„Zamieszkały w Biblii”

Roman Brandstaetter

Roman Brandstaetter

Tymi słowami historyk literatury, biblistka prof. Anna Świderkówna określiła Romana Brandstaettera (1906-1987), polskiego pisarza, poetę, dramaturga, tłumacza i wybitnego znawcę Pisma Świętego.
W lecie 1987 roku zgłoszono czterotomowe dzieło „Jezus z Nazarethu” do nagrody Literackiej Nobla, ale nagła śmierć pisarza na zawał serca we wrześniu tegoż roku spowodowała wycofanie kandydatury. W tym wybitnym dziele autor połączył dogłębną znajomość Biblii i zwyczajów narodu wybranego z głębokim zrozumieniem zbawczej misji Jezusa Chrystusa nadając dziełu pełną poezji formę.
Roman Brandstaetter „zamieszkał w Biblii” podobnie jak jego przodkowie Żydzi, którzy w 1670 roku osiedlili się w Polsce uciekając przed prześladowaniami w Austrii. Na szlaku ich polskich wędrówek jest Brzesko, Tarnów, Warszawa i Poznań.
Pradziadek Romana, Abraham Brandstaetter osiedliwszy się w Tarnowie założył tam dwie tłocznie oleju, znany był ze swej dobroci (w każdy piątek na dziedzińcu swego domu rozdzielał biednym pieniądze, chleb i oliwę), mądrości i bogobojności wynikających z wcielania w życie nakazów Biblii.
Dziadek Romana, Mordechaj Dawid mieszkający w Tarnowie, badacz Biblii i Talmudu, był jednym z twórców literatury hebrajskiej i założycielem żydowskiego ruchu oświeceniowego w Galicji „Haskala” dążącego do wyjścia Żydów z izolacji społecznej i przeciwstawiającego się fanatyzmowi religijnemu.
To właśnie dziadek zostawił Romanowi Brandstaetterowi testament, który tak zapisał wnuk w w książce „Krąg biblijny”:
„Będziesz Biblię nieustannie czytał – powiedział do mnie. – Będziesz ją kochał więcej niż rodziców… Więcej niż mnie… Nigdy się z nią nie rozstaniesz… A gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi”.
Roman Brandstaetter wychował się w domu gdzie przykładano wagę do tradycji i historii rodziny, do religii, kultury i literatury. Uczył się czytać i pisać z Biblii w polskim tłumaczeniu ks. Jakuba Wujka, odebrał staranne klasyczne wychowanie, uczył się gry na fortepianie, i już, jako 13 latek podjął pierwsze poetyckie próby. Ukończył szkołę powszechną i męskie gimnazjum w Tarnowie, a maturę zdał w Krakowie gdzie też studiował filozofię i literaturę polską w Uniwersytecie Jagiellońskim. Podejmował kolejne próby poetyckie i pisał do różnych czasopism. Po studiach przebywał w Paryżu na rządowym stypendium badając działalność polityczno-społeczną Adama Mickiewicza i uzyskał w 1932 roku tytuł doktora filozofii. Po wybuchu II wojny światowej Roman Brandstaetter uciekł do Wilna, gdzie ożenił się z Tamarą Karren. Poszukiwany przez NKWD, dzięki pomocy rodziny żony przez Moskwę, Iran i Irak dotarł do Jerozolimy. W Palestynie dostaje pracę w nasłuchu radiowym Polskiej Agencji Telegraficznej. Niestety opuszcza go żona, zakochana w polskim oficerze, lekarzu chirurgu.
To czas ogromnej przemiany wewnętrznej autora dramatu „Powrót Syna Marnotrawnego”.
Roman Brandstaetter przyjął za prawdę słowa Jezusa: „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem (J 6,63).
W 1946 roku autor „Kupca Warszawskiego” wyjechał do Rzymu i tam przyjął chrzest w Kościele Katolickim. Poznał w polskiej ambasadzie Reginę Brochwicz Wiktor, asystentkę ambasadora RP prof. Kota – swojego profesora z okresu studiów w UJ. Wkrótce pobrali się a po 40 latach małżeństwa pisarz napisał po śmierci żony: „Była mym domem. Mój dom umarł. Anioł opuścił mój dom”. Dramaturg powrócił na stałe do Polski w 1948 roku, 10 lat spędził w Zakopanem, aby potem osiąść aż do śmierci w Poznaniu, gdzie został pochowany na cmentarzu w Miłostowie. Roman Brandstaetter kazał umieścić na płycie grobowca, w którym spoczęła wcześniej jego żona słowa z 1 Listu Apostoła św. Jana „Przeszliśmy ze śmierci do życia” (1 J 3,14).
Autor dramatów „Medea”, „Dzień gniewu”, „Cisza”, „Upadek kamiennego domu” zawsze aktywnie pracował zawodowo i społecznie. Był kierownikiem literackim Teatru Polskiego w Poznaniu, a następnie Opery, przewodniczącym rady Kultury w MRN w Zakopanem, członkiem korespondentem francuskiej Academie Rhodanienne des Lettres. Dokonał przekładów wybranych dzieł Szekspira: „Hamlet”, „Król Ryszard III”, Kupiec wenecki” i innych.
Przede wszystkim jednak dokonał cudownych przekładów z języka hebrajskiego czterech Ewangelii, Dziejów Apostolskich, Apokalipsy oraz Listów św. Jana a ze Starego Testamentu „Pieśni nad pieśniami”, Antologii poezji Starego Przymierza, Czterech poematów biblijnych, Psałterza i innych.

Pomnik Romana Brandstaettera w Tarnowie

Pomnik Romana Brandstaettera w Tarnowie

Roman Brandstaetter pozostawił po sobie ogromną spuściznę: dramaty, powieści, książki, tomiki poezji, jak Pieśń o moim Chrystusie, Hymny Maryjne, Dwie Muzy, Księga modlitw, Pieśń o życiu i śmierci Chopina i Księga modlitw starych i nowych. W 1975 roku wydał książkę „Krąg biblijny„ a potem „Krąg franciszkański”. Wiele opowiadań w tych książkach ma charakter autobiograficzny. Wszystkie wciąż powracają do Biblii, która dla pisarza była jednością Starego i Nowego Przymierza. Jednym z opowiadań jest „Lament nie czytanej Biblii”. Biblia, jako Słowo ma charakter osobowy. Skarży się i żali na właściciela, który ją kupił, postawił na półce, zapomniał o niej i w jego życiu nie odgrywa ona żadnej roli, choć uważa się za chrześcijanina. Anonimowy autor w Internecie zamieścił odpowiedź na lament Biblii. Tekst doskonale oddaje to, o czym myślę, czytając opowiadanie Brandstaettera.
„Droga Biblio!
Jesteś chyba jedyną księgą, która w różnych ludziach wywołuje tak mieszane uczucia. Każdy człowiek traktuje Cię inaczej. Dla jednego jesteś świętą księgą stanowiącą fundament życia duchowego, a dla drugiego, niestety, zwyczajną książką zapełniającą miejsce na półce. Często jednak i u tych drugich w końcu znajdujesz czołowe miejsce w życiu, nierzadko w ostatnich jego latach.
Uważam, że masz rację żaląc się na ludzi, dla których nie masz żadnego znaczenia. Ale nie wszyscy są tacy. Nie możesz o nich zapominać. Przecież tak wielu ludzi opiera na Tobie swoje życie, uczysz ich kochać, wybaczać, rozumieć innych… Oni wiedzieli, co robią wydając na Ciebie pieniądze i dźwigając Cię w torbie do domu. Nie zapominaj, Biblio, o tych osobach.
Pisząc ten list chciałabym Ci uzmysłowić, kochana Biblio, że istnieje na świecie bardzo wielu ludzi, dla których w Twoich naukach jest podstawa życia duchowego. Szacunek i miłość do Ciebie przekazywać oni będą przyszłym pokoleniom, które podobnie jak przodkowie poszukiwać będą na Twoich stronach wyjaśnienia sensu życia, pocieszenia lub pogłębienia swojej wiary. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą wybrać inną, błędną drogę do poszukiwania tych uczuć, ale i oni prawdopodobnie przekonają się, że najlepszą drogą do osiągnięcia tego celu jesteś właśnie Ty, Biblio”.
Jaką Ty dajesz odpowiedź Biblii?

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku Misericordia Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w maju 2013 roku.

Niedziela Palmowa

palmyNiedziela Palmowa jak we fleszu zapowiada to, co wydarzy się w ciągu Wielkiego Tygodnia i zakończy Zmartwychwstaniem Pana Jezusa – czyli wykonaniem planu zbawienia ludzkości przez Syna Bożego.
wjazdSymbolizuje nadejście Królestwa Niebieskiego i przedstawia jego Króla-Jezusa Chrystusa. Wkracza On wraz z orszakiem ludzi do Jerozolimy i jest witany przez rzesze zwykłych ludzi oddających mu cześć, rozścielających przed nim płaszcze i zerwane z drzew gałązki palmowe i oliwne.
Król niebieski przybywa do narodu wybranego, do swojego Kościoła symbolizowanego przez Jerozolimę.
Jego przyjście zapowiedzieli prorocy Starego Testamentu, Jego zbawcza misja została też zapowiedziana. Jezus rozpoczął jej wykonywanie 33 lata wcześniej w dniu swoich narodzin dla świata ziemskiego w Betlejem. Jest oczekiwanym Mesjaszem (Chrystus jest greckim tłumaczeniem hebrajskiego pojęcia „Mesjasz”, które znaczy „namaszczony”).
Zasiada na pokornym ośle jak na tronie a nie dosiada osiodłanego wierzchowca, który symbolizuje w czasach Jezusa ziemskie bogactwo i władzę.
Prorok Zachariasz zapowiadał w Starym Testamencie: „Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy” (Zach 9,9).
Wjazd na zarekwirowanym osiołku realizuje wiec zapowiedziany przez proroków motyw królewski. Rozkładanie płaszczy miało również swą tradycję w królestwie Izraela. Było ono jednym z gestów obrzędu intronizacji króla.
Zwykli ludzie odczytują ten przekaz od razu i wiedzą, że Jezusowi nie chodzi o doczesną władzę ani potęgę Izraela wśród narodów. Lud obwołuje go Synem Dawida, tym, który przynosi im zbawienie. (Łk 1, 32).
„A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
Hosanna Synowi Dawida!
Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!
Hosanna na wysokościach! (Mt.21, 9). A „Hosanna” oznacza „zbaw więc!”, „daj zbawienie!”.
Dzień wcześniej Jezus okazał swoją władzę nad śmiercią. W Betanii, w domu Marii i Marty wskrzesił ich brata Łazarza po 4 dniach od jego śmierci. Tym cudem zapowiedział też Swoje zmartwychwstanie po zbliżającej się śmierci krzyżowej oraz zbawienie dla tych, którzy w Niego uwierzą.
Powiedział: „Choroba [Łazarza] ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (J 11,4).
Do Marty zaś wypowiedział te słowa: „Zmartwychwstanie brat twój….Jam jest Zmartwychwstanie i życie; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Czy wierzysz w to?” (J 11, 23.25).wjazd2
To, co zdarzyło się na chwałę Pana stało się też bezpośrednią przyczyną pojmania, skazania i ukrzyżowania Pana Jezusa. ”Tego więc dnia postanowili Go zabić.” (J 11,53).
Królewski wjazd do Jerozolimy był też zapowiedzią śmierci Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, który jako Król Niebios i Ziemi oddaje życie za ludzi poprzez śmierć, aby odkupić nasze winy i zapewnić nam życie wieczne.
Dlatego też w Niedzielę Palmową nie tylko święcimy przed mszą świętą palmy (zwyczaj pochodzi z XI wieku) i idziemy z palmami w procesji wokół kościoła na wzór odbywających się od IV wieku procesji w Jerozolimie, ale też w skupieniu i ciszy rozważamy Drogę Krzyżową i śmierć Chrystusa. Według tradycji rzymskiej nazywana jest ona Niedzielą Męki Pańskiej. Poświęcone palmy powinny być przechowywane, aby w następnym roku mogły zostać spalone na popiół, którym są posypywane nasze głowy w Środę Popielcową.
W Polsce Palmami Wielkanocnymi umownie nazwano gałązki wierzby lub leszczyny o rozkwitniętych pąkach, które z czasem zaczęto przyozdabiać kwiatami, trawami, wstążkami. Gałązki ścinano zwykle w Środę Popielcową i wstawiano do wody, by zdążyły zazielenić się do Niedzieli Palmowej, nazywanej też Wierzbną, Różdżkową lub Kwietną.
Wielkanocnym Palmom przypisuje się nadzwyczajne właściwości; wiążą się z nimi liczne wierzenia i zwyczaje. Połknięcie jednej poświęconej bazi wróżyło zdrowie i bogactwo. Zatykanie palmy za obraz lub krzyż chroniło dom od nieszczęść a z kolei zatknięta w polu miała zapewniać urodzaj, ochronę plonów i Boże błogosławieństwo.
Historia wjazdu Jezusa Chrystusa do Jerozolimy oraz Jego ukrzyżowania w Wielki Piątek pokazuje nam również  jak niebezpieczną rzeczą jest bezkrytyczne korzystanie z demokratycznego prawa do realizacji woli większości i łatwość bycia ofiarą manipulacji. Wielu wznoszących okrzyki „Hosanna!” w czasie Palmowej Niedzieli za kilka dni wołało do Piłata „ukrzyżuj Go!”.
Trzymając palmy w dłoniach na swojej drodze wiary w zbawienie wołajmy do Jezusa: Hosanna, hosanna! Daj zbawienie!.
Swoimi grzechami, zaniedbaniami i zaniechaniami nie dołączajmy do tych, którzy krzyżują naszego Pana.

Tekst pierwotnie ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w kwietniu 2012 roku

 

O grzechach naszych w Wielkim Poście

W małym drewnianym kościółku w Słopanowie w Wielkopolsce ujrzałam zabawną polichromię. W XVII wieku, gdy kościółek powstawał, malarz przedstawił diabła trzymającego lewą ręką za kołnierz karczmarkę a prawą zapisującego jej grzechy na wołowej skórze. Karczmarka trzyma kufel w swojej lewej ręce a nad nim wskazany został jej główny grzech.
W mojej głowie natychmiast pojawiają się skojarzenia:

– powiedzenie „I na wołowej skórze by tego nie spisał” oznaczające coś niekończącego się (najlepiej gdyby to nie była niekończąca się lista naszych grzechów),

– mitologiczna Dydona, która odzyskuje ziemie zagarnięte po śmierci jej męża przez chciwego brata, króla Tyru tnąc skórę wołu na paski i obejmując pasem grunta (król obiecał jej ziemię jaką da radę okryć skórą wołu),

– opowieść Wojskiego z „Pana Tadeusza” o sprytnym fortelu, którego użył, aby żaden z pojedynkujących się nie zginął od kuli wystrzelonej z odległości skóry niedźwiedziej- pociął skórę niedźwiedzia na pasy i pojedynkujący znaleźli się w za dużej odległości do oddania śmiertelnego strzału. A pojedynek po czasie doprowadził ich do przyjaźni.
Po tej małej „burzy mózgu” zaczynam analizować.
Polichromia satyryczna w swojej treści i uproszczona w formie.

slopa

Czyżby?
Czy to tylko satyra? Czy to ludowy obrazek, o którym po jakimś czasie zapomnę? Czy przedstawiona sytuacja dotyczy tylko zamierzchłej przeszłości?
Zadałam sobie te pytania. oglądając zdjęcia z wyprawy po Wielkopolsce. I zaczęłam szukać odpowiedzi.
Umieszczenie obrazu przy wejściu głównym do kościoła, pod chórem już było pewnym przesłaniem. Puściłam wodze fantazji i wyobraziłam sobie, co budowniczy i projektodawca oraz malarz polichromii chcieli powiedzieć ówczesnym ludziom: Pamiętaj człowieku, że jesteś grzeszny, że grzechy twoje są liczne, zostaw je za drzwiami, wyspowiadaj się, wejdź czysty, odpowiesz za swoje grzechy przed Bogiem, pamiętaj, diabeł cię kusi a grzechy idą na twoje konto.
Postanowiłam sprawdzić, co diabeł zapisał na wołowej skórze. Jakie grzechy były ważne dla ludzi 300 lat temu? Używając powiększenia i troszkę zgadując odcyfrowałam listę grzechów. Oto ona:
Spał 120 razy,

Gadał 3000 razy,

Nie modlił się 220 razy,

Śmiał się 4000 razy,

Obmawiał 500 razy,

Bluźnił 8000 razy,

Kaczmarze lichwiarze,

Nie dolewała

W odniesieniu do karczmarki wszystko stało się jasne i oczywiste: główny grzech-„nie dolewała” czyli mniej nalewała niż zapłacono, pożyczała pieniądze zarabiając na lichwie i lista jej grzechów osobistych.
Czy to tylko wykaz grzechów sprzed 300 lat?
Patrząc na odszyfrowaną listę robię rachunek sumienia. Nie modliłam się, zapominając choćby o zwykłym znaku krzyża rano? Obmawiałam…? gdy niewinne z pozoru ploteczki sąsiedzkie i firmowe stawały się nagle czymś więcej, Śmiałam się?…  a raczej wyśmiewałam z innych, z sytuacji, nie w porę, czasami, Bluźniłam?… kłóciłam się używając niekoniecznie brzydkich,  ale w gniewie wypowiadanych, raniących słów… wszystko takie aktualne, jakby przez te 300 lat nic się nie zmieniło…
I stawałam się coraz poważniejsza. To i moje grzechy są spisane na wołowej skórze w Słopanowie.
Moje, Twoje, każdego z nas…
W tym szczególnym okresie, jakim jest Wielki Post, stara polichromia stała się dla mnie pretekstem do porządnego rachunku sumienia. Może ten tekst będzie takim pretekstem dla Ciebie…

Galeria zdjęć z kościoła św. Mikołaja w Słopanowie (XVII w.)

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2009 roku

 

Idźmy na pustynię!

pustynia

Pustynia

5 marca rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu mający nas przygotować na Dzień Zmartwychwstania Pana Jezusa.
Obchodzimy ten czas na pamiątkę 40 dni spędzonych przez Jezusa na pustyni.
Jezus Chrystus, mimo iż był Bogiem i znał swoją misję, wyruszył na pustynię, aby w odosobnieniu, ciszy, skupieniu i w trudnych warunkach spotkać się ze swoim Ojcem. Jednocześnie pokazał nam wszystkim, jak należy przygotowywać się do podjęcia trudnych i odpowiedzialnych zadań w naszym życiu. Pokazał też ludzkie zmagania w odczytywaniu, dobrym rozeznaniu i wykonaniu woli Bożej.
Każdy z nas w swoim życiu ulega rozterkom wewnętrznym i poddaje się wątpliwościom. Często rozważamy czy udźwigniemy ciężar odpowiedzialności i obowiązków: rodzinnych, zawodowych i innych. Czasami chcemy uciec od samego siebie w pozorną aktywność pozbawioną refleksyjności.
W czasie pobytu na pustyni Chrystus podlegał pokusom. Opisane przez ewangelistów kuszenia szatana sprowadzają się do skłonienia Pana Jezusa, aby sprzeniewierzył się miłości do Boga-Ojca, aby zrezygnował z powierzonej mu przez Boga misji zbawienia świata i zwątpiwszy w nią, aby oddał się ziemskim przyjemnościom.
Przyjęcie postulatów szatana oznaczałoby poddanie się władzy diabła i rezygnację z boskości.
Dar władzy, bogactwa i wszelkiej mądrości są mirażem, gdy są ofiarowane przez szatana.
W 1997 roku na ekranach kin pokazywano film Taylora Hackforda „Adwokat diabła”. Młody, zdolny prawnik grany przez aktora zapamiętanego z późniejszej serii filmów „Matrix”, poświęca wszystko – żonę, rodzinę, swój honor, prawdę, człowieczeństwo, sprawiedliwość i współczucie dla ofiar – molestowanych dzieci, dla ambicji zawodowych zręcznie podsycanych przez szefa kancelarii – współczesnego diabła.
Bohater uosabia największy grzech człowieka: pychę i próżność.
Mamy więc o czym rozmyślać. Mamy nad czym się zastanawiać. Okres Wielkiego Postu jest daną nam przez Kościół szansą na nawrócenie ze złej drogi, na odpokutowanie naszych grzechów i zadośćuczynienie tym, których skrzywdziliśmy naszym postępowaniem. Nie darmo więc Kościół mówi o poście, jałmużnie i modlitwie.
Wyruszmy na pustynię, aby oczyścić się, poszukać siły w Bogu i mieć udział w zwycięstwie Zmartwychwstałego.

W drodze na pustyni

W drodze na pustyni

Ważne jest abyśmy wybrali dla siebie dobrego przewodnika – Jezusa Chrystusa i abyśmy chcieli go kochać z całego serca.

Co może być pustynią dzisiaj? Rezygnacja z telewizji, ograniczenie w używaniu telefonów komórkowych, komputerów, rezygnacja ze słuchania muzyki „na okrągło”, rzucenie palenia, abstynencja, pogodzenie się z bliskimi. Odsuwając lub ograniczając zgiełk codzienności zmierzamy w kierunku pustyni, zmierzamy na spotkanie z Bogiem, któremu maksymalnie poświęcimy czas słuchając Jego głosu, odczytując Jego wolę względem nas, szukając w Nim umocnienia i sensu naszego życia.

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w marcu 2012 roku.

Walka postu z karnawałem, rzecz o hedonizmie i ascezie

Pieter Bruegel Starszy „Wojna postu z karnawałem” fragment

Pieter Bruegel Starszy „Wojna postu z karnawałem” fragment

Prawie 500 lat temu w XVI wieku niderlandzki malarz Pieter Bruegel Starszy namalował obraz „Wojna postu z karnawałem”. I choć autor odnosił się do ówczesnego sporu religijnego Reformacji z Kościołem katolickim oraz zawarł własne przemyślenia odnośnie człowieczego życia, konfrontacyjny sposób przedstawienia dwóch stron ludzkiej egzystencji wzbudza i dziś emocje i prowokuje do własnych interpretacji. Nie dziwi więc, że temat stał się inspiracją do przedstawienia teatralnego „Święto głupców czyli walka karnawału z postem” w Teatrze Mumerus w Krakowie w 2009 roku, a bard narodowy okresu stanu wojennego Jacek Kaczmarski napisał w 1990 roku wiersz „Walka postu z karnawałem” widząc analogię do sytuacji społeczno-politycznej Polaków i śpiewał tę balladę a jej werset „Dusza moja – pragnie postu, ciało – karnawału!” wszedł do potocznej mowy. Temat jest wciąż aktualny. To we wnętrzu człowieka trwa nieprzerwanie walka postawy hedonizmu i ascezy. Dokonywane w tej walce wybory skutkują różnymi zewnętrznymi zachowaniami. Walka więc rozgrywa się na dwóch planach: wewnętrznym i zewnętrznym.
W sferze zewnętrznej życie i postępowanie katolika wyznacza rytm roku liturgicznego, a on z kolei odzwierciedla życie, śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana Jezusa. Mamy wiec adwentowe przygotowanie na przyjście na świat Boga w ludzkiej postaci, mamy pełen radości z narodzenia Dzieciątka czas Bożego Narodzenia, mamy okres zabaw zwany karnawałem – w średniowieczu rozpoczynany „paradą głupców”, gdy wszystko było wolno – bo zawieszany był porządek moralny i społeczny, czas Wielkiego Postu czyli zastanowienia się nad własnym życiem, postępowaniem, nad wiarą i wreszcie czas przeżywania Męki Pańskiej w Wielkim Tygodniu, śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego cudownego Zmartwychwstania w Wielkanocny poranek.
Wielu jednak ma poważne trudności w życiu rytmem powtarzanym od ponad 2 tysięcy lat. Wielu porzuciło wiarę swoich przodków i stało się wyznawcami współczesnych bożków: władzy, telewizji, komórek, świata zakupów, internetu, pieniędzy, żądzy posiadania dóbr, hazardu, używania życia prowadzącego do rozpadu rodziny, do zdrad i rozwodów, wróżb, gadżetów, alkoholu czy narkotyków.
Wielu uważa, że trwa w wierze, ale na własnych zasadach, łamiąc niewygodne dla siebie przykazania a przestrzegając wybiórczo niektórych z nich.
Współczesne czasy poszerzyły obszary grzeszności. Miejsce Boga zajmuje często kult własnego ciała, utrzymywanie „wiecznej” młodości, odniesienie sukcesu zawodowego i życiowego za każą cenę, wystawienie na sprzedaż swojego życia prywatnego, swojej osoby, pogoń za ekstremalnymi doznaniami.
Karnawałem możemy wiec nazwać swoisty sposób na życie nacechowany pogonią za przyjemnością, rozrywkami stanowiącymi często przykrywkę duchowej pustki.
Wyznawcy takiego sposobu życia szybko zauważają, że przyjemności i rozrywki nie dają im radości, szybko powszednieją, a świat staje się nudny i szary.
Wyznawcy hedonizmu w życiu wiedzą, że muszą poszukiwać coraz silniejszych bodźców, coraz większej ekstrawagancji, ekstremalnych rozrywek czy nawet obsesyjnych zabaw czy zachowań, czują się szybko wyeksploatowani i zmęczeni życiem. Życie i praca w permanentnym stresie, w poczuciu zagrożenia (inni mogą też nie stosować się do żadnych zasad) wyniszczają ludzi. Zagubienie ludzi skutkuje częstymi ucieczkami od rzeczywistości w świat wirtualny, popadaniem w uzależnienia czy depresje. Dzieje się tak, gdyż hedonizm nie zaspokaja głębokich tęsknot człowieka za wartościami.
Wielu może zadawać sobie pytanie czy postawa luzu, ubawu, ironii, szyderstwa i niekończącej się gonitwy za przyjemnościami i rozrywką zabiły w nas pragnienie pokuty, skruchy, postu, refleksji nad własnym postępowaniem względem siebie i bliźnich?
Niektórzy dziennikarze twierdzą, ze nie ma ratunku dla ludzi żyjących w masowej popkulturze, gdzie jest zrozumienie dla restrykcyjnych diet a nie ma dla jakichkolwiek wyrzeczeń w piątkowy post.
Pragnę przywołać w tym miejscu słowa biblijnego mędrca Koheleta, który mówi: „Jest czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów(Koh 3,4).
Ta mądrość pokazuje nam, że życie człowieka powinno być w równowadze. Człowiek, z Bożą pomocą, powinien dążyć do współpracy postu i karnawału oznaczających z jednej strony radość z życia a z drugiej gotowość do skruchy, poprawy postępowania, zadumy i refleksji nas sobą i światem.
Mam nadzieję, że z radością rozpoczniemy 5 marca w Środę Popielcową czas Postu, czas zadumy, skruchy, postanowień, ofiary i zadośćuczynienia za nasze niechlubne postępki.
W znaku posypania popiołem naszych głów zezwolimy Bogu na działanie w naszych sercach i rozumie a w słowach „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” usłyszymy wezwanie do zatrzymania się w zabieganej rzeczywistości i odnajdziemy drogę do wewnętrznej równowagi, harmonii duszy i ciała, odkryjemy osobistą więź z Panem Jezusem.
Trzeba wybrać dobrego przewodnika. Dobra Nowina wskazuje naszego Zbawcę Jezusa Chrystusa, źródło Miłości i Miłosierdzia. Obiecuje też tym, którzy przez całe swoje życie będą szukali ścieżki, jaką przeznaczył dla nich Pan, nagrodę w domu Ojca – krainie wiecznego szczęścia.

Pierwotnie tekst ukazał się w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w lutym 2012 roku.

Łaźniew

Centrum Miłosierdzia świętego Alojzego Orione w Łaźniewie

W czerwcu ubiegłego roku w czasie wypraw weekendowych 6 km za granicami Ożarowa  w kierunku zachodnim zauważyliśmy z mężem nowy billboard. Zwracał uwagę tym, że nie reklamował bielizny, super promocji w markecie ani miejsc w hotelu Mazurkas a Centrum Miłosierdzia w Łaźniewie.
Już wcześniej przyciągał nasz wzrok malutki, zagubiony wśród pól cmentarzyk, aleja starych drzew prowadząca do parku lub lasu i tablica Łaźniew 1 km. Takie skupiska drzew z aleją dojazdową najczęściej obiecują stare siedliska, ukryte kościółki lub dworki. Postanowiliśmy zbadać, co kryje się obok nas.
Droga wśród drzew zaprowadziła nas do kompleksu budynków mieszczących dzieła prowadzone przez Zgromadzenie Księży Orionistów:
1. Zakład Opiekuńczo- Leczniczy dla 75 obłożnie chorych pacjentów Widok ośrodkawymagających całodobowej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej oraz rehabilitacji. Dla tych osób prowadzona jest przez wykwalifikowany Widok ośrodkapersonel terapia zajęciowa, jest zapewniona pomoc psychologa, pomoc pracownika socjalnego i stały kontakt z kapelanem. Do Zakładu trafiają osoby ze skierowaniem Widok ośrodkazaakceptowanym przez NFZ, który częściowo dofinansowuje ich pobyt w Zakładzie.
2. Dom Opieki dla osób starszych i niepełnosprawnych dla 30 pensjonariuszy.
3. Ośrodek dla Bezdomnych dla 75 osób, do którego kierowane są osoby ze szpitali, z ośrodków pomocy społecznej, bezdomni z ulicy bez żadnego ubezpieczenia. Uzyskują oni pomoc w wyrobieniu dokumentów tożsamości, orzeczeń o stopniu niepełnosprawności, pomoc w znalezieniu pracy, mają zapewniony czasowy pobyt w ośrodku

Sala Ćwiczeń Sprzęt do rehabilitacjiĆwiczenia rehabilitacyjne

 

 

 

 

 

 

Historia tego miejsca jest bardzo ciekawa. W 1908 roku ksiądz Franciszek Toporski zwany „ojcem sierot” kupił majątek w Łaźniewie jako zaplecze dla budowanego razem z kościołem św. Jakuba na Placu Narutowicza w Warszawie, Ośrodka Wychowawczego dla chłopców. Ośrodek na ulicy Barskiej, zwany „Antoninem-od patrona św. Antoniego) został otwarty w 1913 roku. Chłopcy z najbiedniejszych rodzin z Warszawy i okolic, sieroty, ulicznicy będący pensjonariuszami domu spędzali w majątku w Łaźniewie wakacje, uprawiali pole, hodowali warzywa i owoce, wypiekali chleb. Dziś powiedzielibyśmy, że było to wychowanie przez pracę.Ksiądz Toporski założył w Łaźniewie szkołę ogrodniczą dla chłopców z sierocińca. Od 1920 roku w prowadzeniu sierocińca pomagały sprowadzone do Łaźniewa siostry służebniczki starowiejskie (zgromadzenie założone przez bł. Edmunda Bojanowskiego). W 1939 roku pracę wychowawczą z chłopcami przejęli księża Orioniści.
Wejście do kościołaW 1950 roku ksiądz Prymas kardynał Stefan Wyszyński erygował w Łaźniewie parafię a w 1960 roku zakończono budowę kościoła pod wezwaniem św. Antoniego.
Miejsce to było naznaczone duchem niesienia pomocy bliźnim i przyciągało kolejne dzieła.
W 1963 roku księża orioniści w Łaźniewie rozpoczęli duszpasterstwo chorych. Przyjęli Kościół parafialny św. Antoniegooni pod swój dach turnusy rekolekcyjno-rehabilitacyjne czyli wczaso-rekolekcje dla chorych i niepełnosprawnych zorganizowane przez świeckie osoby (panią Teresę Strzembosz i Anielę Lossow) działające w katolickim Duszpasterstwie Dobroczynnym. Turnusy zostały przeniesione z Domu Rekolekcyjnego Księży Pallotynów w Otwocku do parafii księży Orionistów w Łaźniewie.
W organizację pierwszych turnusów włączyli się parafianie, Pallotyni, siostry niepokalanki z Szymanowa oraz księża diecezjalni.
Te turnusy trwają do dnia dzisiejszego. Stały się fundamentem rozwoju Łaźniewa w służbie ludziom starszym, chorym, niepełnosprawnym i bezdomnym.
Z latami wykształciły się trzy formy działalności opisane przez nas na początku tekstu a 17 czerwca 2009 roku otwarto rozbudowane i wyremontowane Centrum Miłosierdzia świętego Alojzego Orione. W rozwoju Centrum brała udział nie tylko polska prowincja Orionistów ale i włoska.Pensjonariusze Zakładu, Domu Opieki i Ośrodka mają oparcie w kościele znajdującym się tuż obok. Park zaprasza do spacerów, rozrzucone w nim stacje Drogi Krzyżowej pozwalają na oderwanie się od swoich cierpień w modlitwie, oczyszczone i uporządkowane stawy z pięknym molo oświStaw i moloetlonym latarniami pozwalają w kontakcie z przyrodą czerpać umocnienie w swoich słabościach i chorobach.
Cztery kapliczki (NMP, św. Antoniego, Św. Józefa oraz Jezusa Jezu ufam TobieMiłosiernego) przyciągają swoich czcicieli do modlitwy.
Patron Centrum Alojzy Orione (1872-1940) nazywany jest „świętym Miłosierdzia”. Jest on założycielem Zgromadzenia Zakonnego Małe Dzieło Boskiej Opatrzności, zatwierdzonego oficjalnie przez Papieża Piusa X w roku 1906.
Jego zawołaniem jest Pawłowe: „Instaurare Omnia in Christo – Odnowić wszystko w Chrystusie”, a swój program wyraża słowami Dantego: „Nasza miłość nigdy nie zamyka drzwi„.
Wierzymy, że nie zamknie ich dla naszych bliskich, znajomych, chorych jeśli potrzebowaliby takiej pomocy i opieki.

05-870 Błonie, Łaźniew, Aleja Księży Orionistów 1
tel.
22 731 99 34, 22 731 61 46, 22 731 99 93

Zdjęcia z Łaźniewa

Pierwotnie tekst był opublikowany w miesieczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w lutym 2010 roku

Nowe Miasto nad Pilicą

Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów i Sanktuarium bł. Honorata Koźmińskiego

Przeczytałam w prasie fragment uchwały Senatu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 16 października 2008 roku:
Nowe Miasto nad Pilicą
Senat „uznaje błogosławionego ojca Honorata Koźmińskiego za godny naśladowania wzór Polaka oddanego sprawom Ojczyzny, wzór działacza społecznego, którego nie zniechęcały i nie zniechęciły skrajnie trudne warunki, poświęcającego się obronie godności Polaków w zniewolonym kraju (…) oddaje hołd Jego postawie moralnej, wierności wartościom oraz oddaniu ojczyźnie” by w ostatnich zdaniach zwrócić się do „środowisk wychowawczo-oświatowych i naukowych z apelem o popularyzowanie wiedzy o postaci i zasługach o. Honorata Koźmińskiego”.
Robię szybki rachunek sumienia. Co wiem o błogosławionym Honoracie Koźmińskim? Dlaczego ma być dla mnie i innych Polaków wzorem do naśladowania? Kiedy on żył, gdzie?
Nowe Miasto nad Pilicą

Internet pomaga mi dowiedzieć się czegoś o Błogosławionym jako człowieku: studiował architekturę w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, przeżył kryzys wiary w młodości (brzmi to całkiem współcześnie), był więźniem Cytadeli Warszawskiej za konspiracyjną działalność antyrosyjską, po nawróceniu wstąpił do zgromadzenia Ojców Kapucynów i otrzymał święcenia kapłańskie w 1852 roku, pracował jako duszpasterz w Warszawie, pisał.
Nadal nie widzę uzasadnienia dla uchwały Senatu RP. Takich jak on było wielu.
Historia, wiara i umiłowanie Ojczyzny uczyniły go bohaterem.
Po upadku Powstania Styczniowego zaborca dokonał kasaty klasztorów 1864 roku ograniczając ich liczbę i czyniąc zakonników więźniami aż do śmierci ostatniego zakonnika.
W trudnych dla Polski i Polaków czasach Ojciec Honorat postanowił podtrzymywać w rodakach ducha narodowego, pomagać w zachowaniu wiary, uczynić z wiary tarczę przed zniewoleniem i rusyfikacją. Obrał drogę powoływania bezhabitowych, tajnie działających zgromadzeń zakonnych opartych na formule III Zakonu Franciszkańskiego.
Założył 26 zgromadzeń zakonnych (20 żeńskich, 4 męskie oraz 2 zakony habitowe żeńskie).
Jak to zrobił? Z konfesjonału i poprzez korespondencję, gdyż zaborca

Nowe Miasto nad Pilicązabronił mu głoszenia kazań. Mógł tylko spowiadać. Zmarł po 24 latach pobytu w klasztorze w Nowym Mieście nad Pilicą w 1916 roku nie doczekawszy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Jego dzieło do dziś jest żywe-działa 16 z założonych przez niego zgromadzeń. Jeśli usłyszysz: Felicjanki, Kapucynki, Serafitki, Westiarki Jezusa, wiedz, że to dzieło Błogosławionego.
Członkowie założonych przez niego skrytych zgromadzeń podjęli pracę na rzecz najbardziej potrzebujących (wśród młodzieży szkolnej i rzemieślniczej, w fabrykach, na wsi, w przytułkach dla osób samotnych, starych i upośledzonych). Stworzyli sieć placówek opiekuńczych, szkolnych, pielęgniarskich, ambulatoriów, domów schronienia oraz innych instytucji. Ich dzieła jednoczyły Polaków pod zaborem, dawały siłę do nie poddawania się przemocy i złu, pozwoliły dotrwać do niepodległości.

Nowe Miasto nad Pilicą

Błogosławiony w Nowym Mieście nad Pilicą ma swój klasztor, swoje muzeum, swój pomnik, swój plac, jest patronem miasta.
Honorat Koźmiński pozostawił nam przepis na silne, świadome społeczeństwo, przepis na żarliwość społeczną, przepis na pracę w warunkach skrajnie trudnych.
Ten przepis to rozwój duchowy, który tworzy fundament i rusztowanie dla wartości, według których warto żyć, którym warto być wiernym i które przynoszą owoce nie tylko nam, ale naszym rodzinom, społeczności i Ojczyźnie.
Dodatkowo pokazuje nam, że do podjęcia życia według zasad nie są potrzebne dobra materialne, że potencjalnie każdy człowiek ma takie możliwości.
Skorzystajmy z tego przepisu i zastosujmy go do rzeczywistości każdego z nas. Może warto spróbować? Wiem, że warto spróbować.

Ciekawostki związane z Nowym Miastem nad Pilicą:

– Od 1873 przez następne 40 lat funkcjonował w NMnadP pierwszy w Królestwie Polskim zakład przyrodoleczniczy założony przez dr Jana Bielickiego. Leczono głównie chorych na gruźlicę oraz osoby wyczerpane nerwowo stosując masaże i różnorodne kąpiele. Sanatorium przyjmowało kuracjuszy z Łodzi i Warszawy, ale także przybywali chorzy z Moskwy, Petersburga, Londynu a nawet Nowego Jorku.
– Pałac Granowskich
– Pieta Gostomska z XV w. w kościele parafialnym, odpust 15 września: Matki Bożej Bolesnej – Piety Gostomskiej.
– Obraz drzewo genealogiczne Jezusa w kościele parafialnym
– Muzeum Bł. Honorata Koźmińskiego w klasztorze kapucynów, 2 sierpnia odpust Matki Bożej Anielskiej.
– opis spotkania w 1894 roku z o. Honoratem w NMnadP w książce Władysława St. Reymonta „Pielgrzymka do Częstochowy”
– Muzeum Regionalne

Zdjęcia z Nowego Miasta nad Pilicą

Pierwotnie tekst  został opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w styczniu 2010 roku.