O Najświętszej Maryi Pannie Częstochowskiej

Witaj, Jutrzenko rano powstająca,
Śliczna jak miesiąc, jak słońce świecąca,
Ty świecisz w miłej światu Częstochowie,
Gdzie czołem biją świata monarchowie.Tobie z dwunastu gwiazd koronę dano,
Panią cię świata wszystkiego nazwano,
Na Jasnej Górze, jaśniejesz nad słońce,
Tu lud upada do nóg swej Patronce.

Pocieszycielko ludzi utrapionych,
Do ciebie, Panno, w nędzy niezliczonych
Lud się ucieka i prosi serdecznie,
By za przyczyną twoją żył bezpiecznie.

Pamiętaj, Panno, na Polską koronę,
Którąś raz wzięła pod swą obronę,
Wszakżeś jest Polską, Marya, Królową,
Której Bóg oddał za tron Czestochową.

Tam twoje serce, kędy skarb przebywa,
Gdzie królewski stół twój obraz nakrywa,
Niech odrobiny z niego nam spadają,
Twoi synowie niech głodu nie znają.

Otwórz twój skarbiec, niech mamy twe dary,
Któreś tu synom dawała bez miary;
Niech dziatki twoje doznają twej mocy,
Strzeż nas, o Panno, jak we dnie, tak w nocy,Lubośmy Boga, ciężko rozgniewali,
Jednakżeśmy się do ciebie udali;
Obróć na nas twe miłosiernie oczy,
Niech nieprzyjaciel od twych sług wyboczy.

Zastaw nas, Matko, twojemi piersiami,
I Syn twój niech nas zasłoni ramionami,
Niech gniew Boski w miłość się obróci,
Z złotym pokojem ku nam się nawróci.

A my cię za to, ludzie utrapieni,
Gdy będziem przez cię, Panno, pocieszeni,
Wychwalać będziem tu póki żyjem,
A potem wiecznie, gdy w Bogu zaśniemy.

 

Amen.

 

Ze Zbioru pieśni nabożnych katolickich

 

Działanie ducha własnego

Natura, czyli duch własny, zwykle szuka tego, co się podoba zmysłowości i co schlebia miłości własnej, a jeżeli rwie się do dobrego, wybiera to, co jest piękne, wielkie i miłe, a nie to, co pomnaża chwałę Bożą. We wszystkim szuka swego zadowolenia siebie samą ma na celu. Ustawicznie też zwraca się ku sobie, tak iż ośrodkiem jej działania jest jawne lub ukryte „ja”. Jest zmysłowa i żądna pociech, lubi wygody, dobry stół, miłą zabawę, czułą przyjaźń. Jeżeli wyrzeka się pociech ziemskich, wówczas szuka duchowych, do których lgnie z całą siłą. Jest leniwa i rozmiłowana w gnuśnym spoczynku. Jeżeli zaś działa, to gwałtownie i hałaśliwie, z stąd z pośpiechem i niepokojem. Jest przywiązana do swojej woli, a nie chce być krępowana i nie znosi innego jarzma oprócz tego, które sama wybiera. Jest chciwa czci i sławy, pragnie być widziana i chwalona, a obawia się zawstydzenia i wzgardy. Jest samolubna i wszystko czyni dla własnej korzyści, a chociaż zdaje się uczynkami mierzyć do Boga, trafia jednak do siebie. Jest ciekawa, lubi nowinki, rozrywki i zajęcia zewnętrzne; przeciwnie, skupienie i czuwanie nad sobą nie należą do jej przyjaciół.

W działaniu nie troszczy się o intencję, lecz całą uwagę zwraca na to, by czyn był okazały na zewnątrz, bo pragnie wewnętrzną próżnię wypełnić zewnętrznym blaskiem. Stroni od rzeczy małych i niskich, a za to nierozważnie rwie się do wielkich i błyskotliwych, niby to licząc na pomoc Bożą, a w istocie na własne siły. Jeżeli podoba się jej jakaś czynność, z taką radością, a nawet z gorączkowością ją spełnia, że z trudnością daje się od niej oderwać. Jeżeli się jej nie podoba, wtedy ją opuszcza albo wykonuje z niedbalstwem i wstrętem. Nadto natura przywiązuje się łatwo do tego, co czyni. Jeżeli jej ktoś przeszkadza, smuci się i gniewa, a nawet broni z uporem. Ponieważ się opiera na sobie, jest niestała i chwiejna, łatwo zraża się przeszkodami lub przechodzi z jednej czynności do drugiej, bo jej normą postępowania nie jest wola Boża, ale własne zachcianki. Jeżeli jest pod wpływem miłego wrażenia, rozpuszcza swe skrzydła i szybkim lotem zdąża ku niebu; rozpłomieniona, wyrzuca z siebie niczym iskry, postanowienia, ofiary i śluby. Lecz gdy zetnie mróz zawodu lub cierpienia, pada zemdlona na ziemię i jest jakby martwa. Lubi się rozczulać i wylewać łzy, tak jednak, że ich źródło nie tryska z opok łaski, ale z mielizny naturalnej czułości, dlatego te łzy nie mają wartości. Czasem nawet walczy ze sobą, nie wzbrania się przed umartwieniem, nie lęka się cierpień, lecz gdybyśmy zbadali intencję, poznalibyśmy, że szuka w tym siebie. Tak jest jednak przebiegła i chytra, że tę pobudkę ukrywa nie tylko przed ludźmi, ale i przed sobą.

 

Józef Sebastian Pelczar; Życie Duchowe; t2, Wyd. Św. Stanisława BM; Kraków 2012

 

Najświętsza Maryja Panna i współczesne grzechy

Maryja pozwala nam zrozumieć, że wiara nie jest jakimś subiektywnym doświadczeniem, uczuciem, stanem emocjonalnym, jakimś głosem wydobywającym się na powierzchnię z głębin samoświadomości czy podświadomości człowieka. Niepokalana wzywa nas do wiary będącej świadomym i dobrowolnym aktem rozumu, który przyjmuje prawdę objawioną nie dlatego, że sam coś zrozumiał, tylko dlatego, że tę prawdę objawił Bóg.

Szczególnie pomocna jest mądrość Maryi w kwestii rozpoznania błędów godzących w czystość wiary. Niektóre błędy noszą jaskrawe znamiona i przez to łatwo je rozpoznać. Inne mają barwy maskujące, co sprawia, że nie tylko trudno je rozpoznać, ale i zapobiec ich wnikaniu do oficjalnych dokumentów Kościoła (jak to miało miejsce podczas ostatniego soboru). Wobec takich uchybień ubranych w szaty prawdy człowiek wydaje się, bez pomocy mądrości Maryi, niemal zupełnie bezbronny.

Przede wszystkim chodzi tu o następujące błędy: ekumenizm z „dialogiem międzyreligijnym”, wolność religijna zrównująca prawdę z fałszem i kolegializm zmieniający ustrój Kościoła. Bez mądrości Maryi trudno też dostrzec istotę różnicy między tradycyjną i posoborową liturgią Mszy świętej. Maryja jest na wskroś antyekumeniczna. Należy w Niej widzieć przeciwniczkę wszystkich herezji, które detronizują Jej Syna. Niemożliwym jest wyobrazić Ją sobie w „dialogu” z wyznawcami pogańskich religii. Ona cała jest afirmacją wyłącznej chrześcijańskiej prawdy. Zapatrzona w Chrystusa, żyjąca tajemnicami Trójcy Przenajświętszej, niejako oddychając prawdą, wobec niechrześcijańskiego świata może tylko pragnąć jego nawrócenia. Każdemu człowiekowi przykładem swego życia chrystocentrycznego mówi, że Chrystus jest jedynym i prawdziwym Synem Bożym, drugą osobą Trójcy Przenajświętszej, wcielonym Bogiem, a nie jedną z wielu wybitnych, równorzędnych postaci w panteonie bohaterów. Przypomina nam, że nikt nie ma prawa do swobodnego wyboru religii bez uwzględnienia tego, czy jest ona prawdziwa czy fałszywa. Wszyscy zaś mają obowiązek wybrać i przyjąć religię prawdziwą. Nie wolno zrównywać religii prawdziwej z fałszywymi wierzeniami, bo Chrystus nie jest równy Mahometowi, Buddzie, Mojżeszowi, Wisznu, Zoroasterowi czy Konfucjuszowi. Mądrość Maryi prowadzi do Chrystusa jako do tego, który jest ponad wszystkimi i który jest prawdą!

Cały wszechświat został stworzony jako jedna wielka hierarchia, na czele której stoi sam Chrystus. Hierarchicznym musi więc też być Kościół. Chrystus uczynił św. Piotra widzialną głową Kościoła. Władza papieska nie może być zależna od takich czy innych „gremiów”, „kolegiów” lub „rad”. Kościół jest organizmem monarchicznym, a nie demokratycznym. Kościół ma w osobie Chrystusa – swego króla, a jeśli tak, to nie może być zarządzany przez reprezentantów większości obywateli republiką.

Maryja pokazuje nam też, że grzech niszczący wiarę powinien nas przerażać nie z powodu kary, ale przede wszystkim jako obraza Chrystusa. Modlitwa dziękczynna jest wznioślejsza od błagalnej, a prośby o dobra duchowe (nawrócenie i uświęcenie) są szlachetniejsze od próśb o pomyślność doczesną. Widzimy, że do poznanej prawdy nie można przylgnąć w jakimś stopniu, częściowo. Prawda wymaga przylgnięcia całkowitego. W jej świetle należy postrzegać całą rzeczywistość, zarówno tę stworzoną (wszechświat), jak i stwarzającą, a więc samego Boga. Postrzegać w prawdzie Boga znaczy wierzyć w Niego. Ta wiara jest obowiązkiem człowieka i źródłem duchowego życia.

Życie Maryi stanowi piękne potwierdzenie słów proroka Habakuka: „Sprawiedliwy przez wiarę swą żyć będzie”(Ha 2,4b). Życie społeczne nie może osiągnąć swej pełni, jeśli jego uczestnicy nie są ludźmi prawdziwie wierzącymi. Wiara jest cnotą wlaną, nadprzyrodzoną; o nią powinniśmy przede wszystkim prosić Maryję.

 

ks. Karol Stehlin FSSPX, Immaculata – Sapientia, Misericordia, Caritas, Te Deum 2014

 

 

Ufność i nadzieja w Bogu!

Panie, cóż jest moją ufnością w tym życiu, jakaż jest największa moja pociecha wśród tego, co widzę pod słońcem? Czyż nie Ty to jesteś, Panie, Boże mój, którego miłosierdzie jest bez granic? Gdzież było mi dobrze bez Ciebie? Albo kiedyż mogło być źle, gdy Ty byłeś przy mnie?

Wolę być ubogim z Tobą niż bogatym bez Ciebie. Wybieram raczej ziemskie pielgrzymowanie z Tobą niż posiadanie nieba bez Ciebie. Gdzie Ty, tam niebo, a gdzie nie ma Ciebie – tam śmierć i piekło. Ciebie pragnę i dlatego nie przestaje do Ciebie wzdychać, wołać i krzyczeć.

Nikomu nie mogę w pełni zaufać, że w potrzebie przyjdzie mi na pewno z pomocą, tylko Tobie, Boże. Tyś moja nadzieja i ufność, Tyś zawsze niezawodny mój Pocieszyciel.

Każdy szuka swego: Ty pragniesz tylko mojego zbawienia i mojej doskonałości i wszystko mi na dobre obracasz.

A nawet poddając mnie różnym pokusom i trudnościom, wszystko to czynisz dla mojego pożytku, bo tych, których kochasz, zwykłeś na tysiące sposobów próbować. A w tych próbach nie mniej powinienem Cię kochać i wielbić, jak wówczas, gdy napełniasz mnie niebiańskim ukojeniem.

W Tobie więc, Panie Boże, pokładam całą moją nadzieję, w Tobie moja ucieczka, w Tobie składam każde moje cierpienie i mękę, bo wszystko, co dostrzegam poza Tobą, jest nędzne i nietrwałe.

Nie pomogą mi rozliczni przyjaciele, nie zdołają przyjść mi z pomocą możni, nie potrafią udzielić rady czy odpowiedzi mądrzy, nie pocieszą mnie uczone księgi, nie dadzą wolności drogocenne przedmioty, nie zabezpieczy miejsce ukryte ani żadne zacisze, jeżeli Ty sam nie przyjdziesz, nie wspomożesz, nie pokrzepisz, nie pocieszysz, nie pouczysz, nie ubezpieczysz.

Wszystko, co wydaje się prowadzić do pokoju i szczęścia, jest bez Ciebie niczym i nic naprawdę szczęścia nie daje. Bo celem wszelkiego dobra i wzniosłością życia, i głębią mowy Ty jesteś i w Tobie nad wszystko mieć można nadzieję, to największa pociecha Twoich sług.

Ku Tobie biegną moje oczy, Tobie ufam, Boże, Ojcze miłosierdzia. Pobłogosław i uświęć moją duszę niebiańskim swoim błogosławieństwem, aby stała się Twoim świętym mieszkaniem, siedzibą Twojej chwały wiekuistej i aby w niej jako w świątyni Twojego bóstwa nie znalazło się nic, co mogłoby urazić oczy Twojego majestatu.

Spójrz na mnie w wielkiej Twojej dobroci i bezmiernej litości i wysłuchał prośby ubogiego sługi, dalekiego wygnańca w cienistej krainie śmierci. Broń mnie i zachowaj duszę Twego nędznego sługi pośród niebezpieczeństw tego kruchego życia, a z pomocą łaski prowadź mnie drogą pokoju do ojczyzny wiekuistej światłości

Amen.

 

O naśladowaniu Chrystusa; Tomasz a Kempis – Cz. III; rozdział LIX

 

 

Doskonalenie posłuszeństwa

Doskonalenie posłuszeństwa jest doskonaleniem miłości ku Niepokalanej

Obecnie przygotowuje się cięższy atak masonerii na nas. Jest to stara historia, która obecnie się ciągle powtarza. Wąż wciąż czyha i Niepokalana wciąż mu głowę miażdży(por. Rdz. 3,15). Polecajmy sprawę Niepokalanej, żeby wszystko było według Jej Woli. Trudności też są potrzebne, żebyśmy czuwali. Jak żołnierz czuwa na warcie, tak samo trzeba, żeby każdy z nas czuwał. […]

Im oddanie się nasze Niepokalanej będzie gruntowniejsze, tym miłość nasza ku Niej będzie głębsza i sprawy zewnętrzne lepiej się będą układały.

Jeden z braci pisze do mnie, żeby mu odpisać, jak ja kocham Niepokalaną, gdyż on tak samo chce kochać. Na akademii niedzielnej (w niedzielę MI) poruszyłem sprawę doskonalenia posłuszeństwa, które jest istotą miłości. Na czym więc ono polega? Czy może na uczuciu? – Uczucie nie jest rzeczą istotną. Uczucie jest przemijające. A nawet może być i może go nie być. Miłość nie polega na uczuciu. Nie trzeba się trapić, jeśli go brak, i nie radować się zbytnio, jeśli się w nie obfituje. Uczucie wprawdzie wzmacnia miłość, lecz nigdy nie jest istotą miłości. – Nieraz bierze się uczucie za miłość. – Jeśli chodzi o miłość ku Niepokalanej – to można sobie pofolgować. Więc owszem i uczucie jest dobre. Przede wszystkim jednak doskonalenie posłuszeństwa, zlanie się naszej woli z Jej wolą.

To posłuszeństwo nadnaturalne wciąż trzeba pogłębiać. Łatwo nam się miesza posłuszeństwo nadnaturalne z posłuszeństwem naturalnym. Nieraz dusz jest przekonana, że jest posłuszna nadnaturalnie, gdy tymczasem okazuje się, że jest posłuszna naturalnie.

Jak poznać kiedy posłuszeństwo jest nadnaturalne? Weźmy pod uwagę takie przykłady: Żyd będzie słuchał, gdy powiedzenie jest mądre i korzystne dla niego; niewierzący – gdy powiedzenie jest zgodne z jego zapatrywaniami; inny znowu będzie słuchał, bo go za to spotka pochwała. – Tak słuchać potrafi i poganin.

Żeby było posłuszeństwo nadnaturalne, to musi pochodzić nie z rozumu, ale z wiary. Pismo Święte mówi: „Sprawiedliwy mój z wiary żyje”(por. Rz. 1,17). – Odległość między wiarą a rozumem jest nieskończona. Porządek nadnaturalny opiera się na wierze. Dusza zatem opierająca się na nieskończenie więcej działa, niż dusza opierająca się na rozumie. Stąd też, jeśli chcemy, by praca nasza w zdobywaniu dusz była owocniejsza, musimy więcej do Woli Bożej się dostosować, w naszym języku – do woli Niepokalanej.

Kiedy możemy się upewnić, że posłuszeństwo nasze jest nadnaturalne? Kiedy w naszym posłuszeństwie mniej jest motywów naturalnych. Kiedy przełożony nie jest doskonały, a nawet może gburowaty i jeśli wtedy z takim samym zadowoleniem spełniamy polecenia, jak gdyby ono pochodziło od człowieka cnotliwego i mądrego, to wtedy posłuszeństwo w nas jest nadnaturalne. Jeśli natomiast jest przeciwnie, wtedy jest jeszcze wiele do doskonalenia. – Komu się zdawało, że u niego jest posłuszeństwo doskonałe, niech je jednak jeszcze doskonali, bo „kto jest święty – mówi Pismo Święte – niech będzie jeszcze świętszy”(por. Ap 22,11).

Więc doskonalenie posłuszeństwa jest doskonaleniem miłości ku Niepokalanej. Kiedy mimo przykrości dla zmysłów, gdy braknie nawet uczucia – polecenie przyjmuje się z równym zadowoleniem, wtedy jest posłuszeństwo doskonałe i wtenczas można powiedzieć, że jest posłuszeństwo nadnaturalne. Jeśli się myśli inaczej, jeśli się jest innego zdania – a idzie się wbrew temu, wtedy jest się posłusznym nadnaturalnie. – Nie znaczy to, żeby nie poddawać racji, gdy zajdzie potrzeba. Gdyby kto zaniechał podania racji, nie byłoby to doskonałością. Więc i owszem i racje podać można, i trzeba. Chodzi tylko o to, żeby tak ze strony podwładnego, jak i przełożonego było swobodne wypowiedzenie się. To, że ze swej strony poda się racje, nie jest uszczerbkiem dla doskonałego posłuszeństwa. Jeśli jednak przełożony rozpatruje racje i mimo wszystko poleci rozkaz spełnić, wtedy już racje trzeba zostawić na boku i robić tak, jak każe posłuszeństwo.

I więcej pójdziemy drogą nadnaturalnego posłuszeństwa, tym bardziej Niepokalana będzie mogła nami kierować. Pogłębiajmy więc doskonalenie nadnaturalnego posłuszeństwa. U nas w Niepokalanowie niech każdy będzie Jej narzędziem. Tu niech nie będzie żadnego „ale”. Wtedy Ona będzie wszystkim kierowała. Wtedy te zewnętrzne rzeczy nie będą przeszkodą.

Niepokalanów, sobota 7 wrzesień 1938.

 

 

Z „Konferencje św. Maksymiliana Marii Kolbego”, WOF Niepokalanów 2009, wyd IV.

Fałszywi czciciele

Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort w „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” podaje siedem rodzajów fałszywych czcicieli i fałszywych nabożeństw do Najświętszej Dziewicy. Są to czciciele:

  1. krytyczni
  2. skrupulatni
  3. powierzchowni
  4. zarozumiali
  5. niestali
  6. obłudni
  7. interesowni

 

  1. Czciciele krytyczni są to osoby zazwyczaj przepełnione pychą, umysły bystre, inteligentne, które żywią nabożeństwo Najświętszej Maryi Panny, ale krytykują niemal wszystkie praktyki prostych ludzi jak i tradycyjne nabożeństwa. Podają w wątpliwość znane i uznane cuda i historie z kronik zakonnych świadczące o przejawach miłosierdzia i mocy Najświętszej Dziewicy. Z wielką trudnością akceptują publiczne, zewnętrzne formy nabożeństwa. W ich ustach pojawiają się nawet słowa o bałwochwalstwie. Na przytaczane argumenty z nauczania świętych Ojców którzy głosili chwałę Najświętszej Maryi Panny odpowiadają, że jest to tylko oratorska przenośnia lub też możliwym jest niedokładne tłumaczenie ich słów.
  2. Skrupulanci są to ludzie, którzy obawiają się znieważyć Chrystusa okazując cześć i nabożeństwo Jego Matce. Nie mogą znieść pochwał Matce Boga, jakby szacunek Jej okazywany był w jakiejkolwiek sprzeczności z kultem Jezusa. Nie zauważają, że ci którzy modlą się do Najświętszej Dziewicy, modlą się przez Nią do Jezusa Chrystusa. Nie chcą aby Jej kult był powszechny. Jest to pułapka zastawiona przez nieprzyjaciela ukryta pod pozorem większego dobra. Nigdy nie czcimy bardziej Jezusa Chrystusa niż wówczas, gdy oddajemy większą cześć Najświętszej Matce, gdyż czcimy Ją po to by doskonalej uczcić Jezusa Chrystusa. Kościół święty wraz z Duchem Świętym najpierw błogosławi Maryję a następnie Jezusa Chrystusa. „…błogosławionaś Ty między niewiastami błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”.
  3. Czciciele powierzchowni to ci których nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny polega na praktykach zewnętrznych i nie mają wewnętrznego ducha. Pospiesznie odmówią mnóstwo różańców, nieuważnie wysłuchają Mszy świętej, bez należnej pobożności pójdą w procesji, zapiszą się wielu bractw a nic nie poprawią w swoim życiu, nie walczą ze swoimi wadami. Nabożeństwa odbierają jedynie cielesnymi zmysłami nie smakując ich treści duchowej. Kiedy nie mają zewnętrznych impulsów wydaje się im, że wiara ich upada.
  4. Zarozumiały czciciel to grzesznik pochłonięty swoimi namiętnościami lub miłośnik świata. Określając się katolikiem skrywa w swoim wnętrzu pychę, skąpstwo, nieczystość, pijaństwo, przeklinanie, obgadywanie itd: i nie zadaje sobie żadnego trudu by to naprawić gdyż uważa, że oddając cześć Najświętszej Dziewicy, uzyska przebaczenie Boga, że nie umrze w grzechu, nie będzie potępiony gdyż odmawiał różaniec. Na uwagę, że ich nabożeństwo jest tylko szatańskim mamieniem i niebezpiecznym zarozumialstwem mogącym prowadzić do zguby odpowiadają, że Bóg jest dobry i miłosierny; że nie stworzył nas w celu potępienia; że nie ma ludzi bezgrzesznych; że nie umrą bez spowiedzi; że przecież w godzinie śmierci wystarczy wzbudzić żal doskonały. W celu uwiarygodnienia swoich argumentów przytaczają przeczytane lub zasłyszane prawdziwe lub fałszywe historie jak to w stanie grzechu śmiertelnego jakiś człowiek został jednak zbawiony gdyż praktykował jakieś nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, bądź też w jakiś cudowny sposób został wskrzeszony aby odbyć spowiedź, bądź też za wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy uzyskali od Boga skruchę i odpuszczenia grzechów. Jest to drugi z grzechów przeciwko Duchowi świętemu. Grzechy też, według słów samego Jezusa, nie będą przebaczone ani na ziemi ani w niebie. Jest to również grzech wobec samej Najświętszej Matki Chrystusa gdyż to Ona jest mieszkaniem Ducha Świętego.
  5. Niestali czciciele to ci, którzy oddają cześć Najświętszej Maryi Pannie dorywczo i kapryśnie; raz są żarliwi, a raz letni, wydają się być gotowi na wszystko aby Jej służyć a niedługo potem zmieniają się. Zapisują się do Jej bractw i zgłaszają chęć uczestnictwa a następnie nie przestrzegają stosownych reguł. Są zmienni jak księżyc dlatego Maryja Panna kładzie ich pod swoimi stopami razem z sierpem księżyca ponieważ są niegodni zaliczenia w szeregi sług Maryi. Słudzy Jej znamionują się wiernością i stałością. Lepiej jest nie podejmować się tylu modlitw i pobożnych praktyk, a spełniać ich niewiele z miłością i wiernością, wbrew światu, diabłu i ciału.
  6. Czciciele obłudni to tacy, którzy skrywają swoje grzechy i nałogi pod płaszczem nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, aby w oczach ludzi uchodzić za kogoś, kim tak naprawdę, nie są.
  7. Interesowni czciciele, uciekają się do Najświętszej Maryi Panny jedynie po to, aby wygrać jakiś proces, uniknąć niebezpieczeństwa, wyzdrowieć z choroby, osiągnąć jakieś dobro materialne lub powodzenie w życiu doczesnym. Są to również fałszywi czciciele którzy nie są mili Bogu ani Jego świętej Matce.