Pierwsze trzy przykazania Dekalogu odnoszą się do Boga i do naszych obowiązków względem Niego. Pozostałe dotyczą naszego życia w społeczeństwie oraz naszych wzajemnych relacji. Tę część Dekalogu otwiera przykazanie nakazujące okazywać część swojemu ojcu i swojej matce. Przykazanie to dotyczy nas nie tylko w wieku dziecięcym, ale również, w wieku dorosłym. Będąc dzieckiem mamy naturalną skłonność do szukania przewodnika, nauczyciela i autorytetu. Będąc dorosłymi sami chcemy pełnić te role. Jednocześnie więzi łączące nas z rodzicami ulegają osłabieniu. Jest to naturalna kolej rzeczy, gdyż często zdobywamy wykształcenie, podejmujemy pracę zawodową poza domem rodzinnym, czy rozpoczynamy własne życie rodzinne. Osłabienie kontaktów często powoduje osłabienie lub zanik czci dla rodziców. Dlatego też będąc już dorosłymi powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na przestrzeganie tego przykazania. To wtedy jest czas i możliwość „odpłaty” za nasze wychowanie. To wtedy możemy podziękować za nieprzespane noce rodziców strzegących naszego zdrowia. To jest czas zadośćuczynienia za ich wyrzeczenia, trudy, zmartwienia w procesie naszego wychowania.
A nawet gdy doświadczymy braku miłości rodzicielskiej czwarte przykazanie Dekalogu nas obowiązuje.
Obserwujemy często dzieci w naszym otoczeniu. Dziwi nas niegrzeczne ich zachowanie, podnoszenie głosu na rodziców, nieposłuszeństwo, żądania zaspokajania kaprysów, skupianie uwagi rodziców za wszelka cenę i w każdy sposób, odmowa uczestnictwa w domowych obowiązkach. Nie możemy mieć o to pretensji do dzieci, bo w okresie dzieciństwa to rodzice muszą nauczyć swoje dzieci szacunku do siebie samych. Warto może przypomnieć, że szacunek (cześć) dla rodziców w okresie dzieciństwa wyraża się w fundamentalnych zasadach:
– gdy rodzice mówią-dziecko milczy; milcząc najlepiej się słyszy, co mówią inni,
– prośba rodziców powinna być wykonana; uczenie dzieci posłuszeństwa nie może polegać na przekupywaniu ich prezentami, słodyczami czy obietnicami,
Za zachowanie dzieci odpowiedzialność ponoszą rodzice, na nich ciąży obowiązek ich wychowania do dojrzałości osoby ludzkiej, do podjęcia swych zadań we wspólnocie, w społeczeństwie, w kościele.
Jako dorośli wyrażamy cześć w stosunku do swoich rodziców poświęcając im nasz czas, dzieląc się z nimi naszymi problemami i z uwagą wysłuchując ich rad. Urządzając się w naszym dorosłym życiu, nawet odnosząc sukces pozwalający nam na życie na najwyższym poziomie nie możemy zapominać, i co najważniejsze, wstydzić się swoich rodziców bez względu na ich status. Imponowanie swojemu otoczeniu nie może się odbywać kosztem naszych rodziców.
Dla starzejących się rodziców najbliższymi osobami pozostają ich dzieci. Obowiązek opieki nad rodzicami regulują również przepisy prawa. Litera prawa pozostanie pusta, jeśli w okresie starości nie będą towarzyszyć starszym dorosłe już dzieci, dla których wiele poświęcili i do których mają zaufanie. We współczesnym świecie coraz trudniej jest żyć w zgodzie z czwartym przykazaniem. Obserwujemy jak mało jest rodzin wielodzietnych gdzie można było dzielić się obowiązkami względem rodziców. Widzimy zanik rodzin wielopokoleniowych gdzie można było przyzwyczajać się do widoku słabości starszego wieku i uczyć się opieki.
Promowany styl życia współczesnego człowieka wymaga od niego zdobywania wciąż nowych dóbr materialnych, wspinania się po szczeblach kariery, dorównania w posiadaniu innym ludziom i …bycia wiecznie młodym. W tym wyścigu zaczyna brakować, lub często już nie ma, miejsca dla starzejących się rodziców.
Współczesny świat znalazł rozwiązanie dla tych trendów. Są to powstające w błyskawicznym tempie Domy Opieki.
Nasi europejscy sąsiedzi w Holandii uczynili już następny krok w rozwiązywaniu problemu starych ludzi. Zalegalizowana jest tam eutanazja, czyli uśmiercenie człowieka przez lekarza na jego własną prośbę lub za zgodą osób najbliższych. Nikt nie analizuje, nie docieka, co oznacza wypowiadanie przez starych ludzi pragnienia śmierci.
Bardzo często prośba o rychłą śmierć wynika z chęci zwrócenia na siebie uwagi, jest krzykiem osoby samotnej. Legalizacja eutanazji jest całkowitym zanegowaniem czwartego i piątego przykazania Dekalogu.
Jakie są efekty legalizacji tego procederu? Pierwszym efektem widocznym dla każdego pacjenta jest zmiana w samych lekarzach. Wprowadzenie możliwości uśmiercania pacjenta powoduje upadek medycyny jako nauki i służby potrzebującym. Lekarz przestaje być tym, który leczy, który ma za zadanie przywrócić nam zdrowie czy uśmierzyć ból i ulżyć w dolegliwościach. Staje się za to urzędnikiem i sędzią dla pacjentów, podejmując decyzję czy leczyć danego pacjenta czy też proponować mu eutanazję. Następuje zerwanie zaufania miedzy pacjentem a lekarzem. Pacjenci zaczynają się bać lekarzy gdyż nie jest tajemnicą, że w Holandii nagminne jest nadużywanie tego prawa i niedobrowolna eutanazja jest zjawiskiem bardzo częstym.
Czy legalizacja eutanazji i do nas dotrze?
Od nas zależy, czy tak będzie.
Miejmy przed oczami Boskie przykazanie okazywania czci ojcu i matce, również przez opiekowanie się nimi w ich starości i niedołęstwie. Nie popierajmy uregulowań prawnych takich jak eutanazja – to jest ślepa ulica prowadząca na manowce nasze człowieczeństwo.
Czwarte przykazanie dotyczy relacji wzajemnych między rodzicami a dziećmi. Nakazuje dzieciom szacunek dla ich rodziców, w szczególności w ich starości a rodziców zobowiązuje do wychowania dzieci, aby potrafiły wywiązać się z tego obowiązku szacunku i czci. Tę podwójną relację dobrze ilustruje sztuka Edmunda Morrisa „Drewniany talerz”.
Młode małżeństwo wraz z wujostwem po wielu perypetiach oddaje do Domu Starców swojego ojca. Z tą decyzją nie chce zgodzić się jedynie przyjaciel dziadka i wnuczka.
Dziadek miał przygotowany w domu drewniany talerz, na którym jadał posiłki z uwagi na rozbijanie naczyń spowodowane trzęsieniem się rąk na starość. Wnuczka zatrzymuje ten talerz po dziadku uzasadniając to swojej matce słowami: „Zatrzymam ten talerz, bo i ty kiedyś będziesz stara”.