Życie w Bogu

Ci którzy płoną miłością ku Bogu i łakną zbawienia dusz, biegną do stołu najświętszego krzyża. Chcą jedynie cierpieć i znosić tysiące udręczeń, służyć bliźniemu, zdobywać i zachowywać cnoty, nosząc na ciele swym stygmaty Chrystusa. Gdyż udręczona miłość, która ich pali, przepala ciało, objawia się pogardą samych siebie, radością z hańb, znoszeniem mąk i udręczeń, skądkolwiek przyjdą i w jakikolwiek sposób są im zsyłane.

Dla tych najmilszych synów męka jest rozkoszą. Prawdziwą męką są radości i pociechy, które świat niekiedy zechce im dać. Smucą się nie tylko względami, które świat okazuje im z Bożego zrządzenia, kiedy słudzy świata są zmuszeni przez dobroć Bożą, okazywać im cześć i pomoc w potrzebach i koniecznościach doczesnych, lecz gardzą nawet, przez pokorę i nienawiść do siebie samych, pociechą duchową, którą otrzymują od Ojca wiecznego. Nie gardzą w pociesze łaski Bożej, lecz zadowoleniem, które znajduje w pociesze pragnienie duszy.

Jest to skutek prawdziwej pokory, która wynika ze świętej nienawiści i jest strażniczką i żywicielką miłości zdobytej przez prawdziwe poznanie siebie i Boga. Toteż widzisz, że pokora i stygmaty Chrystusa ukrzyżowanego lśnią w ich ciałach i duszach.

Ci czują, że Bóg nigdy nie rozłącza się z nimi, jak z innymi, od których odchodzi i do których wraca, nie odbierając im swej łaski, tylko poczucie swej obecności. Nie postępuje On tak z tymi najdoskonalszymi, którzy doszli do wielkiej doskonałości i umarli całkowicie dla wszelkiej swej woli. Spoczywa w nich ustawicznie swoją łaską i przez poczucie obecności. Ilekroć chcą zjednoczyć ducha swego z Bogiem w miłości, mogą to czynić, gdyż pragnienie ich doszło do takiego zjednoczenia z Nim, że nic na świecie nie może go oddzielić. Każde miejsce, każdy czas są im dobre dla modlitwy, bo życie ich wzniosło się ponad ziemię i przebywa w niebie. Zniszczyli w sobie wszelkie przywiązanie ziemskie, wszelką miłość samolubną lub zmysłową i wznieśli się nad siebie w wysokości niebie, po drabinie cnót, przeszedłszy trzy stopnie, które były przedstawione w ciele Jednorodzonego Syna Bożego.

Na pierwszym stopniu zzuwają ze stóp uczucia przywiązania do grzechu, Na drugim kosztują tajemnicy kochającego serca, przez co poczynają miłość cnoty. Na trzecim, który jest stopniem pokoju spoczynku duszy, doświadczają w sobie cnoty i wznosząc się nad miłość niedoskonałą, dochodzą do wielkiej doskonałości. Tam znajdują wreszcie spoczynek w nauce Bożej Prawdy. Tam znajdują stół, pokarm i służebnika i kosztują tego pokarmu za pośrednictwem nauki Chrystusa ukrzyżowanego, Jednorodzonego Syna Bożego.

Bóg jest im łożem i stołem; pokarmem jest Jego Słowo miłości. W tym chwalebnym Słowie kosztują dusz, które są im pokarmem, i On sam jest pokarmem, który dostaliśmy: Ciało i Krew Jego, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka. Pokarm ten otrzymujemy w sakramencie ołtarza, ustanowionym przez Boga i danym nam przez Jego dobroć na czas, póki jesteśmy pielgrzymami i podróżnymi, abyśmy nie padli w drodze z wyczerpania i nie zapomnieli o dobrodziejstwie krwi przelanej za nas z tak płomienną miłością oraz aby nas pokrzepić i pocieszać w drodze. Duch Święty, który jest miłością Bożą, użycza nam Jego darów i łask.

 

Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli księga Boskiej nauki, Poznań 2012

Utrata miłości Bożej

Miłość Boża może się w nas przez całe życie pomnażać, tak też możemy ją w jednej chwili utracić. Utrata ta może nastąpić w sposób dwojaki.

Każdy, jakiekolwiek bądź rodzaju grzech śmiertelny od razu zrywa przyjaźń z Bogiem, a gdy zerwie się przyjaźń z Bogiem, odchodzi też natychmiast uświęcająca łaska Ducha Świętego. Tak samo każdy śmiertelny grzech przeciw miłości, każde szczególne przestępstwo przeciw szczególnej łasce miłości, niszczy miłość. Tak na przykład, niesprawiedliwy postępek, którym wyrządzasz krzywdę bliźniemu, jeśli popełniasz go z zastanowieniem albo z rozmyślną złą wolą, niszczy miłość bliźniego, a więc i miłość Boga, bo ta dwojaka miłość przychodzi i odchodzi nierozłącznie, jedna z drugą. Podobnie kiedy ktoś daje fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu albo zadaje zabójczy cios dobremu imieniu, także niszczy w sobie miłość Boga. Tak samo obmowa (mówienie o bliźnim bez koniecznej potrzeby zgodnych z prawdą rzeczy złych) – choćby nie doszła do rozmiarów fałszywego świadectwa, a ograniczyła się tylko do tego nicowania, kąsania, ogryzania i upartego, jakby po kawałku, obrywania jego dobrej sławy – również stopniowo i powoli niszczy miłość Boga. Przy czym nie samo tylko osobiste dopuszczenie się obmowy powoduje taki skutek; dobrowolne godzenie się na obmowę dokonywane przez innych – ten nienasycony, powiedziałbym świerzb uszu i ciekawość słuchania, która dla drugiego człowieka staje się tym samym pokusą do mówienia złego – także do niego prowadzi. Słuchanie obmowy jest taką samą obmową jak obmawianie samemu.

Jeśli więc w którymkolwiek z wymienionych sposobów świadomie i dobrowolnie zgrzeszymy przeciwko miłości, z całą pewnością miłość tę utracimy. Pamiętajmy o słowach Ducha Świętego: My wiemy, że jesteśmy przeniesieni ze śmierci do życia, ponieważ miłujemy braci. Kro nie miłuje trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi brata swego, jest zabójcą; a wiecie, że żaden zabójca nie ma życia wiecznego w sobie trwającego. Jeśliby kto rzekł: miłuje Boga, a brata by swego nienawidził, kłamcą jest; bo kto nie miłuje brata swego, którego widzi, jakże może miłować Boga, którego nie widzi? (1 J 3, 14-15;4, 20).

Pamiętajmy też o tym, że odzyskanie raz utraconej miłości Bożej nie leży w możliwościach woli ludzkiej. Żadna wola ludzka nie jest w stanie odtworzyć tego, co pierwotnie nadane zostało wolą Boga. Kto stracił miłość Bożą, jest przed Bogiem umarły. Mieszka w śmierci duchowej i nie istnieje taki głos, który by miał moc wywołać go z tej śmierci oprócz jednego tylko głosy Syna Bożego. Dopóki ten Głos, który wskrzesił z grobu Łazarza, nie powie: „Ja ciebie rozgrzeszam z wszystkich twoich grzechów”, dopóty miłość Boża i życie duszy nie wstąpią do tego umarłego. A dopóki umarła jest dusza, umarłe są też wszystkie jej uczynki. Są one podobne do tych owoców, które według podania rodzą się na drzewach rosnących w okolicy i na brzegach Morza Martwego: piękne na oko, wewnątrz są pełne popiołu. Takie właśnie są uczynki człowieka, który wypadł z miłości Boga i bliźniego. Miłość Boża jest darem Bożym nienależnym naturze jest wolną i niezależną łaską, użyczoną przez zasługi Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa. Łaski tej Bóg nie był swoim stworzeniom winien nawet wtedy, gdy były one jeszcze w stanie pierwotnej niewinności; był to królewski dar, ponaddodany od ich naturalnej doskonałości. Tym bardziej więc nie jest On jej winien grzesznikowi, który otrzymawszy ją, dobrowolnie utracił ją przez swój grzech. (…)

Bóg tylko sam, jak sam dał życie, może życie przywrócić; i po to ustanowił osobny Sakrament, w którym na nowo możemy być przywracani miłości. Żadna więc dusza, która utraciła miłość nie może powrócić do przyjaźni z Bogiem, póki nie usłyszy nad sobą słów rozgrzeszenia i nie otrzyma od Ducha Świętego ponownego wlania łaski uświęcającej, z którą miłość jest nierozdzielnie złączona – póki Ojciec niebieski nie weźmie w ramiona syna marnotrawnego i nie da mu na nowo pocałunku pokoju.

 

Przewodnik życia w Duchu Świętym; Henry Kard. Manning.