Rozmawiając z różnymi osobami(jak również czytając badania CBOS) spotkałem się z poglądem, że szybka śmierć jest najlepsza. Parę osób przekonywało mnie, że śmierć w czasie snu, poprzez zamarznięcie jest najlepszą jaka może nas spotkać. A najlepiej aby to stało się w momencie gdy będziemy jeszcze silni. Dobrze byłoby, aby śmierć wyprzedziła niedołęstwo, cierpienie, starość. Najlepiej aby śmierć przyszła do nas z zaskoczenia.
Zastanawiam się skąd takie podejście, skąd takie chęci, skąd takie pragnienia? Myślę, że są one skutkiem braku nadziei. Osoby wypowiadające takie chęci, nie mają nadziei na życie wieczne. Wygląda na to, że nie wierzą, iż po śmierci może być cokolwiek. Śmierć bowiem nie jest końcem naszego jestestwa. Jest to tylko przejście w inny wymiar. Śmierć jest egzaminem do wieczności. Jest to sprawdzian, jak przygotowaliśmy się w naszym doczesnym życiu na życie wieczne. Śmierć z zaskoczenia sprawia, że nie jesteśmy przygotowani i dlatego dużo trudniej będzie nam dostąpić Zbawienia. Nie darmo Kościół od wieków nauczał, że „nagła a niespodziewana śmierć” jest tragedią od której należy się strzec.
Zgubę moją spowodowały dobre intencje którym nie towarzyszyły uczynki i dobre ale nie spełnione, przyrzeczenia. Boga odkładałem z dnia na dzień, aż wpadłem w noc śmierci.
Bł. Henryk Suzo
Nie do końca widzę związek pomiędzy szybką śmiercią a brakiem nadziei…
Ludzie zwyczajnie boją się cierpienia czy jest ono psychiczne czy fizyczne.
Dlatego jeśli zastanawiają się nad tym, to wolą odejść szybko, co jednocześnie skraca im samy męki jak i najbliższym.
Każda śmierć jest dramatem, ale największy dramat jest wtedy jak cierpienie odchodzącego jest dla niego nie do zniesienia a najbliżsi nie mają jak mu pomóc. Niejednokrotnie on sam błaga najbliższych o skrócenie bolesnego umierania… to jest dopiero dramat i nie ma tu żadnego związku z nadzieją czy jej brakiem na życie wieczne.
Niezbyt odkrywczo powiem, że każdy chciałby odejść bezboleśnie…
Tutaj http://oczamiduszy.pl/2013/08/03/nadzieja/ jest o nadziei.