Zwycięstwo Boga-człowieka nad śmiercią

Atoli idźcie, powiedzcie uczniom jego i Piotrowi… One więc wyszły, u uciekły od grobowca, bo zdjął je strach i zdumienie (Mar 16, 7-8)

Na wywróconym kamieniu grobowym jakby na piedestale króluje tajemnicza potęga Chrystusa, zwyciężająca grzech i śmierć. Nas również ogarnia pewien rodzaj świętej grozy, gdy zastanawiamy się nad zwycięstwem, które Chrystus odniósł nad niewiarą.

  1. Triumf Chrystusa to jasne światło, rozpraszające noc zwątpienia, to pokój niewzruszony, który gładzi wzburzone fale, to pewność, którą przeciwstawiamy wszystkim swym niepokojom, to rękojmia prawdy, przez nas wyznawanej: On jest Synem Bożym. Już w wieczór Wielkiego Piątku błyska promień tego światła, kiedy setnik mówi: Zaiste, ten był Synem Bożym. Co na Golgocie było brzaskiem, zamieniło się tutaj w promienisty wschód słońca. Nie na krzyżu, ale w chwalebnym zmartwychwstaniu objawił nam Bóg, że Chrystus jest jego Synem. Niewiara, świętokradzka zbrodnia ukrzyżowania, wreszcie zwycięski obłęd wyparcia się Boga domagał się tego najwyższego objawienia. Powstał z martwych, zatem jest Bogiem.
  2. Istota Chrystusa była tajemnicza. Dokoła niego odzywają się wątpliwości. Podwójna ciemność śmiertelności i śmierci pochłonęła go. Prawda, że trzymał w rękach pochodnię wiary apostoł, który powiedział: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. Wszelako w dniu Wielkiego Piątku i ta pochodnia zgasła. Mesjasz umarł, wszystko przepadło! Gałązka palmowa ufności również uschła w rękach apostołów. Należało więc na nowo zapalić pochodnię, ale nie od ziemskiego ognia, lecz od blasku wiecznego, od światłości wiekuistej. U grobu Chrystusowego sam Bóg zapala lampę i ukazuje ją nam: Lumen Christi. Deo gratias.
  3. Wszystko musiało dziać się w ten sposób, tak a nie inaczej. Chrystus musiał nad bramą śmierci zatknąć swój sztandar zwycięski, musiał okazać się panem życia w objęciach śmierci. A w tych ramach chwalebny jego obraz staje przed oczyma świata tysiąc razy jaśniejszy niż w cichej nocy betlejemskiej. „Szalejcie, mówi Jezus, gniew wasz bezsilny, posiadam tron królewski i podnóżek. Diadem swój perłowy przyniosłem sobie z głębokości, w której wy wszyscy doznaliście rozbicia, wszyscy, wszyscy, Faraony i Cezary, satrapy i mędrcy, prorocy i poeci. Wieniec swój wawrzynowy zerwałem na niwach wiekuistego żywota. Patrzcie, jaką śpiewam pieśń zwycięstwa”. Nie rozumieją jej ci, co nie kochają. Lecz ci, co miłością zjednoczeni z Chrystusem, patrzą nań z zachwytem i tęsknotą i wołają: „Jezu, Jezu, drogi twoje samotne są drogami chwały. Ty jeden możesz niemi chodzić. Szczęśliwiśmy, żeś przyszedł do nas w takiej mocy i chwale”.

 

Rozmyślania o Ewangelji; ks bp dr. Ottokar Prohaszka; Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1931

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *