Wiara katolika i wiara modernisty

O zasadniczej różnicy istniejącej między nauką modernistyczną a katolicką możemy się łatwo przekonać z prostego zestawienia jednej z drugą. Weźmy przede wszystkim na uwagę naukę o wierze w ogóle. Co znaczy wierzyć? Według katechizmu katolickiego wie­rzyć znaczy uznawać za prawdę co Bóg obja­wił i dlatego, że objawił. Według katechizmu modernistów wierzyć: to odczuwać w duszy coś tajemniczego, lgnąć sercem i uczuciem do tego, co Boskie, co niepoznawalne, doznawać poruszeń i dotknięć Bożych. Gdy więc kate­chizm katolicki uważa wiarę za akt rozumu, nie wykluczając woli, modernizm wyznacza jej siedzibę w sercu i uważa za uczucie szczególniejszego rodzaju. Gdy katechizm ka­tolicki jako przedmiot wiary podaje to, co Bóg objawił, a rozumie przez to pewne prawdy szczegółowe, które krótko zebrane są w Składzie Apostolskim, według modernizmu przedmiotem wiary są wewnętrzne po­ruszenia uczucia religijnego, które początkowo bywają bardzo nieokreślone i dopiero powoli pod wpływem pracy „żywotnej” stają się coraz więcej doskonałe, tak iż dadzą się ująć w formuły religijne zwane dogmatami. Gdy katechizm katolicki jako motyw i pobudkę wiary podaje powagę Boga objawiającego, który jako wszystkowiedzący, nieomylny i najświętszy ani zbłądzić ani w błąd wprowadzić nie może, katechizm modernistyczny podaje za pobudkę wiary doświadczenie osobiste czyli powagę własnego „ja”, własnych aspiracji, własnych potrzeb i korzyści.

Te same różnice istnieją przy nauce poszczególnych artykułów wiary i prawd pokrewnych, a uwydatnione zostały dosadnie w potępionych 65 tezach Sylabusa, jako nie­zgodnych z nauką katolicką, o powadze urzędu nauczycielskiego, o Piśmie św., o objawieniu, o Chrystusie, o Sakramentach, o Kościele. Gdy np. według nauki katolickiej do Kościoła należy wykład Ksiąg św., którego się mają trzymać i uczeni, według modernistów „wy­kładu kościelnego Ksiąg św. nie ma się wpra­wdzie lekceważyć, wszakże powinien on podle­gać dokładniejszemu ocenianiu i sprostowaniu przez egzegetów” (teza 2). Gdy według nauki Kościoła Bóg jest autorem Pisma św., według modernistów „ci, co tak wierzą, zdradzają zbyt wielką łatwowierność i nieuctwo” (teza 9). Gdy według nauki Kościoła objawienie jest faktem historycznym i zewnętrznym w myśl słów św. Pawła, „że Bóg wielu sposobami mówi przez patriarchów i proroków, na koniec mówił przez Syna swego”, według modernistów „objawienie nie mogło być czym innym, jak tylko nabytą przez człowieka świadomością o swoim do Boga stosunku” (teza 20).
Gdy dogmaty w pojmowaniu katolickim są prawdami przez Boga objawionymi, o czym Kościół poręcza swą powagą, według moder­nistów „dogmaty, które Kościół podaje, nie są prawdami z nieba zesłanymi, lecz są wynikiem pewnego tłumaczenia faktów religijnych, które duch ludzki zdobył żmudną pracą” (teza 22). Gdy według nauki katolickiej opartej przede wszystkim na Ewangeliach, Jezus Chrystus to Bóg prawdziwy i człowiek prawdziwy, jednorodzony Syn Ojca niebieskiego, który dla nas i dla naszego zbawienia przyjął za sprawą Ducha Świętego naturę ludzką, narodził się z Maryi Panny, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, trze­ciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na nie­biosa i siedzi na prawicy Ojca; według moder­nistów Bóstwo Jezusa Chrystusa nie da się udowodnić z Ewangelii; miano „Syn Boży” oznacza tylko tyle, co Mesjasz; Chrystus nie zawsze posiadał świadomość swej godności mesjanicznej; Jego zmartwychwstanie nie jest właściwie faktem historycznym, lecz fak­tem należącym wyłącznie do dziedziny nad­przyrodzonej, który ani nie został udowodnio­ny ani udowodnić się nie da; nauka o śmierci przebłagalnej Chrystusa nie jest nauką Ewan­gelii, lecz św. Pawła itp. (tezy 27-38).
Gdy według nauki katolickiej Sakramenty są zna­kami widzialnymi, sprawującymi z ustanowienia Chrystusa łaskę niewidzialną; według moder­nistów „sakramenty stąd wzięły początek, że Apostołowie i ich następcy tłumaczyli myśl jakąś i zamiar Chrystusa pod wpływem pewnych okoliczności i wypadków” (teza 40); a co się tyczy działalności Sakramentów, to według modernistów „zmierzają one jedynie do tego, aby przypominały człowiekowi obecność Stwo­rzyciela zawsze dobroczynną” (teza 41).
Gdy według nauki katolickiej Kościół zostający pod naczelnym zwierzchnictwem Papieża jako na­stępcy św. Piotra, jest pochodzenia Chrystu­sowego – według modernistów „obcą była Chrystusowi myśl ustanowienia Kościoła jako społeczności, mającej trwać na ziemi przez długi szereg wieków; raczej według mniema­nia Chrystusa miało przyjść już w najbliższym czasie królestwo niebieskie wraz z końcem świata” (teza 52), a „Szymon Piotr nie domyślał się nawet nigdy, że Chrystus zlecił mu prymat w Kościele” (teza 55). Gdy według nauki Ko­ścioła prawdy wiary zawsze tak rozumiano jak dzisiaj – według modernistów „główne arty­kuły Składu Apostolskiego nie miały dla pierw­szych chrześcijan tego samego znaczenia, jakie mają dla chrześcijan nowych czasów” (teza 62).

 

Ks. dr Andrzej Dobroniewski tak pisał w: Modernizm i moderniści, ponad sto lat temu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *