Droga potępionych

Ci którzy Boga nie posiadają, nie mogą być nasyceni, choćby posiedli cały świat, gdyż rzeczy stworzone są mniejsze niż człowiek; są bowiem stworzone dla człowieka, nie człowiek dla nich. Nie mogą więc być przez nie nasyceni. Tylko Bóg może ich nasycić. Przeto ci biedacy, tkwiąc w takiej ślepocie, są głodni; nigdy się nie mogą nasycić, ciągle pożądają tego, czego nie mogą posiąść, bo nie proszą o to Boga, który może im to dać.

Chcesz wiedzieć, czemu cierpią? Wiesz, jakie miłość zawsze zadaje cierpienie, gdy człowiek traci coś, z czym się utożsamił. Tamci utożsamili się przez miłość z ziemią w różny sposób; stali się ziemią.

Ten utożsamia się z bogactwem, ten z zaszczytami, ten z dziećmi; jeden opuszcza Boga by służyć stworzeniom, tamten czyni z ciała swego nieczyste grube zwierzę. I tak, bez względu na stan, pożądają ziemi i pasą się nią. Chcieliby, aby rzeczy te były stałe, a one stałe nie są: przemijają jak wiatr. Albo śmierć odrywa ich od tego, co kochają, lub to co kochają, odbiera im boże zarządzenie. Pozbawieni tych dóbr bardzo cierpią. Im większą była ich nieuporządkowana miłość posiadania, tym większą jest boleść straty. Gdyby byli posiadali te rzeczy jako pożyczone, a nie własne, zostawiliby je teraz bez żalu. Smucą się, bo nie mają tego, czego pragną. Bo, świat nie może ich nasycić; nie będąc syci, cierpią.

Jakże nęka oścień sumienia! Jakież męki sprawia żądza zemsty, która ustawicznie trawi duszę i uśmierca ją, zanim zabiła nieprzyjaciela; pierwsza ginie dusza od noża nienawiści.

Jakąż męką znosi skąpiec, który z chciwości umniejsza swe potrzeby! Jakież udręki doznaje zawistny, który wiecznie gryzie się w sercu swoim i nie daje mu radować się szczęściem bliźniego. Wszystkie rzeczy, które ludzie kochają zmysłowo, są im źródłem strapienia i nieumiarkowanych obaw. Wzięli na ramiona krzyż diabła i mają przedsmak piekła, życie jest dla nich pełne chorób wszelkiego rodzaju i jeśli się nie poprawią, czeka ich śmierć wieczna.

Oto ci, ranieni cierniami licznych udręczeń, umęczają się jeszcze sami nieuporządkowaną wolą własną. Ci niosą krzyż w sercu i w ciele: dusza i ciało przechodzą katusze i męki bez żadnej zasługi, bo nie znoszą trudów z cierpliwością, lecz z niecierpliwością, ponieważ zdobyli i posiadali złoto i rozkosze świata z nieuporządkowaną miłością. Pozbawieni życia łaski i porywu miłości, stali się drzewami martwymi; także wszystkie uczynki ich są martwe. Ze smutkiem idą przez rzeką, gdzie toną; i dochodzą do wody śmierci; przechodzą z nienawiścią w sercu przez bramę diabła i otrzymują potępienie wieczne.

 

Św. Katarzyna ze Sieny, Dialog o Bożej Opatrzności czyli księga Boskiej nauki, Poznań 2012

 

Przez Belzebuba wyrzuca czarty

Niektórzy jednak z nich rzekli: Mocą Belzebuba, księcia czartowskiego, wypędza szatanów… Ale on, znając ich myśli rzekł do nich: Każde królestwo, szarpane w sobie niezgodą, pustoszeje, a dom na dom się zwali. (Łuk. 11, 15-17).

  1. I oni także byli ludźmi, którzy sądzili, że pragną tego co dobre, z przecież tak krzywo myśleli o Panu. Oto na jakie zaćmienie i spaczenie narażone jest podmiotowa pojmowanie rzeczy. Może ono być całkowicie przesiąknięte pierwiastkami uczuciowymi i dlatego wszystko rozumieć opacznie, nawet Chrystusa. O takich mówi Pan: „Plemię jaszczurcze, pełni jesteście jadu, który wyrzucacie z siebie słowem i czynem. Jesteście jak te zwierciadła wklęsłe, wszystko się w waszym umyśle wykrzywia”. – Bo też do poznania prawdy potrzeba duszy oczyszczonej, kornej, uporządkowanej, podniosłej. Upodobanie i nieupodobanie, niechęć i sympatia silnie na sąd wpływają. Potrzeba badać gruntownie i wyzwalać swój umysł, by osiągnąć cnotę. Tu szerokie pole do pracy.
  2. Ale jeśli palcem bożym czarty wypędzam, zaiste przyszło już do was królestwo boże. O posłannictwie Jezusa wątpić niepodobna. Jego wpływ czyni każdego lepszym i szlachetniejszym i wszystkich zbliża do Boga. To jest właśnie palec boże, ujawniający się w jego dziele. Gdyby był zły, byłoby się to raz po raz okazało. Sam powiada trafnie przy innej sposobności: „Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa rzeczy dobre, a człowiek zły ze złego skarbca złe rzeczy wydaje”. „Dobry skarbiec” – to zapas dobra, nagromadzonego w duszy. Ja w ulu miód się zbiera z mnóstwa kwiatów, jak w zbiornikach wód górskich mieszczą się kryształowe głębię, tak „dobry skarbiec” powinien się gromadzić w naszych duszach. A nie jest to nic innego, jeno dobra wola, czyli wola odpowiadająca celowi, położeniu i zadaniu. „Zły skarbiec” – to usposobienie ducha zaćmione, zatrute, wypaczone. Smutny to skarbiec, zaiste! Jak wzniosłe wobec tego ono słowo, które zapowiada pokój na ziemi ludziom dobrej woli.
  3. Ale powiadam wam: z każdego słowa próżnego, jakie wymówią ludzie, zdadzą rachunek w dzień sądu (Mat 12,36). We wszystkim należy postępować według prawideł moralnych. Każde słowo, każdy dowcip, dobry humor, konwersacja, gawęda, wszystko powinno być odbiciem pięknej, dobrej duszy. Mowa lekkomyślna, krytykująca, uszczypliwa, nieszanująca, zmrażająca, podobna do słoty jesiennej, która tworzy jedynie błoto i zgniliznę. Zwłaszcza obmową będę się brzydził, wiedząc, że będę musiał z niej zdać rachunek w dzień sądu. Będę się także brzydził owemi niedokładnymi, niesumiennymi sposobami wyrażania się, które osobę drugich stawiają w fałszywym świetle, powiększając lub umniejszając prawdę. Będę się brzydził w konwersacji tym cieniowanie, które jak strzały godzą w bliźniego, ową paplaniną, która obrabia tylko błędy i słabostki drugich i nieświadomie podnieca w nas złośliwość i samolubstwo. Świadomie dobrotliwa i „wykwintna” dusza unika tego wszystkiego, czuwa nad sobą, pobudza się do życzliwości dla drugich, tak przestaje i rozmawia z bliźnim, by w niczym nie przypominać much targowych, os lub żuków.

 

 

Rozmyślania o Ewangelji; ks bp dr. Ottokar Prohaszka; Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1931

Natura i łaska

 

