Francja drugiej połowy XVIII wieku była mocarstwem – silnym, bogatym, uprzemysłowionym i zaludnionym. Jak w każdym państwie, bez względu na okres historyczny, były problemy społeczne nie w pełni rozwiązywane przez rządzących. Rosnące niezadowolenie społeczne było podsycane przez pisarzy encyklopedystów, filozofów i myślicieli. Zwalczano i wyszydzano Kościół i wiarę katolicką, honor, szlachetność i rycerskość. Szerzyła się niewiara, bezbożność nawet wśród księży. Objawem słabości duchowej był kryzys moralny. Na tronie Francji zasiadał Ludwik XVI – człowiek słaby, chwiejny, bez własnego zdania. Zdecydowana i konsekwentna postawa władcy w wielu przypadkach mogła powstrzymać narastającą falę rewolucji. Niestety, król Francji nie był zdolny do takich działań.
Początki rewolucji we Francji wydawały się być łagodne, ale dosyć szybko objawiło się jej antykościelne oblicze – plądrowanie i burzenie kościołów, podpalanie klasztorów w ramach niszczenia bazy materialnej, aż do delegalizacji Kościoła i zakazu wyznawania wiary w Boga. W niedługim czasie zaczęto posyłać księży na śmierć z użyciem gilotyny. Dnia 21 stycznia 1793 roku w Paryżu został ścięty król Francuzów, Ludwik XVI. Hasłem rewolucji było: Wolność, Równość, Braterstwo albo Śmierć – często zapomina się o ostatnim członie hasła. Ten, kto nie popierał rewolucji, kto się przeciwstawiał bestialstwu i zbrodni, był niszczony jak Wandea, jeden z departamentów Francji, gdzie zamieszki rewolucyjne nie znalazły poparcia. Był to teren, na którym ok. 100 lat wcześniej, wśród wiosek, miast i parafii, misje i rekolekcje prowadził św. Ludwik Maria Grignon de Montfort. Święty wznosił tam kalwarie, szerzył nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusa, zakładał bractwa różańcowe i podejmował wiele innych pobożnych dzieł.
Dnia 12 marca 1793 roku rząd rewolucyjny ogłosił pobór do wojska. Na listach poborowych nie umieszczono jednak zwolenników rewolucji, którzy nawoływali: „Do broni, Obywatele!”. Było to bezpośrednią przyczyną wybuchu gniewu. Chłopi nie wiedzieli, jak mają dalej postępować. Poprosili znanego z prawości i głębokiej wiary Jakuba Cathelineau o przewodzenie. Stał się on twórcą armii wandejskiej i jej religijnego ducha. Jego pobożność stała się źródłem nadania mu przydomka „święty z Andegawenii”. Opór Wandejczyków był protestem o podłożu na wskroś religijnym. Stanowił spontaniczny sprzeciw wobec rewolucji, był obroną Boga i króla, religii katolickiej i księży. Armia wandejska szła do boju parafiami, w marszu odmawiając różaniec lub śpiewając pieśni religijne. Wandejczyków rozpoznawano po modlitwie, rewolucjonistów po przekleństwach i bluźnierstwach.
Dnia 19 marca 1793 roku w pierwszej bitwie pod Saint-Vincent-Sterlanges odniesiono zwycięstwo, 11 kwietnia zwyciężono pod Chemille, 5 maja zdobyto Thouars, a 18 czerwca zajęto Angers. 14 lipca podczas próby zdobycia Nantes ginie ukochany wódz Wandejczyków, Jakub Cathelineau. Katolicka armia wandejska wycofuje się z oblegania miasta.
W odpowiedzi na zwycięstwa Wandejczyków rewolucyjna Republika postanawia zniszczyć Wandeę. „Zniszczcie Wandeę, a uratujecie Ojczyznę. Trzeba wyniszczyć doszczętnie tę buntowniczą rasę, podpalić ich lasy, ściąć zbiory, porwać ich stada. Niech terror będzie na porządku dziennym”. Tak nawołują rewolucjoniści w Paryżu. Rząd Francji wydaje dekret o eksterminacji Wandei – wszystko ma być spalone, a buntownicy wyniszczeni. Do pacyfikacji niepokornego departamentu wysłany został gen. F. J. Westermann, dowódca bardzo dobry, ale bez moralności i bez litości, okrutny dla przeciwników. Nazwany został Rzeźnikiem Wandei i tak jest znany w historii. Jego żołnierze palą i niszczą wszystko – stodoły, domy, zbiory, masakrują ludzi i zwierzęta. Dzieci i starcy wrzucani są żywcem do pieca. Jest to przykład ludobójstwa, pierwszej takiej zbrodni w nowoczesnym świecie. Do tej pory nie walczono bezpośrednio z ludnością cywilną, wojny były prowadzone między armiami. Pacyfikacja Wandei została przeprowadzona w bezprzykładnie bestialski sposób. Generał Grignon, dowódca pierwszej kolumny, zachęcał swych żołnierzy takimi słowami: „Towarzysze, wkraczamy do kraju ogarniętego powstaniem. Rozkazuję wam zatem palić wszystko, co nadaje się do spalenia, i brać pod bagnety każdego mieszkańca, którego spotkacie na swej drodze. Wiem, że mogą być jacyś patrioci w tym kraju; wszystko jedno, musimy poświęcić wszystkich”.
Dowódca dywizji, Caffin, pisze do generała Turreau: „Dla dobra Republiki – nie ma już mieszkańców Echaubrognes; nie pozostał nawet jeden dom. Nic nie umknęło narodowej zemście”.
Oficer policji, Gannet, w raporcie pisze: „Amey (dowódca jednej z dywizji) każe rozpalić w piecach i, gdy są już dobrze rozpalone, wrzuca tam kobiety i dzieci”.
Chirurg Thomas pisze: „Widziałem palone żywcem kobiety i mężczyzn. Widziałem (…) czternasto- i piętnastoletnie dziewczęta, które masakrowano, przerzucano z bagnetu na bagnet maleńkie dzieci, pozostawiając je obok martwych matek na bruku”.
„Napisawszy własną ręką w nagłówku dokumentu dewizę: „Wolność, Braterstwo, Równość albo Śmierć”, generał L. M. Turreau (organizator tzw. kolumn piekielnych) wysyła następującą instrukcję swym porucznikom: „Wszyscy bandyci, którzy zostaną znalezieni z bronią w ręku lub będzie im to dowiedzione, mają pójść pod bagnety. W ten sam sposób traktujcie kobiety, dziewczęta i dzieci. (…) Osoby tylko podejrzane również mają nie być oszczędzane. Wszystkie wioski, miasteczka, (…) wszystko, co może być spalone, ma być wydane na pastwę płomieni”.
Armia wandejska walczyła pod znakiem Najświętszego Serca Jezusa z wyrastającym z niego krzyżem. Do dowódców wojsk wandejskich należeli: Karol de Bonchamps, człowiek o niezwykłych talentach wojskowych, młodziutki Henryk de la Rochjacquelein – nieprawdopodobnie odważny i rycerski, Maurycy d’Elbee – opanowany odważny i rozumny, Mikołaj Stofflet – szorstki, surowy, ale znakomity dowódca, Ludwik de Lescure – głęboko pobożny, Antoni de la Tremoille – szlachetny i pełen brawury oraz Franciszek Atanazy de Charette – pełen odwagi, fantazji i uporu, ten, który walczył najdłużej. Jego dewizą było: „Walczyć – często, dać się pobić – czasami, dać się zniszczyć – nigdy!”.
Wszyscy ci dowódcy zginęli, walcząc za wiarę katolicką, w obronie kościołów oraz wolności modlitwy i oddawania czci Bogu. Ostatni z nich, A. de Charette, rozstrzelany został 29 marca 1796 roku w Nantes na placu Viarme. Wszyscy podążyli drogą męczeństwa za wiarę – zrealizowali najkrótszy i najtrudniejszy przepis na niebo.