Pielgrzymka w głąb siebie – do Skały Wiary
Wyruszyłam na Pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Z takim samym zaciekawieniem jak na pielgrzymkę do Częstochowy, Torunia czy Sandomierza. Od przylotu do Tel Avivu chłonęłam wszystko, co nowe. Uśmiechałam się do lazurowego nieba, do oślepiającego słońca, podziwiałam palmy daktylowe i plantacje bananów, zerkałam na kremowo-żółte wszechobecne pagórki. Żadnych przeżyć religijnych. Starałam się mentalnie wzbudzić w sobie zainteresowanie faktem, że stanęłam na Ziemi Chrystusa, ziemi początków wiary, mojej wiary.
Pierwszy przystanek to Betlejem, Bazylika z Grotą Urodzenia. Stanęłam w tej Grocie, patrzyłam na srebrną Gwiazdę oznaczającą miejsce Narodzenia Chrystusa, na ludzi klękających, dotykających tej skały, uświęcających swoje pamiątki z Pielgrzymki.
I pomyślałam, że ja nie muszę cisnąć się wszędzie (wtedy nie wiedziałam, że takie obrazy będą wszędzie), ja rzucę okiem, stanę obok, wyobrażę sobie ten dotyk. Pomyślałam nawet-nie będę jak niewierny Tomasz dotykała tych miejsc, jak Tomasz dotykał ran Chrystusa.
Stałam z tymi myślami chwilę w Grocie. Wreszcie się zdecydowałam, podeszłam do ołtarza, przyklęknęłam i położyłam rękę na Skale. Położyłam rękę na ciele Chrystusa.
Kładłam tę rękę na Skale do końca Pielgrzymki po Ziemi Świętej. Wszędzie była Skała, wszędzie był Chrystus, wszędzie jest Skała-Chrystus.
To Skała mojej wiary.
To Skała mojej miłości Boga.
To Skała mojej miłości do ludzi.
To Skała mojej miłości i akceptacji siebie.
To ja byłam tym Niewiernym Tomaszem, nie ci wszyscy ludzie, którzy cisnęli się do świętych miejsc. Ja nie chciałam uwierzyć w moc Skały, ja uważałam, że w myślach tylko będę wierzyła, będę wyobrażała sobie, że wierzę.
To przeżycie, ta przemiana były dla mnie wielkim wstrząsem. Były ogromną lekcją pokory.
Były też przełomem w moim przeżywaniu miejsc, po których stąpał Jezus Chrystus.
Z dnia na dzień powiększała się radość we mnie, w dowolnym miejscu i czasie mogłam wyłączać się całkowicie z dziejącej się teraźniejszości i rozważać prawdy wiary. Takie rekolekcje w milczeniu a raczej bez użycia mowy, ale z użyciem innych zmysłów.
Nie byłam sama w tych rekolekcjach. Chrystus wziął mnie za rękę w Grocie Narodzenia i prowadził poprzez Ziemie Świętą aż do Skały swojego Ukrzyżowania na Golgocie i Skały Grobu Chrystusa będącego jednocześnie Skałą Jego Zmartwychwstania. A ja słuchałam Jego, pytałam, odpowiadałam, rozmawiałam i przeżywałam.
Życzę wszystkim
aby odnajdywali Skałę wiary chrześcijańskiej,
aby szukali Skały Wiary
nie tylko w Ziemi Świętej, ale w Słowie Bożym, w sobie samych, w innych ludziach, w kolejach swojego losu, w przeżywaniu swojej codzienności.
Taka była i jest moja Pielgrzymka do Chrystusa.
17.11.2007 r.
We śnie
szedłem brzegiem morza
z Panem,
oglądając na ekranie nieba
całą przeszłość mojego życia.
Po każdym z minionych dni
zostawały na piasku dwa ślady-
mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach
mojego życia.
I rzekłem:
„-Panie, postanowiłem iść zawsze z Tobą,
przyrzekłeś być zawsze ze mną.
Czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?”
Odrzekł Pan:
„-Wiesz synu, że cię kocham
i nigdy cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
Ja niosłem ciebie na moich ramionach.”
Mary Stevenson (Zangare), 1936 r.