Szlachetność cierpienia

Błogosławiony Henryk Suzo w Księdze Mądrości Przedwiecznej, wyd. „W drodze”, Poznań 1983, przekazuje nam słowa Jezusa Chrystusa  o cierpieniu z objawienia prywatnego:

 

Świat odwraca się od cierpienia ze wstrętem, w Moich oczach zaś posiada ono godność niezmierną. Ludzka udręka uśmierza Mój gniew i Moją łaskę zjednuje. Cierpienie czyni człowieka miłym w moich oczach. Ten bowiem, kto cierpi, do Mnie jest podobny. Cierpienie – to dobro zakryte. Nie można go nabyć za żadną cenę. A gdyby nawet ktoś sto lat na kolanach błagał Mnie o łaskę dobrego cierpienia, jeszcze by jej nie wysłużył. Z człowieka ziemskiego czyni ono człowieka niebiańskiego. Cierpienie wyobcowuje z tego świata, a za to daje Moją wierną przyjaźń. Pomniejsza liczbę przyjaciół, a łaskę powiększa. Ten, kogo dopuszczam do przyjaźni ze sobą, musi najpierw zaprzeć całego świata. To najpewniejsza droga, najkrótsza i najszybsza. Kto poznałby dobrze wartość cierpienia, przyjmowałby je od Boga jak najwspanialszy dar.

Ach, iluż jest ludzi, którzy byli dziećmi śmierci wiecznej, w głębokim śnie pogrążonymi. Dopiero cierpienie ich obudziło i wezwało do dobrego życia. Ileż jest ludzi podobnych do dzikich zwierząt i ptaków zamkniętych w klatce! – cierpienie czyni z nich więźniów, którzy podobnie jak one, wyrwaliby się przy pierwszej okazji i w ten sposób uciekli od swego wiecznego szczęścia. Cierpienie chroni od ciężkich upadków, zmusza człowieka do poznania siebie, czyni go bardziej skupionym i ufniejszym względem bliźnich. Cierpienie utrzymuje duszę w pokorze. Uczy cierpliwości. Cierpliwość zaś stoi na straży czystości i gotuje wieniec wiecznej szczęśliwości.

Nie ma człowieka, który by cierpieniu nie zawdzięczał jakiegoś dobra, niezależnie od tego czy jest jeszcze w grzechu, czy zalicza się już do początkujących, dążących do doskonałości lub już doskonałych. Cierpienie oczyszcza bowiem żelazo, uszlachetnia złoto i przydaje piękna klejnotom. Gładzi grzech, skraca czyściec, oddala pokusy, usuwa winy, odnawia ducha, rodzi prawdziwą ufność, sumienie czyste, wielką i stałą odwagę. Wiedz, że jest to napój zbawienny i ziele dobroczynne, lepsze od wszystkich rajskich ziół. Ono karci skazane na obumarcie ciało, karmi zaś szlachetną duszę, przeznaczoną do życia wiecznego. Przywraca świeżość duszy, tak jak łagodna majowa rosa odświeża piękne róże. Daje duchowi mądrość, a człowiekowi – doświadczenie.

Cóż wie człowiek który nie cierpiał. Cierpienie jest rózgą chłoszczącą z miłością, i ojcowskim napomnieniem przeznaczonym dla wybranych. Cierpienie pociąga i popycha człowieka do Boga, czy chce on tego czy nie. Kto z radością znosi cierpienia, temu służą radość i cierpienie, przyjaciele i nieprzyjaciele. Ileż to razy okiełznałeś żelaznym wędzidłem swoich szczerzących zęby wrogów; obezwładniłeś ich miłymi słowy i swoją cierpliwością w cierpieniu.

Raczej bym stworzył cierpienie z niczego, niż Moich przyjaciół pozostawił bez cierpienia. W nim przecież sprawdzają się wszystkie cnoty, ono przyozdabia człowieka, buduje bliźniego, przynosi chwałę Bogu. Cierpliwość w cierpieniu jest żywą ofiarą, jest słodka wonią szlachetnego balsamu przed Moim Boskim obliczem, jest przedmiotem podziwu dla wszystkich niebiańskich zastępów. Żadnego zręcznego rycerza nie podziwiano tak w turnieju, jak cierpiącego człowieka podziwiają wszystkie zastępy niebiańskie. Człowiekowi cierpiącemu służą za podczaszych wszyscy święci, kosztowali oni bowiem przed nim tego napoju i zgodnie go zapewniając, że nie zawiera trucizny i jest zbawienny.

Wytrwałe znoszenie utrapień, jest czymś większym niż wskrzeszenie zmarłych czy dokonywanie innych cudów. To wąska droga prowadząca prosto do bramy niebios. Cierpienie czyni człowieka towarzyszem męczenników, prowadzi do chwały i do zwycięstwa nad wszystkimi wrogami. Przyodziewa duszę szatą szkarłatną i purpurową, za wieniec ma ona czerwone róże, za berło – zielone palmy(por. Ap 7,9). Jest rubinem jarzącym się w sprzączce płaszcza dziewicy. Dusza ta, ogarnięta porywem wolności, śpiewa przez całą wieczność słodkim głosem pieśń nową. Nie potrafi jej zaśpiewać cały chór aniołów, ponieważ one nigdy nie cierpiały. Słowem: cierpiących świat nazywa nieszczęśliwymi, Ja jednak nazywam ich błogosławionymi, bo są Moimi wybrańcami.

 

 

  1. Panie Rafale, bardzo dziękuję za przypomnienie bł. Henryka Suzo i proszę o więcej podobnych tekstów, jeśli to możliwe. Obecnie Kościół jakby zamilkł na temat duchowego przeżywania cierpienia. Bardzo brakuje jakiejkolwiek katechezy w tym zakresie. Nie wiemy, co robić z cierpieniem, jak je przeżywać. Świat nam mówi, że jest ono przekleństwem. Uciekamy więc z nim na spotkania charyzmatyczne i Msze o uzdrowienie, bo nie wiemy, jak w wymiarze duchowym poradzić sobie na tyle, by cierpienie nie zniszczyło naszej kruchej wiary. Tymczasem żadna forma ucieczki przed cierpieniem, nawet z pozoru bardzo pobożna, nie jest żadnym rozwiązaniem! Kościół katolicki w skarbcu swojej świętej Tradycji i wielkiej, zapoznanej duchowości przechowuje zbawienne lekarstwa, pozwalające człowiekowi cierpiącemu prawdziwie ŻYĆ w Bogu i ŻYĆ z Boga, ale my tych lekarstw nie znamy, bo zostały zastąpione suplementami protestanckiej proweniencji, na które na razie jest wielki popyt.

  2. To skąd w takim razie biorą się powstania ?
    To znaczy, że Powstańcy robili źle ?
    Przecież cierpieli a jednak chcieli przestać cierpieć …

    • Tu podane jest indywidualne i osobiste podejście do cierpienia. Nie mamy prawa wymagać od innych cierpienia w imię wiary. Wręcz przeciwnie, powinniśmy ulżyć w cierpieniu naszym bliźnim w miarę naszych możliwości. Tu podany jest wzór, ideał do którego należy dążyć, na którym należy się opierać i z którego można korzystać w trudnych chwilach.

Skomentuj Rafal Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *