Książka THOMASA CAHILLA Jak Irlandczycy ocalili cywilizację przedstawia w sposób bez reszty przykuwający uwagę współczesnego czytelnika jeden z najkrytyczniejszych momentów w dziejach europejskiej kultury. Dobiega końca V stulecie. Hordy barbarzyńców plądrują Cesarstwo Rzymskie. Tysiącletni dorobek europejskiej myśli ulatnia się wraz z dymem palonych ksiąg. Mogłoby się zdawać, że średniowieczna ekspansja islamu natrafi jedynie na mizerny opór bezładnie rozsianych plemion animistów gotowych na przyjęcie nowej cywilizacji.
KTO OCALI EUROPĘ?
Ocalenie – o czym do dziś wiedzą tylko nieliczni spoczywało w rękach irlandzkich skrybów zakonnych, którzy podjęli się skopiowania skarbów grecko-rzymskiej i judeo-chrześcijańskiej kultury. Bez nich nasz świat, byłby czymś, co nawet trudno sobie wyobrazić – byłby światem bez książek.
Irlandia, mała wyspa na krańcu Europy, która nie zaznała ani renesansu, ani oświecenia – w pewnym sensie kraj Trzeciego Świata, według angielskiego poety Johna Bentjemana relikt „kultury epoki kamiennej” – przeżyła jeden moment bezdyskusyjnej chwały. Kiedy bowiem Imperium Rzymskie upadało, kiedy rozczochrani i niemyci barbarzyńcy spadali na rzymskie miasta, rabując dzieła sztuki i paląc książki, Irlandczycy (którzy właśnie uczyli się czytać i pisać) podjęli się gigantycznego zadania, jakim było skopiowanie całej zachodniej literatury – wszystkiego, co im tylko wpadło w ręce. Za pośrednictwem irlandzkich skrybów kultura grecko-rzymska i judeo-chrześcijańska zostały przekazane europejskim plemionom, które dopiero co zdążyły osiąść pośród gruzów i zniszczonych winnic pokonanej przez siebie cywilizacji. Bez tej służby skrybów wszystko, co potem nastąpiło, byłoby nie do pomyślenia. Bez misji irlandzkich zakonników, którzy w swoich wygnańczych siedzibach rozsianych nad licznymi zatokami i wśród łagodnych dolin wyspy uratowali własnymi rękami podwaliny europejskiej cywilizacji całego kontynentu – świat, który przyszedł po nich, byłby zupełnie inny – byłby światem bez książek. Tym samym nasz własny świat nigdy by nie istniał.
Fragment ze wstępu.
Co do tego, że książek by nie było to lekka przesada. Natomiast jest pewne, że byłyby inne i spuścizna rzymska, grecka i wczesnochrześcijańska byłaby stracona. Trzeba byłoby odkrywać dorobek starożytności na nowo i nie wiadomo ile pokoleń musiałoby na to pracować. Zasługa Irlandczyków jest oczywista.
Możemy poznać mentalność mieszkańców Zielonej Wyspy, jak i ich mitologię oraz ich misjonarza św. Patryka. Północne tereny dzisiejszej Francji, południowe tereny Niemiec, północne Włochy są to obszary gdzie wpływy irlandzkie są bardzo widoczne. Zakonnicy irlandzcy osiedlający się na terenach Europy kontynentalnej brali ze sobą księgi do przepisywania oraz posiadaną wiedzę i umiejętności. To przekazywali i w tamtym czasie była to rzecz najbardziej potrzebna.
Generalnie zgoda, ale w tym kontekście i dla opisywanego tu okresu czasu, jest to do akceptacji.
Super, że przybliża się naszą łacińską kulturę, ale nie mogę ścierpieć jak używa się określenia z gruntu fałszywego jakoby istniała kultura „judeochrześcijańska”!