Tradycyjni kapucyni

Tradycyjni kapucyni jako wspólnota założona została w 1972 roku przez Ojca Eugeniusza z Villeurbanne (1904-1990), kapucyna z prowincji lyońskiej, cenionego kaznodzieję z misji parafialnych i rekolekcji, byłego misjonarz w Afryce. Pragnął on pozostać wierny habitowi otrzymanemu w nowicjacie jak i Regule, którą w dniu swojej profesji, przyrzekł zachować; również i Mszy Św. którą celebrował podczas swoich święceń. Klasztor tradycyjnych kapucynów znajduje się w Morgon, 50 km na północ od Lyonu.

Jak wygląda życie codzienne w klasztorze?

Pierwsza pobudka jest o 1.00 w nocy na Jutrznię, trwającą w zależności od dnia od 30 minut do 1 godziny; druga pobudka – o godz. 4.25 – na Laudes, po których następuje modlitwa myślna (medytacja Męki Pańskiej), a po niej o 5.45 jest lektura Pisma św. w celach. O godz. 6.35 odbywa się Pryma i Tercja, o godz. 7.00 jest Msza św. konwentualna. Śniadanie zaczyna się o godz. 8.00 (podczas postu zastąpione jest przez frustulum). Kapucyni tradycyjni poszczą również w każdy piątek jednak nie praktykują całkowitej abstynencji od mięsa – jest ona ograniczona do środy, piątku i soboty.

Wielka Cisza obowiązuję do godz. 9.10 dlatego też po śniadaniu każdy z zakonników udaje się bądź do swojej celi, bądź do świetlicy na lekturę czy też studia. Pozostały czas przedpołudniowy do godz. 11.35, kiedy to jest Seksta i Nona, wypełniony jest pracą naukową (klerycy), przygotowaniem apostolatu jak i pracą fizyczną (bracia zakonni).

Obiad poprzedza Kapituła Przewinień (polega ona na oskarżaniu się z wykroczeń przeciw konstytucjom zakonnym i poleceniom przełożonych oraz przyjmowaniu nałożonej przez przełożonego pokuty). Pod koniec posiłku sprzątanie stołów, odmawianie dziękczynienia i recytując psalm Miserere zakonnicy udają się przed Najświętszy Sakrament i modlą się za dobroczyńców. Następnie jest rekreacja i spacer po okolicach klasztoru.

O godz. 13.30 jest koniec rekreacji i następuję druga Wielka Cisza w czasie której dozwolona jest sjesta lub inne dowolne zajęcia – jest to czas wolny. O godz. 14.00 zaczyna się recytacja Nieszporów a następnie odmawianie Różańca. Popołudnie to czas pracy (poza czwartkiem, wtedy to jest długi spacer). Od godz. 17.00 to czas lektury duchowej lub też poświęcany jest wybranemu indywidualnie nabożeństwu. Kompleta recytowana jest o godz. 17.30 po niej następuje medytacja wieczorna, której koniec wypada na 18.45 kiedy to zaczyna się kolacja. Po posiłku jest czas na rekreację i o godz. 19.45 zaczynają się wieczorne modlitwy w chórze. Zazwyczaj o godz. 20.30 zakonnicy kładą się spać.

Kapucyni z Morgon prowadzą zamknięte rekolekcje dla tercjarzy, udzielają posługi sakramentalnej w hospicjum dla chorych w starszym wieku, są kierownikami duchowymi dla sióstr klarysek jak i harcerek oraz wybranych szkół w swoim regionie. Zajęcia te oraz prace klasztorne takie jak spowiedź, kierownictwo duchowe, korespondencja, prowadzenie nowicjatu i studiów dla kleryków wypełniają w całości plan dnia.

Chcąc zostać kapucynem tradycyjnej obserwancji należy posiadać maturę oraz zdolność do przyswojenia sobie programu studiów eklezjastycznych (język łaciński i filozofia tomistyczna w szczególności). Postula trwa od miesiąca do pół roku, nowicjat od roku do półtora roku. Po pierwszych ślubach symplicznych (czasowych) rozpoczynają się 3 letnie studia filozofii, a następnie 4 letnie studia teologii wg św. Tomasza z Akwinu. Profesja wieczysta zazwyczaj jak i pierwsze stopnie wyższych święceń odbywają się na drugim roku teologii a święcenia kapłańskie na trzecim.

Bracia zakonni odbywają sześć miesięcy postulatu i minimum rok nowicjatu. Zajmują się pracami fizycznymi (uprawa ogrodu, prowadzenie kuchni, naprawy, obsługa pralni, wytwarzanie sandałów, krawiectwo, itp) oraz funkcjami wewnątrz-klasztornymi (opieka nad chorymi, obsługa portierni, sekretariatu oraz zakrystii).

Z radością i pokojem, prostotą i miłością bliźniego, z oczami utkwionymi w Krzyż Chrystusa, biedni w nowoczesnym świecie pędzącym za bogactwem, szukający pokory w czasach pychy i posłuszeństwa w czasach Rewolucji, prości w społeczeństwie zniewolonym przez obłudę, radośni w szarym świecie brudnych rozrywek, pragną kontynuować wielkie dzieło, które wzięło swój początek przed 800 laty w Asyżu dzięki męczennikowi Miłości, „ukrzyżowanemu” na górze Alwerno.

Wg ulotki „Bracia Mniejsi Kapucyni Tradycyjnej Obserwancji”

Zakonników obowiązuje tonsura, ubogi, pokutny habit oraz chodzą w sandałach na bosych stopach.

Kontakt:

Zakon Braci Mniejszych Kapucynów (tradycyjnej obserwancji):
Couvent Saint-François, Morgon, F-69910 Villie Morgon, Francja

Trzeci Zakon Św. Franciszka: adres do korespondencji: jak adres klasztoru kapucynów

Zakon Sióstr Klarysek Kapucynek (tradycyjnej obserwancji):
Morgon, F-69910 Villie Morgon, Francja

 

Objawienia w Quito

Quito – miasto w Ekwadorze, stolica pięknie położonego w Andach kraju. Ponad 400 lat temu Ekwador był kolonią hiszpańską. Na prośbę wielu mieszkańców Quito król Hiszpanii Filip II wydał quitodekret o fundacji klasztoru pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia. Zostaje on wzniesiony na głównym placu miasta. W roku 1576 do Quito w Ekwadorze przybywają z Hiszpanii: Matka Maria od Jezusa Taboada wraz ze swoją młodziutką siostrzenicą Marianną oraz czterema innymi zakonnicami.
Czternastoletnia Marianna Francisca Torres y Berriochoa wyruszyła w tę drogę gdyż w prywatnym objawieniu usłyszała, że ma udać się na misje. W październiku 1579 roku s. Marianna złożyła śluby zakonne wobec przełożonej Matki Marii i obrała predykat „od Jezusa”.
Zakonnica miała objawienia przez prawie 60 lat, aż do swojej śmierci. Najświętsza Maryja Dziewica objawiła jej wydarzenia z XIX i XX wieku, wzywała siostrę Mariannę do modlitwy i ponoszenia ofiar jako zadośćuczynienie za tragiczne wydarzenia, które nastąpią w życiu Kościoła w tym okresie.

Objawienia z dnia 16 stycznia 1599 roku dotyczyły przyszłości klasztoru oraz ówczesnej kolonii Hiszpanii. Przekaz mówił, że ziemie te staną się wolną republiką i przyjmą nazwę Ekwador. W XIX wieku będzie wybrany chrześcijański prezydent – mąż wielki, który zginie śmiercią męczeńską na placu przylegającym do klasztoru Zapowiedź sprawdziła się w latach 1861-1865 i 1869-1875 gdy prezydentem Ekwadoru był Gabriel Garcia Moreno, katolicki polityk, który m.in. poświęcił publicznie kraj Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Spowodowało to brutalny atak ze strony bojówek masońskich i zabójstwo prezydenta na placu przed katedrą 6 sierpnia 1875 r.

W roku 1610 Matka Boża w kolejnym objawieniu powiedziała między innymi, że od końca XIX, a szczególnie w XX wieku dojdzie do zupełnego zepsucia obyczajów i kierowania się namiętnościami, a szatan prawie całkowicie będzie panował nad światem przez masońskie sekty, będzie trudno przyjąć sakrament chrztu i bierzmowania, a diabeł będzie starał się zniszczyć sakrament spowiedzi. „W czasach tych wrogowie Chrystusa, zachęcani przez diabła, często kraść będą z kościołów konsekrowane Hostie, aby bezcześcić Postacie Eucharystyczne. Mój Najświętszy Syn widzi samego siebie rzuconego na ziemię i zdeptanego przez nieczyste nogi”. Sakrament małżeństwa będzie bardzo atakowany i dojdzie do jego profanacji. Sakrament, który symbolizuje związek Chrystusa ze swoim kościołem będzie ulegał niszczeniu i poprzez to ułatwiał życie w stanie grzechu. Skutki zeświecczenia będą narastać, co spowoduje brak powołań kapłańskich i zakonnych.
Sakrament kapłaństwa będzie ośmieszany, wykpiwany i wzgardzony. W tym czasie zdeprawowani kapłani będą gorszyć lud chrześcijański czym wzbudzą nienawiść do wszystkich kapłanów Rzymskiego, Katolickiego i Apostolskiego Kościoła.
W tych nieszczęśliwych czasach będzie wielki i nieopanowany poziom nieczystości, która będzie pociągała wiele dusz na wieczne zatracenie. Nie będzie niewinności w dzieciach ani skromności u kobiet.quito2
Tylko niewielka grupa ludzi zachowa skarb wiary i cnoty, ale będzie doznawała okrutnych i niewymownych cierpień a nawet męczeństwa. Aby wyzwolić wiernych z tych herezji i cierpień potrzeba będzie wielkiej wytrwałości i siły woli. Gdy będzie się wydawało, że wszystko stracone a wszelkie wysiłki daremne i zło tryumfuje na całej ziemi nastąpi szczęśliwy początek odrodzenia.
Najświętsza Maryja Panna poleciła modlić się o zesłanie Kościołowi prałata, który będzie miał za zadanie odnowić ducha jego kapłanów. Będzie on napełniony wieloma łaskami: pokory serca, poddania się Bożej woli oraz siły by móc bronić praw Kościoła. Będzie miał czułe i współczujące serce by ogarnąć wielkich i maluczkich proszących go o światło i radę w zwątpieniach i trudnościach.
Najświętsza Maryja Panna poprosiła o wykonanie figury ku Jej czci. Wyrzeźbiona figura pod wezwaniem Matki Bożej Dobrego Zdarzenia, została w cudowny sposób dokończona i nastąpiło jej wyniesienie w procesji na specjalnie przygotowany tron.

W roku 1634 Matka Marianna miała objawienie, które miało szczególne znaczenie. Po zakończeniu wieczornej modlitwy przed tabernakulum nagle zgasła wieczna lampka przed ołtarzem. W ciemnościach Matka Marianna ujrzała Najświętszą Maryję Pannę, która objawiła jej znaczenie tego znaku:

  • Pierwsze znaczenie – od końca XIX wieku i poprzez wiek XX rozpowszechni się wiele herezji i światło wiary wygaśnie w bardzo wielu duszach z powodu głębokiego i powszechnego upadku obyczajów. Będzie dużo katastrof fizycznych a wielu umrze z powodu gwałtownych cierpień.quito3
  • Drugie znaczenie – to wiele goryczy, trudności i cierpienia, które będą udziałem klasztoru Niepokalanego Poczęcia w Quito. Znikną powołania z powodu niedyskrecji i niewłaściwego formowania nowicjuszek. Pod maską fałszywej miłości, niesprawiedliwość będzie rujnować dusze.
  • Trzecie znaczenie – atmosfera nieczystości zalewać będzie ulice, place i miejsca publiczne, tak że prawie nie będzie dziewiczych dusz.
  • Czwarte znaczenie – duchowni świeccy (diecezjalni) porzucą swoje ideały, księża będą zaniedbywać swoje obowiązki. Zapomną o celu życia na ziemi, oddalą się od drogi Bożej i przywiążą się do dóbr doczesnych, bogactwa, którego zdobywanie będzie ich celem nadrzędnym.
  • Piąte znaczenie – słabość i nieczułość ludzi posiadających możliwość zmiany tragicznej sytuacji Kościoła. Obojętność na gnębienie Kościoła, prześladowanie cnoty i na tryumf zła przez uleganie namiętnościom i perwersyjnym żądzom. Najświętsza Maryja Panna oczekuje od zakonnic ofiar, dobrych uczynków i modlitwy w celu skrócenia czasu trwania tej strasznej katastrofy.

Matka Marianna zmarła 15 stycznia 1635 roku.
W roku 1905 w trakcie remontu klasztoru została otwarta jej trumna, w której znaleziono nienaruszone i dobrze zachowane ciało Matki wizjonerki.
Na początku swoich objawień Marianna Francisca od Jezusa Torres y Berriochoa otrzymała od biskupa Quito nakaz zapisywania swoich objawień. Po śmierci Matki Marianny jej kierownik duchowy napisał jej biografię. W roku 1790 w oparciu o spisane objawienia o. Manueal Souza Pereira, prowincjał Ojców Franciszkanów w Quito, napisał książkę „Cudowny żywot Matki Marianny de Jesús Torres, hiszpańskiej zakonnicy i jednej z założycielek Królewskiego Klasztoru Niepokalanego Poczęcia w mieście św. Franciszka de Quito”.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W LIPCU-SIERPNIU 2014 ROKU.

Doktryna Giedroycia

W latach 60tych Jerzy Giedroyć, redaktor naczelny paryskiej „Kultury”, sformułował nową koncepcję polityki zagranicznej przyszłej Polski. Koncepcja opierała się – w ogromnym uproszczeniu – na założeniu, że Rosja nie jest w stanie stanowić zagrożenia dla Polski, jeżeli oba państwa będzie przedzielać pas niezależnych krajów powstałych z byłych republik radzieckich. Dlatego celem Polski jest zarówno wspieranie powstania tych państw, jak i dbanie o dobrosąsiedzkie stosunki z nimi tak, aby na powrót nie wpadły na orbitę Rosji. Podstawowym warunkiem tych dobrosąsiedzkich stosunków jest wyrzeczenie się na zawsze wszelkich nastrojów rewizjonistycznych.

Po przewrocie z 1989 roku, doktryna Giedroycia stała się jednym z głównych drogowskazów polskiej polityki zagranicznej. Przejawiało się to chociażby w blankietowym uznawaniu wszystkich postsowieckich republik, aktywnym wspieraniu ich na arenie międzynarodowej i obronie ich interesów nawet wtedy gdy byliśmy o to nie proszeni. Co więcej, działo się to często kosztem pozostawienia polskich mniejszości samych sobie, puszczaniu w niepamięć wydarzeń historycznych, niewspieraniu polskich przedsiębiorców mających problemy z tamtejszymi władzami czy wręcz na poświęcaniu polskich interesów (sztandarowym przykładem był tu rurociąg północny). Nie za bardzo za to udało się zaskarbić przyjaźń owych państw, gdyż przynajmniej niektóre z nich swoją tożsamość oparły w znacznej mierze na nacjonalizmie i antypolonizmie.

Od odzyskania niepodległości minęły już 22 lata, a doktryna Giedroycia do niedawna była aksjomatem naszej polityki. Wydaje się, że dopiero w ostatnich latach następuje przewartościowanie naszych stosunków ze wschodnimi partnerami.

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=84125&mode=linear

W końcu lat 50. minionego stulecia Juliusz Mieroszewski oraz Jerzy Giedroyć sformułowali doktrynę geopolityczną, która zawierała się w prostej maksymie: „nie może być wolnej Polski bez wolnej Litwy, Białorusi i Ukrainy”. Jerzy Giedroyć pierwszy zwrócił oczy rodaków na Wschód, w stronę narodów dotąd przez nich lekceważonych, zupełnie nieobecnych na mapie Europy podbitej przez Związek Radziecki. Redaktor naczelny paryskiej „Kultury” nawoływał do uznania podmiotowości Białorusinów, Ukraińców, Litwinów, udzielenia im pomocy w odzyskaniu niepodległości bez względu na to, czy będą oni w przyszłości lojalni wobec Polski czy nie. Uznawał bowiem, że sam fakt istnienia niepodległych sąsiadów odsuwa od Polski niebezpieczeństwo ponownego starcia z Rosją.
Po 1989 roku Rzeczpospolita zaczęła realizować doktrynę Giedroycia, wspierając dążenia sąsiednich narodów do uzyskania samodzielności politycznej. My nigdy nie zapomnimy, że Polska jako jedna z pierwszych uznała niezależność Białorusi, a stosunki polityczne nawiązała długo przed uzyskaniem przez nasz kraj niepodległości.

http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,689,Doktryna_ULB_?_koncepcja_Giedroycia_i_Mieroszewskiego_w_XXI_wieku

Patrząc z perspektywy czasu na założenia tej doktryny jest ona dla naszego państwa a zwłaszcza narodu ideą ze wszech miar szkodliwą i zabójczą. Prowadzi ona do sytuacji gdy interes obcego państwa(Litwy, Ukrainy) stoi wyżej niż interes tam mieszkających Polaków. Jak to działa, widać w realizacji umów międzynarodowych, gdy w imię tejże doktryny nie domagamy się praw dla naszych rodaków na Litwie mimo podpisanych umów. Podobnie dzieje się na Ukrainie, gdy popieramy nawet ruchy ewidentnie antypolskie aby tylko doprowadzić do przyjęcia Ukrainy do UE. Wspieramy inne kraje kosztem naszych rodaków tam zamieszkałych.
Poświęcanie interesów Polaków mieszkających za granicami kraju w bardzo szybkim czasie doprowadzi do tego, że nie będzie tam nikogo kto będzie się deklarował jako Polak. Jest to doktryna samobójcza dla narodu, jest to doktryna rozpaczy i braku nadziei. W latach 60 XX wieku mogła mieć rację bytu, natomiast w XXI wieku jest jak najbardziej szkodliwa i destrukcyjna.

Heretyckie źródła Nowej Ewangelizacji

1980: Powstaje pierwsza Kerygmatyczna Szkoła Ewangelizacji w Meksyku, zwana wówczas Szkołą Apostołów, dzięki wizji i współpracy świeckiego katolika, Jose H. Prado Floresa oraz pastora zielonoświątkowego Wiliama Finke.

http://snepallotyni.pl/historia

w 1980 powstaje pierwsza kerygmatyczna Szkoła Nowej Ewangelizacji w Meksyku po to, aby chrześcijanie chcieli publicznie wyznawać wiarę. – José H. Prado Flores miał wiedzę teologiczna, był po studiach biblijnych, jednak zaczęło go nurtować pytanie: „Dlaczego my, katolicy, nie potrafimy w tak żywy sposób przeżywać swojej wiary jak wspólnoty zielonoświątkowe?” – tłumaczy ks. dr Przemysław Sawa, członek Zarządu SESA Polska, pasterz Diecezjalnej Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Przyjacielem José Prado Floresa był pastor zielonoświątkowy William Finke, z którym założył pierwszą kerygmatyczną szkołę ewangelizacyjną w Meksyku, zwaną wtedy Szkołą Apostołów. Kilka lat później José H. Prado Flores poznał ojca Emiliano Tardifa, który po cudownym uzdrowieniu z gruźlicy otrzymał niezwykły charyzmat uzdrawiania. Ich współpraca zaowocowała powstaniem programu szkół KEKAKO (Kerygmat Karisma Koinonia), co można streścić jako głoszenie podstawowych prawd wiary w charyzmacie Ducha Świętego.

http://www.fronda.pl/a/nowa-ewangelizacja-w-mocy-ducha-spuscizna-po-cristiadzie,28405.html

Jose Prado Flores – świecki teolog zachwycił się świeżością wiary Zielonoświątkowców i zapragnął, aby takie ożywienie wiary nastąpiło w Kościele katolickim.

http://www.niedziela.pl/wydruk/106824?ra=nd

 

Dziś głównym partnerem ekumenicznych relacji Kościoła powinni być zielonoświątkowcy. Są oni bowiem największym po katolikach wyznaniem chrześcijańskim. Słyną jednak ze swej antykatolickiej postawy. My z kolei musimy uważać, by nie przejmować od nich kontrowersyjnych metod ewangelizacji – powiedział przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Przebywający w Stanach Zjednoczonych kard. Kurt Koch dokonał bilansu aktualnego stanu relacji ekumenicznych.

http://info.wiara.pl/doc/1001156.Kardynal-Koch-o-zmieniajacym-sie-ekumenizmie

Członkowie ursynowskiej wspólnoty Chefsiba, wyrosłej z ruchu Światło-Życie, po latach flirtowania z herezją, publicznie wyznali wiarę i przeprosili za błędy. Nad ich powrotem do katolickiej nauki czuwać będą księża orioniści.
Wspólnota wyrosła w latach 80-tych z Ruchu Światło–Życie w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Jej członkowie, wyraźnie zafascynowani protestancką herezją, dostosowywali obrzędy i swoje działania do jej wymogów. We wspólnotowej formacji byli mocno skupieni na słowie Bożym i czerpali z doświadczeń Szkoły Nowej Ewangelizacji, coraz bardziej otwierając się na inne wyznania.

Read more: http://www.pch24.pl/uwiedziona-protestantyzmem-wspolnota-wyznaje-grzech-i–pragnie-wrocic-do-kosciola,16006,i.html#ixzz2Y9mob1mp

Kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem” – św. Agaton

media-639659-2„Kościół powszechny brzydzi się każdą nowością”.
św. Celestyn. Epistula 21 Apostolici verba ad episcopos Galliarum.

W samym zaś znowu Kościele trzymać się trzeba silnie tego, w co wszędzie, w co zawsze, w co wszyscy wierzyli. To tylko bowiem jest prawdziwe i właściwie katolickie, jak to już wskazuje samo znaczenie tego wyrazu, odnoszące się we wszystkim do znamienia powszechności.
“Commonitorium” święty Wincenty z Lerynu

„Ponieważ wszelka herezja początek swój wzięła z nowości, dlatego aby się okazała godną tej nazwy, nigdy nie zaprzestaje wprowadzać innowacji”.
św. Hilary z Poitiers. Z listu do cesarza Konstancjusza – arianina

„Zwolenników błędów należy dziś szukać już nie wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni”.
św. Pius X. Encyklika Pascendi Dominici Gregis.

„Owi wrogowie Objawienia Bożego najwyższymi pochwałami obsypują postęp ludzki, usiłując z zuchwalstwem iście świętokradzkim, wprowadzić go do religii katolickiej, jak gdyby ta nie była dziełem Bożym, ale ludzkim, wynalazkiem filozoficznym podlegającym doskonaleniu”.
Pius IX. Encyklika Qui pluribus.

Bezstresowy ekumenizm

Dostałem pytanie co jest niewłaściwego w cytacie z Nostra aetate:

Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”.

 

Z nauczania Kościoła wiemy, że Prawdą i Drogą jest Jezus Chrystus. Co do tego nie ma wątpliwości.

 

Podejście prezentowane w tej deklaracji jest przeciwne logice zdań. Nie należy już odrzucać całości błędnego, fałszywego nauczania ale powinno się chronić i wspierać dobra duchowe i moralne które mogą się w nich znajdować. Z podanego cytatu wynika, że błąd należy najpierw szczegółowo poznać zwracając baczną uwagę na to co jest w nim prawdziwe i święte. Błąd i fałsz należy odcedzić zostawiając rzeczy wartościowe którym należy się szacunek.

Spróbujmy zastosować takie podejście do życia materialnego, do sytuacji z naszego życia materialnego. Porównanie takie przybliży nauczanie zawarte w tej deklaracji czyniąc ją łatwiejszą do zrozumienia.

Kucharz przygotowujący potrawę i podając ją na stół wie o tym, że jeden błąd w przygotowaniu czyni całą potrawę niejadalną. Co z tego, że potrawa jest świetnie podana, pięknie wygląda, pachnie oszałamiająco gdy jest przesolona. Nic jej nie pomoże, jest przesolona i zachwycanie się pozostałymi walorami nie zmieni tego w żaden sposób. Spożycie takiej potrawy narazi nas na konieczność spożywania dużej ilości płynów, co i tak nie ugasi naszego pragnienia.

Zgodnie z podanym na początku cytatem nie należy zwracać uwagi na negatywy, ale skupić się na wyglądzie, zapachu, kolorze, kształcie podanej potrawy.

Zastosowanie podejścia z deklaracji w życiu codziennym zobaczyć można patrząc uważniej na kwestię wychowania, dzieci i młodzieży. Złego, nagannego zachowania nie piętnujemy i nie karzemy, nie dążymy do wyeliminowania takich postaw  ale staramy się znaleźć dobre strony takiej sytuacji. Jest to podejście wspierające tzw bezstresowe wychowanie. Rodzice, wychowawcy starają się znaleźć pozytywy, ziarna dobra. W konsekwencji mamy dzieci i młodzież wychowaną bezstresowo, nie znającą swojego charakteru, a co za tym idzie nie umiejącą radzić sobie z niedogodnościami, trudnościami problemami życia codziennego.

Stosując takie podejście następuje bagatelizacja zła, które nie jest odrzucane ale zaczyna być analizowane a przez to następuje powolna jego akceptacja. Zło chętnie dobiera sobie jakieś elementy dobra, by łatwiej trafić do odbiorcy. Zło chętnie traktuje dobro jak listek figowy by za nim ukryć swoje prawdziwe oblicze.

 

Siewcy strachu

Ptasia grypa, świńska grypa, sepsa, choroba szalonych krów to najbardziej znane zagrożenia o skali ogólnoświatowej. Co roku przywoływane jest widmo pandemii. Dochodzi również strach przed zagrożeniem zewnętrznym – wojną, terroryzmem, ogólnoświatowym głodem, skutkami ocieplenia klimatu, zderzeniem Ziemi z ciałem kosmicznym. Ostatnie wydarzenia u naszego wschodniego sąsiada (zagrożenie wojną) wyciszyły na pewien czas strach przed epidemią. Podobnie przycichł temat molestowania dzieci, choć wciąż powraca „sprawa matki małej Madzi”, „sprawa Olewnika”, „sprawa Trynkiewicza”. Można zauważyć falowanie problematyki strumienia informacji, które docierają każdego dnia do przeciętnego Polaka.

mediaDla mediów takie tematy są jednak bardzo pożądane. Działają silnie na emocje odbiorcy, odwołują się do wielu instynktów, mocno pobudzają ciekawość i powodują chęć śledzenia rozwoju zdarzeń przez kolejne dni. W dłuższej perspektywie wywołuje to i potem utrwala w odbiorcy emocjonalne podejście do rzeczywistości. Na drugi plan schodzą racjonalne przesłanki, twarde argumenty i gołe fakty. Mediom o to chodzi.

Ekipy rządzące też potrafią takie mechanizmy wykorzystywać. Z jednej strony jest to odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów i zagrożeń. Wprowadza odbiorców w życie w wirtualnym świecie, gdzie mówi się o rzeczach tak naprawdę mało ważnych i w zdecydowanej większości nas nie dotyczących. Świat się nie zawali, ani nasze życie nie ulegnie żadnej zmianie, gdy zrezygnujemy ze śledzenia tych wydarzeń.

Z drugiej strony celem jest rozładowanie społecznych emocji. Emocji związanych z polityką rodzinną, oświatową, zapaścią demograficzną, problemem kondycji emerytów, działaniem służby zdrowia. Wentylem bezpieczeństwa dla poważnych i istotnych dla obywateli problemów jest ogłoszenie końca zagrożenia wyolbrzymioną „epidemią” a nie podjęcie dialogu i naprawa realnych nieprawidłowości i zagrożeń. Rozładowaniu emocji służy w pewnym sensie również, coroczna impreza w okolicach Nowego Roku – narodowa zbiórka funduszy na cel wyznaczony przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Media kreują się na czwartą władzę w państwie. Tak naprawdę to czasami są pierwszą władzą, gdyż kształtują poglądy, utrwalają stereotypy i posuwają się nawet do medialnego niszczenia wszystkiego, co nie jest zgodne lub nie chce się podporządkować lansowanej aktualnie wizji czy modzie, czyli „medialnej prawdzie”. Długofalowe skutki „wychowywania” odbiorców przez media to zanik samodzielnego myślenia i krytycyzmu. Bombardowanie „medialną prawdą” i presja mediów są tak silne, że odbiorcy przyjmują za własny podpowiadany przez telewizję, prasę i portale internetowe przekaz. I raczej nie ma możliwości kontrolowania czwartej władzy jak i jej rozliczania. Każda taka próba kwitowana jest stwierdzeniem o ograniczaniu wolności słowa. Media zaczynają być samowolne i bezkarne.

