Przyczyny zniechęcenia

Jakie są przyczyny zniechęcenia? Czasem jest to nawiedzenie Pańskie, czego i sami święci doświadczali. Czasem – pokusy szatańskie, zwłaszcza wtenczas, gdy to zniechęcenie przychodzi niespodziewanie i objawia się tylko w rzeczach duchowych. Czasem są to cierpienia fizyczne lub moralne, np. bolesne zawody, ciężkie zmartwienia i smutki. Czasem jest ono karą za poprzednie grzechy, skutkiem próżnego lęku o przyszłość, lub owocem ukrytej pychy, która od razu chciałaby wedrzeć się na szczyty, a gdy to się nie udaje, niepokoi się i smuci. Najczęściej my sami sprowadzamy podobny stan naszym rozproszeniem, naszym niedbalstwem w obowiązkach i praktykach duchowych, naszym tchórzostwem w walce duchowej , naszą zniewieściałością co do umartwień i naszą niewiernością w wypełnianiu obowiązków czy praktyk pobożnych. Bywa też, że wpływają na nas szkodliwie złe przykłady albo lenistwo tych, którym Bóg powierzył straż nad duszami.

Jeżeli chcesz uniknąć tego zniechęcenia, przede wszystkim nie bądź pobłażliwy dla siebie ani zbyt troskliwy o swoją cześć czy też o swoją pociechę lub korzyść ziemską, czy o swoje zdrowie. Zgadzaj się we wszystkim z wolą Bożą i chodź wiernie drogą Pańską, aby nie przekroczyć żadnego przykazania, nie zaniedbać żadnego obowiązku, nie zmarnować żadnej łaski. Działaj zawsze spokojnie, bez gorączki i pośpiechu, pamiętając, że nie w jednym dniu stajemy się świętymi. Pamiętaj również, że Pan jest twoim wspomożycielem i obrońcą, a więc Jemu zaufaj całkowicie. Wszakże On to sam dodawał ducha św. Teresie wśród jej walk i udręczeń: ”Nie smuć się; w tym życiu dusza nie może być zawsze w jednym stanie; jednego dnia będziesz pałała gorliwością, drugiego będziesz się czuła oschłą i oziębłą; dziś będziesz się ciszyła pokojem wewnętrznym i pogodą duszy, jutro przyjdą na ciebie trwogi i pokusy; ale ufaj Mi i nie bój się niczego[1]”.

Św. Feliks z Kantalicjo

Słusznie zatem zachęca nas autor księgi O naśladowaniu Chrystusa: ”Hajże, bracia, idźmy naprzód razem, Jezus będzie z nami! Dla Jezusa podjęliśmy ten krzyż, dla Jezusa wytrwamy na krzyżu. Wspomożycielem naszym będzie ten który jest naszym Wodzem i Przewodnikiem. Oto przez nami idzie nasz Król, który walczyć będzie za nas. Idźmy za Nim mężnie, niech się nikt nie trwoży, bądźmy gotowi mężnie umrzeć w boju, a nie ubliżajmy naszej sławie ucieczką przed krzyżem”[2]. Pamiętaj wreszcie, że życie duchowe to splot ustawicznych prac i licznych przykrości. Niech cię zatem nie zraża ani ta walka bez wytchnienia, ani ciągłe czuwanie, ani opór natury, ani krzyż umartwień, ani ta nieprzerwana jednostajność, ani powolny postęp, ani próby Boże. Św. Feliks z Kantalicjo przez czterdzieści lat chodził z torbą na plecach, pełniąc w Zakonie Kapucynów obowiązek kwestarza. Gdy go kardynał protektor zapytał, czy z racji podeszłego wieku nie chciałby być uwolniony od tak wielkiego trudu, święty odrzekł wesoło: „Eminencjo, dobry żołnierz powinien umrzeć z pałaszem w ręku”.[3] Obyś i ty był takim dobrym żołnierzem.

Aby nie stracić otuchy, myśl tylko o dzisiejszym, a nie troszcz się o przyszłość. Często bowiem zły duch podsuwa duszom podobną pokusę, aby je odwieść od drogi doskonałości: „Na rzeczy wielki zuchwale się porywasz, bo czy potrafisz przez całe życie czuwać nad sobą, poskramiać złe skłonności i zachować się bez skazy? Nie! To nad moje siły”. Lecz ty zawstydź szatana i staraj się tylko dzisiaj dzień przeżyć doskonale, resztę zaś poleć opiece Bożej, bo dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6, 34). A nawet – jak radzi św. Ignacy – czyń postanowienia tylko na połowę dnia; w ten sposób to, co wydaje się trudne, stanie się łatwiejsze. Czytamy w żywotach ojców pustyni, że pewien pustelnik był bardzo dręczony pokusą obżarstwa. Gdy rano wstawał na modlitwę, czuł głód tak gwałtowny, iż prawie opadał z sił i ledwie mógł wymówić słowo. Aby jednak nie złamać zwyczajnego postu zakonników, którzy dopiero o trzeciej po południu spożywali skromny pokarm, tak mówił do siebie: Jeść ci się chce, to prawda, ale poczekaj jeszcze trzy godziny, przecież wytrzymasz. Po upływie trzech godzin znowu odwlekał trzy godziny, po czym przez trzy godziny moczył chleb w wodzie, a tymczasem nadchodziła wyznaczona pora. Tym sposobem zwyciężał pokusę. W życiu duchowym trzeba używać często podobnych podstępów.

 

Św. J.S. Pelczar Życie duchowe, t2.

 


[1] Św. Teresa od Jezusa, Życie, 40, 18.
[2] O Naśladowaniu Chrystusa, ks. III, rozdz. LVI,6
[3] Słyszałem współczesną wersję odpowiedzi na taką propozycję: „Nie zwalnia się biegu u mety”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *