W obronie rozumu

W 2010 roku ponad 900.naukowców podpisało list do ówczesnej minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak zatytułowany „List otwarty w obronie rozumu”. Reakcja świata naukowego była spowodowana ukazaniem się nowej klasyfikacji zawodów, w której wpisano takie zawody jak wróżbita, astrolog, refleksolog, bioenergoterapeuta czy radiesteta oraz zawodowy żałobnik czy sprzątacz domowy. Napisano w tym liście, że „Uważamy za skandaliczne umieszczenie na tej liście szeregu profesji nie mających nic wspólnego z cywilizacją XXI w., a już na pewno z oficjalnie głoszoną przez Rząd RP ideą tworzenia społeczeństwa opartego na wiedzy”. Użyto też mocniejszych sformułowań w odniesieniu do zestawu nowych zawodów: – „przyczynia się do szerzenia zabobonów i zawiera elementarne błędy”. Komentowano w prasie, zwracając uwagę na to, że wykonujący nowe zawody mają tym samym prawo do bycia bezrobotnymi, mają prawo do zasiłków i formułowania ofert pracy oraz, że może to skutkować wprowadzeniem do powszechnej edukacji podstaw programowych dla szkół oraz standardy wymagań egzaminacyjnych dla tych zawodów. Sygnatariusze listu apelowali do rządzących, aby brali pod uwagę, że „Polska znalazła się w sytuacji, z której wyjście będzie niezwykle trudne. Nie pomogą nam w tym wróżbici i szamani, ale inżynierowie, naukowcy, nauczyciele, lekarze i wszyscy ciężko pracujący ludzie różnych zawodów”. Skutek listu był taki, że ministerstwo wykreśliło z zapisu odniesienie do uzdolnień do działania w obszarze zjawisk nadprzyrodzonych.

Ostatecznie zapis brzmi w następujący sposób: „Astrolodzy, wróżbici i pokrewni badają wpływ poszczególnych planet Układu Słonecznego i gwiazd stałych na środowisko ziemskie, opowiadają o wydarzeniach z przeszłości i przewidują przyszłe zdarzenia w życiu osobistym, korzystając z metod astrologicznych, w oparciu o cechy charakterystyczne dłoni klienta, wylosowane karty lub inne techniki, oraz ostrzegają i dają rady dotyczące przyszłości”.Co prawda w rządowym dokumencie nie ma ani słowa o potrzebie koncesji, o obciążaniu odpowiedzialnością, gdy przepowiednie nie sprawdzą się, nie mówiąc nic o odszkodowaniach za doprowadzenie klienta do niekorzystnego rozporządzenia swoim życiem, pracą, pozycją społeczną i osobistą.

I choć rządowe rozporządzenie dokładnie opisuje kompetencje i obowiązki zawodowe ciążące w Polsce na wróżbitach i osobach uprawiających magię i pokrewne zawody, to zwykły śmiertelnik nie może oprzeć się wrażeniu, że rządowe propagowanie magii jest dziwne i zastanawiające. Jest takie przeświadczenie, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o kasę.

Telewizyjny program autorski „Po prostu” Tomasza Sekielskiego, dziennikarza TVP1, nie pozostawia żadnych złudzeń. Rynek „przepowiadania przyszłości” dostarcza 2 miliardy rocznie przychodu (dla porównania jest to o pół miliarda więcej niż wynoszą wynagrodzenia wszystkich samorządowców w Polsce). Ci, którzy zaczynają działać na tym rynku szybko bogacą się. Na naiwności i słabości innych. Młoda wróżbitka odpiera w programie ten zarzut, twierdząc, że mamy XXI wiek i każda forma zarobkowania jest dobra. Według przytaczanych w programie danych w ubiegłym roku działało na rynku około 15 tysięcy firm zajmujących się „przepowiadaniem przyszłości” zatrudniających ponad 100 tysięcy osób (w 2000 roku ok. 2000 osób). Z usług wróżbitów w ubiegłym roku skorzystało ok. 3 mln Polaków, w której to liczbie 80% procent stanowią kobiety.W Warszawie na ulicy Miedzianej powstało ogromne wróżbiarskie call center zatrudniające ponad 120 wróżek udzielających telefonicznie porad 24 godziny na dobę. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że dla wielu dyżurująca wróżka nie rozłożyła kart a jedynie uruchomiła swoją wyobraźnię. W stolicy działa też Warszawska Szkoła Astrologii, gdzie trzymiesięczny kurs astrologii kosztuje 1200 zł. W całej Polsce można skorzystać z różnych kursów weekendowych (tarota, astrologii) w cenie do 500 zł. Ostatnim hitem są kursy anioła, na których ludzie uczą się o aniołach i nawiązywaniu kontaktu z nimi.
Istniejący kryzys potęguje rozwój tego sektora. Z jednej strony ludzie boją się o swoją kondycję materialną i psychiczną a z drugiej nęcą ich szybkie i wysokie zarobki. Usługi wróżbitów i stawki za nie pobierane kształtują się w następujący sposób:

– wybór kierunku studiów i rodzaju pracy to koszt ok. 250 zł.

– wybór nazwy firmy i daty rozpoczęcia jej działalności to koszt 400-500 zł

– wybór szczęśliwego imienia dla dziecka to tylko 120-150 zł

– wybór partnera życiowego to koszt 200-300 zł.

ogloszenie wrozbityOzarowWielu wróżbitów ma swoje programy w telewizjach lokalnych, wielu prowadzi w Internecie nabór chętnych do usług oczyszczania z klątw na odległość (12 godzin od zaksięgowania opłaty na koncie), uwalniania od uroków, sprzedaży amuletów czy poleca wykonywanie rytuałów przyciągania pieniędzy, na znalezienie pracy, rozbudzania wewnętrznej mądrości i innych. Dla człowieka wierzącego uciekanie się do porad wróżbity, horoskopów, przepowiedni i magii jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu Bożemu „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” i cnocie Nadziei (gdyż pokłada się nadzieje w czymś innym niż Bóg). W Starym Testamencie wróżbiarstwo, wywoływanie duchów, czary były grzechem karanym śmiercią ( Pwt 18,10-12; Kpł 19,31; Kpł 20,27). Patrząc z innej strony, uzależnienie swojego życia od przepowiedni dotyczących przyszłości może, i już bardzo często doprowadziło do uzależnień, zniszczenia wolnej woli, zaburzeń psychicznych, utraty osobowości i wpłynęło destrukcyjnie na życie rodzinne i zawodowe wielu osób. Ma to podobne skutki do uzależnienia od gier hazardowych na automatach, o których pisałam w lutym 2012 roku w Misericordii.
Powinniśmy być bardzo ostrożni.

 

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w maju 2013 roku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *