Boże Narodzenie i Nowy 2016 Rok

Śpiewajmy Panu z weselem,BN-2015

Jezus naszym przyjacielem,

Dziś na ziemię przychodzi,

Z Panny czystej się rodzi.

Złóżmy Mu ukłon głęboki,

Szanujmy Jego wyroki;

Bóg nieograniczony

Człowiekiem dziś zrodzony.

 

Kolęda ze zbioru „Pieśni nabożnych katolickich do użytku kościelnego i domowego”, reprint wydania z roku 1886

 

Bożych łask na święta oraz cały 2016 rok

dla nas wszystkich,

by razem z narodzeniem Jezusa,

rodziła się w nas wiara wytrwała,

silna i prowadząca do zbawienia.

                                                                                  życzą Grażyna i Rafał

 

 

DOM Łaski NMP w Krzeszowie

W małej miejscowości Krzeszów położonej w Dolinie Kamiennogórskiej stoi Dom Łaski Świętej Maryi. To Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej zwanej też Królową Sudetów.
Barokowa świątynia została konsekrowana w 1735 a jej budowę zakończono w 1791 roku.
Cofnijmy się kilka stuleci wstecz. Tereny obecnego Dolnego Śląska znajdowały się pod panowaniem Piastów świdnicko – jaworskich. O te ziemie wciąż trwały boje miedzy Piastami, Czechami i Niemcami.
W roku 1163 książę Bolesław Wysoki sprowadził na Śląsk zakon cystersów. Był to najpotężniejszy zakon w średniowiecznej Europie. Opierał się na benedyktyńskiej regule, słynął z doskonałych umiejętności gospodarowania; hodowli bydła, zbóż, karpi, w budownictwie, produkcji win, ogrodnictwie i sadownictwie a w latach późniejszych z mecenatu sztuki. O potędze i znaczeniu zakonu cystersów świadczy chociażby to, że z tego zgromadzenia Kościół ma 850 świętych i błogosławionych.

W małej miejscowości Krzeszów w roku 1242 księżna Anna Świdnicka, wdowa po Henryku Pobożnym ufundowała i postawiła kościół i klasztor. 50 lat później Książę Bolko I świdnicko-jaworski sprowadził do Krzeszowa cystersów przekazując im również sąsiednią Lubawkę, winnice i chmielniki koło Bolkowa i Lwówka oraz ławy mięsne w kilku miastach Dolnego Śląska. Opactwo cysterskie w Krzeszowie było filią opactwa w Lubiążu. Dobrze uposażone nowe opactwo cysterskie dynamicznie się rozwijało i bogaciło a kościół przy nim stał się miejscem pochówku książąt świdnickich. Podobnie kwitły inne cysterskie klasztory na Śląsku: w Henrykowie, Kamieńcu, Krzeszowie, Rudach i Jemielnicy, a także pierwsze w Polsce opactwo cysterek w Trzebnicy. Pozostałością po gospodarowaniu cystersów jest założony przez nich a zachowany do dziś i użytkowany kompleks stawów do hodowli karpi w dolinie Baryczy.
Cystersi wznieśli w 1301 roku nowy kościół w miejscu fundowanego przez księżnę Annę. Otrzymał on wezwanie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W świątyni umieszczono ikonę Matki Bożej Łaskawej. Maryja lewą dłonią wskazuje na Dzieciątko i jednocześnie na swoje serce jako źródło wszelkich łask. Dzieciątko patrzy na Maryję, prawa ręką błogosławi a w lewej trzyma zwój pergaminu będący symbolem Bożej tajemnicy. Jedynie legendy opowiadają, jak bizantyjska w formie ikona znalazła się w Krzeszowie. Można przeczytać, że w czasie wypraw krzyżowych ikona została przywieziona z Bizancjum do Włoch i dostali ją cystersi, którzy przybyli z Krzeszowa do Rzymu w celu potwierdzenia przez Papieża nadanych im przywilejów. Badania przed koronacją dokonaną przez Jana Pawła II w 1997 roku potwierdziły bizantyjskie pochodzenie obrazu. Jest to najstarszy obraz maryjny w Polsce i jeden z pięciu najstarszych w Europie. Jest starszy około 200 lat od wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Obraz zasłynął wieloma łaskami: uzdrowieniami, nawróceniami.
Opactwo cysterskie przeżywało trudne okresy w historii. W okresie wojen husyckich w XV wieku mnisi z klasztoru w Krzeszowie ukryli ikonę, aby nie ucierpiała w czasie najazdów. Niestety wszyscy zostali wymordowani i zabrali tajemnicę jej ukrycia do grobu. Prawie 200 lat potem, 18 grudnia roku 1622 w czasie remontu zakrystii pracujący ujrzeli w pewnym miejscu światło wydobywające się spod posadzki. Odkryli skrytkę a w niej zabezpieczony obraz Matki Bożej Łaskawej. Cudowna ikona mogła wrócić na swoje miejsce i skupiać przed swym obliczem wiernych polecających swoje prośby. Pamiątką cudownego odnalezienia ikony jest obchodzone do dnia dzisiejszego Święto Światła (Festum Lucis). Tego dnia odprawiana jest specjalna msza św. a bazylika jest wspaniale i bogato oświetlana.
Kolejne stulecie to okres reformacji, w czasie której katolicki Śląsk stał się protestancki. Trwająca od 1618 do 1648 roku wojna trzydziestoletnia między katolicką dynastią Habsburgów a państwami protestanckimi Cesarstwa Rzymskiego o prymat w Europie, przyniosła znaczne straty w krzeszowskim opactwie. Zniszczona została bezcenna biblioteka zakonna.
W roku 1660 opatem w Krzeszowie został Ślązak o. Bernard Rossa. Był nim 36 lat. Bez przesady można powiedzieć, że dokonał rechrystianizacji w ogromnym majątku krzeszowskim cystersów (40 wsi i 2 miasta). Ponad 130. letni okres protestantyzmu osłabił ducha religijnego wśród ludności i rozluźnił dyscyplinę wśród mnichów. Opat pielgrzymował do wszystkich miejscowości, głosił kazania, uczył modlitw, odmawiał różaniec, organizował pielgrzymki piesze i brał w nich udział (kroniki podają 1000 pątników w 1671 roku w pielgrzymce z Krzeszowa do Barda Śląskiego). Założył pierwsze na Śląsku bractwo św. Józefa, które po blisko 100 latach działalności przy opactwie krzeszowskim liczyło wg zapisów ok. 100 000 osób wszystkich stanów. Stosował też siłę w przywracaniu wiary katolickiej a nawet doprowadził do wysiedlenia ze wsi klasztornych ponad 1200 protestantów zastępując ich osiedleńcami z katolickich Czech, Łużyc i Brandenburgii. Dbał o życie wspólnotowe, wysyłał mnichów do renomowanych europejskich uczelni, założył trzyletnią szkołę łacińską dla młodzieży przekształconą później w gimnazjum, wzbogacał zbiory biblioteczne zakonu.
Kulminacją rekatolizacji terenów krzeszowskiego opactwa cystersów było wybudowanie w latach 1728-1730 nowego kościoła i klasztoru w miejsce zburzonych średniowiecznych budowli.
Nowe Opactwo cysterskie do dziś zachwyca swoim rozmachem i pięknością. Nazywane jest Europejską Perłą Baroku. Leży na Południowo- Zachodnim Szlaku Cysterskim, na szlaku św. Jakuba oraz rowerowym szlaku Jana Pawła II.
Cały zespół pocysterski składa się z klasztoru, Bazyliki Mniejszej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wraz z Kaplicą Loretańską, Mauzoleum Piastów świdnicko-jaworskich, kaplicą św. Marii Magdaleny z Grobem Pańskim, cmentarza klasztornego z monumentalną grupą Ukrzyżowania, kościoła brackiego św. Józefa, Domu Opata oraz Kalwarii Krzeszowskiej.
W ołtarzu głównym bazyliki umieszczony jest słynący łaskami od stuleci obraz Matki Bożej Łaskawej a sama bazylika zwana jest Domem Łaski Świętej Maryi. Na srebrnej ramie wyryty jest napis „Gratia Sanctae Mariae” (Łaska Świętej Maryi). Matka Boża w cudownej ikonie jest czczona od stuleci przez Czechów, Polaków, Niemców i Węgrów.
W 1810 roku zakon został skasowany przez władze pruskie a kościoły i klasztor splądrowane. Dopiero po odzyskaniu przez Polskę niepodległości do klasztoru wrócili w 1919 roku benedyktyni. Rozpoczęli prace konserwatorskie, które niestety przerwał wybuch II wojny światowej. W czasie jej trwania w obiektach opactwa umieszczono obóz śląskich Żydów a potem obóz przejściowy dla jeńców wojennych i składnicę muzealną (na strychu kościoła św. Józefa ukryto Bibliotekę Pruską). W 1949 roku objęły obiekt benedyktynki, które przyjechały ze Lwowa, a później również elżbietanki.
Barokowy zespół pocysterski jest obecnie pięknie wyremontowany i stanowi znane miejsce pielgrzymkowe, a także jedną z największych atrakcji architektonicznych i artystycznych na Dolnym Śląsku. Bazylika wyposażona jest w największe na Śląsku barokowe organy – dzieło Michała Englera młodszego, z rozbudowanym rzeźbiarsko prospektem autorstwa Antoniego Dorazila. Bazylika i kościół św. Józefa udekorowane są obrazami i freskami takich mistrzów jak zwany „śląskim Rafaelem” Michał Willmann, Jerzy Wilhelm Neunhertz, Piotr Brandl, Antoni Scheffler i rzeźbami takich artystów jak Ferdynand Maksymilian Brokoff, Antoni Dorazil i Antoni Lachel. Możemy podziwiać wspaniałe stalle, ołtarz główny i liczne boczne, ambonę i wiele elementów rzeźbiarskich ozdabiających wnętrza.
W 1998 r. kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny został podniesiony do rangi Bazyliki Mniejszej Krzeszów jest głównym sanktuarium Diecezji Legnickiej.
Odpusty: 2 czerwca, 29 czerwca, 3 lipca, 15 sierpnia, 29 sierpnia.

Zapraszam do galerii zdjęć z Krzeszowa.

Tekst ukazał się pierwotnie w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2014 roku.

Bitwa pod Komarowem 1920 roku

DSC06581 bitwa pod Komarowem wizytowka95 lat temu ostatniego sierpnia pod Komarowem na Zamojszczyźnie została rozbita konna armia Siemiona Budionnego. Po cudzie nad Wisłą 15 sierpnia, konnica rosyjska wyruszyła 25 sierpnia spod Lwowa na pomoc armii Tuchaczewskiego.Po nieudanym oblężeniu Zamościa skierowała się na południowy –wschód. Napotkała w Wolicy Śniatyckiej koło Komarowa polskie oddziały kawalerii. Siły były nierówne. Niektóre źródła podają, że polskie oddziały liczyły ok. 1500 żołnierzy a sowieckie ok. 4000.

Mordercza bitwa na wzgórzach trwała cały dzień. Szarża polskiej kawalerii przy zachodzącym słońcu przesądziła o zwycięstwie polskich ułanów.

Zapraszamy do galerii zdjęć z rekonstrukcji największej bitwy kawaleryjskiej wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku.

Tu i Teraz Bóg

Widzieć Boga w bliźnim to chyba najtrudniejsza rzecz. Z kilku powodów.

Trzeba odwrócić wzrok od samego siebie.

rys1Nie jest to łatwe, bo w myśl przysłowia „koszula bliższa ciału” cały czas jesteśmy skupieni na sobie. Czy dobrze wyglądam, czy dobrze wykonałem postawione mi zadanie, czy zasługuję na awans, czy będę miał korzyści, co o mnie myślą inni, ile zarobię, czym sprawię sobie przyjemność? Do tego dochodzi pośpiech, zabieganie, życie w ciągłym napięciu, bombardowanie nas ogromem informacji najczęściej nam zbędnych, powierzchowne prześlizgiwanie się po codziennych wydarzeniach i królujące wygodnictwo. Dla Boga i innych nie ma, według wielu z nas, czasu w życiu.

Trzeba patrzeć na drugiego człowieka tak jak Bóg patrzy na swoje stworzenia.

rys2Tu warto przytoczyć świadectwo z książki redemptorysty T. Forresta i Jose H. Prado Flores „Jezus Chrystus uzdrowiciel mojej osoby”. Kobieta prowadząca ewangelizację na Karaibach miała spotkać się z grupą około 40 prostytutek. Nie wiedziała co im powiedzieć, jak powstrzymać w sobie niechęć i dezaprobatę. Żarliwie modliła się o sprostanie spotkaniu z tymi kobietami. Zwróciła się do nich ze słowami, że są dla Boga jak białe lilie. Takie określenie otrzymała od Boga i przekazała prostytutkom. Tak właśnie je widział Bóg w swojej miłości do każdego, nawet grzesznego człowieka. To patrzenie na wartość osoby, na jej serce ponad jej grzechami. Doświadczenie miłości Boga zmobilizowało kobiety do przemiany i nawrócenia.

 

Trzeba mowę miłości stosować w swojej codzienności.

rys3To okazuje się bardzo trudne. Wymaga samokontroli, wspaniałomyślności, pokory a czasem i heroiczności. A przede wszystkim wymaga uporządkowania swojego wnętrza, oczyszczenia duszy, uwolnienia myśli. Warto obdarowywać innych uśmiechem, sprawiać domownikom przyjemności – takie drobne, codzienne jak udekorowany stół, przygotowany obiad, zrobiony deser, wspólny spacer, szczera rozmowa. Być życzliwym w pracy dla interesantów, dobrze im doradzać, służyć pomocą innym, nie zadzierać nosa, nie wywyższać się z racji swojego pochodzenia, pozycji, wykształcenia czy majętności.

 

A najważniejsze, że trzeba to wszystko robić TU i TERAZ i że nie można niczego odłożyć na później. A my żyjemy albo przeszłością albo roimy plany na przyszłość. Na teraźniejszość, a szczególnie część poświęconą innym, według nas, nie mamy czasu. Ofiarowanie innym: swej obecności, swojego czasu, swoich pieniędzy, swojej troski i współczucia, swojej miłości i zaufania wciąż odkładamy na później. A to później nie istnieje. Bo Bóg jest TU i TERAZ. I czeka na mnie, na mój gest, na mój czyn. Czeka w zniedołężniałym sąsiedzie, w starej ciotce, w zagubionej kobiecie w urzędzie, w zdezorientowanym obcym przybyszu, w moich rodzicach, rodzeństwie, mężu i żonie, moich dzieciach, koleżankach i kolegach z pracy – po prostu w innych, w bliźnich spotykanych codziennie na swojej drodze.

Ogrom MIŁOŚCI BOGA jest nie do opisania ludzką miarą. Człowiek powinien chcieć ją widzieć TU i TERAZ, czyli WSZĘDZIE i ZAWSZE i zanurzając się w niej oddawać innym, to co otrzymał. A każdy z nas wiele otrzymuje przez całe swoje życie. Czasem są to zdolności, talenty, pieniądze, dobra rodzina, troskliwe dzieci, pozycja w społeczeństwie, a czasem cierpienie i dobroć, wyrozumiałość i zdolność przebaczania, zdolność i chęć modlitwy za innych, mocna wiara, współodczuwanie, zrozumienie.

Ewangelista Mateusz opisał wizję Sądu Ostatecznego:

„Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,34-40).

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W MAJU 2014 ROKU

„Matko, przyjdź do nas”

Wędrówka obrazu Matki Bożej, która tak wyjątkowo zapisała się w naszej narodowej historii, peregrynacjajest znaną i wypróbowaną formą pobożności Maryjnej. Szczególnie popularne stały się peregrynacje wizerunków Matki Bożej w okresie II wojny światowej oraz bezpośrednio po niej.

Lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku to okres szczególnych prześladowań Kościoła w Polsce. Władze komunistyczne internowały ówczesnego Prymasa polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. W tak trudnych warunkach przyszło mu przygotowywać duchowe obchody Jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. Planując uroczystości ksiądz Prymas poszukiwał symbolu, który byłby czytelny dla całego Narodu, byłby odbiciem polskiej religijności a zarazem mobilizował do odnowy moralnej. Śp. o. Teofil Krauze, paulin, który w pięćdziesiątych latach był kustoszem Jasnogórskiego Sanktuarium opowiadał, że gdy w 1956 roku Cudowny Obraz był niesiony w procesji po Wałach, ludzie wołali: „Matko, przyjdź do nas”. O. Teofil Krauze odczytał to jako inicjatywę peregrynacji kopii Obrazu po parafiach Polski, czym podzielili się z ks. Prymasem. peregrynacja-2Kardynał Wyszyński był wielkim czcicielem Najświętszej Panny a o Matce Częstochowskiej mówił: „ta Jasnogórska ma największy płaszcz, którym otula nie tylko Rzeczpospolitą, ale i całą Polską Diasporę”.

Po zwolnieniu z ośrodka internowania Prymas podzielił się swoim zamysłem wędrówki kopii obrazu Jasnogórskiego po całej Polsce. Początkowo nie zostało to przyjęte przychylnie, ale ostatecznie11 kwietnia 1957 roku na 45. Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski zapadła decyzja w sprawie Nawiedzenia wszystkich polskich parafii i diecezji przez kopię Cudownego Obrazu Jasnogórskiego. Peregrynacje rozpoczęto 29 sierpnia 1957 roku od archikatedry warszawskiej. Wędrówce Obrazu towarzyszyły często potężne religijne manifestacjie, które przez wiele lat jednoczyły nasz naród, a także wstrząsały fundamentami komunistycznego reżimu. Władze komunistyczne szykanowały uczestników i organizatorów uroczystości. W efekcie w 1966 r. Obraz został „aresztowany” i więziony przez 6 lat na Jasnej Górze, a milicja pilnowała go całodobowo. W tym czasie poszczególne diecezje nawiedzały puste ramy. Na trasę Obraz powrócił dopiero w 1972 r. W ciągu ponad 23 lat pielgrzymowania Maryja nawiedziła przeszło 8 000 kościołów i kaplic, 7150 parafii. Wszędzie przygotowywano Jej przyjęcie godne Królowej Polski. Trasy przejazdu Obrazu były specjalnie przystrajane, budowano powitalne bramy, przyozdabiano domy. Starannej zewnętrznej oprawie towarzyszyła modlitwa i wewnętrzne skupienie.

Duchową głębie peregrynacji pięknie ujął bp A. Nossol: „Pamiętajmy o tym i dołóżmy wszelkich starań, aby Maryjne wędrowanie po wspólnotach parafialnych naszego Kościoła mogło się zamienić w piękny pochód Ewangelii, czyli zbawienne przejście Pana przez naszą ziemię”.

Obecnie w archidiecezji warszawskiej pod hasłem „Odnowić śluby nasze chcemy” trwa druga peregrynacja kopi Obrazu Jasnogórskiego. Kard. Kazimierz Nycz powiedział, iż „Z peregrynacją wiążemy takie nadzieje jak Maryja, idąca do swojej krewnej Elżbiety – Ona pokazała swoją wiarę w to, co wydarzyło się w Jej życiu, czyli poczęcie Pana Jezusa, wyśpiewała swoje dziękczynienie i poszła pomagać.” Jasna-GoraNawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w parafiach i kościołach potrwa do 7 czerwca 2015 roku. (…).

          Piękno spotkania z Jasnogórską Panią jest poruszającym, wzruszającym modlitewnym zawierzeniem Jej naszego życia i losów naszego narodu. Święty Jan Paweł II w styczniu1993 r. do polskich biskupów w Rzymie powiedział: „Ten znak Maryi, Królowej Polski, Pani Jasnogórskiej, został na nowo jeszcze odczytany. Wiemy, czym stał się dla nas ten obraz, (…) czym stał się dla nas w zmaganiu o duszę Narodu. (…) Myślę, że ten znak jest wymowny również dla przyszłości. Maryja jest Królową Polskiej Korony, jest Królową Polski. Maryja jest Królową polskich spraw, polskich trudów, polskich cierpień i polskich zwycięstw. (…) Doświadczenia przeszłości uczą nas, w kim szukać oparcia, kto jest tym największym sprzymierzeńcem Kościoła i Narodu. To, co się nawiązało między Matką Bożą, Matką Kościoła, Królową Polski a Kościołem i Narodem w Polsce, jest swego rodzaju przymierzem”.

           Odnówmy więc nasze zawierzenie Maryi Jasnogórskiej, pozostańmy jej wierni, w wymiarze osobistym i narodowym. Przymierze z Królową Polski to przymierze z Jezusem.

 

K. J.

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W PAŹDzIERNIKU 2014 ROKU

Spotkałam Miłość

Doświadczenie Bożej Miłości otworzyło mnie na wiarę, stało się jej źródłem, a także początkiem nowego życia. Świat i wszystko to co do tej pory zdawało się mieć tak wielkie znaczenie, zastąpił zachwyt nad przenikającą wszystko Miłością, którą jest Bóg. Zanim jednak otrzymałam tą wielką łaskę, przez bardzo wiele lat poszukiwałam Boga. Syn-marnotrawnyTak się złożyło, że nie otrzymałam prawdziwego chrześcijańskiego wychowania, a jedynie jakiś rodzaj światła, który był tylko wstępem do prawdziwej wiary. Będąc małą dziewczynką byłam kilka razy w Kościele z kimś z rodziny, babcia nauczyła mnie pacierza, przystąpiłam do Pierwszej Komunii, ale mimo to w mojej rodzinie Bóg był tylko jakimś dodatkiem do życia, gdzieś na dalszym planie. We mnie jednak ciągle rodziła się przynaglająca potrzeba odkrycia Boga, wypływająca z jakiegoś rodzaju niepokoju i wewnętrznej pustki. Chciałam naprawdę Go poznać, zrozumieć Kim jest, a przede wszystkim uwierzyć w Jego istnienie. Niestety lata mijały a ja wciąż byłam osobą bardziej poszukującą, niż wierzącą. Obrzędy kościelne, lekcje religii, oddziaływały na mnie tylko w niewielkim stopniu. Bywały jakieś poruszenia serca na Oazie czy na pielgrzymce, ale one nie wypełniły mnie wiarą, Bóg nadal wydawał mi się tylko teoretycznym pojęciem.

Przyszedł czas kiedy założyłam własną rodzinę, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci. Wciąż jednak błądziłam, wpadałam w pewien rodzaj skrajności. Po intensywnych praktykach religijnych, których głębi pomimo starań nie umiałam odkryć, przechodziłam do postawy typowej dla osoby „wierzącej – nie praktykującej”. Byłam letnią chrześcijanką, czasem latami nie praktykującą wiary.

Nastąpił jednak czas wielkiej próby…Kiedy miałam niewiele ponad trzydzieści lat, a mój najmłodszy syn zaledwie dziewięć miesięcy, zdiagnozowano u mnie nowotwór. MagdalenaStanęłam w obliczu czegoś co zdecydowanie mnie przerosło. Uświadomiłam sobie, że mogę umrzeć w każdej chwili… bardzo, bardzo się bałam…byłam przepełniona lękiem i rozpaczą. W myśl starego mądrego powiedzenia, że „jak trwoga to do Boga” zaczęłam intensywnie się modlić, chodzić do Kościoła i błagać Boga o życie i wewnętrzny pokój. Niestety wciąż nie było we mnie prawdziwej wiary. Gdzieś w głębi serca coś się tliło, ale nie przekładało się to na moją relację do Boga, On nadal jakby nie istniał. Przyszedł dzień, w którym poczułam wielki żal, że przez całe życie Go szukam, że tak bardzo go teraz potrzebuję, a On zdaje się milczeć. Pytałam w rozpaczy, czemu inni przychodzą do Kościoła, modlą się i czynią to z wiarą? A ja tak nie potrafię. Wielki ból i lęk budziła we mnie myśl, że stoję w obliczu śmierci, a tam po drugiej stronie nie ma nic, tylko pustka. Dziwne więc były te moje pretensje do Kogoś w Kogo istnienie miałam dopiero nadzieję uwierzyć.

Minęły dwa dni, był piątek, zdążyłam już zapomnieć o mojej pełnej skargi i żalu rozmowie z Bogiem. Wieczorem, jak co dzień uklękłam do różańca. Kiedy odmawiałam czwartą bądź trzecią Tajemnicę Bolesną nagle znalazłam się w Miłości, nie było to uczucie, ale stan przebywania w Niej. Miłość ta była potężna a zarazem subtelna i delikatna. Majestatyczna a zarazem pokorna, otaczała mnie i przenikała. Niemożliwa do opisania, byłam w Niej maleńkim pyłkiem, który Ona nieskończenie miłuje. Czas nie istniał, była tylko Miłość, w której przebywałam, trwałam. Nie wiem czy znajdowałam się wtedy w swoim ciele. Przepełniała mnie trwoga a zarazem głębokie szczęście. Kiedy powróciłam, jakby wyrwana z tej nieskończenie wielkiej Mocy, nie mogłam pojąć co właściwie się wydarzyło. Byłam zdumiona jakby oszołomiona tym doświadczeniem, przypomniałam sobie jednak, że kiedyś słyszałam, że to Bóg jest Miłością, uświadomiłam więc sobie, że to w Nim przebywałam. Wkroczyłam w stan nieustającego zachwytu, wielkiego pragnienia przebywania w tej Miłości nieustannie. Nie umiałam i nie chciałam, żyć bez Boga, to życie tu na ziemi stało się tęsknotą za Nim. Wszystko było inne, miłość, którą do tej pory czułam do bliskich zdawała się tylko zwyczajną troską, śmierć przestała przerażać, stała się bramą do przebywania w Miłości. Chciałam tylko wypełniać Wolę Boga, odpowiedzieć swoim życiem na ten dar, jaki otrzymałam. Przyszedł jednak czas kiedy musiałam zejść z mojej Góry Tabor, zmierzyć się z prawdą o sobie… Stopniowo uświadamiałam sobie jak wielka praca przede mną. Okazywało się, że Pan Bóg uchylając przede mną zasłonę z niczego mnie nie zwolnił. To był dopiero początek mojej drogi nawrócenia zbudowanej na wierze wypływającej z tego Spotkania. Krok po kroku odsłaniało się wszystko to co oddzielało mnie od Boga, co wymagało przemiany i uzdrowienia. Intensywność wspomnienia tamtego doświadczenia zacierała się, a życie stopniowo weryfikowało to co naprawdę jest na dnie mojego serca. Czemu Pan Bóg postanowił obdarzyć mnie łaską, której czuję się tak niegodna? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale żyję nadzieją, że ostatecznie wypełnię Jego Wolę. Wciąż jestem na drodze nawrócenia, wciąż uczę się przyjmować cierpienie, rozumieć jego sens, oddawać wszystko Bogu, zmagać się ze swoimi słabościami i upadkami. Tym bardziej, że po dziesięciu latach od tego zdarzenia, znów zachorowałam na nowotwór, znów przeszłam trudne leczenie. Tamto doświadczenie pozostaje jednak moją siłą, celem, do którego zmierzam i nadzieją, że nie zmarnuję tej łaski, którą mnie Bóg obdarzył.

 

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W MAJU 2014 ROKU.

Sakramenty – Boże dary

Na co dzień traktujemy Sakramenty jako oczywisty element życia chrześcijańskiego. Przez to bywa, że traktujemy je tylko jako obowiązki, obojętniejemy, popadamy w rutynę. Zdarza się, że niedzielna Eucharystia, czy spowiedź, staje się zwykłą praktyką religijną, pozbawioną radości i nadziei spotkania z Bogiem. A przecież są to wielkie dary kochającego Ojca. Przejaw Jego miłości i miłosierdzia wyrażany w najgłębszy sposób. Według nauki Kościoła Sakramenty święte są to widzialne znaki, które ustanowił Chrystus i przez które daje ludziom niewidzialną Łaskę Bożą. Sakramenty mają moc Bożą, rozpoczynają w nas życie nadprzyrodzone, rozwijają je i strzegą, prowadzą nas w coraz głębsze życie w jedności z Chrystusem, są etapami stopniowej dojrzałości naszej wiary. Każdy z Sakramentów to łaska niezbędna do naszego wzrastania na chrześcijańskiej drodze.

chrzestPierwszym z sakramentów jest Chrzest, jest on obok Bierzmowania i Eucharystii jednym z trzech Sakramentów wtajemniczenia. Chrzest to akt wprowadzenia w życie chrześcijańskie. Czyni on człowieka przybranym Dzieckiem Bożym i członkiem wspólnoty Kościoła. Pomimo naszej ułomności i grzeszności, doświadczamy więc niezwykłego cudu jedności z Bogiem i stajemy się Jego świątynią. Obrzęd Chrztu nie jest więc tylko uroczystym nadaniem imienia, czy okazją do spotkań rodzinnych, ale jest przede wszystkim „zanurzeniem” w Bożej Miłości, przyjęciem daru Ducha Świętego i narodzeniem do nowego życia. Chrzest rozpoczyna nasze życie w bliskości z Bogiem.

bierzmowanieSakrament Bierzmowania jest natomiast darem dopełniającym łaskę Chrztu, jest pogłębieniem i rozwinięciem naszej wiary. Otrzymujemy Ducha Świętego, który podobnie jak na Chrzcie ofiarowuje nam swoje dary. Wchodzimy w dojrzałe życie chrześcijańskie, jest to umocnienie naszej drogi ofiarnego życia dla Jezusa Chrystusa. Tym samym wzmocnieni Duchem Świętym bierzemy pełną odpowiedzialność za nasze chrześcijańskie życie i rozwijanie naszych charyzmatów.

 

eucharystiaSzczególnym zaś Sakramentem jest Eucharystia- Najświętszy Sakrament, gdyż stanowi centrum życia Kościoła. Jest wielkim darem, który napełnia nas miłością, oczyszcza z grzechów powszednich. W Komunii Świętej Chrystus przenika nas swoją obecnością, napełnia i przemienia. Ofiara Chrystusa na krzyżu była krwawą ofiarą, my natomiast uczestnicząc w bezkrwawej ofierze jaką jest Eucharystia, oddajemy Bogu całe nasze życie, nasze cierpienia i radości łącząc je z ofiarą Jezusa. Jest to szczególny dar zjednoczenia, Kościół naucza nas, że: ”przez celebrację Eucharystii jednoczymy się już teraz z liturgią niebieską i uprzedzamy życie wieczne, gdy Bóg będzie wszystkim we wszystkich”. Eucharystia to szczególny moment uwielbienia i dziękczynienia, który rodzi naszą radość i pokój.

spowiedzKolejnym darem Boga dla nas jest Sakrament pokuty. Każdy kto odwrócił się od Miłości Boga, szczególnie wtedy kiedy popełnił grzech ciężki, dzięki temu Sakramentowi może na nowo pojednać się z Bogiem. Można więc powiedzieć, że jest to wyjście Ojca w stronę swojego zagubionego dziecka, to znak, że Bóg nigdy nas nie opuszcza i zawsze mamy otwartą drogę powrotu. Jeśli tylko szczerze żałujemy, jeśli naprawdę mamy wolę poprawy, to Bóg w swoim miłosierdziu, przebaczy nam, oczyści z win i napełni prawdziwą wolnością.

 

namaszczenieW poważnej chorobie, w chwili kiedy nasze życie tu na Ziemi może się zakończyć, Bóg przychodzi do nas z darem Sakramentu Namaszczenia Chorych. Czasem błędnie uważa się, że jest to Sakrament udzielany tylko umierającym, tymczasem jest to Sakrament, który ma przynieść ulgę w cierpieniu lub uzdrowienie. Jest Sakramentem nadziei i pocieszenia, umocnienia w czasie cierpienia, choroby, umierania. Dzięki Namaszczeniu chory jednoczy się w Zbawczej Męce Chrystusa.

Sakramenty są tajemnicą jednoczącą nas z Trójcą Świętą. Darami, które nas umacniającymi, bez których o własnych siłach nie bylibyśmy w stanie dojść do Nieba. Sakramenty posiadają Bożą Moc, pozwalającą nam trwać w Chrystusie, wprowadzają nas w głębie poznania Boga. Musimy jednak pamiętać, że tylko Sakrament przyjęty z wiarą będzie naprawdę skuteczny i przyniesie owoce w naszym życiu. Nasza współpraca z Bogiem jest konieczna. Sakramenty są dla nas zarówno darem jak i zobowiązaniem. To szczególne prezenty Pana Boga, które będziemy „otwierać” przez całe życie, rozwijając Dary Ducha Świętego i pogłębiając naszą relację z Chrystusem. Zawsze kiedy przyjmowany jest Sakrament obecne jest żywe i szczególne działanie Jezusa Chrystusa.

 

K. J.

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W Kwietniu 2014 ROKU

Sulejów

 

DSC03405 Sulejow k. NMP i sw. Tomasza z Canterbury (Becketa)Brama Krakowska, Baszta Attykowa, Baszta Rycerska, Mauretańska, Opata, Muzyczna – to zachowane obiekty w murze obronnym otaczającym zespół klasztorny cystersów w Sulejowie koło Piotrkowa Trybunalskiego. Opactwo zostało założone w XII wieku. Jest najlepiej zachowanym obronnym kompleksem klasztornym cystersów w Polsce. Położone jest na wzgórzu nad rzeką Pilicą. Stare magazyny i zabudowania gospodarcze przylegające do okazałej Bramy Krakowskiej są obecnie własnością prywatna i mieści się w nich hotel. Aktualnie w opactwie mieszka dwóch mnichów cysterskich przybyłych z klasztoru w Wąchocku. Możemy zwiedzić wspaniały romańsko-gotycki kościół klasztorny pod wezwaniem NMP i św. Tomasza Kantuaryjskiego (św. Tomasz Beckettt z Canterbury). Dostępne jest też muzeum klasztorne w zachowanym wirydarzu przylegającym do kościoła.

Zapraszamy do galerii na wspólny spacer.

W najbliższej okolicy można wypoczywać nad Zalewem Sulejowskim powstałym po spiętrzeniu w latach 1969-73 wody tamą na Pilicy w miejscowości Smardzewice koło Tomaszowa Mazowieckiego.

Objawienia w Gietrzwałdzie

gietrzwald-mNa ziemiach polskich jedyne, zaakceptowane oficjalnie przez Kościół objawienia miały miejsce w Gietrzwałdzie, małej miejscowości położonej na Warmii. Wydarzyły się one 137 lat temu, prawie dwadzieścia lat po objawieniach w Lourdes. Trwały prawie trzy miesiące: od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Wizjonerkami były dwie dziewczynki – trzynastoletnia Justyna Szafryńska oraz dwunastoletnia Barbara Samulewska.

Dnia 27 czerwca Justyna miała egzamin przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii św. Wracając ze swoją mamą do domu, na drzewie w ogrodzie przy plebanii ujrzała świetlistą Postać. Była to siedząca młoda kobieta z rozpuszczonymi włosami. Następnie z obłoków zeszło do niej Dziecko, które się jej ukłoniło a Niewiasta wstała wzięła Go za rękę i wstępując do nieba znikła. W trakcie tego objawienia pojawił się miejscowy proboszcz ks. Augustyn Weichsel, u którego Justyna zdawała egzamin. Po zakończeniu widzenia proboszcz od razu dokładnie wypytał dziewczynkę o to, co się wydarzyło. Następnego dnia w trakcie odmawiania Różańca pod drzewem, na którym była widoczna Postać, 12-letnia Barbara Samulewska miała również objawienie. W trakcie kolejnych widzeń, dziewczynki zadały pytanie: Kto Ty Jesteś? Usłyszały wypowiedziane po polsku słowa: „Jestem Najświętsza Maryja Niepokalanie Poczęta”. Na pytanie: „Czego żądasz Matko Boża?” – padła odpowiedź: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali Różaniec!”

Jednym z efektów objawień w Gietrzwałdzie było prawie powszechne odmawianie Różańca w domach. Tak pisał proboszcz Gietrzwałdu ks. A. Weichsel do biskupa warmińskiego Filipa Krementza: „W całej polskiej Warmii, prawie we wszystkich domach Różaniec jest wspólnie odmawiany.(…) Miliony modlą się na Różańcu, przez co utwierdzają się w wierze katolickiej i ogromna ilość wyrwana została z doczesnej i wiecznej zguby. W tym widzę najlepszy dowód autentyczności objawień”.

Biskup Warmiński po zapoznaniu się ze sprawozdaniem proboszcza ks. Augustyna Weichsla wydelegował do Gietrzwałdu swoich przedstawicieli, aby uczestniczyli w nabożeństwach różańcowych. Mieli oni obserwować stan i zachowanie wizjonerek w trakcie objawień oraz zachowanie zgromadzonych pielgrzymów i wiernych. Relacje biskupich delegatów potwierdziły, że nie może tu być mowy o oszustwie czy kłamstwie a widzące zachowują się normalnie, nie ma w nich żadnej bigoterii, chęci zysku czy też pragnienia zdobycia uznania czy wzbudzenia sensacji. Dziewczęta wyróżniały się skromnością, szczerością i prostotą.

Pytania do Matki Bożej dotyczyły zdrowia i zbawienia różnych osób, ale nie tylko. Na zapytanie „Czy Kościół w Królestwie Polskim będzie oswobodzony?”, „Czy osierocone parafie w południowej Warmii wkrótce otrzymają kapłanów?” widzące usłyszały w odpowiedzi: „Tak, jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów!”

gietrzwald2-mW czas objawień na mapie Europy nie było państwa polskiego. Ludność polska żyła i mieszkała w trzech zaborach. W tamtym czasie Gietrzwałd leżał w zaborze pruskim. Fakt, że Matka Boża przemawia do dziewczynek w języku polskim był dla narodu wielką pociechą i pokrzepieniem. Wieść o objawieniach błyskawicznie dotarła do Polaków mieszkających w trzech zaborach. W dosyć krótkim czasie zaczęły napływać do Gietrzwałdu pielgrzymki ze wszystkich dzielnic rozbiorowych. Oprócz Polaków przybywali Czesi, Węgrzy oraz Holendrzy.

Wśród wielu pielgrzymów przybywających do Gietrzwałdu z prośbą o zdrowie był pewien mieszkaniec Ornety. Na pytanie jednej z dziewcząt o zdrowie dla niego i jego żony, Matka Boża odpowiedziała: „Będą zdrowi, jeżeli będą się modlić i nie będą pić wódki”. A po przekazaniu dziewczynkom prośby proboszcza o modlitwę za spętanych nałogiem, Maryja tylko westchnęła głęboko i powiedziała „Oni będą ukarani”. To pokazuje, że pijaństwo, uzależnienie od alkoholu prowadzi do zguby. W czasach zaborów alkoholizm był problemem nie tylko społecznym ale i narodowym. Zaborcy, chcąc mieć łatwość rządzenia zdobytymi terytoriami, wspierali pijaństwo wśród ludności polskiej. Powodowało to rozbicie więzów rodzinnych i społecznych oraz łamanie charakterów podbitej ludności.

Wypowiedzi Matki Bożej w trakcie objawień w Gietrzwałdzie odnośnie pijaństwa dało silny impuls do walki z tym nałogiem i innymi uzależnieniami. Ksiądz proboszcz Augustyn Weischel napisał: „Wszyscy wyrzekają się tu wódki i przyrzekają zawsze modlić się na różańcu” oraz: „Ogromna ilość pijaków została wyrwana z doczesnej i wiecznej zguby”. Objawienia w Gietrzwałdzie doprowadziły do powstawania Bractw Wstrzemięźliwości walczących z tym nałogiem.

gietrzwald3-mWidocznymi efektami objawień było odmawianie Różańca w Sanktuarium oraz w życiu codziennym napływających pielgrzymów. Objawienia przyniosły i przynoszą nadal owoce w postaci: przystępowanie do sakramentu pokuty z mocnym postanowieniem poprawy, życie w czystości młodzieży warmińskiej, powstawanie i rozwój stowarzyszeń abstynenckich, liczne przypadki nawróceń i przejść na religię katolicką.

W roku 1967 w 90.lecie objawień kardynał Stefan Wyszyński prymas Polski koronował obraz Matki Bożej z Sanktuarium w Gietrzwałdzie.

Ordynariusz warmiński bp Józef Drzazga 11 września 1977 roku wydal dekret zatwierdzający „kult objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie, jako nie sprzeciwiający się wierze i moralności chrześcijańskiej, oparty na faktach wiarygodnych, których charakteru nadprzyrodzonego i Bożego nie da się wykluczyć”.

Uroczystości odpustowe w Sanktuarium odbywają się 29 czerwca na św. Apostołów Piotra i Pawła, 15 sierpnia w święto Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny oraz główne – Matki Bożej Gietrzwałdzkiej – 8 września w dniu Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

 

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W CZERWCU 2014 ROKU.

Bolków

IMG_0259 Bolkow zamekBolków (niem. Bolkenhain) – miasto w woj. dolnośląskim, w powiecie jaworskim, nad Nysą Szaloną (prawym dopływem Kaczawy) w odległości około 6 km od jej źródła pod Kaczorowem. Historycznie leży na Dolnym Śląsku.
Miasto leży na pograniczu Gór Kaczawskich i Podgórza Bolkowskiego, na grzbiecie górskim o wysokości około 400m n.p.m.
Miasto powstało ok. 1250 roku na skrzyżowaniu dróg handlowych z Wrocławia i Legnicy do Czech.

Najważniejsze zabytki to:

  • zamek, budowla obronna z XIII w. z charakterystycznym dziobem skierowanym w stronę dostępnego wjazdu, jest to jedyny przykład tego typu w Polsce
  • miasto, strefa zabytkowa w tym unikatowy pochyły, prostokątny rynek, otoczony kamienicami podcieniowymi z XVIII w. na jego zachodniej pierzei, pod wysokie podcienie prowadzą schody
  • kościół parafialny pw. św. Jadwigi Śląskiej, gotycka budowla, zbudowana zapewne około 1250 r
  • Ratusz, wzniesiony w XIV w, po spłonięciu w 1663 r. odbudowano go ponownie w 1670 r. w 1827 r. przebudowano go według projektu Hedemana z Kamiennej Góry

Zapraszamy do galerii zdjęć.

 

 

Wiara nie jest prywatną sprawą

Kolejne Boże Ciało przed nami. Uroczystość najświętszego Ciała i Krwi Pana naszego, Jezusa Chrystusa, triumfalny pochód żywego Jezusa z wiernymi sobie.
Jak co roku wyruszymy ulicami naszego miasta w procesji do 4 ołtarzy, przy każdym z nich modląc się w najważniejszych dla nas, wiernych, intencjach. Na zakończenie tych modlitw uleci w niebo błagalna pieśń starej suplikacji „święty Boże, święty, mocny, …”.
My, wierzący w Boga, mieszkańcy miast i wsi, dołączą w tym roku do procesji, które przemierzały w uroczystość Bożego Ciała ulice polskich miejscowości nieprzerwanie od 1320 roku.
Procesja-2mRóżne grupy i stany przygotują ołtarze, a my przy każdym z nich z nabożeństwem będziemy oczekiwali na błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
To jest publiczne wyznanie wiary powtarzane rokrocznie od 690 lat. Pozwala nam pokazać radość i dumę z bycia katolikami, przypomina, tym, którzy nie wierzą lub pogubili się o możliwości życia w świecie wartości niezmienionych od 2 tysięcy lat.
Kolejnym publicznym wyznawaniem wiary są nasze pielgrzymki, te coroczne do Łagiewnik i na Jasną Górę, jak i do odległych sanktuariów jak Lourdes czy Fatima.
W trakcie pielgrzymowania modlimy się wspólnie i indywidualnie, śpiewamy Godzinki, pieśni religijne, odmawiamy różaniec. Wspomagamy się w trudach wędrówki.
Uczestnicząc w niedzielnej Mszy Świętej wyznajemy głośno w powszechnej modlitwie Credo „ wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego… i w Jezusa Chrystusa…”.
Ile tych wyznań złożył każdy z nas? Niektórzy może tyle, ile dni liczy ich dorosłe życie.Procesja-3Naszym udziałem są też inne publiczne wyznania wiary: chrzty, pierwsze komunie, bierzmowania, śluby czy katolickie pogrzeby.
Nie zastanawiamy się nad tym. Jest to oczywiste ze względu na nasze wychowanie i tradycję. Nie wszyscy traktują swój udział w tych uroczystościach jako publiczne wyznanie wiary, nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, nie przygotowują się specjalnie. Idą za swoim Pasterzem, który oddał za nich życie i pozostał z nimi w Najświętszym Sakramencie.

Zastanowiłam się, jak wygląda dawanie świadectwa swojej mojej wierze na co dzień.

Jak moja ona wiara przekłada się na każdy dzień mojego życia, na podejmowane decyzje, sposoby osiągnięcia wymarzonych celów, na traktowanie moich bliskich, współpracowników , przyjaciół i znajomych.
Czy niedzielna msza święta nie przegrywa czasem z wyjazdem weekendowym na działkę czy wycieczką?
A może odkryłam, że niedaleko tej działki jest też jakiś kościół.
Czy nieprzestrzeganie piątkowego postu zawsze wytłumaczę „byciem w podróży” (oczywiście do pracy i z pracy), brakiem czasu na przygotowanie postnych potraw czy zbyt dużą ilością spraw, o których muszę każdego dnia pamiętać?
Dlaczego długo zastanawiam się, jakiej organizacji charytatywnej przekazać 1% swojego podatku a nie zauważam na co dzień będących w potrzebie sąsiadów czy znajomych?
Czy pomyślałam wybierając gwiazdkę czy aniołka przed świętami Bożego Narodzenia do przygotowania paczki dla dzieci w naszej parafii, że ich bytowe potrzeby mogą nie być zaspokajane przez cały rok i że znam te dzieci z widzenia?
A ty, policz czasem ile godzin w wybranym tygodniu poświęciłeś na oglądanie telewizji a szczególnie seriali, które choć wciągają, to jednak pokazują życie, jakie nie istnieje?
Policz również ile czasu w tym samym tygodniu poświęciłeś swoim rodzicom, dzieciom, samotnej sąsiadce.
modlitwaPrzypomnij sobie ile razy wątpiłeś w swoje możliwości, wyrzekałeś na trudności, bałeś się odpowiedzialności i konsekwencji swoich działań. Czy nie zapomniałeś o miłosiernym Jezusie czekającym na ciebie w ożarowskim Sanktuarium, wspierającym tych, którzy wzdychają „Jezu, ufam Tobie”.
Zawsze myślałam, że najtrudniejszymi słowami są: „przepraszam, dziękuję i proszę”. Coraz częściej myślę, że są to jednak słowa „jestem wierzący”. Malutkie publiczne wyznanie wiary a jednak najtrudniejsze do wypowiedzenia. Ja czasem ćwiczę w samotności. Nie jest to łatwe, nawet przed samym sobą.
Wyrośliśmy w świecie, gdzie udział w procesji Bożego Ciała jest czymś oczywistym. Czy tak będzie za kilka, kilkanaście lat?
Coraz częściej słyszy się opinię, że wiara jest naszą prywatną sprawą. Nic bardziej mylnego!
Wiara powinna przenikać nasze życie (staramy się przecież jak najlepiej żyć, poprawiamy błędy, żałujemy grzechów). Wiara wyznacza nasze zachowanie, reakcje na innych i otaczający nas świat, wymaga postaw z nią zgodnych i czynów ją potwierdzających. Ma wiec wymiar społeczny.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami. Wiara nie jest zatem naszą prywatną sprawą, bo ona określa nasze codzienne postawy i zaangażowania w stosunku do innych, a Jej prywatny wymiar dotyczy jedynie naszej osobistej rozmowy z Bogiem.
Żyjemy w jednym świecie, mamy jedno życie, zdecydowaliśmy, że jesteśmy katolikami.

Przeżyjmy zatem nasze życie jak najpiękniej, prowadzeni, jak w procesji Bożego Ciała, przez Jezusa.

 

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w CZERWCU 2010 roku

 

Wołów

IMG_0056-001 Wolow obronne mury miejskie i stylizowane wolyWołów (łac. Wolavia, niem. Wohlau, czes. Volov) – miasto w południowo-zachodniej Polsce, w województwie dolnośląskim, w powiecie wołowskim. Położone na południowo-zachodnich stokach Wzgórz Trzebnickich (zw. potocznie Kocimi Górami (z niemieckiego: Katzengebirge), stanowiącymi środkową część Wału Trzebnickiego, łagodnie opadającymi na południe i zachód w pradolinę Odry, a na północy w pradolinę Baryczy.

Pierwsze zapisy pochodzą z 1157 roku, kiedy Władysław II Wygnaniec nakazał budowę zamku drewnianego (na palach) na bagnistych terenach nad rzeką Juszką; koło którego rozwinęła się osada. Miasto otrzymało prawa miejskie ok. 1285, prawdopodobnie było lokowane przez jednego z Piastów głogowskich – Przemka ścinawskiego (najstarsza zachowana pieczęć z herbem miasta pochodzi z 1473).

Nie wolno pominąć: murów obronnych, ratusza, zamku, kościoła św, Wawrzyńca, zespołu klasztorno-kościelnego św. Karola Boromeusza.
Zapraszamy do galerii zdjęć.

Błogosławiony Stanisław Kostka Starowieyski

Bł. Stanisław Kostka Starowieyski

Zwykłe życie dziecka, młodzieńca, ucznia, studenta, żołnierza I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, męża, ojca sześciorga dzieci, gospodarza, sąsiada, propagatora Akcji Katolickiej, ziemianina, Polaka, patrioty poprowadziło Stanisława Starowieyskiego do świętości.
Urodził się 11 maja 1895 roku w Ustrobnej koło Krosna a wychowywał w Bratkówce położonej na wysokim brzegu Wisłoka w parafii Odrzykoń.
Rodzice pieczętowali się herbem Biberstein pochodzącym od szwajcarskiego rycerza z XIV wieku, który brał udział w bitwie pod Płowcami w czasie wojny prowadzonej przez króla Władysława Łokietka z Krzyżakami i pozostał w Polsce.
Ojciec był szambelanem Leona XIII, doktorem praw, właścicielem ziemskim, posłem do parlamentu austriackiego, redaktorem dziennika „Ruch Katolicki” we Lwowie, z którym współpracował m.in. kanonizowany abp Józef Bilczewski a matka była organizatorką Sodalicji Mariańskiej Pań Ziemi Sanockiej, wydawczynią pism dla kobiet i dziewcząt wiejskich „Niewiasta katolicka” i „Gwiazdka”, organizatorką czytelni „Postęp”. Atmosfera domu rodzinnego, przykład zaangażowania rodziców w służbę Kościołowi, w pracę oświatową, w działalność społeczną ukształtowały jego charakter.
Stanisław uczył się w domu a potem w Kolegium Jezuitów w Chyrowie, gdzie też wstąpił do Sodalicji Mariańskiej. Rozpoczęte studia prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim przerwał wybuch I wojny światowej. Stanisław Starowieyski walczył jako żołnierz armii austriackiej najpierw na froncie wschodnim a potem we Włoszech. Po powrocie z Włoch jako oficer zaangażował się w tworzenie wojska polskiego i miał swój udział w odzyskaniu przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli, brał też udział w obronie Lwowa i Przemyśla przed Ukraińcami a potem w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 roku.

