Wolność nauczania?

Jedną z trzech nowoczesnych swobód potępionych przez papieży jest wolność nauczania. Oburzajcie się teraz, naiwne dusze, wyzwolone umysły, które nie znacie samych siebie, z mózgi macie wyprane przez dwa stulecia kultury liberalnej!

Tak! Przyznajcie, że nie jesteście w stanie wznieść się ponad to, że zupełnie tego nie rozumiecie: papieże potępiają wolność nauczania! Co za zaskoczenie! Co za skandal! Oto papież – i to jaki papież? Leon XIII, którego niektórzy nazywają liberałem – potępiał świętą i nietykalną wolność nauczania! Jak więc obronimy nasze katolickie szkoły, albo raczej nasze wolne szkoły, bo nazwa „szkoły katolickie” pachnie sekciarstwem, ma posmak wojny religijnej, ma zbyt wyznaniowy odcień, którego lepiej nie przypominać w czasach, gdy wszyscy w naszym szeregu trzymają swe sztandary schowane głęboko w kieszeni?

Zadziwię was, pomijając milczeniem delikatne i słodkie cnoty liberalizmu, które ścigają się ze sobą w hipokryzji. Głupota, tchórzostwo i zdrada podają sobie ręce, by zgodnym chórem zaśpiewać, jak w czerwcu 1984 r. na ulicach Paryża, Pieśń wolnej szkoły:

Wolności, wolności, tyś jedyną prawdą!

Oznacza to po prostu: „Chcemy od was jedynie wolności, choćby odrobinę wolności dla naszych szkół; wtedy nie będziemy krytykować wolności laickiego i obowiązkowego nauczania, ani wolności quasi-monopolu szkoły marksistowskiej i freudowskiej. Możecie spokojnie dalej wykorzeniać Jezusa Chrystusa, oczerniać naszą ojczyznę i brukać naszą historię w umysłach i sercach 80% dzieci. My zaś ze swej strony tym 20%, które nam pozostawiono, będziemy zachwalać dobrodziejstwo tolerancji i pluralizmu, będziemy krytykować błędy fanatyzmu i zabobonu, krótko mówiąc, damy im zakosztować uroków jedynej wolności”.

Pozostawiam papieżom wykazanie fałszu tej nowej wolności i pułpki, jaką stanowi ona dla prawdziwych obrońców katolickiej edukacji.

 

Fałszywy charakter nowej wolności

Najpierw pokażemy jej fałszywy charakter:

                Nie inaczej sądzić należy o tak zwanej wolności nauczania. Ponieważ nie ulega wątpliwości, że tylko sama prawda wnikać powinna w dusze, gdyż na niej opiera się dobro i cel, i doskonałość rozumnych istot, przeto nauka nie powinna niczego innego podawać, tylko prawdę: i to tak nieumiejętnym, jak wykształconym, a to dlatego, aby jednym przynosiła znajomość prawdy, a w drugich ją umacniała. Z tej przyczyny wszyscy nauczający mają ścisły obowiązek wyrywać z umysłów błąd, a złudnym opiniom pewnymi zaporami przegradzać drogę. Jasne jest więc, że ta wolność, o której mówimy, o ile przywłaszcza sobie swobodą nauczania czegokolwiek, bądź wedle swego zapatrywania, popada w jaskrawą sprzeczność z rozumem i zrodziła się dla wywołania zupełnego przewrotu w umysłach. Władza publiczna, szanując swój obowiązek, nie może dopuścić w społeczeństwie do takiej swawoli. Tym bardziej zaś, że powaga nauczycieli ma wielkie znaczenie dla słuchaczy; a czy to, co nauczający wykłada, jest prawdziwe, rzadko tylko osądzić może uczeń sam z siebie. Dlatego też i tę wolność, jeśli ma być godziwa, trzeba otoczyć pewnymi granicami, by sztuka i edukacja nie zamieniały się bezkarnie w narzędzia zepsucia. (Leon XIII, encyklika Libertas).

 

Zapamiętajmy dobrze słowa papieża: władze państwowe nie mogą w szkołach zwanych publicznymi przyznawać wolności nauczania Marksa i Freuda, albo co gorsza swobody nauczania, że wszystkie opinie i wszystkie doktryny są tak samo wartościowe, że żadna z nich nie może posiadać prawdy na wyłączność i że wszystkie muszą się wzajemnie tolerować. Jest to najgorsze zepsucie umysłu – relatywizm.

 

Pułapka nowej wolności

Przejdźmy teraz do pułapki zastawionej w tej wolności nauczania. Dla katolika polega na zwróceniu się do państwa ze słowami: „Prosimy tylko o wolność”. Innymi słowy: „Wolna szkoła w wolnym państwie”. Albo też: „W waszych laickich szkołach przyznajecie wolność Marksowi i Freudowi, więc przyznajcie również wolność Jezusowi Chrystusowi w naszych wolnych szkołach!” Takie pozostawianie samowoli państwa troski o określenie minimum waszego chrześcijańskiego programu edukacji, który byłby do zaakceptowania w zlaicyzowanym społeczeństwie, aby następnie posłusznie mu się podporządkować – to pułapka. Mógłby to być argument ad hominem, dopuszczalny w pewnych okolicznościach wobec władzy stosującej brutalne prześladowania. Ale w obliczu władzy liberalno-masońskiej, która rządzi obecnie w krajach Zachodu, a zwłaszcza we Francji, czy w kraju, w którym pokłady chrześcijaństwa nie zostały jeszcze unicestwione, to tchórzostwo i zdrada. Katolicy! Śmiało pokażcie waszą siłę! Manifestujcie poparcie dla praw publicznych Jezusa Chrystusa do panowania nad duszami, które odkupił swą własną krwią! Brońcie odważnie pełnej wolności nauczania, która przysługuje Kościołowi na mocy jego boskiego posłannictwa! Domagajcie się pełnej wolności rodziców do katolickiego wychowania i wykształcenia swych dzieci, na podstawie ich roli jako pierwszych, rodzonych wychowanków! Takie jest nauczanie Piusa XI w poświęconej edukacji encyklice Divini illius z 32 grudnia 1929 roku.:

                Zatem podwójna jest funkcja władzy państwowej: ochraniać i popierać rodzinę i jednostki, a nie pochłaniać je, lub zajmować ich miejsce. Stąd w zakresie wychowania państwo ma prawo, albo, żeby lepiej się wyrazić, ma obowiązek ochraniać swoimi ustawami wcześniejsze prawo rodziny do chrześcijańskiego wychowania dzieci, jak już je wyżej opisaliśmy; a wskutek tego, szanować nadprzyrodzone prawo Kościoła do chrześcijańskiego wychowania.

 

Z kolei w swej encyklice Non abbiamo bisogno z 29 czerwca 1931 r. przeciw faszyzmowi, który dławił katolickie stowarzyszenia młodzieży, ten sam Pius XI zawarł piękne słowa, które odnoszą się do pełnej wolności nauczania, do której mają prawo tak Kościół jak i same dusze:

                (…) święte i nienaruszalne prawa duszy i prawa Kościoła. Idzie o prawo dusz do pozyskiwania największego dobra duchowego pod przewodnictwem i pod kształcącą działalnością Kościoła, jedynego przez Boga ustanowionego mandatariusza tego nadprzyrodzonego porządku, gruntowego przez krew Boga Odkupiciela, który jest niezbędny i obowiązkowy dla wszystkich dla udziału w Bożym odkupieniu. Idzie o prawo tak ukształtowania dusz do uczynienia uczestnikami skarbów odkupienia innych dusz przez współpracę przy działalności apostolatu hierarchicznego [Pius XI ma tu na myśli Akcję Katolicką].

Otóż rozważając to podwójne prawo dusz, powiemy, iż czujemy się szczęśliwi i dumni, prowadząc słuszną walkę o wolność sumień, ale nie[jak niektórzy mogliby uznać przez nieuwagę] o wolność sumienia w znaczeniu zbyt często nadużywanego dwuznacznika na określenie absolutnej niezależności sumienia, co byłoby absurdem duszy przez Boga stworzonej i odkupionej […].

Idzie poza tym o równie nienaruszalne prawo Kościoła do wypełniania misji, powierzonej mu przez Boskiego Założyciela, niesienia duszom, wszystkim duszom, tych wszystkich skarbów prawdy i dobra, doktrynalnych i praktycznych, jakie On sam przyniósł światu: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody […] nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem”(Mt 28, 19-20).

 

Jakie miejsce doktryna Kościoła przewiduje dla państwa w nauczaniu i edukacji? Odpowiedź jest prosta: pomijając pewne szkoły mające służyć przygotowaniu służby publicznej, takie jak szkoły wojskowe na przykład, państwo nie może być ani nauczycielem ani wychowawcą. Zgodnie z zasadą subsydiarności, na którą powołuje się Pius XI, rola państwa ma polegać na wspieraniu zakładania wolnych szkół przez rodziców i przez Kościół, a nie na ich zastępowaniu. Istnienie szkoły państwowej, zdobyczy „wielkiej narodowej służby oświatowej”, nawet jeśli nie jest laicka i nie domaga się monopolu edukacyjnego, jest z zasady sprzeczne z doktryną Kościoła.

 

oni Jego zdetronizowali, abp Marcel Lefebvre