Lamentabili

I. O fałszywym dążeniu do nowości

Do opłakanych następstw w naszych czasach, porzucających wszelkie ograniczenia, prowadzi pogoń za nowinkami w badaniach podstaw rzeczy. Sprawia ona, że odrzucając dziedzictwo ludzkości często popada się w najpoważniejsze błędy, które stają się szczególnie zgubne, gdy dotyczą nauk świętych, wykładu Pisma świętego i głównych tajemnic Wiary. Szczególnie godne ubolewania jest to, że także wielu autorów katolickich przekracza granice wytyczone przez Ojców Kościoła i sam Kościół święty. Pod pozorem poważniejszej krytyki oraz w imię metody historycznej zmierzają oni do takiego rozwoju dogmatów, który okazuje się ich skażeniem.
Nasz Ojciec Święty, z Opatrzności Bożej papież Pius X, polecił więc, aby Kongregacja Świętej Inkwizycji zebrała i potępiła te błędy, ciągle rozsiewane wśród wiernych, aby nie zakorzeniły się w ich duszach i nie zatruły czystej wiary. Dlatego po dokładnym zbadaniu tych kwestii i po wysłuchaniu wniosków Księży Konsultorów, Ich Eminencje Kardynałowie – Inkwizytorzy Generalni w sprawach Wiary i moralności uznali, że należy potępić i odrzucić następujące zdania, które niniejsza Ogólna Ustawa potępia i odrzuca:

II. O powadze Magisterium autentycznego

 

  1. Prawo kościelne, które nakazuje uprzednią cenzurę książek religijnych dotyczących Pisma świętego, nie odnosi się do autorów uprawiających naukową krytykę lub egzegezę ksiąg Starego i Nowego Testamentu.
  2. Interpretacją Pisma św., jaką daje Kościół, nie należy co prawda pogardzać, ale podlega ona dokładniejszym osądom i poprawkom egzegetów.
  3.  Orzeczenia i cenzury kościelne nakładane za zbyt swobodną i wyraźniejszą egzegezę dowodzą, że Wiara Kościoła jest sprzeczna z historią, dogmaty katolickie wcale nie zgadzają się z rzeczywistymi początkami religii chrześcijańskiej.
  4. Magisterium Kościoła nie może nawet poprzez definicje dogmatyczne określić właściwego sensu Pisma Świętego.
  5. Ponieważ w depozycie Wiary zawarte są jedynie prawdy objawione, to Kościół nie może pod żadnym względem oceniać poglądów o umiejętnościach ludzkich.
  6. Kościół słuchający współpracuje w taki sposób z nauczającym w określaniu prawd wiary, iż Kościół nauczający powinien tylko zatwierdzać powszechne opinie Kościoła słuchającego.
  7. Kościół, potępiając błędy, nie ma prawa wymagać od wiernych żadnego z ich strony wewnętrznego uznania za prawdę orzeczeń przez Kościół wydawanych.
  8. Należy uważać za wolnych od wszelkiej winy tych, którzy nie liczą się z potępieniami Świętej Kongregacji Indeksu i innych Świętych Kongregacji Rzymskich.

 

III. O natchnieniu i prawdziwości Pisma świętego

  1. Wiara, że Bóg jest rzeczywistym Autorem Pisma święte­go, jest zbytnią naiwnością lub brakiem wiedzy.
  2. Natchnienie ksiąg Starego Testamentu polega na tym, że autorzy żydowscy przekazali prawdy religijne w pewnym szczególnym aspekcie, który albo wcale, albo w małym stopniu był znany poganom.
  3. Natchnienie Boże nie rozciąga się aż do tego stopnia na całość Pisma świętego, by wszystkie i poszczególne jego części chroniło od wszelkiego błędu.
  4. Egzegeta, który pragnie owocnie uprawiać studia biblijne powinien zwłaszcza odrzucić wszelką uprzednią opinię o nadprzyrodzonym pochodzeniu Pisma świętego, które winien tłumaczyć tak jak inne dokumenty czysto ludzkie.
  5. Ewangeliści i chrześcijanie drugiego oraz trzeciego pokolenia zmyślili przypowieści ewangeliczne, aby wytłumaczyć małe powodzenie misji Chrystusa wobec Żydów.
  6. Ewangeliści w wielu opowiadaniach podawali nie to, co rzeczywiście miało miejsce, ale to, co uważali, że przyniesie większą korzyść odbiorcom, chociażby to było fałszywe.
  7. Do czasu ustalenia i określenia kanonu poszerzano Ewangelię ciągłymi dodatkami i poprawkami, tak że pozostał w nich słaby tylko i niepewny ślad nauki Chrystusa.
  8. Opowiadania Jana nie są właściwie historią, lecz tylko mistyczną kontemplacją Ewangelii, zaś mowy zamieszczone w jego Ewangelii są teologicznymi rozważaniami o tajemnicy zbawienia i pozbawione są prawdy historycznej.
  9. Czwarta Ewangelia przesadnie podkreśla cuda nie tylko dlatego, by okazały się one bardziej niezwykłymi, lecz także aby się stały odpowiedniejszymi do uwydatnienia dzieła i chwały Słowa Wcielonego.
  10. Jan uważa się wprawdzie za świadka Chrystusa, ale w istocie jest tylko wybitnym świadkiem życia chrześcijańskiego, czyli życia Chrystusa w Kościele u schyłku pierwszego stulecia.
  11. Egzegeci niekatoliccy oddali lepiej prawdziwy sens Pisma Świętego od egzegetów katolickich.

 

IV. O objawieniu i wierze

  1. Objawienie było tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga.
  2. Objawienie, które stanowi przedmiot wiary katolickiej, nie zakończyło się wraz z Apostołami.
  3. Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki.
  4. Może zaistnieć i rzeczywiście istnieje sprzeczność między zdarzeniami przedstawionymi w Piśmie św., a dogmatami Kościoła, które są na nich oparte. Patrząc więc krytycznie można odrzucić jako fałszywe te fakty, w które Kościół wierzy jako w najpewniejsze.
  5. Nie należy potępiać takiego egzegety, którego rozumo­wanie prowadzi do wniosku, iż dogmaty są fałszywe albo wątpliwe z punktu widzenia historycznego, a wystarczy, by nie zaprzeczał wprost samym dogmatom.
  6. Wiara jako przyzwolenie umysłu opiera się ostatecznie na sumie prawdopodobieństw.
  7. Dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia.

 

V. O osobie i działalności Chrystusa

  1. Ewangelie nie dowodzą Bóstwa Jezusa Chrystusa, lecz jest ono dogmatem, który świadomość chrześcijańska wyprowadziła z pojęcia mesjasza.
  2. Jezus spełniający swe posłannictwo nie uczył, że jest Mesjaszem, ani nie dowodził tego Swymi cudami.
  3. Można uznać, że Chrystus historyczny jest znacznie niższy od Chrystusa wiary.
  4. W Ewangelii nazwa «Syn Boży» odpowiada zawsze tylko nazwie «Mesjasz» i nie oznacza, że Chrystus jest prawdziwym i współistotnym Synem Bożym.
  5. Nauka o Chrystusie przekazana przez Pawła, Jana i przez Sobory: Nicejski, Efeski i Chalcedoński nie odpowiada nauce Jezusa, ale jest nauką o Jezusie sformułowaną przez świadomość chrześcijańską.
  6. Nie można pogodzić naturalnego sensu tekstów ewangelicznych z nauką teologów katolickich o świadomości i nieomylnej wiedzy Jezusa Chrystusa.
  7. Jeżeli nie kierujemy się uprzedzeniami, to jest jasne, że Jezus albo błędnie nauczał o bliskim już panowaniu Mesjasza, albo że większa część jego nauki zawarta w Ewangeliach synoptycznych nie jest autentyczna.
  8. Krytyk nie może przypisywać Chrystusowi nieograniczonej wiedzy, chyba żeby przyjąć – co jest historycznie nie do przyjęcia i sprzeciwia się poczuciu moralnemu – że Chrystus jako człowiek posiadał wiedzą Bożą i mimo to nie chciał udzielić uczniom i potomnym wiadomości o tylu rzeczach.
  9. Chrystus nie zawsze posiadał świadomości swej godno­ści mesjańskiej.
  10. Zmartwychwstanie Zbawiciela nie jest właściwie faktem historycznym, lecz należy do porządku czysto nadprzyrodzonego. Z tego powodu nie jest ono udowodnione, nie daje się udowodnić i zostało powoli wywnioskowane przez świadomość chrześcijańską z innych faktów.
  11. Wiara w Zmartwychwstanie Chrystusa od początku dotyczyła nie tyle faktu Zmartwychwstania, lecz nieśmiertelnego życia Chrystusa u Boga.
  12. Nauka o śmierci Chrystusa dla odkupienia ludzi nie jest nauką ewangeliczną, lecz tylko pawłową.

 

VI. O sakramentach w ogóle i szczegółowo

  1. Poglądy Ojców Soboru Trydenckiego na temat początku sakramentów, które niewątpliwie wywarły wpływ na ich orzeczenia dogmatyczne, bardzo się różnią od słusznych poglądów dzisiejszych historyków i badaczy chrześcijaństwa.
  2. Sakramenty powstały w wyniku interpretacji przez Apostołów lub ich następców myśli i zamiarów Chrystusa pod wpływem i za zachętą okoliczności i wydarzeń.
  3. Sakramenty mają tylko przypominać człowiekowi o obecności zawsze dobroczynnego Stwórcy.
  4. Społeczność chrześcijańska wprowadziła konieczność chrztu, przyjmując go jako konieczny obrządek i połączyła go z obowiązkami wyznania chrześcijańskiego.
  5. Zwyczaj udzielania chrztu dzieciom był owocem ewolucji dyscyplinarnej i przyczynił się do podziału jednego sakramentu na dwa, czyli na chrzest i pokutę.
  6. Nie ma podstaw aby uznać, że obrzęd sakramentu bierzmowania był w użyciu u Apostołów, a w pierwotnym chrześcijaństwie nie rozróżniano dwóch sakramentów: chrztu i bierzmowania.
  7. Nie wszystko, co opowiada św. Paweł o ustanowieniu Eucharystii (l Kor 11, 23-25), jest faktem historycznym.
  8. We wczesnym Kościele nie istniało pojęcie chrześcijanina-grzesznika, którego Kościół rozgrzesza swoim autorytetem. Kościół bardzo powoli przyzwyczaił się do tego pojęcia i nawet gdy pokuta została uznana za instytucję Kościoła, to nie nazywano jej sakramentem, gdyż sakrament taki byłby uważany za uwłaczający.
  9. Wbrew poglądom Ojców Soboru Trydenckiego słowa Pana: „Przyjmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23) nie dotyczą sakramentu pokuty.
  10. Jakub nie zamierzał ogłosić w swoim liście (Jk 5, 14—15) żadnego sakramentu Chrystusowego, lecz tylko chciał zalecić pewien pobożny zwyczaj. Jeżeli zaś w tym zwyczaju widzi jakiś środek łaski, to nie traktuje go tak bezwzględnie, jak teologowie, którzy ustanowili pojęcie i liczbę sakramentów.
  11. Gdy wieczerza chrześcijańska stopniowo nabierała charakteru czynności liturgicznej, to jej zwykli przewodnicy uzyskali charakter kapłański.
  12. Starsi spełniający funkcje nadzorcze na zebraniach chrześcijan zostali przez Apostołów ustanowieni kapłanami lub biskupami dla zapewnienia porządku w rozwijających się gminach, ale nie mieli we właściwym znaczeniu kontynuować posłannictwa i władzy apostolskiej.
  13. Małżeństwo stosunkowo późno mogło stać się w Kościele sakramentem Nowego Prawa, gdyż najpierw konieczne było powstanie pełnej nauki teologicznej o łasce i o sakramentach.

 

VII. O ustanowieniu i rozwoju Kościoła

  1. Chrystus nie zamierzał założyć Kościoła jako społeczności trwającej na ziemi przez wieki, gdyż wierzył w bliskie nadejście królestwa niebieskiego i w koniec świata.
  2. Organiczny ustrój Kościoła podlega zmianie, a społeczność chrześcijańska, podobnie jak społeczność ludzka, podlega ciągłej ewolucji.
  3. Dogmaty, sakramenty i hierarchia, zarówno co do pojęcia, jak i co do rzeczywistości, są tylko sposobem wyjaśnienia i etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej, która zewnętrznymi przyrostami pomnożyła i udoskonaliła mały zarodek ukryty w Ewangeliach.
  4. Szymon Piotr nigdy nawet nie podejrzewał, że otrzymał od Chrystusa prymat w Kościele.
  5. Kościół Rzymski stał się głową wszystkich Kościołów wskutek przyczyn czysto politycznych, a nie na mocy rozporządzenia Opatrzności Bożej.

 

VIII.O niezmienności i postępie nauki chrześcijańskiej

  1. Kościół jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych.
  2. Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim, w nim i przez niego.
  3. Chrystus nie ogłosił żadnej określonej całościowo nauki, stosownej dla wszystkich czasów i ludzi, ale raczej zapoczątkował pewien ruch religijny zastosowany lub dający się zastosować do różnych czasów i do różnych miejsc.
  4. Nauka chrześcijańska była z początku żydowską, lecz na skutek stopniowego rozwoju stała się najpierw pawłową, następnie janową, aż wreszcie grecką i powszechną.
  5. Można bez sprzeczności głosić, że żaden rozdział Pisma św. (od pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju aż do ostatniego rozdziału Księgi Apokalipsy), nie zawiera nauki w pełni zgodnej z nauką Kościoła w tych samych kwestiach i żaden rozdział Pisma św. nie ma tego samego znaczenia dla krytyka, co dla teologa.
  6. Główne artykuły Składu Apostolskiego nie miały takiego samego znaczenia dla pierwszych chrześcijan, jakie mają dla chrześcijan współczesnych.
  7. Kościół nie jest zdolny skutecznie obronić etyki ewangelicznej, ponieważ niezmiennie trwa przy swych poglądach, których nie można pogodzić ze współczesnym postępem.
  8. Postęp nauk wymaga reformy pojęcia nauki chrześcijańskiej o Bogu, stworzeniu. Objawieniu, Osobie Słowa Wcielonego i o Odkupieniu.
  9. Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny, to jest w szeroki i liberalny protestantyzm.

 

Fragmenty dekretu .Świętego Oficjum Lamentabili (1907)

Watykan o Medjugorie

Dotychczas Stolica Apostolska za miarodajne uznaje stanowisko episkopatu byłej Jugosławii z 1991 r., w myśl którego nie można potwierdzić nadprzyrodzonego charakteru zjawisk zachodzących w Medjugorie. Mimo to, przybywający tam wierni powinni być otoczeni opieką duszpasterską. Do tamtejszego sanktuarium nie można organizować pielgrzymek oficjalnych do chwili, kiedy nie zostanie ono uznane za miejsce autentycznych objawień.

Nadal obowiązująca wykładnia Stolicy Apostolskiej zawarta jest w dwóch listach ówczesnego sekretarza Kongregacji Nauki Wiary, abp. Tarcisio Bertone.

W pierwszym, wystosowanym 23 marca 1996 r. do bp. Léon’a Taverdet’a z Langres podkreślono, że na podstawie dotychczasowych badań nie można stwierdzić nadprzyrodzonego charakteru objawień czy zjawisk zachodzących w Medjugorie. Mimo to wielu przybywających tam wiernych wymaga opieki duszpasterskiej biskupa i diecezji, a także innych biskupów, aby w Medjugorie rozwijano pobożność maryjną, zgodną z nauką Kościoła. Jako że nie jest to miejsce potwierdzonych objawień Matki Bożej, nie można organizować pielgrzymek oficjalnych na poziomie diecezjalnym ani też parafialnym. Byłoby to bowiem sprzeczne ze stanowiskiem miejscowego episkopatu.

W drugim liście, z 26 maja 1998 r. ówczesny sekretarz Kongregacji Nauki Wiary zaznacza, że pierwszą instancją badającą autentyczność objawień jest zawsze miejscowy episkopat, w tym wypadku Bośni i Hercegowiny. Podkreśla, że wolno organizować pielgrzymki prywatne, pod warunkiem, by nie uważać ich za uwiarygodnienie aktualnie zachodzących w Medjugorie wydarzeń. Wymagają one bowiem badań ze strony Kościoła.

Jak zaznaczył półtora roku temu emerytowany prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. José Saraiva Martins, nawrócenia i cuda nie są dostatecznym argumentem świadczącym o autentyczności objawień w Medjugorie. Ubolewał on też z powodu konfliktu osób propagujących Medjugorie z lokalnym biskupem. Zaznacza, iż Matka Boża nigdy nie zachęcałaby do nieposłuszeństwa względem hierarchy, nawet jeśli postępowałby on niesłusznie.

http://ekai.pl/wydarzenia/komentarze/x43018/brak-stanowiska-w-sprawie-medjugorie/

 

Obecnie nie organizuje się pielgrzymek tylko wyjazdy turystyczne i wtedy mogą być organizowane przez parafię i nie tylko. Są realizowane wyjazdy na międzynarodowe spotkania młodych organizowane w Medjugorie. Oficjalnie nie jest to pielgrzymka, oficjalnie jest to wyjazd na spotkanie młodych i można powiedzieć , że z objawieniami nie ma to nic wspólnego.  Organizowanie wyjazdów nawet na takie spotkania młodych jest uwiarygodnianiem kontrowersyjnych objawień. Jest to klasyczne podejście faryzejskie, gdy wiemy jakie są zakazy i trzymamy się tylko zapisu prawa. Nie przywiązujemy żadnej wagi do przesłania i wymowy i wymagań przepisów.

Potwierdzenie stanowiska Stolicy Apostolskiej za papieża Franciszka.

Stolica Apostolska przypomniała biskupom USA, że za miarodajne uznaje stanowisko episkopatu byłej Jugosławii z 1991 r., w myśl którego nie można potwierdzić nadprzyrodzonego charakteru zjawisk zachodzących w Medjugorie.(…)
Duchownym i wiernym świeckim nie wolno brać udziału w spotkaniach, konferencjach, czy uroczystościach publicznych podczas których autentyczność takich „objawień” traktowana byłaby jako pewna. Dlatego, aby uniknąć zgorszenia czy zamieszania, abp Müller prosi, aby biskupi byli w tej sprawie informowani jak najszybciej.

 

 

Wyznanie wiary XXI wieku

św. Pius X P.P.

 

Przysięga antymodernistyczna

Ja N. przyjmuję niezachwianie, tak w ogólności, jak w każdym szczególe, to wszystko, co określił, orzekł i oświadczył nieomylny Urząd Nauczycielski Kościoła.
Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i dowieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa, przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za najzupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich czasów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych.
Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nauczyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio założony przez samego prawdziwego i historycznego Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Kościół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apostolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.
Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio. Potępiam również wszelki błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swej Oblubienicy do wiernego przechowywania, podstawia… twory świadomości ludzkiej, które zrodzone z biegiem czasu przez wysiłek ludzi – nadal w nieokreślonym postępie mają się doskonalić.
Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla powagi Boga najbardziej prawdomównego.
Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice Pascendi i dekrecie Lamentabili, zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.
Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że wiara podana przez Kościół katolicki może się sprzeciwiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je obecnie rozumiemy, nie można pogodzić z dokładniejszą znajomością początków religii chrześcijańskiej.
Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy mówią, że wykształcony chrześcijanin występuje w podwójnej roli: jednej człowieka wierzącego, a drugiej historyka, jak gdyby wolno było historykowi trzymać się tego, co się sprzeciwia przekonaniom wierzącego, albo stawiać przesłanki, z których wynikałoby, że dogmaty są albo błędne, albo wątpliwe – byleby tylko wprost im się nie przeczyło.
Potępiam również ten sposób rozumienia i wykładu Pisma św., który pomijając Tradycję Kościoła, analogię wiary i normy podane przez Stolicę Apostolską, przyjmuje wymysły racjonalistów w sposób zarówno niedozwolony, jak i lekkomyślny, a krytykę tekstu uznaje za jedyną i najwyższą regułę.
Odrzucam również zdanie tych, którzy twierdzą, że ten, co wykłada historię teologii lub o tym przedmiocie pisze, powinien najpierw odłożyć na bok wszelkie uprzednie opinie, tak co do nadprzyrodzonego początku katolickiej Tradycji jak co do obiecanej przez Boga pomocy w dziele wiecznego przechowywania wszelkiej objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Ojców należy wykładać według samych tylko zasad naukowych z pominięciem wszelkiej powagi nadprzyrodzonej i z taką swobodą sądu, z jaką zwykło się badać jakiekolwiek dokumenty świeckie.
W końcu wreszcie ogólnie oświadczam, że jestem najzupełniej przeciwny błędowi modernistów twierdzących, że w świętej Tradycji nie ma nic Bożego, albo – co daleko gorsze – pojmujących pierwiastek Boży w znaczeniu panteistycznym, tak iż nic nie pozostaje z Tradycji katolickiej poza tym suchym i prostym faktem, podległym na równi z innymi dociekaniom historycznym, że byli ludzie, którzy szkołę założoną przez Chrystusa i Jego Apostołów rozwijali w następnych wiekach swą gorliwą działalnością, zręcznością i zdolnościami.
Przeto usilnie się trzymam i do ostatniego tchu trzymać się będę wiary Ojców w niezawodny charyzmat prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w „sukcesji biskupstwa od Apostołów” [Św. Ireneusz, Adv. haer. IV, 26 – PG 7, 1053 C]; a to nie w tym celu, by trzymać się tego, co może się wydawać lepsze i bardziej odpowiednie dla stopy kultury danego wieku, lecz aby nigdy inaczej nie rozumieć absolutnej i niezmiennej prawdy głoszonej od początku przez Apostołów.
Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę i że nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu. czy w jakikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak niech mi dopomoże Bóg i ta święta Boża Ewangelia.

 

Czy my katolicy XXI wieku jesteśmy w stanie złożyć taką przysięgę?

Pamiętajmy, że do czasów Soboru Watykańskiego II miała być ona obowiązkowo składana przez wszystkich księży i biskupów przed uzyskaniem święceń oraz przez nauczycieli religii i profesorów w seminariach duchownych.

 

Dialog

Do Soboru Watykańskiego II określenie „dialog” nie było znane ani używane w dokumentach kościelnych. A w dokumentach SWII występuje dwadzieścia osiem razy.

Czym jest dialog?

W dniu dzisiejszym dialogiem określamy „pertraktacje, targi mające na celu zbliżenie stanowisk”. Z  tak rozumianego dialogu wynika, że strony uczestniczące w dialogu (może ich być więcej niż dwie, ale nie może ich być mniej) są sobie równe. Wynika z tego również, że efekt końcowy dialogu jest efektem ustąpienia z jakichś swoich wymagań czy oczekiwań.

Panuje przekonanie, że współczesny człowiek jest zdolny do uczestniczenia w dialogu i jest to jego prawo. Dialog jest traktowany jako współczesny dogmat obowiązujący nie tylko w Kościele ale i w życiu świeckim. Warunkiem uczestnictwa w dialogu przestała być wiedza czy też doświadczenie ale jest prawem człowieka. Skutek jest taki, że ignorancję oraz fałsz stawia się na równi z prawdą, wiedzą czy doświadczeniem.

W dialogu często dochodzi do trudności dla zadającego pytania. Ludzka inteligencja może być zdolna do sformułowania wątpliwości a z drugiej strony nie być zdolna pojąć rozumowania które te wątpliwości wyjaśniają. Zauważone to zostało już przez św. Augustyna. Wiąże się to z rozdźwiękiem między możnością a aktem. Z tego powstaje paralogizm: „wszyscy ludzie mają możność poznania prawdy, więc wszyscy ludzie znają prawdę”.

Dialog nie ma racji bytu ani w Kościele Katolickim ani w pedagogice. Kościół ma nauczać wiary czyli przekazywać prawdy które są dla człowieka niedostępne a zostały objawione tylko Kościołowi. Tu nie ma miejsca na dialog gdyż po pierwsze ewentualni uczestnicy nie są równymi partnerami do dialogu. Grzeszny, słaby i nie mający wiedzy człowieka nie jest żadnym partnerem dla Kościoła. Nie ma możliwości dialogu między św. Tomaszem a Ferdkiem Kiepskim. Poza tym Kościół głosi to co objawił sam Bóg, dlatego tu nie ma z czym dyskutować, nie ma jakiegoś zbliżania stanowisk. To On objawił, to czego od nas żąda lub wymaga, i to ma być realizowane.

Dialog we współczesnym Kościele nie jest dialogiem katolickim, gdyż:

  1. Spełnia on funkcję poszukiwawczą – tak jakby Kościół nie posiadał prawdy, nie miał powierzonego głoszenia Bożego Objawienia lecz poszukiwał prawdy w dialogu,
  2. Zakłada się, że uczestnicy dialogu są sobie równi, nie pamiętając, że wiara pochodzi od samego Boga
  3. Przyjmuje się, że wszystkie stanowiska wynikające z rozmaitych filozofii są jednakowo uprawnione do uczestnictwa, bez względu na głoszone zasady, nawet te uniemożliwiające dalszy dialog.
  4. Zakłada się że dialog jest zawsze owocny, że „nikt nie musi z niczego rezygnować”, jakby błąd lub dialog zwodniczy chcący zaszczepić błąd nie mógł się pojawić.

Czytając Iota Unum