Protestanci i różokrzyż

Znalazłem w księgarni książkę p. Michała Krajskiego „Luter i różokrzyżowcy” – a znając już autora z wcześniejszych publikacji oraz zachęcony wstępem Grzegorza Brauna, drogą kupna nabyłem tą pozycję. Oczywiście, nie omieszkałem jej przeczytać, gdyż bardzo pochlebna opinia G. Brauna dawała podstawy do lektury przynoszącej nowe informację, jak i nowe spojrzenie na już posiadane wiadomości.

Pierwszym mottem książki jest cytat z autora, który jest różokrzyżowcem – Jan van Rijckenborg: „Raz jeszcze chcieliśmy zwrócić uwagę na wielką reformację kościelną Lutra, która ruszyła pod wpływem Różokrzyża”.

To, że różokrzyżowiec chce przedstawić swoją idee, swoje wierzenia jako starożytne(vide masoneria odwołująca się do budowniczych piramid) lub też mające wpływ na dzieje świata nie jest czymś dziwnym ani też rzadkim.

We wprowadzeniu Michał Krajski jasno mówi o czym będzie ta pozycja: „W książce tej dowodzę, że różokrzyżowcy, którzy następnie założyli masonerię, inspirowali działania Marcina Lutra(…).” Jasno i wyraźnie powiedziane, że różokrzyżowcy byli i działali przed Lutrem, że luteranizm był następcą, wywodził się z różokrzyżowców.

 

W rozdziale I zatytułowanym „Doktryna różokrzyżowców” ostatni podrozdział nosi tytuł „Alchemia” i jego początek brzmi: „Różokrzyżowcy określani są także jako alchemicy. Ich swoistą »Biblią« jest dzieło Alchemiczne gody Christiana Rosenkreutza. Napisał ją Johann Valentin Andrea w 1616 r. uważany za oficjalnego twórcę Różokrzyża”.

Kim był Johann Valentin Andrea? Okazuje się, że to był syn niemieckiego pastora (!). Opisuje on przygody i przeżycia adepta tajemnej i mistycznej sztuki oraz przedstawia założenia tej egipskiej i arabskiej wiedzy będącej kwintesencją poznania hermetycznego. W roku 1619 Johann Valentin Andrea przyznał, że niewidzialne bractwo Christiana Rosenkreutza, opisane w opublikowanym dziele, tak naprawdę nigdy nie powstało. Publikację tę należałoby umieści na jednej półce z Utopią Morusa.

W drugim rozdziale autor przytacza cytat z pracy Tadeusza Cegielskiego Ordo ex Chao: „… poprzedzająca wolnomularstwo formacja Różokrzyżowców w istocie miała protestancki – choć daleki od ortodoksji – charakter.”

To, że różokrzyżowcy biorą swój początek od utopi nie jest czymś dziwnym. Dziwnym i zastanawiającym jest kolejność wydarzeń. Marcin Luter i jego herezja to jest rok 1518, a dzieło początkujące różokrzyżowców to sto lat później, to 1616 rok. Jak w takim razie Marcin Luter(zmarł w 1546 roku) mógł być inspirowany dziełem które powstało 70 lat po jego śmierci???

Niestety w książce Michała Krajskiego nie znajduje odpowiedzi, na to bardzo intrygujące pytanie.

Mogę zrozumieć, że Marcin Luter i różokrzyżowcy czerpali z tych samych źródeł, że mieli wspólne korzenie.

W dalszych rozdziałach autor konsekwentnie trzyma się tezy, że różokrzyżowcy byli prekursorami protestantów, że to oni byli inspiratorami reformacji. Z prostego zestawienia dat wynika, że różokrzyżowcy są dziećmi protestantyzmu, jak i o 200 lat późniejsza masoneria.

Natomiast analiza współczesności, aktualne zdarzenia, jak również wpływów protestantyzmu na katolicyzm jest przedstawiona klarownie i bez zastrzeżeń. Bardzo ciekawym jest dodatek podający 50 argumentów za tym, że protestantyzm to zjudaizowane chrześcijaństwo. Jeśli nie będziemy zwracali uwagi na początkową tezę książki to pozycja w swoim rozwinięciu jest warta zapoznania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *