Bajka ósma – telefon

Kilka dni po wydarzeniu opisanym jako ślub, wieczorem Jej pocałunek zbudził się z leciutkiej drzemki, w którą zapadł, gdy jego Pani rozmawiała długo przez telefon. Słyszał, co prawda,  słowo ślub przewijające się w rozmowie ale nie było to już monstrum, kbukiet z makamitórego tak się obawiał kilka dni temu i zasnął sobie cichutko ukołysany głosem Pani. Zbudziła go cisza i brak tego głosu. Pani czytała maila. Zauważył dziwne wahanie po jego przeczytaniu. Pani zastanawiała się długo, aż wzięła telefon i zadzwoniła. Zaciekawiony Jej pocałunek wychylił się mocno, wspiął na Pani uszko i wtedy usłyszał! Głos Pana! Aż podskoczył-to oznaczało, że Jego pocałunek jest blisko. Cichutko zawołał, ale nie było odpowiedzi. Głos Pana napełniał ucho Pani głębokimi dźwiękami, odmieniał Jej głos. Jej pocałunek słyszał czułość i radość pojawiającą się w głosie Pani i narastającą z każdą chwilą rozmowy. Wyciągnął ręce na powitanie Jego pocałunku a ten niecnota nie zjawiał się. Co się stało? Dlaczego? Czy zrobił mu jakąś przykrość? Jeśli tak, to niechcący!
Jej pocałunek szalał z niepokoju. Usłyszał w pewnej chwili słowa Pana „do zobaczenia-wkrótce”. W głosie Pana było ciepło i czułość. I wtedy Jej pocałunek zrozumiał, że telefon pozwala słyszeć tylko głosy, druga osoba jest niewidzialna. Jest tylko słyszalna. Poznał też, że mimo to można sobie przekazać pewne sygnały, tak, jak to zrobił Jego pocałunek przemycając tę czułość w głosie Pana w słowach „do zobaczenia”. Uspokoił się, uśmiechnął, połaskotał Panią z miłością i poszedł spać.

Koniec

Sanktuarium MB Pocieszenia w Borku Wielkopolskim

Połączyło je Sanktuarium

Dwa miasta. Borek i Zdzież. Borek ma prawa miejskie od 1435 roku z nadania Władysława Jagiełły a Zdzież od 1392. Po pożarze w roku 1423 z miasteczka Zdzież została tylko gotycka Pieta i obraz Matki Bożej Pocieszenia namalowany przez nieznanego wiejskiego artystę. Wkrótce pojawiło się obok miasto Borek. I trwa do dnia dzisiejszego.
Po tym pierwszym pozostała nazwa ulicy Zdzież, przy której stoi Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, zwane popularnie „Klasztorem”. Stoi na krawędzi nowego miasta Zdzież-Borek zwanego współcześnie Borkiem Wielkopolskim. Na prawo i na lewo i przed Sanktuarium rozciąga się miasteczko a za nim nie ma już nic. Płynie tylko malutka rzeczka Pogona, która kończy miasto.
BorekKościół obecny zbudowany wg projektu Albina Fontany w latach 1599-1651 z fundacji Stanisława Przyjemnskiego jest czwartą budowlą w tym samym miejscu. Jak głoszą podania, próbowano przenieść kościół na wyższe miejsce (to jest wilgotne, teren zabagniony a mała rzeczka bywa czasami groźna), ale zwiezione materiały budowlane „wracały” na stare miejsce. Można traktować to jako legendę ale Matka Boża wyraźnie wskazywała gdzie chce aby stał Jej Dom. Podobne podania można usłyszeć w wielu innych sanktuariach.
Do połowy XX wieku za ołtarzem było źródełko, przy którym od ponad 600.lat proszący wierni doznawali uzdrowień i otrzymywali wiele łask. Sanktuarium było znane gdyż nawet rycerze wracający spod Grunwaldu odśpiewali w zdzieskiej świątyni uroczyste „Te Deum” i „Bogarodzicę” oraz zostawili cenne wojenne trofea. Już w roku 1619 komisja biskupia badała i potwierdziła cudowne interwencje Matki Bożej ze Zdzieża. W czasie dziejowych zawieruch obraz był wielokrotnie ukrywany m.in. w klasztorze cysterek w Trzebnicy. Okupację hitlerowską przetrwał w prywatnym mieszkaniu w Gostyniu.
Już w roku 1649 anonimowy autor napisał słowa pieśni śpiewanej do dziś przy odsłanianiu obrazu. Ruch pielgrzymkowy w drugiej połowie XVII wieku tak przybrał na sile, że sporządzano kopie obrazu Matki Bożej Boreckiej dla różnych kościołów. Jedna z takich kopii znajduje się w Poznaniu we franciszkańskim kościele św. Antoniego i nosi miano Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej Pani Poznania.2011 roku, 19 września, w Święto Matki Bożej w Cudy Wielmożnej arcybiskup metropolita poznański Stanisław Gądecki odnowił akt zawierzenia miasta Pani Poznania.
W 1860 w Borku powstaje dom Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP z Pleszewa a Edmund Bojanowski otwiera jedną z pierwszych ochronek powierzając jej prowadzenie siostrom.
W 2006 roku rada miasta obrała MB Pocieszenia patronką Borku. Jej wizerunek jest na sztandarze miasta i gminy.
Już w kruchcie czujemy, ze jesteśmy w niezwykłym miejscu. Z trzech ogromnych obrazów patrzą na nas przejęci ludzie: cudownie przywrócony do życia po rażeniu piorunem burmistrz borecki idzie w procesji z zapaloną świecą do Matki Bożej Boreckiej podziękować za przywrócenie życia, ciocia z malutką bratanicą po wypadku na moście przy młynie również wracają do świata żywych dzięki modlitwie wszystkich świadków zdarzenia, a tajemnicza kobieta (była nią Matka Boża) przywraca na jeden dzień do życia gospodarza, który targnął się na swoje życie, aby wyspowiadał się i okazał żal za swój czyn.
W tle obrazów widzimy jak wyglądał Borek. To przedstawienia cudów, jakie się dokonały za wstawiennictwem MB Pocieszenia.
Zachowały się księgi łask i cudów z różnych stuleci.
Do wnętrza Sanktuarium wchodzi się przez portal ozdobiony terakotową płaskorzeźbą w medalionie, Białym Orłem, Pogonią i godłem Akademii Krakowskiej z lat 1635-1655.  Wystrój kościoła jest barokowy. Zwraca uwagę ambona w kształcie kuli ziemskiej podtrzymywanej przez anioła. Dla pielgrzymów w świątyni ustawione są drewniane konfesjonały z aniołkami na wieńczących hełmach oraz murowane w kształcie piramid. Na zewnątrz konfesjonałami są wybrzuszenia w murze.
Sanktuarium otoczone jest wianuszkiem grobów. Wywiera to niezwykłe wrażenie. Część z nich to groby powstańców wielkopolskich.
Każda środa gromadzi czcicieli MB Pocieszenia na specjalnym nabożeństwie, kiedy to wierni dziękują za otrzymane łaski i powierzają się opiece Pani Boreckiej.
W trakcie odsłaniania obrazu śpiewana jest stara pieśń:MB-Borek
Panno i Matko, bez wszelakiej skazy,
Któraś Adama nie uznała zmazy,
Niech w Moc piekielną przez grzech nie wpadniemy,
Ciebie prosimy!

A na zasłonięcie:
Nie opuszczaj nas, nie opuszczaj nas,
Matko nie opuszczaj nas.
Matko pociesz, bo płaczemy,
Matko prowadź, bo zginiemy.
Ucz nas kochać, choć w cierpieniu;
Ucz nas cierpieć, lecz w milczeniu.
Sanktuarium w Borku nazywane jest wielkopolską Częstochową i należy do najstarszych miejsc kultu maryjnego w Wielkopolsce.
Główne odpusty obchodzone są 2 lipca w święto Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny (doroczny tygodniowy od 29 czerwca) i 8 września w święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Pielgrzymów nie brakuje gdyż czasy współczesne pełne szybkich a często dramatycznych zmian powodują, że wielu z nas czuje się zagubionymi, samotnymi i poranionymi, wielu zmaga się z brakiem pracy i ze swoimi uzależnieniami. Szukamy pomocy i pocieszenia. Warto pielgrzymować do Matki Bożej Boreckiej, która otoczy nas opieką i pocieszy w dramatach codziennego życia.
HM-BorekWykonując zdjęcia sanktuarium z pewnej odległości zobaczyłam na podeście od schodów pierwszego domu przed kościołem staruszkę, która siedząc na krzesełku, pilnowana przez pieska patrzyła na Sanktuarium. To 96.letnia pani Helena Maciejewska, wdowa po organiście, matka 4. synów organistów i córki też organistki. W Sanktuarium pracuje jeden z jej synów. Wnuki też interesują się grą na organach. Pani Helena siedzi, patrzy na kościół i jak powiedziała – modli się …za wielu. I tak od wielu, wielu lat trwa między miastem a Matką Bożą Pocieszenia w boreckim Sanktuarium.

Zdjęcia w galerii Borek Wielkopolski

Tekst ukazał się pierwotnie w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowiecki, w listopadzie 2013 roku.

Symbolizm w malarstwie sakralnym

Malowanie zawsze było związane z życiem chrześcijan i Kościoła katolickiego.

Pierwsze malarskie przedstawienia pochodzą z początków chrześcijaństwa z katakumb w Rzymie, ale również w Syrii, Egipcie, Azji Mniejszej. Przedstawiają pierwsze znaki identyfikujące chrześcijan (chleb, ryba, krzyż, oznaczenie imienia Jezus) przedstawienia Jezusa, Maryi i scen biblijnych.
Praktycznie przez 1500 lat do doby renesansu malarstwo religijne dominowało w Europie.
Mówimy o dziełach malarskich w postaci mozaik, obrazów, fresków, malarstwa ołtarzowego, ikon, malowanych Drogach krzyżowych w sanktuariach, krużgankach pątniczych, kalwariach, iluminowanych modlitewników czy mszałów, przenośnych ołtarzyków czy obrazów religijnych do prywatnego użytku.
Przedstawiamy na przykładach, jakim językiem przemawiało malarstwo religijne do oglądających. Powszechnie stosowany i rozumiany przez oglądających był symbolizm.
Dotyczył on praktycznie wszystkich elementów przedstawień malarskich: koloru, wielkości postaci, gestów, tła, owoców, zwierząt, architektury na obrazach – wszystko to miało swoje znaczenie. Wiele z symboli odwoływało się do pierwotnych skojarzeń każdego człowieka, jak to, że światło przenika bez przeszkód przez szklane naczynie i dlatego kojarzy się z dziewictwem, cnotliwością i czystością (dziś powiedzielibyśmy, że z racji przezroczystości jest transparentne, czyli nie ma nic do ukrycia) lub wiązało się z obserwacją przyrody (kwiaty, liście, gałęzie symbolizowały witalność i siłę życia, ale też pokazywały jego przemijalność swoim więdnięciem) czy przekazem biblijnym (jabłko symbolizowało grzech pierworodny i jednocześnie zapowiadało nadejście Zbawiciela). Wiele symboli na przestrzeni wieków zmieniało swoje znaczenie lub mogło posiadać wiele znaczeń jak chociażby róża. Pięciopłatkowa okalała obrazy Vir Dolorum i symbolizowała 5 ran Chrystusa Boleściwego. Biała róża symbolizowała niepokalane poczęcie, dziewictwo i bogactwo cnót, róża czerwona oznaczała cierpienia Jezusa, róża rosnąca w ogrodzie symbolizowała Kościół. Róża wyrastająca spośród kolców jest z kolei symbolem Maryi jako osoby niepokalanie poczętej wśród grzeszników i obrazuje nieprzemijającą miłość Matki Boskiej do Boga i ludzi. Jest też róża symbolem śmierci i zmartwychwstania, życia, piękna intelektu, miłości duchowej, duszy, modlitwy, tajemnicy, milczenia.
Malarstwo spełniało wiele funkcji; czasem było lekcją wiary dla ludzi niepiśmiennych (tzw. Biblia pauperum – np ściany kościoła w Skułach, niedaleko Radziejowic, oklejone są płótnem, na którym namalowano sceny Nowego i Starego Testamentu), przypominało wiernym sceny opisywane w Piśmie świętym lub ilustrowało dokonania świętych (np w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja w Słopanowie w Wielkopolsce cztery ogromne polichromie przedstawiają cudowne działania biskupa Mikołaja), zachęcało do pobożności czy wyrażało wdzięczność zamawiającego dzieło malarskie za otrzymane łaski.
Nawet wczesne przedstawienia malarskie kwiatów miały filozoficzną i chrystologiczną symbolikę i wymowę. Późniejsze kwiatowe martwe natury (XVI-XVIII w.) często zawierały przekaz wanitatywny (od łacińskiego słowa vanitas, czyli marność) lub moralizatorski. Przypominały patrzącym o nietrwałości ludzkiego życia. Czasami na nich pojawiały się cytaty z Biblii. Krople rosy, insekty i motyle uzupełniały przekaz. Motyle były oznaką nadziei na zmartwychwstanie, a same kwiaty, z których każdy miał swoje znaczenie, pojmowano jako alegorię życia ludzkiego; niektóre malowano jako zwiędłe.zwiastowanie
Przykładem czytania symboliki może być olejny obraz niderlandzkiego malarza Jan van Eycka, z 1420 roku. Przedstawia on scenę Zwiastowania. Maryja na progu świątyni wysłuchuje posłannictwa Archanioła Gabriela. Mistycyzm i znaczenie dla chrześcijan tego momentu powodowały, że artyści różnymi zabiegami wyrażali i podkreślali moment objawienia Bożej woli. Duch Święty w postaci gołębicy dzieli obraz na część boską (wraz z posłańcem Archaniołem) i ludzką z osobą Maryi. Ona sama pokazana jest z księgą, która symbolizuje jej mądrość. Biała lilia na progu oznacza czystość Dziewicy. Nad nią pusta nisza czeka już na mającego się narodzić Zbawiciela, strzelista kolumna po lewej ręce Maryi symbolizuje ufność, jaką Maryja pokłada w Panu Bogu. Kolumna ta zwieńczona jest postacią małpy, która w malarstwie i rzeźbie symbolizowała szatana zmuszonego do uległości wobec Boga i Matki Pana Jezusa. Maryja ubrana jest w suknię, której czerwony kolor oznacza pochodzenie z królewskiego rodu Dawida.
Posłannictwo Archanioła akcentuje jego dostojny strój. Odziany jest w czerwoną kapę spiętą broszą pod szyją. Strój jest zgodny z opisem, jaki umieścił Pseudo-Dionizy w pracy „Hierarchia niebiańska” z przełomu V i VI wieku. Według niego, anielskie odzienie symbolizuje boskość, a suknia pontyfikalna oznacza zdolność doprowadzania do boskich i mistycznych widzeń i poświęcenia im całego życia.
Z podniosłą sceną zwiastowania przyjścia Zbawiciela kontrastuje zdziczały ogród i rozpadające się ogrodzenie symbolizujące grzeszną ludzkość potrzebującą zbawienia i nadziei. Dwa style świątyni gotycki i romański symbolizują Stary i Nowy Testament.madonna
Vincent Malo (1600-1645), uczeń Dawida Teniersa Starszego i Petera Rubensa, jest autorem obrazu Madonny z Dzieciątkiem w altanie ogrodowej. Do pożaru w 2008 roku obraz był w kościele Środowisk Twórczych pod wezwaniem Św. Brata Alberta i Św. Andrzeja Apostoła w Warszawie. Z obrazu emanuje spokój i radość. Matka pokazuje Dzieciątku trzymany w ręku powój – symbol wskazujący, iż zawsze wspierała się na Bogu, ale też oznaczający miłość bliźniego. Dzieciątko ma w rączce owoc granatu – znak przyszłej męki. Owoc ten może też oznaczać liczne dary Boże i sam Kościół. W tradycji chrześcijańskiej miał różne znaczenie w zależności od umiejscowienia go na obrazie. W rękach Matki Boskiej oznaczał płodność i liczne cnoty, co wiązało się z licznymi ziarenkami we wnętrzu owocu. Wysypujące się ziarenka z pękniętego owocu granatu, jak w godle bonifratrów, oznaczają caritas, miłość bliźniego. Trzymany przez Dzieciątko, z uwagi na swój czerwony kolor, symbolizuje przyszłą mękę.
Na drewnianym płocie siedzi kolorowa papuga. Ptak ten jest rzadko stosowanym symbolem w ikonografii – oznacza posłuszeństwo, ale też macierzyństwo Maryi. W altanie mamy jeszcze kosz wypełniony owocami, draperię. Wydaje się, ze Madonna i jej Dziecko znajdują się w rajskim ogrodzie. Obraz mówi, iż szczęście i pokój zależą od podporządkowania się dobru i od poświęcenia. Świat dopiero wtedy jest piękny, gdy dzieli się go z Bogiem i drugim człowiekiem.

Znajomość znaczenia symboli użytych w obrazach pozwala odkryć nieznane piękno i głębię malarskiego przesłania.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W CZERWCU 2012 ROKU.

Siódma Bajka – Ślub

Coś dziwnego dzieje się u Pani. Przychodzą inne panie. Pani ubiera wciąż nowe ciuszki. Wszystkie światła są zapalone. Pani obraca się przed dużym lustrem i śmieję się lub na jej twarzy pojawia się cień zawodu i niezadowolenia. Jej pocałunek nadstawił uszy, aby dowiedzieć się o co chodzi. Czy to nowa zabawa Pani? Bal przebierańców?
Nie, nic z tych rzeczy-ślub!
Komputer był wolny, bo Pani zajęta była strojami, wpisał w wyszukiwarce Google „ślub” i… przeraził się-mnóstwo stron, wciąż ktoś chciał coś sprzedać, fotografować lub oferował kwiaty i usługi. Był nawet humor małżeński. Żadnej wypowiedzi tych, co ślub mają brać, brak definicji z Wikipedii, co to jest ślub.
W końcu na 10 stronie pojawił się wpis z definicją:
ślub (język polski)paczek maku
 wymowa: IPA: /ɕlup/
 znaczenia:
rzeczownik, rodzaj męski
(1.1) akt zawarcia małżeństwa
(1.2) uroczysta przysięga

 odmiana: (1) lp ślub, ~u, ~owi, ~, ~em, ~ie, ~ie; lm ~y, ~ów, ~om, ~y, ~ami, ~ach, ~y
przykłady:
(1.1) O ostatnim ślubie następcy tronu gazety rozpisywały się przez tydzień.
(1.2) Król złożył ślub, że pokona najeźdźcę lub sam zginie.
składnia: (1.1) ślub z +N
kolokacje: (1.1) wziąć ślub z kimś; ślub kościelny/cywilny; dawać/udzielać komuś ślubu; (1.2) złożyć ślub(y) wobec Boga/Ojczyzny/Narodu/…; złamać ślub(y)
synonimy: (1.1) wesele; (1.2) ślubowanie, przysięga, przyrzeczenie, zobowiązanie
antonimy: (1.1) rozwód
wyrazy pokrewne: (1.1) przym. przymiotnik ślubny; (1.2) czas. czasownik ślubować
związki frazeologiczne:
etymologia:
uwagi: (1.2) znaczenie w lm liczba mnoga często jest takie samo, jak w lp liczba pojedyncza
tłumaczenia:
angielski: (1.1) wedding; (1.2) vow
chorwacki: (1.1) vjenčanje nrodzaj nijaki
duński: (1.1) bryllup nrodzaj nijaki
francuski: (1.1) mariage mrodzaj męski
grecki: (1.1) γάμος mrodzaj męski
hiszpański: (1.1) boda frodzaj żeński
niemiecki: (1.1) Trauung frodzaj żeński, Eheschließung frodzaj żeński
rosyjski: (1.1) свадьба mrodzaj męski; (1.2) присяга frodzaj żeński, клятва frodzaj żeński
włoski: (1.1) nozze frodzaj żeński lmliczba mnoga, matrimonio mrodzaj męski
Źródło: http://pl.wiktionary.org/wiki/%C5%9Blub

Rzeczownik, odmiana, składnia, kolokacje, synonimy, antonimy, związki frazeologiczne, etymologia…
Jej pocałunek przestraszył się nie na żarty. Ślub, to rzecz straszna!
Jedyną pociechą było to, że wybierał się tam też Jego pocałunek. Postanowili, że będą się trzymać bliziutko, nie dadzą się zaskoczyć żadnej niespodziance, a jeśli będzie taka potrzeba, to staną w obronie swojego Pana i Pani gdyby ślub zaczął im jakoś zagrażać.
Oba pocałunki nie wiedzą jak wyglądało dotarcie na ślub. Pan i Pani tak poważnie rozmawiali, że oba zasnęły bardzo mocno i na bardzo długo.
W obcym miejscu, w katedrze oba pocałunki z zaciekawieniem obserwowały rozwój wydarzeń. Pojawiła się zjawiskowa Panna Młoda w pianie tiulu i atłasowych fal, spowita długim welonem. Długie włosy Pana Młodego falowały przy każdym ruchu.
Niektórzy goście kręcili się niespokojnie, ale generalnie pocałunki czuły w powietrzu radość, życzliwość i pozytywne myśli. Uroczystość przy ołtarzu, przysięganie sobie w obliczu Boga było bardzo podniosłe.
Najbardziej przejęły się słowami „aż do śmierci”. Popatrzyły na siebie poważnie i już wiedziały, że do dziennika obserwacji należy dołożyć rozdział śmierć do rozdziałów miłość, przyjaźń, bliskość i muzyka. Pociechą były słowa „nie opuszczać”. Jej pocałunek już wiedział, że nie chciałby być „opuszczony”, bez względu na to, co miałoby oznaczać określenie „ nie opuszczać aż do śmierci”. Nie był tylko pewien, jakie zdanie na ten temat ma Jego pocałunek. Niepewność, co do tego, co czuje i o czym myśli Jego pocałunek została zdmuchnięta rozwojem zdarzeń związanych ze zjawiskiem ślub.
Najpierw życzenia, które Pan i Pani musieli złożyć osobiście. Przy tej okazji Jej pocałunek (a z pewnością i Jego pocałunek też) dostali malutki prezencik od pocałunków Młodej Pary. Były to cieplutkie, pełne miłości życzenia szczęścia. Jej pocałunek stwierdził, że widocznie ludzie biorą ślub, aby rozdawać swoją miłość i szczęście innym począwszy od gości na weselu. Postanowił to zapamiętać na całe życie. Może zapiszą to z Jego pocałunkiem w dzienniku obserwacji, aby dobrze utrwalić tę mądrość.
Przyjęcie weselne, niespodzianki, śpiewy, zabawy i tańce były fantastyczne. Pan i Pani unosili swoje pocałunki w rytm muzyki, raz spokojnej, raz żywej i skocznej. Jej pocałunek szepnął Jego pocałunkowi, że to cudownie być na ślubie i bawić się na weselu. Oba pocałunki zauważyły, że Pan i Pani doskonale się bawią, nie rozstają się i na dodatek pamiętają, że one – Ich pocałunki- tak bardzo lubią być razem. Były im wdzięczne za to.
Ze swojego malutkiego doświadczenia życiowego wiedziały, że jak jest ludziom dobrze, to zapominają o innych jakby chcieli ukryć i zakopać swoje szczęście na potem, schować je przed innymi i z nikim się nim nie dzielić.
Biedni ci ludzie. Nie wiedzą, że radość i szczęście wzmagają się, rosną, powiększają, gdy mogą spacerować przed oczami innych, gdy mogą się odbijać w oczach innych, gdy mogą przeciągać się w ramionach kochających się, gdy mogą przytulać płaczące dzieci, gdy mogą dawać prezenciki, karmić zgłodniałych, pokazywać drogę zbłąkanym, pocieszać smutnych, odwiedzać chorych, pomagać słabym, modlić się za potrzebujących modlitwy.
Jej pocałunek zdumiał się tym, co napisał. Przypomniał sobie określenie na to, o czym pisał-filozofia życiowa. Może i taki rozdział dopisze w dzienniku obserwacji?

Koniec

Postanowienia noworoczne

kartka noworoczna1 stycznia 1666 roku napisał Bazyli Rudomicz w swoim pamiętniku: „…zaczynam siać na roli nowego roku. Obym z wewnętrzną radością mógł zbierać owoce tego siewu”.
Pamiętniki należą do mieszczanina zamojskiego z XVII wieku, rektora Akademii Zamojskiej.
I my zaczynamy siać na roli Nowego, 2014 Roku.
Patrzymy wstecz i każdy, mimo woli lub w sposób zaplanowany, wyławia z przeszłości minionego roku to, co chciałby zmienić, poprawić, inaczej poprowadzić, rozpocząć. Robimy noworoczne postanowienia: rzucę palenie, będę oszczędzać, na serio zabiorę się za leczenie, pogodzę się z rodzicami, pomogę bratu, siostrze w ich problemach, odwiedzę starego wujka na drugim końcu Polski (czasem na drugim końcu miasta), poświęcę więcej czasu dzieciom, pójdę w tym roku na pielgrzymkę. Mogłabym długo wyliczać nasze obietnice, decyzje, pragnienia i marzenia.
Każdy z przejęciem zapisuje czystą kartę Nowego Roku postanowieniami.
I co się dalej dzieje?
Większość naszych dobrych postanowień wpada w „złe”, czasem nawet „złośliwe towarzystwo”. Posłużyłam się tu wymownym porównaniem księdza Marcina Zych z Bralina. Na spotkanie rekolekcyjne wierni przynieśli ze sobą zapisane na kartkach postanowienia. Zostały one wrzucone do miski pełnej wody. Ksiądz energicznie mieszał je. Po kilku chwilach niektóre postrzępiły się, niektóre namokły wodą i zaczęły rozłazić się przeobrażając w niekształtną masę, z pisanych piórem atrament spłynął do wody i stały się nieczytelne i nie do odgadnięcia, niektóre podarły się i zmieszały ze sobą.
Podobnie dzieje się z naszymi noworocznymi obietnicami, postanowieniami. W kolejnych miesiącach roku wiele z nich blaknie, idą w niepamięć, mamy trudności w realizacji niektórych, odpuszczamy sobie uspokajając się, że mamy jeszcze czas, aby je zrealizować.
„Złe, złośliwe towarzystwo” to nasze słabości, brak wytrwania czy stanowczości, nasze nałogi, nadmierne ambicje, nieczułość, brak dystansu do różnych spraw, uleganie pokusom, unikanie odpowiedzialności.
Można tak wyliczać w nieskończoność, każdy to zna, przeżył i ma z tym problem, bo najczęściej „złe towarzystwo” jest w nas samych.
Jak zatem obronić się przed tym, co robić, aby własne postanowienia udawało się realizować i „z …radością móc zbierać owoce [noworocznego] siewu”?
Wszyscy lubimy, gdy spotyka nas coś miłego, gdy usłyszymy komplement, gdy nasza praca i wysiłek zostaną zauważone i docenione, gdy obdarzają nas miłością, szacunkiem czy zaufaniem.
Mamy 365 dni na zrealizowanie naszego noworocznego postanowienia.
Moje to: Każdego dnia postaram się powiedzieć coś miłego jednej osobie.

A Twoje….?

