Dziewiąta bajka – Jak pocałunki żeglowały. Bajka nieco melancholijna.

Jej pocałunek od rana czuł pewne napięcie u swojej Pani. Uspokajał się patrzeniem na Pana i Jego pocałunek. Oni obaj zachowywali spokój i opanowanie. Jego Pani troszkę udawała, że ta ostatnia sierpniowa niedziela nie różni się od tych niedziel, które minęły.
Przyczyna niepokoju wkrótce wyszła na jaw. Żeglowanie. Wyprawa nad Zegrze, spotkanie w podobnym składzie jak rok wcześniej, gdy Pani spotkała Pana wpływały ekscytująco na Panią. Jej pocałunek nauczył się być dobrym obserwatorem. Na razie najlepiej wychodziło mu obserwowanie swojej Pani, ale robił postępy i potrafił już obserwować i Pana i Jego pocałunek-pod warunkiem, że przebywali dostatecznie blisko. Miał pewne trudności z Jego pocałunkiem, który wykorzystywał każdą sposobność do chowania się w zakamarkach brody i wąsów swojego Pana. Był jednak uparty i cierpliwy i najczęściej udawało mu się wypatrzeć niecnotę i obserwować go do woli. Czasem tylko Pani i Pan trochę mu w tym przeszkadzali.zeg1
Wyruszyli wreszcie na wspólną wyprawę. Z lądu wszystko wyglądało cudownie. Słońce, wiatr, białe żagle na wodzie, kolorowe motylki żagielków desek surfingowych, chmurki na niebie. Sielanka, bajkowe odczucia. Jej pocałunek wdychał wiaterek, kolor wody kojarzył mu się z kolorem oczu Pana Jego pocałunku, czuł już kołysanie fal a biała łódka przyciągała, aby położyć się na niej i spać wygrzewając w promieniach słońca. Droga do tej upragnionej chwili była jednak długa. Żagle trzeba było postawić, uwolnić się od nadbrzeżnej kei i wypłynąć na wodę. Na łodzi pełno było kolorowych lin zasupłanych w dziwne sploty. zeg2Jej pocałunek denerwował się czy poradzą sobie ze wszystkimi żeglarskimi sprawami. Dowiedział się od Jego pocałunku, że ten pierwszy raz żegluje. Nie dziwcie się, że Jej pocałunek tak to przeżywał. Wspomnienia przewinęły mu film z wypraw na Mazury z jego Panią. Wspomnienia, jak to wspomnienia-powróciły tylko pięknymi obrazami. Film nie miał dłużyzn, nie ukazywał trudów, wysiłku, lęku i  niebezpieczeństw. Pokazywał piękne obrazy, przywoływał ciekawe wrażenia, cudowne samopoczucie i błogostan.
W rzeczywistości, gdyby nie pomoc Małgosi, i Pana Jego pocałunku nie wypłynęliby na wodę. Najważniejszy był Zbuj (pamiętacie go z wyprawy na postój pielgrzymki).zeg3 On dzierżył ster i zarządzał załogą. Jej pocałunek postanowił w domu porządnie się zastanowić co to znaczy „zarządzać ludźmi”, czy w każdej sytuacji trzeba innymi „zarządzać”, kiedy tego się nie robi, jaka jest różnica między „zarządzaniem” a „proszeniem” i „współpracą”, czy „zarządzanie” jest czymś dobrym, czy nie polega  na straszeniu innych. Mnóstwo pytań wywołał „zarządzający” załogą Zbuj.
Było pięknie. Sami popatrzcie. Chmurki jak stada białych baranków galopowały po niebie. Panie-chmurki wciąż przeglądały się w wodzie sprawdzając czy nie pobrudziły sukienek, czy są najpiękniejsze, czy są szybsze od koleżanek. Przed oczami Jej pocałunku białe chmurki i ich odbicia zlewały się, niebo z wodą łączyły i świat wydał się niebieską chustką w białe baranki. Białe żagle jachtów zlewały się z odbiciami chmurek. Idealny obraz!
zeg4zeg5zeg6zeg7zeg8Po sąsiedzku przepływali inni żeglarze na swoich łódkach, czasem motorówka z hałasem burzyła niebieskość fal, orała w nich głębokie bruzdy, które nieprzyjemnie kołysały łódką. Czasem obcy gość przyciągał wzrok niespotykanym krojem żagla czy brakiem steru.
Brzeg niekiedy zaskakiwał widokiem patrolu łabędzi z wyrośniętymi młodymi łabędziątkami o szarym jeszcze upierzeniu. zeg9Wysepki kusiły do przybicia szuwarowymi zakątkami cichości, piękna i spokoju. Jej pocałunek rozmarzył się. Cały świat pozostał na brzegu. To niesamowite uczucie odłączenia się od ziemi i ludzi! zeg10Na lądzie pozostały troski i zmartwienia, cierpienia, nie załatwione sprawy, nie wykonane telefony, nie napisane maile, telewizor, samochody, budynki, hałas i stada ludzi idących to w jedną to w drugą stronę. Na wodzie było odświętnie, uporządkowanie. Jej pocałunek szybko odkrył, że na wodzie rządził wiatr. Na niebie też. W pewnej chwili zrobiło się ciemniej, chłodny wiatr wywołał gęsią skórkę na rękach i nogach Pani. Woda z niebieskiej stała się stalowa. Grzeczne, malutkie fale zdenerwowane brakiem ciepła słonecznego podnosiły się, wyciągały szyje aby zobaczyć gdzie ukryło się słońca i czy jeszcze wyjrzy aby ogrzać ich brzuszki.  Żagle napięły się, zaczęły łopotać a łódź przechyliła się bardzo na jedną burtę. Brzeg migał pod dziwnymi kątami jakby fikał koziołki. Jej pocałunek był przerażony, najchętniej schowałby się w kokpicie wraz ze swoją Panią, Panem i Jego pocałunkiem. zeg11Na wszelki wypadek przymknął oczy i schował się pod bluzką Pani. Pan ostrzegał Panią gdy nadbiegała kolejna fala przechylająca łódkę. Sam dzielnie balansował zmieniając burty w zależności od zanurzenia. Jego pocałunek ma niesamowite przeżycia i może być dumny ze swojego Pana – pomyślał.
Szkwały były jednak krótkie, wiatr cichł i wszystko wracało do normy. Gdy zaświeciło słońce wszyscy szybko zapominali o minionym niebezpieczeństwie.
Jej pocałunek postanowił zbierać kolejne dowody na to, że światem rządzi wiatr. Rozszerzył swoje spostrzeżenie na świat, bo skoro wiatr rządzi wodą i niebem, to i światem może.
Łódź kierowana sterem, pchana wiatrem zakosami zdążała do portu.
Jej pocałunek w cichości snuł swoje rozważania.
Może i można by mieszkać i żyć w oderwaniu od świata, ludzi, ich spraw i codzienności, czasem szarości ale Jej pocałunek zatęsknił za lądem, za przytulnym mieszkaniem Pani, za przyjaciółmi, którzy ją odwiedzają, za komputerem na którym pracuje, za muzyką, której wraz z Panią słucha, za robieniem zakupów, za gotowaniem, za spotkaniami z Panem i Jego pocałunkiem. Stwierdził, że lubi życie na ziemi, choć takie na wodzie bardzo go pociąga.
Wieczorem, w domowym zaciszu porozmawia z Jego pocałunkiem, co jemu się bardziej podoba. Może Jego pocałunek wymyśli sposób, aby pogodzić marzenia z rzeczywistością. Chociaż czasami. Jej pocałunek wierzy, że to możliwe.
Koniec

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *