Kolejne Boże Ciało przed nami. Uroczystość najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego, Jezusa Chrystusa, triumfalny pochód żywego Jezusa z wiernymi sobie.
Jak co roku wyruszymy ulicami naszego miasta w procesji do 4 ołtarzy, przy każdym z nich modląc się w najważniejszych dla nas, wiernych, intencjach. Na zakończenie tych modlitw uleci w niebo błagalna pieśń starej suplikacji „święty Boże, święty, mocny, …”.
My, wierzący w Boga, mieszkańcy miast i wsi, dołączą w tym roku do procesji, które przemierzały w uroczystość Bożego Ciała ulice polskich miejscowości nieprzerwanie od 1320 roku.
Różne grupy i stany przygotują ołtarze, a my przy każdym z nich z nabożeństwem będziemy oczekiwali na błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
To jest publiczne wyznanie wiary powtarzane rokrocznie od 690 lat. Pozwala nam pokazać radość i dumę z bycia katolikami, przypomina, tym, którzy nie wierzą lub pogubili się o możliwości życia w świecie wartości niezmienionych od 2 tysięcy lat.
Kolejnym publicznym wyznawaniem wiary są nasze pielgrzymki, te coroczne do Łagiewnik i na Jasną Górę, jak i do odległych sanktuariów jak Lourdes czy Fatima.
W trakcie pielgrzymowania modlimy się wspólnie i indywidualnie, śpiewamy Godzinki, pieśni religijne, odmawiamy różaniec. Wspomagamy się w trudach wędrówki.
Uczestnicząc w niedzielnej Mszy Świętej wyznajemy głośno w powszechnej modlitwie Credo „ wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego… i w Jezusa Chrystusa…”.
Ile tych wyznań złożył każdy z nas? Niektórzy może tyle, ile dni liczy ich dorosłe życie.Naszym udziałem są też inne publiczne wyznania wiary: chrzty, pierwsze komunie, bierzmowania, śluby czy katolickie pogrzeby.
Nie zastanawiamy się nad tym. Jest to oczywiste ze względu na nasze wychowanie i tradycję. Nie wszyscy traktują swój udział w tych uroczystościach jako publiczne wyznanie wiary, nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, nie przygotowują się specjalnie. Idą za swoim Pasterzem, który oddał za nich życie i pozostał z nimi w Najświętszym Sakramencie.
Zastanowiłam się, jak wygląda dawanie świadectwa swojej mojej wierze na co dzień.
Jak moja ona wiara przekłada się na każdy dzień mojego życia, na podejmowane decyzje, sposoby osiągnięcia wymarzonych celów, na traktowanie moich bliskich, współpracowników , przyjaciół i znajomych.
Czy niedzielna msza święta nie przegrywa czasem z wyjazdem weekendowym na działkę czy wycieczką?
A może odkryłam, że niedaleko tej działki jest też jakiś kościół.
Czy nieprzestrzeganie piątkowego postu zawsze wytłumaczę „byciem w podróży” (oczywiście do pracy i z pracy), brakiem czasu na przygotowanie postnych potraw czy zbyt dużą ilością spraw, o których muszę każdego dnia pamiętać?
Dlaczego długo zastanawiam się, jakiej organizacji charytatywnej przekazać 1% swojego podatku a nie zauważam na co dzień będących w potrzebie sąsiadów czy znajomych?
Czy pomyślałam wybierając gwiazdkę czy aniołka przed świętami Bożego Narodzenia do przygotowania paczki dla dzieci w naszej parafii, że ich bytowe potrzeby mogą nie być zaspokajane przez cały rok i że znam te dzieci z widzenia?
A ty, policz czasem ile godzin w wybranym tygodniu poświęciłeś na oglądanie telewizji a szczególnie seriali, które choć wciągają, to jednak pokazują życie, jakie nie istnieje?
Policz również ile czasu w tym samym tygodniu poświęciłeś swoim rodzicom, dzieciom, samotnej sąsiadce.
Przypomnij sobie ile razy wątpiłeś w swoje możliwości, wyrzekałeś na trudności, bałeś się odpowiedzialności i konsekwencji swoich działań. Czy nie zapomniałeś o miłosiernym Jezusie czekającym na ciebie w ożarowskim Sanktuarium, wspierającym tych, którzy wzdychają „Jezu, ufam Tobie”.
Zawsze myślałam, że najtrudniejszymi słowami są: „przepraszam, dziękuję i proszę”. Coraz częściej myślę, że są to jednak słowa „jestem wierzący”. Malutkie publiczne wyznanie wiary a jednak najtrudniejsze do wypowiedzenia. Ja czasem ćwiczę w samotności. Nie jest to łatwe, nawet przed samym sobą.
Wyrośliśmy w świecie, gdzie udział w procesji Bożego Ciała jest czymś oczywistym. Czy tak będzie za kilka, kilkanaście lat?
Coraz częściej słyszy się opinię, że wiara jest naszą prywatną sprawą. Nic bardziej mylnego!
Wiara powinna przenikać nasze życie (staramy się przecież jak najlepiej żyć, poprawiamy błędy, żałujemy grzechów). Wiara wyznacza nasze zachowanie, reakcje na innych i otaczający nas świat, wymaga postaw z nią zgodnych i czynów ją potwierdzających. Ma wiec wymiar społeczny.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami. Wiara nie jest zatem naszą prywatną sprawą, bo ona określa nasze codzienne postawy i zaangażowania w stosunku do innych, a Jej prywatny wymiar dotyczy jedynie naszej osobistej rozmowy z Bogiem.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami.
Przeżyjmy zatem nasze życie jak najpiękniej, prowadzeni, jak w procesji Bożego Ciała, przez Jezusa.
Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w CZERWCU 2010 roku