, Ich Eminencje Kardynałowie – Inkwizytorzy Generalni w sprawach Wiary i moralności uznali, że należy potępić i odrzucić następujące zdania, które niniejsza Ogólna Ustawa potępia i odrzuca:

II. O powadze Magisterium autentycznego

 

  1. Prawo kościelne, które nakazuje uprzednią cenzurę książek religijnych dotyczących Pisma świętego, nie odnosi się do autorów uprawiających naukową krytykę lub egzegezę ksiąg Starego i Nowego Testamentu.
  2. Interpretacją Pisma św., jaką daje Kościół, nie należy co prawda pogardzać, ale podlega ona dokładniejszym osądom i poprawkom egzegetów.
  3.  Orzeczenia i cenzury kościelne nakładane za zbyt swobodną i wyraźniejszą egzegezę dowodzą, że Wiara Kościoła jest sprzeczna z historią, dogmaty katolickie wcale nie zgadzają się z rzeczywistymi początkami religii chrześcijańskiej.
  4. Magisterium Kościoła nie może nawet poprzez definicje dogmatyczne określić właściwego sensu Pisma Świętego.
  5. Ponieważ w depozycie Wiary zawarte są jedynie prawdy objawione, to Kościół nie może pod żadnym względem oceniać poglądów o umiejętnościach ludzkich.
  6. Kościół słuchający współpracuje w taki sposób z nauczającym w określaniu prawd wiary, iż Kościół nauczający powinien tylko zatwierdzać powszechne opinie Kościoła słuchającego.
  7. Kościół, potępiając błędy, nie ma prawa wymagać od wiernych żadnego z ich strony wewnętrznego uznania za prawdę orzeczeń przez Kościół wydawanych.
  8. Należy uważać za wolnych od wszelkiej winy tych, którzy nie liczą się z potępieniami Świętej Kongregacji Indeksu i innych Świętych Kongregacji Rzymskich.

 

III. O natchnieniu i prawdziwości Pisma świętego

  1. Wiara, że Bóg jest rzeczywistym Autorem Pisma święte­go, jest zbytnią naiwnością lub brakiem wiedzy.
  2. Natchnienie ksiąg Starego Testamentu polega na tym, że autorzy żydowscy przekazali prawdy religijne w pewnym szczególnym aspekcie, który albo wcale, albo w małym stopniu był znany poganom.
  3. Natchnienie Boże nie rozciąga się aż do tego stopnia na całość Pisma świętego, by wszystkie i poszczególne jego części chroniło od wszelkiego błędu.
  4. Egzegeta, który pragnie owocnie uprawiać studia biblijne powinien zwłaszcza odrzucić wszelką uprzednią opinię o nadprzyrodzonym pochodzeniu Pisma świętego, które winien tłumaczyć tak jak inne dokumenty czysto ludzkie.
  5. Ewangeliści i chrześcijanie drugiego oraz trzeciego pokolenia zmyślili przypowieści ewangeliczne, aby wytłumaczyć małe powodzenie misji Chrystusa wobec Żydów.
  6. Ewangeliści w wielu opowiadaniach podawali nie to, co rzeczywiście miało miejsce, ale to, co uważali, że przyniesie większą korzyść odbiorcom, chociażby to było fałszywe.
  7. Do czasu ustalenia i określenia kanonu poszerzano Ewangelię ciągłymi dodatkami i poprawkami, tak że pozostał w nich słaby tylko i niepewny ślad nauki Chrystusa.
  8. Opowiadania Jana nie są właściwie historią, lecz tylko mistyczną kontemplacją Ewangelii, zaś mowy zamieszczone w jego Ewangelii są teologicznymi rozważaniami o tajemnicy zbawienia i pozbawione są prawdy historycznej.
  9. Czwarta Ewangelia przesadnie podkreśla cuda nie tylko dlatego, by okazały się one bardziej niezwykłymi, lecz także aby się stały odpowiedniejszymi do uwydatnienia dzieła i chwały Słowa Wcielonego.
  10. Jan uważa się wprawdzie za świadka Chrystusa, ale w istocie jest tylko wybitnym świadkiem życia chrześcijańskiego, czyli życia Chrystusa w Kościele u schyłku pierwszego stulecia.
  11. Egzegeci niekatoliccy oddali lepiej prawdziwy sens Pisma Świętego od egzegetów katolickich.

 

IV. O objawieniu i wierze

  1. Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga.
  2. Objawienie, które stanowi przedmiot wiary katolickiej, nie zakończyło się wraz z Apostołami.
  3. Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki.
  4. Może zaistnieć i rzeczywiście istnieje sprzeczność między zdarzeniami przedstawionymi w Piśmie św., a dogmatami Kościoła, które są na nich oparte. Patrząc więc krytycznie można odrzucić jako fałszywe te fakty, w które Kościół wierzy jako w najpewniejsze.
  5. Nie należy potępiać takiego egzegety, którego rozumo­wanie prowadzi do wniosku, iż dogmaty są fałszywe albo wątpliwe z punktu widzenia historycznego, a wystarczy, by nie zaprzeczał wprost samym dogmatom.
  6. Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw.
  7. Dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia.

 

V. O osobie i działalności Chrystusa

  1. Ewangelie nie dowodzą Bóstwa Jezusa Chrystusa, lecz jest ono dogmatem, który świadomość chrześcijańska wyprowadziła z pojęcia mesjasza.
  2. Jezus spełniający swe posłannictwo nie uczył, że jest Mesjaszem, ani nie dowodził tego Swymi cudami.
  3. Można uznać, że Chrystus historyczny jest znacznie niższy od Chrystusa wiary.
  4. W Ewangelii nazwa «Syn Boży» odpowiada zawsze tylko nazwie «Mesjasz» i nie oznacza, że Chrystus jest prawdziwym i współistotnym Synem Bożym.
  5. Nauka o Chrystusie przekazana przez Pawła, Jana i przez Sobory: Nicejski, Efeski i Chalcedoński nie odpowiada nauce Jezusa, ale jest nauką o Jezusie sformułowaną przez świadomość chrześcijańską.
  6. Nie można pogodzić naturalnego sensu tekstów ewangelicznych z nauką teologów katolickich o świadomości i nieomylnej wiedzy Jezusa Chrystusa.
  7. Jeżeli nie kierujemy się uprzedzeniami, to jest jasne, że Jezus albo błędnie nauczał o bliskim już panowaniu Mesjasza, albo że większa część jego nauki zawarta w Ewangeliach synoptycznych nie jest autentyczna.
  8. Krytyk nie może przypisywać Chrystusowi nieograniczonej wiedzy, chyba żeby przyjąć – co jest historycznie nie do przyjęcia i sprzeciwia się poczuciu moralnemu – że Chrystus jako człowiek posiadał wiedzą Bożą i mimo to nie chciał udzielić uczniom i potomnym wiadomości o tylu rzeczach.
  9. Chrystus nie zawsze posiadał świadomości swej godno­ści mesjańskiej.
  10. Zmartwychwstanie Zbawiciela nie jest właściwie faktem historycznym, lecz należy do porządku czysto nadprzyrodzonego. Z tego powodu nie jest ono udowodnione, nie daje się udowodnić i zostało powoli wywnioskowane przez świadomość chrześcijańską z innych faktów.
  11. Wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa od początku dotyczyła nie tyle faktu Zmartwychwstania, lecz nieśmiertelnego życia Chrystusa u Boga.
  12. Nauka o śmierci Chrystusa dla odkupienia ludzi nie jest nauką ewangeliczną, lecz tylko pawłową.

