5. Oswajanie z Bogiem
Rozpoczynamy kolejną pielgrzymkę spod Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim.
Mija godzina jazdy autokarem. Dostaję kawałek białej kartki. Mam napisać intencję, z jaką pielgrzymuję.
Budzi mnie to skutecznie z drzemki pierwszej godziny pielgrzymowania.
Oswajam się z koniecznością wypisania intencji chowając kartkę do śpiewnika a śpiewnik do siatki na sąsiednim siedzeniu. Wyjmuję jednak długopis.
Co wtedy czuję?
– wpadam w popłoch, że muszę coś napisać,
– biję się z myślami czy ma być ładnie czy prawdziwie, świętoszkowato czy dramatycznie serio, uprzejmie czy prawdziwie,
Odpowiadam sobie w myślach, że prawdziwie.
– zadaję sobie pytanie, który problem zapisać na kartce,
– targuję się z samą sobą, czy pójść na łatwiznę i napisać banalną intencję, zwyczajną, codzienną, może nawet taką o święty spokój, czy tę, która mnie nurtuje, dręczy, leży mi ciężarem na sercu, wzbudza mój lęk, ale i nadzieję,
– wreszcie decyduję się, wyciągam kartkę i szybko zapisuję intencję odczuwając lekkie stremowanie i jednocześnie ulgę, że mam to już za sobą.
Coraz częściej przelatuje mi przez głowę myśl, co by było gdybym musiała głośno wypowiedzieć swoją intencję? A co by było gdybym musiała szerzej opisać okoliczności jej powstania?
Czy istnieje sposób, aby zrobić to tak prosto, jak prosto się mówi „dzień dobry”, „podaj mi rękę”, „zjedzmy coś” czy „uważaj na siebie”?
Wpadłam na pewien pomysł. Podzielę się nim z wami.
Najpierw spróbujmy dziękować za dobro, powodzenie, zdrowie, dzieci, wnuki, radości i szczęście, którego doznajemy na co dzień w naszym życiu.
Wspomnienie ważnych, dobrych, radosnych, szczęśliwych chwil otwiera nas, daje mocny fundament do podjęcia w rozmowie z Bogiem trudnych osobistych problemów.
Oswajamy się, czujemy, że tym razem uda nam się głośno powiedzieć czy napisać w intencjach o tym, co jest dla nas trudne, co skrywamy przed innymi a bardzo często przed samym sobą.
Jest nam łatwiej, gdy mówimy do Boga w ciszy własnego serca, w refleksji naszego umysłu, w przystankach naszych myśli. Okazuje się jednak, że gdy oswoimy się z Bogiem, uznamy go za swojego przyjaciela, możemy rozmawiać z nim w myślach czy głośno o wszystkim.
Spróbujmy sprawdzić (zastosować) tę metodę od następnej pielgrzymki na przykład.
A Ty, co o tym sądzisz? Masz może swój sposób?
12.08.2007 r.