6. Oswajanie ze śmiercią
21 sierpnia dotarły do mnie dwie smutne wiadomości.
Tego dnia był pogrzeb pani Haliny Peplak – jednej z pielgrzymowiczek i tego dnia odszedł tato innej pielgrzymowiczki –Agnieszki.
Pierwsza myśl, pierwsze skojarzenie to słowa wiersza księdza Jana Twardowskiego znane na pamięć w całej Polsce, powtarzane nieustannie w kolejnych kampaniach społecznych, bardzo często na ogromnych billboardach: „Spieszcie się kochać ludzi, tak prędko odchodzą”.
Sceptycznie jednak podeszłam do biegnących do tych słów myśli.
Tak naprawdę nie znałam tych osób.
Panią Halinę spotkałam na pielgrzymce do Chełmna i Skępego 14 lipca br.. Widziałam, że chodzenie o kuli męczy ją bardzo. Zamieniłam kilka słów w drodze z autokaru do domu. Potem widziałyśmy się na spotkaniu 19 lipca. Niewiele. Prawdziwie tylko okruchy kontaktu.
A jednak obeszło mnie to odejście, w jakiś sposób dotknęło i wywołało wiele myśli.
Trochę i z tego powodu, że inni Ożarowianie znali panią Halinę o wiele dłużej i przez wzgląd na nich i dla mnie stała się ona znana od dawna.
To też dowód na to, że wspólnota już powstała. Stała się faktem, nawet, jeśli jeszcze jest jak słabe dziecko dopiero raczkujące.
Zrobiło mi się szkoda, że moja osobista znajomość tej osoby tak krótko trwała.
Pomyślałam, co ta sytuacja może dla mnie oznaczać, czego mogę się nauczyć, co mogę stwierdzić.
W obliczu tych śmierci myślę o życiu.
Nawet nie o życiu jako całości, ale o życiu i byciu we wspólnocie Pielgrzymujących Ożarowian.
Jak ważne są chwile, które spędzamy ze sobą: w autokarze, na postojach, w Sanktuariach i w czasie wędrówek. Jak bardzo musimy pamiętać, że mogą one być ostatnimi chwilami naszych spotkań.
To staje się bodźcem dla mnie, aby okazywać innym jak największą życzliwość, uśmiech, zainteresowanie i pomoc. Aby cieszyć się spotkaniem dla samej radości poznania nowych ludzi. Chciałabym dowiedzieć się czegoś o innych, prowadzić błahe rozmowy o codzienności, wymieniać poglądy na toczące się wokół nas sprawy, ale też wymieniać się przepisami kulinarnymi.
Wydawać by się mogło, że niewiele zależy od mojego-naszego uśmiechu, chwili uwagi, poświęconego drugiej osobie czasu, a jednak lżej mi na sercu, że wciągnęłam w rozmowę w drodze panią Halinę, że snułyśmy plany o tym, co przygotujemy na herbatkę popielgrzymkową. Skorzystałam z okazji nawiązania kontaktu, wyszłam naprzeciw drugiej osobie. To nic, że ta osoba odeszła tak szybko.
Nie będą miały zastosowania do mnie słowa Jana Twardowskiego:
„Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna”.
Warto pamiętać o tym. Trzeba się spieszyć w wychodzeniu naprzeciw drugim ludziom.
Nie można pozwolić sobie na lenistwo, nie wolno odkładać niczego, co dotyczy ludzi na później, do lepszego nastroju, ładniejszego wyglądu, większej zasobności.
Spróbujmy „rozciągnąć” nasz osobisty czas tak, aby objąć nim innych ludzi pojawiających się na naszej drodze, w tym przypadku na drodze wspólnego pielgrzymowania.
Dawajmy sobie jak najwięcej szans, poznawajmy siebie na ulicach i w sklepach, rozmawiajmy ze sobą, czerpmy siłę z bycia we wspólnocie.
Niech harmonia bycia i życia z samym sobą, z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi zamienia się na harmonię w stosunkach z innymi ludźmi.
I tak wychodząc od śmierci doszłam do tego, jak żyć żeby nie zmarnować żadnego dnia podarowanego przez Pana.
25.08.2007 br.
Dodatek
Iwaszkiewicz Jarosław(1894-1980), Umrzeć trzeba – lecz lepiej i trudniej… 1977 rok (3 lata przed śmiercią)
Umrzeć trzeba – lecz lepiej i trudniej
Jest żyć, dla innych istnieć i dla siebie,
I patrzeć w górskie pogodne południe,
Jak wielkie białe kępy topnieją na niebie.
Patrzeć w siebie? A po co? Tam zrównoważone
Wszystkie noce i dzionki śpią jak owce w stajni.
Siąść przy drodze pod kopą świeżo ustawioną
I patrzeć, jak mijają mnie ludzie zwyczajni –
To wszystko. To jest życie, ni mniej ani więcej.
Nie trzeba gór ogarniać wzrokiem pożegnalnym.
Jeżeli można jeszcze – to kochać goręcej:
Czasami dzień pod wieczór staje się upalny.