 

VI. O sakramentach w ogóle i szczegółowo

  1. Poglądy Ojców Soboru Trydenckiego na temat początku sakramentów, które niewątpliwie wywarły wpływ na ich orzeczenia dogmatyczne, bardzo się różnią od słusznych poglądów dzisiejszych historyków i badaczy chrześcijaństwa.
  2. Sakramenty powstały w wyniku interpretacji przez Apostołów lub ich następców myśli i zamiarów Chrystusa pod wpływem i za zachętą okoliczności i wydarzeń.
  3. Sakramenty mają tylko przypominać człowiekowi o obecności zawsze dobroczynnego Stwórcy.
  4. Społeczność chrześcijańska wprowadziła konieczność chrztu, przyjmując go jako konieczny obrządek i połączyła go z obowiązkami wyznania chrześcijańskiego.
  5. Zwyczaj udzielania chrztu dzieciom był owocem ewolucji dyscyplinarnej i przyczynił się do podziału jednego sakramentu na dwa, czyli na chrzest i pokutę.
  6. Nie ma podstaw aby uznać, że obrzęd sakramentu bierzmowania był w użyciu u Apostołów, a w pierwotnym chrześcijaństwie nie rozróżniano dwóch sakramentów: chrztu i bierzmowania.
  7. Nie wszystko, co opowiada św. Paweł o ustanowieniu Eucharystii (l Kor 11, 23-25), jest faktem historycznym.
  8. We wczesnym Kościele nie istniało pojęcie chrześcijanina-grzesznika, którego Kościół rozgrzesza swoim autorytetem. Kościół bardzo powoli przyzwyczaił się do tego pojęcia i nawet gdy pokuta została uznana za instytucję Kościoła, to nie nazywano jej sakramentem, gdyż sakrament taki byłby uważany za uwłaczający.
  9. Wbrew poglądom Ojców Soboru Trydenckiego słowa Pana: „Przyjmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23) nie dotyczą sakramentu pokuty.
  10. Jakub nie zamierzał ogłosić w swoim liście (Jk 5, 14—15) żadnego sakramentu Chrystusowego, lecz tylko chciał zalecić pewien pobożny zwyczaj. Jeżeli zaś w tym zwyczaju widzi jakiś środek łaski, to nie traktuje go tak bezwzględnie, jak teologowie, którzy ustanowili pojęcie i liczbę sakramentów.
  11. Gdy wieczerza chrześcijańska stopniowo nabierała charakteru czynności liturgicznej, to jej zwykli przewodnicy uzyskali charakter kapłański.
  12. Starsi spełniający funkcje nadzorcze na zebraniach chrześcijan zostali przez Apostołów ustanowieni kapłanami lub biskupami dla zapewnienia porządku w rozwijających się gminach, ale nie mieli we właściwym znaczeniu kontynuować posłannictwa i władzy apostolskiej.
  13. Małżeństwo stosunkowo późno mogło stać się w Kościele sakramentem Nowego Prawa, gdyż najpierw konieczne było powstanie pełnej nauki teologicznej o łasce i o sakramentach.

 

VII. O ustanowieniu i rozwoju Kościoła

  1. Chrystus nie zamierzał założyć Kościoła jako społeczności trwającej na ziemi przez wieki, gdyż wierzył w bliskie nadejście królestwa niebieskiego i w koniec świata.
  2. Organiczny ustrój Kościoła podlega zmianie, a społeczność chrześcijańska, podobnie jak społeczność ludzka, podlega ciągłej ewolucji.
  3. Dogmaty, sakramenty i hierarchia, zarówno co do pojęcia, jak i co do rzeczywistości, są tylko sposobem wyjaśnienia i etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej, która zewnętrznymi przyrostami pomnożyła i udoskonaliła mały zarodek ukryty w Ewangeliach.
  4. Szymon Piotr nigdy nawet nie podejrzewał, że otrzymał od Chrystusa prymat w Kościele.
  5. Kościół Rzymski stał się głową wszystkich Kościołów wskutek przyczyn czysto politycznych, a nie na mocy rozporządzenia Opatrzności Bożej.

 

VIII.O niezmienności i postępie nauki chrześcijańskiej

  1. Kościół jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych.
  2. Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim, w nim i przez niego.
  3. Chrystus nie ogłosił żadnej określonej całościowo nauki, stosownej dla wszystkich czasów i ludzi, ale raczej zapoczątkował pewien ruch religijny zastosowany lub dający się zastosować do różnych czasów i do różnych miejsc.
  4. Nauka chrześcijańska była z początku żydowską, lecz na skutek stopniowego rozwoju stała się najpierw pawłową, następnie janową, aż wreszcie grecką i powszechną.
  5. Można bez sprzeczności głosić, że żaden rozdział Pisma św. (od pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju aż do ostatniego rozdziału Księgi Apokalipsy), nie zawiera nauki w pełni zgodnej z nauką Kościoła w tych samych kwestiach i żaden rozdział Pisma św. nie ma tego samego znaczenia dla krytyka, co dla teologa.
  6. Główne artykuły Składu Apostolskiego nie miały takiego samego znaczenia dla pierwszych chrześcijan, jakie mają dla chrześcijan współczesnych.
  7. Kościół nie jest zdolny skutecznie obronić etyki ewangelicznej, ponieważ niezmiennie trwa przy swych poglądach, których nie można pogodzić ze współczesnym postępem.
  8. Postęp nauk wymaga reformy pojęcia nauki chrześcijańskiej o Bogu, stworzeniu. Objawieniu, Osobie Słowa Wcielonego i o Odkupieniu.
  9. Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny, to jest w szeroki i liberalny protestantyzm.

 

Fragmenty dekretu .Świętego Oficjum Lamentabili (1907)

Emanuel hrabia Małyński

ur. Żurne na Wołyniu 26.03.1875 – zm. Lozanna 17.05.1938

Palac Zurne

Nieistniejący pałac w Żurnem, fot. w zbiorach Muzeum Krajoznawczego w Bereznem

Urodził się jako jedyny dziedzic majątku Małyńskich. Rodzicami jego byli Michał Małyński herbu Poraj, dubieński marszałek szlachty, oraz baronówna Annette von Wrangel zu Addinal pochodząca z kurlandzkiej arystokracji. Na chrzcie świętym otrzymał imiona Marek, Emanuel, Wit i czasami pojawia się jako dwie niezależne osoby z imionami Marek lub Emanuel.
W dzieciństwie był raczej chuderlawy i niskiego wzrostu. Przejawiał niezwykłe zdolności sportowe – jeździł konno, wspaniale grał w tenisa, doskonale strzelał, rozmiłowany był w fechtunku szpadą.
W roku 1903 odziedziczył fortunę po swoim wuju Janie Małyńskim. Pozwoliło to na zakup mieszkania w Paryżu oraz prowadzenie wystawnego życia. W tym czasie był niepokonanym w całej Francji w zawodach strzeleckich z pistoletu i rewolweru.

Pojawia się pytanie dlaczego prawie nic o nim nie wiemy, dlaczego warto go poznać i zapamiętać?

Fahrman Malynskiego 1911 - Berezne

Samolot typu Fahrman E. Małyńskiego, 1911 – Berezne

Hrabia Małyński posiada imponujący a nieznany w Polsce dorobek pisarski. Trzydzieści dziewięć książek wydanych w języku francuskim, angielskim i polskim (2 pozycje). Był lekceważony w Polsce, uważany za „kresowego oryginała” i dandysa. Jego nazwiska nie ma w opasłych encyklopediach jak i w monografiach poświęconych polskiemu ziemiaństwu. Brak o nim informacji w pracach traktujących o polskiej idei konserwatywnej. Został wypędzony ze zbiorowej pamięci. Plany ładu powojennego po I wojnie światowej i jego poglądy krytycznie i szeroko komentowano w USA, Australii i Nowej Zelandii. Książki hrabiego recenzowano, omawiano, krytykowano, zwalczano, chwalono głównie w Paryżu, Madrycie, Londynie.
Pozostaje on autorem nieznanym dla Polaków natomiast w katolicko-tradycjonalistycznych kręgach francuskich cieszy się sporym zainteresowaniem. Dla współczesnego katolickiego publicysty zagranicznego jego poglądy są przykładem rzadkiego polityczno-religijnego profetyzmu.
Był fundatorem nagrody w szermierczym turnieju „Challenge de Małyński” we Francji. Wśród wielu znajomych z różnych i najwyższych sfer byli również bracia Wright. Lotnictwo to była kolejna pasja hrabiego. W czasie pierwszej wojny światowej zaliczany był do czołówki światowego lotnictwa i zaangażowany w prace nad nowymi konstrukcjami.
Kolejną pasją Małyńskiego były podróże. Z zachowanych informacji wynika, że zwiedził USA i Kanadę, Indie i Australię. Do roku 1910 kompanem w podróżach był towarzysz jego zabaw dziecinnych a później służący Sylwester Hermaszewski.