  1. Przemyśl dobrze działanie natury i łaski, bo są one całkiem odmienne i ukryte, trudno je rozpoznać nawet człowiekowi żyjącemu życiem duchowym, obdarzonemu światłem wewnętrznym. Bo wszyscy w jakiś sposób dążą do dobra i zawsze jest coś dobrego w ich słowach lub czynach, toteż łatwo się dać uwieść pozorom.
    Natura jest podstępna, potrafi przyciągać, usidlać i omamiać, a zawsze ma za cel siebie, łaska zaś jest prosta, omija zło pod każdą postacią, nie stosuje żadnych sztuczek i działa wyłącznie dla Boga, bo Jego ma na celu.
  2. Naturze obca jest myśl o śmierci, nie chce być ujarzmiona i tłumiona, nie chce nikomu podlegać ani sama poddawać się komuś, łaska zaś usilnie dąży do śmierci swojego ja, buntuje się przeciwko popędom, chce być podległa, pragnie być pokonana, nie pożąda własnej wolności.
    Lubi trwać w posłuszeństwie, nie pragnie nad nikim panować, ale zawsze chce żyć, trwać i pozostawać pod władzą Boga i gotowa jest poddać się pokornie każdemu dla Boga.
    Natura pracuje dla własnej korzyści i do tego zmierza, aby od drugiego coś skorzystać, łaska zaś szuka nie tego, co dla człowieka wygodne i pożyteczne, ale co potrzebne wszystkim. Natura chętnie przyjmuje oznaki czci i szacunku, łaska zaś odnosi wiernie cześć i chwałę wyłącznie dla Boga.
  3. Natura lęka się pogardy i wstydu, łaska zaś cieszy się, że może cierpieć obelgi dla imienia Jezusa. Natura lubi odpoczynek i spokój fizyczny, laska zaś rwie się do trudu.
    Natura poszukuje rzeczy ciekawych i pięknych, odpycha od siebie szpetne i pospolite, łaska zaś kocha to, co proste i pokorne, nie brzydzi się brzydotą, nie waha się odziać w znoszone łachmany.
    Natura ogląda się na to, co doczesne, cieszy się z zysku, smuci po stracie, złości ją byle krzywdzące słówko, łaska spogląda ku temu, co wieczne, nie przywiązuje się do tego, co przemija, nie zważa na żadną utratę, nie gniewa się z powodu ostrych słóa., bo skarb swój i radość złożyła w niebie, gdzie nic nie ginie.
  4. Natura jest chciwa, chętniej bierze, niż daje, lubi mieć i posiadać, łaska jest otwarta i ogarniająca, unika posiadania, zadowala się małym uważa, że większym szczęściem jest dawać niż otrzymywać.
    Natura lgnie do innych istot, do własnego ciała, do rozrywek i rozmów, łaska ciąży ku Bogu i ku dobru, odrzuca to, co stworzone, odwraca się od światowości, gardzi pragnieniami ciała, nie lubi się uzewnętrzniać, wstydzi się być na pokaz.
    Natura chętnie zatrzymuje sobie jakąś pociechę, w której znajduje swoje zadowolenie, ale łaska tylko od Boga pragnie pociechy i zadowolić ją może ponad wszystko, co widzialne, tylko najwyższe dobro.
  5. Natura robi wszystko dla zysku i własnego dobra, nie umie nic zrobić bezinteresownie, ale zawsze oczekuje za dobro równej mu w cenie albo wyższej jeszcze zapłaty, albo chociaż czci i zaszczytu, zawsze więc starannie wyważa swoje gesty i dary.
    Łaska zaś nie żąda niczego doczesnego, nie czeka nagrody, bo pragnie jako nagrody samego Boga, a z konieczności rzeczy doczesnych wybiera tylko te, które mogą służyć osiągnięciu rzeczy wiecznych.
  6. Natura cieszy się z mnóstwa przyjaciół i bliskich, chlubi się szlachectwem i urodzeniem, uśmiecha się do możnych, zaleca do majętnych, przyklaskuje sobie podobnym, łaska zaś kocha nawet nieprzyjaciół, nie chwali się tłumem przyjaciół nie ceni sobie miejsca społecznego ani urodzenia, chyba że jest z nim związana większa cnota.
    Sprzyja raczej ubogim niż bogatym, współczuje więcej niewinnym niż możnym, raduje się z uczciwym, a nie z przeniewiercą, zachęca dobrych, by o lepsze łaski szli w zawody i upodabniali się w cnotach do Syna Bożego. Natura uskarża się na najmniejszy trud i niedostatek, łaska spokojnie znosi ubóstwo
  7. Natura wszystko do siebie ściąga, o siebie walczy, o swoje się dopomina, łaska wszystko sprowadza do Boga, od którego pochodzi każde istnienie, sobie nie przypisuje nic dobrego i nic zuchwale dla siebie nie żąda, nie upiera się przy swoim i nie wynosi swojego zdania ponad cudze, ale w każdej myśli i w każdym rozumowaniu podporządkowuje się wiecznej mądrości i Bożej ocenie.
    Natura chce wiedzieć to, co niewiadome, i słyszeć ciągle nowości, chce się ujawniać na zewnątrz i doświadczać wszystkiego przez zmysły, pragnie uznania i takiego działania, z którego mogłaby czerpać podziw i sławę, łaska nie dba o nowiny, nie wychwytuje ciekawostek. Wszystko to pochodzi z grzechu pierworodnego, bo nie ma na ziemi nic nowego i nic trwałego.
    Uczy się więc powściągać zmysły, unikać próżnego zadowolenia i ostentacji, pokornie ukrywać się z tym, co godne pochwały i podziwu, a w każdej rzeczy i w każdej dziedzinie wiedzy szukać owocu pożytecznego, czci i chwały Bożej. Nie chce, aby mówiono o niej i o jej sprawach, ale pragnie, aby w darach jej błogosławiono Boga, który wszystko daje z nadmiaru miłości.
  8. To jest łaska, światło nadprzyrodzone, szczególny dar Boży, znamię wybranych i obietnica zbawienia. Ona to unosi człowieka ponad ziemię ku umiłowaniu nieba i z człowieka cielesnego czyni duchowego.
    Im bardziej więc człowiek przezwycięża i opanowuje naturę, tym więcej łaski spływa na niego i tak przez codzienne ponawiane obcowanie z Bogiem człowiek wewnętrzny urabia się na obraz Boga.

 

O naśladowani Chrystusa; Tomasz a Kempis – Cz. III; rozdział LIV

 

 

 

Mistrz Wincenty

Błogosławiony Wincenty Kadłubek urodził się około 1150 roku. O miejsce jego narodzin spierają się dwie miejscowości: Kargowa pod Stopnicą oraz Karwowa niedaleko Opatowa. Również data urodzin jak i pochodzenie rodziców jest dyskusyjne. Jan Długosz podaje, że pochodził z rodu Porajów herbu Róża, ale są informacje, że mógł należeć do rodu Lisów oraz że jego ojcem był palatyn Stefan brat wojewody krakowskiego Mikołaja (Mikory).

Nauki zaczął pobierać w Stopnicy a następnie w szkole katedralnej w Krakowie. Odbył studia w uniwersytecie w Paryżu oraz w Bolonii. Po raz pierwszy pojawia się w dokumencie Kazimierza Sprawiedliwego w 1189 roku. Zapewne już wtedy miał święcenia kapłańskie. Pracuje na dworze księcia Kazimierza i w tym czasie tworzy zasady pracy kancelarii książęcej obsługującej władcę i jego dwór w funkcjach państwowych oraz dyplomatycznych.

W 1194 roku zaczął pisać „Kronikę polską” – największe dzieło swego życia jak i literatury ówczesnych czasów.

Bł. Wincenty Kadłubek wg rys. J. Matejki

W tym samy roku umiera książę Kazimierz Sprawiedliwy a Mistrz Wincenty zostaje prepozytem (przełożony kapituły kanoników czyli osób żyjących według określonych zasad; dawniej kanonikiem mogła zostać osoba nie posiadająca święceń) kolegiaty w Sandomierzu.

W roku 1207 umiera biskup krakowski Pełka i jego następcą zostaje wybrany Wincenty Kadłubek. Biskup Kadłubek był zwolennikiem reform mających na celu uniezależnienie Kościoła od władzy świeckiej oraz wprowadzenie celibatu wśród duchownych. Brał udział w synodach lokalnych mających na celu realizację tych reform: w Borzykowie 1210, w Matyczowie 1212, w Gnieźnie 1213 i w Sieradzu 1213, w Wolborzu 1214.

Wspierał szczególnie zakony bożogrobowców i cystersów. Biskup Wincenty Kadłubek z Krakowa był uczestnikiem IV soboru powszechnego Kościoła katolickiego w 1215 roku, który odbył się w Rzymie, na Lateranie. Był szerzycielem kultu św. Floriana, (relikwie jego prawdopodobnie sprowadził do Krakowa) oraz św. Stanisława Biskupa Męczennika. Jego kult do Najświętszego Sakramentu obrazuje wprowadzenie w kościołach tzw. wiecznej lampki przed tabernakulum.

Po dziesięciu latach urzędowania w 1218 roku składa rezygnację i wstępuje do klasztoru. Udaje się do opactwa cystersów w Jędrzejowie, gdzie wcześniej sam konsekrował kościół. Zgodnie z ascetyczną zasadą: „Bogu wszystko – sobie nic” pozostawia swój majątek rodowy, bogactwo i zaszczyty urzędu i – jak podaje tradycja – pieszo i boso jak pokutnik udaje się do klasztoru. Opat Teodoryk z zakonnikami wychodzi mu naprzeciw a na miejscu ich spotkania usypany został w 1918 roku Kopiec Spotkania, który można oglądać do dnia dzisiejszego. Zostaje pierwszym Polakiem cystersem.

Według niektórych przekazów w Jędrzejowie napisał czwartą cześć „Kroniki polskiej”.  Umarł 8 marca 1223 roku i został pochowany w prezbiterium klasztornego kościoła.

Błogosławiony Wincenty Kadłubek znany jest nam jako autor „Kroniki polskiej” (Chronica Polonorum) dzieła obejmującego historię Polski od zamierzchłych czasów do 1202 roku. Dziś można spotkać głosy zarzucające Kadłubkowi fantazjowanie i fikcję w opisywaniu początków państwowości piastowskiej.

Mistrz Wincenty jest przedstawicielem szkoły która naukę historii pojmuje, jako zestawienie faktów i objaśnień literackich mających na celu wyjaśnienie i zrozumienie u odbiorcy współczesnych mu wydarzeń. Dzieło Mistrza Wincentego było pisane z myślą przewodnią którą była teza, że najważniejszą wartością w życiu człowieka i społeczności jest dobro ojczyzny.

Dzieło to powstało z miłości do ojczyzny i literatury starożytnej. To Mistrz Wincenty Kadłubek jest twórcą określenia państwa polskiego terminem Rzeczpospolita. Czerpiąc z prac Cycerona i jego poglądów na rządy prawa, Kadłubek przystosował jego poglądy do XIII wiecznych realiów. To od niego pochodzi twierdzenie, że Polska nie jest własnością monarchy ale społeczeństwa, które rządzi się ustanowionym prawem i samo wybiera władców. Patriotyzm to, według Wincentego, gotowość do zbrojnej obrony niepodległości Polski oraz codziennej obrony wolności Polaków. Opiera się ona na przestrzeganiu przez obywateli i władzę praworządności. Od starożytnych pisarzy przyjął, że państwo opiera się na dwóch filarach – wojsku i prawie na wzór republiki rzymskiej.

Już w XIII wieku dzieło Mistrza Wincentego używane było do nauczania historii w krakowskiej szkole katedralnej a w wieku XIV stało się podręcznikiem w Akademii Krakowskiej.

Tekst Kroniki został zapisany w języku łacińskim. Dzieło Mistrza zwanego Kadłubkiem jest napisane tak kunsztowną łaciną, że trudno było to przełożyć na język polski, dlatego też pełne tłumaczenie opublikowane zostało po żmudnej pracy dopiero w 1974 roku.

Kronika Mistrza Kadłubka była źródłem dla literatury polskiej. Korzystali z niej Jan Kochanowski, Hieronim Morsztyn, Wacław Potocki, Ignacy Krasicki, Adam Mickiewicz, Cyprian Kamil Norwid, Stanisław Wyspiański czy też Henryk Sienkiewicz.

Z Kroniki pochodzą przysłowia: rzadko kruk krukowi oko wydziobuje, ryby łatwiej łowi się w mętnej wodzie, gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta.

Grób Mistrza Wincentego nawiedzali m.in.: Konrad Mazowiecki, król Kazimierz Wielki, Jan Długosz, Jan Zamoyski, Michał Zebrzydowski.

13 listopada 1634 roku synod krajowy wystosował prośbę o kanonizację Mistrza Wincentego Kadłubka co zostało dokonane przez papieża Klemensa XIII w 1764 roku.

Błogosławiony Wincenty Kadłubek jest patronem archidiecezji warmińskiej oraz diecezji kieleckiej i sandomierskiej oraz miasta Jędrzejowa.

 

TEKST BYŁ OPUBLIKOWANY W MIESIĘCZNIKU „MISERICORDIA” SANKTUARIUM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO W OŻAROWIE MAZOWIECKIM W marcu 2018 ROKU.

Popielec

Dziś Kościół posypuje popiołem nasze głowy, wprowadzając nas w post i przed oblicze męki Chrystusowej. Zachęca nas przez to usilnie do skruchy i pokuty, jako też do wielkodusznej miłości ku cierpiącemu Zbawicielowi

  1. Chcemy się upokorzyć w popiele. Popiół oznajmia nam, że czeka nas śmierć, zwiędnięcie naszego życia, obrócenie się w proch naszej cielesności i zmysłowości i kara za grzechy nasze. Proch jesteś, prochem się staniesz! Śmierć jest dziełem człowieka, płodem nieszczęsnego artyzmu. Wszak pierwszy umarły był ofiarą bratobójstwa! Adam ze zgrozą spoglądał na to dzieło. Śmierć mówi także o życiu, zarówno o tym, któreśmy przeżyli, jak i o tym którym żyć będziemy. Wielka to łaska rzucić okiem wstecz na całą swą przeszłość w chwili, kiedy się żywo odczuwa obecność śmierci. Jeśli życie było dobre, wtedy śmierć będzie piękna jak zorza wieczorna, pełna zapachu borów i pól, wtedy jasnym blaskiem święcić będzie ufność w oczach strudzonego pracownika. Jeśli zaś życie było złe, wtedy śmierć przychodzi jak noc bezgwiezdna, przykrywająca swym całunem ruiny. W każdym razie śmierć wzywa do zwrotu w siebie. Wszak żyjesz jeszcze, jeszcze masz w ręku daną ci przez łaskę możność pokierowania losem swojego życia. Wejdź w siebie i powiedz sobie: Mało żyłem, dużo zmarnowałem, ale jeszcze moim jest to piękne, urocze życie, i natychmiast rozpocznę żyć prawdziwie.
    Przez cichą tę dolinę przed laty już trzydziestu,
    Nad brzegiem szedłem strugi słuchając fal szelestu,
    Dziś znowu w tę dolinę z tęsknotą mknę tajemną:
    Trzydzieści lat pierzchnęło jak lekka mgła przede mną.
    (Tennyson)
  2. Nie po to przenosimy się myślą w chwilę śmierci, by się smucić, i więdnąć, lecz by życiu przysporzyć dzielności i radości, by nabrać ducha i zakwitnąć. Będę usilnie o to się starał, by nie zaniedbać ani okruszyny dobrego, które mogę spełnić, lecz by wyzyskać ją według sił, bo jeszcze mam czas. Myśl ta napełnia me serce słodkim uczuciem, pod jej wpływem brzydki kościotrup obleka się w piękne ciało i skrzydła anielskie i wznosi się ku Panu. On mię postawił w zmiennej kolei istnienia i znikomości, wszelako po to jedynie, by życie moje nabrało treści bogatej. Czy nie zmarnowałem swego życia? Czy moja praca życiowa nie była przygotowaniem dzieła śmierci, zaniku i rozkładu? Od śmierci nauczę się piękności, a od rozkładu życia.
  3. Chcę pościć z Jezusem, który przez 40 dni nie przyjmował pokarmu, a chętnie chcę to czynić, bo tak nakazuje Kościół, mistrzyni dusz, wyćwiczonych w karności. W tym wyrzeczeniu się tkwi znakomity pierwiastek wychowawczy, bo ujmujący w karby pragnienia oczu i podniebienia, podnoszący ducha i przysparzający także ciału czystości i giętkości. Gęsta, zwierzęca, karmiąca niskie popędy krew rozrzedza i odświeża się i nabiera większej energii, a nadto post mój jest pokutą za moje winy.
  4. Muszę wejść w siebie i oczyścić się pokutą, jeśli chcę wniknąć głębiej w mękę Jezusa. Do tego bowiem potrzeba ducha, wrażliwej, szlachetnej duszy o wielkim stylu. Chcę zrozumieć ducha ofiary i odczuć, że Jezus za mnie cierpi. Z jakim ciśnieniem serca wstępuje w świat tropikalny tej ognistej duszy, tego cierpiącego Jezusa. Tutaj widzę przed sobą bezdenną przepaść i szczyty niebosiężne. I czekam, pogrążony w tęsknej modlitwie, na anioła współczucia, by poruszył w mym wnętrzu wody uzdrawiające czułości i serdecznego wzruszenia. Zdejm obuwie, święte to miejsce! Niech oczy moje skąpią się we łzach, bym lepiej widział, niech kolano moje przywrze do ziemi, bym szybciej postępował na drodze krzyżowej. Prawdziwie święty to czas, święcie też chce go przepędzić.

 

 

Rozmyślania o Ewangelji; ks bp dr. Ottokar Prohaszka; Wydawnictwo Księży Jezuitów, Kraków 1931