 

Tekst był pierwotnie opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w styczniu 2010 roku

Święta Rodzina wzorem dla nas

           rodzina

„…i był im posłuszny”

W niedzielę oktawy Bożego Narodzenia obchodzimy święto Świętej Rodziny.
Tym samym Kościół przedstawia nam wzór do naśladowania w naszych rodzinach.rodzina
Po przygotowaniach do narodzenia Pana Jezusa w ziemskiej rodzinie i radości z przyjścia na świat Zbawiciela zaczyna się codzienność; dla rodziny Jezusa i dla każdej ludzkiej rodziny.
Pan Jezus wzrastał w swojej ziemskiej rodzinie właśnie w codzienności. Składały się na nią zwykłe rodzinne życie, praca codzienna, nakazane przepisami prawa obowiązki i modlitwy. I tak przez ponad trzydzieści lat.
Święta Rodzina spełniała wolę Boga Ojca w małych, codziennych sprawach. Pan Jezus dojrzewał bez cudownych przemian, niezwykłych zdarzeń, bogatego, dostatniego życia, niezwykłych przygód, podróży czy nadzwyczajnych praktyk religijnych. Święta Rodzina doświadczyła braku dachu nad głową, gdy Jezus miał przyjść na świat, lęku i zagrożenia życia, gdy musiała uciekać przed prześladowaniem Heroda, emigracji i problemu wyobcowania po powrocie z niej w związku z ucieczką i pobytem w Egipcie, przerażenia i zatrwożenia wynikającego ze świadomości misji jaką miał Jezus do wykonania na świecie, ciężkiej pracy świętego Józefa i potem Jezusa dla utrzymania całej rodziny.
Okres ten opisują słowa z ewangelii świętego Łukasza: „I poszedł z nimi, i przybył do Nazaretu, i był im posłuszny… Jezus zaś wzrastał w mądrości i w latach, i w łasce u Boga i u ludzi.” (Łk2,51-52), a charakteryzują słowa „i był im posłuszny”.
Było to posłuszeństwo doskonałe, skoro trwało tyle lat.
Dotyczyło i pozostaje dla nas wzorem podporządkowania się przede wszystkim Bogu, ale również, prawowitej władzy i drugiemu człowiekowi.
Może tak być, gdy posłuszeństwo jest realizowane w atmosferze wzajemnego zaufania, miłości, oddania sobie, szacunku i harmonii w rodzinie. Zwyczajna codzienność uczyniła z Jezusa silnego mężczyznę, wrażliwego na przeżycia innych, na ich wiarę, sprawiedliwego i wytrzymałego i pozwoliła mu, gdy nadszedł Jego czas, rozpocząć działalność nauczycielską.

Gdy zastanowimy się nad naszą codziennością w rodzinach możemy zauważyć, że największym problemem jest nieposłuszeństwo, czasem przekora, uzasadniane ograniczaniem wolności. Tymczasem wolność nie jest tożsama z samowolą. Jest nieodłącznie związana z odpowiedzialnością i trzeba się uczyć jej używania przez codzienne sytuacje w rodzinnym życiu. Rodzice w dzisiejszych rodzinach nie zawsze o tym pamiętają i nie zawsze potrafią wychować dziecko do odpowiedzialności, czyli do odpowiedzialnego wykonywania swoich życiowych zadań.
Czasem rodzice zapominają, że w procesie wychowania powinni przekazywać dzieciom wartości. Często też dają sami przykład i przekazują fałszywy obraz życia sugerując, że życie może być łatwe i przyjemne. Zapominają dodać, że w świecie istnieje dobro i zło, że podlegamy skutkom grzechu pierworodnego i stajemy się niewolnikami grzechu. Nie przygotowują swoich dzieci do trudów życia, do porażek, do ciężkiej pracy jednocześnie nie mówiąc o tym, że osiągnięcie czegoś wartościowego w życiu daje poczucie satysfakcji i własnej wartości, daje wiele radości i poczucie spełnienia.
Dobrze wiec uczyć, że warto zadawać sobie pytanie czy to, co chcę zrobić uczyni mnie lepszym człowiekiem. Czy to, co chcę uczynić jest zgodne z przykazaniami Bożymi i kościelnymi, czy moje postępowanie nie przyniesie szkody drugiemu człowiekowi?
Każdy człowiek ma zakodowane pragnienie bycia dobrym, pragnienie bycia szczęśliwym, pragnienie harmonii z drugim człowiekiem i ze światem. Nie osiągniemy tego odrzucając w swoim życiu Boga, nie szanując rodziców, nie zauważając potrzeby okazywania miłości naszym dzieciom.

Obraz Świętej Rodziny z Sanktuarium w Kaliszu ilustruje nam przenikanie się tego, co Kalisz Sanktuarium św.Józefaziemskie z boską rzeczywistością. Te dwa światy przenikają się w znaku krzyża. To Bóg Ojciec poprzez Ducha Świętego i Jezusa Chrystusa Odkupiciela zsyła na ludzi, na ziemskie rodziny łaski i dary pozwalające śmiało realizować przez każdego z nas Boży plan jemu przeznaczony. Jednocześnie rodzina wyobrażona na obrazie pokazuje kierunek i cel drogi człowieka.
Rodzice, trzymając dziecko za ręce, bezpiecznie prowadzą je po ścieżkach życia a ono z ufnością się temu poddaje. Wszyscy troje zaś prowadzeni są przez łaski płynące od Boga.
A jakie są nasze rodziny? Czy panuje w nich miłość i wzajemny szacunek? Czy w codziennym zabieganiu znajdujemy dla siebie czas? Jak może funkcjonować rodzina, której członkowie mijają się w pośpiechu i codziennym zabieganiu? Niestety, wspólne oglądanie telewizji nie zastąpi rodzinnych wycieczek, spacerów, zabaw i rozmów. Podobnie spędzanie wolnego czasu w soboty i niedziele w centrach handlowych nie służy pogłębianiu więzi rodzinnych i nie jest tym samym, co spotkanie z rodziną czy przyjaciółmi. Wyprawa do restauracji nie przewyższa obiadu przygotowanego i zjedzonego wspólnie w domu.
Niedawno minął czas świątecznych prezentów i próśb do Świętego Mikołaja o nie. współczesna rodzinaPrzeczytałam w Internecie listę dziecięcych życzeń. Z jednej strony prośby o laptopa, motorynkę, MP3, komórkę, wyjazd za granicę na wakacje, a z drugiej strony prośba o spacer z rodzicami, o miłość rodziców, o czas im poświęcony. Jedno i drugie napawa smutkiem.
Uciekamy często sami przed sobą. Rezygnujemy z lepszego poznania siebie. Sami w naszych rodzinach fundujemy sobie samotność. Włączamy dziecku telewizor lub kupujemy komputer, najnowocześniejszą komórkę, najnowszą grę komputerową i nie zauważamy jak w ciszy i spokoju oddalamy się od siebie nawzajem. Więzi buduje się w codzienności, w małych, drobnych sprawach, we wspólnym przeżywaniu życia. Wspólne pokonywanie życiowych trudności i przeciwności, rozwiązywanie problemów rodziny scala ją i czyni odporną na życiowe niespodzianki. Odwołując się do Boga, możemy mieć gwarancję szczęśliwego przeżycia swojego ziemskiego życia.

Tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w styczniu 2012 roku

Siła Tradycji

Pod koniec roku większość z nas jest zmęczona. Ja z lekkim strachem myślę o grudniu i zadaniach do wykonania w związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia. Jak na zawołanie, w różnych mediach, pojawiają się kuszące oferty, które proponują natychmiastowe rozwiązanie moich problemów, nęcąc propozycjami Balu Sylwestrowego, ognisk i kuligów a nawet całkowitej odnowy w SPA. Ofert biur podróży jest mnóstwo a argumenty skłaniające do wyboru są trudne do odparcia: „ Spraw sobie najpiękniejszy tradycjaprezent pod choinkę, zapomnij o przygotowaniach – sprzątaniu, pieczeniu i gotowaniu- my zrobimy to za ciebie, gwarantujemy świąteczny nastrój-choinkę, lampki, a nawet kolędy”. Propozycje spędzenia Świąt Bożego Narodzenia w niecodziennych miejscach kuszą egzotyką. Palma zamiast choinki, sprowadzony z Europy świerk przybrany kolorowymi bombkami w oślepiającym słońcu ciepłych krajów, smakowity drink Cuba Libre zamiast czerwonego barszczu z uszkami. Wszystko to przyciąga i nęci barwami i paletą możliwości jak rozłożony ogon pawia.

Myślę – może zapomnieć o wszystkim i dać się uwieść!

Nieoczekiwanie jednak przypływają do mnie obrazy moich rodziców i babci, nie żyjących od kilku lat. To wspomnienie zatrzymuje mnie tuż przed podjęciem decyzji o wyjeździe na okres Świąt Bożego Narodzenia. Pamięć odtwarza kolejne obrazy z przeszłości: dziecięce wyprawy na msze roratnie, rekolekcje adwentowe, omawianie w domu nauk rekolekcjonistów, domowe przygotowania przedświąteczne.
W moim domu rodzinnym każdy miał przydzielone konkretne obowiązki związane ze Świętami, było też wiele wspólnych prac. Wszystko odbywało się w atmosferze radości i oczekiwania. Do dzisiaj spędzamy święta razem zjeżdżając się do domu rodzinnego. Ogromnym przeżyciem jest wieczerza wigilijna zakończona wyprawą na Pasterkę. Zapalenie świec na stole wciąż jest dla mnie symbolem Bożej miłości a przygotowane do odczytania Pismo Święte symbolem wiary w przekazane Słowo Boże. Z koli puste nakrycie wciąż przypomina o konieczności widzenia Boga w innych ludziach i służenia im z miłością a gwiazda betlejemska nadal prowadzi mnie do Jezusa. Chcę, aby tak pozostało nadal.
Uświadamiam sobie, że przeżywanie okresu Adwentu i świąt Bożego NarodzenNarodzenie Panaia w duchu wiary jest przepotężnym źródłem siły dla mnie osobiście i dla całej rodziny. Namacalnie łączy nas ten czas z Jezusem Chrystusem, pozwala nam czekać na Jego Narodziny, towarzyszyć im i wzrastać z Jezusem. Jest bliski człowiekowi gdyż symbolizuje całe nasze życie: od narodzin aż do śmierci.
Wybór, jaki dokonałam w tym roku przed świętami Bożego Narodzenia pokazał mi jasno właściwy porządek spraw. Najważniejsza jest wiara, Bóg i rodzina.
Jestem wdzięczna mojej rodzinie, że dała mi tak trwały fundament i przekazała te ważne, na całe życie, wartości.

Życzę wszystkim radości z Narodzenia naszego Pana, Jezusa Chrystusa, na co dzień!

Tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w grudniu 2010 roku

 

6 Bajka – Przybycie Różdżki Czułości

nowy chaber i mak malyJej pocałunek przeczytał to, co napisała Jego Pani o czekaniu i dumie i zaczął się zastanawiać nad tym, czy on coś odczuwa i jak można to nazwać. Przypomniał sobie, że z Jego pocałunkiem postanowili badać sprawę „bycia parą” i prowadzić dziennik obserwacji. Gdy tylko wysnuli takie piękne plany Pan i Jego pocałunek zniknęli. Przestraszył się, że Jego pocałunek już nie wróci a jeśli nawet wróci, to może go nie poznać. Sam może być odmieniony. Niespokojny Jej pocałunek szybko zrobił rachunek sumienia ze wszystkich swoich psot. Pomyślał jednak, że lepiej nie martwić się na zapas i poczekać na spotkanie z Jego pocałunkiem.
Wreszcie przyszedł ten moment.
Siedział ukryty pod leciutko wywiniętą dolną wargą Jego Pani i czekał. Badawczo spoglądał na Niego. Próbował odgadnąć gdzie ukrył się Jego pocałunek i czy w ogóle przybył na spotkanie. Pan wyglądał bardzo uroczyście i odświętnie. Dopiero, gdy Pan objął Jego Panią wypatrzył tego niecnotę-Jego pocałunek- który nie przygotował go na tak długie rozstanie a teraz siedział ukryty w brodzie Pana. Tylko czubeczek głowy było widać z gęstwiny włosów, które bardzo urosły w czasie pielgrzymki. Wyglądał jednak tak rozbrajająco, uśmiechał się tak czule i przepraszająco, że Jej pocałunek wybaczył mu natychmiast rozstanie i wybiegł mu na spotkanie. Spotkanie Jej i Jego pocałunku było bardzo radosne. Jego pocałunek opowiadał Jej pocałunkowi swoje przeżycia z wędrówki z Panem. Mówił jak rozmyślał o Jej pocałunku, jak przypominał sobie wszystkie spotkania i zabawy, jak pragnął odwiedzić wszystkie poznane już kryjówki. Z kolei Jej pocałunek pokazał dziennik nieobecności wklejony do ich dziennika obserwacji. Jej pocałunek zaprosił Jego wraz z pocałunkiem do przeczytania tego dziennika. Siedział niedaleko ze swoją Panią i obserwował reakcję Pana na pisanie Pani.
Wydało mu się, że Pan cieszył się, że jego Pani myślała o nim przez czas rozstania. Ale pewien nie był. Poczuł natomiast, że Jego pocałunek stał się mu tak bliski, że chciałby być z nim bez przerwy. Może należy zapisać w dzienniku obserwacji „bycia parą”, że Jej i Jego pocałunek są prawdziwymi przyjaciółmi. Nie jest wykluczone, że trzeba utworzyć w dzienniku nowy rozdział o przyjaźni.
I wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Pojawił się nowy gość. Był dość nieuchwytny. Delikatny jak mgiełka, ożywczy jak tchnienie wiosny. Wypełnił ciszę, jaka zapadła między Panią a Panem drżeniem powietrza przypominającym dźwięk najcichszych, najdelikatniejszych dzwoneczków. Drobinki powietrza zaczęły promieniować prawie nieodczuwalnym ciepłem przypominającym tchnienie oddechu. Niektóre z nich stawały się materialne, jaśniejące i utworzyły powłoczkę poświaty przypominającą srebrną łuskę na falach jeziora przy księżycu.
Jej i Jego pocałunek patrzyły oniemiałe na „nowe”, które przybyło w odwiedziny do Pani i Pana. Było tak cudownie. Zupełnie jak w bajce. Jej pocałunek pomyślał, że to musi być Różdżka Czułości. Nazwa ta przyszła mu błyskawicznie do głowy gdyż niedawno Jego Pani pisała coś o czarodziejskiej różdżce sypiącej złotym pyłem.
Wieczorem przed snem Jej pocałunek zapisał w dzienniku obserwacji „bycia parą”, że Pan i Pani przygarnęli do siebie nieziemską istotę-Różdżkę Czułości. Następnego dnia Jego pocałunek dopisał w dzienniku, że istota pojawia się najczęściej, gdy kończą się słowa, w ciszy i zawsze, gdy Pan i Pani są blisko siebie, uśmiechają się do siebie, patrzą na siebie. Pocałunki odbyły naradę jak zatrzymać cudowną istotę na zawsze u Pani i Pana. Przede wszystkim postanowiły, że będą grzeczniejsze, bardziej odpowiedzialne i dorosłe, aby Pan i Pani więcej czasu mogli poświęcić nowej istocie. Wymyśliły też, że wysprzątają wszystkie swoje kryjówki i zakamarki z myślą, że może któreś miejsce spodoba się na mieszkanie Różdżce Czułości. Postanowiły też wyścielić te kryjówki najdelikatniejszymi muśnięciami i dotykiem swoich pocałunków. Wszystko po to, aby zatrzymać na zawsze Różdżkę Czułości i móc obserwować jej cuda i grzać się w jej cieple, podkradać mieniący się blask do smarowania nim ust Pani i brody Pana, tańczyć przy dźwiękach dzwoneczków i łaskotać uśmiechy, które pojawiały się po dotknięciu Różdżki.
Za jakiś czas napiszę wam czy Różdżka Czułości zamieszkała na stałe z Panem, Panią i Ich pocałunkami.

Koniec

Kilka słów prawdy o Świętym Mikołaju

Czas Mikołaja
Już w połowie listopada zaczyna się Czas Mikołaja. Temu okresowi patronuje postawny krasnal z białą brodą, w czerwonym ubraniu, jeżdżący saniami zaprzężonymi w renifery. Komercyjna postać i kupowanie bez umiaru przywędrowały do nas zza oceanu. Przeczytajcie sami kalendarium:

1624 rok – Holendrzy założyli na wyspie Manhattan miasto Nowy Amsterdam późniejszy  Nowy Jork. W mieście i okolicach 6 grudnia kultywowano przywieziony z Holandii zwyczaj obdarowywania się prezentami w dzień św. Mikołaja, którego Holendrzy zwali Sinter Klaas. Mieszkańcy Nowego Jorku przekręcali imię świętego, wymawiając je Santa Claus.

1809 rok – pisarz Washington Irwing w książce „Historia Nowego Jorku”, opisał holenderski zwyczaj mikołajkowy. Święty u Irvinga nie miał już szat biskupich, a zamiast na białym koniu, podróżował na pegazie – rumaku ze skrzydłami.

1823 rok, 23 grudnia w jednym z nowojorskich dzienników ukazał się poemat „Relacja z wizyty św. Mikołaja” autorstwa Clementa Clarka Moore’a, profesora studiów biblijnych. Santa Claus jechał w zaprzęgu ciągniętym przez renifery, był postacią wesołą, z dużym brzuchem i niskiego wzrostu przypominającą gnoma z legend skandynawskich i brytyjskich. Święty Mikołaj przybywał na ziemię nie w nocy z 5 na 6 grudnia, jak było w Europie, lecz w wigilię Bożego Narodzenia.

lata 1860-1880 – nowojorskie czasopismo „Harper’s” opublikowało wiele rysunków św. Mikołaja wykonanych przez znanego amerykańskiego rysownika, Thomasa Nasta. Mikołaj w wykonaniu Nasta był niskim grubasem z poematu Moore’a. Nast umieścił siedzibę Santa Clausa na biegunie północnym i zaczął rysować go w czerwonych szatach.

1931 rok – dla potrzeb kampanii reklamowej koncernu Coca-Cola Habdon Sundblom zmienił wizerunek wykreowany pół wieku wcześniej przez Th. Nasta. Stworzył świętego Mikołaja wysokiego i potężnego, z białymi włosami, wąsami i długą białą brodą ubranego w biało-czerwone szaty.

Od końca XIX wieku trwa ekspansja kultury północnoamerykańskiej w Europie. Wykreowana w Nowym Jorku postać Santa Clausa króluje w naszych domach, w naszych sklepach i na naszych ulicach.

św. Mikolaj

św. Mikolaj

Czas Świętego Mikołaja
Święty Mikołaj, późniejszy biskup Miry (obecnie Demre) urodził się w Patarze w Licji (na terenie dzisiejszej Turcji). Żył na przełomie III i IV wieku. Był jedynym dzieckiem zamożnych rodziców. Był bardzo wrażliwy na niedolę bliźnich.
Na Wschodzie czczono go od VI wieku, na Zachodzie jego kult stał się popularny w XI wieku.
Przedstawienie świętego Mikołaja, najbliższe prawdy historycznej, pokazuje nam postać biskupa, który prawą ręką błogosławi, zaś w lewej trzyma księgę Ewangelii a na szyi ma pas zwany w Rzymie paliuszem.
Papież Benedykt XVI  wrócił do tradycji i nosił paliusz taki, jak nosił go w pierwszych wiekach chrześcijaństwa święty Mikołaj i inni ojcowie Kościoła Wschodu i Zachodu.

Za życia i po swojej śmierci Święty Mikołaj czynił cuda. Wspomógł żeglarzy walczących z żywiołem, wskrzesił trzech młodzieńców zamordowanych w oberży, uratował życie niewinnie oskarżonych namiestników cesarza, w czasie nieurodzaju w Mirze, cudownie rozmnożył zboże przekazane głodującym mieszkańcom, przekazał woreczki ze złotem i złote kule ubogim córkom mieszkańca Patary aby mogły wyjść za mąż, usługiwał w czasach zarazy mieszkańcom swoich okolic a płyn wydobywający się z jego kości miał moc leczniczą.
Już w XII wieku zostały zapisane cuda św. Mikołaja w manuskryptach „Miracula Sancti Nicolai”w opactwie we Francji. Dramaty są wystawiane od średniowiecznych juwenaliów do czasów współczesnych.
Mnie najbardziej fascynuje cud złotych kul a przedstawienie czcigodnego biskupa wrzucającego przez okno te kule dziewczętom, którym groziło zejście na złą drogę z powodu braku posagu rozbawia za każdym razem.

 Jak zostać Świętym Mikołajem?
Przychodzi też inna, poważna refleksja. Jaki sens ma obdarowywanie innych? Jakie prezenty są najcenniejsze? Czy można być Świętym Mikołajem na co dzień i czym najlepiej obdarowywać bliźnich? Jak ma się wyrażać miłość bliźniego nakazana nam przez Jezusa Chrystusa?
Pomyślałam, że najcenniejszym prezentem,  jaki możemy ofiarować innym jest nasz czas, nasza uwaga i nasza modlitwa.
Naszym prezentem może być cotygodniowy telefon do starej, samotnej cioci, odwiedziny nie tylko w czasie choroby, mały prezent naszej obecności, rozmowa, cierpliwość w słuchaniu, pomoc w codziennych zakupach, wspólna wyprawa, podzielenie się upieczonym ciastem i szereg innych prostych, codziennych, ludzkich czynności.

Tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w grudniu 2009 roku

Roratna świeca

Roraty, adwentowe msze odprawiane przed wschodem Słońca, są śladem średniowiecznych i nawet wcześniejszych zaleceń zawartych w księgach liturgicznych do odprawiania nabożeństw poświęconych Najświętszej Maryi Pannie w okresie Adwentu. Nazwa pochodzi od pierwszych słów pieśni na wejście Rorate caeli (łac. spuśćcie niebiosa). W pieśni tej błagano o nadejście Mesjasza. I my w popularnej pieśni adwentowej prosimy o to:
swieca roratna

Niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry;
Sprawiedliwego wylejcie chmury!
O wstrzymaj, wstrzymaj, Twoje zagniewanie,
I grzechów naszych zapomnij już, Panie.

W czasie odprawiania mszy roratnej jest zapalana dodatkowa świeca, często bogato zdobiona maryjnymi symbolami i kolorami.  Świeca ta symbolizuje Maryję.
Najświętsza Panna przyjęła wolę Boga Ojca i czeka wraz z nami na narodzenie Jezusa Chrystusa. Jej „fiat – niech mi się tak stanie” stało się zapowiedzią nadejścia Światłości tego świata, dlatego msza roratna jest odprawiana na granicy nocy i dnia.
Świeca symbolizuje więc oczekiwanie całej ludzkości na nadejście Tego, który ma odkupić nasze grzechy poprzez swoją ofiarę.
Wątły płomień tej jednej świecy, ledwo rozświetlający mrok w kościele jest zapowiedzią potężnej mocy, jasności, która wkrótce pojawi się na świecie. Jest też symbolem nadziei ludzi na zbawienie, podczas gdy mrok, z którego się wyłania to świat ludzkiego grzechu, słabości, niedoskonałości.
Roraty przypominają wiernym czas Zwiastowania i Narodzenia naszego Pana. Jest to też wciąż aktualna zapowiedź ponownego przyjścia Jezusa w Dniu Ostatecznym.
Światło roratnej świecy przyciąga nasz wzrok i skupia naszą uwagę. Jest nam bliskie, bo słabe i drżące, ale też napełnia nas nadzieją i rozpala serce miłością. Swą kruchością ośmiela nas i zmusza do troski i ochrony. Chcemy je zabrać ze sobą. Jest jedno a więc jest jedno dla każdego. Czujemy, że jest w stanie prowadzić nas bezpiecznie do Jezusa Chrystusa.
Ale zanim pójdziemy za tym światłem, nikły płomień roratnej świecy oświetla nasze słabości, błędy i grzechy. Rozpoznane przy blasku tej świecy mogą być skutecznie usuwane przez nas. Tym bardziej, ze płomyczek oświetla też nasze obowiązki rodzinne, zawodowe, obywatelskie, nasze relacje z innymi i postawy wobec bliźnich. Pozwala nam lepiej widzieć i odróżniać dobro od zła.
aveŚwiatło jest symbolem Chrystusa, gdyż prorocy zapowiadali Go jako światłość, a także sam Chrystus mówi o sobie: „Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12).
Zwyczaj odprawiania mszy roratnej pojawił się w Polsce u początków chrześcijaństwa za czasów Bolesława Chrobrego. Najprawdopodobniej przez św. Wojciecha, który znał je z pobytu w klasztorze benedyktynów w Rzymie na Awentynie (989-992 r.). Również sprowadzeni przez Bolesława Chrobrego do Polski, za przyczyną św. Romualda, kameduli pielęgnowali to nabożeństwo.
Natomiast zwyczaj umieszczania na ołtarzu świecy roratnej pochodzi z czasów Bolesława Wstydliwego (XIII w.). Wówczas na początku Adwentu król, umieszczając w czasie rorat na ołtarzu zapaloną świecę, oświadczał: „Gotów jestem na sąd Boży”, za nim czynił to Prymas Polski, używając słów św. Marcina „ Paratus sum ad Adventum Domini” (Gotów jestem na przyjęcie Pana), po nich zaś kolejno: senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin i chłop powtarzali słowa króla.
Wieki trwające odprawianie mszy roratnej w Polsce jest źródłem tożsamości i szczególnego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, która przynosi nam nadzieję zbawienia – Jezusa.

 

Tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w grudniu 2012 roku

Sanktuarium Róży Duchownej na Świętej Górze Gostyńskiej

Sanktuarium Róży Duchownej na Świętej Górze GostyńskiejZbaczanie z obranej drogi, skok w bok nie kojarzą się najlepiej. Tym razem było zupełnie inaczej. Ogromna zielona kopuła i liczne szczyty wież oraz potężne mury wznoszące się ponad koronami drzew porastającymi niewielkie wzgórze pod Gostyniem, przyciągały wręcz magnetycznie i zmusiły do odwiedzenia tego miejsca.
Na szczycie góry króluje kościół zwany „cudem włoskim na polskiej ziemi” ufundowany w 1675 roku przez Adama Konarzewskiego i faktycznie wzniesiony przez wdowę po nim Zofię Opalińską. Zachwycona kościołem Santa Maria Della Salute w Wenecji zamówiła u jego twórcy Baltazara Longhema projekt dla świątyni na Świętej Górze. Budowę prowadzili sprowadzeni z Włoch Jerzy i Jan Catenacci. Włoski pierwowzór został zmodyfikowany, bo kościół wenecki stał w zwartej miejskiej zabudowie a Święta Góra pod Gostyniem ofiarowała rozległą przestrzeń pod zabudowę. Opiekę nad budową przejęła następnie synowa Teofila z Leszczyńskich Konarzewska, która sprowadziła słynnego architekta Pompeo Ferrariego do wzniesienia głównej kopuły i wykończenia budowli. Włoski architekt pracował wraz z mistrzem murarskim Janem Adamem Stierem około 13 lat (do 1731 roku). Kolejną fundatorką została córka Teofili, Weronika z Konarzewskich Mycielska.
Licząca 50 m wysokości kopuła z 10.metrową latarnią oraz sklepienia zostały pokryte w 1746 roku freskami przez Jerzego Wilhelma Neunhertza. Prawie wiek później Frank i Bauer pokryli freskami mniejsze kopuły w prezbiterium. Nawę główną przykrytą kopułą otacza wianuszek kaplic z ołtarzami św. Józefa, św. Barbary, św. Karola Boromeusza, MB Różańcowej, Jezusa Ukrzyżowanego i św. Filipa Neri. Historia życia i świętości tego ostatniego została przedstawiona na freskach pokrywających kopułę główną.
Związane jest to z faktem, iż miejscem kultu opiekują się od 345 lat księża filipini (z przerwą 45 lat po kasacie zakonu w 1876 roku przez zaborców i 6 lat w czasie okupacji hitlerowskiej).
Z inicjatywy fundatora Adama Konarzewskiego w 1668 roku ks. Stanisław Grudowicz, wykładowca Akademii Lubrańskiego w Poznaniu założył na Świętej Górze Kongregację Oratorium św. Filipa Neri. Dla członków Kongregacji, zwanych ojcami filipinami, wybudowano obok kościoła ogromny klasztor, w którym w dniu dzisiejszym funkcjonuje Dom Pielgrzyma i Centrum Rekolekcyjne. Pracują w nich siostry służebniczki Najświętszej Marii Panny, zgromadzenia założonego przez bł. Edmunda Bojanowskiego urodzonego w nieodległym Grabonogu. Przed bazyliką stoi pomnik jemu poświęcony, bo trudno zapomnieć o jego zasługach, gdy jako świecki człowiek założył nie tylko zgromadzenie służebniczek ale też Bractwo Ochroniarek kształtujące młode osoby chcące się poświęcić pracy z dziećmi i biednymi. W Grabonogu otworzył ochronkę „Dom miłosierdzia” dla sierot, ponadto apteki dla biednych, wypożyczalnie książek oraz czytelnie.
Kościół z przełomu XVII i XVIII wieku, który stoi do dnia dzisiejszego w nie zmienionej bryle i kształcie, jest domem dla cudownego, słynącego łaskami obrazu Matki Boskiej Róży Duchownej Gostyńskiej.
Papież Paweł VI ustanowił dzień 5 października jej świętem i zatwierdził specjalny formularz mszalny ku Jej czci. Papież Benedykt XVI w roku 2012 ofiarował Złotą Różę z okazji Jubileuszu 500.lecia uznania jej cudownych interwencji.
Obraz przedstawia MB siedzącą z Dzieckiem na balkonie. Matka Boża na lewym ręku trzyma Chrystusa a prawą dłonią ofiarowuje Mu rozwinięty kwiat białej róży.
Aniołowie trzymają nad Jej głową złotą koronę a w tle rozpościera się widok na Gostyń. i Świętą Górę ze świątynią z 1512 roku poprzedzającą obecną budowlę. To świadczy, że kult w tym miejscu jest starszy niż wiek obecnej świątyni.
Święta Góra ma aż trzy obiekty słynące łaskami i cudami.
Jest to opisany obraz Matki Bożej Gostyńskiej Róży Duchownej, gotycko-renesansowa Pieta z kościoła szachulcowego z 1512 roku oraz drewniany krucyfiks (obecnie w ołtarzu Chrystusa Ukrzyżowanego).
Kult obrazu Matki Bożej Róży Duchownej został zatMB Roża Gostynskawierdzony przez biskupa poznańskiego już w 1512 roku.  Filipini, którzy objęli Świętą Górę w 1668 roku rozpoczęli spisywanie cudów i łask otrzymanych od Boga za pośrednictwem Matki Bożej Gostyńskiej. Księga cudów posłużyła w kolejnych badaniach przeprowadzonych w 1726 roku w celu potwierdzenia cudownych zdarzeń. Została opublikowana w Poznaniu w tym samym roku pod zawiłym barokowym tytułem: „Prospekt wesoły, Miłosiernych Oczu, Przenajświętszej Maryi, na smutne ludzkiey niedoli przypadki…”. Księga cudów uzupełniana jest do dnia dzisiejszego i stanowi zapis niezmiernej dobroci i miłości Pana Naszego i pełnego oddania się i zawierzenia Bogu za pośrednictwem Gostyńskiej Matki Pana Jezusa.
Księża filipini są strażnikami i opiekunami cudownego wizerunku od prawie trzystu pięćdziesięciu lat. Dali świadectwo swej wiary i patriotyzmu w różnych sytuacjach: w okresie reformacji uchronili obraz, choć łaskami słynąca Pieta została wrzucona do studni a w czasach „Kulturkampfu”, czyli walki rządu pruskiego z kościołem katolickim i przejawami polskości kapłan filipin ks. Bernard Preibisz namalował 14 ogromnych fresków przedstawiających polskich Świętych i Błogosławionych.
Sanktuarium na Świętej Górze Gostyńskiej zaprasza w sposób szczególny w dni swoich największych uroczystości: Tygodniowy Odpust Zesłania Ducha Świętego, Uroczystość św. Filipa Neri (26 maja), Święto Róży Duchownej z poświęceniem kwiatów róż (25 czerwca), Odpust Wniebowzięcia NMP (15 sierpnia), Matki Bożej Bolesnej – Pielgrzymka chorych (15 września) oraz na Flipińskie Dni Młodzieży (ostatni tydzień lipca), Festiwal Muzyki Oratoryjnej MUSICA SACROMONTANA wrzesień/październik. W najbliższym czasie 12 października ks. prałat Jarosław Cielecki COr, dyrektor Vatican Service News z Rzymu poprowadzi rekolekcje przybliżając św. Charbela z Libanu.

Tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w październiku 2013 roku.

Piąty – Dziennik nieobecności

ksiazkaJej pocałunek, mimo, że zajęty swoimi sprawami, zauważył, że dużo się pozmieniało u jego Pani. Pan zniknął, a z nim i Jego pocałunek, w domu pojawił się pies a Pani zaczęła codziennie coś pisać. Najbardziej go bolało to, że Jego pocałunek nie uprzedził go o wyjeździe, nie przygotował na nieobecność. Powie mu cały swój żal, gdy tylko ten niewdzięcznik znów się pojawi. Teraz postanowił pożalić się Pani.
I tu spotkała go niespodzianka. Pani widzi dobre strony rozstania. Niemożliwe! Jak ona może cieszyć się, że Jego nie ma! Jego Pani postanowiła nauczyć go odnajdywania dobrych stron w smutnych lub przykrych wydarzeniach. Obiecała mu, że będzie mu dawała swoje codzienne zapiski. Jej pocałunek postanowił dołączyć je do dziennika obserwacji. To będzie kolejny materiał i kolejne dowody w sprawie „bycia parą”, którą rozpracowuje wraz z Jego pocałunkiem.

4 sierpnia

na trasieWróciłam do domu o 12 w południe. Ścisnęło mnie za gardło, gdy zobaczyłam, że Raga odwinęła koc, którym przykryte jest moje łóżko i obleczony koc, pod którym sypiam, aby położyć się na kołdrze, na której spał jej Pan.
Włączyłam komputer, sprawdziłam czy nie było pilnych maili z pracy. Gdzie tylko nie popatrzyłam pojawiał się pies. Zaczęłam się zastanawiać co mam robić z „tym nowym” w moim domu, w mojej codzienności. Przeleciało mi przez myśl, że może trzeba do niej mówić jak do człowieka, zgadywać, co ona chce patrząc na mnie, zabawiać.
Po chwili uspokoiłam się jednak i postanowiłam traktować ją jakby zawsze była w moim domu. Pomogło.
Burza, która się przetoczyła między 14 a 15 troszkę mnie zmartwiła. Pewnie mój kochany przemókł do suchej nitki. Uspokoiłam się ufnością w opiekę Bożą nad pielgrzymami.
Przeczytałam artykuł o „ultimatum” z „Zawsze Wierni”. Lubię ten sposób pisania. Jasny, konkretny, pełen spokoju i pewności. Prowadzi czytelnika przez mroczny i gesty las informacji i faktów medialnych.
O dwudziestej usiadłam na sofie w dużym pokoju i patrząc na drzewa widoczne przez otwarte drzwi balkonu przywołałam twarz i głos Twój w myślach. Czy one były tak głośne, że Raga je usłyszała? Nie wiem, stanęła przy mnie a potem się położyła i nadstawiła się do pieszczot. Dreszcz mnie przeszedł. Skąd wiedziała, że myślę o jej Panu? Skąd wyczuła, że przypłynęła do mnie fala wspomnień wszystkich chwil czułości? Zobaczę, jak będzie jutro.

5 sierpnia
Właśnie wróciłam z zakupów, na które wybrałam się z psem. Muszę się przyzwyczaić z nią poruszać. Wyobraziłam sobie, że tak się przyzwyczajam do obecności drugiego człowieka na co dzień.
Trzeba myśleć, trzeba mówić, trzeba się troszczyć, trzeba uważać na samochody, trzeba znaleźć miejsce w rękach na smycz, poszukać bezpiecznego miejsca do postoju przed sklepem, gdy ja robię zakupy, trzeba nakarmić, trzeba wyprowadzić, trzeba zgadnąć czego oczekuje patrząc w oczy i nic nie mówiąc, trzeba pochwalić, trzeba popieścić, trzeba zrobić wyrzuty gdy potrzeba, trzeba być sprawiedliwym, trzeba być stanowczym, trzeba zaakceptować, że wypadają jej włosy i fruwają wszędzie itd. Cieszę się bardzo, że obecność Ragi tyle pozytywnych działań i odczuć wywołała we mnie. Będę teraz siebie obserwowała jak mi idzie radzenie sobie z obecnością stworzenia w moim życiu. Zawsze przecież mogę się pocieszyć, ze każdy kolejny dzień nieobecności skraca czas mieszkania z psem pod jednym dachem. Na razie nie jest mi to potrzebne. Szybko się uczę. I widzę dużo przyjemności w nowym stanie.
Próbowałam zrobić jej zdjęcie, ale odpoczywa po zakupach.
Chciałam to zdjęcie wysłać przyjaciółce w Anglii. Zrobię to innym razem. Nadeszła też podpowiedź w sprawie prezentu na ślub Agatki -łyżeczki do kawy i widelczyki do ciast pod nazwą Rapsodia. Pomyślałam, że będę z Rafałem dostarczycielem prezentu, który kojarzy się ze słodkościami, chwilami rozkoszy i aromatu. To chyba dobrze? Mnie się to podoba. A Tobie kochany?
Dziś też napisałam odpowiedź do Kasi, która chce przyjechać z narzeczonym Dawidem do mnie na ostatnie dni sierpnia. Prosiłam Rafała, aby wspólnie ze mną przyjął tę parę. Zgodził się, więc zaproponowałam jej, że w sobotę ja z Rafałem ich  gdzieś zabierzemy a w niedzielę ona będzie przewodnikiem dla swojego chłopaka (od kilku lat spędzała u mnie wakacyjny tydzień wraz z siostrą). Rafał się zgodził, że służąc innym też można się radować własnym szczęściem i świętować rocznicę poznania. 31 sierpnia jest ostatnim dniem pierwszego roku naszej znajomości, w którym tak dużo się wydarzyło i tak dużo zmieniło w moim życiu.
1 września zacznie się drugi rok naszej znajomości. Był pomysł na wymyślenie obchodów tej rocznicy 31 sierpnia. Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie połączyć jedno z drugim.
Ciekawa jestem, co On wymyśli. Lubię niespodzianki. Są namacalnymi dowodami myślenia o kimś lub o czymś. Znaki niewidzialnych myśli, to bardzo ciekawa sprawa. Ja też bym chciała coś oryginalnego wymyślić. Może uda mi się napisać specjalną bajkę dla Niego. Jest taka jedna o tytule „Miłość jak muzyka”. Napisałam ją dzisiaj, ale jeszcze nie wiem czy to będzie moja niespodzianka. Tym bardziej, że jest osnuta na bazie jednego z maili do Niego.  A poza tym czy jemu się podobają bajki? To poważny mężczyzna.

Dziś raniutko dokończyłam trzecią bajeczkę Jej pocałunku. O „byciu parą”.
Jak widzisz, co siądę do komputera, to słowa same cisną się na klawisze i muszę je zapisywać. Najpierw dyktował mi je Mój pocałunek a teraz i Ja zaczęłam zapisywać swoje myśli i przeżycia. Epidemia doprawdy. Ciekawa jestem, co Ty na to powiesz.
Przygotowuję się na środowe spotkanie z Tobą. Piekę drożdżowe bułeczki z wisienkami, które niedawno zrobiłam. Nie lękam się, że mi nie wyjdą. Dzięki twojej historii o pieczeniu ciast przez twoją mamę, wiem, że będziesz wyrozumiały, gdy nie wyrosną lub wyjdzie zakalec. Dziękuję ci, że mi opowiedziałeś to wspomnienie. Dodaje mi otuchy.

6 sierpnia

buleczkiA oto radosne, rumiane bułeczki z kropelką czerwonej słodyczy wiśni we wnętrzu. Dziś rano je sfotografowałam. Już są przygotowane do podróży na pielgrzymkę. Umieściłam mały znaczek-to smok, który nadzorował pieczenie bułeczek. Też jest zadowolony ze swojego dzieła. Starsza pani, która wczoraj wieczorem mnie odwiedziła też dostała kilka. Niech wszyscy się cieszą.
Długo mnie dziś nie było w domu. Pojechałam na Stadion po pelerynę i płaszcz przeciwdeszczowy. Dla Niego. Lubię te długie jazdy autobusami (pod warunkiem, że mam miejsce siedzące). Rozmyślam wtedy do woli a czasem nawet modlę się. Pomyślałam, że pewnie dlatego nie odczuwam zmęczenia i zdenerwowania długimi podróżami po mieście miejską komunikacją.
Pierwszy raz Raga została tak długo w moim domu. Zastałam rozgrzebane łóżko w miejscu mojej poduszki i sierść na kocu. To w tym miejscu piesek uspokajał swój niepokój, że został opuszczony i porzucony. Pomyślałam – do czego ja się przytulę podczas 10 dni nieobecności? Czy można przytulić się do myśli?
Wyprawa na miejsce noclegu Pielgrzymki Tradycji była czasem radosnego oczekiwania mimo zapomnienia komórki, korka pewnie 30 kilometrowego z powodu marszu do Tarczyna pielgrzymkowej „17”  i szukania wśród lasów i plątaniny dróg małej wioski. Zabrałam psa mimo niechęci Zbuja (samochód pełen sierści). Niech i stworzenie ma swoją radość.

Widziałam tylko Jego w gromadzie pielgrzymowiczów. Podeszłam i dotknęłam od tyłu ramienia, jego imię zginęło w gwarze kolacyjnie rozochoconych głosów. Nie poczuł i nie zareagował, odeszłam więc aby mu nie przeszkadzać. Ksiądz Karol zaśmiał się, że On niczego nie widzi ani nie słyszy. Poznał mnie Jasiek. Potem było już lepiej choć myślałam, że się mnie wstydzi.
Był trochę inny. W znacznej mierze nieobecny tu i teraz, chodził przecież ścieżkami Pana i wsłuchiwał się w Jego głos. Nie chciałam go wyrywać z tego skupienia, to było takie piękne, poważne i mistyczne. Wystarczyło mi, że trzymał mnie za rękę. Powiedział jednak coś w taki sposób, że zasmuciłam się ogromnie. Tym stwierdzeniem, zawisłym w głosie pytaniem a raczej sceptycyzmem sprawił, że zabolało mnie to bardzo. To wątpienie w moje istnienie, w moje uczucia do niego, w ich prawdziwość. Myślami widziałam jego oczekiwanie, że za moment pojawi się zła, samolubna, pełna roszczeń i żądań kobieta, że uśmiech zniknie z jej twarzy, że skończy się ta gra czy zabawa w miłość.

Znów natarczywie przypłynęły słowa wiersza „Pukam do drzwi kamienia…”.
Postanowiłam cieszyć się chwilą, która jest i przegoniłam smutne myśli.
W czasie powrotu spoglądałam na zapadającą noc. Jak to pięknie się dzieje-to przejście od jasności do ciemności. Wyobraziłam sobie, że jestem w szklance z wodą, do której ktoś wlewa gęsty, ciemny sok owocowy. Na początku woda i sok są w szklance osobno, walczą trochę ze sobą, sok próbuje znaleźć dla siebie miejsce, rozepchnąć wodę. A potem zawiera jakieś przymierze, przytula się do wody rozchodząc się w niej coraz bardziej i bardziej. I wtedy zapada ciemność.
Widziałam też na tle jaśniejącego jeszcze zachodem słońca nieba betonowe podpory pod nieistniejącą jeszcze drogę. Mrok otulił ich krawędzie, zaokrąglił je, wyszlachetnił szarość betonu i spowodował, że wyobraziłam sobie zalaną oceanem Atlantydę. Mogła tak wyglądać.
Pędzące jeden za drugim z naprzeciwka tiry  kojarzyły się z wyobrażeniami dementorów z Harrego Pottera J. Rowling lub nazguli- Czarnych Jeźdźców, upiorów Pierścienia  z Władcy Pierścieni J,R.R. Tolkiena.
zbujMoje opowieści zostały jednak skomentowane przez Zbuja jako fakt kompletnego „zaczadzenia” po spotkaniu z Nim, wymagającego leczenia farmakologicznego. Dobrze, że ta diagnoza została wypowiedziana z miłością i zrozumieniem w głosie i nie musiałam chować swoich myśli i wyobrażeń głęboko w sobie.

 

7 sierpnia
Dziś rano po przebudzeniu pomyślałam z czułością, niech Go Matka Boża okrywa swoim płaszczem opieki w czasie pielgrzymowania. Niech się umacnia, rośnie w siłę Bożą mocą, oczyszcza się z pyłu dnia codziennego, wykuwa swoją radość życia, miłość do świata i ludzi.
Znów jednak wrócił wiersz Wisławy Szymborskiej (kiedyś już mnie prześladował na początku naszej znajomości):
Pukam do drzwi kamienia.
– to ja wpuść mnie.
Chcę wejść do twojego wnętrza,
Rozejrzeć się dokoła,
Nabrać ciebie jak tchu.

– odejdź- mówi kamień.-
jestem szczelnie zamknięty.

i potem

-nie mam drzwi- mówi kamień.

Łzy wymykają mi się z kącików oczu.
To nie o Nim ten wiersz. Czasem otwiera swoje drzwi, czasem je uchyla, a ja widzę smugę światła i bijące, zapraszające ciepło. Będę cierpliwie czekała na przyjęcie, na zaproszenie, na miejsce dla siebie.
Jaka szkoda, że nie jestem niematerialna, jak myśl czy wyobrażenie. Mogłabym być – nie zajmując miejsca.
Cieszę się, że to napisałam. Wypiję jeszcze herbatę i będę mogła pracować.
Pies lubi stukot klawiszy, leży koło mnie i zasypia ukołysany ich dźwiękiem.
Toczy się dzień po spotkaniu na pielgrzymkowym szlaku.
Pół godziny z Tobą szło mi opornie, byłam rozbita i nie mogłam się skupić. Postanowiłam zamienić spotkanie na modlitwę i to mnie uspokoiło.
Dziś wieczorem Raga była na randce z Cobim –ślicznym shitsu. Dołączył jeszcze jeden kawaler. Cobi zabawnie podskubywał ją. Takie psie zaczepki i zaproszenie do zabawy.
Raga jest bardzo rozważna. Nie pobiegła z Cobim sprawdzać czy można się pobawić z jeżem.
Postanowiłam pobyć dziś w szponach nałogu i uruchomiłam mahjonga. Układałam kostki i wciąż chciałam osiągnąć lepszy wynik. Tak się zmęczyłam, że zasnęłam w oka mgnieniu. I o to chodziło.

 8 sierpnia
Doszłam do równowagi. Czasem wydaje mi się, że słyszę Twój głos i czuję Twoją obecność. Pewnie powiesz-to imaginacja…
Dziś przed 9 powędrowałam z Ragą do Eli. Ja podlewałam kwiaty na tarasie a Raga zwiedzała ogródek lub leżała w trawie. Wyglądała jak sfinks, tyle, że nie na piachu a w zieloniutkiej trawie.
Po powrocie od razu poczułam przypływ weny i napisałam uwagi do opakowania śniadaniówki a potem otworzyłam dziennik. Te minuty rozmowy z Tobą poprzez to pisanie napełniają mnie radością. Przez głowę przelatują różne pomysły na teraz i do realizacji w bliskiej i dalszej przyszłości.
Zapragnęłam nagle zrobić porządek w szafie. Zastanawiam się – dlaczego teraz mi to przychodzi do głowy. Domyślam się- trzeba zrobić miejsce dla Ciebie.
A może to wyrzuty sumienia, że mam bałagan i wiele niepotrzebnych rzeczy.
Zadzwonił Andrzej z prośbą o twoje nazwisko. Będziesz miał swoją wizytówkę przy weselnym stole.

9 sierpnia
Rano Raga przyszła do mojego łóżka na czochranie. Od razu pomyślałam o Tobie. Czy Ty też ją czochrasz po przebudzeniu? Zapytam cię o to, gdy wreszcie się spotkamy.
Po wczorajszym wieczornym spotkaniu z tobą powiedziałam ci sms’em dobranoc z radością, która mi zawsze w związku z Tobą towarzyszy. Wszystko inne powiem Ci, gdy się spotkamy.
Dziś goście. Odkurzamy, odkurzamy, bo dzieci lubią bawić się na podłodze. Mała Julia też. Napiszę ci jak się udało „spontaniczne” sugerowanie imienia dla synka Michała i Joasi, który ma się urodzić w grudniu.
Oczywiście, że się udało. Nie jest wykluczone, że będzie Michał T. czyli Michał Tomasz.
Lubię imię Tomasz, i nie tylko dlatego, że to imię mojego brata. Jest w tym imieniu coś niekonwencjonalnego, jest ciepłe, ale i dojrzałe, poważne. Było miło tylko smucą mnie ogromne straty w smokach. motylekJula uczyła smoki latać. Stłoczone w kapeluszu, miotane porywami wiatru smoki potraciły nóżki i rączki. Nie zauważyliśmy, że potrząsa smokami w kapeluszu. Trudno, może część uda się wyleczyć. Będzie to dla mnie trudne, bo brakuje mi cierpliwości. Jak widać oprócz przytuliska smoki potrzebują jeszcze lecznicy –chirurgii plastycznej.
Obejrzałam słynne zdjęcia z latania w Turcji. Wygląda to super. Na tym zdjęciu Michał w powietrzuJunior też jest, choć niewidoczny. Dorosły facet natomiast nie jest Michałem tylko jego bratem Piotrkiem. Michał za dużo ważył w komplecie z żoną i dziećmi. Poleciał z żoną Piotrka. Dobrze, że tylko w czasie latania ta zamiana.
Już chcą się umawiać na kolejne spotkanie aby poznać Ciebie. Bardzo byli oboje zainteresowani gdzie Cię poznałam. Generalnie wszyscy uważają, że to ściema z tym poznaniem w lesie. Musiałam to opowiedzieć detalicznie. No i pokazać Cię-na tapecie w komputerze. Bardzo by mi się przydała jakaś mała sesja fotograficzna. Nawet taka malutka, tyciunia. Proszę Cię-zgódź się!
Michał zajął się robieniem panoram. Ma program, który składa panoramę z serii zdjęć wyszukując wspólne fragmenty. To bardzo ciekawe. Tyle ciekawych rzeczy można robić! Wystarczy aby wszystkich ludzi obdzielić. Samo oglądanie cudzych dzieł, to ogromna przyjemność.
Jutro niedziela. Bez ciebie, bez mszy.
Postanowiłam pójść na powitanie nowego proboszcza. Ostatecznie trzeba wiedzieć, kto został gospodarzem parafii.
Dobranoc Radości. Dobranoc. Dobranoc.

 10 sierpnia
Piszę dopiero wieczorem. Dzień pełen wrażeń. Wprowadzenie nowego proboszcza bardzo piękne. Proboszcz bardzo dobrze, konkretnie i dobitnie mówił. Już wiem, dlaczego dziś musiałam być w kościele w Ożarowie. W Ewangelii z tej i poprzedniej niedzieli i w kazaniach padły słowa i była zawarta argumentacja pasująca do odpowiedzi na twoje powracające pytanie dlaczego obdarzam Cię uczuciem. Aż podskakiwałam wewnętrznie, gdy tego słuchałam. Jaka szkoda, że nie zapamiętałam wszystkiego. Postaram się napisać to, co jest najważniejsze i na co naprowadziły mnie słuchane teksty. Przede wszystkim słowa Chrystusa „dajcie, co posiadacie”. Zrozumiałam, że chciałabym abyś dawał mi, obdarowywał mnie tym, co posiadasz – swoją zwyczajnością (i niezwyczajnością też), swoimi niedoskonałościami, swoimi grzechami, swoimi słabościami – po prostu sobą. Nie obdarzam uczuciem swoich wyobrażeń ale człowieka, którego wciąż poznaję i takiego jaki jest.
Ma on dobrego Przewodnika, który prowadzi go, jak Chrystus Piotra po wodzie Jeziora Galilejskiego (o tym też dziś było).
Moja Radości, tyle było dziś wrażeń, że ich opisanie przełożę na jutro. Dziś sporządziłam tylko listę tematów:
– 1 Nordic Walking
– 2 Hoja x 11 + 3 w drodze
– 3 Mapa
– 4 Strzelanie z wiatrówki
– 5 Podarunek spod choinki
Powiedziałam Ci dobranoc i przesłałam pocałunek sms’em.

Ad 1
MadziaTo nie ja tylko malutka Madzia, której czwarte urodziny świętowaliśmy. Jedna z cioć miała ze sobą kijki do spacerowania. Po krótkiej lekcji Nordic Walking udzielonej i mnie z zapałem podobnym do zapału Madzi przemierzałam trawnik przed domem Michała. Fajne ćwiczenia. Podobno teraz bardzo modne. Michał już się szykuje do kupienia kijków dla mnie w prezencie.

 

 

Ad 2

hojaTo niesamowite. Po raz trzeci w tym roku zakwita hoja. Kolejne razy są coraz intensywniejsze. Wieczorem pokój spowity jest zapachem. Nasze wieczorne spotkania odbywają się w powietrzu przesyconym słodką wonią. Napełnia ona moje nozdrza, drażni wargi, łaskocze policzki i osiada na rzęsach. Jest 11 kwiatostanów. Trzy kolejne szykują się do kwitnienia. Usiądziemy wieczorem w piątek razem na kanapce gdzie się ostatnio z Tobą spotykałam w myślach i pooddychamy wonnym powietrzem. Będzie cudownie, bo razem i blisko Ciebie. O dwudziestej za oknem zapada pomału zmierzch. Niebo jest fiołkowo-różowo-niebieskie. Powietrze z ciepłego robi się porcelanowe-chłodne i dźwięczące. W piątek nie będę sama i napełnię się tym błogim uczuciem wieczornego spokoju. Ty-to moje ukochane miejsce-bezpieczne i pełne łagodności.

Ad 3

mapaPrzy komputerze leży plan pielgrzymki, który dostałam od Niego. Sprawdzam wieczorem w programie przebieg codziennej marszruty, patrzę czy idą przez las czy w otwartym terenie. Wiem, że obiecał mnie nieść w kieszonce na trasie pielgrzymki ale mógł przecież zapomnieć o mnie i zostawić w bagażu. Zabezpieczam się przynajmniej w ten sposób. Gdy wróci opowie mi jak wędrował, jak się modlił, jak rozmawiał. Bardzo chciałabym, aby mi opowiedział…

Ad 4

celMaciek ma nowe hobby-strzelanie z wiatrówki. Przez to strzelanie spóźniliśmy się na urodziny Madzi. Postanowiliśmy się zabawić w Wilhelma Tella. Na zdjęciu nasze cele. Oczywiście żartuję. Dał mi postrzelać. Od liceum nie miałam broni w ręku. Wiał silny wiatr i lufa poruszała się uniemożliwiając wycelowanie. No może trochę emocje były za duże. Dobrze, ze trafiłam w tarczę (były na desce 4 małe tarcze, celowałam w prawą dolną, trafiłam w lewą górną). Dzięki temu uniknęłam naśmiewań Maćka, który lubi wytykać niepowodzenia. Pięć kolejnych strzałów oddałam siedząc w kucki i opierając lufę o poręcz krzesła. Dwie 10, 9, 8 i 7 zostały trafione- już we właściwej tarczy-prawej dolnej.

Ad 5

prezent9 sierpnia dotarł do mnie prezent spod choinki z poprzedniego roku. Odbył długą drogę. Jest dowodem ciepłych uczuć i na szczęście dotarł do ich adresata. Wiele razy zdarza się, że nie zdążymy z wyrazami naszych uczuć, sympatii, życzliwości czy pamięci. Mam w pamięci dwie takie historie i bardzo mnie one bolą. Staram się mówić więc ludziom co do nich czuje, doceniać ich, dziękować im za dobro, którego od nich doświadczam.

 

11 sierpnia
Dziś sennie, mży deszczyk, cichutko pluszcze po listkach rosnących pod blokiem lip, leciutko puka w blaszane parapety za oknami. Zdążyłam wrócić z Ragą z podlewania kwiatów na tarasie u Eli zanim wypełnił całą przestrzeń miedzy niebem a ziemią kropelkami wody.
A ty mokniesz, pomalutku przemakasz. A ja zasypiam przy komputerku, zasypiam.
Od pewnego czasu myślałam dlaczego pies nie wpadł na pomysł siedzenia w kuchni na narożnikowej kanapce. Niepotrzebnie się zastanawiałam. On tam od dawna siadywał, a nawet sypiał, tylko troszkę po kryjomu. Wczoraj zamknęłam sypialnie…i zastałam psa na kanapce w kuchni. Na noc też się tam ułożył. Ma tyle już „swoich” miejsc w mieszkaniu a szuka nowych.
Przyzwyczajam ją do czesania. Lubi to, ale używam do tego „ludzkiej” szczotki do włosów. Taka specjalna dla psiej sierści może nie być taka przyjemna w użyciu.
Prezent ślubny kupiłam. Oksydowanie wykonają na środę. 6 zł od jednej sztuki kosztuje.
Od południa świeci słońce, więc pewnie wyschłeś w drodze. To głupie takie wyobrażanie sobie. W drodze możesz mieć zupełnie inna pogodę niż ja tutaj. Ale jak myślę, to jesteś blisko mnie- ot tak- na odległość myśli.
Raga towarzyszyła mi znów w czasie naszego wieczornego spotkania.

12 sierpnia

Nie jest wykluczone, że spotkasz się w czwartek ze Zbujem, który wybiera się do Częstochowy i powiedział, że modlitwa to tylko z wami.
Dziś porozmawiałam z moją przyjaciółką Małgosią, która przyjechała do mamy i na ślub bratanka. To ta sama, z którą planowałam nasze spotkanie w kwietniu. Dziś mogłam o Tobie jej opowiadać. Jaka to przyjemność móc mówić o bliskiej osobie. Jest tak jakby ona stała obok i uśmiechała się. Choć Ty zapewne byś mruczał zaprzeczając moim słowom. Będę je tak długo powtarzała, aż przestaniesz mruczeć.
Zaczyna się czas powrotów. Jutro wraca Ela z pielgrzymki, w piątek wracasz Ty. Właściwie żyję oczekiwaniem Twego powrotu. To też przyjemne uczucie. Źródło Radości.
Od wczoraj marzę sobie, że będzie taki moment, kiedy poprosisz mnie abym coś dla Ciebie zrobiła. Nie wiem, co to będzie, ale bardzo czekam na ten moment. Wyobrażam sobie, jak mówisz do mnie ugotuj mi zupę pomidorową z lanymi kluseczkami lub zjadłbym kotlety, które kiedyś smażyłaś a może upiecz sernik- taką mam na niego ochotę. Takie proste życzenia. A ja poczuję się jak wróżka i je spełnię machając różdżką i rozsiewając złoty pył.
zloty pylPozwól mi spełnić jakieś swoje marzenie!
Dziś dowiedziałam się, dlaczego tak lubię pieszczoty i przytulanie.  Otóż przeczytałam w Internecie:
Hormony miłości
Skąd się biorą irracjonalne zachowania zakochanych? Z biologicznego punktu widzenia to sprawka ”hormonu przytulania”, czyli oksytocyny.
W czasie odbieranych jako przyjemne kontaktów cielesnych, jak pieszczoty i czułości, zwiększa się jego wydzielanie.
Hormon ten wzmaga zdolność wczuwania się w sytuację innego człowieka, wzmacnia zdolność współodczuwania.
Oksytocyna wprawdzie nie uzdrawia, ale w sytuacjach socjalnych zmniejsza poziom strachu i stresu.
Osoby, którym podano oksytocynę stały się bardziej ufne w stosunku do obcych. Natomiast w magazynie ”Neuron” przeczytamy o tym, że pod wpływem tej substancji badani nawet po utracie zaufania nie tracą wiary w innych.
Wysoki poziom oksytocyny wpływa też na wysoki poziom wierności.
Koniec wieści z Internetu.

Wczoraj wieczorem Zbuj zarzucił na mnie przynętę w postaci linku do strony Bractwa z planem pielgrzymkowym na dzień 14 i 15 sierpnia. Powiedział też, aby wzmocnić działanie przynęty, że wybiera się samochodem w czwartek do Częstochowy. Pokusa była dla mnie ogromna. Zdusiłam ją jednak i postanowiłam czekać w domu na Ciebie, przygotować dom na powitanie, poczekać aż mi wszystko opowiesz, dać ci odpocząć i samemu przeżywać do końca Pielgrzymkę. Nie odpisałam więc.
Zbuj dziś nie wytrzymał i zadzwonił, mówiąc wprost jaki był jego zamysł. I wychodzi na to, że on będzie dobrym Zbujem, który Cię powita w Częstochowie, zobaczy cię, wyjdzie ci na spotkanie, będzie rozmawiał i wspólnie z wami się modlił. A ja jestem niedobra…
Serce każe mi co innego a rozsądek coś przeciwnego. Na razie decyzji nie zmieniam. Czekam w domu. Na jutro zaplanowałam pieczenie sernika a tu właśnie jutro ma nie być ciepłej wody z powodu konserwacji pieca. Piekę rano, co prawda dziś zabrakło w sklepie sera na sernik ale obiecują na jutro dostawę.
Zauważyłam, że Raga wyciąga mnie na spacerki. Nie przewidziałam jej sprytu. Nieprawda, że między blokami nie leżą patyczki, które ja mam rzucać a ona przynosić. Znalazła taki i zabawa się rozpoczęła. Nie mam siły tak daleko i pięknie rzucać jak Ty ale się starałam.  Dołączył piękny coli. Raga była zainteresowana patykiem, on Ragą. Ona biegła po patyk a on za nią. Niestety rzucałam patyk na mało używanym parkingu za blokami i patyk poleciał nie tam gdzie trzeba. Raga kompletnie ignorowała coli. A on nie chciał się rozstać. Odprowadził nas aż pod drzwi. Raga nareszcie była szczęśliwa. Niedawno zaczęła skakać do góry, gdy z nią wychodzę. Bardzo zabawnie wygląda.
W najbliższą niedzielę podobno jest u Benona ślub pary z forum Frondy. Ciekawa jestem czy zechcesz się wybrać?
Dziś rozmawiając ze Zbujem pomyślałam, że powinien się znaleźć na obchodach rocznicy naszej znajomości. Ojca tej  znajomości nie zaprosić, to byłoby karygodne!
Nie mam jeszcze pomysłu ale może mnie oświeci. Pierwsze skojarzenie, to spacer po Kampinosie w rocznicę tego pierwszego lub wypad do Szymanowa na różaniec, bo obraz Ciebie z różańcem mam wciąż pod powiekami.

13 sierpnia
Upiekłam rano sernik (raczej skończył się piec po dwunastej w południe). Chciałam ci zrobić przyjemność. Prezent ślubny przywiozłam z Warszawy. Oksydowanie bardzo uszlachetniło widelczyki i łopatkę. Taka patyna dająca skojarzenia z tradycją, domem od pokoleń, pamiątkami rodzinnymi, słowem „od zawsze”. I pomału wpadam w panikę – tradycyjną kobiecą panikę- w co się ubrać?
Jestem zmęczona. Dziś tylko w myślach udało mi się w czasie naszego spotkania powtarzać Twoje imię, i to w czasie rozmowy z gościem.
Wróciłam przed 18. Przygotowałam kolację dla mnie  (raczej obiad) i dla Ewy, która zapowiedziała się z wizytą. Zadzwonił Oli, ze chciałby z Teresą zrobić sobie przerwę w drodze na urlop nad Jeziorak w poniedziałek 18 sierpnia i zanocować u mnie. Zadzwoniła Małgosia (mieszkająca na stałe w Stanach) aby pożegnać się przed powrotem do domu. Już drugi raz nie wystarcza czasu aby się z nią spotkać.
Miał jeszcze przyjść pan Krzysio sprawdzić kran nad wanną. Na szczęście nie przyszedł.
Oczywiście byłam jeszcze na spacerze z psem. I zrobiłam pikantne pikle.
A przed snem studiowałam rozkłady jazdy pociągów, busów do Łodzi i z powrotem oraz plan miasta aby zlokalizować dworzec Łódź Fabryczna, ulicę Sienkiewicza, ulicę Piotrkowska, Pałac Poznańskich i Manufakturę. Na szczęście wszystko jest w miarę blisko. Rozbawiła mnie informacja, że w związku ze 175  rocznicą urodzin Izraela Poznańskiego w niedziele 24 sierpnia wstęp do jego Pałacu (muzeum- a jego fabryka to Centrum Manufaktura) jest bezpłatny. Sam widzisz jakie nas atrakcje czekają w Łodzi. Z imprezy na imprezę.
Msza w Łodzi jest o godzinie 17.
Dobranoc Kochany. Jutro wkraczasz do Częstochowy. Próbuję sobie wyobrazić jaka to radość, jakie przeżycie. Smutno mi, że nie jadę. Nawet pani Halina jutro rano rusza, podobno też ze Straży jadą jutro 2 autokary.

14 sierpnia
Dzień dobry Kochanie.
Skupiam się od rana na Twojej radości z osiągnięcia celu Pielgrzymki.
Od rana na dworze panuje słoneczna cisza. Malutki wiaterek jest za słaby aby odganiać promienie słoneczne. Mam wrażenie jakby powietrze było wypełnione gorącą watą.
Zrobię tylko jeden projekt z pracy i zabiorę się za zupę. Przypomniało mi się, że kiedy moja siostra zdecydowała się na wstąpienie do zakonu prześladowała mnie scena spotkania Jezusa z Martą i Marią i jego słowa: ”Ty Marto krzątasz się …  a Maria wybrała to, co właściwe” Tak to mniej więcej brzmi. Trudno mi powiedzieć czy była to zazdrość o wybór zakonnej drogi, czy poczucie mniejszej wartości. Teraz też mi się to przypomniało. Pewnie w związku z tym, że zamiast wszystko rzucić, nie martwić się o psa, o obiad, o sprzątanie i zakupy, i pojechać ze Zbujem do Częstochowy, ja to wszystko robię. Staram się tłumaczyć sobie to faktem różnych ról, jakie mamy do spełnienia w życiu. Wszystkie one są przecież potrzebne.
Chciałabym abyś zaakceptował to, że jestem Martą. Troszkę obawiam się, że pomyślisz, że nie mam żadnych przeżyć religijnych, że moja wiara jest płytka.
Już się martwię, że będzie mi brakowało Ragi. Może zostawisz mi ją do poniedziałku?
Zadzwoniłeś! Twój głos poruszył mnie do głębi, napełnił ciepłą muzyką. Wkrótce będziemy razem. Radość nadchodzi.
Dobranoc Najdroższy.

15 sierpnia
Byłam na mszy. Przygotowałam dla nas obiad. Wyjęłam sernik. Umyłam owoce.
I czekam. Jestem cała czekaniem.
Na zakończenie dziennika nieobecności chcę Ci powiedzieć, że jestem z Ciebie dumna.
Dziękuje Ci też, że dałeś mi sposobność przeżywania tej Pielgrzymki razem z Tobą. To była też moja Pielgrzymka. Dzięki Tobie, mój kochany.
Koniec dziennika nieobecności.

koniec

Sto lat …miłości do Ojczyzny

1 i 2 listopada – cała Polska mmilosc ojczyznyobilizuje się w tych dniach. Ludzie jadą z jednego krańca kraju na drugi, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Dobrze, że pamiętamy o rodzinnych grobach, dobrze, że mobilizujemy się do sprzątania i modlitwy przy nich czy uczestnictwa we mszach świętych odprawianych na cmentarzach. Często zamawiamy też msze święte za zmarłych ze swoich rodzin.
Ale z roku na rok przybywa tych, którzy tłumacząc się zapracowaniem, zapalą wirtualne świeczki na wirtualnych cmentarzach za całkiem rzeczywiste pieniądze. I na tym poprzestaną.
Coraz więcej dziedzin życia podlega wirtualizacji. Stoimy u progu ogromnych zmian w tym zakresie.
Wzrasta mobilność ludzi, poszukują oni pracy w dużych miastach, za granicą, budują w nowych miejscach domy za uzyskane kredyty. Często młodzi ludzie są wykorzenieni ze swoich środowisk, z rodziny, z ojczyzny. Bardzo często budują wirtualny świat, który nie pomaga im odnaleźć się ani w rodzinie, którą zakładają, ani w środowisku pracy ani na koniec w społeczeństwie –w swojej ojczyźnie. Pojawiają się groźne zjawiska: zapamiętania niewolniczego w pracy, pożądania wciąż nowych dóbr, niezdrowa rywalizacja w posiadaniu przedmiotów, rozwody, brak cierpliwości i poszanowania dla inności drugiego człowieka, brak czasu dla własnych dzieci. Trauma, depresja, psychoterapie- o tym słyszymy coraz częściej. Czujemy się zagubieni w świecie, gdzie coraz trudniej spotkać życzliwego, uśmiechniętego człowieka, który znajdzie czas, aby nas wysłuchać.
Warto może w tych dniach zadumy przy grobach swoich bliskich pomyśleć, jak możemy się bronić przed złym wpływem tych zjawisk.. Moim zdaniem pielęgnowanie pamięci o zmarłych może nas chronić przed problemami wynikającymi z wirtualizacji życia.
Przede wszystkim znajomość losów swojej rodziny pozwala na budowanie silnej tożsamości, szczególnie młodego pokolenia. Z historii życia członków naszych rodzin, którzy już odeszli z tego świata możemy uczyć się historii, możemy czerpać wzory sumiennej pracy zawodowej, zaangażowania w sprawy lokalnej społeczności czy oddania swojej rodzinie. Każda historia jest niepowtarzalna, każda może mieć wartość dla tych, którzy zostali. Zbierajmy wspomnienia o tych, którzy odeszli, powtarzajmy anegdoty z ich życia, podpiszmy zdjęcia, które pozostały, opowiadajmy dzieciom o ich rodzicach, dziadkach czy protoplastach ich rodziny. Jeśli pamięć będzie żywa i intensywna, będą wciąż blisko nas wypełniając pustkę, która czasem się pojawia, poczucie osamotnienia będzie mniej dokuczliwe a czasem będą też źródłem rady w różnych życiowych sytuacjach.
Poczucie ciągłości, znajomość swoich korzeni jest dobrym lekarstwem na wyalienowanie ludzi we współczesnym świecie.
Możemy zachęcić dzieci do stworzenia przy pomocy dostępnych programów drzewa genealogicznego ich rodziny, prezentacji multimedialnej ze zdjęciami i nagranymi głosami członków rodziny czy albumów zdjęciowych.
Takie właśnie refleksje przyszły mi do głowy, gdy patrzyłam na pomnik rodziny Jabłońskich na cmentarzu w Zamościu. Ojciec –powstaniec styczniowy, więzień Cytadeli i zesłaniec na Sybir, syn zamordowany w Katyniu. Ten pomnik „opowiada” nam w prostych słowach i datach historię patriotyzmu tej rodziny.

Tekst został pierwotnie opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w listopadzie 2011 roku

Życie jak różaniec

rozaniecPodano do ręki różaniec wydarzeń,
które splecione codziennymi minutami,
idą wraz z nami
w wieczność.
Przeżywam na wyrywki tajemnice życia
w radości, w cierpieniu i w niebie.
Trzeba przejść wszystkie.
Każdego dnia podejmuję na nowo
własny los naznaczony wolą Pana.
Matce mojej Najświętszej
polecam dzisiejszy czas,
który ułożę w różaniec, jak
wyznanie złożone z róż.[1]

Jako opiekunka pojechałam około 20 lat temu z koleżanką do Raciborza, do siostry zakonnej, która leczyła ziołami i wykonywała zabiegi na kręgosłup. W poczekalni zebrało się około 20 osób. Wyszła starsza siostra z kartką w ręku i poprosiła oczekujących, aby rozpoczęli modlitwę różańcową. Wskazała na mnie „Pani poprowadzi różaniec”. Odpowiedź była natychmiastowa-„Nie potrafię”. Siostra podała mi trzymaną kartę ze słowami „Nie szkodzi, tu jest instrukcja”.
Wiele lat minęło nim dojrzałam do osobistego zaangażowania się w tę modlitwę. Dopiero trzy lata temu spróbowałam odmawiać ją codziennie. Największą trudność sprawiała medytacja towarzysząca odmawianiu modlitwy. Pomocą okazały się owoce różańca przypisane poszczególnym tajemnicom przez świętego Ludwika Marię Grignion de Montfort’a.
Zaczęłam wędrówkę przez życie Jezusa Chrystusa i Maryi zapisane w tajemnicach różańcowych. Oto moje rozważania:

Tajemnice Radosne                                      Owoc Tajemnicy
1. Zwiastowanie NMP                                  Pokora
Często rozmyślam, że chciałabym zawsze być gotowa do podjęcia zadań, jakich nie brakuje każdego dnia. Staram się wzbudzić w sobie ufność w to, że z Bożą pomocą, dam radę nowym obowiązkom. Dziękuję Matce Bożej za wzór pokory i zaufania Bogu. Proszę o wyzbycie się lęku przed nową pracą, nową znajomością, przed odwiedzinami u chorej znajomej.

2. Nawiedzenie św. Elżbiety                         Miłość bliźniego
Tu proszę o dar rozpoznawania potrzeb innych ludzi i obdarowywania ich tym, czego najbardziej w danej chwili potrzebują. Myślę, czy danego dnia poświęciłam dostatecznie dużo uwagi moim najbliższym. Proszę Matkę Bożą o większą wrażliwość, o umiejętność gospodarowania swoim czasem, aby dla innych go starczało.

3. Narodzenie Pana Jezusa                           Ubóstwo
To są trudne rozmyślania o nie uleganiu zazdrości, zawiści o dobra materialne, które mają inni. To prośba o radość z rzeczy codziennych. To temperowanie własnych zapędów do posiadania rzeczy, które nie są mi potrzebne, to dziękowanie za łaskę przyjścia na świat osoby Boskiej za pośrednictwem Maryi.

4. Ofiarowanie Pana Jezusa             Posłuszeństwo
Proszę Jezusa za pośrednictwem Maryi o akceptowanie porządku prawnego, zasad obowiązujących w pracy, o przestrzeganie przepisów i zakazów.

5. Odnalezienie Pana Jezusa w Świątyni     Szukanie Jezusa
Lubię tę tajemnicę, gdyż mogę dziękować Jezusowi za życie w wierze i prosić Matkę Bożą, aby mnie prowadziła do swojego Syna. Proszę też o radość ze świata, który został nam przez Stwórcę ofiarowany.

Tajemnice Bolesne                                       Owoc Tajemnicy
1. Konanie w Ogrójcu                                   Skrucha i żal za grzechy
Przepraszam każdego dnia za swoje grzechy: nie dotrzymanie słowa, zapomnienie o modlitwie porannej, odłożenie pilnej sprawy na kolejny dzień, niecierpliwość i zrzędzenie.

2. Biczowanie                                                Umartwienie zmysłów
Wspominam cierpienia Pana Jezusa i proszę o przyjęcie moich codziennych dolegliwości jak ból głowy, ból kręgosłupa, złe samopoczucie, niepewność pracy.

3. Cierniem ukoronowanie                           Umartwienie rozumu i serca
Proszę Pana Jezusa o łaskę skromności w życiu, o wyzbycie się fascynacji spotkaniami z intelektualistami, o dar patrzenia na każdego, którego w życiu spotykam jako na człowieka mi równego, Przepraszam, że lubię się chwalić swoimi osiągnięciami, nawet tymi na polu kulinarnym.

4. Dźwiganie krzyża                                 Cierpliwość i zgadzanie się z Wolą Bożą
Przez pamięć cierpień Pana Jezusa wypraszam cierpliwość i niezachwianą ufność w słuszność drogi, którą każe mi iść Pan. Przepraszam za zwątpienia, upadki i bunty.

5. Ukrzyżowanie                                      Miłość Boga i gorliwość o zbawienie dusz
Dziękuję Panu Bogu za dar Jego Syna, który odkupił mnie od grzechu pierworodnego. Proszę o Boże Miłosierdzie w godzinie śmierci.

Tajemnice Chwalebne                                  Owoc Tajemnicy
1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa              Wiara i nawrócenie
Proszę, aby radość ze Zmartwychwstania Jezusa była mi siłą w codzienności, źródłem pociechy w życiowych smutkach, mocą w chorobie.

2. Wniebowstąpienie Pana Jezusa               Nadzieja i pragnienie nieba
Cieszę się, że Jezus pokazał nam drogę do nieba, którą możemy do Niego podążać żyjąc w wierze.

3. Zesłanie Ducha Św.                                  Miłość i żarliwość apostolska
Dziękuję Panu Bogu i Jezusowi za dar obecności Ducha Świętego wśród nas. Proszę, aby Duch Święty rozjaśniał mój umysł, wzmacniał wolę i rozgrzewał serce.

4. Wniebowzięcie NMP                           Śmierć szczęśliwa i nabożeństwo do NMP
Zawierzam Matce Bożej swoją ziemską drogę ku wieczności. Dziękuję Jej za wierność Jezusowi do końca i misję Pośredniczki, której się podjęła dla ludzi.

5. Ukoronowanie NMP                                Ostateczne wytrwanie i ufność w Maryi
Wysławiam imię Maryi i dziękuję Jej za objawienia, które miały miejsce w świecie.

16 października 2002 roku Papież Jan Paweł II w Liście Apostolskim ROSARIUM rosarioVIRGINIS MARIAE zaproponował dołączenie IV części do różańca świętego.

Tajemnice Światła:
1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Myślę o tym, że czasem w życiu, wzorem Chrystusa, trzeba przed ludźmi wystąpić, poprowadzić jakieś dzieło, opowiedzieć się publicznie w słusznej sprawie.

2. Objawienie siebie na weselu w Kanie Galilejskiej
Przepraszam za słabość swojej wiary potrzebującej znaków dawanych przez Jezusa.

3. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
Modlę się, aby nie ulegać pokusom zbaczania ze ścieżek wiary, aby zawsze mieć odwagę dawać jej świadectwo.

4. Przemienienie na górze Tabor
Pokazanie Boga w ziemskiej osobie Jezusa Chrystusa motywuje mnie do częstej spowiedzi. Wierzę, że Sakrament Pokuty i Pojednania przemienia mnie duchowo.

5. Ustanowienie Eucharystii
Eucharystia-Krew i Ciało naszego Pana Jezusa, prowadzi nas przez życie do zjednoczenia z Chrystusem w wieczności. Pragnę być wciąż zanurzona w Jego miłości.

Rozważanie tych Tajemnic przypomina nam słowa Jezusa Chrystusa zapisane przez Ewangelistę św. Jana: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie „(J,14, 6).



[1] Ks. Alojzy Henel wiersz „Mój różaniec”

Bajka czwarta – miłość jak muzyka

4. Miłość jak muzyka

chaber i mak maleJej pocałunek musi wam wyjawić pewną tajemnicę. Odkrył ją, gdy wieczorem siedział znużony dniem w kąciku ust swojej Pani. Była niedziela, późny wieczór-noc właściwie.
Jej pocałunek usnął po spotkaniu z Jego pocałunkiem w kąciku uśmiechniętych ust swojej Pani. Zbudziło go lekkie stukanie. To były dźwięki klawiszy klawiatury Pani komputera. Stukały w rytm słów pisanych ręką Pani. Przeciągnął się leniwie i już miał zasnąć ponownie, gdy zauważył, że Pani tak czule się uśmiecha. Do kogo?! W pokoju był tylko on-Jej pocałunek i Ona. Z ciekawości postanowił sprawdzić, co Ona pisze i do kogo.
Mogło to się okazać ważne i godne zapisania w dzienniku obserwacji „Co to znaczy być parą”. Już sobie wyobrażał, jak się pochwali Jego pocałunkowi zdobyciem ważnych danych.
Pani pisała do Niego:
Miłość jest jak muzyka
a my tę muzykę tworzymy każdą chwilą naszej bliskości, naszych pieszczot, pocałunków, bycia we dwoje i z innymi, tęsknoty za nieobecnym, kochanym człowiekiem, radości spotkania, intensywności myślenia.
Dziękuję ci za to, że chcesz tworzyć tę muzykę ze mną, dla mnie, we mnie.
Czuję jeszcze pulsujące ciepło twoich dłoni na swoich ramionach.
Czuję na sobie twój wzrok wypełniony dobrocią.
Czuję to.
Zaśnij kochany ukołysany naszą muzyką (widzisz jaki mamy dorobek-naszą
muzykę) i wstań napełniony radością i siłą z dzielenia rzeczywistości z drugą osobą.
Czule cię całuję.

Jej pocałunek prawie się rozpłakał czytając słowa pojawiające się na ekranie po naciśnięciu kolejnych klawiszy. On nie potrafi tak pisać!
Opowie wszystko, co zobaczył i przeczytał Jego pocałunkowi. Już sam widzi, że w dzienniku obserwacji trzeba dołożyć dział dotyczący zjawiska miłość, bliskość i muzyka. Pracy przybędzie. Pomyślał z przestrachem czy da radę wraz z Jego pocałunkiem zgłębić to wszystko. Była jednak noc, Pani uśmiechała się do napisanych słów tak czule i ciepło. Pomyślał, że wszystko będzie dobrze, że pomyśli o wszystkim następnego dnia.  I zasnął.

Koniec