Życie wewnętrzne

Na czym polega życie wewnętrzne?

Często o tym mówimy, lecz trzeba wciąż powtarzać by nie zapomnieć. Przede wszystkim trzeba, by to pióro czy pędzel były posłuszne. Stąd trzeba usuwać różne opory i przeszkody, które nie pozwalają dobrze dać się kierować. W życiu wewnętrznym tymi przeszkodami są wady, które trzeba pousuwać, wykorzenić. Do tego zmuszają rozmyślania, rachunek sumienia by poznać wady, poznać cnoty i do Pana Jezusa się upodobnić.

Jest to walka z samym sobą i dlatego taka trudna. Łatwiej jest rozwijać działalność na zewnątrz, niż walczyć z umiłowanymi swoimi wadami. Miłość własna kocha te wady i nie chce ich się pozbyć. Te wady umie nawet pokrywać cnotami. Na przykład, gdy kto nie słucha, to mówi o niezłomności woli i charakteru; kto ostygł w modlitwie, myśli o pracy zewnętrznej. I miłość własna potrafi to brać za cnoty.

mid_24834Taka wada jest jakby szkodliwą rośliną. Odciąć łodygę, to z korzenia wyrośnie druga, wyrwać korzeń, zostaną w ziemi drobne korzonki i znów po niejakim czasie odrosną. Wady zawsze odrastają i zawsze trzeba je wyrywać, jak odrosną. (…)

Sprawa własnego zbawienia i uświęcenia jest o wiele ważniejsza od pracy nad duszami innych. Bardzo jest ważne, żebyśmy w tej pracy nad innymi nie zapomnieli o własnej duszy, bo nasze zbawienie i uświęcenie jest najważniejsze. Gdyby wolą Bożą było, by to wszystko zacieśnić, chętnie należy się do tego zastosować.

Pan Bóg czasami tak kieruje, żeby z naszych dobrych chęci była ofiara. Zachoruje na przykład najgorliwsza dusza; Pan Bóg chce tej ofiary, by przez nią oczyścić jej intencję, bo miłość własna wszędzie się wciska i wywołuje chociażby zadowolenie z rezultatów jej działalności .Nam się zdaje, że dla chwały Niepokalanej pracujemy, ale do tego wmiesza się miłość własna i brudzi tę intencję. Gdy Pan Bóg złoży chorobą taką duszę, to ta intencja łatwiej się oczyszcza. Dlatego zawsze mówię, że infirmeria jest u nas najwydatniejszym działem.

W tej robocie apostolskiej nawrócenie i uświęcenie jest skutkiem tylko i jedynie łaski Bożej. Modlitwą te łaski Boże możemy zdobyć.

Pamiętajmy więc o życiu wewnętrznym, o walce z samym sobą. Starajmy się przede wszystkim być doskonałym narzędziem, dać się Niepokalanej kierować, bo to jest istota świętości. Trzeba też potrafić spokojnie spoczywać, gdy Matka Najświętsza ten pędzelek odłoży.

 

Niepokalanów, niedziela 13 marca 1938 r., do braci profesów solemnych na rozmyślaniu.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

Życie wewnętrzne ważniejsze od działalności

Jeden z papieży, będąc już na Stolicy Piotrowej – jako wychowanek św. Bernarda – często u niego zasięgał różnych porad i wskazówek do prowadzenia Kościoła. Święty pisał do niego: Przeklęte są te zajęcia – nawet rządzenie Kościołem – jeśli przeszkadzają ci w życiu wewnętrznym.

Więc te wszystkie prace, nawet tak święte, jak rządzenie Kościołem, trzeba uważać, że są to tylko rzeczy zewnętrzne. Istotą jest życie wewnętrzne. Te rzeczy należy kłaść na drugim miejscu, po zajęciach wewnętrznych.

maksymilian48Życie wewnętrzne, z wiary – jak je sobie praktycznie przedstawić? Otóż być takim, jak pióro w ręku pisarza lub pędzel w ręku malarza. Życie wewnętrzne polega na tym, żeby to pióro dało się coraz doskonalej kierować temu, co kieruje. Żeby się zupełnie nie opierało, żeby poznosić wszelkie zapory i przeszkody. Są nimi różnorodne wady: główne i uboczne. Życie wewnętrzne – to jest ta właśnie praca nad wykorzenianiem wad. Rozmyślania i rachunki sumienia mają na celu wyświetlić nam, czy życie nasze stosuje się do życia Pana Jezusa – pomagają nam usuwać nasze wady, aby na ich miejsce wchodziły cnoty. Walka z samym sobą – to jest życie wewnętrzne. Łatwiej jest pracować na zewnątrz, niż wykorzeniać wady własne. Miłość własna potrafi często ubrać te wady w cnoty i dlatego tak trudno się ich pozbyć.

Komu brak pokory – to duma będzie mu szeptała o utrzymaniu własnego honoru; kto nie potrafi się poddać przełożonym – to mówi o niezłomności charakteru, a nawet kto ostygł w modlitwie i czuje do niej pewien wstręt – lubi myśleć o pracy zewnętrznej i o gorliwości zewnętrznej. Dużo, dużo różnych wad jest i dusza sama siebie łudzi. Te wady to są jak różdżka czarodziejska. Uciąć jedną – to znów wyrasta inna, wyrwać drugą – to trzecia, a potem i dawna się odzywa. Dlatego wciąż należy czuwać, aby stale z korzeniami je wyrywać. Walka z wadami – uświęcenie własnej duszy to jest to MI „ja”, i to jest robota najważniejsza.

Życie wewnętrzne musi być daleko wyżej postawione od życia zewnętrznego. Św. Paweł mówił: „Karce moje ciało, bym snadź sam nie został odrzucony” [por. 1Kor 9,27]. Przy pomocy Niepokalanej starajmy się, żebyśmy nie upoili się tymi rzeczami zewnętrznymi, ale stale pamiętali, że życie wewnętrzne – nasze udoskonalenie i uświęcenie – jest istotą naszej działalności. Inne rzeczy mają być tylko skutkiem tego życia wewnętrznego.

Pan Bóg chce ofiary z działania i dlatego zsyła dużo krzyżyków. My jesteśmy często przekonani, że pracujmy tylko dla Niepokalanej, ale często też przywiązujemy się do rozumu własnego – a i w pracy miesza się upodobanie własne, zanieczyszczając pierwszą intencję. Dopiero gdy dusza położy się na łożu boleści, oczyszcza się prawdziwie od wewnątrz. Dlatego infirmerię uważam, za najwydatniejszy dział. Tam nikt nie pochwali tak łatwo, tam łatwiej o czystą intencję. W wielkim zapale pracy zewnętrznej zaczyna się mniej cenić modlitwę. A tym czasem w tej pracy o zbawienie i uświęcenie innych dusz główną rolę gra łaska Boża. Pan Bóg chce, żeby używać środków naturalnych , ale nie są one nieodzowne; Modlitwą musimy zdobywać łaski, które jedynie i wyłącznie są przyczyną nawrócenia.

To życie wewnętrzne i walka z samym sobą mają być tak prowadzone, abyśmy byli narzędziami w ręku Niepokalanej i dali się Jej zupełnie kierować, tj nie żeby działać dużo na zewnątrz, ale jak Ona chce; jeśli każe odłożyć pióro – leżeć spokojnie. Być narzędziem, dać się Jej kierować, doceniać cierpienie i modlitwę – w robocie naszej jest rzeczą znaną, ale wciąż trzeba to sobie odświeżać, żeby nas natura nie poniosła gdzie indziej.

 

Niepokalanów, niedziela 13 marca 1938, na rozmyślaniu do braci profesów solemnych.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Dobry przykład

Pamiętajcie, że Wy będziecie przykładem dla drugich; dla aspirantów, dla postulantów, dla profesów symplicznych i dla tych, którzy jeszcze przyjdą. maksymilian18Wszyscy patrzą na przykład starszych, a właściwie uczą się życia od starszych i według ich postępowania oni postępują. Mogą mieć najpiękniejsze konferencje, lecz jeśli nie będzie dobrego przykładu, nic nie pomoże. Młodzi uważać będą, że konferencja to teoria, a w praktyce to w aspiranturze można postępować tak, w postulanturze tak, w nowicjacie tak, po profesji symplicznej tak, a po wiecznej tak, jak widzieć będą u starszych.

Możecie ogromnie dużo dobrego i złego zrobić swoim przykładem. I dlatego obecnie należy rozpocząć nowe życie, nową pracę nad sobą, i codziennie należy je rozpoczynać od nowa. Nam potrzeba bodźców, które by nas pobudzały do tej pracy. I dobrze, jeśli jest ich dużo. Czy dawanie dobrego przykładu jest obowiązkiem? Tak. Wszyscy z otoczenia mają prawo żądać dobrego przykładu, a ten, kto nie daje dobrego przykładu, grzeszy nie tylko przeciw Panu Bogu, ale i wobec bliźnich – popełnia więc grzechy cudze.

 Niepokalanów, piątek 26 VI 1936, do braci rekolektantów przed profesją solemną

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Nie obmawiać

Przed kilkoma dniami powiedziałem braciom o tym, co już kilka lat temu powiedziałem, a mianowicie o zgorszeniu przeciwko szóstemu przykazaniu Bożemu. I powiedziałem, że każdy obowiązany jest w przeciągu 24 godzin donieść o tym przełożonemu, gdyż inaczej będzie tak samo karany jak ten, który dał zgorszenie. Dla zgorszenia nie mamy być miłosierni, bo i Pan Jezus powiedział, ż lepiej kamień młyński przywiązać gorszycielowi u szyi i wrzucić w głębokości morskie (Mt 18,6).
Dziś chcę powiedzieć o drugiej rzeczy mniej ważnej od tamtej, ale również wielkiego znaczenia.
maksymilian14Mianowicie, nie krytykować. Co to znaczy nie krytykować? Czy to znaczy, że nie mamy nic mówić i o wadach? Nie! Każda rzecz stworzona jest ograniczona – ma swoje granice – i należy je ciągle udoskonalać, usuwać wady i niedoskonałości. Ale krytykować, to znaczy mówić o wadach bliźniego do tych, którzy nie mają obowiązku i nie mogą zła naprawić. Kto mówi o wadach współbrata drugiemu bratu, który nie ma obowiązku i nie może zła naprawić, grzeszy przeciwko ósmemu przykazaniu Bożemu.
Dalej, jeżeli jakaś obmowa, przejdzie przez kilka ust, zniekształca się i wówczas mogą już być rzeczy nieprawdziwe, a więc będzie oszczerstwem, czyli grzechem jeszcze cięższym od obmowy.
Mówiąc tylko o wadach bliźniego, nie przedstawiamy całej rzeczywistości, bo każdy człowiek prócz wad ma i cnoty – dodatnie strony.
Wiemy z katechizmu, że każdy, kto zgrzeszył obmową, obowiązany jest krzywdę naprawić – wynagrodzić. W jaki sposób? Najlepiej postawić siebie w jego położeniu i tak naprawić, jak byśmy chcieli, aby nam wynagrodzono, a więc czy przez sprostowanie nieprawdziwej wiadomości, czy przez podanie również dodatnich stron.
Myśląc o tym, jak byśmy chcieli, aby nam wynagrodzono, najlepiej bliźniemu wynagrodzimy.
Dalej, chciałem podkreślić również, aby poza furtą nie wyrządzić krzywdy obmową całej rodzinie. Ten kto słucha, zna tylko złe strony, które mu się powie, a nie wie, jak jest w rzeczywistości. Ze szczegółu sądzi o całości. I to jest bardzo ważna rzecz.

Niepokalanów, niedziela 26 VII 1936 r.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

 

 

Wartość umartwienia

Pracujemy modlitwą i umartwieniem.
Są niektóre dusze, które swoje uświęcenie pokładają w umartwieniu. Co gorsza, znaleźć się mogą i takie, które oglądają się dookoła i powiadają: ja to nie taki – jak tamten. Jest to faryzeizm bardzo zgubny dla duszy.
maksymilian28Dobre jest umartwienie, ale w granicach posłuszeństwa świętego. Najlepsze są umartwienia płynące z obowiązków codziennych, niezależnych od naszej woli, bo te, które sobie sami zadajemy – łechcą miłość własną. Kiedy przychodzi przyczyna niecierpliwości – znieść ją spokojnie; takie umartwienie jest najlepsze: nikt go nie zauważy, a w ciągu dnia jest podobnych okazji bardzo dużo.
Chciałbym zwrócić uwagę, aby w umartwieniu nie postępować nieroztropnie. Niepokalana chce, byśmy byli zdrowi, dlatego w razie jakichś objawów chorobowych – zawiadomić o tym infirmerię, a jeśli nie zwrócą na to uwagi – władzę wyższą.
Najwięcej poleca się umartwienie woli. Każdy z nas ma swoich przełożonych: może się ćwiczyć w posłuszeństwie. Tym umartwieniem możemy przynieść największy pożytek duszom.
Jeśli się zdarzy, że sprawa jest bardzo poważna, a przełożony nieodpowiednio postępuje, należy powiadomić o tym wyższych przełożonych bezpośrednio. W tym wypadku przełożony niższy będzie miał znów okazję do umartwienia z upokorzenia, iż się go omija. I tak wszyscy mamy okazję do łamania swojej woli. Jest to bardzo dobry środek do zdobywania dusz. Nie spodziewamy się nawet, ale zobaczymy na drugim świecie, że w Afryce czy w Chinach były nawrócenia wskutek przełamania naszej woli.
W świecie fizycznym jest prawo które mówi, że materia nigdy nie ginie. W świecie nadprzyrodzonym jest to samo: nic nigdy nie ginie, ale ma swój skutek.
Żadne umartwienie, praca i cierpienie nie ginie.

Niepokalanów, niedziela 8 XI 1936r.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Dobra intencja

Zwyczajnie ludzie na świecie oceniają pracę według wysiłku i wyników widzialnych. Inaczej natomiast sądzi Pan Bóg, a mianowicie według czystości intencji, z jaką się pracuje. Zdarzyć się może, że ktoś intensywnie pracuje i wyniki są widoczne; jest on z tego zadowolony, ale intencja jest mniej czysta. Mimo tych wysiłków Niepokalana nie będzie zadowolona z tej pracy. maksymilian42Inny znów pragnie jak najlepiej, ale zdolności mu nie dopisują, często go karzą i przerzucają z miejsca na miejsce. Trapi się on może, ale Niepokalana cieszy się i jest zadowolona, bo miał czystą intencję. Może się również zdarzyć, że ktoś bardzo dobrze spełnia swoje obowiązki, ale nie przypisuje tego sobie, tylko łasce Bożej. Ten oczywiście ma bardzo dobrą intencję i Niepokalana jest również z niego zadowolona. Gdy ktoś pracuje leniwie, ospale, niegorliwie, dąży do wygodnictwa, chciałby to tu, to tam być, to i ludzie są z niego niezadowoleni, i Niepokalana także. Niepokalana patrzy na serce – na wolę. Dlatego jeżeli się komuś zdarzy, że przy najlepszych chęciach – jego wysiłki nie są udatne, nie ma się czego martwić, bo Niepokalana jest z niego zadowolona.

Niepokalanów, niedziela 8 listopada 1936, 

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

 

Maryjna droga do doskonałości

Chrystus Pan przyszedł na ten świat przez Maryję, chociaż mógł to uczynić w inny sposób, na przykład mógł przyjść w postaci dorosłego mężczyzny, jak Adam. Jednak Pan Jezus z pokory swej chciał się uzależnić od stworzenia i dać się światu pośrednio.

niepokalanow-33Jak Chrystus Pan przyszedł do nas przez Maryję, tak też i my nie inaczej mamy zdążać do Niego, jak tylko przez Maryję. Różne są wprawdzie drogi do Boga, lecz ta droga, o której mówię, jest najkrótsza i najbezpieczniejsza. Myśmy właśnie obrali sobie tę drogę, nią idziemy i tą samą drogą chcemy zaprowadzić do Jezusa wszystkich ludzi. Hasłem Milicji Niepokalanej, która tak pomyślnie się rozwija, jest: „Przez Maryję do Najświętszego Serca Pana Jezusa wszystkich i każdego z osobna musimy zaprowadzić” ,czyli inaczej: „Niepokalana musi stać się Królową wszystkich dusz i każdej z osobna”. I istotnie, jeśli chodzi o nawrócenie dusz, to tylko przez Maryję, a nie inaczej możemy to uczynić. Bóg w niezmierzonej swej dobroci uczynił Matkę Najświętszą Skarbniczką swych Łąsk i tylko przez Nią zlewa je na świat. Słuszną jest tedy rzeczą, abyśmy o łaski prosili Pana Boga zawsze za pośrednictwem Niepokalanej. Jeżeli jakiś człowiek chce iść na przykład do prezydenta lub innego dostojnika ziemskiego, to nie idzie sam, lecz bierze sobie zawsze jakiegoś pośrednika. O ileż więcej jest rzeczą słuszną, abyśmy zawsze odnosili się do Pana Boga przez Maryję i z Maryją. Święci, którzy w nader krótkim czasie uświęcili się, byli gorącymi czcicielami Maryi. Toteż i my, którzy stokroć biedniejsi jesteśmy od nich pod względem dóbr duchowych, powinniśmy zawsze z Maryją podążać drogą doskonałości.

Może się nam zdawać, że postąpiliśmy już znacznie w doskonałości, jednak, jeżeli się zastanowimy, to przy pomocy łaski Bożej zobaczymy, ile jeszcze usterek i niedoskonałości posiadamy. Gdy patrzymy na powietrze, wydaje się nam ono czyste, jednak ile drobniutkiego pyłu ujrzymy, gdy przez szparę wpadnie promień słońca. I dusza nasza im jest więcej oświecona łaską Bożą, tym więcej widzi swoje niedoskonałości i tym większą ich liczbę. Dobrze jest robić sobie często rachunek sumienia, aby oczyszczać się tym więcej z niedoskonałości. Bo choćby ich było jak najwięcej, jeżeli dusza zauważa je i żałuje, przeprasza Niepokalaną, to jest wszystko w porządku i bardzo dobrze, ale jeśli widzi je, a nie reaguje na to, a to jest gorzej. I lekceważenia należy się obawiać.

Każdy z nas ma długi u Pana Boga i gdyby przyszło do obrachunku według sprawiedliwości, to szala ogromnie by się przechyliła na naszą niekorzyść. Ale jeżeli się oddamy Niepokalanej całkowicie, to wówczas On na drugą szalę położy swoje zasługi, swoją rękę i możemy być pewni, że teraz szala przechyli się w dużej mierze na naszą korzyść. Niepokalana zakryje nas swym płaszczem przed sprawiedliwością Bożą.

Doskonałość chrześcijańska polega na zjednoczeniu woli naszej z wolą Bożą. Otóż wola Niepokalanej jest tak ściśle zjednoczona z wolą Bożą, że wydaje się jakoby była jedna wola. Mówiąc tedy o spełnianiu woli Bożej, możemy również śmiało mówić, że spełniamy wolę Niepokalanej. Przez to nie ujmujemy Panu Bogu chwały, lecz owszem, przysparzamy, bo postępując tak, uwydatniamy doskonałość Maryi, jako najdoskonalszego stworzenia Bożego i zupełne zjednoczenie Jej woli z wolą Bożą. Nie obawiajcie się więc, Drodzy Bracia, mówić wola Niepokalanej, bo to jest to samo co wola Boża.

O czym mam jeszcze do Was mówić?… Otóż życzę Wam, abyście jeszcze dokładniej i gorliwiej spełniali wolę Niepokalanej i jak najgoręcej Ją kochali. Postępując wszyscy w ten sposób, oddamy Panu Bogu najwięcej chwały, daleko postąpimy w doskonałości i jak najwięcej dusz zyskamy dla Pana Jezusa przez Niepokalaną.

 

Niepokalanów, wtorek 30 maja 1933, po Mszy św., przed figurką Niepokalanej, podczas uroczystego powitania o. Maksymiliana po przyjeździe z Japonii.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

 

 

Istotą świętości – posłuszeństwo

Jest jeden sprawdzian, po którym można poznać, czy dusza postępuje w doskonałości i zbliża się do Niepokalanej, a tym jest posłuszeństwo. Jeżeli mimo wszelkich trudności i wstrętów wewnętrznych dusza postępuje według wskazówek posłuszeństwa – wszystko jest w porządku.

niepokalanow-98Obcowanie z Niepokalaną nie polega na stałym zajęciu umysłu Nią, lecz na woli, która pragnie i jednoczy się z Jej wolą, tj. z tym, czego sobie życzy i pragnie Niepokalana. Można rozmyślać swobodnie o Sercu Jezusowym, o ukrzyżowanym Panu Jezusie, a wolą być zjednoczonym z Niepokalaną. Co innego, że dusza zawsze będzie powracać do Niepokalanej, bo odczuwać będzie potrzebę uciekania się do Niej, widząc swoją słabość i nędzę. Ważniejsza rzeczą jest stosunek duszy do Niepokalanej i Niepokalanej do duszy.

Zazwyczaj z początku droga ta jest słodka, cukierkami usiana, później Pan Bóg daje suchy, twardy chleb, a jeszcze później niekiedy i twardszy kamień. Jeżeli mimo ciemności, zniechęcenia, wstrętu, dusza przezwycięża się i postępuje tak, jak jej wola Niepokalanej dyktuje, jest na dobrej drodze. Skutek zbliżania się do Niepokalanej objawiał się będzie w czynnościach, które wykonywać będzie łatwiej – bliżej Niej.

Jedna rzecz jest niebezpieczna. Napisano, że „Ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę Jej”[Rdz 3,15]. Otóż tam, gdzie się zjawi Niepokalana, gdzie dusza zbliża się do Niej – szatan zaczyna nastawać na piętę. Lecz nie trzeba się lękać lub trwożyć. Musimy być ostrożni i czujni, zwłaszcza modlić się dużo i dobrze, lecz bać się go nie mamy czego. Z pogardą na niego spoglądać i nie wdawać się z nim w rozprawę, bo on niewart tego. Sprzeniewierzył się Bogu, nie zasługuje na to, byśmy z nim wchodzili w stosunki.

I nic nam nie zrobi. On [jest] ogromnie pyszny i pogardy człowieka najbardziej się boi. Człowiek pyszny nie znosi pogardy. Postępujmy tak jak z psem. Jeśli szczeka, to niech szczeka, a my idźmy dalej swoją drogą.

Modlimy się dlatego, aby sobie wyprosić łaskę doskonałego pełnienie woli Bożej. Jeśli zaś spełniamy posłuszeństwo, wolę Bożą już spełniamy, i to jest akt o wiele doskonalszy – owszem, nawet najdoskonalszy. Pełnienie woli Bożej jest miłością, a miłość jest istotą świętości. Nie w umartwieniu, nie w modlitwie, nie w pracy, nie w odpoczynku, tylko w posłuszeństwie jest zasługa i istota świętości.

Niepokalanów, 23 VI 1936

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

O praktykę umiejętnego milczenia

Milczenie jest potrzebne, a nawet konieczne. Bowiem jak milczenia zabraknie – i łask Bożych zabraknie. Wtedy przestaniemy być narzędziami w ręku Niepokalanej i psuć tylko będziemy Jej sprawy, choćbyśmy nawet najwznioślejsze rzeczy czynili.

EPSON scanner imageMilczeć – nie znaczy to: nic nie mówić, ale mówić tylko tyle, ile sobie Niepokalana życzy – ni mniej, ni więcej.

Mówić mniej niż potrzeba – źle czynimy; mówić więcej niż potrzeba – też źle czynimy.

Aby mówić tyle, ile potrzeba – należy ciągle czuwać nad sobą, by mówić tylko to co jest potrzebne i konieczne do załatwienia sprawy.

Gdy nie zachowamy przepisanego milczenia, to i łaskom Bożym nie będziemy mogli odpowiedzieć, a gdy jednej nie odpowiemy, to cały szereg następnych łask będzie dla nas stracony, a które jednak mogliśmy otrzymać, zachowując skupienie. A jakaż odpowiedzialność przez Panem Bogiem!… Bo wykorzystując te łaski, moglibyśmy stać się świętymi i innych do tego pobudzić, dając dobry przykład. A tak – to i inni nie skorzystali, i myśmy stracili. A przykład bardzo pociąga. Opowiadał mi pewien lekarz z Nagasaki, że widząc postępowanie chrześcijan, nawrócił się. Nie było mu potrzeba dysput ani przekonywań. Przykład więcej zaważył aniżeli wszystkie dysputy i przekonywania.

A jak zdobyć praktykę umiejętnego milczenia?

Przede wszystkim modlić się, bo to tylko Niepokalana sama to wszystko może w nas sprawić. I byłoby dobrze, aby tę praktykę milczenia, przed zaczęciem i zakończeniem poszczególnych czynności dnia, ofiarować Niepokalanej, choćby tylko jednym „Maryja”. W razie upadku – nigdy się nie smucić, bo to cuchnąca pycha; przeciwnie – z wielką miłością i weselem ducha powstać zaraz i iść naprzód! Ten upadek wynagrodzić aktem miłości doskonałej…

I ciągłe, ciągłe wysiłki… Wciąż stawiać nogę na pierwszy szczebel, jak mówi św. Teresa od Dzieciątka Jezus, aż w końcu zniewolimy Pana Boga, który przyjdzie i wziąwszy nas – poniesie na górę.

I tak promieniować będziemy światłem Niepokalanej i naokoło siebie woń Jej roznosić.

Ale to już nie my, lecz Niepolana, nasza Mamusia, będzie to wszystko czynić.

My zaś będziemy podobni do księżyca, który świeci światłem wieczorem tak, iż można by książkę w poświacie jego czytać. Ale on świeci światłem słońca, nie swoim, gdyż jest martwy.

Podobnie i my jesteśmy martwi i światła nie dajemy. Promieniować jednak będziemy wtenczas, gdy zaczerpniemy tego światła od Niepokalanej, naszej Matki.

Mugenzai no Sono 17 IV 1934r.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Pokusa okazją do zasługi

Nawiązując do tego, co kiedyś powiedziałem, zaznaczam, że żadna pokusa nie jest grzechem. Chociażby pokusa trwała nie wiem jak długo, nie jest bynajmniej grzechem, ale owszem, jak się dusza opiera, jest polem do zasług. Co do sposobu walki, to nie bawić się w wątpliwości i nerwowość, ale ze spokojem oddać się Niepokalanej i nic sobie z tego nie robić, po prostu nie mieć na to czasu, być zajętym czym innym. Czasem się ktoś tym martwi i trapi. Więc nie trzeba się tym martwić i niepokoić, bo szatan chce tylko duszę tak wymęczy. Powtarzam więc, żadna pokusa nie zrobi duszy żadnej szkody, o ile z naszej strony nie ma na to zezwolenia.

Niepokalanów, 16 VIII 1936.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

 

 

Nadprzyrodzone posłuszeństwo

Musimy się starać, żeby zachować dobrze milczenie, bo tylko przez skupienie ducha otrzymamy od Pana Boga dużo łask. O. Prowincjał [o. Korneli Czupryk] pisze, żeby o ile to możności zwalać na braci wszelkie sprawy, a więc wola Niepokalanej, więc będę tak robił. Nie wiem, czy w maju pojadę do Polski, czy nie, a może już umrę. Wczoraj tak mi krew biła do głowy i dzisiaj podczas Mszy świętej trzymałem się aż za głowę, ale to sprawa Niepokalanej, niech czyni, co się Jej podoba. Chciałbym, żebyście dawali sami radę w kierowaniu sprawami. Wczoraj mówiłem to sekretariatowi dyrekcji i dzisiaj mówię do każdego działu to samo, żeby każdy dział starał się w swym zespole o jak największą swobodną inicjatywę w projektowaniu. My w zakonie jesteśmy w szczęśliwym położeniu, że mamy święte posłuszeństwo, czego ludzie w świecie nie mają.niepokalanow-99

Gdy się poda projekt, to potem, czy on jest potwierdzony, czy nie, z równym zadowoleniem przyjąć go, bez żadnego kwaszenia się i krzywienia, chociaż natura będzie się wzdrygać, ale nie chodzi tu o nią, chodzi tu jedynie o wolę, jak wola powie „tak”, to wszystko w porządku. Nieraz się zdarzy, że w sam raz wyszło tak, jak on przewidywał, ale przełożeni nie chcieli tego uczynić, i potem sobie mówili: a co, nie mówiłem, że tak będzie. Oczywiście, że to już nie jest żadne posłuszeństwo nadprzyrodzone, a tylko kierowanie się według swego rozumu, a więc całkiem naturalne.

Ale – ktoś powie – przecież z tego wynikła szkoda dla tej rzeczy. Panu Bogu nie chodzi o tę rzecz, ziemia jest pyłkiem wobec Boga, a co mówić dopiero o tej rzeczy, drobiazgu tylko. Panu Bogu chodzi o naszą wolę, zgodzenie woli naszej z wolą Bożą, i to jest cała istota naszego życia i istnienia. W Niepokalanowie musi być to nadprzyrodzone posłuszeństwo; jak tego by brakło, to cały Niepokalanów przepadł. Gdzie jak gdzie, to tu przede wszystkim w Niepokalanowie musi być; gdy to będzie, to Niepokalana cuda będzie działać i ludzie będą się dziwić, jak teraz się już dziwią, co to jest ten Niepokalanów, że tak się rozpycha i rozrasta. To wszystko się rozrasta, bo pochodzi z woli Niepokalanej od samego początku swego istnienia

 

Mugenzai no Sono 14.02.1933.

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Zadania zakonu wobec dogmatu

Zadania Zakonu wobec Niepokalanego Poczęcia przed i po ogłoszeniu dogmatu

 

  1. Dziś koniec oktawy 75-lecia objawienia się Niepokalanej w Lourdes. Nasz Zakon otrzymał tę sprawę Niepokalanego Poczęcia. I tak od św. O. Franciszka do ogłoszenia dogmatu Niepokalanego Poczęcia mamy jedną kartę historii co do tej sprawy, a od ogłoszenia dogmatu mamy drugą kartę życia. W pierwszej części mamy przygotowania, starania się, najrozmaitsze dysputy w tej sprawie. Nasamprzód św. O. Franciszek, potem św. Bonawentura, dalej Duns Szkot bronią tej sprawy, a zarazem starają się o ogłoszenie dogmatu. W roku 1854 zostaje ogłoszony dogmat. W kilka lat po ogłoszeniu dogmatu, w sam raz jakby na jego potwierdzenie, Niepokalana sama się objawia i mówi: ”Jam jest Niepokalane Poczęcie”.
  2. Teraz ogłoszony dogmat, a więc sprawa skończona, założyć ręce i dać spokój, czy tak?… O nigdy, teraz dopiero trzeba się wziąć do pracy, aby po całym świecie rozszerzyć i rozgłosić, i w każdej duszy zaszczepić to nabożeństwo Niepokalanego Poczęcia. Roboty moc, aby wszyscy poznali i pokochali Niepokalaną.

