Stare zrujnowane miasto

Sługa: Przed chwilą widziałem Cię tak pięknym i pełnym wdzięku, a teraz widzę tylko ubogiego pielgrzyma i odtrąconego wygnańca. Oto on, nędzarz wsparty na kiju, stoi przed starym zrujnowanym miastem. Fosy w gruzach, mury spękane, tu i ówdzie sterczą tylko wysokie wieżyce dawnych budowli. W mieście roi się niezliczone mrowie ludzi, między którymi wiele postaci podobnych jest do bestii o ludzkiej postawie. A zagubiony pielgrzym rozgląda się na wszystkie strony, patrząc, czy ktoś zechce mu podać rękę. Niestety, widzę, jak tłum ten odgania go bezlitośnie, wszyscy tak się spieszą, że ledwie kto spojrzy na niego. A jednak niektórzy, niewielu co prawda, podają mu rękę. Ale oto nadbiegają inne dzikie zwierzęta i odpychają ich. Słyszę wówczas, jak biedny pielgrzym wzdycha i rozżalony mówi: „Zlitujcie się niebiosa, zlituj się ziemio! Tyle włożyłem wysiłku, by dostać się do tego miasta, a znalazłem tak złe przyjęcie, a tymczasem ci, którzy nie ponieśli najmniejszego trudu, przyjmowani są z otwartymi rękoma!” Oto co ujrzałem, Panie, Boże umiłowany – ale cóż to oznacza? Czy jestem przytomny, czy też odszedłem od zmysłów?

Mądrość Przedwieczna: To widzenie pokazało czystą prawdę. Wysłuchaj tego żałosnego opowiadania, a twoje czułe serce niech się napełni litością. To Ja jestem tym ubogim pielgrzymem, którego widziałeś jako odpychającego wygnańca; niegdyś zajmowałem w tym mieście zaszczytne godne miejsce, teraz odepchnięto mnie i haniebnie wypędzono.

Sługa: Panie mój miły, cóż to za miasto i kim są jego ludzie?

Mądrość Przedwieczna: Tym zrujnowanym miastem jest życie zakonne; dawniej wszyscy prześcigali się w nim zgodnie w Mojej służbie. Prowadzono tam życie święte i bezpieczne. Teraz to miasto zaczyna w wielu miejscach popadać w ruinę. Fosy się zapadają, a mury pękają, co znaczy, że nabożne posłuszeństwo, dobrowolne ubóstwo i czystość, pielęgnowana dotychczas z dala od świata w świętej prostocie, zaczynają zanikać; jakkolwiek wysokie budowle wydają się na zewnątrz w nienajgorszym jeszcze stanie. Ten wielki tłum, te bestie o ludzkiej postaci – to serca, pod zakonnym habitem przywiązane do świata, to ludzie, którzy w pogoni za rzeczami przemijającymi odpędzają Mnie od swego serca. Kilka osób podających Mi rękę i odpychanych przez innych – to dobra i gotowa do działania wola niektórych ludzi, odciąganych następnie namową i złym przykładem innych. Kij, na którym wspierałem stojąc przed nimi – to krzyż Moich gorzkich cierpień; za jego pomocą nieustannie ich napominam, by miłością swego serca zwrócili się do Mnie samego. Moje jęki, które słyszysz, znaczą, że Moja śmierć zaczyna rzucać wezwania i wołać coraz głośniej przeciwko tym, którzy tak słabo odczuli skutki Mojej nieskończonej miłości i nieludzkiej śmierci, że odpychają Mnie i wyganiają.

Sługa: O, dobry Panie, serce i dusza nie mogą wytrzymać, gdy pomyślę, jak jesteś dobry i jak mimo całej Twojej uprzedzającej miłości, niezliczone serca tak mało Cię cenią. Jak jednak postąpisz, dobry Panie, wobec tych, którzy widząc Cię w tej nędznej postaci, odtrącanego przez tłum, wyciągają ku Tobie ręce z niekłamaną wiernością i miłością?

Mądrość Przedwieczna: Tych, którzy ze względu na Mnie wyzbywają się miłości do rzeczy przemijających, tych, którzy z niekłamaną wiernością i miłością przyjmują tylko Mnie  i są nieugięci w swojej postawie, już na ziemi poślubię w miłości i Boskiej słodyczy, a w chwili ich śmierci pragnę wziąć ich na ręce i unieść aż do tronu Mojej wiecznej chwały, przez wszystkie zastępy niebieskie.

Sługa: Wielu jest takich, którzy są przekonani, że chcą Cię kochać, a mimo to nie przestają kochać tego, co przemija. Panie oni chcą, żebyś ich kochał, a mimo to pozostają przywiązani do rzeczy tego świata.

Mądrość Przedwieczna: Jest to równie niemożliwe jak ściśnięcie nieba i zamknięcie go w łupinie orzecha. Przystrajają oni swoje życie pięknymi słówkami, budują na wietrze, wznoszą gmachy na piasku. Jak pogodzić rzeczy wieczne z przemijającymi, skoro nawet same rzeczy przemijające wzajemnie się wykluczają? Wielki błąd popełnia ten, kto Króla nad królami chce gościć w obskurnej karczmie lub odesłać Go do komórki lokaja. Ten, kto swego znakomitego gościa chce godnie przyjąć, musi być całkowicie oderwany od wszystkich stworzeń.

Sługa: O, dobra Mądrości, ci, którzy tego pojmują, są jakby zauroczeni.

Mądrość Przedwieczna: Są oni głęboko zaślepieni, walczą, z uporem szukając uciech, których jednak nie zakosztują, i które nigdy dla nich nie staną się prawdziwymi radościami. Zanim znajdą jedną przyjemność, napotykają dziesięć przykrości, a im usilniej będą zabiegać o to, czego pragną, tym mniej znajdą zadowolenia. Serca bezbożne skazane są na życie w ciągłej obawie i strachu. Nawet ta krótka radość, która jest ich udziałem, zaprawiona jest goryczą, dochodzą bowiem, do niej z wielkim trudem, posiadają dręczeni niepokojem i tracą w poczuciu ogromnej goryczy. Świat pełen jest niewierności, fałszu i niestałości; gdy korzyść przestaje być powodem, kończy się przyjaźń. Krótko mówiąc: w rzeczach stworzonych człowiek nie znalazł ani prawdziwej przyjemności, ani zupełnego szczęścia, ani niezmąconego pokoju serca.

 

Bł. Henryk Suzo, Księga Mądrości Przedwiecznej, wyd. „W drodze”, Poznań 1983, str 79-82

Czytając ten fragment od razu miałem taką myśl, że średniowieczny obraz życia zakonu jest obrazem współczesnego Kościoła.