„..położą łzy swoje przed Panienką Najświętszą…”
Władysław Stanisław Reymont
Wyobraźmy sobie, że z wysoka, od stuleci mamy możliwość obserwowania przez cały rok ruchu katolików na świecie. Kilka punktów na tej swoistej mapie jaśnieje i pulsuje bardzo wyraźnie. Jest to Rzym a właściwie Watykan, jest Jerozolima w Ziemi Świętej, jest Santiago de Compostela, są miejsca objawień jak Lourdes, Fatima, La Salette, Guadalupe (do 20 mln pielgrzymów rocznie). Te miejsca każdego roku nawiedza kilka milionów pielgrzymów.
To nie wszystko. Ziemię oplata siateczka pielgrzymkowych szlaków. Niektóre, jak te wymienione powyżej, przypominają autostrady. Jest też mnóstwo malutkich dróżek, którymi zdążają do miejsc szczególnej łaski okoliczni mieszkańcy. Można tu wymienić chociażby pielgrzymki do nieodległego Niepokalanowa, na Górę Święty Marek koło Sycowa, z Reszla do Świętej Lipki i wiele innych w Polsce i poza jej granicami.
Do małych kościółków i wielkich sanktuariów, od setek lat zdążają ludzie ufający Bogu i Matce naszego Zbawiciela. Idą dziękować, idą wysławiać, idą przepraszać i upraszać.
Cierpliwie, wytrwale, krok za krokiem, idą grupami, ale tak naprawdę każdy sam na sam z Bogiem, z Panem Jezusem i Jego Matką.
Pielgrzymujący przenieśli do naszych czasów pamięć cudownych zdarzeń, znaki Dobroci i Miłości Boga rozdawane proszącym.
Pielgrzymujący przez stulecia dorzucają cegiełki swojej ufności Bogu czyniąc z niej ogromny magnes, który przyciąga wciąż nowych wierzących pragnących czerpać ze źródła łaski, ale też pragnących wzmocnić swoja wiarę.
Jest też Matka Boska Częstochowska, Królowa Polski na Jasnej Górze. Odwiedza Jej sanktuarium około 4 mln pielgrzymów rocznie. Ikonę, przywiezioną z Bełza na Rusi, podarował paulinom książę Władysław Opolczyk, sprowadzając ich do Częstochowy z Węgier w 1382 roku. Obraz już słynął łaskami i szybko stał się magnesem przyciągającym na Jasną Górę rzesze pątników: królów, szlachtę, prosty lud. I tak pozostało i trwa do dziś. Wędrują do Częstochowskiej Pani od ponad 500 lat. Za pierwszą pielgrzymkę pieszą można uznać tę, która prowadziła obraz z Krakowa do Częstochowy po naprawie wykonanej na dworze króla Władysława Jagiełły w roku 1434. Oddano tam obraz zniszczony w czasie napadu rabunkowego kierowanego przez polskich szlachciców a wykonanego przez grupę zawodowych przestępców w roku 1430. Zgodnie z relacją historyka Jana Długosza winni zostali ukarani a na obrazie pozostały dwa cięcia na twarzy Matki Bożej i kilka na Jej szyi.
Sam król Jagiełło pielgrzymował do Matki Bożej i wspierał kościół i klasztor jasnogórski. Pozostały zapisy historyczne o pielgrzymkach polskich królów: Kazimierza Jagiellończyka, królów z dynastii Jagiellonów, królów z dynastii Wazów, Jana Kazimierza, Władysława IV, Michała Korybuta Wiśniowieckiego, Jana III Sobieskiego. Królowie z dynastii Sasów nie byli zainteresowani pielgrzymkami a ostatni polski król, Stanisław August Poniatowski, był jedynym, który niczym Jasnej Góry nie obdarzył a ją zubożył zaciągając ogromne pożyczki i wymuszając groźbą kosztowności ze skarbca.
Królowie pielgrzymowali pieszo. Michał Korybut szedł tak na Jasną Górę ze Starej Częstochowy i jak zapisał współczesny mu historyk Wespazjan Kochowski „widziano go przez trzy dni ciągle aż do północy zatopionego w modlitwie przed ołtarzem Najświętszej Panny”. Pozostawione przez niego złote serce zawierało królewskie ślubowanie całkowitego zawierzenia się Matce Bożej.
Sześciokrotnie nawiedził Jasnogórską Matkę św. papież Jan Paweł II.
Zwyczaj pielgrzymowania szybko rozwijał się i stał się tradycją, często przekazywaną w rodzinach z pokolenia na pokolenie. Najstarszą trasą pielgrzymowania idzie Pielgrzymka Warszawska, nieprzerwanie zdążając do Królowej Polski od 1711 roku. W tym roku wyruszą 303. raz.
Pisarz i dziennikarz a późniejszy noblista w dziedzinie literatury z 1924 roku (powieść ‘Chłopi”) Władysław Stanisław Reymont wyruszył 5 maja 1894 roku na pielgrzymkę do Jasnej Góry i opisał to w książce pod takim właśnie tytułem. W dziesięciodniową drogę z warszawskiej Pragi do Częstochowy wyruszył sam, ubrany czy raczej przebrany, aby nie wyróżniać się wśród pielgrzymów (pielgrzymowali głównie chłopi, zubożała szlachta, mieszczanie, rzadko inteligenci). Wydaje się, że poszedł bardziej z ciekawości niż duchowej potrzeby, był sceptyczny, wątpił w wiarę prostych ludzi. Jego zapiski pokazują jak odnalazł sens wędrówki i odczuł „powinowactwo z innymi duszami” i „zatarcie się indywidualności”, zjednoczenie z innymi przy śpiewaniu pieśni i modlitwach. Zawdzięczamy pisarzowi barwny i wnikliwy opis pielgrzymowania ponad 100 lat temu. Pisał, że ludzie łączą się w kompanie dla swojego bezpieczeństwa, że 76 wozów zabierało bagaże za 30 kopiejek od zawiniątka a czasami i ludzi. Pielgrzymi kupowali skromne jedzenie w miejscowościach, do których przybywali: na rynku albo w karczmach. Przykładowo w Tarczynie, gdzie były 74 domy i 24 szynki cały miejski rynek był zastawiony stołami z samowarami, garnkami z zupą, stosami chleba i bułek. Większość pielgrzymów żyła suchym chlebem niesionym na plecach. Miejsc do spania w stodołach i domkach było niewiele, trzeba było noclegi opłacać, często pozostawał pisarzowi nocleg w przydrożnym rowie. Prawie wszyscy pielgrzymi szli boso lub w pończochach obszytych na stopach grubym płótnem, kobiety w łapciach (plecionym z łyka lub wikliny obuwiu), mężczyźni czasami w butach i łapciach. „Pielgrzymka do Jasnej Góry” Wł. St. Reymonta była jego pierwszą książką –reportażem i zwróciła od razu uwagę czytelników i znawców literatury.
Szczególną wagę, jaką ma pielgrzymowanie do Matki Bożej na Jasnej Górze obrazują słowa niemieckiego okupanta z okresu II wojny światowej H. Frank, generalny gubernator, po wizycie w klasztorze napisał w swoim pamiętniku: „Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy była jeszcze święta z Częstochowy i Kościół”.