japonia5A jak najlepiej możemy tę sprawę wykonać? Posłuszeństwo, Kochani Braci. Droga posłuszeństwa świętego, jaka to droga prosta i jasna, bardzo jasna, Kochani Bracia. Posłuszeństwo – to wola Niepokalanej Mamusi, posłuszeństwo we wszystkim, z wyjątkiem grzechu. Ale ten grzech musi być jasny i pewny – dziesięć razy podkreślamy to słowo pewny, bo jakby cośkolwiek było wątpliwości, to ślepo słuchać i czynić co każą. A gdyby się widziało, że coś poważnego jest i że przełożeni wyżsi są innego zapatrywania, wtedy można napisać do wyższych przełożonych o poradę, ale na razie słuchać. Nieraz ciężko tak słuchać, wstręt się czuje – natura się wzdryga, ale tu nie o naturę chodzi, tu chodzi o wolę Bożą, wola tak chce i wszystko w porządku i wtenczas jest miłość. Nie mieszajcie, Drodzy Bracia, uczucia z miłością, że jak jest uczucie, to jest i miłość, a jak nie ma uczucia, to nie ma też miłości. Tak nie jest. Nieraz nie ma może żadnego uczucia ani zapału do jakiejś rzeczy, ale przeciwnie – wstręt i odrazę się czuje, ale gdy czyni się to dla Niepokalanej, by Jej przez to sprawić przyjemność, wszystko w porządku, jest miłość. A więc prośmy, Kochani Bracia, o tę prawdziwą miłość, wypływającą z doskonałego posłuszeństwa woli Niepokalanej, a będziemy bardzo szczęśliwi tutaj już w tym świecie, a potem i w wieczności.

Mugenzai no Sono, sobota 18 II 1933r.

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

 

Ze skutków do przyczyny

Piękny jest świat!…
Każdy dobrze myślący człowiek przyzna, że to wszystko, co nas otacza, musiał stworzyć ktoś bardzo mądry.
Ze skutków tedy poznajemy potęgę i dobroć Bożą.
Są jednak tacy mędrkowie, co twierdzą, że wszystko, co się stało, stało się przypadkiem, że to wszystko natura ułożyła.
A więc przypuśćmy, że przypadkiem się stało, iż mamy metal na skonstruowanie zegarka, przypadkiem ten metal obrobiono, przypadkiem umieszczono trybiki, wskazówki itp. To wszystko działo się przypadkiem.
Są inni, dla których Pan Bóg jest niewygodny. Uwierzyliby ostatecznie we wszystko, nawet i w cztery Osoby Boskie, jak kto chce, byle… wykreślić dziesięć przykazań Bożych.
Skąd się poznaje istnienie Boga?
Z tego, co nas otacza – ze skutków przychodzimy do poznania przyczyny. Mam na przykład zegarek i wiem. Że zrobił go gdzieś jakiś zegarmistrz, chociaż go nie znam. Wiem jednak, że taki jest. Tak samo i Pan Bóg istnieje; poznajemy Go po skutkach.
Jeżeli ktoś czegoś nie widział, to jeszcze nie dowód , że danej rzeczy nie ma.
Ktoś przypuśćmy powie, że północnego bieguna nie ma, bo go nikt nie widział.
Odpowiemy mu, że to głupstwo.

Niepokalanów 27.08.1933

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Tajemnica szybszego uświęcenia się

Z konferencji św. Maksymiliana Marii Kolbego.

 

Św. Bernard mówi, żeby zawsze wzywać imię Maryja we wszystkich trudnościach, niebezpieczeństwach, utrapieniach wewnętrznych, i to jest prawda. My tak powinniśmy czynić, jak dziecko względem swej matki; gdy widzi zbliżające się niebezpieczeństwo, to krzyczy : mamo, mamo, a schowawszy się pod fartuszek, jest spokojne, że mu się nic złego nie stanie. Matka ziemska nie może od wszystkich niebezpieczeństw uwolnić, ale Matka Najświętsza może i zawsze uratuje, bylebyśmy Ją tylko wzywali na pomoc. Można prawie tak powiedzieć, że to jest tajemnica szybszego uświęcenia się.

A także z powodu upadków, żeby się nie smucić, ale wszystko oddać Niepokalanej i ten upadek też Jej oddać na własność, niech Ona sama to naprawi.

Myśmy się oddali Jej i staramy się o Jej chwałę, a przez Nią o Jezusa, a Ona niech się troszczy o nas i o nasze zbawienie. Jak myśmy Jej, to tam będziemy w niebie, gdzie Ona, a Ona gdzie jest?… Wyżej od Aniołów, od Serafinów, Cherubinów, daleko, daleko wyżej; tu już się w głowie mąci, Matka Boża… Słowo „matka” to jeszcze zrozumiałe, ale „Matka Boża”?…

 

Mugenzai no Sono, sobota 14.01.1933.

 

 

Św. Maksymilian Maria Kolbe

sw_Maksymilian_Maria_KolbeNajwiększy polski święty XX wieku urodził się w roku 1894 w Zduńskiej Woli i na chrzcie świętym otrzymał imię Rajmund. Rodzice jego przenieśli się do Pabianic gdzie przyszły święty usłyszał pierwsze wezwanie do poświęcenia się Bogu. Pod zaborem rosyjskim był zakaz przyjmowania nowicjuszy do zakonów, dlatego aby wstąpić do franciszkanów młody Rajmund razem z bratem musieli wyjechać do Lwowa. W roku 1911 Kolbe złożył śluby czasowe, a 1 listopada 1914 śluby wieczyste.
W roku 1912 Maksymilian Kolbe został wysłany na studia do Rzymu i uczył się na Uniwersytecie Papieskim „Gregorianum”. Studia zakończył zdobywając doktorat z filozofii i teologii. Przyszły święty posiadał również wybitne uzdolnienia matematyczno-fizyczne, których owocem było złożenie w urzędzie patentowym szkicu „Eteroplanu” czyli aparatu umożliwiającego podróże w kosmosie. Był to rok 1915 a według dzisiejszego stanu wiedzy zasady jego działania jak i przewidywane trudności są poprawne i zgodne z tymi, jakie dzisiaj występują.
W roku 1917 Maksymilian przebywał w Rzymie. Był to szczególny rok, rok objawień Maryi w Fatimie. Był to również rok, w którym światowa masoneria obchodziła swoje 200-lecie istnienia. Obchody odbywały się również w Rzymie. Święty Maksymilian będąc świadkiem tych wydarzeń, które opisywał słowami:, „gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordanobrunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciwko Ojcu Św.”, powziął myśl założenia stowarzyszenia do walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera. Takie są okoliczności powstania w dniu 16 października 1917 roku Rycerstwa Niepokalanej.
Celem założonego stowarzyszenia było staranie się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków, żydów itd. a zwłaszcza masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej. Święty wielokrotnie powtarzał: „W Tobie jednej, o Maryjo, bez porównania bardziej uwielbiony stał się Bóg niż we wszystkich świętych swoich”. Pisał również: „Kto kocha Niepokalaną ofiarnie, ten się zbawi, uświęci i innym do uświęcenia dopomoże”.
Św. Maksymilian określił następujące warunki przynależności do Rycerstwa Niepokalanej:

– oddać się całkowicie Maryi, jako narzędzie w Jej niepokalanych rękach,
– wpisać się do księgi milicyjnej,
– nosić cudowny medalik.
oraz podał środki służące realizacji postawionych celów:
– o ile możności, raz na dzień zwrócić się do Niepokalanej z następującym aktem strzelistym: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekają i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”.
– wszystkie środki (byle godziwe), na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co zostawia się gorliwości i roztropności każdego; przede wszystkim zaś poleca się rozpowszechniać cudowny medalik.

W 1918 roku św. Maksymilian przyjął świecenia kapłańskie a w następnym powrócił do Polski. W roku 1922 rozpoczął wydawanie Rycerza Niepokalanej, miesięcznika przeznaczonego do realizacji celów Rycerstwa oraz do kontaktów z jego członkami. W 1927 roku na gruncie podarowanym przez księcia Druckiego-Lubeckiego rozpoczął budowę klasztoru, który nazwał Niepokalanowem na cześć Najświętszej Maryi Panny.
W latach 1931-35 ojciec Kolbe prowadził działalność misyjną w Japonii. Założył tam również Niepokalanów jak i wydawał po japońsku odpowiednik Rycerza Niepokalanej. Podobne ośrodki założył w Chinach i w Indiach. W 1939 roku klasztor w Niepokalanowie liczył 13 ojców, 18 kleryków, 527 braci profesów, 82 kandydatów i 122 uczniów małego seminarium. Był to największy w owych czasach klasztor na świecie i jeden z największych w dziejach kościoła.
Święty Maksymilian Kolbe w swoim działaniu wykorzystywał najnowsze zdobycze techniki i nowoczesne metody pracy. W 1931 roku nabył do drukarni pierwszą maszynę rotacyjną, która mogła odbijać 16 tysięcy egzemplarzy Rycerza Niepokalanej na dobę. Założył też Radio Niepokalanów, działające do dnia dzisiejszego. Do jednego z najbardziej znanych dzieł w Niepokalanowie należy Ochotnicza Straż Pożarna złożona z braci zakonnych. W klasztorze była zainstalowana radiostacja nadawcza o numerze SP3-RN. Do celów dystrybucji Rycerza Niepokalanej i innych wydawnictw, których nakład w 1939 roku osiągał 1 mln egzemplarzy, powstał pomysł budowy lotniska.Pomnik_sw._Maksymiliana_w_Niepokalanowie
Święty wielokrotnie podkreślał, że źródłem jego energii była Ta, której powierzył cały świat.
Tak dynamiczny rozwój i plany zostały zahamowane przez wybuch II wojny światowej.
W połowie lutego 1941 roku o. Kolbe został aresztowany i wywieziony do obozu w Oświęcimiu. Tam dobrowolnie zgłosił się do bunkra śmierci, aby uratować współwięźnia, ojca rodziny. Został uśmiercony zastrzykiem fenolu 14 sierpnia 1941 roku.
Aktu kanonizacji dokonano 10.10.1982 roku. Święty Maksymilian Maria Kolbe jest patronem wielu parafii w Polsce a Niepokalanów celem pielgrzymek. Z uwagi na swoje zaangażowanie i chęć użycia wszelkich środków (byle godziwych) w dziele zbawienia poprzez pośrednictwo Maryi, może być wzorem w dniu dzisiejszym. Aktywność i rozmach dzieł, zapał i gorliwość w służbie Bogu i Maryi mogą stać się bodźcem i wzorem dla nas.
Święty Maksymilian Maria Kolbe wskazał pośrednictwo Niepokalanej, jako drogę do Jej Syna, Jezusa Chrystusa.

 

PIERWOTNIE TEKST  ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W PAŹDZIERNIKU 2012 ROKU.