Druga bajka – Historia pewnego spotkania

2. Historia pewnego spotkania

mak malyZaproszenie
Pewnego dnia Jej pocałunek otrzymał nieoczekiwane zaproszenie – zupełnie z zaskoczenia, tak w środku tygodnia- na wieczorne spotkanie, gdzieś tu niedaleko. Gdyby nie to, że zaproszenie przekazał Jego pocałunek, wykręciłby się ….bólem głowy na przykład. Wytłumaczenie z pewnością by się jakieś znalazło. Z mieszachaber maly odroconynymi uczuciami, z obawą, ale i z zaciekawieniem Jej pocałunek ruszył na spotkanie. Najbardziej obezwładniała go myśl, że to spotkanie rodzinne. Sami obcy-Jego rodzina. W panice zapomniał, kto jest  kim. Przez głowę przelatywały imiona wujków, braci ciotecznych, dzieci, cioć starszych i młodszych, które On wymieniał opowiadając o bliskich. Pomyślał tylko, że trzeba zrobić bardzo porządne drzewo genealogiczne. Tak-znał to słowo i widział takie drzewa w muzeum, w książkach, w Internecie. Niektóre wyglądały strasznie. Miały potężne korzenie a korony złożone z ogromnej ilości konarów. Na konarach, jak jabłka na jabłoni, wisiały tarcze z portretami. Czasem tarcze były puste- to tarcze tych, którzy nie lubili się fotografować lub…. byli ogromnymi psotnikami. Myśl o psotnikach bardzo go rozbawiła: czy wujek Marian miał wąsy?, ciocia Hela kok a kuzyn Maciej długi, wąski nos? Tego nikt nie będzie wiedział.
Zdecydował szybko w myślach, że zaprosi kiedyś Jego do Niej i razem zrobią takie drzewo dla Niego. Jej pocałunek jest gotów, jeśli On poprosi, zrobić i Jej drzewo genealogiczne. No, może nie drzewo, ale koronę z najbliższych gałęzi.
Dotarli na spotkanie. Jej pocałunek postanowił na wszelki wypadek nie wychylać się za bardzo, naśladować Jego pocałunek, słuchać i patrzeć i jak najwięcej zapamiętać.
Nie udało się! Porwała go wesoła atmosfera, żywiołowe rozmowy, radosne śmiechy, smakowite kąski i dobre napoje. Bardzo zapragnął stać się częścią tej gromady pogodnych ludzi. Już miał się zamartwiać czy zostanie zaproszony i przyjęty do rodzinnego grona, gdy usłyszał a po chwili zobaczył jak jedna z kuzynek wsuwa Jego Pani coś do ręki.

Prezent
Cudowne słowo, pełne obietnic, niespodzianki a czasem marzeń. Okrągłe z zadowolenia i otwarte z ciekawości. Ona lubi prezenty. Już samo słowo prezent wywołuje w niej dreszczyk emocji. Jej pocałunek wie to doskonale, obserwuje jak Ona jest zadowolona i pełna ciekawości, gdy usłyszy to słowo i dotknie tego czegoś, co jest prezentem a za chwilę stanie się Jej własnością. Niedawno zrozumiał też, że choć prezenty przestają po ich poznaniu być prezentami, pięknymi niespodziankami, to dreszczyki pozostają. Ona przypina byłym prezentom jakieś niewidzialne znaczki i dzięki tym znaczkom wie, które dreszczyki należą do danego prezentu. Jej pocałunek śledzi to od pewnego czasu bardzo skrupulatnie. Nawet kwiaty, w szczególności te od Niego, dostają takie etykietki.
Znów rozmyślania pociągnęły Jej pocałunek na manowce opowieści o prezencie wręczonym w czasie spotkania. Jej pocałunek za to przeprasza.
To było złote serce do zawieszania na szyi.

dwa sercaDopiero uważne i spokojne spojrzenie pokazało jego piękno:
– motyw roślinny, który jest na wierzchu przypomina Drzewo Życia.
– serduszko jest otwierane
– serduszko ma duszę (choć jest z metalu, to wewnątrz zawiera mięciutkie serce z czerwonego atłasu)
Jej pocałunek patrzył czy prezent Jej się podoba, potem postanowił sprawdzić, czy Jemu to się podoba. A wreszcie znudzony nieprzeniknionymi minami obojga zaczął się zastanawiać czy Jej będzie ładnie z tym serduszkiem na szyi. Czerwona poduszeczka była tak cudna i słodka, że zapragnął się do niej przytulić. Atłasowe serduszko miało dwa brzuszki-może wystarczy miejsca i dla Jego pocałunku?
Koniecznie postanowił to sprawdzić. Oczywiście nie na spotkaniu -.jest przecież dobrze wychowanym Jej pocałunkiem. Zrobi to, gdy będą już w domu.
Czyż prezenty nie są piękne?
Czyż spotkania nie są ciekawe?
Jej pocałunek stwierdził, że chyba lubi rodzinne spotkania u Niego, nawet jeśli nie zawsze będą prezenty.
Koniec