Zagubiony Sakrament

Przez prawie dwa tysiące lat Kościół Katolicki w szczególny sposób przygotowywał swoich wyznawców do ostatnich chwil życia doczesnego i początków życia w wieczności. Moment śmierci niesie za sobą wielki lęk któremu podlegał również Jezus Chrystus w Ogrójcu. Zbawiciel został pokrzepiony przez anioła by podołać tej ostatecznej przeprawie. Kościół Katolicki również chce nas pokrzepić, przygotować do tej wielkiej chwili naszego życia czyli do wieczności i otworzyć bramy nieba czyli do śmierci i dlatego ustanowiony został specjalny sakrament: Ostatnie Namaszczenie.

Na początku lat 70 XX wieku został wydany dokument papieża Pawła VI wprowadzający nie tylko nową nazwę – Sakrament chorych, ale również zmianę formy, materii, podmiotu jak i skutku istniejącego Sakramentu.

Według tradycyjnego nauczania zawartego w katechizmie kard. Gaspariego skutki wywierane przez ten Sakrament są następujące:

  1. Pomnaża łaskę uświęcającą;
  2. Podnosi chorego na duszy i pomaga mu w walce z pokusami, zwłaszcza w chwili zgonu;
  3. Gładzi pozostałości grzechów i odpuszcza grzechy powszednie, a nawet śmiertelne, gdy chory niemający świadomości ich, ma przynajmniej żal niedoskonały za nie, a już nie może się spowiadać;
  4. Czasem odwraca chorobę, jeżeli to jest a korzyścią dla duszy chorego.

Każdy z Sakramentów Kościoła Katolickiego został ustanowiony ze względu na jeden skutek, natomiast przyjęcie Sakramentu przez wiernego może powodować również dodatkowe skutki. Jak wyjaśnia św. Tomasz z Akwinu głównym skutkiem Ostatniego Namaszczenia jest leczenie z choroby grzechu, wzmocnienia osłabionej duszy gdy już brak sił potrzebnych do uczynków życia łaski lub chwały. Sakrament ma pomóc w usunięciu pozostałości grzechu – słabości duchowej tkwiącej w umyśle która łatwo może skłaniać do grzechu.

Drugorzędne skutki to zmniejszenie kary doczesnej jak również według nauczania Soboru Trydenckiego – „usuwanie winy, jeśli są jeszcze do odpokutowania, oraz pozostałości grzechu”. Aby przyjęcie Ostatniego Namaszczenia było w pełni owocne należy je przyjąć po spowiedzi lub przynajmniej po wzbudzeniu doskonałego aktu żalu. Jeśli jest to dla zbawienia grzesznika korzystne może nastąpić poprawa zdrowia cielesnego przyjmujące Sakrament Ostatniego Namaszczenia.

 

Według przyjętego po Soborze Watykańskim II nauczania przyjęcie określenia „sakrament chorych” ma znaczenie większe niż tylko słownikowe. Sakrament, używając poświęconego oleju ma dać przede wszystkim zdrowie i uzdrowić chorego. Działanie Sakramentu, według posoborowego nauczania,  przejawia się przede wszystkim w skutkach doczesnych, materialnych w  zdrowiu fizycznym. Sakrament udzielany jest osobom nie będącym w niebezpieczeństwie śmierci.

Zmiany te powodują, że wiele osób przyjmujących Sakrament Chorych przyjmuje go nieważnie.

W instrukcji Episkopatu Polski podane jest:

4.f) Sakramentu chorych można udzielić tym, którzy utracili przytomność, jeżeli roztropnie przypuszcza się, że w stanie świadomości prosiliby o ten sakrament.
Wolno też udzielić namaszczenia warunkowo wkrótce po zgonie.

Słowo biskupów do duchowieństwa z okazji nowej księgi Liturgicznej: Sakramenty Chorych (Instrukcja)
Warszawa, dnia 14 grudnia 1979 roku.
171 Konferencja Plenarna Episkopatu Polski

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAL/kkbids/instrukcja_sakrament_chorych.html

Janów Lubelski

DSC04340Zapraszamy do jednego z głównych miast Ordynacji Zamojskiej, powstałego w 1640 roku nad rzeką Białką. Założycielką jest Katarzyna z Ostrogskich Zamoyska a nazwa miasta Janów pochodzi od imienia jej syna Jana „Sobiepana” Zamoyskiego, III ordynata. Pierwotnie był to Janów Ordynacki, potem Lubelski.

Miasto znane jest z objawień Matki Bożej w 1645 roku i od tamtych wydarzeń do dziś ma w swoim herbie jej postać. Funkcjonuje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej – Łaskawej. W mieście jest najstarszy na świecie pomnik Tadeusza Kościuszki, z 1818 roku oraz jeden z najstarszych parków miejskich założony w Królestwie Polskim w 1820 roku. Na obrzeżach miasta można zwiedzić Muzeum Leśnej Kolejki Wąskotorowej. Do odpoczynku zaprasza też Zalew Janowski i kompleks Lasów Janowskich będących częścią Puszczy Solskiej.

To wszystko zobaczycie w galerii. Zapraszamy.

 

Pałac pokryty korą

Moja Wola dawniej Kuźnica Sośniewska to niewielka osada położona wśród lasów w powiecie Ostrów Wielkopolski nad rzeką Młyńska Woda. Warto zjechać z głównej drogi i zagłębić się w las aby zobaczyć pośród pomnikowych dębów okazały pałac pokryty korą dębu korkowego, podobnie obłożoną korą wędzarnię i budynek mieszkalny oficyny. Podobno w Europie są tylko dwa takie obiekty.

 

Drewniany pałac myśliwski na wysokiej kamiennej podmurówce został zaprojektowany i wybudowany w latach 1854-55 przez polskiego inżyniera Karłowskiego dla księcia brunszwicko-oleśnickiego Wilhelma von Braunschweig-Öls.

Zapraszamy do galerii.

Ślepa uliczka pacyfizmu

Bojowaniem jest żywot człowieka na ziemi  (Hi 7, 1)

Pacyfizm, jak podaje Wikipedia jest to dążenie do pokoju, potępienie wojny oraz przygotowań do wojny. Zwolennicy pacyfizmu postulują ustanowienie trwałego pokoju między narodami oraz rozwiązywania wszelkich konfliktów między państwami i narodami bez użycia sił zbrojnych.

Czy to nie jest szczytna idea, która da ludziom szczęście, radość i będzie dla nich wstępem do nieba? Piękna to idea. Patrząc na nią z punktu widzenia nauczania Kościoła Katolickiego, nie jest ona wystarczająca i tak wspaniała. Wystarczy przypomnieć sobie słowa Jezusa: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz (Mt 10, 34). Natomiast jest jeszcze jedno z błogosławieństw na górze: Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani synami Bożymi (Mt 5, 9). Aby wyjaśnić tę trudność posłużymy się jeszcze jednym cytatem: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam; nie tak, jak daje świat, ja wam daję (J 14, 27).

Pokój Chrystusowy, będący owocem przyjęcia nauczania Jezusa, jest tym pokojem, który prowadzi nas do zbawienia. Nie jest to „pokój ziemski” który płynie z chęci życia w spokoju, chęci szczęścia doczesnego, zadowolenia z posiadania, gdyż jest to kolejna utopia obiecująca szczęście na ziemi. Tylko pokój duszy, który daje wiara i życie zgodne z przykazaniami zaspokoją pragnienia szczęścia człowieka.

Bóg stworzył aniołów, z których część poszła za Lucyferem głoszącym Non serviam (Nie będę służył). To było przyczyną wojny między aniołami, wojny w sferze duchowej, wojny, która trwa cały czas. To, że zbuntowane anioły zostały strącone w otchłanie piekielne nie spowodowało, że wojna zastała zakończona. Trwa ona cały czas. Dla nas ludzi, zanurzonych w czasie, okrzyk Lucyfera i bitwa aniołów jest zawsze teraz. Każdego dnia, o każdej porze swoimi wyborami opowiadamy się za jedną lub za drugą stroną tej wojny. W życiu duchowym nie ma pokoju – pokój możemy osiągnąć tylko w Bogu, tylko przez zbawienie duszy.

Kościół Katolicki rozróżniał wojnę sprawiedliwą od wojny niesprawiedliwej. Obrona Ojczyzny, rodziny, wiary była zawsze przez Kościół popierana i taka wojna była w nauczania św. Tomasza z Akwinu określana „wojną sprawiedliwą”.

W dniu dzisiejszym, mordowanie chrześcijan jest wystarczającym argumentem do prowadzenia wojny z państwami gdzie to zjawisko występuje. Jednocześnie nie zwalnia to z obowiązku modlitwy za prześladowanych i męczonych chrześcijan.

Papież Pius XII w orędziu na Boże Narodzenie 1949 roku przestrzegał: „Postawa tych, którzy odrzucają wojnę z powodu jej okrucieństw, a nie ze względu na jej niesprawiedliwość, toruje drogę do zwycięstwa agresorom”. Tu można również przypomnieć przemówienie ministra Józefa Becka z 1939 roku i stwierdzenie, że nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę.

Pacyfizm stawia pod znakiem zapytania dużą grupę świętych Kościoła Katolickiego. Wielu z nich było żołnierzami, walczyli na wojnach, co nie przeszkodziło by ogłosić ich świętymi czyli uznanymi za zbawionych. Wśród świętych żołnierzy znajdujemy między innymi: Longina, Teodora, Sebastiana, bp Marcina, Jerzego, Floriana, Maurycego dowódcę Legii Tebańskiej ze swoimi żołnierzami. Kościół nie stawiał im zarzutu służenia w wojsku czy też brania udziału w wojnie. Jedynie napominał by nie grabili, nie znęcali się nad ludnością cywilną, by opiekowali się słabszymi.

Duchowość św. Ignacego Loyoli i założonego przez niego Towarzystwa Jezusowego oparta jest na walce. Przygotowywani są wojownicy do walki po stronie aniołów zjednoczonych z Chrystusem. Dla nich nie ma pokoju z upadłymi aniołami, walczą ze swoimi słabościami, oraz o wyzwolenie dusz innych z więzienia nałogów, grzechów, uzależnień. To jezuici prowadzili Kościół do walki z kryzysem w czasach Reformacji.

Do zażegnania kryzysu w Kościele potrzebny jest wciąż duch walki. Walki ze swoimi słabościami, z nadużyciami, z zaniedbaniami oraz grzechami. Głoszenie orędzi pacyfizmu i ziemskiego pokoju utrudnia pokonanie zagrożeń i niebezpieczeństw dnia dzisiejszego.

Między Prawdą a fałszem nie ma pokoju – tu jest nieustanna walka. Jeśli nie ma walki, jest pokój to znaczy, że prawda przestała być sobą.

Dla nas, wiernych Kościoła Katolickiego, w modlitwach o pokój bardzo ważnym jest zdanie świętego Agatona: „kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem”.

Modlitwa o pokój nie może żądać ofiary z Prawdy, gdyż nie będzie to pokój prawdziwy a jedynie uspokajanie bieżących konfliktów, odkładanie rozwiązania ich na późniejszy czas. Widać to dobrze po modlitwach o pokój w Asyżu. Pomimo udziału w nich przedstawicieli wielu religii nie przełożyło się to na pokój w świecie. Chrześcijanie a zwłaszcza katolicy są w tej chwili najbardziej prześladowanymi ludźmi na świecie. Codziennie giną w męczarniach gdyż nie chcą porzucić Prawdy. Modlitwy o pokój, takie jak w Asyżu organizowane przez papieży, odbierane są przez inne wyznania jako oznaka słabości. Efektów tych modlitw, między narodami, państwami oraz wyznawcami różnych religii w ogóle nie widać.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W czerwcu 2017 ROKU.

Procesja Didymosa

„Wiara rodzi się z tego, co się słyszy,
tym co się słyszy jest
słowo Chrystusa” (Rz 10,17)

Ostatnio uczestniczyłem w rekolekcjach, w których było również wystawienie Najświętszego Sakramentu oraz „procesja”. Określenie procesja specjalnie użyte jest w cudzysłowie – dlaczego to będzie jasne po przeczytaniu całości.
Była ewangelizacja wykorzystująca najnowsze środki techniczne tzn film. Wyświetlany był film pokazujący realną obecność Boga w Najświętszym Sakramencie. Film był trochę chaotyczny i przez to przekaz był nie do końca zrozumiały.
Po seansie było wystawienie Najświętszego Sakramentu na ołtarzu. Prowadzący wieczór przywołał przypowieść z Ewangelii o uzdrowieniu niewiasty, która dotknęła się szaty Pana Jezusa i została przez to uzdrowiona. Zbawiciel powiedział jej, że to jej wiara ją uzdrowiła (Mk 5, 25-34). Kierując się tą przypowieścią – obecny ksiądz, na sugestię prowadzącego, rozpoczął procesyjnie obchodzenie całego kościoła. Zatrzymywał się co parę kroków, pochylał Najświętszy Sakrament aby każdy z obecnych mógł własnoręcznie dotknąć monstrancji.
Trochę to było zastanawiające i na pewno nowe. O tyle to było zastanawiające, że np procesja w Boże Ciało wygląda trochę inaczej. Nie ma fizycznego dotykania monstrancji, jest cześć oddawana poprzez klękanie na oba kolana. Co do przytoczonej przypowieści to odnosiła się ona do osób nieochrzczonych oraz było to w czasie działalności i nauczania Jezusa. Po Jego śmierci a szczególnie po Zmartwychwstaniu sytuacja zmieniła się zasadniczo. Tutaj możemy przywołać zdarzenie ze świętym Tomaszem Apostołem zwanym Didymos. Stwierdził on, że dopiero kiedy dotknie ran Chrystusa, kiedy włoży dłoń w przebity bok Jezusa wtedy dopiero uwierzy. Chrystus pojawił się i to wystarczyło niewiernemu Tomaszowi, nie musiał już dotykać Zbawiciela tylko powiedział „Pan mój i Bóg mój”. Chrystus zaś tak rzekł: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Wystarczyło samo ukazanie się Jezusa by uwierzyć. Tu nie ma już potrzeby fizycznego dotykania ponieważ łaska Boża nie potrzebuje fizycznego kontaktu. Efektem zaś „procesji”, takiej jak przedstawiono na początku (stąd ten cudzysłów), jest osłabienie wiary w obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, jest również osłabieniem wiary w Zmartwychwstanie Pańskie.

Muzyka łagodzi obyczaje?

Wolfgang Amadeusz Mozart, 1756 – 1791

Pewien nastolatek nazwiskiem David Merrell, pod koniec XX wieku, postanowił sprawdzić w jaki sposób muzyka wpływa na zachowanie ssaków. W tym celu przeprowadził doświadczenie na tradycyjnych myszach. 72 myszy jednakowe co do wagi i wieku podzielił na trzy grupy. Zanim dokonał podziału na grupy myszy zostały wpuszczone do labiryntu. Potrzebowały średnio 10 minut na jego przebycie.

Przez kolejne trzy tygodnie, co drugi dzień były pojedynczo wpuszczane do tego samego labiryntu. Pierwsza z grup słuchała przez 10 godzin dziennie muzyki Mozarta, druga grupa słuchała muzyki heavy metalowej grupy „Anthrax”, trzecia grupa, kontrolna, natomiast przebywała w ciszy.

Po trzech tygodniach grupa kontrolna zredukowała czas przebycia labiryntu do 5 minut, grupa poddana słuchaniu klasycznej muzyki Mozarta pokonywała labirynt w 1,5 minuty. Myszy słuchające muzyki heavy metalowej potrzebowały średnio 30 minut na pokonanie znanego już labiryntu. Widać było, że są ogłupiałe i nawet nie potrafią znaleźć wyjścia kierując się zapachem poprzedniczek. Doświadczenie zakończyło się niepowodzeniem gdyż myszy z grupy słuchającej ciężkiego rocka pozagryzały się nawzajem.

To doświadczenie pokazuje, że powiedzenie o łagodzeniu obyczajów przez muzykę należy uściślić: „Muzyka klasyczna łagodzi obyczaje” oraz może wpływać pobudzająco lub hamująco na rozwój intelektu.

Bojaźń Boża

Ojciec Jacek Woroniecki napisał książkę poświęconą Bożemu Miłosierdziu zatytułowaną „Tajemnica Miłosierdzia Bożego”. Analizując Stary Testament pokazuje nam, że nadzieja jest tam na pierwszym miejscu – podtrzymywana i umacniana Bożym Miłosierdziem. Widać to choćby w Księdze Psalmów gdzie na 150 psalmów niemal 100 dotyczy miłosierdzia Bożego i nadziei jaką ono powinno wzbudzać. Oprócz nadziei jako odpowiedzi na Boże Miłosierdzie winniśmy okazywać również bojaźń Bożą oraz miłosierdzie względem bliźniego.

Wystąpienie Lutra i jego wypaczenia wiary katolickiej dotyczyło również bojaźni Bożej. Nieporozumieniem i błędem jest pogląd, że przedmiotem bojaźni Bożej jest sam Bóg. Boga nie można się bać, bać się należy zła. Bóg jest najwyższym Dobrem i On sam nie może być przedmiotem bojaźni czy też strachu. W relacji do Boga możemy obawiać się kary jaka może nas spotkać w związku z naszym zachowaniem względem Niego lub też obawa by zło nie obróciło się wobec Boga. Żadne zło nie może zaszkodzić Bogu w jakikolwiek sposób, ale może umniejszyć Jego chwałę na ziemi wśród ludzi.

Podobnie jest między ludźmi, boimy się kogoś lub boimy się o kogoś. Gdy jesteśmy mali boimy się ojca i jego kary gdy coś przeskrobiemy, a gdy dorośniemy boimy się o niego, by mu swoim zachowaniem lub też postępowaniem nie sprawić przykrości lub smutku.

Obawa czy też strach przed potępieniem był przez protestantów odrzucany jako niegodny chrześcijanina, uważany był za coś złego i uwłaczającego godności ochrzczonych wiernych.

Strach przed złem jest czymś naturalnym, wrodzonym i jako taki nie jest ani dobry ani zły. Zły staje się wtedy gdy pod jego wpływem dokonujemy złych czynów (odnosi się to do wszystkich naszych uczuć, jeśli pod ich wpływem popełniamy grzech to należy je eliminować a pielęgnować uczucia wzmacniające cnoty by osiągnąć zbawienie). Jeśli pod wpływem strachu przed piekłem i potępieniem nawrócimy się lub tylko poprawimy nasze życie to taki strach jest dobry i spełnił swoje zadanie. Kościół Katolicki od XVI do XVIII wieku kilkukrotnie orzekał, że obawa potępienia wiecznego  nie jest czymś złym i niegodnym ale wręcz przeciwnie, jest godziwa i nadprzyrodzona gdyż wynika z objawionych nam prawd wiary oraz pochodzi z natchnienia Bożego.

Bojaźń Boża nie ogranicza się tylko do obawy przed karami jakie nam grożą. Ponad tą bojaźnią jest bojaźń synowska czyli obawa by nie wyrządzić krzywdy Bogu przez obrazę Jego majestatu lub zuchwale oczekując Jego Miłosierdzia. Pierwsza z nich określana bywa bojaźnią niewolniczą a druga jest tą, która w ramach rozwoju życia duchowego powinna zajmować coraz więcej miejsca i być dominującą w naszej duszy. Człowiek żyjący na ziemi nie może pozbyć się obawy przed karami, gdyż jest słaby i łatwo ulega pokusom. Za dawniej popełnione winy może być jeszcze wiele do spłacenia Bożej sprawiedliwości, ostrzeżenie w Piśmie jest wyraźne: „Za odpuszczone winy nie bądź bez bojaźni” (Syr 5,5). Dlatego też cnota pokuty zawsze powinna być obecna w życiu katolika, czyli żal za grzechy minione, postanowienie poprawy, to jest czuwanie nad swą wolą by się od Boga nie odwracała, i w końcu chęć wynagrodzenia Bogu za obrazę przez czyny pokutne.

Bojaźń synowska jest zaliczana do jednego z siedmiu darów Ducha Świętego. Według proroctwa Izajasza sam Chrystus miał w sobie bojaźń Bożą (Iz 11,2). Bojaźń Boża jest początkiem mądrości (Syr 1,16), to ona powinna stać na straży naszych działań by cześć dla Boga nie poniosła żadnego uszczerbku. Dlatego też jest ona impulsem do skruchy i pokuty, utrzymując duszę w chęci wynagrodzenia Bogu za winy własne jak również za cudze. Lęk czy też strach przed karą jest początkiem, wstępem bojaźni Bożej. Pełnią bojaźni jest lęk synowski który powinien przenikać nas na wskroś. „Syn cześć oddaje ojcu, a sługa panu swemu. Jeśli tedy Ojcem Ja jestem, gdzie jest cześć moja? A jeślim Ja Pan, gdzie jest bojaźń moja? Mówi Pan zastępów do was, o kapłani, którzy gardzicie imieniem moim”(Ml 1,6).

Bojaźń synowska chroni miłosierdzie Boże przed lekkomyślnym jego potraktowaniem, oraz przed lekceważenie Prawa Bożego. Wszystkie przejawy Boże Miłosierdzia jakie nas spotykają winny pobudzać i wzmacniać bojaźń synowską wobec Stwórcy.

Najbardziej znaczącym przejawem nie liczenia się z miłosierdziem Bożym jest lekceważenie grzechów powszednich. Spotyka się ludzi, którzy chcąc być katolikami nie czynią rzeczy które wydają się im grzechami ciężkimi jak zabójstwo, kradzież, oszczerstwo, grzechy nieczystości. Wiele z takich grzechów wynika z ułomności natury człowieka. Nim się człowiek zastanowił już coś powiedział, szybko zrobił nie zauważając, że przekroczył przykazania Boże. Od takich upadków nikt z nas nie może się uchronić, jedynie Najświętsza Maryja Panna była wyjęta spod takich grzechów. Są również grzechy lekkie, które popełniane są z całą świadomością, wiemy, że nie odwracają nas od Boga, nie sprzeciwiają się miłości Boga ani miłości bliźniego stąd są grzechami lekkimi.

Bojaźń Boża ma uchronić nas od popełniania grzechów śmiertelnych jak również porzucenia i poprawy w grzechach lekkich. To właśnie ona daje nam wrażliwość i delikatność sumienia byśmy dobrowolnie nie uchybiali Boskiemu majestatowi.

Za niezliczone dowody miłosierdzia Bóg oczekuje od nas bezgranicznego zaufania oraz abyśmy na nic sobie dobrowolnie nie pozwalali, co by godziło w Jego Miłosierdzie lub w jakikolwiek sposób je umniejszało. Tak jak to jest przedstawione w zakończeniu psalmu 141 (PS146,11) „Pan kocha się w tych, którzy mają Jego bojaźń i którzy pokładają nadzieję w Jego Miłosierdziu”.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W grudniu 2016 ROKU.

Akita i Trzecia Tajemnica Fatimska

12 czerwca 1973 roku w dalekiej Japonii w Yuzawadai, w pobliżu miasta Akita w zgromadzeniu Sióstr Służebnic Eucharystii jedna z zakonnic miała objawienia Matki Bożej. Matka Boża przestrzegała świat i duchowieństwo przed wielką tragedią. W 1984 roku biskup Niihata, John Shojiro Ito wydał oświadczenie, że wydarzenia te są prawdziwie nadprzyrodzone i zezwolił na oddawanie czci Matce Bożej z Akita. W czerwcu 1988 roku kardynał Józef Ratzinger wtedy prefekt Kongregacji Wiary wydał orzeczenie, i uznał przesłanie z Akita za autentyczne i godne wiary. Kardynał Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, stwierdził również, że orędzia z Fatimy i Akita są: „zasadniczo takie same”. Dnia 13 października 1973 siostra Agnieszka Katsuko Sasagawa usłyszała słowa Matki Bożej: „…jeżeli ludzie nie zaczną pokutować i nie poprawią się, Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę. Będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat. Ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych. Ci, co ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym. Jedyną bronią, jaka wam pozostanie, to Różaniec i Znak pozostawiony przez mego Syna. Codziennie odmawiajcie Różańcowe modlitwy. Na Różańcu módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów.

Działanie szatana przeniknie nawet Kościół, do tego stopnia, że będzie można zobaczyć kardynałów sprzeciwiających się innym kardynałom i biskupów występujących przeciwko innym biskupom. Kapłani, którzy Mnie czczą, będą wyszydzani i prześladowani przez swych współbraci… świątynie i ołtarze będą plądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy pójdą na kompromis, a szatan będzie kusił wielu kapłanów i osoby konsekrowane, by opuścili służbę Panu.

Diabeł będzie występował szczególnie przeciwko duszom poświęconym Bogu. Powodem mego smutku jest myśl o zatraceniu tak wielu dusz. Jeśli grzechy będą coraz liczniejsze i poważniejsze, nie będzie już dla nich przebaczenia”.

Opublikowana i znana treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej pokazuje nam świat po zesłaniu kary Bożej. Modlitwa Różańcowa oraz poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi uchroni świat od wojny oraz tragedii i nieszczęść przekazanych w orędziach w Fatimie i w Akicie. Istniejąca schizma prawosławna oraz wojny na świecie pokazują, że poświęcenie o które prosiła Matka Boża w Fatimie nie zostało wypełnione.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM We wrześniu 2017 ROKU.

Kult Maryi to nie bałwochwalstwo

Rozmawiając z różnymi osobami, ze świadkami Jehowy lub innymi protestantami spotykamy się z zarzutem, że katolicy są bałwochwalcami. Stawiany jest zarzut odrzucenia jednego z przykazań danych Mojżeszowi: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym”(Wj 20,4-5).

Jak widać w Starym Testamencie był zakaz przedstawiania tego „co jest nisko na ziemi” czyli ludzi, zwierząt i roślin i oddawania im czci. Za bałwochwalstwo Bóg w Starym Testamencie karał winnych bardzo surowo. Sam Bóg jednakże nakazał Salomonowi umieścić figury dwóch cherubów w budowanej Świątyni. „W sanktuarium sporządził dwa cheruby dziesięciołokciowej wysokości z drzewa oliwkowego(…)Cheruby te pokrył złotem. Ponadto na wszystkich ścianach świątyni wokoło wyrył jako płaskorzeźby podobizny cherubów i palm oraz girlandy kwiatów wewnątrz i na zewnątrz.” (3 Krl 6, 23, 28-29). Świadczy to, że tworzenie przedstawień bytów niebiańskich czy roślin jest dozwolone jeśli nie wiąże się z oddawaniem im czci należnej jedynie Bogu.

Bałwochwalstwo traktowało posągi czy rzeźby jako bóstwo i nakazywało oddawanie im czci. „A gdy lud widział, że Mojżesz opóźniał swój powrót z góry, zebrał się przed Aaronem i powiedział do niego: «Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej». nmpAaron powiedział im: «Pozdejmujcie złote kolczyki, które są w uszach waszych żon, waszych synów i córek, i przynieście je do mnie». I zdjął cały lud złote kolczyki, które miał w uszach, i zniósł je do Aarona. A wziąwszy je z ich rąk nakazał je przetopić i uczynić z tego posąg cielca ulany z metalu. I powiedzieli: «Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej»” (Wj 32 1-4).

Narodzenie Jezusa Chrystusa – Boga i Człowieka w jednej osobie wypełniło przekaz Starego Testamentu. Sam Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego. Poprzez Jego Wcielenie Bóg niewidzialny dla ludzi stał się namacalny, fizycznie obecny. Zostawiając swój „obraz” na chuście Weroniki jak również „zapis” męki na Całunie Turyńskim pokazuje nam nową rolę wizerunków.

nmp02Mają one przypominać, jak również unaoczniać życie, działalność, mękę i odkupienie Jezusa Chrystusa.

W kulcie obrazów i figur Matki Bożej oddajemy cześć i okazujemy szacunek samej Matce Zbawiciela. Obrazy mają za cel urealnienie osoby przedstawianej. W odniesieniu do ikon określa się, że są one „pisane” czyli stanowią malarski opis osoby lub zdarzenia natchniony modlitwą.

Obrazy i figury Matki Bożej prowadzą nas do Jej Syna. Skąd więc ich taka wielość gdy cel do którego prowadzą jest jeden?

Ukochanej osobie robimy wiele zdjęć, chcemy uwiecznić ją w najróżniejszych sytuacjach. Każde takie ujęcie pokazuje inny aspekt piękna, uwypukla pewne cechy charakteru. Podobnie jest z przedstawieniami Maryi. Pokazują nam Jej cnoty np MB Łaskawa, MB Ucieczka Grzeszników, MB Królowa Apostołów, Cierpliwie Słuchająca, Wspomożycielka. medalik-nmpInne przedstawienia Matki Bożej nawiązują do Jej objawień jak MB Fatimska, MB z Lourdes, MB Gietrzwałdzka. Z kolei kształt i wygląd cudownego medalika jest wynikiem Jej życzenia przekazanego Katarzynie Labouré w objawieniu w Paryżu w 1830 r.

Licheń, Częstochowa, Wilno są to miejsca gdzie znajdują się obrazy Matki Bożej ważne nie tylko dla wiary ale również mające duże znaczenie w historii Polski. Kult Matki Bożej Częstochowskiej czy też Ostrobramskiej przypomina o oddaniu narodu polskiego Matce Odkupiciela. nmp03Przejawem maryjności Polaków jest również duchowość św. Maksymiliana Marii Kolbego, założyciela Niepokalanowa, Rycerstwa Niepokalanej i wydawcy Rycerza Niepokalanej.

Dlatego też nie bójmy się i nie wstydźmy oddawać czci Matce Chrystusa w jej najróżniejszych przedstawieniach. To świadczy o bogactwie naszej duchowości i zawierzeniu Jej pośrednictwu w otrzymywaniu Bożych łask.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W Październiku 2015 ROKU.

Spostrzeżenie młodego seminarzysty

bł. Rolando Rivi – seminarzysta

W drugiej połowie lat 60 XXI wieku pewna kuria wydała list zakazujący propagowania na terenie diecezji przesłania z pewnego miejsca objawień. Właściwie nie napisano tego wprost – kiedy się jednak czytało ów list, takie właśnie odnosiło się wrażenie, przynajmniej przy pierwszej jego lekturze. Dopiero czytając go po raz drugi, młody seminarzysta zauważył, że w istocie zakaz taki w nim nie został sformułowany. Było całkowicie jasne, że kanclerz lub też inna osoba, będąca autorem tego listu pragnęła by odbiorcy uwierzyli, że zakaz taki został wydany, jednak po dokładnym przeczytaniu całego listu nigdzie nic takiego nie było.

Młody seminarzysta miał możliwość i zapytał wicekanclerza: „Gdy po raz pierwszy przeczytałem ten list, zrozumiałem, iż zakazuje on pewnych rzeczy, jednak po powtórnej jego lekturze dostrzegłem, że żaden zakaz tego rodzaju nie został sformułowany. Czy coś przeoczyłem?”

Z uzyskanej odpowiedzi, jak sam podaje, dowiedział się więcej o teologii i prawie kanonicznym, niż podczas wielu godzin wykładów. Była to bardzo smutna lekcja, ale każdy katolik powinien z tym się zapoznać. Seminarzysta usłyszał w odpowiedzi: „Zrozumiałeś list właściwie. Celowo napisaliśmy go w taki sposób”.

Tak więc celowo zostało stworzone wrażenie, wydania formalnego zakazu, wiążącego sumienie, a w istocie taki zakaz nie został ogłoszony!

W wielu kwestiach tak właśnie postępowano przez ostatnich 50 lat i niestety nadal takie podejście jest obecne.

 

III Tajemnica Fatimska

W 1944 roku siostra Łucja ciężko zachorowała. Biskup da Silva, który był jej przełożonym postanowił poprosić ją by spisała treść III tajemnicy. Siostra Łucja była bardzo posłuszna w realizacji otrzymywanych zakazów, nakazów i poleceń. Kiedy dostała wyraźny rozkaz biskupa aby spisać znaną tylko jej tajemnicę, powiedziała swojemu spowiednikowi: „Kazali mi spisać tę część Tajemnicy, którą Pani Nasza objawiła mi w roku 1917 i którą, z rozkazu Pana, wciąż zachowuję w sekrecie. Mówią mi, żebym albo spisał ją w zeszytach, w których nakazano mi prowadzić dziennik duchowy, albo, jeśli wolę, żebym spisała ją na kartce papieru, kartkę włożyła do koperty, potem zamknęła ją i zapieczętowała”.

Łucja nie mogła się zdecydować które polecenie ma wykonać. Rozterka nie pozwalała jej tego uczynić. Dnia 2 stycznia 1944 roku ukazała jej się Matka Boża i powiedziała by spisała trzecią cześć tajemnicy.

9 stycznia napisała do biskup da Silvy: ”Spisałam, o co mnie Ekscelencja prosił; Bóg zechciał doświadczyć mnie nieco, ale w końcu była to rzeczywiście Jego wola; to [tekst] jest zapakowane w kopertę i jest w zeszytach…”

Czytelnicy mogą zadawać sobie pytanie dlaczego jest to przedstawiane tak szczegółowo. Z tekstu siostry Łucji może nie wynika to jasno i wyraźnie, ale treść III tajemnicy fatimskiej została spisana w dwóch częściach. Przekazane zostały biskupowi na kartce oraz w zeszycie zapisów duchowych prowadzonych przez wizjonerkę Fatimy, w zapieczętowanej kopercie.

Na kopercie s. Łucja napisała: „Z wyraźnego rozkazu Pani Naszej, tę kopertę może otworzyć dopiero w 1960 roku kardynał Patriarcha Lizbony lub biskup Leirii”.

Na zadane pytanie dlaczego właśnie 1960 rok – odpowiedziała: „Ponieważ wtedy będzie bardziej zrozumiałe”. Nie wcześnie ale również nie później.

Według siostry Łucji koperta z przekazaną zawartością może być otwarta jedynie w ciągu 1960 roku.

W roku 1960 III tajemnica fatimska nie została upubliczniona ale to nie znaczy, że koperta nie została otwarta. 8 lutego 1960 roku pojawiła się wiadomość z Watykanu, że papież Jan XXXIII postanowił nie ogłaszać treści tajemnicy podając trzy powody:

  1. Siostra Łucja wciąż żyje,
  2. Watykan zna już treść listu
  3. Kościół, choć uznaje objawienia fatimskie, jednak nie ręczy za prawdziwość słów, o których troje pastuszków twierdziło, że słyszało je od Pani Naszej.

W tym samym komunikacie pojawiła się informacja, że treść tajemnicy fatimskiej będzie prawdopodobnie na zawsze utajniona.

 

Czytając w 2000 roku opublikowaną przez Watykan treść III tajemnicy fatimskiej nie mogę wyjść z zadziwienia, że zamach na papieża był taką przepowiednią, by przez 40 lat czekać z jej upublicznieniem. Czekać aż się ona dokona, by informację o tym podać po tym wydarzeniu.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W LIPIEC-sierpeiń 2017 ROKU.

