Kary czyśćcowe

Idąc za głosem Bożym, święta Małgorzata Maria ofiarowała się nieraz na ratunek dusz zatwardziałych, winnych nadużycia łask i zagrożonych zupełnym opuszczeniem. Wówczas czuła się pogrążona w rozpaczy, jakiej doznaje dusz potępionych w chwili swego rozłączenia z ciałem, a było to stan tak okropny, że nie miała słów na jego określenie. Dnia jednego podczas pracy ujrzała z nagła przed sobą zakonnicę jeszcze żyjącą i dobitnie od Pana Jezusa usłyszała te wyrazy: „Patrz, oto zakonnica z imienia tylko, którą gotów jestem wyrzucić z mego Serca i zostawić samej sobie”. Słysząc to Święta, przejęta niewypowiedzianą trwogą, upadła twarzą na ziemię i długo tak pozostawała, nie mogąc przyjść do siebie. Nareszcie wzruszona litością bez granic dla tej biednej duszy, zaofiarowała się za nią Sprawiedliwości Bożej, której gniew natychmiast przeciwko niej się obrócił, skutkiem czego doświadczyła niewysłowionego ucisku serca i rozdzierającej boleści. Przytłoczono niezmiernym ciężarem, widziała uzbrojonego przeciw sobie i już uderzyć ją mającego Boga; widziała pod swoimi stopami rozwarte piekło gotowe na jej pożarcie, a obok tego wszystko w swym wnętrzu w buncie i nieładzie. Nieprzyjaciel ścigał ją na każdym kroku i gwałtownie wiódł do rozpaczy. Nie mogła ujść przed jego napaścią, ani się skryć przed jego wzrokiem; doznawała przy tym strasznego zawstydzenia, myśląc, że jej cierpienia były wszystkim znane. Niezdolna nawet do modlitwy, we łzach tylko znajdowała ulgę. „Ach, wołała, jakże to straszna rzecz wpaść w ręce Boga żyjącego!” Albo znowu padając twarzą na ziemię: „Bij, mój Panie, mówiła, siecz, pal, niszcz wszystko, co Ci się nie podoba; nie oszczędzaj ni życia, ni ciała, ni krwi mojej, byłeś tylko zbawił duszę na wieki”.

Swoje modlitwy, pokuty i cierpienia ofiarował również za dusze w czyśćcu cierpiące, które nazywała swoimi dobrymi przyjaciółkami, i wzajemnie uciekała się do tychże dusz z prośbą o modlitwę w innych potrzebach. Mianowicie podczas adoracji, jaką odprawiała corocznie w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, polecała dusze skazane na męki czyśćcowe miłosierdziu Serca Jezusowego, bo sam Pan Jezus tego zażądał. Ona też, będąc mistrzynią nowicjuszek, wprowadziła zwyczaj odbywania z nimi procesji do grobów sióstr na cmentarzu zakonnym. Jej modlitwy umartwienia i Komunie święte niejednej duszy wyjednały skrócenie kary. Oto pewnego dnia, gdy zostawała na adoracji, ukazał się jej zmarły dawniej przeora benedyktynów w Paray-le-Monial, żaląc się na straszne męki czyśćcowe jako karę za trzy winy, z których pierwsza ta była, że skutkiem zbytecznego przywiązania do sławy, przedkładał własny interes nad chwałę Boga; drugą, że wykraczał przeciw miłości bratniej; trzecia, że się kierował zbyt naturalnym uczuciem ku stworzeniom. Potem przez wzgląd na spowiedź, jaką raz święta Małgorzata Maria przed nim odprawiła, prosił ją o odstąpienie wszystkich pokutnych uczynków, które spełni w przeciągu trzech miesięcy. Przyrzekła to, kierując się litością, i przez trzy miesiące zadawała sobie surowe umartwienia, aż wreszcie wpadła w chorobę, ale duszy otworzyły się przez to bramy niebieskie.

 

Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego według objawień danych św. Małgorzacie Marii i żywot tejże świętej; Św. bp Józef Sebastian Pelczar; Wydawnictwo Świętego Biskupa Józefa Sebastiana Pelczara, Rzeszów 2017.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *