Czytając niedawno jakiś artykuł o diecie byłem zaskoczony, że tak naprawdę to nie znamy zasad funkcjonowania naszego organizmu. Wielość diet pokazuje że, nie wiadomo tak do końca jaki wpływ na nasze zdrowie ma dieta.
Dla wielu z nas odkryciem jest że trzy białe proszki w dłuższym czasie niosą śmierć. Są to biały rafinowany cukier, biała mąką oraz sól. Każdy z nich spożywany w nadmiarze odkłada się w naszym organizmie i daje w efekcie choroby współczesności.
Okazuje się że, jest jeszcze ciekawiej. Dieta warzywno-owocowa, śródziemnomorska jest odpowiedzialna w równym stopniu co trzy białe proszki. Za uzasadnieni niech posłużą cytaty z obserwacji lekarzy prowadzących praktykę lekarską wśród ludów dalekich od współczesnego człowieka.
13 kwietnia 1913 roku Albert Schweitzer (po prawej), niemiecki lekarz, filozof i teolog, przybył do Lambaréné, małej afrykańskiej wioski, żeby założyć tam misyjny szpital. W pierwszych dziewięciu miesiącach swojej działalności przebadał ok. 2 tys. pacjentów i zauważył, że największym utrapieniem tubylczej ludności były choroby endemiczne, takie jak malaria, trąd, słoniowatość, czerwonka i świerzb. Dopiero 41 lat po swoim przyjeździe do Afryki, półtora roku po otrzymaniu Nagrody Nobla za działalność misyjną, Schweitzer natknął się na pierwszy wśród Afrykanów przypadek zapalenia wyrostka robaczkowego. Ale nie tylko choroby wyrostka robaczkowego były rzadkością wśród mieszkańców Afryki. „Po moim przyjeździe do Gabonu, byłem zdumiony tym, że nie spotkałem się z ani jednym przypadkiem choroby nowotworowej (…). Nie mogę oczywiście stwierdzić, że choroba ta wcale tam nie występowała, ale mogę powiedzieć, że jeśli się zdarzała, to musiała stanowić rzadkość”, pisał Schweitzer o początkowym okresie swojej aktywności w Afryce. Wraz z upływem czasu niemiecki lekarz odnotowywał systematyczny wzrost liczby przypadków raka pośród ludności afrykańskiej, co wiązał z tym, że tubylcy stopniowo przejmowali styl życia i odżywiania białych ludzi.
Podobnych obserwacji dokonał na odległym od Afryki wybrzeżu Labradoru Samuel Hutton, brytyjski lekarz, który na początku XX wieku prowadził misyjną praktykę lekarską wśród Eskimosów w mieście Nain. Podzielił on swoich tubylczych pacjentów na dwie grupy: jedni mieszkali w izolacji od osad Europejczyków i stosowali tradycyjną dietę, bogatą w mięso a ubogą w owoce i warzywa. Drudzy, mieszkający w Nain lub nieopodal innych osad przybyszów z Europy, przejęli osadniczy model żywienia bogaty w chleb, herbatniki, melasę trzcinową, solone ryby i wieprzowinę. W grupie odizolowanej od Europejczyków choroby były niezwykłą rzadkością. Po 11 latach misyjnej praktyki lekarskiej Hutton pisał, że najbardziej zaskoczył go brak wśród Eskimosów przypadków choroby nowotworowej: „Nie widziałem ani nie słyszałem o żadnym przypadku złośliwego guza u Eskimosa”, pisał lekarz. Nie spotkał się też z ani jednym przypadkiem astmy ani –podobnie jak Schweitzer – zapalenia wyrostka robaczkowego, z wyjątkiem jednego młodzieńca, który „stosował dietę osadniczą”. Z drugiej strony Hutton zauważył, że ci Eskimosi, którzy przejęli model odżywiania Europejczyków, chorowali na szkorbut, byli „mniej krzepcy”, „szybciej odczuwali zmęczenie a ich dzieci były mizerne i słabe”.
(…)
W latach 20-tych i 30-tych XX wieku zarówno Vilhjalmur Steffansson (po prawej) jak i Weston A. Price opisywali radykalne pogorszenie zdrowia wśród tych ludów, które przejmują „zachodnie” nawyki żywieniowe. Nowotwór zaczął być na przykład coraz częściej diagnozowany wśród tych tubylców, którzy podejmowali pracę w gospodarstwach lub fabrykach białych osadników. Przejmowali oni wtedy „zachodni” styl odżywiania a razem z nim dolegliwości białego człowieka.[1]
Dieta uboga w tłuszcze zwierzęce wbrew zaleceniom współczesnej mody nie jest zdrowa dla człowieka.
artykuł naukowy opublikowany w piśmie “European Journal of Internal Medicine” zatytułowany „Nutrition and Alzheimer’s disease: the detrimental role of a high carbohydrate diet” (pl. Odżywianie a choroba Alzheimera: szkodliwy wpływ diet wysokowęglowodanowych). Materiał ten porusza wiele aspektów powstawania i rozwoju choroby Alzheimera, jednak w kontekście odżywiania dwie kwestie mają, zdaniem Briffy, znaczenie kluczowe. Po pierwsze, mózg nie może funkcjonować prawidłowo bez cholesterolu i tłuszczu. Po drugie, dieta bogata w węglowodany może utrudniać pozyskiwanie przez ludzki mózg tych niezbędnych składników(…)
artykuł opublikowany w „European Journal of Internal Medicine” pokazuje, że zdemonizowane przez współczesną dietetykę tłuszcz i cholesterol mają zasadnicze znaczenie dla zdrowia ludzkiego mózgu. Chociaż mózg odpowiada jedynie za 2 % masy ludzkiego ciała, zawiera ok. 25% cholesterolu zgromadzonego w całym organizmie człowieka..[2]
Brak cholesterolu dla mózgu człowieka to jak brak smaru dla samochodu. Mózg wyczerpuje się i na starość mamy problem z jego używaniem. Mamy przykłady, że dieta wegetariańska nie chroni przed rakiem – jest nim Małgorzata Braunek. Najlepszym lekarstwem na raka jest „utopienie” go w tłuszczu zwierzęcym.
Tu przypomina się wyśmiewana na wiele sposobów dieta Kwaśniewskiego. Też należałem do sceptyków co do jej skuteczności. Po zapoznaniu się z powyższymi materiałami i poznaniu osoby która taką dietą się odżywiała zaczynam traktować ją poważnie i smalec zaczyna być częstym gościem na naszym stole.
Warto dodać jeszcze jeden punkt widzenia:
Gdyby chcieć określić jedną konkretną datę, w której trwające od wczesnych lat 50-tych XX w. kontrowersje naukowe wokół wpływu odżywiania na zdrowie zostały rozstrzygnięte na korzyść teorii o szkodliwości tłuszczów nasyconych i pokarmów zwierzęcych (tzw. hipoteza tłuszczowo-cholesterolowa), należałoby wskazać piątek, 14 stycznia 1977 roku. Tego dnia senator George McGovern, ważny polityk Partii Demokratycznej, ogłosił publicznie dokument zatytułowany „Cele Żywieniowe dla Stanów Zjednoczonych” (ang. Dietary Goals for the United States). Tym samym rząd amerykański po raz pierwszy w historii USA oficjalnie włączył się w debatę naukową i stanął po jednej ze stron sporu, mówiąc Amerykanom, że jedząc mniej tłuszczu a więcej węglowodanów staną się zdrowsi. „Cele żywieniowe” na wiele lat ustanowiły nieprzekraczalne granice debaty naukowej: od tego momentu wszystkie teorie na temat przyczyn chorób serca i innych schorzeń, rozpatrywane i finansowane przez agendy rządowe oraz publicznie dotowane ośrodki badawcze, musiały uwzględniać hipotezę, że tłuszcze (szczególnie zwierzęce) są niezdrowe, a węglowodany są zdrowe. Teorie sprzeczne z tym założeniem zostały de facto zdelegalizowane i wypchnięte poza margines głównego nurtu debaty naukowej, mimo że na ich korzyść przemawiał dorobek naukowy wielu pokoleń badaczy. [3]
Jak widać politycy mają bardzo duży wpływ na naszą dietę z czego sobie nie zawsze zdajemy sprawę.
Jeszcze o wegetarianizmie czyli diecie bezmięsnej. Warto wiedzieć, że musi być wspomagana o witaminę D, gdyż jest jej zbyt mało przy takim sposobie odżywiania. Aby taka dieta była zdrowa musi być wspomagana dodatkowymi preparatami.