4. Oswajanie ludzi
Nie sadziłam, że tak dużo myśli i spostrzeżeń może pojawiać się w mojej głowie w związku z Grupą Pielgrzymujących Ożarowian.
Dziwnie się czuję. Tak jakby dwie części mojej osoby stały w różnych miejscach.
Jestem uczestnikiem pielgrzymek, czuję się trybikiem w dziejącym się planie Bożym i również potrzebnym członkiem tworzącej się wspólnoty Pielgrzymujących Ożarowian. A jednocześnie stoję obok. Najdziwniejsze dzieje się jednak w chwili, gdy po pielgrzymce przypływają, przylatują nie wiadomo skąd refleksje i myśli dotyczące tego, co się zdarzyło i co się dzieje w naszych wnętrzach. To uczucie dwoistości: jestem uczestnikiem i obserwatorem.
Dochodzę do wniosku, że kocham ludzi. Lubię zaglądać we własne wnętrze i analizować, co się dzieje i zmienia. Lubię spoglądać na nas jako grupę i na każdego z was oddzielnie.
Prawo do tego dała mi wspólnota, którą tworzymy. Jestem po prostu jednym z was- raczej jednym z nas.
Natarczywie podświadomość podsuwa mi w nawiązaniu do naszej wspólnoty słowa i obrazy z książki Antoine de Saint Exupery’ego „Mały Książe”.
Jeśli powiem wam:
Jedynie sercem można wszystko jasno poznać. To, co najważniejsze skrywa się przed wzrokiem. Odpowiecie: znamy to, znamy.
Ale ja chcę wam zacytować fragmenty o „oswajaniu”. Uważam, że doskonale opisują one proces tworzenia się naszej wspólnoty, proces wzajemnego „się oswajania”.
Mały Książę miał na swojej planecie Różę. Pielęgnował ją i dbał o nią mimo jej męczącego charakteru. Nie zdawał sobie sprawy, że ją kocha i aby się od niej uwolnić wyruszył w podróż w poszukiwaniu przyjaciela. Po odwiedzinach kolejnych istot na innych planetach trafił na Ziemię. Ponieważ wylądował na pustyni miał trudności ze spotkaniem ludzi. Samotny i smutny spotkał Lisa, z którym chciał się pobawić i zaprzyjaźnić. Spotkała go jednak odmowa. Powodem odmowy był brak „oswojenia”.
…rzekł Mały Książę. – Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?
– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”.
– Stworzyć więzy?
– Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki – tak różne od innych. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. …Ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu…
Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak się to robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej…
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
– Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać… Potrzebny jest obrządek.
– Co znaczy „obrządek”? – spytał Mały Książę.
– To także coś całkiem zapomnianego – odpowiedział lis. – Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin.
Historia oswajania Lisa przez Małego Księcia to historia naszej Grupy Pielgrzymujących Ożarowian. Na początku każdy z nas uczestniczył w pielgrzymce osobno, potem zaczęliśmy się sobie przyglądać, potem rozmawiać, potem uśmiechać, potem pytać, potem prosić, potem szukać, potem czekać niecierpliwie na kolejną pielgrzymkę, potem się spotykać na mszy i herbatce popielgrzymkowej itd.
Czy więzy, które powstały są dla nas ciężarem?
Czy znaleźliśmy Przyjaciół?
Czy czujemy się mniej samotni?
Czy jesteśmy sobie potrzebni?
Czy niecierpliwie czekamy na kolejną pielgrzymkę?
Czy nasz kościół przyszedł do nas a my do niego w jeszcze innej formie niż msza święta?
Mały Książę zrozumiał, kim dla niego była Róża i pojął, że został przez nią oswojony.
Konfrontacja z całym ogrodem róż pozwoliła mu odkryć, dlaczego jego róża jest czymś wyjątkowym mimo istnienia tysięcy róż na świecie.
Książę poświęcił dużo czasu swojej Róży oswajając ją.
Lis nazwał to, co się zdarzyło w następujący sposób:
…dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
Jeśli choć trochę już się oswoiliśmy, to nasza odpowiedzialność za nas samych, za naszą wspólnotę, za nasze wspólne pielgrzymowanie, za nasze obrzędy rośnie z pielgrzymki na pielgrzymkę.
Jak to się przekłada na nasze codzienne życie?
Czasem tak, że mniej myślimy o sobie samych, o swojej wygodzie, że zauważamy ludzi obok siebie, że widzimy ich smutek czy zmęczenie, że chcemy dowiedzieć się czegoś o nich więcej, poznać ich bliżej.
Czasem tak, że zauważymy i mówimy, że komuś jest ładnie w jakimś stroju, że dzielnie się spisał mimo zmęczenia, że ładnie śpiewa, że dobrze piecze ciasto, że świetnie robi zdjęcia, że modli się za nas.
Znaków jest mnóstwo. Spróbujmy je odczytać.
Nie przegapmy czegoś ważnego.
Nie chcemy być jak ludzie, o których Mały Książę powiedział:
Tylko rzeczy oswojone nadają się do poznania. Ludzie nie dysponują już wystarczającą ilością czasu, żeby coś poznać. Kupują gotowe wyroby u sprzedawców, a ponieważ nie ma sklepów z przyjaciółmi, ludzie już ich utracili.
Mamy czas. Mamy bardzo dużo czasu. Potrzebna jest tylko chęć patrzenia szerzej i dalej w poszukiwaniu Przyjaciół.
19.08.2007 r.
http://www.odaha.com/littleprince.php?f=MalyKsiaze
Oswajanie z Bogiem