Można się przed takim ubezwłasnowolnieniem przez media bronić ograniczając i selekcjonując strumień przyjmowanych informacji.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W CZERWCU 2014 ROKU.

Czy cierpienie to dar Boga?

W oparciu o Księgę Mądrości Przedwiecznej bł. Henryka Suzo1.

Świat traktuje cierpienie ze wstrętem, uważa je za porażkę ludzkości. W oczach zaś Chrystusa ma ono wartość i godność niezmierną. Udręka człowieka uśmierza gniew Boga i zjednuje Jego łaski. Cierpienie czyni człowieka podobnym do Chrystusa. Jest to zakryte dobro, którego nie można nabyć za żadną cenę. Z człowieka ziemskiego czyni ono człowieka niebiańskiego. Cierpienie wyobcowuje z tego świata, a za to daje przyjaźń z Chrystusem, z samym Bogiem. Pomniejsza liczbę przyjaciół, a łaskę powiększa. Ten, kogo Chrystus dopuszcza do przyjaźni ze sobą, musi najpierw zaprzeć się całego świata. Kto poznałby dobrze wartość cierpienia, przyjmowałby je od Boga jak najwspanialszy dar.cierpienie1

Jest bardzo wielu ludzi, którzy byli otumanieni grzechem i żyli jakby w głębokim śnie. Dopiero cierpienie ich obudziło i wezwało do dobrego życia. Iluż jest ludzi podobnych do dzikich zwierząt i ptaków zamkniętych w klatce – cierpienie czyni z człowieka więźnia, który podobnie jak zwierzę chętnie wyrwałby się z tej niewoli przy pierwszej okazji i w ten sposób uciekł od swego wiecznego szczęścia. Cierpienie chroni od ciężkich upadków, zmusza człowieka do poznania siebie, czyni go bardziej skupionym i ufniejszym względem bliźnich. Utrzymuje duszę w pokorze. Uczy cierpliwości. Cierpliwość zaś stoi na straży czystości i gotuje wieniec wiecznej szczęśliwości.

Każdy chory jest przekonany, że właśnie jego spotkało największe nieszczęście. Każdy żebrak, że jest on najbiedniejszym ze wszystkich. Gdyby spotkało nas inne cierpienie, skarżylibyśmy się tak samo. Nie ma człowieka, który by cierpieniu nie zawdzięczał jakiegoś dobra, niezależnie od tego czy żyje jeszcze w grzechu, czy zalicza się już do początkujących dążących do doskonałości lub jest już blisko doskonałości. Tak jak ogień oczyszcza żelazo, uszlachetnia złoto i przydaje piękna klejnotom, tak cierpienie działa na duszę człowieka. Gładzi grzech, skraca czyściec, oddala pokusy, usuwa winy, odnawia ducha, rodzi prawdziwą ufność, sumienie czyste, wielką i stałą odwagę. Ono karci skazane na obumarcie ciało, karmi też szlachetną duszę, przeznaczoną do życia wiecznego. Przywraca świeżość duszy, tak jak łagodna majowa rosa odświeża piękne róże. Cierpienie daje duchowi mądrość, a człowiekowi – doświadczenie.

Cóż wie człowiek, który nie cierpiał? Cierpienie jest rózgą chłoszczącą z miłością i ojcowskim napomnieniem przeznaczonym dla wybranych. Tego, kogo Bóg wybrał, naznacza cierpieniem. Jest ono drogą do Boga. W cierpieniu sprawdzają się wszystkie cnoty. Wtedy możemy zobaczyć jak postąpiliśmy w cnotach, w zaufaniu dla woli Boga. Przyozdabia ono człowieka, buduje bliźniego, przynosi chwałę Bogu. Cierpliwość w cierpieniu jest żywą ofiarą, jest słodką wonią szlachetnego balsamu przed Boskim obliczem, jest przedmiotem podziwu dla wszystkich niebiańskich zastępów. Patrzą one z podziwem i uznaniem dla cierpiących, gdyż sami nie mogą dostąpić tej chwały.

Tomasz a Kempis w Naśladowaniu Chrystusa pisze:

O czym mówisz, synu? Przestań się skarżyć, pomyśl o mojej męce i męce świętych. Jeszcze nie musiałeś trwać aż do krwi. Jakże to mało, co cierpiałeś, w porównaniu do tych, którzy tyle przeszli i tak strasznie byli kuszeni, tak ciężko udręczeni, tak nieustannie doświadczani i ćwiczeni. Trzeba więc, żebyś pamiętał o tych wielkich ciężarach, jakie ponoszą inni, aby lżej ci było dźwigać własne, małe. A jeśli nie wydają ci się małe, popatrz, czy nie czyni ich takimi twoja niecierpliwość. A zresztą czy małe, czy wielkie, staraj się znosić wszystkie równie cierpliwie.cierpienie2
Im lepiej przygotujesz się do cierpienia, tym mądrzej uczynisz i tym większą zdobędziesz zasługę; łatwiej ci będzie znosić ból, jeśli duchem i ćwiczeniem nastawisz się na dzielne jego przyjęcie. Nie mów: Nie zdołam tego znieść od takiego człowieka i nie powinienem nawet czegoś podobnego doświadczać. Wyrządził mi ciężką krzywdę i zarzuca mi takie rzeczy, jakie mi nigdy w głowie nie postały; od kogoś innego chętnie zniosę cierpienie wiedząc, że znieść je powinienem. Jakże niemądre to słowa, bo nie zważają na samą cierpliwość jako dobro ani na tego, kto ją nagradza, ale raczej na osobę i krzywdy przez nią zadane.

Nie jest cierpliwy naprawdę ten, kto nie chce cierpieć więcej, niż to mu się wydaje stosowne, i woli cierpieć z powodu tego, kto mu jest miły. Człowiek rzeczywiście cierpliwy nie zważa na to, kto go doświadcza cierpieniem, czy przełożony, czy równy mu, czy niższy od niego, czy dobry i święty, czy też przewrotny i zły. Lecz niezależnie od człowieka, od tego, co i ile mu się zdarzy, wszystko przyjmuje z wdzięcznością z ręki Boga i widzi w tym wielką korzyść dla siebie, bo w oczach Bożych nawet najmniejszy ból przecierpiany dla Boga nie może pozostać bez zasługi.

Szykuj się więc do walki, jeśli chcesz odnieść zwycięstwo. Bez walki nie zdołasz zdobyć nagrody cierpliwości. Nie chcesz cierpieć, więc odmawiasz nagrody. Lecz jeśli pragniesz osiągnąć nagrodę, walcz dzielnie, znoś wszystko cierpliwie. Bez trudu nie ma odpoczynku, tak samo bez walki nie ma zwycięstwa”.

Cierpienie w życiu ziemskim jest zawsze skończone, zawsze ma kres, chociażby z chwilą śmierci. Nagroda za cierpienie jest wieczna, nie ma granic.

Cierpiących świat nazywa nieszczęśliwymi, tragicznymi, godnymi pożałowania.

Chrystus jednak nazywa ich błogosławionymi, bo są Jego wybrańcami.


1 Bł. Henryk Suzo (1295-1366) – mistyk, teolog, dominikanin
 
 

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W KWIETNIU 2014 ROKU.

Teoria i praktyka

Jasna, z życia wysnuta, dobrze uzasadniona i przemyślana teoria jest rzeczą najpraktyczniejszą, jaką człowiek mieć może. Oto daje ona zrozumienie tych głębokich, niedostępnych dla powierzchownej obserwacji wiązadeł życia moralnego i pozwala mocno oprzeć na nich działalność praktyczną. Dzięki niej umysł nabiera pewnej sprężystości, elastyczności, czyli innymi słowy, zdolności przystosowania sztywnych ram oderwanych zasad moralnych do różnorodnych potrzeb życia, i rozstrzygania w świetle jakiejś jednej ogólnej zasady całego szeregu zagadnień, należących do jego zakresu.

Zdrowa, obiektywna teoria, wysnuta z życia, rozjaśnia w głowie, a mieć jasno w głowie, to najpraktyczniejsza rzecz na świecie.

Człowiek z taką dobrze przemyślaną żywą teorią w głowie jest w swej dziedzinie jak ten, co ma klucz passe-partout, otwierający wszystkie drzwi, choćby były różnymi zamkami zaopatrzone. Natomiast tak zwany praktyk bez teorii jest jak ten, co nosi pęk kluczy i dobiera je przy każdych drzwiach, natrafiając, jak zwykle, dopiero na końcu na ten właściwy, który otwiera.

(…)

Kto pozna analitycznie jakąś zasadę moralną, ten w jej świetle rozwiąże wszystkie zagadnienia praktyczne, należące do jej zakresu, choćby w najodrębniejszych się przejawiały okolicznościach. Kto natomiast zasady nie pojmie, choćby przerobił sto kazusów, nie rozwiąże sto pierwszego, gdy ten pojawi się w nieco innej formie. Raz jeszcze: ogólne wykształcenie spekulatywne jest życiowo praktyczniejsze od tzw. praktycznego, nie dającego głębszego poznania wewnętrznych więzadeł naszego życia moralnego.

O.Jacek Woroniecki OP – „Tyle ma każdy cnoty, ile ma inteligencji”; artykuł zamieszony w „Przeglądzie Teologicznym”, t.8 (1928) – fragment

Katastrofa rodziny

Daję się zauważyć, że część rodziców zaniedbuje kształtowania charakteru u swoich dzieci. Widać w miejscu pracy, w naszym otoczeniu, w mediach ludzi dwudziestoletnich jak i starszych którzy są niedojrzali i chwiejni, słabi i nieodpowiedzialni, niepewni samych siebie i swej przyszłości.

Posiadają uzdolnienia techniczne i wykonują przyzwoicie płatną pracę jednak ich życie osobiste i rodzinne jest smutne i przygnębiające. Bardzo często zachowują się jak nastolatkowe, łącząc zdolności ludzi dorosłych z dziecięcą nieodpowiedzialnością. Jeśli są nawet wolni od wyniszczających nałogów(narkomania, uzależnienie od gier, komputerów) to postrzegają pracę zawodową jedynie jako sposób na zaspokojenie własnego ja, czy też ciężka praca służy „wydawaniu pieniędzy”.

Wielu z nich zachowuje się jak nieczuli na los innych narcyzi, nie troszcząc się o swych rodziców czy dzieci, o ile się na nie zdecydowali. Nie wyrośli z wielu postaw i nawyków wieku dziecięcego, z jakiegoś powodu nigdy nie wydorośleli.

Spora grupa ludzi wpadających w te problemy pochodzi z tzw normalnych rodzin. Wygląda na to, że różnica pomiędzy normalną a dysfunkcyjną rodziną ulega zatarciu. Wiele złych i niepokojących zjawisk zaczyna występować w typowych rodzinach. Dzieci dorastają w rodzinach gdzie rodzice są zapracowani, żyją razem, wygodnie i bezpiecznie a wszyscy korzystają z przyjemności i uroków życia.

Skąd się biorą te problemy?

W rodzinie skupionej na sobie samej, konsumpcyjnej, rodzice świadomie nie kształtują charakteru swoich dzieci. Życie rodzinne traktowane jest jak piknik, jako pasmo biernego oddawania się przyjemnościom co często powoduje później różnego rodzaju problemy. Skupienie się na sobie samym powoduje, że rodzice nie rozwijają cnót ani u siebie ani u dzieci.

Życie dorosłych jak i dzieci w takiej rodzinie koncentruje się na przyjemnościach – uprawianiu różnego rodzaju sportów, oglądaniu filmów i programów telewizyjnych, grach komputerowych, słuchaniu muzyki, przyjęciach i zakupach. Ma się wrażenie, że głównym ich wrogiem w życiu jest nuda, której starają się unikać za wszelką cenę. Dzieci są angażowane w różnego rodzaju przyjemne aktywności. Kontrola rodzicielska dotyczy ograniczania i zażegnywania kłótni i sprzeczek oraz by dzieci nie zrobiły sobie krzywdy czy też nie zniszczyły domu.

Jest to wychowanie konsumpcyjne, dni całe upływają na zabawie, rozrywce i zakupach. Trudno się dziwić, że wychowując się w takiej atmosferze w dorosłym życiu pracuje się tylko dla wydawania pieniędzy. Pracujemy wtedy by wydawać, produkujemy by konsumować. Oczywiście z czasem dziecinne piknikowe zabawy przestają być atrakcją i następuje przejście do coraz to ponętniejszych zabaw. W rodzinach konsumpcyjnych znaczna liczba dzieci w wieku szkolnym szybko się nudzi dotychczasowymi rozrywkami i zaczyna sięgać do silniejszych doznań: alkohol, narkotyki, seks, wandalizm, sporty ekstremalne, hazard. Życie ich skoncentrowane jest na rzeczach dlatego też bardziej cenią rzeczy niż ludzi i relacje z innymi. Innych ludzi traktują przedmiotowo, jako narzędzia do fajnej zabawy; stąd bierze się akceptacja prostytucji, obsceniczności i wyuzdania, niechcianych ciąż, życia bez ślubu.

Konsumpcyjni rodzice – prowadzą podwójne życie, w pracy są producentami, a w domu konsumentami. Stąd w dzieciach jest przekonanie, że pracuje się po to by konsumować. W domu nie ma miejsca na obowiązki, za to wypełniony jest on coraz to nowszymi gadżetami, przeznaczonymi do rozrywki, relaksu, zabawy. Dzieci widzą jedynie to i jest to dla nich wzorzec: wartością życia jest przyjemność. Konsumpcyjne życie jest skupione na teraźniejszości, bardzo rzadko myśli się o przyszłości, kim będą nasze dzieci, na kogo wyrosną, czym będą zajmowały się w dorosłym życiu, jak będą żyć. Rodzice konsumpcyjni wydają się spokojnie oczekiwać, że ich dzieci w naturalny sposób dorosną, że sumienie, zdrowy osąd, zrozumienie wraz z dojrzewaniem fizycznym pojawi się jak zarost u dojrzewającego młodzieńca. Charakter według ich mniemania należy zachować a nie kształtować.

konsumpcja

Konsumpcja – Mitch Griffiths

Rodzice w swoim wychowaniu zniżają się do poziomu swoich dzieci co jest zrozumiałe, ale niestety na tym poziomie pozostają. Nie starają się na pokazanie dzieciom wyższych szczebli do dorosłego życia. Niewiele robią, aby przygotować dzieci do odpowiedzialności w dorosłym życiu. Dzieci nie mają pojęcia na czym polega dorosłość – poza tym co zobaczą w kinie lub telewizji. Rodzice konsumpcyjni zdają się zapominać, że mają do wykonania pracę polegającą na formowaniu umysłu, serca i woli u dziecka jak i ukształtowaniu sumienia i charakteru. Rodzice ci dosyć łatwo ulegają różnego rodzaju zachciankom dzieci, nawet jeśli uważają to za błąd. Często w życiu rodzinnym akceptują zachowanie które publicznie negują. Uśmiech i zadowolenie dziecka jest ważniejsze niż prawdziwe dobro. Przyzwyczaja się dzieci, że kaprysy i zachcianki są ważniejsze niż głos sumienia. W przyszłości ich dzieci będą kierować się emocjami a nie rozumem. W takiej rodzinie ojciec nie jest autorytetem gdyż nie uczy on odróżniania dobra od zła jednoznacznie i zdecydowanie. Sprawy moralności pozostawione są kobiecie. Ojciec traktowany jest jako ktoś, może nawet sympatyczny, choć jest trochę nudny. Czasami traktowany jest przez dzieci jak starszy brat. W domu widują go zajmującego się rozrywką(czytanie książek, gazet, oglądanie TV, pielęgnacja hobby, uprawianie sportu) i drobnymi naprawami. Dzieci nie mają okazji zobaczyć jak ojciec zarabia na życie(dzieci często nie rozumieją tego pojęcia), nie widzą jak pracuje. Ojciec w takiej rodzinie rzadko okazuje szacunek i wdzięczność żonie.

W rodzinie praktyki religijne ograniczone są do niezbędnego minimum. Uczestnictwo w nabożeństwach wynika raczej z rutyny i przyzwyczajenia. W życiu rodzinnym brak jest miejsca na codzienną modlitwę. Bóg jest słowem a nie osobą z którą należy się liczyć. W oczach dziecka rodzice nie wydają się być odpowiedzialni przed kimkolwiek jedynie przed napiętymi terminami.

Rodzice oglądając telewizje bezkrytycznie, nawet z programami „dla dorosłych” dają do zrozumienia, że to co dla dzieci jest złe dla dorosłych jest dobre. Kwestia tego co jest dobre a co złe zależy wtedy od wieku, dojrzałości.

Dzieci z rodzin konsumpcyjnych wydają się nie mieć żadnych problemów, są miłe, schludne i uśmiechnięte, aktywne w działaniach które lubią. Przyzwyczajone są do przyjemnych doznań, chcą być lubiane bez względu na to co czynią. Przyzwyczajenie do traktowania na równi z dorosłymi powoduje, że brak im dobrych manier. Wydają się być beztroskie.

Dzieci z rodzin konsumpcyjnych mają niską tolerancję dla trudności czy też drobnych niedogodności. Mały ból a nawet tylko jego groźba, wprowadza je w przerażenie . Starają się unikać wszelkiego rodzaju nieprzyjemnych obowiązków i „kłopotów” – wywiązywania się z obietnic, umów, odrabiania lekcji, prac domowych, dotrzymywania terminów. Podchodzą, że wszystko można obrócić w żart, nie ma znaczenia, że może to być dla drugiej osoby krzywdzące. Ich prawo do zabawy jest ważniejsze od praw i uczuć innych. Podejście do życia mają stałe: przede wszystkim ja, wszystko inne nie ma znaczenia.

imagesDzieci takie okazują mało szacunku, jeśli w ogóle, dla osób spoza rodzimy: gości, przyjaciół rodziców, nauczycieli, sprzedawców, sąsiadów, Rzadko kiedy okazują dobre maniery w miejscu publicznym, prawie w ogóle nie używają słów „proszę”, „dziękuję” i „przepraszam”. W czasie świąt i urodzin z zapałem rozpakowują prezenty, zapominając podziękować za nie i nie widzą w tym żadnego problemu.

Pomimo tego, że rodzice tworzą im atmosferę by dobrze się czuły traktują ich bez szacunku. W słowach i deklaracjach nawet „lubią tatę i mamę”, ale nie postrzegają rodziców jako osoby godne naśladowania. Autorytetami są dla nich gwiazdy przemysłu rozrywkowego, komicy, muzycy, postacie fikcyjne z filmów. Wiedzą o ich życiu prawie wszystko, nie znając historii swojej rodziny, nie wiedzą absolutnie nic o swych dziadkach, dalsi przodkowie to już prehistoria. Zupełnie nie przejmą się tym, że sprawiają wstyd swojej rodzinie poprzez swoje zachowanie lub ubiór. Często nawet nie rozumieją tego gdyż nikt im nie wytłumaczył jakie zachowanie jest gorszące. Dzieci takie często skarżą się na sytuacje na które nie mają wpływu jak:, pogoda, uzasadnione opóźnienia, dyskomfort fizyczny, różnicę charakterów. Życiem ich zarządzali dorośli dlatego też nie nauczyli się rozwiązywać problemów. Z doświadczenia wiedzą, że wystarczy poczekać a problem zostanie przez rodziców rozwiązany; nauczeni są uciekania a nie rozwiązywania problemów. Dzieci z takich rodzin raczej nie mają swoich zainteresowań poza oglądaniem telewizji, grami komputerowymi, przeglądaniem Internetu i słuchaniem muzyki(często hałaśliwej i ogłuszającej). Wydają się całkowicie uzależnieni od gadżetów elektronicznych i bez nich nie potrafią poradzić sobie w życiu. Znają na pamięć teksty dziesiątków piosenek, reklam i dialogów z filmów ale nauczenie się dziesięciorga przykazań jest ponad ich siły.

Najczęściej nie potrafią dostrzec kłamstwa w reklamie, sloganach czy też hasłach politycznych. Ślepo podążają za większością. Wiedzą, że coś jest fajne ale nie potrafią powiedzieć dlaczego. Rzadko zadają sobie to pytanie „dlaczego” chyba, że chcą przeciwstawić się rodzicom lub innemu autorytetowi. Wykazują małe zainteresowanie tym co dzieje poza ich domem szkołą i boiskiem do zabawy. Nie potrafią czerpać zadowolenia z dobrze wykonanej pracy, z wypełnienia obowiązku, służby innym. Zadowolenie daje im tylko rozrywka, a jeśli zadanie nie jest „zabawne” to nie są nim zainteresowane.

Z powodu tego, że prawie nigdy nie muszą czekać na realizację swoich pragnień mają słabe wyczucie czasu. Nie potrafią ocenić ile czasu zajmie im realizacja konkretnego zadania. Najczęściej niewłaściwie to szacują co powoduje że przekładają na później poważne prace a małe obowiązki przytłaczają je. Nie mają pojęcia czym jest termin jak również czym jest systematyczna praca w narzuconych sobie ramach czasowych. Wydają się być uwięzieni w teraźniejszości i niestety ten stan zachowują w wieku dojrzałym i w życiu dorosłym.

Koniec studiów jest dla wielu z takich ludzi końcem beztroskiego życia, a nie zakończeniem przygotowania do życia dorosłego. Teraz czekają na nich tylko praca, codzienne obowiązki ograniczona swoboda i niski standard życia.

 

Za artykułem „Rodziny na drodze ku katastrofie” w Zawsze Wierni nr6(175)

 

Wiele z rzeczy tu przedstawionych spotykam obok siebie, w rodzinie, wśród znajomych. Zastanawiając się nad problemem „wychowania bezstresowego” pytałem siebie skąd jest bierze się przyzwolenie dorosłych na takie wychowanie. Artykuł ten daje, w sporym zakresie, odpowiedź na te pytania.

 

 

Monolatria w Kościele Katolickim

Chyba już można mówić o monolatrii w Kościele Katolickim, nauczanie odeszło od monoteizmu.

Monolatria (z gr. monos – „jedyny” + latreía – „służba bogu”) – oddawanie czci boskiej wyłącznie jednemu bóstwu, bez zwalczania i zaprzeczania istnienia bóstw czczonych przez innych. Jest to pośredni etap rozwoju religii między politeizmem a monoteizmem.

Monolatria

Feliks Koneczny trochę inaczej określał monolatrię:

Koneczny dużo miejsca poświęca monolatrii – w jego opinii żydzi wyznawali monolartię – wiarę w jednego Boga, ale Boga plemiennego, który jest Bogiem narodu żydowskiego i tylko im sprzyja. Rozważania dotyczą monoteizmu, politeizmu, różnego stopnia nasilenia monolatrii na przestrzeni dziejów. Braćmi nie są wszyscy ludzie a jedynie ci należący do narodu żydowskiego.

konsnard.wordpress.com/2011/02/19/feliks-koneczny-cywilizacja-zydowska/

Wyznawanie, że tylko przynależność do danej wspólnoty daje zbawienie jest coraz powszechniejsze. We współczesnych ruchach takie podejście jest często spotykane. Tylko w naszej wspólnocie jest Prawda, a wszyscy spoza naszej wspólnoty mają problem.

10 sposób manipulacji społeczeństwem

Czym jest manipulacja? Jest to działanie mające na celu wpływanie na decyzje ludzi w sposób dla nich niezauważalny, które przyniosą im szkody, a dla stosującego – korzyść. Ludzie zmanipulowani podejmują błędne decyzje w przeświadczeniu, że są to ich suwerenne wybory. Nie mają świadomości, że realizują cele inne niż te, które są im podawane.

Manipulacja obrazem

Pierwsze – Odwracanie uwagi
W mediach jest cała masa informacji, które są mało znaczące, nieistotne. Ich celem jest stworzenie szumu informacyjnego by w nim ukryć rzeczy ważne, zasadnicze, istotne.

Drugie – Stwarzanie problemów, a następnie ich rozwiązywanie
Mamy również sporo przykładów takich działań, np ptasia grypa i inne „epidemie” medialne. Tworzy się sztuczne problemy w celu wywołania reakcji odbiorców domagających się reakcji rządzących. Ma to również na celu tworzenia wizerunku sprawnego i kompetentnego rządu.

Trzecie – Stopniowanie zmian
Akceptacja zmian aż do nieakceptowalnego poziomu. Przesuwanie granicy stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. Wprowadzenie dużych zmian jednorazowo spowodowałoby ich odrzucenie.

Czwarte – Odwlekania zmian
Odwlekanie zmian, które przestawiane są jako „bolesna konieczność” oraz otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie tych zmian w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Poza tym istnieje naiwna tendencja do zakładania, że „wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia.

Piąte – Mówienie do społeczeństwa jak do małych dzieci
Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat.

Szóste – Skupienie się na emocjach, a nie na refleksji
Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku odbiorcy. Użycie mowy nacechowanej emocjonalnie powoduje łatwe zaszczepienie danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów jak i wywołanie określonych zachowań.

Siódme – Utrzymanie społeczeństwa w ignorancji i przeciętności
Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna, na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała. Wykształcone elity mogą łatwo manipulować niewykształconym społeczeństwem.

Ósme – Utwierdzanie społeczeństwa w przekonaniu, że dobrze jest być przeciętnym
Propagowanie poglądu, że jest „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.

Dziewiąte – Zamiana buntu na poczucie winy
Zmiana sprzeciwu na przekonanie, że jesteśmy jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostki będą żyły w poczuciu obniżenia własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji i zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!

Dziesiąte – Poznanie ludzie lepiej niż oni sami siebie znają
Postęp w nauce jest tak szybki i głęboki, że specjaliści posiadają narzędzia z dziedziny neurobiologi, psychologii do poznania ludzkiej psychiki i jej kontroli.
Zapewne każdy z nas jest w stanie do każdego z tych punktów podać przykłady z telewizji, radia, prasy lub portali informacyjnych.

Zasady modernizmu

Modernism

Bp Władysław Krynicki

Modernizm, albo katolicyzm postępowy, jest wynikiem pewnych najnowszych usiłowań, pragnących na swój sposób pogodzić społeczeństwa teraźniejsze z Kościołem. Podjęli je ludzie, przesiąknięci współczesnymi poglądami filozoficznymi i społecznymi.
Nadmierny indywidualizm i opieranie się w wywodach na uczuciowości, zamiast na ścisłym rozumowaniu, doprowadziło modernistów do przeinaczania prawd chrześcijańskich, choć oni sami do tego się nie przyznają. Pomawiając Kościół o wsteczność, niepojmowanie ducha czasu i kultury nowożytnej, żądają odeń przystosowania się do pojęć i dążności dzisiejszych, jako warunku jego dalszej żywotności, rozwoju i pożądanego wpływu. Główne ich zasady są następujące:

1. W dziedzinie filozofii:
a) Agnostycyzm, czyli teoria głosząca, że rozum ludzki jest całkowicie zamknięty w dziedzinie zjawisk, czyli że poznaje tylko to, co jest dla zmysłów dostępne, i w takiej postaci, w jakiej jest dostępne; nie ma nawet możliwości przekroczenia tych granic; stąd wniosek, że Bóg nie może być bezpośrednim przedmiotem ani nauki, ani historii.
b) Immanencja życiowa, czyli jakaś nieświadoma, wrodzona człowiekowi potrzeba czegoś Boskiego; uczucie religijne, wywołane ową potrzebą, jest jedynym źródłem wiary, objawienia, religii i pewnych zewnętrznych jej form, zwanych dogmatami albo symbolami. Stąd wynika, że nie było i nie ma żadnego objawienia zewnętrznego. Bóg objawia się ludziom tylko przez uczucie, gdy je sobie uświadamiają. Ono też jest najwyższą normą działania dla wszystkich, nawet dla Kościoła, ilekroć naucza lub wydaje przepisy. Owo uczucie religijne rozwija się powoli z postępem życia ludzkiego i cywilizacji, a rozwój ten wpływa rozstrzygająco na treść każdej religii. Religia katolicka nie stanowi tu wyjątku, ponieważ, jak twierdzą moderniści, powstała ona w samowiedzy Chrystusa, męża posiadającego pierwszorzędne przymioty, a powstała nie inaczej, jeno przez proces Jego życiowej immanencji.