Serwis stolowy Muzeum Berezne

Serwis stołowy w zbiorach Muzeum Krajoznawczego w Bereznem

Tradycjonalizm Małyńskiego nie był związany z żadną partią czy stronnictwem polskim czy też zagranicznym. Wyrósł z postawy feudalno-arystokratycznego ziemiaństwa wołyńskiego.
Dla Małyńskiego wojna była wstrząsem. Szybko zauważył, że „sprawiedliwe” zakończenie wojny jest równoznaczne z triumfem zasad rewolucji. Zauważył, że wojna wybuchła znacznie wcześniej, w umysłach ludzi, którym wciskano ją jako narodowy konflikt ze szczytnymi intencjami. Wszędzie stosowano zasadę J.J. Rousseau: „Wolność zasadza się na likwidacji odrębności i zależności jednostki od społeczeństwa”. Wprowadzano w praktykę zasady rewolucji. Powszechny pobór do wojska ubezwłasnowolnił rodzinę, kobiety zagoniono do fabryk. Pozbawiono prawa własności rzesze mieszkańców Europy. Wszystko uznano za własność państwa. W wyniku działań wojennych jednostka została podporządkowana całkowicie społeczeństwu, a własność poddana kontroli państwa.

Zdaniem E. Małyńskiego zwycięstwo bolszewizmu wynikało z kryzysu duchowego. W swoich rozważaniach przedstawił augustiański model dwóch wojujących porządków. Ład tradycjonalistyczny, civitas Dei, uosabiany jest przez katolicyzm, monarchizm, arystokratyzm, uniwersalistyczną zasadę i organiczny porządek feudalny. Przeciwko niemu stał rewolucyjny civitas mundi, reprezentowany przez egalitarną demokrację, nacjonalistyczny partykularyzm, materialistyczną redukcję człowieka, kapitalistyczny kult wydajności i dominację ilości nad jakością. Ucieleśnieniem antyporządku jest komunizm, który stanowi według Małyńskiego najpełniejszy wyraz satanicznej tyranii.

okladka

Okładka książki autorstwa E. Małyńskiego

Podstawowy błąd po roku 1815 polegał na traktowaniu rewolucji jako lokalnych wystąpień pospólstwa, mających charakter ograniczony i zwyczajowy. Monarchowie spoglądali na siebie nieufnie, prowadząc rywalizację między sobą, spychając na dalszy plan interesy cywilizacji i nadrzędnej pozycji religii. Ignorowano fakt, że rewolucja przybrała postać wielonurtowej, ukrytej, ideologicznej wojny, toczonej przeciwko monarchii. Powstawały demokratyczne republiki walczące z „ciemnotą religijną”. Wprowadzano postępową sekularyzację zwalczając zasady uniwersalistyczne. Budowano państwa realizujące partykularne interesy narodowe. Upowszechniało się upaństwawianie środków produkcji.
Walcząc z rewolucją w XIX wieku ustawiano armaty a obok nich stoły do pertraktacji. Emanuel Małyński uważał, że w tym zakresie nic się nie zmieniło do dnia dzisiejszego.
Twierdził, że walcząc z lewicą, powinno zaczynać się od wody święconej a kończyć na szpadzie. Ograniczenie się do obrony to śmierć – szpadzista, jakim był Małyński, wiedział o tym doskonale.
Szybko przekonano się, że rewolucja z nikim nie paktuje oraz że każda demokracja (liberalna, socjalistyczna, narodowa) – według K. Marksa – prowadzi zawsze do komunizmu.
Porównując ład wersalski z ładem wiedeńskim Małyński zwracał uwagę, że politycy zrobili wszystko, co było w ich mocy, aby stworzyć warunki do wybuchu nowej wojny w niedalekiej przyszłości. Rozbito Austro-Węgry, budując mozaikę narodowych państewek, niestabilnych, skłóconych i zależnych od światowej finansjery. Reasumując, Małyński zauważał:

  • Zniszczono wszystkie państwa oparte na dawnym porządku społeczno-politycznym.
  • Rozbito Austro-Węgry szczególnie znienawidzone przez amerykańskich parweniuszy.
  • Dokonano postępowego rozbioru Węgier.
  • Usankcjonowano niemiecką rewolucję i upadek cesarstwa.
  • Upokorzono pokonanych m.in. reparacjami wojennymi niemożliwymi do spłacenia nawet przez sześć dekad, a kraj pozbawiono armii gdy było zagrożenie rewoltą komunistyczną.
  • Podzielono Imperium Osmańskie, zagarniając dla siebie potrzebne obszary.
  • Wspierano nacjonalistyczny ruch młodoturecki, który jest odpowiedzialny za ludobójstwo Ormian.
  • Pilnowano by krzywda nie stała się stawiającej pierwsze kroki władzy radzieckiej.

Warto wiedzieć, że Małyński znał wiele osób, które tworzyły ład systemu powojennego. Co proponował Emanuel Małyński?

  • Restauracja systemu przedwojennego z korektą o wynik wojny.
  • Likwidacja systemu demokratycznego.
  • Budowa ogólnoeuropejskiego ruchu prawicowego, konserwatywnego stojącego na straży Christianitas.
  • Powierzenie zwierzchnictwa nad Europą papiestwu.
  • Oddłużenie Europy.
  • Ograniczenie działania systemu kredytowego.
  • Budowa zjednoczonej Europy zdolnej do oparcia się groźbie komunizmu.
  • Bezwzględne zwalczanie wewnętrzne ruchów lewicowych.
  • Ekspansja Europy na wschód.

Na wiele lat przed ujawnieniem szczegółów współpracy między amerykańskimi, finansowymi elitami a bolszewikami hrabia miał świadomość istniejących zależności pomiędzy współczesnym kapitalizmem a komunistyczną rewolucją. Zapewne nie byłby zdziwiony jałtańsko-poczdamskim rozbiorem Europy.
Amerykanizacja wymaga dłuższego czasu oddziaływania i cierpliwości w oczekiwaniu na polityczne efekty. Droga ta wytyczona w krajach gdzie jest wieloletnia tradycja parlamentarnej demokracji, zsekularyzowane społeczeństwo, gdzie funkcjonuje burżuazja i wyznawany jest materializm, agnostycyzm i liberalizm.
Socjalizm i komunizm jest to środek szybki i w części skuteczny. Podporządkowanie życia ludzkiego biurokracji, ateizacja, ubezwłasnowolnienie i pauperyzacja pozwalają na wprowadzenie zmian w społeczeństwie nie tkniętym ideologiami liberalizmu czy demokracji. Hrabia Emanuel Małyński pisał: „Komunizm, ograniczając prywatną sferę i rozszerzając władzę biurokracji, przekształca się w despotyzm wszechwładnego posiadacza nie tylko towarów, ale również ciał i dusz”.
Amerykanizm jak i komunizm z socjalizmem dążą do tego samego: budowa świata złożonego z jednakowych i wymienialnych monad, stworzenie anonimowego społeczeństwa, egalitarnego i ekonomicznego, opartego na materialnych wartościach produkcji i konsumpcji. Realizuje się to poprzez eliminację religii z życia codziennego, zanik myślenia metafizycznego i refleksyjnego, pozbawienie ostatnich form własności, niszczenie więzi rodzinnych, ujednolicenie kultury, mody, wrażliwości.

Trwa nowa era w historii świata, żyjemy w czasach realnej apokalipsy.

 

Streszczenie artykułu  „Wypędzony z pamięci”;  Ryszarda Mozgola

Zurne elektrownia

Żurne elektrownia, obecnie budynek mieszkalny

Żurne oficyna

Żurne oficyna (stróżówka), obecnie budynek mieszkalny

 

 

 

 

 

Meble palacowe Muzeum Berezne

Meble pałacowe – Muzeum Krajoznawcze w Bereznem

Zurne zabudowania gospodarcze

Żurne zabudowania gospodarcze, obecnie szpital gruźliczy

 

 

 

 

 

Zurne wieza cisnien

Żurne wieża ciśnień

La Gauchete reklama prasowa

La Gauchete reklama prasowa

 

Zwiastowanie szkołą pokory

Czas:               ponad 2000 lat temu
Miejsce:           Nazaret (obecnie w Izraelu)
Osoby:

maryja-m

Maryja, córka Joachima i Anny, 14 letnia kobieta z królewskiego rodu Dawida oddana do Świątyni na służbę Bogu

 

 

 

 

arch-mArchanioł Gabriel, jeden z najwyższych rangą aniołów sprawujący władzę nad Rajem, używany do wypełniania specjalnych misji

 

 

 

W Nazarecie, Archanioł Gabriel zjawia się przed zatopioną w modlitwie Maryją.
Archanioł Gabriel: Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi i poczęła z Ducha Świętego.
Maryja: Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.

