Betlejem a przeszłość

Rzuty oka w przeszłość u wejścia do groty betlejemskiej. a) Widzę przed sobą świat rzymski, w którym główną rolę odgrywa siła, prawo i polityka. Do tej potęgi cały świat należy. To młockarnia, w którą wtłoczone są narody, to żelazny mechanizm, którego ramiona sięgają od słupów Herkulesa po granice Indii. W białej, purpurą obramowanej todze chodzi dusza wyniosła a chora. – Wydaje »edykt«, zresztą nie troszczy się o Niemowlę. Później łamie kości jego apostołom i wiernym, ale Dziecina zwycięża. O święta, wzniosła, czcigodna mocy duszy, tyś silniejsza niż prawo i polityka! W tej mocy togę się obleczemy!

b) Patrzę na świat grecki, w którym rozum, dowcip, jaskrawa wielobarwność myśli rej wodzi. To zabawki ludu pokonanego. Słodki Jezu, większyś Ty od Platona, praktyczniejszy od Zenona, głębszy niż Heraklit. Wszakże jeden cień nosisz na sobie, który przeraża człowieka światowego. Oto odrywasz duszę od czaru kłamstwa i ułudy. Wielu daje się usidlać »zmamieniu marności«, urok błyskotliwego krasomówstwa odwidzi ich od wiary. Lecz Ty potęgą swej osobistości torujesz drogi i nowe stwarzasz światy, otrzeźwiasz nas z obłędu i mówisz: »Czyż ja nie więcej niż to wszystko?« – Pójdę za twym głosem.

c) Patrzę na świat żydowski, gdzie dusze jęczą w zaduchu i skostniałego formalizmu. Naród to złamany, czyniący z religii politykę. Żądają Mesjasza, któryby Rzymian pokonał. Takiego Bóg nie przyśle. Przyszedł Mesjasz, który przynosi żywot wieczny i uczy, jak tenże przenikać winien formy życia osobistego, rodzinnego i narodowego. Tamte mogą przepaść, temu nawet w ruinach nie wolno się zachwiać.

d) Sięgam wzrokiem i w świat chiński i hinduski, w te starożytne kultury, które zbudowały dla umysłu ludzkiego ulice bez wylotu, ulice wspaniałe, wysadzone pagodami, wybrukowane porcelaną, ale zamknięte ponurą rezygnacją i niemożliwością dalszego postępu. Te mrowiska ludzkie, te hordy koczownicze nie oczekują Wybawiciela. Czują kajdany swej niewoli, atoli nie ożywia ich patos nadziei. My zaś spodziewamy się z niezachwianą wiarą wyzwolenia z naszej nędzy.

e) Rzucam okiem wreszcie na świat barbarzyński, świat ludów błąkających się po lasach i gąszczach, mieszkających w kolibach, to w budowlach nawodnych. I nad ich lasami i jeziorami również przepływa powiew nocy Bożego Narodzenia. Niepostrzeżony przyszedł Pan, wszelako i onym barbarzyńcom śle swoje błogosławieństwo. Widzi w nich przygotowany dla siebie materiał surowy, bloki kamienne, z których niezadługo ciosać będzie katedry, ołtarze i świętych. – O święta, błogosławiona nocy! Ja, potomek rodziców barbarzyńców, witam, cię z całego serca. Ukształtuj mą duszę wedle twoich motywów, by z rysów barbarzyńskich wyzierało oblicze Chrystusa.

 

Rozmyślania o Ewangelji; ks bp dr. Ottokar Prohaszka; Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1931