Ślub St. Kostki Starowiejskiego

Został odznaczony przez gen. Władysława Sikorskiego orderem Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Walecznych. W wolnej ojczyźnie w roku 1921 poślubił w Łabuniach koło Zamościa Marię Szeptycką. Była ona prawnuczką Aleksandra Fredy, a on prawnukiem rodzonej siostry komediopisarza. Stanisław z żoną zamieszkali w Łaszczowie w majątku teścia Aleksandra Marii Szeptyckiego. Łaszczów i majątek żony w Zimnie były w ruinie a małżonkowie mieszkali w pomieszczeniach dla służby. Stanisław okazał się wspaniałym gospodarzem. Wkrótce oba majątki (ok. 1000 ha) stały się wzorowymi gospodarstwami. Stanisław Starowieyski żył tak jak był wychowany: służąc Bogu, Ojczyźnie, rodzinie, sąsiadom. Codziennie z żoną uczestniczył we mszy św., pomagał jej w prowadzeniu kuchni dla ubogich, założeniu ochronki dla dzieci pracowników swoich majątków. Dobrze wynagradzał pracujących w majątkach, otaczał ich opieką zdrowotną wraz z rodzinami, odwiedzał najuboższych w ich domach, wspomagał duchowo i materialnie (zboże, drewno, pieniądze), wspierał materialnie uczące się dzieci i młodzież z biednych rodzin. Pomagał wszystkim: Ukraińcom, Żydom, Rusinom, Polakom.
Teść Stanisława Starowieyskiego przekazał pałac w Łabuniach w 1922 roku Siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi. Tam oraz w swoim pałacu w Łaszczowie (przystosował parter na sale spotkań religijnych) Stanisław Starowieyski organizował rekolekcje dla ziemiaństwa, nauczycieli, młodzieży, inteligencji. Prowadzili je znani kaznodzieje jak: ks. Jan Piwowarczyk, dominikanin o. Jacek Woroniecki czy jezuita o. Jan Rostworowski. Zakładał Koła Inteligencji Katolickiej, i urządził w Łaszczowie Salę Teatralną dla Kółka Miłośników Sceny. Starał się jak najlepiej realizować papieskie zalecenia aby Kościół był wspierany przez katolików świeckich, którzy pod kierunkiem hierarchii kościelnej będą wprowadzali w życie indywidualne i zbiorowe wartości ewangeliczne i zasady nauki społecznej Kościoła.
Dzieci Stanisława Kostki Starowieyskiego wspominają, niezwykłą pobożność rodziców: codzienne msze, medytacje, długie modlitwy. Błogosławiony krzewił wśród ziemiaństwa idee Sodalicji Mariańskiej, organizował pielgrzymki. Ukoronowaniem tej pracy była ogólnopolska pielgrzymka ziemiaństwa na Jasną Górę w 1937 roku. Gdy na ziemiach polskich w 1930 roku rozpoczęła działalność Akcja Katolicka, włączył się w jej organizację i działalność na terenie diecezji lubelskiej. Wygłaszał referaty, organizował rekolekcje, pielgrzymki, zjazdy i szkolenia, był prezesem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Lublinie. Na własny koszt zorganizował w 1938 roku wyjazd zarządu DIAK na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie. Rok wcześniej wziął udział w Międzynarodowym Kongresie ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu. Papież Pius XI za działalność katolicką i pracę w Akcji Katolickiej mianował go swoim tajnym szambelanem. W zachowanych notatkach można przeczytać: „Czegoż nie warto zrobić i poświęcić, by tyle dusz ginących ratować, o Panie Jezu! Choć sam godny potępienia, proszę Cię, Panie, za siebie i innych […]. Zmiłuj się, Panie, i mnie tonącemu pozwól innych z toni ratować”.

Ogród przy pałacu w Łabuniach

Ogród przy pałacu w Łabuniach

Wybuch II wojny światowej przerwał aktywną działalność Stanisława Starowieyskiego. Majątki zajęli Niemcy ale oddali je na mocy tajnych porozumień Rosjanom, którzy dokonali grabieży a Stanisława i jego brata Mariana aresztowali jako „krwiopijców” i wieźli na rozstrzelanie. Braciom udało się uciec. Wkrótce Marian Starowieyski (ojciec zmarłego w 2009 roku Franciszka Starowieyskiego malarza i ks. Marka Starowieyskiego znawcy chrześcijaństwa antycznego i patrologa) został ponownie aresztowany i wywieziony w głąb Rosji skąd już nie powrócił.
W wyniku kolejnych porozumień niemiecko-rosyjskich Lubelszczyzna i Zamojszczyzna (a więc i majątek Starowieyskich) zostały zajęte przez niemieckiego okupanta. 19 czerwca 1940 roku Gestapo aresztowało Stanisława Kostkę Starowieyskiego, jego teścia Aleksandra Marię Szeptyckiego oraz księdza Dominika Maja proboszcza z Łaszczowa. Przewieziono ich do wiezienia w Rotundzie w Zamościu gdzie zamęczono teścia Stanisława, a potem do więzienia na zamku w Lublinie, skąd zostali przewiezieni do obozu w Sachsenhausen a we wrześniu 1940 roku do obozu w Dachau. Jedynym powodem aresztowania i prześladowania w obozie było to, że Stanisław Starowieyski był ziemianinem i działaczem katolickim. Ksiądz D. Maj zaświadczał: „Swoją niezwykłą pogodą ducha i męstwem umacniał innych. Wokół niego skupiało się wszystko, co mogło uchronić od rozpaczy i podtrzymać siły. Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź […]. I nie tylko był ośrodkiem samopomocy duchowej, ale wielu z nas zaświadczyć może, jak organizował i pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z najbardziej potrzebującymi”. Nieludzkie warunki, ciężka praca, tortury spowodowały nawrót wojennej choroby – otwarły się żyły w nogach. W Wielki Piątek 1941 roku skatowany w szpitalu obozowym przez sadystycznego austriackiego kapo Jozefa Heidena, po spowiedzi u księdza Maja i Komunii św. zmarł w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną 13 kwietnia 1941 roku w wieku 46 lat.

St.Starowiejski-grob

Grób St. Kostki Starowiejskiego

Nawrócony dzięki Stanisławowi nauczyciel z Chełma, współwięzień Adam Sarbinowski wspomina ostatnie słowa błogosławionego „Już umieram, nie zobaczę swojej rodziny ani Ojczyzny na tym świecie. Jeśli wyjdziesz z obozu, odwiedź moją rodzinę w Łaszczowie i powiedz, żem zmarł w tym dniu świętym, w którym zmarł Chrystus…”. Ciało spalono w obozowym krematorium a urnę z prochami wysłano z obozu zwykłą pocztą do rodziny. Złożono ją na maleńkim cmentarzyku znajdującym się w parku przypałacowym w Łabuniach, w miejscu gdzie kończą się dawne parkowe aleje, gdzie mija się mogiłę powstańców z 1863 roku a park przechodzi w zdziczały las. Wśród drzew stoi drewniany krzyż otoczony wianuszkiem skromnych płyt grobowych członków rodu Szeptyckich. Wśród nich jest i płyta Błogosławionego Stanisława Kostki Starowieyskiego. Za tym kręgiem rodzinnej nekropolii znajdują się groby sióstr franciszkanek mieszkających od 1922 roku w pałacu Szeptyckich.
Błogosławiony Stanisław Kostka Starowieyski jest patronem ziemiaństwa i Akcji Katolickiej. Wspomnienie obchodzimy 13 kwietnia.

 

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „MIsericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2014 roku.

Zdjęcia pokazują współczesny widok pałacu i zabudowań gospodarczych w Łabuniach. Pałac został wybudowany przez Jana Jakuba Zamoyskiego w XVIII w a od 1901 roku był własnością, teścia błogosławionego Stanisława Kostki Starowieyskiego. Pałac został podarowany Siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi, które do dziś prowadzą w nim Dom Rekolekcyjny. Zdjęcia pokazują pałac od frontu i od strony parku i ogrodu. Na skraju rozległego parku przypałacowego jest kurhan poległych w Powstaniu Styczniowym 1864-5 roku. Park przechodzi w las, gdzie wokół drewnianego krzyża koliście znajduje się niezwykle skromna nekropolia rodziny Szeptyckich. Wśród płyt i płyta nagrobna Stanisława Kostki Starowieyskiego. Na zewnątrz kręgu znajdują się groby sióstr franciszkanek. W gablocie można przeczytać życiorys błogosławionego i modlitwę za jego wstawiennictwem.

IMG_0225

IMG_0052(1)IMG_0083
IMG_0076IMG_0065
IMG_0059IMG_0064
IMG_0226IMG_0228 kurhan w Labuniach
IMG_0241 w kregu rodzinnym na cmentarzuIMG_0233 plyta nagrobna bl. St.Starowiejskiego
IMG_0230IMG_0231
IMG_0234IMG_0235
IMG_0236<IMG_0237
IMG_0238IMG_0239
IMG_0242
IMG_0243IMG_0244

IMG_0245

Święty papież Leon Wielki

„Sprawiedliwy jako lew śmiały, bez bojaźni będzie” (Przyp. 28,1)

LeonW

św. Leon Wielki papież

Imię Leon oznacza w języku greckim i łacińskim „lwa” i odpowiada zadaniom, z jakimi musiał się zmierzyć wybrany w 440 roku na papieża Leon. Kościół katolicki był w stanie chaosu, nękany i zagrożony licznymi herezjami. Rysowało się wciąż niebezpieczeństwo schizmy Kościoła Bizantyjskiego. Zagrożone było na koniec zachodnie chrześcijaństwo wskutek najazdów barbarzyńców w czasach wędrówki ludów. Trwał proces kształtowania się liturgii i dogmatyki.
Nowowybrany papież sprawował swój urząd przez 21 lat i dał się poznać, jako niestrudzony obrońca wiary, wytrwały kaznodzieja, kodyfikator, twórca chrystologii, teolog, budowniczy prestiżu i autorytetu Stolicy Piotrowej, ceniony dyplomata i negocjator.
Urodził się około 400 roku w Toskanii i otrzymał bardzo staranne wykształcenie. Był nieprzeciętnie zdolny. Postanowił poświęcić się Bogu i Kościołowi przyjmując świecenia diakonatu. Papież Celestyn I nadał mu godność archidiakona rzymskiego. Pełnił funkcję doradcy papieży Celestyna I i Sykstusa III. Cieszył się dużym autorytetem w Kościele. Z racji swoich zdolności dyplomatycznych i negocjacyjnych był wysyłany w różnych poufnych misjach. Był wysłany do św. Augustyna biskupa Hippony w północnej Afryce, kontaktował się listownie ze św. Cyrylem Aleksandryjskim. Właśnie w trakcie takiej misji do Galii, gdzie jako legat papieski łagodził spór miedzy rzymskimi wodzami: Aecjuszem i senatorem Albinusem, następuje śmierć w Rzymie papieża Sykstusa III i Leon zostaje zaocznie wybrany papieżem. Świadczy to o jego ogromnym autorytecie i mądrości. Po powrocie z misji otrzymał dopiero święcenia kapłańskie i biskupie i objął Stolicę Piotrową. Zmagał się z licznymi herezjami, które wstrząsały kościołem chrześcijańskim i wciąż groziły rozpadem. Ks. Stanisław Hołodom w opracowaniu dotyczącym św. Leona wymienił wszystkie herezje, które zwalczał papież.
„Papież zwalczał naukę manichejczyków (sekta religijna głosząca równorzędne istnienie i działanie w świecie potęgi dobra i zła, wędrówkę dusz, brak wolności woli, odgórne zdecydowanie o losie człowieka), pelagian (nazwa herezji – od mnicha angielskiego Pelagiusza, według którego o własnych siłach i bez Bożej łaski można dojść do doskonałości moralnej i osiągnąć zbawienie, bowiem człowiek przychodzi na świat bez skażenia grzechem pierworodnym), nestorian (patriarcha Konstantynopola Nestoriusz uważał, że w Chrystusie są dwie natury: Boska i ludzka, a także dwie osoby, odmawiał więc Maryi bycie Matką Boga, a tylko człowieka), monofizytów (przełożony klasztoru w Konstantynopolu Eutyches głosił, że w Chrystusie jest tylko jedna natura Boska)”.
Święty Leon zwołał w 451 roku sobór powszechny do Chalcedonu w Bitynii (dzisiejsza Turcja). Na tym soborze ojcowie Kościoła ułożyli wyznanie wiary zwane chalcedońskim. Papież skierował do obradujących list, w którym jasno tłumaczył, zgodnie z Bożym Objawieniem i Tradycją tajemnicę boskiej i ludzkiej natury w Osobie Jezusa Chrystusa. Zachowane dokumenty Soboru mówią, że po odczytaniu tego listu zebrani na Soborze zakrzyknęli jednym głosem „Oto wiara ojców, oto wiara Apostołów! Wierzymy w to wszystko! Niech będzie wyklęty, kto by wierzył inaczej! Piotr przemówił przez usta Leona!”. Sobór przyjął dogmat o istnieniu w jednej osobie Jezusa Chrystusa dwu natur: Boskiej i ludzkiej, obu niezmiennych i nierozdzielnych.
Papież umacniał wiarę, że kolejni papieże są następcami św. Piotra Apostoła a biskup Rzymu ma specjalny dar prymatu papieskiego.
Chcąc zapobiec odłączeniu się Kościoła Wschodniego ustanowił nuncjusza papieskiego w Konstantynopolu do kontaktów z cesarzem i duchowieństwem oraz wiernymi.
Papież pozostawił po sobie około 200 listów, traktaty religijne i 100 kazań wygłoszonych w Rzymie z różnych okazji (na Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wniebowstąpienie Pańskie, w okresie Adwentu, Wielkiego Postu i inne). Najważniejsze listy św. Leona to List do Flawiana (patriarchy Konstantynopola), List do Teodozjusza, List do cesarza Leona i List do mnichów Palestyny. Wykładał wiedzę teologiczna jasno i zwięźle, był wspaniałym stylistą.

Kancelarią papieską kierował przyjaciel św. Augustyna Prosper z Akwitanii. Ściśle współpracował z papieżem redagując ważniejsze pisma.
Za czasów papieża św. Leona powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw liturgicznych w języku łacińskim.
Papież podejmował interwencje w sprawach kościelnych w Hiszpanii, Galii, północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Święty był nie tylko obrońcą wiary, ale i obrońcą ludu Italii w czasie barbarzyńskich najazdów.
negocjacjeLeonaWNa fresku namalowanym przez Rafaela widzimy papieża rozmawiającego z wodzem Hunów Attylą, który najechał Italię w 452 roku. Papież negocjując w okolicach Mantui z najeźdźcą skłonił go do odwrotu i zaniechania podboju Półwyspu Apenińskiego. Attyla wycofał się po wzięciu okupu na tereny Panonii (obecnie Węgry), gdzie wkrótce zmarł. Legenda głosi, że przestraszył się dwóch białych postaci z ognistymi mieczami stojących za papieżem (św. Piotra i św. Pawła). Kilka lat później papież stanął przed kolejnym barbarzyńskim najeźdźcą – wodzem Wandalów królem Genzerykiem. Uratował Rzym przed rzezią, choć nie przed grabieżą i niszczeniem kościołów.
Święty Leon otrzymał w uznaniu swoich zasług przydomek Wielki. Zmarł 10 listopada 461 roku i jako pierwszy papież został pochowany w portyku bazyliki św. Piotra, blisko grobu św. Piotra Apostoła.
W roku 1754 Benedykt XIV ogłosił go doktorem Kościoła. Jest patronem muzyków i śpiewaków.
W ikonografii św. Leon Wielki przedstawiany jest w szatach papieskich i w tiarze, czasami w szatach liturgicznych rytu wschodniego lub jako papież piszący. Jego atrybutami są: księga Ewangelii, kielich oraz orszak z półksiężycem, któremu zastępuje drogę. Czasami na jego obrazach umieszcza się smoka dla przypomnienia spotkania papieża z wodzem Hunów Attylą. Po śmierci doznawał wielkiej czci wiernych, którzy pielgrzymowali do jego grobu. Przez wieki dzień wspomnienia św. Leona obchodzono 11 kwietnia dla uczczenia pierwszego przeniesienia jego relikwii. Według nowego kalendarza Kościół przypomina postać wielkiego papieża 10 listopada. Papież Benedykt XVI podczas katechezy poświeconej świętemu powiedział: „Leon Wielki nauczył swoich wiernych – a słowa jego aktualne są dziś także dla nas – że liturgia chrześcijańska nie jest wspomnieniem minionych zdarzeń, lecz uobecnieniem niewidzialnej rzeczywistości, która dokonuje się w życiu każdego z nas”.
W Polsce są dwie parafie, których patronem jest św. Leon Wielki: Parafia Św. Leona w Gołdapi i Parafia Św. Leona Wielkiego w Wejherowie.

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w KWIETNIU 2014 roku.

Góra Kalwaria

herb Gory KalwariiMiasto w województwie mazowieckim, w powiecie piaseczyńskim, nad Wisłą, 34 km od centrum Warszawy.

Zostało założone przez biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego (1620 – 1687) jako ośrodek pasyjny na wzór Jerozolimy.

W 1670 roku miejscowości nadano prawa miejskie i nazwę Nowa Jerozolima.

W kościele Niepokalanego Poczęcia NMP znajdziesz cudowny obraz Matki Bożej Pocieszenia z XVI wieku, unikatową woskową pietę z XVI wieku – dar królów polskich z rodu Wazów, sarkofag z czarnego marmuru, w którym znajdują się relikwie św. Waleriana, męczennika z III wieku, ustanowionego przez bp Stefana Wierzbowski w 1683 roku Patronem Ziemi Czerskiej.

W 2010 po dwustu latach, reaktywowano w Górze Kalwarii tradycję misteryjną, która jest ściśle związana z historią miasta – nazywanego często Kalwarią Mazowsza.