2. W dziedzinie wiary:
a) Opieranie pewności istnienia Boga na pochodzącym z uczucia religijnego instynkcie, czyli na bezpośrednim osobistym doświadczeniu. To podmiotowe doświadczenie czyni człowieka wierzącym.
b) Stawianie na równi wszystkich religii na tej zasadzie, że źródłem wszystkich jest religijne uczucie i że we wszystkich formuły, czyli symbole, są zastosowane do religijnego uczucia wierzących.
c) Tradycją w mniemaniu modernistów jest udzielanie drugim pierwotnego doświadczenia religijnego za pomocą słowa lub książek. Jeżeli doświadczenie religijne, w ten sposób rozpowszechnione, żyje i trwa w ludziach, ma ono za sobą dowód prawdy, gdyż prawda a życie, to jedno.
d) Całkowite odgrodzenie wiary od nauki. Dla tych, którzy stanęli na podwójnej wyżynie filozofa i wierzącego, nie może być zatargu pomiędzy nauką i wiarą, gdyż obydwie są całkiem od siebie odgrodzone. Nauka obraca się w świecie zjawisk, wiara w sferze rzeczy Boskich, całkiem dla nauki niedostępnych. Co zatem może być dla uczonego fałszem, to może być prawdą dla wierzącego. Wiara atoli musi podlegać nauce, ponieważ formuły religijne (dogmaty), będące zjawiskami poznawalnymi, poddane są kontroli nauki, więc od niej zależą.

3. W dziedzinie teologii:
a) Immanencja teologiczna, rozumiana według niektórych jako działanie Boga w człowieku; według innych jako czysto przyrodzone współdziałanie przyczyny pierwszej (tj. Boga) z przyczyną drugorzędną (tj. naturą). Są prócz tego moderniści, tłumaczący immanencję jako utożsamienie Bóstwa z człowiekiem w znaczeniu panteistycznym.
b) Symbolizm teologiczny. Formuły, czyli dogmaty nie są niczym innym, jak tylko określeniem przez Kościół prymitywnych pojęć, wywoływanych w ludziach przez uczucia religijne. Muszą tedy owe formuły stosować się tak do wiary, jak do uczuć człowieka wierzącego; a ponieważ te ostatnie są zmienne, zależne od poziomu kultury, więc i formuły religijne muszą podlegać zmianom. Charakter ich zatem jest czysto symboliczny. Należy je atoli szanować, dopóki opinia publiczna uważa je za odpowiednie do sformułowania przekonań ogółu.
c) Permanencja Boża. Samowiedza religijna chrześcijanina jest dalszym rozwinięciem takiejże samowiedzy Chrystusa, jak roślina jest rozwinięciem nasienia; co zatem zrodziło się w samowiedzy Chrystusowej i z niej wyszło, to żyje, zachowuje się i rozwija w samowiedzach chrześcijan i w tym znaczeniu chrześcijanie żyją życiem Chrystusowym.
d) Dogmaty, sakramenty, Pismo Święte, Kościół, o tyle pochodzą od Chrystusa, o ile je z biegiem czasu wytworzyło życie chrześcijańskie, biorące początek od Chrystusa. Sakramenty, podobnie jak formuły dogmatyczne, są czystymi symbolami; ich zadaniem jest działać na zmysł religijny, wywoływać w nim odpowiednie uczucie religijne. Pismo Święte jest zbiorem niezwykłych doświadczeń religijnych, wyrażonych słowem, a natchnienie silnym, acz naturalnym popędem do wyrażenia swej wiary pismem. Jest więc ono według modernistów czymś w rodzaju natchnienia poetyckiego. Jak to ostatnie jest działaniem Boga, tak w tenże sam sposób można natchnienie ksiąg świętych przypisać Bogu.
e) Kościół jest wytworem zbiorowej samowiedzy i potrójna (dogmatyczna, dyscyplinarna i liturgiczna) władza Kościoła z tego samego źródła wypłynęła i od niego zależy. Jak w państwie świeckim samowiedza zbiorowa stworzyła demokrację, tak i władza kościelna powinna się nagiąć do form demokratycznych.
f) Kościół i państwo są sobie obce ze względu na cel swego istnienia, stąd koniecznością jest rozdział Kościoła od państwa i wyodrębnienie w każdym człowieku obywatela od katolika. Nadużyciem jest według modernistów wtrącanie się Kościoła w stosunki obywatela do kraju; natomiast jak wiara nauce, tak Kościół w tym wszystkim, co ma w sobie zewnętrznego, powinien podlegać państwu.
g) Rozwój (ewolucja) jest wynikiem ścierania się dwóch sił, z których jedna prze naprzód, druga ma w sobie charakter zachowawczy. Siła postępowa to ogół wiernych; siła zachowawcza – to tradycja, znajdująca swój wyraz we władzy. Czynnik pierwszy przez głębiej czujące jednostki wpływa na samowiedzę zbiorową, przekształca dogmaty stosownie do wymagań postępu i pobudza władzę Kościoła do uwzględniania owych wymagań.

4. W dziedzinie historii i krytyki:
Staranne omijanie wszystkiego, co Boskie, ponieważ wszelka działalność nadprzyrodzona w sprawach ludzkich należy do zakresu wiary, nie zaś do historii. Co dotyczy faktów, w których nadprzyrodzoność pomieszana jest z przyrodzonym, historyk bierze tylko ludzką stronę rzeczy, oczyszczając ją od wszelkiej nadprzyrodzoności. Więc historyk modernista odmawia Chrystusowi i Jego dziełom wszelkiego charakteru Boskiego i rozpatruje go po ludzku, w przeciwieństwie do Chrystusa, o jakim uczy wiara; stąd Chrystus „historyczny” znacznie różni się od Chrystusa „wiary”. Podobnie modernista krytyk poddaje księgi święte prawu rozwoju życiowego, stosowanemu przez się do wszystkich zjawisk i powstanie dalszych ksiąg Pisma Świętego tłumaczy jedynie przez wyjaśnianie, przestawianie i rozszerzanie pierwotnego opowiadania, zawartego w Pięcioksięgu Mojżeszowym i trzech pierwszych ewangeliach.

5. Na powyższych zasadach oparty, apologeta modernista stawia sobie za cel dopomagać niewierzącym do obudzenia w nich przeświadczenia religijnego, jako jedynego fundamentu wiary, a następnie do uznania religii katolickiej, pomimo istniejących w niej błędów i sprzeczności (?!); w katolicyzmie bowiem, bardziej niż w innych religiach, tkwi i rozwija się siła niewiadoma, tryskająca życiem, więc tym samym zawierająca i prawdę.

6. Jako reformatorzy, żądają moderniści wyrugowania z seminariów filozofii scholastycznej i zastąpienia jej przez filozofię nowoczesną; zamiast teologii pozytywnej podstawiają po swojemu pojętą historię dogmatów. Wykład historii i katechizmu chcą mieć również dostosowany do swojej metody i swych zasad. Dalej, wołają o zmniejszenie ceremonii kościelnych i pobożnych praktyk, o zdemokratyzowanie rządów Kościoła, zreformowanie kongregacji rzymskich, zwłaszcza Świętego Oficjum, o zniesienie celibatu duchownych. Jednym słowem pragną całkowitej przemiany Kościoła, ponieważ według nich nie ma w nim niczego, co by nie wymagało reformy.

Pascendi Dominici gregis

Zgubną doktrynę modernizmu potępił Ojciec Święty Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis (z 8 września 1907) i napiętnował ją jako stek wszelkich herezji i błędów, wygłaszanych kiedykolwiek przeciwko religii katolickiej, najwyraźniej sprzecznych z objawioną nauką Kościoła, usiłujących zniweczyć wszelką religię, prowadzących do panteizmu, a w ostatecznym wyniku do ateizmu.

VI Rozdział książki: Modernizm potępiony przez papieży;

Brat czeski, wróg Polski, heretyk

Jan Amos Komensky jak podaje wikipedia – całe życie poświęcił praktycznej działalności wychowawczej, układaniu podręczników szkolnych i teoretycznemu opracowywaniu zagadnień pedagogicznych, a szczególnie dydaktycznych. Twórca i propagator jednolitego systemu powszechnego nauczania. Zalecał objęcie nauczaniem wszystkich niezależnie od płci i stanu, a także nauczanie w języku ojczystym (nauka łaciny miała być wprowadzana później). Uznawany za ojca współczesnej pedagogiki – był prekursorem współczesnej dydaktyki oraz twórcą koncepcji jednolitego systemu szkolnictwa. Był zwolennikiem egalitaryzmu wykształcenia ; sformułował nowoczesne ujęcie encyklopedyzmu dydaktycznego, zasady poglądowości oraz idei edukacji permanentnej, był Komensky wielkim europejczykiem, człowiekiem światowym. Świadczą o tym liczne podróże po całej niemalże Europie, w tym po Polsce.

Uważany jest za reformatora i myśliciela epoki zwanej nowożytnością. Jego postać – obok innych sławnych postaci tego okresu- zaważyła na biegu historii, rozwoju kultury, nauki, cywilizacji, od czasów najdawniejszych po współczesność. Można użyć stwierdzenia, że myśliciel ten zdobywał i zmieniał świat, zapisując się trwale w jego historii, oddziałując na myśl filozoficzną, życie społeczne i religijne, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Komeński był wielkim człowiekiem, miał skomplikowany i momentami imponujący życiorys; uczestniczył w wielkich wydarzeniach różnych krajów, stworzył doniosłe i nieśmiertelne dzieła.

Ze strony http://www.comenius.uph.edu.pl/index.php/pl/home/o-komenskim.html

Kim był w rzeczywistości Komensky?

Jan Amos Komensky (1592 – 1670)

Był Komensky jednym z członków najwyższych władz braci czeskich, radykalnego odłamu husytów dążącego do powszechnej równości i wprowadzenia wspólnoty majątkowej. Należał do jednych z najbardziej zagorzałych wrogów Kościoła Katolickiego. Nie ukrywał swojej fascynacji gnozą i kabałą, otwarcie głosił nienawiść do Kościoła katolickiego oraz państw katolickich. W 1657 r. dał wyraz swoim poglądom: „Papież jest Wielkim Antychrystem uniwersalnego Babilonu, Cesarstwo Rzymskie a szczególnie Dom Austriacki to sprostytuowane bydle”. Podstawą i sednem jego poglądów był manicheizm tj stawianie szatana na równi z Bogiem, postrzeganie materii ziemskiej za dzieło szatana i negowaniu dóbr ziemskich. Prowadziło to do promocji postaw rewolucyjnych i anarchistycznych, które to miały kulminację w rewolucjach: we Francji oraz bolszewickiej w Rosji.
W trakcie wojny trzydziestoletniej w roku 1621, musiał uciekać z Czech i osiedlił się w dobrach Rafała Leszczyńskiego, polskiego magnata i wielbiciela protestantyzmu.
W trakcie swojego pobytu w Lesznie utrzymywał kontakty z królem szwedzkim Karolem Gustawem oraz księciem siedmiogrodzkim Rakoczym. Był bezpośrednio zaangażowany, wraz ze wspólnotą braci czeskich z Leszna, w przygotowanie najazdu Szwedów na Rzeczpospolitą w roku 1655 (potop szwedzki). Komensky był w rzeczywistości spiskowcem politycznym, który zniszczenie katolickiej Rzeczpospolitej stawiał sobie za jeden z głównych celów. Skutkiem jego działalności na Polskę najechali Szwedzi,  protestanccy magnaci zdradzili ją, wybuchła wojna kozacka a Rakoczy próbował najechać Polskę. Na szczęście, Polska dużym wysiłkiem poradziła sobie z tymi trudnościami. Od roku 1657 Komensky mieszka w Amsterdamie. Został zmuszony do opuszczenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Tolerancja religijna RON nie przysłaniała szlachcie działań na jej szkodę i podejmowania decyzji broniących państwa.

Dwie najważniejsze chwile

W doczesnym życiu człowieka liczą się tak naprawdę tylko dwa momenty. Dwa zdarzenia są ważne: narodzenie i śmierć. I jak na ironię są to wydarzenia na które nie mamy żadnego wpływu. Wydaje się nam, że jesteśmy panami swojego losu, że kierujemy swoim życiem. A tak naprawdę, to nie wiemy po co przyszliśmy na ten świat, nie wiemy dlaczego teraz a nie 50 lat wcześniej czy 100 lat później. Nie podejmowaliśmy decyzji, że mamy urodzić się tu i teraz. Nie my wybieraliśmy sobie rodziców, ojczyznę. Jakby postawić tezę, że może jednak nie – dokonaliśmy wyboru, ale w chwili narodzenia wiedza ta została nam odebrana. Mogło tak być – ale to by świadczyło, że były i są przyczyny, że żyjemy tu i teraz. A brak wiedzy o tym świadczyć może tylko o jednym – nie jest to nam w życiu doczesnym potrzebne. Życie jest nam dane jako zadanie do wykonania, a jeśli tak, to na pewno będzie podlegało rozliczeniu.

Wydaje się nam, że możemy decydować o swojej śmierci. O skróceniu swojego życia zawsze możemy się postarać. Skrócenie swojego życia też nie zawsze jest naszą decyzją, często wydaje się nam, że to co mówimy, robimy to jest naszą suwerenną decyzją. A tak nie jest – na nasze decyzje ma ogromny wpływ otoczenie, media oraz duchy dobre jak i złe. Skrócenie sobie życia jest poddaniem się rozpaczy, jest rezygnacją z możliwej nagrody życia wiecznego.Wydłużenie jest już trudniejsze. Tak naprawdę to nie mamy takiej możliwości. Nie wiemy co jest nam dane i dlatego nie znamy dnia swojej śmierci.

 

Zmiana czasu

Początki

Jednymi z pionierskich krajów we wprowadzaniu czasu letniego były Niemcy, którzy zaczęli go stosować podczas I wojny światowej, a dokładnie 30 kwietnia 1916 roku (powrót do czasu zimowego nastąpił 1 października 1916 r.). Podyktowane to było chęcią zaoszczędzenia węgla używanego do produkcji energii elektrycznej, a jednocześnie bardzo cennego w czasie wojny. Wkrótce zmiany czasu zostały wprowadzone w Wielkiej Brytanii, a następnie w większości krajów europejskich. W Rosji przejście na czas letni wprowadzono w 1917 r. a w Stanach Zjednoczonych w 1918 r.

W Polsce przejścia z czasu zimowego na letni i z powrotem stosowane było okresowo. Wprowadzone w okresie między I a II wojną światową, następnie podczas okupacji hitlerowskiej, a po wojnie w latach 1946 — 1949, 1957 — 1964 oraz od 1977 roku do chwili obecnej.
Obecnie

W 2014 roku zmianę czasu stosuje 79 krajów, przy czym w niektórych z nich zmiany dotyczą tylko wybranych części, np. w Stanach Zjednoczonych. W Europie zmiany czasu dotyczą większości państw z wyjątkiem Islandii oraz Rosji. Jedynym wysoko uprzemysłowionym państwem, które nie wprowadziło czasu letniego, jest Japonia.

http://www.kalendarzswiat.pl/zmiana_czasu/

 

Odbywająca się dwa razy w roku zmiana czasu ma się przyczynić do efektywniejszego wykorzystania światła dziennego i oszczędności energii, choć opinie co do tych korzyści są podzielone.

Badania zużycia energii elektrycznej w stanie Indiana (USA) wykazały, że po wprowadzeniu czasu letniego rachunki mieszkańców za prąd wzrosły. Z kolei badania prowadzone w Kalifornii dowodzą, że w tym stanie zmiana czasu nie powoduje zmian w zapotrzebowaniu na energię elektryczną.

http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/792626,kiedy-zmieniamy-czas-na-letni-2013,id,t.html

 

Wprowadzenie obowiązkowej zmiany czasu sprawiło również, że od kilku lat więcej za prąd płacą mieszkańcy amerykańskiego stanu Indiana. Wiosną 2006 roku pierwszy raz wszystkie hrabstwa tego stanu musiały przejść na czas letni (wcześniej zmiana czasu obowiązywała tylko w 15 z 92 hrabstw), naukowcy wzięli się więc za porównywanie zużycia energii.

Po trzech latach badań Matthew Kotchen i Laura Grant z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara doszli do wniosku, że co prawda mieszkańcy południowych hrabstw Indiany rzadziej używali światła w mieszkaniach, ale ich rachunki za prąd znacznie wzrosły. Dużo częściej niż wcześniej włączali bowiem klimatyzację.

Rachunki gospodarstw domowych za prąd – zamiast zgodnie z intencjami polityków zmaleć – wzrosły o 9 milionów dolarów rocznie i to przy dużo niższych cenach energii w tym stanie w porównaniu ze średnią w całych Stanach Zjednoczonych. Jeśli do tego doliczyć szacunkowe koszty zwiększonego zanieczyszczenia powietrza, które można obliczać na 1,7 mln – 5,5 mln dolarów – to wprowadzenie obowiązkowej zmiany czasu kosztowało Indianę od ok. 10,7 mln do 14,5 mln dolarów rocznie.

http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/analizy/na-zmianie-czasu-gospodarka-nie-zarabia/

 

Ekspert PKPP Lewiatan Jeremi Mordasewicz powiedział PAP, że nie spotkał się z żadnymi obliczeniami dotyczącymi tego, ile traci lub zyskuje polska gospodarka z powodu zmiany czasu. „Nie sądzę, żeby to były jakieś wielkie wartości” – powiedział.

http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/741587.html

 

W przypadku zalet podawane są najczęściej założenia i oczekiwania.

Zatem stosowanie czasu letniego spowoduje oszczędzanie światła, gdyż większość ludzi nie wstaje przed godziną 6 i nie idzie spać o godzinie 19.

(…)

Zakładane oszczędności zmniejszają się w czasie 5 najciemniejszych miesięcy w roku: listopad, grudzień, styczeń, luty, marzec.

http://zmiana-czasu.pl/post/4/zalety-i-wady-stosowania-czasu-letniego
W jakim celu stosuje ten proceder od tylu lat? A może ktoś posiada informację o zyskach ekonomicznych przechodzenia na czas letni?
Wprowadzenie tego zakładało zyski ekonomiczne, natomiast po tylu latach stosowania chyba warto znać wielkość tych oszczędności lub też zrezygnować z tak kłopotliwych i uciążliwych zmian jeśli nie ma korzyści ekonomicznych.