Objawienia w Tuy – dopełnienie Fatimy

W połowie lipca 1926 roku siostra Łucja przyjechała do klasztoru sióstr od św. Doroty by wstąpić do nowicjatu ich zgromadzenia. W rocznicę objawień dnia 13 czerwca 1929 roku siostra Łucja miała objawienie w którym Matka Boża poprosiła o poświęcenie Rosji Jej niepokalanemu Sercu.

Siostra Łucja za zgodą przełożonej odprawiała Godzinę Świętą od 23 do północy co tydzień w nocy z czwartku na piątek. Pewnego nocy klęcząc odmawiała modlitwę Anioła – czując zmęczenie wstała i modliła się z rozłożonymi rękoma. „Nagle całą kaplicę rozświetliła nadprzyrodzona światłość a ponad ołtarzem pojawił się świetlny krzyż, sięgający sufitu. W jaśniejszym świetle, w górnej części krzyża, widać było twarz mężczyzny i Jego ciało aż do talii; na Jego piersi spoczywała świetlista gołębica; przybite do krzyża było ciało innego mężczyzny. Nieco poniżej talii widziałam kielich i wielką Hostię zawieszoną w powietrzu, na którą spadały krople Krwi z twarzy Jezusa Ukrzyżowanego i z rany w Jego boku.

Krople te spływały na Hostię i skapywały do kielicha. Poniżej prawego ramienia krzyża stała Matka Najświętsza trzymają w dłoni Swoje Niepokalane Serce(Była to Matka Boża Fatimska, ze Swym Niepokalanym Sercem w lewej dłoni, bez miecza i róż, ale z koroną cierniową i płomieniami). Poniżej lewego ramienia krzyża wielkie litery, jak gdyby z krystalicznie czystej wody spływały w dół na ołtarz, układając się w słowa <<Łaska i Miłosierdzie>>”. Siostra Łucja zrozumiała, że w tej wizji miała ukazaną Tajemnicę Trójcy Przenajświętszej oraz otrzymała światła na temat tej tajemnicy których nie wolno jej wyjawić. Usłyszała również słowa „Nadeszła chwila, w której Bóg prosi Ojca Świętego, by dokonał i nakazał, aby w jedności z nim, w tym samym czasie, biskupi całego świata dokonali Poświęcenia Rosji Mojemu Niepokalanemu Sercu, obiecując, że nawróci ją ze względu na ten dzień modlitwy i ogólnoświatowe zadośćuczynienia”. Na prośbę swojego spowiednika ojca Jose Bernardo Goncalvesa jezuity, s. Łucja spisała to i jemu przekazała 13 czerwca 1930 roku.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W czerwcu 2017 ROKU.

Realizacja II Tajemnicy Fatimskiej

„Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby je zbawić, Bóg chce ustanowić w świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca.

Jeżeli zostanie zrobione to, co wam powiem, wiele dusz będzie zbawionych i nastanie pokój.

Wojna zmierza ku końcowi. Lecz jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, wybuchnie druga, jeszcze gorsza, w czasie panowania Piusa XI. Gdy zobaczycie noc rozświetloną nieznanym światłem, wiedzcie, że jest to wielki znak, który da wam Bóg, iż nadchodzi kara dla świata za jego zbrodnie w postaci wojny, głodu i prześladowania Kościoła oraz Ojca Świętego.

Aby temu zapobiec, przyjdę prosić o poświęcenie Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu oraz o Komunię św. wynagradzającą, w pierwsze soboty miesiąca. Jeżeli moje prośby zostaną wysłuchane, Rosja nawróci się i nastanie pokój. Jeżeli nie, [kraj ten] rozpowszechni swe błędy po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła Świętego. Dobrzy będą umęczeni, Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć, różne narody będą unicestwione. Na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i będzie dany światu na pewien czas pokój.

W Portugalii zawsze będzie zachowany dogmat wiary”, etc (tu zaczyna się trzecia część Tajemnic fatimskich).

 

Pierwsza Tajemnica fatimska pokazuje wizję piekła, jego realność, i nie mamy wątpliwości co do tego czy piekło jest puste. Jest ono zapełnione grzesznikami w takiej ilości, że napawa to smutkiem Matkę Bożą i chce ratować jeszcze tych którzy mogą się jeszcze zbawić. Za grzechy będą również kary doczesne jak kolejna wojna, głód, prześladowania Kościoła i Ojca Świętego.

Matka Boża podaje nam jak możemy uniknąć tych klęsk – ustanawiając nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca w tym komunię wynagradzającą w pierwsze soboty miesiąca – i poprzez poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu.

Patrząc na stulecie od czasów objawień fatimskich, klęski zapowiadane przez Najświętszą Maryję Pannę spełniają się po kolei. Minęło zaledwie 20 lat od zakończenia I wojny światowej a świat dotknęła kolejna, bolesna wojna. Zakończenie II wojny światowej było początkiem rozprzestrzeniania błędów Rosji po świecie. Mimo, teoretycznego upadku komunizmu, grzechy Rosji są nadal rozprzestrzeniane po świecie.

Grzechem głównym jest liberalizm – czyli niezależność człowieka od Boga i władzy Bożej. W liberalizmie to człowiek określa co jest dobre, a co złe, to do człowieka należy ostateczny sąd o rzeczach jak również o prawach, nakazach i zakazach Boga.

Nabożeństwo do Niepokalane Serca Maryi jako wynagrodzenie za grzechy nie zostało zrealizowane – pierwsze soboty miesiąca obchodzone są w niewielu krajach, a w Polsce natomiast nie we wszystkich parafiach. Słuchając doniesień prasowych jawi się obraz kolejnej zapowiedzianej w Fatimie klęski – prześladowanie chrześcijan oraz Kościoła.

Kolejnym życzeniem Maryi było poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Wielu z nas zapewne przypomni sobie pontyfikat Jana Pawła II i dzień 25 marca 1984 roku.

W roku 1982 w wywiadzie opublikowanym w dzienniku watykańskim zadano s. Łucji pytanie: „Czy Pani Nasza kiedykolwiek mówiła Siostrze o poświęceniu świata Jej Niepokalanemu Sercu? Nie, Nigdy! W Cova da Iria w 1917 roku Pani Nasza obiecała: Przyjdę, by poprosić o Poświęcenie Rosji… W 1929, w Tuy Powiedziała „nadszedł już czas, by poprosić Ojca świętego o poświęcenie tego kraju (Rosji)”.

Akt poświęcenia z 1984 roku zawiera poświęcenie świata i rodzaju ludzkiemu Niepokalanemu Sercu Maryi. W całym akcie nie pada ani razu słowo Rosja.

Polecenie Matki Bożej jest jasne: poświęcenie Rosji, a nie całego świata, bo to ona rozpowszechnia błędy po świecie. W przeciwnym razie nastąpi unicestwienie narodów i zguba wielu dusz.

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W kwietniu 2017 ROKU.

Trwanie w wiecznej Miłości

Wizja nieba w Dzienniczku świętej Faustyny Kowalskiej: Dz 777-778-779, Dz 290, Dz 1121, Dz 1604.

s-faustyna27/XI.[1936]. Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je i wraca do źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga Ojca, Syna i Ducha Św., którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią.

To źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują. I dał mi Bóg poznać jedną, jedyną rzecz, która ma w oczach Jego nieskończoną wartość, a ta jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość – i z jednym aktem czystej miłości Bożej, nie może iść nic w porównanie. O, jakimi niepojętymi względami Bóg darzy duszę, która Go szczerze miłuje. O, szczęśliwa dusza, która się cieszy już tu na ziemi Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne. Ten Wielki Majestat Boży, który głębiej poznałam, który wielbią duchy niebieskie, według stopnia łaski i hierarchii, na które się dzielą, widząc tę potęgę i wielkość Boga, dusza moja nie została przerażona grozą, ani lękiem, nie, nie – wcale nie. Dusza moja została napełniona pokojem i miłością i im więcej poznaję wielkość Boga, tym więcej się cieszę, że takim On jest. I cieszę się niezmiernie Jego wielkością, i cieszę się, że jestem taka maleńka, bo dlatego, że jestem mała nosi mnie na ręku Swym i trzyma mnie przy Sercu Swoim (Dz 777-778-779).

W pewnej chwili kiedy się przejęłam wiecznością i jej tajemnicami, zaczęły mnie męczyć różne niepewności. W tym rzekł do mnie Jezus: dziecię Moje, nie lękaj się domu Ojca swego. Próżne dociekania zostaw mędrcom tego świata. Ja cię zawsze chcę widzieć małym dzieckiem. Pytaj z prostotą o wszystko spowiednika, a Ja ci odpowiem przez usta jego (Dz 290).

6.V.[37] Wniebowstąpienie Pańskie

Dziś od samego rana dusza moja jest dotknięta przez Boga. Po Komunii św. chwilę obcowałam z Ojcem Niebieskim. Dusza moja została pociągnięta w sam żar miłości, zrozumiałam, że żadne dzieła zewnętrzne nie mogą iść w porównanie z miłością czystą Boga… Widziałam radość Słowa Wcielonego i zostałam pogrążona w Troistości Bożej. Kiedy przyszłam do siebie, tęsknota zalała mi duszę, tęsknię za połączeniem się z Bogiem. Miłość ogarniała mnie tak wielka ku Ojcu Niebieskiemu, że ten dzień cały nazywam nieprzerwaną ekstazą miłości. Cały wszechświat wydał mi się jakoby małą kropelką wobec Boga. Nie masz szczęścia większego nad to, że mi Bóg daje poznać wewnętrznie, że jest Mu miłe każde uderzenie serca mojego i kiedy mi okazuje, że mnie szczególnie miłuje. To wewnętrzne przeświadczenie, w którym mię Bóg utwierdza o swej miłości ku mnie i o tym jak Mu jest miła dusza moja, wprowadza w duszę moją głębię pokoju. W dniu tym nie mogłam przyjąć żadnego pokarmu, czułam się nasycona miłością (Dz 1121).

Kiedy podczas adoracji odmawiałam Święty Boże, kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i zostałam w duchu porwana przed Majestat Boży. I ujrzałam jak oddają chwałę Bogu Aniołowie i Święci Pańscy. Tak wielka jest ta chwała Boża, że nie chcę się kusić opisywać, bo nie podołam, a przez to aby dusze nie myślały, że to już wszystko com napisała; – Święty Pawle, rozumiem cię teraz, żeś nie chciał opisywać nieba, aleś tylko powiedział, że – ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym co Go miłują, – Tak jest, a wszystko, jak od Boga wyszło, tak też i do Niego wraca, i oddaje Mu doskonałą chwałę. A teraz, gdy spojrzałam na moje uwielbienie Boga – o, jak ono nędzne! A, jaką jest kroplą w porównaniu do tej doskonałej niebieskiej chwały. O, jak dobry jesteś Boże, że przyjmujesz i moje uwielbienie i zwracasz łaskawie ku mnie Swoje Oblicze i dajesz poznać; że miła Ci jest modlitwa nasza (Dz 1604).

Niebo jest to miejsce, gdzie odbieramy nagrodę za naszą wiarę obcując z Bogiem twarzą w twarz, gdzie spełnia się też nadzieja gdyż jesteśmy już zbawieni. Tu jest tylko miłość. Spotkamy się tu z naszymi bliskimi i będą oni bez wad a rysy ich będą jaśniały jasnością. Poznamy tu naszych dobroczyńców, dobrodziejów i tych wszystkich, dzięki którym obdarowani byliśmy łaskami wszelkimi. Dzieci poznają łaski, które spłynęły na nie od rodziców, jak również od innych przyjaznych i życzliwych osób.

Wszyscy zbawieni w niebie zanurzeni są w wiecznej miłości i szczęśliwości.

 

 

PIERWOTNIE TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W marcu 2015 ROKU.