Cierpienie Matki

Od grzechu pierworodnego cierpienie splotło się nierozerwalnie z losem człowieka jako kara. Jednak od przyjścia Chrystusa cierpienie stało się najwyższym wyrazem miłości. „Cierpienie zostało głębiej wpisane w naturę kobiety niż mężczyzny. Ona nie potrafi rozwijać się inaczej niż w powiązaniu z cierpieniem i bólem. Nie rozwija się przecież inaczej niż będąc matką. Jeśli kobieta rodzi dzieci, to musi odbywać się to w bólu. Jeśli dzieci nie są jej dane, nosi w sobie swój los jak ukrytą ranę, z powodu której potajemnie cierpi, aż jej matczyna natura zostanie od tego uwolniona przez możliwość współcierpienia z innymi matkami. Dziewictwo, które z religijnych względów wyklucza macierzyństwo fizyczne, w żadnym wypadku nie jest drogą wyjścia z cierpienia; nie jest bowiem cofaniem się przed macierzyństwem. Przeciwnie, prawdziwa dziewicza dusza wybrała dla siebie tylko duchowe cierpienie związane z byciem matką, tylko troskę i poświęcenie wszystkich swych sił dla służby innym oraz zrezygnowała ze szczęścia płynącego z (własnego fizycznego) macierzyństwa; z miłości małżonka, ciepła rodzinnego domu, czułego kołysania owocu własnego łona. Nie ma dla kobiety legalnej drogi omijającej cierpienie, jedynie ślepa ścieżka obok, która prowadzi przez wypaczenie jej natury do upadku powierzonego jej dobra – rodziny.

Gdzie zamiast gotowości cierpienia wzmoże się obawa przed nim, gdzie dziewczyna lub kobieta znajdą zadowolenie lub cel w tym, by żyć we własnej ograniczoności, bezboleśnie i przyjemnie jak to tylko możliwe, tam nie może być już pełnej zgody z naturą kobiecości.(…) Być matką, znaczy cierpieć. Prawdziwa matka nie buntuje się przeciwko temu. Tak, ona jest pierwszą, która czerpiąc moc z macierzyństwa potrafi przyjąć i pokonać cierpienie. W związku z tym, że cierpienie w naturalny sposób jest jej bliskie, staje się ona dla rodziny i dla ludzkości mistrzynią sztuki przezwyciężania cierpienia. Cierpienie pokonywane jest miłością. Miłość wprowadza w cierpienie, ale też z niego wyprowadza, bo jest silniejsza niż cierpienie. Matka wie o tym, kiedy znosi dolegliwości ciążowe i bóle porodowe. Ma nadzieję na nowe życie po narodzinach, na kojące szczęście. Ta wiedza i nadzieja pozwala jej jako pierwszej przeczuć, że całe przemijające cierpienie, jeśli tylko nosi to cierpienie gorliwie i hojnie zjednoczona z cierpieniami Chrystusa i Maryi Matki Bolesnej, porównywalne jest z bólami, po których rozpocznie się nowe szczęśliwe życie. Zatem matka postrzega cierpienie jako cenę, którą trzeba zapłacić za szczęście wieczne”[1].

Ta „znajomość cierpienia” czyni matkę bardziej uzdolnioną do pocieszania innych Jeśli to dotyczy każdej prawdziwej matki, to wiemy, że każda matka tę silę otrzymała od Matki wszystkich matek, od Tej, która najbardziej cierpiała.

 

ks. Karol Stehlin FSSPX, Immaculata – Sapientia, Misericordia, Caritas, Te Deum 2014, 265-267

 


[1] O. Schneider, Vom Priestertum der Frau, Abensberg 1992, s. 68.