1 i 2 listopada – cała Polska mobilizuje się w tych dniach. Ludzie jadą z jednego krańca kraju na drugi, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Dobrze, że pamiętamy o rodzinnych grobach, dobrze, że mobilizujemy się do sprzątania i modlitwy przy nich czy uczestnictwa we mszach świętych odprawianych na cmentarzach. Często zamawiamy też msze święte za zmarłych ze swoich rodzin.
Ale z roku na rok przybywa tych, którzy tłumacząc się zapracowaniem, zapalą wirtualne świeczki na wirtualnych cmentarzach za całkiem rzeczywiste pieniądze. I na tym poprzestaną.
Coraz więcej dziedzin życia podlega wirtualizacji. Stoimy u progu ogromnych zmian w tym zakresie.
Wzrasta mobilność ludzi, poszukują oni pracy w dużych miastach, za granicą, budują w nowych miejscach domy za uzyskane kredyty. Często młodzi ludzie są wykorzenieni ze swoich środowisk, z rodziny, z ojczyzny. Bardzo często budują wirtualny świat, który nie pomaga im odnaleźć się ani w rodzinie, którą zakładają, ani w środowisku pracy ani na koniec w społeczeństwie –w swojej ojczyźnie. Pojawiają się groźne zjawiska: zapamiętania niewolniczego w pracy, pożądania wciąż nowych dóbr, niezdrowa rywalizacja w posiadaniu przedmiotów, rozwody, brak cierpliwości i poszanowania dla inności drugiego człowieka, brak czasu dla własnych dzieci. Trauma, depresja, psychoterapie- o tym słyszymy coraz częściej. Czujemy się zagubieni w świecie, gdzie coraz trudniej spotkać życzliwego, uśmiechniętego człowieka, który znajdzie czas, aby nas wysłuchać.
Warto może w tych dniach zadumy przy grobach swoich bliskich pomyśleć, jak możemy się bronić przed złym wpływem tych zjawisk.. Moim zdaniem pielęgnowanie pamięci o zmarłych może nas chronić przed problemami wynikającymi z wirtualizacji życia.
Przede wszystkim znajomość losów swojej rodziny pozwala na budowanie silnej tożsamości, szczególnie młodego pokolenia. Z historii życia członków naszych rodzin, którzy już odeszli z tego świata możemy uczyć się historii, możemy czerpać wzory sumiennej pracy zawodowej, zaangażowania w sprawy lokalnej społeczności czy oddania swojej rodzinie. Każda historia jest niepowtarzalna, każda może mieć wartość dla tych, którzy zostali. Zbierajmy wspomnienia o tych, którzy odeszli, powtarzajmy anegdoty z ich życia, podpiszmy zdjęcia, które pozostały, opowiadajmy dzieciom o ich rodzicach, dziadkach czy protoplastach ich rodziny. Jeśli pamięć będzie żywa i intensywna, będą wciąż blisko nas wypełniając pustkę, która czasem się pojawia, poczucie osamotnienia będzie mniej dokuczliwe a czasem będą też źródłem rady w różnych życiowych sytuacjach.
Poczucie ciągłości, znajomość swoich korzeni jest dobrym lekarstwem na wyalienowanie ludzi we współczesnym świecie.
Możemy zachęcić dzieci do stworzenia przy pomocy dostępnych programów drzewa genealogicznego ich rodziny, prezentacji multimedialnej ze zdjęciami i nagranymi głosami członków rodziny czy albumów zdjęciowych.
Takie właśnie refleksje przyszły mi do głowy, gdy patrzyłam na pomnik rodziny Jabłońskich na cmentarzu w Zamościu. Ojciec –powstaniec styczniowy, więzień Cytadeli i zesłaniec na Sybir, syn zamordowany w Katyniu. Ten pomnik „opowiada” nam w prostych słowach i datach historię patriotyzmu tej rodziny.
Tekst został pierwotnie opublikowany w miesięczniku „Misericordia” Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Ożarowie Mazowieckim w listopadzie 2011 roku