Tymi słowami historyk literatury, biblistka prof. Anna Świderkówna określiła Romana Brandstaettera (1906-1987), polskiego pisarza, poetę, dramaturga, tłumacza i wybitnego znawcę Pisma Świętego.
W lecie 1987 roku zgłoszono czterotomowe dzieło „Jezus z Nazarethu” do nagrody Literackiej Nobla, ale nagła śmierć pisarza na zawał serca we wrześniu tegoż roku spowodowała wycofanie kandydatury. W tym wybitnym dziele autor połączył dogłębną znajomość Biblii i zwyczajów narodu wybranego z głębokim zrozumieniem zbawczej misji Jezusa Chrystusa nadając dziełu pełną poezji formę.
Roman Brandstaetter „zamieszkał w Biblii” podobnie jak jego przodkowie Żydzi, którzy w 1670 roku osiedlili się w Polsce uciekając przed prześladowaniami w Austrii. Na szlaku ich polskich wędrówek jest Brzesko, Tarnów, Warszawa i Poznań.
Pradziadek Romana, Abraham Brandstaetter osiedliwszy się w Tarnowie założył tam dwie tłocznie oleju, znany był ze swej dobroci (w każdy piątek na dziedzińcu swego domu rozdzielał biednym pieniądze, chleb i oliwę), mądrości i bogobojności wynikających z wcielania w życie nakazów Biblii.
Dziadek Romana, Mordechaj Dawid mieszkający w Tarnowie, badacz Biblii i Talmudu, był jednym z twórców literatury hebrajskiej i założycielem żydowskiego ruchu oświeceniowego w Galicji „Haskala” dążącego do wyjścia Żydów z izolacji społecznej i przeciwstawiającego się fanatyzmowi religijnemu.
To właśnie dziadek zostawił Romanowi Brandstaetterowi testament, który tak zapisał wnuk w w książce „Krąg biblijny”:
„Będziesz Biblię nieustannie czytał – powiedział do mnie. – Będziesz ją kochał więcej niż rodziców… Więcej niż mnie… Nigdy się z nią nie rozstaniesz… A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi”.
Roman Brandstaetter wychował się w domu gdzie przykładano wagę do tradycji i historii rodziny, do religii, kultury i literatury. Uczył się czytać i pisać z Biblii w polskim tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka, odebrał staranne klasyczne wychowanie, uczył się gry na fortepianie, i już, jako 13 latek podjął pierwsze poetyckie próby. Ukończył szkołę powszechną i męskie gimnazjum w Tarnowie, a maturę zdał w Krakowie gdzie też studiował filozofię i literaturę polską w Uniwersytecie Jagiellońskim. Podejmował kolejne próby poetyckie i pisał do różnych czasopism. Po studiach przebywał w Paryżu na rządowym stypendium badając działalność polityczno-społeczną Adama Mickiewicza i uzyskał w 1932 roku tytuł doktora filozofii. Po wybuchu II wojny światowej Roman Brandstaetter uciekł do Wilna, gdzie ożenił się z Tamarą Karren. Poszukiwany przez NKWD, dzięki pomocy rodziny żony przez Moskwę, Iran i Irak dotarł do Jerozolimy. W Palestynie dostaje pracę w nasłuchu radiowym Polskiej Agencji Telegraficznej. Niestety opuszcza go żona, zakochana w polskim oficerze, lekarzu chirurgu.
To czas ogromnej przemiany wewnętrznej autora dramatu „Powrót Syna Marnotrawnego”.
Roman Brandstaetter przyjął za prawdę słowa Jezusa: „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem (J 6,63).
W 1946 roku autor „Kupca Warszawskiego” wyjechał do Rzymu i tam przyjął chrzest w Kościele Katolickim. Poznał w polskiej ambasadzie Reginę Brochwicz Wiktor, asystentkę ambasadora RP prof. Kota – swojego profesora z okresu studiów w UJ. Wkrótce pobrali się a po 40 latach małżeństwa pisarz napisał po śmierci żony: „Była mym domem. Mój dom umarł. Anioł opuścił mój dom”. Dramaturg powrócił na stałe do Polski w 1948 roku, 10 lat spędził w Zakopanem, aby potem osiąść aż do śmierci w Poznaniu, gdzie został pochowany na cmentarzu w Miłostowie. Roman Brandstaetter kazał umieścić na płycie grobowca, w którym spoczęła wcześniej jego żona słowa z 1 Listu Apostoła św. Jana „Przeszliśmy ze śmierci do życia” (1 J 3,14).
Autor dramatów „Medea”, „Dzień gniewu”, „Cisza”, „Upadek kamiennego domu” zawsze aktywnie pracował zawodowo i społecznie. Był kierownikiem literackim Teatru Polskiego w Poznaniu, a następnie Opery, przewodniczącym rady Kultury w MRN w Zakopanem, członkiem korespondentem francuskiej Academie Rhodanienne des Lettres. Dokonał przekładów wybranych dzieł Szekspira: „Hamlet”, „Król Ryszard III”, Kupiec wenecki” i innych.
Przede wszystkim jednak dokonał cudownych przekładów z języka hebrajskiego czterech Ewangelii, Dziejów Apostolskich, Apokalipsy oraz Listów św. Jana a ze Starego Testamentu „Pieśni nad pieśniami”, Antologii poezji Starego Przymierza, Czterech poematów biblijnych, Psałterza i innych.
Roman Brandstaetter pozostawił po sobie ogromną spuściznę: dramaty, powieści, książki, tomiki poezji, jak Pieśń o moim Chrystusie, Hymny Maryjne, Dwie Muzy, Księga modlitw, Pieśń o życiu i śmierci Chopina i Księga modlitw starych i nowych. W 1975 roku wydał książkę „Krąg biblijny„ a potem „Krąg franciszkański”. Wiele opowiadań w tych książkach ma charakter autobiograficzny. Wszystkie wciąż powracają do Biblii, która dla pisarza była jednością Starego i Nowego Przymierza. Jednym z opowiadań jest „Lament nie czytanej Biblii”. Biblia, jako Słowo ma charakter osobowy. Skarży się i żali na właściciela, który ją kupił, postawił na półce, zapomniał o niej i w jego życiu nie odgrywa ona żadnej roli, choć uważa się za chrześcijanina. Anonimowy autor w Internecie zamieścił odpowiedź na lament Biblii. Tekst doskonale oddaje to, o czym myślę, czytając opowiadanie Brandstaettera.
„Droga Biblio!
Jesteś chyba jedyną księgą, która w różnych ludziach wywołuje tak mieszane uczucia. Każdy człowiek traktuje Cię inaczej. Dla jednego jesteś świętą księgą stanowiącą fundament życia duchowego, a dla drugiego, niestety, zwyczajną książką zapełniającą miejsce na półce. Często jednak i u tych drugich w końcu znajdujesz czołowe miejsce w życiu, nierzadko w ostatnich jego latach.
Uważam, że masz rację żaląc się na ludzi, dla których nie masz żadnego znaczenia. Ale nie wszyscy są tacy. Nie możesz o nich zapominać. Przecież tak wielu ludzi opiera na Tobie swoje życie, uczysz ich kochać, wybaczać, rozumieć innych… Oni wiedzieli, co robią wydając na Ciebie pieniądze i dźwigając Cię w torbie do domu. Nie zapominaj, Biblio, o tych osobach.
Pisząc ten list chciałabym Ci uzmysłowić, kochana Biblio, że istnieje na świecie bardzo wielu ludzi, dla których w Twoich naukach jest podstawa życia duchowego. Szacunek i miłość do Ciebie przekazywać oni będą przyszłym pokoleniom, które podobnie jak przodkowie poszukiwać będą na Twoich stronach wyjaśnienia sensu życia, pocieszenia lub pogłębienia swojej wiary. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą wybrać inną, błędną drogę do poszukiwania tych uczuć, ale i oni prawdopodobnie przekonają się, że najlepszą drogą do osiągnięcia tego celu jesteś właśnie Ty, Biblio”.
Jaką Ty dajesz odpowiedź Biblii?