Wola i chęć

Wola jako narzędzie wysiłku

1.Jeżeli istnieje jakieś prawo powszechne, to jest nim przede wszystkim prawo wysiłku. Wysiłek odgrywa ważną rolę we wszystkich dziedzinach i to w sposób tak nieprzerwany, że wydaje się niemal nierozłączny z samym prawem istnienia. Widzimy, jak rośliny wysilają się, by zdobyć trochę ziemi, powietrza, przestrzeni, jak zwierzęta okrutnie walczą i tępią się nawzajem. A czymże jest współzawodnictwo między ludźmi, jeśli nie ciągłym wysiłkiem, by zagarnąć czy to kawał ziemi, czy garść złota, czy wreszcie zdobyć sławę? Niestety, wiemy aż nadto dobrze, jak ożywiona jest ta działalność, z jakim uporem jest ona połączona, jak przykra nieraz staje się dla innych!

Wysiłek to dążenie do wyjścia ze stanu mniej doskonałego.

Wysiłek jest więc przejawem życia w jego rozwoju; obdarzony jest przy tym przedziwną mocą, która nie tylko czyni go zdolnym do zużytkowania działających w nas środków, ale ponadto wydobywa na jaw potęgi nowe, dotychczas w nas uśpione, noszące w sobie słaby zarodek życia. Niektórzy wielcy myśliciele, posuwając zbyt daleko to spostrzeżenie, doszli do wniosku, że wysiłek stwarzany jest przez potrzebę, sam zaś stwarza sobie narzędzia. Jest to oczywisty błąd; ma tu miejsce nie stworzenie, ale wytworzenie; bywa jednak ono jednak niekiedy tak nieoczekiwane że staje się podobne do stworzenia.

2. Czyżby życie duchowe nie miało podlegać temu ogólnemu prawu wysiłku? By tak było trzeba by, żeby życie to nie napotykało na swej drodze przeszkód. Nie ma tu oczywiście pola do bratobójczej walki; Królestwo Boże jest dość obszerne, by przygarnąć nas wszystkich; ta szlachetna i dobroczynna walka skierowana jest przeciw wszystkiemu, co się sprzeciwia porządkowi Bożemu, dobru ludzkiemu, naszemu własnemu dobru. Czy spośród wszystkich stworzeń tylko my jedni mieliśmy się wyrzec wysiłku, a z nim rozwoju?

Jak to! Więc inni wznoszą się i walczą, żeby dojść wyżej w sferze celów pospolitych, doczesnych, choć los ich zabiegów jest tak smutny, skoro giną wraz z nimi, wzbogacając ziemię jeszcze jedną więcej warstwą prochu, a my po to, żeby dać rozrost nadprzyrodzonemu życiu naszych dusz, żeby rozszerzać wśród innych Królestwo Boże, żeby zdobywać to nowe niebo, krainę nieskończonego szczęścia, nie znajdujemy nic oprócz zniewieściałości, oprócz gnuśności?!

Królestwo Niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy je porywają – mówi Pismo Święte (Mt 11, 12).

Oto warunek życia Bożego w naszej upadłej naturze. Życie Boże daje się doskonale przyswoić naszej naturze, tylko jednak lepszej jej części. To co jest w niej złe, niskie – póki żyje, stawia opór. Póki żyje! A żyje w nas, żyje w tobie, duszo pobożna!

Gdy tylko chcemy wykonać jakiś akt cnoty, czy nie odczuwamy zaraz w naszych upodobaniach, chwilowych potrzebach lub po prostu w naszych przyzwyczajeniach jakiegoś oporu, który trzeba przezwyciężyć? Później, kiedy wejdziemy na wyżyny, kiedy wstąpimy w okres zdobytej swobody, silnego zjednoczenia się z Bogiem, jeszcze spotykamy się z wysiłkiem, wówczas jednak nie będzie on już walką, ale raczej potęgą, która wznosić nas będzie w górę! Przygotowujmy się zatem do tej błogiej, radosnej gorliwości przyszłej gorliwością dzisiejszą, pełną cierpień i trudu!

Ileż to razy, aby odbyć nasze ćwiczenia pobożne, aby je ożywić, będziemy musieli, według słów św. Ignacego, trahere mentem: ciągnąć naszą oporną uwagę.

Ile wysiłku potrzeba, by w czasie naszych zajęć wytrwać w jakiejś formie zjednoczenia z Bogiem! Ile walki, by jako tako podtrzymać chwiejną cnotę!

3. U dusz pozbawionych pobożności brak wysiłku daje się łatwo wytłumaczyć zupełnym brakiem ideałów religijnych.

Po co się przezwyciężać, zadawać sobie gwałt, skoro prawie wcale nie zna się Boga? W tej chwili jednak zwracamy się do osób pobożnych, oświeconych w wierze oraz dobrze usposobionych i pytamy je: Skąd u was ta oziębłość granicząca niekiedy z nikczemnością? Pochodzi ona z wrodzonej nam słabości woli, tej władzy, która ma nami rządzić Choroba naszego wieku daje się odczuć i w pobożności: nie chcemy silnie, nie umiemy chcieć!

W młodości narodów potężna wola wybucha nieraz ponad miarę, pod starość rozprzęga się i słabnie!

 

Co to znaczy chcieć?

1. Chcieć to postanowić. Wola silna zaczyna od namysłu, każe zamilknąć wszystkiemu, co odzywać się nie ma prawa, wsłuchuje się w głos rozsądku, a następnie powiada: chcę. Niekiedy za siłę woli uważamy natarczywość naszych pragnień lub gwałtowność postanowień. To błędne pojęcie. Wchodzi tu w grę nie wola, ale namiętność ze wszystkimi swoimi cechami: gorączkowością, niepokojem, a także niestałością. Wola opiera się na rozumie; gwałtowność, żywość na wrażeniach.
2. Chcieć to wykonywać odważnie to, co rozważnie postanowiliśmy. Są ludzie, którzy się ciągle wahają: kiedy już trzeba działać, jeszcze się namyślają. Te lękliwe umysły są zbytnio przewidujące: każda wątpliwość je powstrzymuje; zapominają, że każdy najrozsądniejszy nawet krok jest poniekąd niepewny! Namyślając się w chwili działania, osłabiamy się.
3. I wreszcie chcieć – to wytrwać. Bez ciągłości w działaniu nic się nie udaje; bez wielkiej wytrwałości nikt nie jest w stanie wykonać trudnej sprawy udoskonalenia siebie. Bywają natury, które zrażają się trudnościami. Skoro działamy zgodnie z rozumem, zgodnie z wolą Bożą, cóż znaczą przeszkody: czy nie należało ich z góry przewidywać? Najczęściej jest to po prostu sprzeciw otoczenia, nagany, krzyk opinii, tak zwykle skory do wszelkiej krytyki! Wobec takich przeszkód powinniśmy trwać nieporuszenie i w spokoju iść raz wytkniętą drogą.

Chcieć przy zachowaniu tych trzech warunków znaczy być człowiekiem charakteru, mieć pewną wartość. Stanowczość w działaniu jest zazwyczaj wybitną cechą ludzi obdarzonych wysokim rozumem; przewyższają ich w tym względzie tylko ludzie głębokiej wiary i święci.

Strzeżmy się dość rozpowszechnionego błędu: nie sądźmy, że pokora i roztropność każą nam czynić postanowienia w sposób chwiejny, wykonywać je lękliwie, a wreszcie porzucać je, skoro tylko spotkamy się z oporem.

Nie nazywajmy tego pokorą – powiada św. Franciszek Salezy – ale raczej głupotą! Nie przypisujmy roztropności postępowania ogromnie nieroztropnego, bo odbierającego ducha. Pokora i roztropność to dobrzy doradcy; zapewniając mądrość w postanowieniu, pozwalają mężnie dążyć do wykonania go.

 

 

Wg „Spowiedź Przygotowanie do Sakramentu Pokuty”, Warszawa 2005