A Słowo stało się Ciałem i mieszkało między nami.

To zdarzenie rozpoczęło nową erę w dziejach rodzaju ludzkiego. Maryja Panna przyjmując słowo Boga naprawiła grzech Ewy. Stając się matką Zbawiciela stała się również pośredniczką w naszej drodze do swego Syna. Jest również szafarką wszelkich łask, o czym powiedział Archanioł Gabriel w powitaniu Maryi: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z tobą” (Łk, 1, 28). Jedno słowo „Tak” skromnej, rozmodlonej młodziutkiej kobiety pozwoliło zrealizować obietnicę głoszoną przez proroków Starego Testamentu o nadejściu Odkupiciela świata. To „fiat” Maryi (oznaczające tak) otwiera grzesznemu człowiekowi bramy nieba i pozwala osiągnąć zbawienie; ważne jest szczególnie to, że Bóg szanuje wolną wolę człowieka, i mimo swej Wszechmocy, czeka na zaakceptowanie przez niego bożych planów. Konsekwencją zgody Maryi jest też jej wierne trwanie przy Jezusie Chrystusie od Jego narodzenia aż do męczeńskiej śmierci na krzyżu.
Pamiątkę Zwiastowania Pańskiego obchodzimy 25 marca, na 9 miesięcy przed uroczystością Bożego Narodzenia. Czcimy tego dnia tajemnicę wcielenia Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

bazyl

verbum

 

 

 

 

 

Współczesna Bazylika Zwiastowania Najświętszej Maryi w Nazarecie

W opisanej w Piśmie świętym scenie Zwiastowania Maryja z pokorą przyjęła wolę Boga.
Każdy człowiek w swoim życiu wielokrotnie staje przed koniecznością powiedzenia „Tak”.

            „Tak” rozpoczyna związek małżeński i nie ogranicza się tylko do momentu składania sobie przysięgi. Obowiązuje całe życie jako wypełnianie wymogów miłości małżeńskiej. Wymaga pracy nad sobą i pracy dla drugiej osoby. „Tak” jest zgodą na trudny charakter współmałżonka, jest wzajemną tolerancją dla swoich przyzwyczajeń o ile oczywiście nie wpływają one destrukcyjnie na związek. „Tak” oznacza też czułość i troskę o współmałżonka pięć, dziesięć i więcej lat po ślubie. „Tak„ to wreszcie akceptacja starzenia się, różnych dolegliwości i cierpienia, które są nieuchronne w naszym życiu. Jeśli zbudujemy nasz związek na solidnych podstawach i uczynimy pokorę strażniczką naszej postawy, poradzimy sobie na wszystkich zakrętach naszego życia małżeńskiego.

            „Tak” oznacza przyjęcie roli rodzica i determinuje nasze działania w stosunku do dzieci. Musimy podjąć się trudu wychowania i poświęcenia im maksimum czasu, gdy są małe i niezaradne, kształtują swój umysł i poznają świat. Pociąga to niekiedy za sobą konieczność rezygnacji z kariery zawodowej, z wygodnictwa i lenistwa na rzecz żywego, stałego kontaktu z dziećmi. Wymaga to od nas pracy, uczenia się budowania dobrych relacji, kształcenia charakteru i bycia sprawiedliwym. Czasem wymaga też bohaterstwa, cierpliwości, gdy rodzicielstwo wiążę się z problemami, cierpieniem, chorobą czy śmiercią. Gdy dzieci dorastają zmieniają się ich potrzeby i nasze „tak” znów jest potrzebne do uszanowania ich poglądów czy wyborów życiowych. Przyjęta rola rodzica trwa stale i wciąż zmienia swój kształt. Wypełnianie obowiązku rodzica jest dla nas samych ogromną szkołą wzbogacającą nasze życie osobiste i małżeńskie. Wzór Świętej Rodziny uczy nas troski o życie poczęte, o świętość życia rodzinnego, o wierność tradycji i wartościom; jest szkołą wiary dla rodziców i dla dzieci. Współcześnie rodzina wydaje się ostatnim bastionem, ostatnią ostoją przed światem, który głosi cywilizację śmierci.

            „Tak” określa też nasz stosunek do wykonywanej pracy. Chodzi tu zarówno o pracę zarobkową, prace w domu czy gospodarstwie czy pracę charytatywną. Sposób, w jaki Matka Boża przyjęła rolę przeznaczoną jej od Boga i realizacja tej roli wskazują nam, jak mamy się wywiązać z obowiązku pracy. Nie ma w tym miejsca na bylejakość, na bumelanctwo, na unikanie odpowiedzialności, na ukrywanie swoich możliwości i lenistwo. To, czego się podjęliśmy mamy wykonywać sumiennie, porządnie, dokładając wszelkich starań.

            „Tak” mówi też o naszych obowiązkach względem Ojczyzny. Podobnie jak nasza rodzina, pochodzenie, przodkowie są obdarzani przez nas szacunkiem i są źródłem naszej siły, dumy a czasem i zasobności, tak i naszej Ojczyźnie należy się szacunek i aktywne uczestnictwo w jej budowaniu. Znajomość historii własnego kraju, znajomość dokonań Polaków w jej historii mają być źródłem dumy i powinny skłaniać nas do pozytywnego działania a przede wszystkim powinny powstrzymywać nas przed wykpiwaniem Polski i Polaków na wielu publicznych forach. Każdy z nas buduje Ojczyznę swoim życiem i swoją codzienną pracą. Powinno nam zależeć, aby nasz wkład był wartościową cegiełką a nie styropianowym klockiem.

            Wreszcie „tak” powiedziane Bogu przez każdego z nas, wzorem Maryi, ma odnosić się do postawy wiary w całym naszym życiu. Współczesny świat, przytłaczający ludzi swoją zmiennością, tempem, wymogami, aspiracjami, agnostycyzmem, konsumpcjonizmem i hedonizmem wymaga od nas coraz częściej odważnego i publicznego wyznawania w Credo „wierzę …w Jezusa Chrystusa, Syna jego jedynego, Pana Naszego, który się począł z Ducha świętego, narodził się z Maryi Panny”. Wierzę w Dobrą Nowinę zbawienia człowieka przez Jezusa, wierzę w Ewangelię, która ma możliwość kształtowania wspólnot i pojedynczego człowieka, wierzę, że Kościół jest miejscem udzielania się Jezusa przez Sakramenty. Ten program życia wymaga pokory takiej, jaką widzimy u Matki Jezusa Chrystusa. Maryję Pannę możemy więc prosić o czuwanie i pomoc w odnawianiu naszej wiary. Wstąpmy do szkoły pokory Maryi Panny, aby budować królestwo Chrystusa w naszym świecie.

 

Tekst był pierwotnie opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2011 roku

Ewaluacja w szkole

Z chwilą przystąpienie Polski do UE pojawiły się kolejne metody sprawdzania realizacji zadań przez szkoły. Oprócz kontroli stosowany jest audyt oraz ewaluacja. Ewaluacja czyli „miękka” kontrola. Może być wewnętrzna, może być zewnętrzna. Ewaluacje przeprowadzane są w dużej mierze za pomocą ankiet dla rodziców, nauczycieli i dla uczniów. Sprawdzane są różnice w odpowiedziach dotyczących danego zagadnienia. To jest znak, że w tym zakresie trzeba przeprowadzić bardziej szczegółową analizę.

Ewaluacja demokratyczna – to proces badawczy polegający na ocenianiu wartościującym, w którym sami respondenci (a nie eksperci) wytyczają normy uznawane za wartości w danym kręgu kulturowo-społecznym. Ustalane w ten sposób standardy ewaluatywne są na danym etapie rozwojowym charakterystyczne dla konkretnej populacji. Ocenianie wartościujące jest strategią odmienną od oceniania sprawdzającego osiągany poziom, a także pełniejszą od oceniania różnicującego grupy, umożliwia bowiem wyznaczenie tego, czy mierzone cechy, właściwości, zjawiska lub procesy są rzeczywistymi wartościami uznawanymi przez kwalifikowaną większość. Społeczny proces ewaluacji ma większą rangę niż opiniowanie autorytarne.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ewaluacja

 

Definicja z Wikipedii pokrywa się z wieloma innymi źródłami dotyczącymi ewaluacji demokratycznej. W samej definicji widać, że może ona służyć do tworzenia własnych standardów dobra i zła. Ewaluacja sprawdza na ile wartości prezentowane przez rodziców i dzieci pokrywają się ze standardami, tak naprawdę, medialnymi. Dzieci mają oceniać czy szkoła naucza ich poprawnych i dobrych wartości(!) Nauczyciele uczą się na studiach pedagogiki przez 5 lat a rodzice, nie zawsze mający skończone studia, mają oceniać czy ci nauczyciele dobrze nauczają ich dzieci(!).
Trudno się dziwić, że w szkołach rządzą rodzice, bo po prostu jest ich więcej i nauczyciele tak naprawdę niewiele mają w tej sytuacji do powiedzenia. Dzieci uczy się, że nauczycieli należy sprawdzać. Uczy się postawy szukania u innych osób przyczyn własnych niepowodzeń i trudności. W konsekwencji buduje się postawę roszczeniową i oducza samokrytycyzmu. W szkole nie mówi się o pracy nad sobą – w ankietach padają pytania o ocenę szkoły, programu, bezpieczeństwa. Opuszczające szkołę dziecko jest przekonane o swojej wyjątkowości, żądające sukcesu za każdą cenę, poszukujące wygodnych rozwiązań i szybkich rezultatów, w czym utwierdzają je najczęściej rodzice.
Nawet podchodząc „lekko” do odpowiedzi na pytania, wypełniając co kwartał ankietę z prośbą o ocenę pracy swego przełożonego, nauczyciela czy dyrektora, w końcu zaczynamy się temu przyglądać. Mniej zwracamy uwagę na swoją pracę, na swoje obowiązki a bardziej skupiamy się na analizowaniu innych by móc dostarczoną ankietę wypełnić poprawnie.
Zamiast rzetelnej oceny postępów dzieci w nauce, analizy ograniczeń i predyspozycji indywidualnych, potrzeby zewnętrznej pomocy, współpracy rodziców w procesie edukacji, pracy z dzieckiem zastawiamy się nad tym jak trudne i nieprzyjazne jest otoczenie. Nie jesteśmy nastawieni na rozwiązywanie problemów, ale poszukujemy usprawiedliwienia na zewnątrz gdy się one pojawiają.

 

Ewaluacja jako dziedzina nauki

Analizowane pojęcie występowało już dość dawno temu w innych obszarach życia, szczególnie w gospodarce i wojskowości. Ewaluacja należy do tak zwanych nauk stosowanych, czyli – z jednej strony – posiada metodologię typu naukowego (to znaczy zasady i procedury zbierania informacji i wnioskowania na podstawie tych informacji), a z drugiej strony – cechuje się nastawieniem praktycznym, pierwszeństwem użyteczności nad teorią. Zatem możliwość praktycznego wykorzystania wniosków jest w przypadku ewaluacji istotniejsza niż naukowa poprawność zbierania i przetwarzania informacji.

http://www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/ewaluacja-jako-narzedzie-nadzoru-pedagogicznego-dyrektora-szkoly

Są to standardy opisane przez J. Dewey’a amerykańskiego filozofa i teoretyka pedagogiki.
Nieważne jest „dlaczego” ważne jest „jak”.
Takie podejście powoduje, że nauka zaczyna być postrzegana jako balast. Nie interesuje już nas dochodzenie do Prawdy, ona już nikogo nie interesuje. Ważne jest JAK zdobyć sukces, szczęście, pieniądze, sławę, uznanie. Uczelnie przestają być miejscem poszukiwania prawdy stają się tylko wyższymi szkołami zawodowymi. Przekazuje się wiedzę w coraz węższym zakresie tworząc coraz większe specjalizacje. Absolwenci są specjalistami w bardzo wąskich dziedzinach. Gdy braknie miejsc pracy w naszym wyuczonym zawodzie, to trzeba przejść kolejne szkolenie, aby uzyskać specjalizację w kolejnym zawodzie. Początki tego mamy w szkole średniej i wcześniej.

 

Przykładowe pytania z ankiety szkolnej dla rodziców i nauczycieli:

Czy uważa Pan/Pani, że nauczyciele starają się brać pod uwagę zdanie uczniów w zakresie tematyki zajęć czy sposobu prowadzenia zajęć?

Nauczyciele studiują pedagogikę 5 lat a dzieci w wieku szkoły podstawowej mają im dawać uwagi co do sposobu prowadzenia zajęć!!! To po co studia? Ironizując – wystarczyłoby przeprowadzić ankiety wśród uczniów jak ma wyglądać zakres(!!!) i sposób nauczania przedmiotów. Oszczędzimy na czasie przyszłych nauczycieli i kosztach utrzymania kierunków pedagogicznych. Ciekawe, czy podobne ankiety są i w przedszkolu czy też żłobku. Trudno się dziwić, że absolwenci szkół mają tak wysokie mniemanie o własnej wiedzy i swoim zdaniu. Trudno oczekiwać skromności i pokory w późniejszym życiu, gdy już w szkole podstawowej oczekuje się od dzieci oceny nauczycieli.

 

Czy koncepcja pracy szkoły jest aktualizowana stosownie do zmieniającej się sytuacji i potrzeb szkoły?

Czy oczekiwania środowiska lokalnego były uwzględniane przy tworzeniu i modyfikowaniu koncepcji pracy szkoły?

A tu widać jak szkoła ma być nastawiona na bieżącą modę. Ma odzwierciedlać aktualne trendy w życiu społecznym. Nie jest jej celem przygotowanie młodego pokolenia do dorosłego życia. Nie daje mu narzędzi do poruszania się po świecie. Te pytania, pokazują, że szkoła przestaje być niezależną instytucją kształcenia przyszłych pokoleń a staje się organizmem politycznym albo łagodniej mówiąc upolitycznionym.

 

Irlandczycy dla cywilizacji łacińskiej

Książka THOMASA CAHILLA Jak Irlandczycy ocalili cywilizację przedstawia w sposób bez reszty przykuwający uwagę współczesnego czytelnika jeden z najkrytyczniejszych momentów w dziejach europejskiej kultury. Dobiega końca V stulecie. Hordy barbarzyńców plądrują Cesarstwo Rzymskie. Tysiącletni dorobek europejskiej myśli ulatnia się wraz z dymem palonych ksiąg. Mogłoby się zdawać, że średniowieczna ekspansja islamu natrafi jedynie na mizerny opór bezładnie rozsianych plemion animistów gotowych na przyjęcie nowej cywilizacji.

KTO OCALI EUROPĘ?

Ocalenie – o czym do dziś wiedzą tylko nieliczni spoczywało w rękach irlandzkich skrybów zakonnych, którzy podjęli się skopiowania skarbów grecko-rzymskiej i judeo-chrześcijańskiej kultury. Bez nich nasz świat, byłby czymś, co nawet trudno sobie wyobrazić – byłby światem bez książek.

Irlandia, mała wyspa na krańcu Europy, która nie zaznała ani renesansu, ani oświecenia – w pewnym sensie kraj Trzeciego Świata, według angielskiego poety Johna Bentjemana relikt „kultury epoki kamiennej” – przeżyła jeden moment bezdyskusyjnej chwały. Kiedy bowiem Imperium Rzymskie upadało, kiedy rozczochrani i niemyci barbarzyńcy spadali na rzymskie miasta, rabując dzieła sztuki i paląc książki, Irlandczycy (którzy właśnie uczyli się czytać i pisać) podjęli się gigantycznego zadania, jakim było skopiowanie całej zachodniej literatury – wszystkiego, co im tylko wpadło w ręce. Za pośrednictwem irlandzkich skrybów kultura grecko-rzymska i judeo-chrześcijańska zostały przekazane europejskim plemionom, które dopiero co zdążyły osiąść pośród gruzów i zniszczonych winnic pokonanej przez siebie cywilizacji. Bez tej służby skrybów wszystko, co potem nastąpiło, byłoby nie do pomyślenia. Bez misji irlandzkich zakonników, którzy w swoich wygnańczych siedzibach rozsianych nad licznymi zatokami i wśród łagodnych dolin wyspy uratowali własnymi rękami podwaliny europejskiej cywilizacji całego kontynentu – świat, który przyszedł po nich, byłby zupełnie inny – byłby światem bez książek. Tym samym nasz własny świat nigdy by nie istniał.
Fragment ze wstępu.

Co do tego, że książek by nie było to lekka przesada. Natomiast jest pewne, że byłyby inne i spuścizna rzymska, grecka i wczesnochrześcijańska byłaby stracona. Trzeba byłoby odkrywać dorobek starożytności na nowo i nie wiadomo ile pokoleń musiałoby na to pracować. Zasługa Irlandczyków jest oczywista.

Możemy poznać mentalność mieszkańców Zielonej Wyspy, jak i ich mitologię oraz ich misjonarza św. Patryka. Północne tereny dzisiejszej Francji, południowe tereny Niemiec, północne Włochy są to obszary gdzie wpływy irlandzkie są bardzo widoczne. Zakonnicy irlandzcy osiedlający się na terenach Europy kontynentalnej brali ze sobą księgi do przepisywania oraz posiadaną wiedzę i umiejętności. To przekazywali i w tamtym czasie była to rzecz najbardziej potrzebna.

Jak irlandczycy ocalili cywilizację?

Dziewiąta bajka – Jak pocałunki żeglowały. Bajka nieco melancholijna.

Jej pocałunek od rana czuł pewne napięcie u swojej Pani. Uspokajał się patrzeniem na Pana i Jego pocałunek. Oni obaj zachowywali spokój i opanowanie. Jego Pani troszkę udawała, że ta ostatnia sierpniowa niedziela nie różni się od tych niedziel, które minęły.
Przyczyna niepokoju wkrótce wyszła na jaw. Żeglowanie. Wyprawa nad Zegrze, spotkanie w podobnym składzie jak rok wcześniej, gdy Pani spotkała Pana wpływały ekscytująco na Panią. Jej pocałunek nauczył się być dobrym obserwatorem. Na razie najlepiej wychodziło mu obserwowanie swojej Pani, ale robił postępy i potrafił już obserwować i Pana i Jego pocałunek-pod warunkiem, że przebywali dostatecznie blisko. Miał pewne trudności z Jego pocałunkiem, który wykorzystywał każdą sposobność do chowania się w zakamarkach brody i wąsów swojego Pana. Był jednak uparty i cierpliwy i najczęściej udawało mu się wypatrzeć niecnotę i obserwować go do woli. Czasem tylko Pani i Pan trochę mu w tym przeszkadzali.zeg1
Wyruszyli wreszcie na wspólną wyprawę. Z lądu wszystko wyglądało cudownie. Słońce, wiatr, białe żagle na wodzie, kolorowe motylki żagielków desek surfingowych, chmurki na niebie. Sielanka, bajkowe odczucia. Jej pocałunek wdychał wiaterek, kolor wody kojarzył mu się z kolorem oczu Pana Jego pocałunku, czuł już kołysanie fal a biała łódka przyciągała, aby położyć się na niej i spać wygrzewając w promieniach słońca. Droga do tej upragnionej chwili była jednak długa. Żagle trzeba było postawić, uwolnić się od nadbrzeżnej kei i wypłynąć na wodę. Na łodzi pełno było kolorowych lin zasupłanych w dziwne sploty. zeg2Jej pocałunek denerwował się czy poradzą sobie ze wszystkimi żeglarskimi sprawami. Dowiedział się od Jego pocałunku, że ten pierwszy raz żegluje. Nie dziwcie się, że Jej pocałunek tak to przeżywał. Wspomnienia przewinęły mu film z wypraw na Mazury z jego Panią. Wspomnienia, jak to wspomnienia-powróciły tylko pięknymi obrazami. Film nie miał dłużyzn, nie ukazywał trudów, wysiłku, lęku i  niebezpieczeństw. Pokazywał piękne obrazy, przywoływał ciekawe wrażenia, cudowne samopoczucie i błogostan.
W rzeczywistości, gdyby nie pomoc Małgosi, i Pana Jego pocałunku nie wypłynęliby na wodę. Najważniejszy był Zbuj (pamiętacie go z wyprawy na postój pielgrzymki).zeg3 On dzierżył ster i zarządzał załogą. Jej pocałunek postanowił w domu porządnie się zastanowić co to znaczy „zarządzać ludźmi”, czy w każdej sytuacji trzeba innymi „zarządzać”, kiedy tego się nie robi, jaka jest różnica między „zarządzaniem” a „proszeniem” i „współpracą”, czy „zarządzanie” jest czymś dobrym, czy nie polega  na straszeniu innych. Mnóstwo pytań wywołał „zarządzający” załogą Zbuj.
Było pięknie. Sami popatrzcie. Chmurki jak stada białych baranków galopowały po niebie. Panie-chmurki wciąż przeglądały się w wodzie sprawdzając czy nie pobrudziły sukienek, czy są najpiękniejsze, czy są szybsze od koleżanek. Przed oczami Jej pocałunku białe chmurki i ich odbicia zlewały się, niebo z wodą łączyły i świat wydał się niebieską chustką w białe baranki. Białe żagle jachtów zlewały się z odbiciami chmurek. Idealny obraz!
zeg4zeg5zeg6zeg7zeg8Po sąsiedzku przepływali inni żeglarze na swoich łódkach, czasem motorówka z hałasem burzyła niebieskość fal, orała w nich głębokie bruzdy, które nieprzyjemnie kołysały łódką. Czasem obcy gość przyciągał wzrok niespotykanym krojem żagla czy brakiem steru.
Brzeg niekiedy zaskakiwał widokiem patrolu łabędzi z wyrośniętymi młodymi łabędziątkami o szarym jeszcze upierzeniu. zeg9Wysepki kusiły do przybicia szuwarowymi zakątkami cichości, piękna i spokoju. Jej pocałunek rozmarzył się. Cały świat pozostał na brzegu. To niesamowite uczucie odłączenia się od ziemi i ludzi! zeg10Na lądzie pozostały troski i zmartwienia, cierpienia, nie załatwione sprawy, nie wykonane telefony, nie napisane maile, telewizor, samochody, budynki, hałas i stada ludzi idących to w jedną to w drugą stronę. Na wodzie było odświętnie, uporządkowanie. Jej pocałunek szybko odkrył, że na wodzie rządził wiatr. Na niebie też. W pewnej chwili zrobiło się ciemniej, chłodny wiatr wywołał gęsią skórkę na rękach i nogach Pani. Woda z niebieskiej stała się stalowa. Grzeczne, malutkie fale zdenerwowane brakiem ciepła słonecznego podnosiły się, wyciągały szyje aby zobaczyć gdzie ukryło się słońca i czy jeszcze wyjrzy aby ogrzać ich brzuszki.  Żagle napięły się, zaczęły łopotać a łódź przechyliła się bardzo na jedną burtę. Brzeg migał pod dziwnymi kątami jakby fikał koziołki. Jej pocałunek był przerażony, najchętniej schowałby się w kokpicie wraz ze swoją Panią, Panem i Jego pocałunkiem. zeg11Na wszelki wypadek przymknął oczy i schował się pod bluzką Pani. Pan ostrzegał Panią gdy nadbiegała kolejna fala przechylająca łódkę. Sam dzielnie balansował zmieniając burty w zależności od zanurzenia. Jego pocałunek ma niesamowite przeżycia i może być dumny ze swojego Pana – pomyślał.
Szkwały były jednak krótkie, wiatr cichł i wszystko wracało do normy. Gdy zaświeciło słońce wszyscy szybko zapominali o minionym niebezpieczeństwie.
Jej pocałunek postanowił zbierać kolejne dowody na to, że światem rządzi wiatr. Rozszerzył swoje spostrzeżenie na świat, bo skoro wiatr rządzi wodą i niebem, to i światem może.
Łódź kierowana sterem, pchana wiatrem zakosami zdążała do portu.
Jej pocałunek w cichości snuł swoje rozważania.
Może i można by mieszkać i żyć w oderwaniu od świata, ludzi, ich spraw i codzienności, czasem szarości ale Jej pocałunek zatęsknił za lądem, za przytulnym mieszkaniem Pani, za przyjaciółmi, którzy ją odwiedzają, za komputerem na którym pracuje, za muzyką, której wraz z Panią słucha, za robieniem zakupów, za gotowaniem, za spotkaniami z Panem i Jego pocałunkiem. Stwierdził, że lubi życie na ziemi, choć takie na wodzie bardzo go pociąga.
Wieczorem, w domowym zaciszu porozmawia z Jego pocałunkiem, co jemu się bardziej podoba. Może Jego pocałunek wymyśli sposób, aby pogodzić marzenia z rzeczywistością. Chociaż czasami. Jej pocałunek wierzy, że to możliwe.
Koniec

Msza Trydencka

Określenie trydencka pochodzi od miasta Trydent gdzie odbył się w latach 1545-1563 sobór, na którym oczyszczono Mszę z naleciałości i dodatków narosłych przez 1500 lat. W konstytucji apostolskiej Quo Primus Papież św. Pius V określił porządek celebracji Mszy. Określenie „Msza Wszechczasów” pochodzi z tej konstytucji. Dodatkowo dokument ten stwierdzał, że w celebracji nic nie może być zmienione, ujęte ani dołożone. W XIX wieku papież Leon XIII ułożył modlitwę do Michała Archanioła, która jest odmawiana po zakończeniu Mszy św., po ostatnim błogosławieństwie.
Pomimo obowiązywania konstytucji apostolskiej św. Piusa V, papież Paweł VI w roku 1969 wprowadził zmiany i to dosyć zasadnicze w sposobie odprawiania Mszy świętej. Wprowadzony ryt Mszy określa się jako NOM (Novus Ordo Missae) lub Msza posoborowa.

Dlaczego Msza Trydencka dziś w XXI wieku?
Nie jest to przejaw jakiejś archaizacji ani tęsknoty za niezrozumiałą dziś łaciną. Zarzutów w stosunku do chcących uczestniczyć we Mszy Trydenckiej jest bardzo wiele. Dlaczego Msza Trydencka w niedzielę a nie „normalna” Msza? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Pomocne może być porównanie Mszy Wszechczasów z NOM (odprawianym około 45 lat), które można znaleźć w sieci (VERBUM TRADITIONIS czy też „Zawsze Wierni”).
Missa_tridentina_002Wybór Mszy Trydenckiej, chęć uczestnictwa w niej i tylko w niej jest przejawem pewnej postawy. To nie jest jednorazowy kaprys czy zachcianka. Wrzawa czy Mszę taką odprawiać czy nie, spory o korzyści jakie mamy z NOM, wytykanie niezrozumienia słów wypowiadanych przez kapłana może skłonić do uczestnictwa we Mszy Wszechczasów. Ciekawość można zaspokoić idąc pierwszy raz na taką Mszę. Każde następne uczestnictwo odmienia nasze patrzenie, uwrażliwia nas i prowadzi do ostatecznej decyzji wyboru Mszy Wszechczasów. Pierwsze wrażenia to piękno liturgii. Tu widać, że każdy gest, każdy skłon, ma swoje znaczenie i swoje miejsce. Widać podniosłość celebracji, tu na ołtarzu jest Bóg,  wiedzą o tym wszyscy i stosownie do obecności Najwyższego się zachowują. Nie ma rozbieżności między deklaracjami a zachowaniem. Jeśli jest tu Bóg to należy Mu się szacunek i należy go okazywać w każdej chwili. Jest tu niezgoda na letniość wiary.
Jak się modlimy tak wierzymy. Msza jest wyrazem naszej wiary. Msza Trydencka swoimi korzeniami sięga do czasów Apostołów. Msza Wszechczasów ma za sobą tysiące lat, i całe zastępy nawróconych na misjach. Poprowadziła do świętości niezliczoną liczbę świętych.
Mamy mnóstwo męczenników, którzy nie wahali się oddać życia za wiarę, za Chrystusa, a często i za możliwość uczestniczenia we Mszy Św.
Ryt Mszy, sposób odprawiania nie może być zmieniany w zależności od mody, czy też świadomości wiernych lub kapłanów. Bóg jest niezmienny w swojej istocie, jest stały wczoraj, dziś i na zawsze. Zmiany świadczą tylko o słabości człowieka, o jego grzeszności. Jeśli mamy oddawać Bogu cześć, chwałę to sposób powinien być stały i niezmienny gdyż dotyczy to Stwórcy całego świata. Sposób odprawiania powinien być niezmienny tak samo jak Bóg któremu składana jest ofiara na Mszy św.

Czy możemy uczestniczyć w takiej Mszy bez żadnych sankcji kościelnych, czy nie grzeszymy będąc na Mszy Trydenckiej?
Papież Jan Paweł II powołał komisję kardynałów którzy mieli udzielić odpowiedzi na dwa pytania:

  1.  Czy papież Paweł VI dał prawo biskupom do zakazywania celebracji mszy trydenckiej?
  2. Czy księża mają prawo do publicznych i prywatnych celebracji mszy trydenckich bez ograniczeń, nawet jeżeli biskup miejsca nie wyrazi na to zgody?

Według opinii 9 kardynałów msza ta nigdy nie została zakazana i żaden biskup nie może zabronić żadnemu katolickiemu księdzu jej odprawiania. Komisja uznała też, że żaden duchowny nie może być zmuszany do celebrowania zreformowanej mszy oraz nie może być karany za przywiązanie do starego rytu. Komisja zarekomendowała papieżowi opublikowanie wniosków z jej prac w formie oficjalnego dokumentu.
Jeśli Msza jest dozwolona dla kapłanów to i wierni mogą w niej uczestniczyć bez żadnych problemów.

Idźmy na pustynię!

pustynia

Pustynia

5 marca rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu mający nas przygotować na Dzień Zmartwychwstania Pana Jezusa.
Obchodzimy ten czas na pamiątkę 40 dni spędzonych przez Jezusa na pustyni.
Jezus Chrystus, mimo iż był Bogiem i znał swoją misję, wyruszył na pustynię, aby w odosobnieniu, ciszy, skupieniu i w trudnych warunkach spotkać się ze swoim Ojcem. Jednocześnie pokazał nam wszystkim, jak należy przygotowywać się do podjęcia trudnych i odpowiedzialnych zadań w naszym życiu. Pokazał też ludzkie zmagania w odczytywaniu, dobrym rozeznaniu i wykonaniu woli Bożej.
Każdy z nas w swoim życiu ulega rozterkom wewnętrznym i poddaje się wątpliwościom. Często rozważamy czy udźwigniemy ciężar odpowiedzialności i obowiązków: rodzinnych, zawodowych i innych. Czasami chcemy uciec od samego siebie w pozorną aktywność pozbawioną refleksyjności.
W czasie pobytu na pustyni Chrystus podlegał pokusom. Opisane przez ewangelistów kuszenia szatana sprowadzają się do skłonienia Pana Jezusa, aby sprzeniewierzył się miłości do Boga-Ojca, aby zrezygnował z powierzonej mu przez Boga misji zbawienia świata i zwątpiwszy w nią, aby oddał się ziemskim przyjemnościom.
Przyjęcie postulatów szatana oznaczałoby poddanie się władzy diabła i rezygnację z boskości.
Dar władzy, bogactwa i wszelkiej mądrości są mirażem, gdy są ofiarowane przez szatana.
W 1997 roku na ekranach kin pokazywano film Taylora Hackforda „Adwokat diabła”. Młody, zdolny prawnik grany przez aktora zapamiętanego z późniejszej serii filmów „Matrix”, poświęca wszystko – żonę, rodzinę, swój honor, prawdę, człowieczeństwo, sprawiedliwość i współczucie dla ofiar – molestowanych dzieci, dla ambicji zawodowych zręcznie podsycanych przez szefa kancelarii – współczesnego diabła.
Bohater uosabia największy grzech człowieka: pychę i próżność.
Mamy więc o czym rozmyślać. Mamy nad czym się zastanawiać. Okres Wielkiego Postu jest daną nam przez Kościół szansą na nawrócenie ze złej drogi, na odpokutowanie naszych grzechów i zadośćuczynienie tym, których skrzywdziliśmy naszym postępowaniem. Nie darmo więc Kościół mówi o poście, jałmużnie i modlitwie.
Wyruszmy na pustynię, aby oczyścić się, poszukać siły w Bogu i mieć udział w zwycięstwie Zmartwychwstałego.

W drodze na pustyni

W drodze na pustyni

Ważne jest abyśmy wybrali dla siebie dobrego przewodnika – Jezusa Chrystusa i abyśmy chcieli go kochać z całego serca.

Co może być pustynią dzisiaj? Rezygnacja z telewizji, ograniczenie w używaniu telefonów komórkowych, komputerów, rezygnacja ze słuchania muzyki „na okrągło”, rzucenie palenia, abstynencja, pogodzenie się z bliskimi. Odsuwając lub ograniczając zgiełk codzienności zmierzamy w kierunku pustyni, zmierzamy na spotkanie z Bogiem, któremu maksymalnie poświęcimy czas słuchając Jego głosu, odczytując Jego wolę względem nas, szukając w Nim umocnienia i sensu naszego życia.

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2012 roku.

Święty Tomasz z Akwinu

sw. TomaszTomasz z Akwinu jest świętym i Doktorem Kościoła Katolickiego. Jest twórcą zasad filozofii uznanych przez Kościół Katolicki, jako podstawa nauczania zasad wiary.

Był Włochem, pochodził z hrabiowskiego rodu Akwinu, urodził się na początku 1225 roku na zamku Roccasecca pod Neapolem. W dzieciństwie został wysłany przez ojca, hrabiego Landolfa do opactwa benedyktynów na Monte Cassino. Mimo dziewięcioletniej nauki u benedyktynów Tomasz postanawia wstąpić do zakonu dominikanów. Bracia jego (był siódmym synem) byli bardzo niezadowoleni z tego wyboru i próbowali zmienić jego decyzję, trzymając go przez rok w areszcie domowym (dominikanie byli zakonem żebraczym a w bogatym i wpływowym zakonie benedyktynów opatem był członek ich rodu). Tomasz przebywając w odosobnieniu ułożył dwa krótkie traktaty z logiki formalnej.

Po uwolnieniu Tomasz udaje się do Kolonii, gdzie na dominikańskiej uczelni pobiera nauki u Alberta Wielkiego. W trakcie czteroletnich studiów poznaje naukę Arystotelesa. Mimo młodego wieku, dzięki wstawiennictwu Alberta Wielkiego, Tomasz rozpoczyna własną pracę naukową w zakresie teologii prowadząc wykłady z tego przedmiotu. W Paryżu, gdzie został wysłany przez przełożonych, rozpoczął dzieło przywracania nauki Arystotelesa ówczesnemu światu. Tomizm – system filozoficzny zbudowany i nauczany przez świętego Tomasza, wykorzystujący naukę Arystotelesa, bywa nazywany też chrześcijańskim arystotelizmem. Nauka Arystotelesa pociągała swoją logiką, pojęciem poznania, filozofią przyrody. Brakowało w niej natomiast uznania, że świat jest stworzony w czasie, że dusza jest nieśmiertelna oraz, że zdarzeniami kieruje Opatrzność. Święty Tomasz biorąc za podstawę pojęcia filozoficzne Arystotelesa rozwinął je oraz zbudował spójny system teologiczny przedstawiający wszystkie artykuły wiary chrześcijańskiej.

Dla podkreślenia wagi tomizmu w czasie Soboru Trydenckiego na ołtarzu umieszczono obok Biblii również „Sumę Teologii” jego autorstwa, a po soborze w roku 1567 ogłoszono Tomasza z Akwinu Doktorem Kościoła.

Dorobek naukowy Świętego Tomasza zapisany jest w wielu traktatach, z których najważniejsze to „Suma Teologii”, „Suma przeciw poganom” (zwana również „Sumą filozoficzną”), „O bycie i istocie”, „O prawdzie”, „O złu”. Zapoznanie z filozofią św. Tomasza wykracza poza ramy tekstu w Misericordii.

Możemy natomiast pokusić się o odpowiedź na pytanie, co daje nam dziś Święty Tomasz i dlaczego jego nauka jest wciąż aktualna mimo upływu ponad 700 lat od jej ogłoszenia?

Poznanie i stosowanie tomizmu uczy precyzyjnego języka i starannego, uporządkowanego myślenia. Nie ma tu miejsca na chaos, przypadek, luźne skojarzenia czy dywagacje. Tok myślenia jest przejrzysty i głęboki.

Święty Tomasz uczy posługiwania się rozumem. Jest to dla nas ważne gdyż często jesteśmy sceptyczni wobec rozumu, skłonni do zabobonów, przesądów, wróżb, kierowania się wskazaniami horoskopów. Akwinata zaś uczy cierpliwego wyjaśniania prowadzącego do zrozumienia istoty rzeczy i zjawisk. Święty Tomasz uczy nas wiary w łaskę Bożą, która jest wezwaniem do współpracy. Pokazuje świat, w którym rozum i wiara wspierają się nawzajem tak jak modlitwa i praca, lekarz i sakramenty (modlimy się o zdrowie i idziemy do lekarza).

Poprzez dociekanie do najbardziej podstawowych pytań i odpowiedzi uczy pokory i zaczynania każdej rzeczy solidnie i od podstaw. Pokazuje, że nie ma sprzeczności miedzy wiarą a wiedzą. Akwinata nakazuje poważnego słuchania zarzutów i wątpliwości. Uczy dyskusji i szukania rozwiązań, które można zaakceptować z pełnym przekonaniem.

Święty Tomasz jest również autorem tekstów liturgicznych do Mszy Świętej i Liturgii Godzin kapłańskich na święto Bożego Ciała. Opracował je na polecenie papieża Urbana IV. Modlitwa była fundamentem jego życia i pracy, szerzył też kult i adorację Świętego Sakramentu. Słowa napisanej przez niego pieśni na wystawienie „Przed tak wielkim Sakramentem” śpiewamy i dzisiaj.

W roku 1256 udaje się do Rzymu by tam nauczać w szkole dominikańskiej. Po trzech latach powraca do Paryża. Na początku roku 1274 papież Grzegorz X wysyła go na Sobór do Lyonu. W drodze umiera 7 marca 1274 roku w klasztorze cystersów. Po jego śmierci nazwano świętego Tomasza z Akwinu Doktorem Anielskim.

Bardzo rzadko Święty występuje, jako patron świątyń (ja znalazłem tylko jeden – kościół dominikanów w Mińsku Białoruskim z XVII w.). Natomiast jest częstym patronem szkół katolickich, uczelni (Papieski Uniwersytet św. Tomasza z Akwinu). W ikonografii przedstawiany jest w białym habicie dominikańskim, w czarnej kapie i białym szkaplerzu. Jego atrybutami są: anioł, gołąb, infuła u nóg (której nie przyjął), kielich z Hostią, księga, laska, monogram IHS, monstrancja, pióro pisarskie, różaniec, słońce na piersiach.

Symbolem św. Tomasza jest też wół, gdyż jeszcze w czasie swojej nauki w seminarium, jego nauczyciel Albert Wielki przepowiedział, nawiązując do potężnej, zwalistej postury Tomasza, ale też do jego nieprzeciętnych umiejętności, że choć wygląda jak wół, to gdy ryknie usłyszy go cała Europa.

Często używamy, jako aforyzmu jego słów: „Nieśmiertelne na świecie mogą być jedynie wiara i marzenia”.

W „Sumie Teologii” można znaleźć:sw. Tomasz_2

  • Pierwszą z rzeczy koniecznych dla chrześcijanina, bez której nie można być prawdziwym chrześcijaninem jest wiara. Niesie ona ze sobą cztery wartości:
    – Najpierw wiąże człowieka z Bogiem.
    – Po drugie, dzięki wierze rozpoczyna się w nas życie wieczne.
    – Po trzecie, wiara jest naszą przewodniczką na ziemi.
    – Po czwarte wreszcie, wiara pozwala nam zwyciężać pokusy.
  • Piękno polega na właściwej proporcji i blasku.
  • Przyjemności cielesne przeszkadzają w używaniu rozumu z trzech powodów – rozpraszają go, krępują i są mu przeciwne.
  • Sprawiedliwie nie oznacza po równo.
  • Sprawiedliwość to mocna, stała wola oddawania każdemu tego, co mu się należy.
  • Wolność prawdziwa, to wolność od błędu i niepewności.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W MARCU 2013 ROKU.